Witam
Mmam 40 lat, jest 4 lata po rozwodzie. Z małżeństwa wyszłam bez kredytu, mam dwa mieszkania jedno w którym mieszkam i drugie wynajmuje. Jedna córka na studiach druga przy mnie. Półtora roku temu poznałam mężczyznę ułożony , dobry, stara sie bardzo mu na mnie zależy. ma wiele zalet, jest na m dobrze. Problem w tym ze dziecko go nie akceptuje. Nie mieszkamy razem. Największy problem jest w tym ze ja jestem niezalzna finansowo, mam swoje mieszkanie bez kredytu (4 pokoje). on ma kawalerka na kredyt do spłaty m jeszcze 11 lat, jego wizja jest taka ze wprowadza sie do mnie a swoje mieszkanie wynajmuje czyli ktos mu spłaca kredyt a mieszka u mnie ja tego nie chce, to druga opcja razem kredy...co w ogle odpada. ja nie wiem jak to rozwiazac, czuje ze to bez przyszosci w tym wieku sie zaczynac dorabiac tym bardziej ze ja jestem dorobiona.Nie wiem co o tym sądzicie.
"czuje ze to bez przyszosci w tym wieku sie zaczynac dorabiac tym bardziej ze ja jestem dorobiona"
bądź szczere- powiedz mu to (czyli to co naprawdę myślisz), a twój problem sam się rozwiąże.
ja z nim rozmawiaałm , powiedziałąm ze ja nie mam potrzeby sie na nowo dorabiac w tym wieku. On ze chce razem wspolnie cos..no jak ktos cos ma a drugie nic to cięzko. On przez ostanie lata imprezowal, wydawał pienadze na ciuchy itd a ja sie dorabiałam..Wiem ze nie patrzy sie na pieaniadze ale jednak mam dwie córki i nie chce brac kredytu
4 2018-05-07 13:06:48 Ostatnio edytowany przez CatLady (2018-05-07 13:09:42)
Witam
Mmam 40 lat, jest 4 lata po rozwodzie. Z małżeństwa wyszłam bez kredytu, mam dwa mieszkania jedno w którym mieszkam i drugie wynajmuje. Jedna córka na studiach druga przy mnie. Półtora roku temu poznałam mężczyznę ułożony , dobry, stara sie bardzo mu na mnie zależy. ma wiele zalet, jest na m dobrze. Problem w tym ze dziecko go nie akceptuje. Nie mieszkamy razem. Największy problem jest w tym ze ja jestem niezalzna finansowo, mam swoje mieszkanie bez kredytu (4 pokoje). on ma kawalerka na kredyt do spłaty m jeszcze 11 lat, jego wizja jest taka ze wprówadza sie do mnie a swoje mieszkanie wynajmuje czyli ktos mu spłaca kredyt a mieszka u mnie ja tego nie chce, to druga opcja razem kredy...co w ogle odpada. ja nie wiem jak to rozwiazac, czuje ze to bez przyszosci w tym wieku sie zaczynac dorabiac tym bardziej ze ja jestem dorobiona.Nie wiem co o tym sądzicie.
Moja pierwsza myśl - pan jest wygodny i chce sobie życie ułatwić Twoim kosztem. Ile on zarabia, że kawalerki nie może spłacić?
Może i mógłby się do Ciebie wprowadzić ale pod warunkiem dzielenia rachunków. To jednak odpada, bo córka go nie lubi.
Żadnych kredytów z nim nie bierz. To nie jest Twój problem. Ty masz sytuację jasną, dorobiłaś się i masz swoje. On jest dorosły, niech sie zatroszczy o swoje interesy.
On ze chce razem wspolnie cos..no jak ktos cos ma a drugie nic to cięzko. On przez ostanie lata imprezowal, wydawał pienadze na ciuchy itd a ja sie dorabiałam..Wiem ze nie patrzy sie na pieaniadze ale jednak mam dwie córki i nie chce brac kredytu
A właśnie, że patrzy się na pieniądze. Żyć za coś trzeba, wszystko kosztuje. Nie ma też obowiązku utrzymywania nieodpowiedzialnych facetów.
Co on chce robić wspólnie, jak sam nic nie ma? Niczego nie wnosi? Wspólnie to znaczy po połowie, a nie że Ty bierzesz kredyt, bo masz lepszą zdolność, a on łaskawie się wprowadza. Przehulał kasę, to niech sie teraz martwi, to nie jest Twój problem, nie masz obowiązku go sponsorować.
zarabia około 3500 wiec zle nie jest ..ale lubi sie ubrac itd
Ile lat ma twoja mlodsza corka, ktora jest przy Tobie?
Nie mozesz ty pomieszkiwac u swojego partnera?
No niezle, kobita 40 letnia, po rozwodzie, zdawaloby sie, ze wie, czego chce w zyciu, a laduje sie w zwiazek z imprezowiczem, dandysem i pewnie 'bad boyem'. Trzeba otrzezwiec!
zarabia około 3500 wiec zle nie jest ..ale lubi sie ubrac itd
Ja też lubię, ale jak przez ostatni rok miałam ciężką sytuację to nie kupiłam niczego ponad to, co musiałam i chodziłam w ciuchach z zeszłego roku.
Facet jest niepoważny. Nie bądź naiwna. Albo wspólnie znaczy faktycznie wspólnie, razem, po pół, albo niech sobie znajdzie inną naiwną. Nie bądź jego sponsorką.
Dokładnie, ja mma na kogo wydawac, ja sie dorabiałam przez ostanie lata, jego drugi pomysł żebym dała gotówkę na polowe a na druga ona weżmie kredyt ale przeciez mieszkajac razem jest wpolny budzet i ten kredyt po części bede spłacać ja...i wtedy czegos sobie musze odmawawiac a w sumie dlaczego..skoro chce mieszkać kiedyś ze mną to niech sprzeda swoja kawalerke spłaci kredyt i wzmie nowe mieszkanie w kredycie większe...
On jest poukładany , imprezwał wczesniej bo był sam, kawaler miał po drodze jakis związek około 3 lat.., teraz chce sie ustakowac. ma wiele zalet, to nie jest tak ze jest nieodpowiedzialny itd
On jest poukładany , imprezwał wczesniej bo był sam, kawaler miał po drodze jakis związek około 3 lat.., teraz chce sie ustakowac. ma wiele zalet, to nie jest tak ze jest nieodpowiedzialny itd
Zależy jak na to spojrzeć. Facet ma 40 lat a ledwie się kawalerki dorobił - własnie przez podejście typu "mam czas" i lekką rękę do pieniędzy. I przypadkiem chce sie ustatkować z już ustatkowaną kobietą...
nie wiedziałam, że dorobienie się mieszkania jest wyznacznikiem jakości człowieka.
Iceni też zadała dwa dobre pytania.
Niektórzy panowie to wiedzą jak się urządzić. A Katrin, tobie to chyba za dobrze jest, że taki utracjusz ci się spodobał? Przecież on nigdy nie będzie miał pieniędzy. Lepiej posłuchaj córki, bo chyba bardziej trzeźwo patrzy na wasz związek.
Strasznie często powtarza się słowo "kredyt".
i nie chce brac kredytu
Ale na co?
Bo nie wynika, bezpośrednio, z tych postów. Jego mieszkanie?
Przecież to absurdalne.
Jakiś "matrymonialny" przekręt? Panna weźmie kredyt, da gościowi pieniądze na "gębę" a on się rozpłynie i znajdzie sobie następną zakochaną?
nie wiedziałam, że dorobienie się mieszkania jest wyznacznikiem jakości człowieka.
Kwestia sposobu, prawda?
Jest pewna różnica pomiędzy:
a) mam własny biznes (samodzielnie założony i rozkręcany przez x lat) i zarabiam, powiedzmy, 100k rocznie na czysto.
b) mam 2 mieszkania (po-rozwodowe od zaradnego męża i odziedziczone po dziadkach).
Mój dorobek to coś czego się dorabialam z mężem razem wspolnie.Kredyt na wspólne nowe mieszkanie z nowym partnerem dla mnie nie wchodzi w grę.
16 2018-05-08 14:11:11 Ostatnio edytowany przez enya (2018-05-08 14:14:58)
Autorko postu z tego co piszesz to dorobiłaś się wszystkiego nie sama ale z mężem zatem nie cwaniakuj że Ty jesteś tak zajebiście zaradna, a Twój obecny facet nie. Twój obecny facet jest kawalerem zatem miał inne potrzeby niż Ty, co nie znaczy, że jego potrzeby były gorsze. Natomiast wiadomo, że Ty mając rodzinę przede wszystkim musiałaś myśleć o rodzinie jednak nie byłaś w tym sama bo miałaś męża.
Z drugiej strony łatwiej coś osiągnąć wspólnie niż w pojedynkę. Uważam, że Twój obecny facet źle sobie nie radził, skoro ma nie najgorszą pracę, coś tam może odłożyć, ma własną kawalerkę, którą jeszcze spłaca w kredycie. Nie wiele samotnych osób może sobie pozwolić na wzięcie kredytu i samodzielne go spłacanie bez pomocy rodziców, czy bez wynajmowania pokoju aby mieć z tego dodatkową kasę. Znam wiele samotnych osób w wieku 35+, którzy mają swoje mieszkania w zasadzie tylko dlatego, że odziedziczyli po dziadkach bądź kupili im rodzice, bądź rodzice z nimi wzięli wspólnie kredyt lub kupili większe mieszkanie z pomocą rodziny gdzie sami zajmują jeden pokój, a resztę wynajmują. Mało jest osób, które będąc samotnymi mogą pozwolić sobie na kupno mieszkania bez kredytu.
I Ty masz taki pomysł na życie - Ty to napisałaś: "skoro chce mieszkać kiedyś ze mną to niech sprzeda swoja kawalerkę spłaci kredyt i wzmie nowe mieszkanie w kredycie większe...".
Aha czyli facet ma sprzedać swoją kawalerkę aby spłacić kredyt i co? I ma według Ciebie wziąć kolejny kredyt aby kupić kolejne mieszkanie większe abyś Ty mogła się tam wprowadzić? Super, to już wiem jak się tego wszystkiego dorobiłaś. Czyli jednym słowem nie chcesz nic się dołożyć do wspólnego życia, chcesz pójść na gotowe. A facet nie się martwi, jak odejdziesz to cóż będzie mieć większy kredyt do spłacenia. I to już jego problem, świetnie kombinujesz.
Ty go w ogóle kochasz, w ogóle zależy Ci na jakiejkolwiek wspólnej przyszłości? Ja rozumiem, że się obawiasz i że masz dzieci na utrzymaniu, ale Ty totalnie nic nie chcesz się dołożyć do wspólnej przyszłości. Mąż też Ci wszystko za sponsorował? Czy jednak wspólnie do tego doszliście? Nowy facet to układanie wspólnego życia od początku z tym, że to od was zależy jaki będzie ten start. Jak dla mnie oboje macie potencjał tylko trzeba jednak jakieś minimum dać od siebie.
A kolejna kwestia, ile lat ma ta córka, co go nie akceptuje? Od kiedy to dzieci decydują o przyszłości rodzica? To nie można jakoś z dzieckiem porozmawiać, przygotować dziecka na zmiany? Z tego co piszesz wynika, że w ogóle nie bierzesz pod uwagę abyście mogli wszyscy razem zamieszkać, bo dziecko go nie akceptuje. To wynika z tego, że to dziecko już nie jest takie małe... Chyba, że dla Ciebie związek na dwa domy to normalny związek. Jeśli dziecko jest małe to nie wyobrażam sobie, że Ty wprowadzasz się do swojego faceta, a dziecko, co mieszka samo? Czyli to dziecko pewnie lada dzień też wyjdzie z domu, wyjedzie gdzieś na studia? Czyli to nie jest jakieś małe dziecko, tylko nastoletnie, a może nawet pełnoletnie? To skoro nie chcesz dokładać się do nowego faceta, to zainwestuj w córki. Przecież to drugie mieszkanie co wynajmujesz to możesz córką odstąpić, niech tam mieszkają skoro nie ma potrzeby aby mieszkały z Wami. Ach tak, straciłabyś dodatkowy dochód. No super chciałabyś mieć nowego faceta ale nic od siebie dać nie chcesz.
Wiesz co, zostaw go i znajdź sobie Pana z Villą i kolejnym domem za miastem, to nie będziesz mieć dylematów, po prostu się do niego wprowadzisz.
Na siłę szukasz problemu, nie bierzesz pod uwagę żadnego rozwiązania, które podsuwa Ci obecny partner bo nie chcesz do tego wspólnego życia dołożyć choćby złotówki.
Zgadzam się z Enya
Po pierwsze nie cwaniakuje tylko pisze realnie jak jest. Dorbialaam się z mężem razem to znaczy razem pracowaliśmy wychowywalismy dzieci i każdy miał jakieś wyrzeczenia. Mój obecny partner bawił się przez ten czas.Wiec nie rozumiem dlaczego ja mając mieszkanie mam brać kredyt na inne jak nie mam takiej potrzeby.On jak nie ma mieszkania to może tak samo jak ja kupić. Drugim mieszkaniem utrzymuje córkę na studiach bo alimenty I moja pensja nie starczaja.Mlodszs córka oczywiście że nie decyduje o moim życiu ale na siłę nie zrobie nic I jeszcze że mna trochę pomieszka ..bo jest w wieku 10 lat.Mi mieszkanie nie spadło z nieba.
Szkoda mi tego gościa. Niech typ znajdzie kogoś, kto go pokocha. A Ty daj mu spokój!
Witam
Mmam 40 lat, jest 4 lata po rozwodzie. Z małżeństwa wyszłam bez kredytu, mam dwa mieszkania jedno w którym mieszkam i drugie wynajmuje. Jedna córka na studiach druga przy mnie. Półtora roku temu poznałam mężczyznę ułożony , dobry, stara sie bardzo mu na mnie zależy. ma wiele zalet, jest na m dobrze. Problem w tym ze dziecko go nie akceptuje. Nie mieszkamy razem. Największy problem jest w tym ze ja jestem niezalzna finansowo, mam swoje mieszkanie bez kredytu (4 pokoje). on ma kawalerka na kredyt do spłaty m jeszcze 11 lat, jego wizja jest taka ze wprówadza sie do mnie a swoje mieszkanie wynajmuje czyli ktos mu spłaca kredyt a mieszka u mnie ja tego nie chce, to druga opcja razem kredy...co w ogle odpada. ja nie wiem jak to rozwiazac, czuje ze to bez przyszosci w tym wieku sie zaczynac dorabiac tym bardziej ze ja jestem dorobiona.Nie wiem co o tym sądzicie.
Każda kobieta ma prawo do ponownego ułożenia sobie swojego życia,ale...... bo zawsze jakieś jest,ponieważ masz przy sobie jedno dziecko,to ono powinno być najważniejsze,tym bardziej,że tego Twojego nowego znajomego nie darzy sympatią,a dziecko zawsze ma przeczucia.Jesteś ustawiona,nie masz krydytów,powodzi Ci się dobrze,uważam,że jeśli mimo wszystko pozwolisz mu zamieszkać u siebie wtedy zaczną się kłopoty.Nie muszę pisać jakie, jesteś dorosła,a po drugie sama napisałaś, jakie on ma problemy. Zastanów się czy warto burzyć swój i dziecka spokój dla człowieka który jest obciążony kredytem. Nie wiesz też jak będzie wyglądało życie z nim pod jednym dachem,a jeśli raz się wprowadzi do Ciebie,trudno będzie go wyrugować z mieszkania,a i dziecko na tym najwięcej ucierpi.
21 2018-05-13 00:08:38 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-13 00:12:21)
O rany... Tym razem aż mi ciężko coś wykrztusić - materializm tak autorki, jak i komentatorek mnie poraził. I te pretensje do człowieka, że jak nie był z nią, to żył po swojemu i nie myślał o przyszłości z nią... Szok. Mam nadzieję tylko, że tu się zebrała jakaś niereprezentatywna grupa kobiet, bo po przeczytaniu takiego czegoś aż trudno mi kobiety traktować inaczej niż w kategoriach utrzymanek.
katrin123
To że masz dwa mieszkania, to tak jakbyś do tego związku nic nie wnosiła - bo je kiedyś odziedziczą twoje córki. Więc wymóg, że to on ma zapewnić lokum dla waszego związku, to najprostsze żerowanie na facecie. Natomiast ten facet musi być jakimś desperatem, że jeszcze się z tego układu nie wymiksował.
Chyba nie do końca tak jest ..ja nie wymagam zeby on sie ustawił wcześniej ale nie moja wina ze nic nie ma, on chce z kimś się dorabiac itd tylko ze ja mma inne priorytety, nie potrzebuje kredytu, wole za to pojechac , coś zwiedzić itd.Dlaczego mma miec wyrzeczenia bo facet nie ma mieszkania ,ja juz swoje wyrzeczenia mialam aby to miec.
katrin123 napisał/a:Witam
Mmam 40 lat, jest 4 lata po rozwodzie. Z małżeństwa wyszłam bez kredytu, mam dwa mieszkania jedno w którym mieszkam i drugie wynajmuje. Jedna córka na studiach druga przy mnie. Półtora roku temu poznałam mężczyznę ułożony , dobry, stara sie bardzo mu na mnie zależy. ma wiele zalet, jest na m dobrze. Problem w tym ze dziecko go nie akceptuje. Nie mieszkamy razem. Największy problem jest w tym ze ja jestem niezalzna finansowo, mam swoje mieszkanie bez kredytu (4 pokoje). on ma kawalerka na kredyt do spłaty m jeszcze 11 lat, jego wizja jest taka ze wprówadza sie do mnie a swoje mieszkanie wynajmuje czyli ktos mu spłaca kredyt a mieszka u mnie ja tego nie chce, to druga opcja razem kredy...co w ogle odpada. ja nie wiem jak to rozwiazac, czuje ze to bez przyszosci w tym wieku sie zaczynac dorabiac tym bardziej ze ja jestem dorobiona.Nie wiem co o tym sądzicie.Każda kobieta ma prawo do ponownego ułożenia sobie swojego życia,ale...... bo zawsze jakieś jest,ponieważ masz przy sobie jedno dziecko,to ono powinno być najważniejsze,tym bardziej,że tego Twojego nowego znajomego nie darzy sympatią,a dziecko zawsze ma przeczucia.Jesteś ustawiona,nie masz krydytów,powodzi Ci się dobrze,uważam,że jeśli mimo wszystko pozwolisz mu zamieszkać u siebie wtedy zaczną się kłopoty.Nie muszę pisać jakie, jesteś dorosła,a po drugie sama napisałaś, jakie on ma problemy. Zastanów się czy warto burzyć swój i dziecka spokój dla człowieka który jest obciążony kredytem. Nie wiesz też jak będzie wyglądało życie z nim pod jednym dachem,a jeśli raz się wprowadzi do Ciebie,trudno będzie go wyrugować z mieszkania,a i dziecko na tym najwięcej ucierpi.
własnie na wszystkim bedzie wyliczania i oszczedzanie...ja tak nie żyję
O rany... Tym razem aż mi ciężko coś wykrztusić - materializm tak autorki, jak i komentatorek mnie poraził. I te pretensje do człowieka, że jak nie był z nią, to żył po swojemu i nie myślał o przyszłości z nią... Szok. Mam nadzieję tylko, że tu się zebrała jakaś niereprezentatywna grupa kobiet, bo po przeczytaniu takiego czegoś aż trudno mi kobiety traktować inaczej niż w kategoriach utrzymanek.
katrin123
To że masz dwa mieszkania, to tak jakbyś do tego związku nic nie wnosiła - bo je kiedyś odziedziczą twoje córki. Więc wymóg, że to on ma zapewnić lokum dla waszego związku, to najprostsze żerowanie na facecie. Natomiast ten facet musi być jakimś desperatem, że jeszcze się z tego układu nie wymiksował.
Ni rozumiesz, ja mogę wniesc poł na poł.. ale nie kredytować sie, a co w takim razie ja mam zapewnić facetowi lokum? Dlaczego ...
25 2018-05-14 15:34:02 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 15:36:02)
katrin123
Dla Ciebie liczy się tylko kasa i jakiś dziwaczny odwet za to, że zanim był z Tobą nie pracował na wspólną przyszłość. Twoje postępowanie w ogóle nie mieści się w zasadach logiki, tak jak ja ją rozumiem.
Rzeczywistość jest jaka jest, więc Twój dziecinny bunt przeciwko niej jest dla mnie niezrozumiały. Tym bardziej, ze mieszkasz na czteropokojowym mieszkaniu z dziesięcioletnią córką - i tak nie możesz się wyprowadzić, bo przecież nie zostawisz dziesięciolatki samej (a może się mylę? Może jednak zostawisz?). Miejsca masz dosyć, żeby mieszkać z partnerem, a kwestie finansowe można rozwiązać. Tylko trzeba problem rozwiązywać, a nie zachowywać się jak dziecko zbuntowane przeciwko rzeczywistości.
Daj temu facetowi spokój, niech sobie znajdzie normalną kobietę i żyje bez dziecinnych spin.
Czego Ty właściwie chcesz? Mieszkać z nim? No to jest gdzie. Mieć lokum na weekendowe spotkania? To jego kawalerka do tego wystarcza, naprawdę nie trzeba kupować apartamentu. A może sama nie wiesz czego chcesz?
Nie liczy się dla mnie tylko kasa ale w końcu zaczęłam żyć bo w czasie małżeństwa właśnie się dorabialam..studiowalam pracowałam wychowywalismy dzieci ,męża ciągle nie było bo też pracował na to żeby było to co jest teraz ale ja też nie siedziałam w domu.Cala swoja młodość poswoeciam domu I córkom .Terwz nie chce kolejnych lat wyrzeczeń bo kredyt ..mieskzanie itd chyba to jest logiczne. Dla mnie ten etap się skończył. Mój facet wtedy kiedy ja miałam tamten etap życia miał inny I teraz chce się dorabiac tylko ja tego nie potrzebuję. Dlaczego mam brać kogoś na mieskznaie tylko dlatego że je mam A o by było gdybym je wybudowała ale płaciła kredyt też by był taki chętny? Może popatrzec z tego punktu. Nie liczy się tylko kasa dla mnie ale mając faceta chce mieć łatwiej A nie się zaciachac kredytem ..
katrin123 napisał/a:Witam
Mmam 40 lat, jest 4 lata po rozwodzie. Z małżeństwa wyszłam bez kredytu, mam dwa mieszkania jedno w którym mieszkam i drugie wynajmuje. Jedna córka na studiach druga przy mnie. Półtora roku temu poznałam mężczyznę ułożony , dobry, stara sie bardzo mu na mnie zależy. ma wiele zalet, jest na m dobrze. Problem w tym ze dziecko go nie akceptuje. Nie mieszkamy razem. Największy problem jest w tym ze ja jestem niezalzna finansowo, mam swoje mieszkanie bez kredytu (4 pokoje). on ma kawalerka na kredyt do spłaty m jeszcze 11 lat, jego wizja jest taka ze wprówadza sie do mnie a swoje mieszkanie wynajmuje czyli ktos mu spłaca kredyt a mieszka u mnie ja tego nie chce, to druga opcja razem kredy...co w ogle odpada. ja nie wiem jak to rozwiazac, czuje ze to bez przyszosci w tym wieku sie zaczynac dorabiac tym bardziej ze ja jestem dorobiona.Nie wiem co o tym sądzicie.Każda kobieta ma prawo do ponownego ułożenia sobie swojego życia,ale...... bo zawsze jakieś jest,ponieważ masz przy sobie jedno dziecko,to ono powinno być najważniejsze,tym bardziej,że tego Twojego nowego znajomego nie darzy sympatią,a dziecko zawsze ma przeczucia.Jesteś ustawiona,nie masz krydytów,powodzi Ci się dobrze,uważam,że jeśli mimo wszystko pozwolisz mu zamieszkać u siebie wtedy zaczną się kłopoty.Nie muszę pisać jakie, jesteś dorosła,a po drugie sama napisałaś, jakie on ma problemy. Zastanów się czy warto burzyć swój i dziecka spokój dla człowieka który jest obciążony kredytem. Nie wiesz też jak będzie wyglądało życie z nim pod jednym dachem,a jeśli raz się wprowadzi do Ciebie,trudno będzie go wyrugować z mieszkania,a i dziecko na tym najwięcej ucierpi.
No właśnie mam taki sam sposób myślenia
28 2018-05-14 17:15:55 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 17:33:26)
katrin123
Jesteś buddystką? Buddystka-materialistka, ciekawe połączenie... W każdym razie wciąż powtarzasz swoją mantrę, a pytań jakbyś nie widziała... To je powtórzę:
Czego Ty właściwie chcesz? Mieszkać z nim? No to jest gdzie. Mieć lokum na weekendowe spotkania? To jego kawalerka do tego wystarcza, naprawdę nie trzeba kupować apartamentu. A może sama nie wiesz czego chcesz?
I co chcesz zrobić ze swoją córką? Ty się wprowadzasz, a 10-letnie dziecko zostaje samo?
To co wciąż wypisujesz jest totalnie nielogiczne... Mogę jedynie facetowi współczuć (że musi się dogadywać z kimś, kto zachowuje się totalnie nielogicznie) i dziwić (że jeszcze w tym siedzi, zamiast uciekać). Poza tym, jak sądzę, on nie zbiedniał przez ostatni czas, więc wiążąc się z nim wiedziałaś z kim się wiążesz. To po co w to wchodziłaś?
katrin123
Jesteś buddystką? Buddystka-materialistka, ciekawe połączenie... W każdym razie wciąż powtarzasz swoją mantrę, a pytań jakbyś nie widziała... To je powtórzę:Czego Ty właściwie chcesz? Mieszkać z nim? No to jest gdzie. Mieć lokum na weekendowe spotkania? To jego kawalerka do tego wystarcza, naprawdę nie trzeba kupować apartamentu. A może sama nie wiesz czego chcesz?
I co chcesz zrobić ze swoją córką? Ty się wprowadzasz, a 10-letnie dziecko zostaje samo?
To co wciąż wypisujesz jest totalnie nielogiczne... Mogę jedynie facetowi współczuć (że musi się dogadywać z kimś, kto zachowuje się totalnie nielogicznie) i dziwić (że jeszcze w tym siedzi, zamiast uciekać). Poza tym, jak sądzę, on nie zbiedniał przez ostatni czas, więc wiążąc się z nim wiedziałaś z kim się wiążesz. To po co w to wchodziłaś?
Pisze logicznie ja nie zgadzam się na kredyt wspólny I mieszkanie u mnie facet powinien mieć swoje większe mieszkanie to logiczne dla mnie ja się bez dziecka nie ruszę to chyba też logiczne. Jego kawalerka jest dla naszej trójki za mała ja mogę swoje też wynająć I iść na jego większe każdy by tak chciał.Albo swoje sprzedać I kupić dziecku na studiach I też powiem że nic nie mam ...wezme sobie I córce kawalerkę ba kredyt
30 2018-05-14 17:55:09 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 18:12:49)
katrin123
1) Zerwij z tym facetem, nie męcz go.
2) Załóż sobie profil na portalu randkowym i wymień dokładnie co musi mieć facet: wysokość pensji, metraż i ilość mieszkań, marka i rocznik samochodów, stan konta.
Ewentualnie możesz go łaskawie wpuścić do swojego mieszkania i wyznaczyć wysokość czynszu. Za seks też możesz go podliczyć - co ma mieć za darmo? Co ma korzystać z Twoich umiejętności, które wypracowałaś w pocie i trudzie z byłym mężem, kiedy on sobie bimbał i żył po kawalersku? Niedoczekanie!
Jego kawalerka jest dla naszej trójki za mała ja mogę swoje też wynająć I iść na jego większe każdy by tak chciał.
No właśnie - ten niegodziwiec śmiał żyć przez prawie czterdzieści lat i nie myśleć, że kiedyś będzie w związku z tobą? No jak mógł kupić mieszkanie na swoje potrzeby, a nie Twoje?
facet powinien mieć swoje większe mieszkanie to logiczne dla mnie ja się bez dziecka nie ruszę
Ale on ma swoje mieszkanie, a dziecko nie jest jego - to dlaczego, pani obliczona, on ma inwestować w Twoje dziecko?
Do reszty się nie odnoszę, bo ten chaos językowy jest dla mnie trudny do ogarnięcia.
Dziwne myślenie ale chyba męskie:) .Jak facet chce rodzinę zakładać to niech warunki stworzy bo ja nie będę bo w imię czego
Dziwne myślenie ale chyba męskie:) .Jak facet chce rodzinę zakładać to niech warunki stworzy bo ja nie będę bo w imię czego
Rodzinę się zakłada z kobietą, z którą chce się mieć dzieci. A koło czterdziestki to się bierze panią z przychówkiem, który to przychówek ma swojego osobistego ojca odpowiedzialnego za jego losy materialne.
No i mistrzostwo świata - materializm i roszczeniowość na szczycie:
niech warunki stworzy bo ja nie będę bo w imię czego
Do Ciebie chyba jeszcze nie dotarło, że jesteś czterdziestką z dwójką dzieci i paskudnym charakterem - a nie skarbem, o który faceci będą się zabijać.
33 2018-05-14 19:28:50 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-05-14 19:35:00)
moim zdaniem jesteś chorobliwą materialistką- nie dlatego, że nie chcesz kredytu, ale dlatego, że sprawy materialne przesłaniają Ci wszystko.
Normalnie 40 po rozwodzie wychodzi z małżeństwa zezłamanym sercem lub poczuciem porażki, a ty z dwoma mieszkaniami bez kredytu.
Po co Ci ten facet? pewnie miałabyś mu za złe, że kupuje ubrania czy chce gdzieś wyjść. normalnie poraził mnie ten post. Co On w Tobie widzi? pewnie ładna jesteś i oślepł na chwilę. Jeżeli temat jest prawdziwy..
Wyszłam że złamanym sercem ale nie o tym jest post.Tylko o mieszkaniu,chyba każdy chce wygodnego życia Tak? Z mężem nie było kolorowe.
chyba każdy chce wygodnego życia Tak?
Tak, ale nie dla każdego finansowa wygoda jest jedynym priorytetem i nie każdy jest tak roszczeniowy jak Ty.
Dla mnie to jest ważne bo na to ciężko pracowałam I chce dla moich dzieci jak najlepiej starsza córka musi pracować na cały etat I studiować dziennie bo nas nie stać inaczej I ja mam byt zapewniać facetowi bo jest niezaradny?
37 2018-05-14 20:48:12 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-05-14 20:52:54)
Jak to jest post o mieszkaniu to co, niewygodnie Ci w mieszkaniu? Odpraw faceta i z głowy... nie musisz mu zapewniać bytu bo radził sobie bez Ciebie.
Ja chyba kompletnie nie rozumiem autorki... Skoro chcesz zamieszkać że swoim partnerem On nie ma większego mieszkania, kredytu nie chce brać Ty też nie, ale w swoim mieszkaniu też Go nie chcesz bo córka się nie zgadza? Nawet jakby wziął kredyt co byłoby moim zdaniem głupota to i tak chyba nie zmieni zdania Twojej córki i tym bardziej sądzę że nie chciałaby się do niego z Tobą wyprowadzić, Nie rozumiem dlaczego jesteś też anty żeby on z wami mieszkał skoro masz do tego warunki, nie będzie wam się dobrze mieszkac to się wyprowadzi i w czym problem? Córka jak nie będzie chciała to go nie zaakceptuje czy On się wprowadzi czy wy mielibyście się wprowadzić, generalnie sądzę że jesteś straszna materialistka, co z tego że się nie dorobił większego mieszkania i spłaca jeszcze kredyt, to jest tylko i wyłącznie jego sprawa. A Ty lepiej zastanów się czego chcesz, a najlepiej to zostaw tego biednego chlopa
39 2018-05-14 21:33:04 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 21:36:45)
Dla mnie to jest ważne bo na to ciężko pracowałam I chce dla moich dzieci jak najlepiej starsza córka musi pracować na cały etat I studiować dziennie bo nas nie stać inaczej I ja mam byt zapewniać facetowi bo jest niezaradny?
Ale ty kombinujesz... Facet ma swoje mieszkanie i zarabia całkiem przyzwoicie. Nie sądzę, by wymagał, żebyś go utrzymywała. Ty podobno jesteś niezależna finansowo, więc co niby zmienia się w sytuacji Twojej córki? Jedyna zmiana jaką widzę, to zmiana na lepsze - rozłożenie rachunków na dwie osoby jest korzystniejsze niż na jedną, więc zyskujesz nawet gdyby się wprowadził do tego Twojego apartamentu.
Zresztą odnoszę wrażenie, że Twoja niezależność finansowa zbudowana jest na alimentach od byłego męża i wynajmie mieszkania, które dostałaś po rozwodzie, a ta Twoja ciążka praca to mit, który nam tu tworzysz. Bo tak to widzę, skoro córka musi łączyć studia z pracą (ewentualnie wysłałaś ją do pracy, bo przecież nie będziesz się z nią dzielić tym co z trudem wypracowałaś z mężem).
Cała ta historyjka zaczyna mi się wydawać szyta grubymi nićmi - masz dwa mieszkania, w tym jedno czteropokojowe (zasiedlone przez dwie osoby), a wymagasz, żeby facet kupił mieszkanie, w którym zamieszkasz z dzieckiem (cudzym dzieckiem, bo dla niego to cudze dziecko)... A co niby z Twoim apartamentem wtedy - sprzedasz? A może wynajmiesz i będziesz mieć dodatkowe dochody? Zaczynam sądzić, że mamy do czynienia z jakimś trollem, który przyszedł udowadniać kobiecą pazerność.
Chore jest to co wy piszecie córka dostaje całe alimenty na siebie ale wynajm mieszkania też muszę płacić I robię to tym mieszkaniem które wynajmuje. Owszem mam mieskznaie I to za ciężko zarobione pieniądze przeze mnie.
katrin123
Wakacje idą - poszukaj jakiejś roboty tej dziesięciolatce, co ma się wyżerać za kasę, którą z byłym mężem w trudzie zarobiliście
Chyba to są nasze pieniądze dla niej A sprawa dotyczy wspólnego mieszkania
katrin123
Jeśli facet się do ciebie wprowadzi, to dorzuci się do rachunków, więc i tak jesteś finansowo do przodu. Więc o co ci znowu chodzi? Chcesz go ukarać za to, że zanim cię poznał, żył po swojemu, a nie pod Twoje dyktando, czy co? Bo przyznam, że nie ogarniam. O co ci kobito chodzi?
Tak dołoży to jest oczywiste chodzi o to że to facet powinien zapewnić mieszkanie A kobieta facetowi. Że facet ma się wprowadzić na gotowe mieszkanie ? No sorry ale ja tego nie ogarniam dla mnie to jakaś abstrakcja, bo jemu tak wygodnie no każdy by tak chciał.
45 2018-05-14 22:08:27 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 22:09:09)
Rozumiem, ty jesteś od tego żeby leżeć i pachnieć, a facet ma ci to zapewnić. Tylko widzisz, takie czasy, że to już słabo przechodzi młodym kobietom bez zobowiązań, a co dopiero czterdziestce z przychówkiem... Przykro mi, ale XIX wiek skończył się grubo ponad sto lat temu.
Ten facet to chyba nie tylko desperat, ale też pewnie nie jest najbystrzejszy, co?
Każdy patrzy że swojego punktu widzenia to dlaczego kobieta niezależną ma brać faceta na swoje mieszkanie bo on jest mniej zaradny ?
Ale żeście na kobitę naskoczyli Przecież ma rację, szarpała całe życie.....to teraz chce mieć coś z życia....
Po pierwsze to nie mieszkanie jest problemem, a to że córka jego nie akceptuje.
Po drugie możecie wspólnie coś wspólnie wynając (2-3 pokoje). Pozostawiając swoje mieszkania i możliwość odwrotu.
A na razie żyć osobno, póki dziecko się do partnera nie przyzwyczai.
48 2018-05-14 22:23:34 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 22:27:33)
Po pierwsze to nie mieszkanie jest problemem, a to że córka jego nie akceptuje.
Po drugie możecie wspólnie coś wspólnie wynając (2-3 pokoje). Pozostawiając swoje mieszkania i możliwość odwrotu.
A na razie żyć osobno, póki dziecko się do partnera nie przyzwyczai.
Po 1. Córka ma 10 lat, więc co zmienia wynajęcie mieszkania, skoro dziecko i tak musi mieszkać z matką?
Po 2. Wynajem pewnie nie wchodzi w grę, bo ona swoje ciężko zarobione pieniądze musi przeznaczać na rozrywki, a nie dokładnie się do wynajmu.
Każdy patrzy że swojego punktu widzenia
to dlaczego kobieta niezależną ma brać faceta na swoje mieszkanie bo on jest mniej zaradny ?
To weź się z im rozstań i daj anons na portal randkowy:
"Szukam faceta - minimum 4000 zł pensji, dwa mieszkania, z czego jedno co najmniej czteropokojowe" - dalej dopisz wymagania co do samochodów i oszczędności na kontach. Nie sądzę, żeby jakikolwiek zdrowy na umyśle facet chciał być z taką kobietą (nawet jeśli byłoby go stać na spełnianie zachcianek jaśniepani). Mam nadzieję, że jesteś trollem, w każdym razie nigdy nie spotkałem kogoś tak materialistycznie nastawionego jak ty.
Ale żeście na kobitę naskoczyli
Przecież ma rację, szarpała całe życie.....to teraz chce mieć coś z życia....
Po pierwsze to nie mieszkanie jest problemem, a to że córka jego nie akceptuje.
Po drugie możecie wspólnie coś wspólnie wynając (2-3 pokoje). Pozostawiając swoje mieszkania i możliwość odwrotu.
A na razie żyć osobno, póki dziecko się do partnera nie przyzwyczai.
Dokładnie. O to chodzi ale facet naciska żebym się określiła bo on nie będzie inwestowal w związek itd żebym mu za kilka lat powiedziała że nie wezme kredytu albo nie może się do mnie wprowadzić. Można kiedyś wynająć coś razem nie wiem ale czuje jakby facet chciał mnie wykorzystać. On wynajmie swoje mieszkanie ktoś będzie mu kredyt płacił A co mieszkał będzie u mnie i tym sposobem splaci kredyt ..
50 2018-05-14 22:30:15 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-05-14 22:31:40)
Dokładnie. O to chodzi ale facet naciska żebym się określiła bo on nie będzie inwestowal w związek itd żebym mu za kilka lat powiedziała że nie wezme kredytu albo nie może się do mnie wprowadzić. Można kiedyś wynająć coś razem nie wiem ale czuje jakby facet chciał mnie wykorzystać. On wynajmie swoje mieszkanie ktoś będzie mu kredyt płacił A co mieszkał będzie u mnie i tym sposobem splaci kredyt ..
I o to cię tak wątroba boli, że mieszkając u ciebie i DOKŁADAJĄC się do utrzymania twojego mieszkania, przy okazji spłaci kredyt za swoje... Brak słów, to już nawet nie jest pazerność, to jakaś zawiść.
Poza tym zdanie zmieniasz jak chorągiewka - było "kredyt nie, bo go trzeba spłacać", a ty nie będziesz sobie czegokolwiek odmawiać. Ale wynajem tak? Przecież to są porównywalne pieniądze, a przy tym bez szansy na zwrot... No tak, ale on wtedy też będzie miał większe wydatki, więc wątroba już tak nie boli...
To tak jak mówię facet jest wygodny,ja mam dac mieszkanie bo je po prostu mam I tyle .On się dołoży do rachunków i mam się cieszyć.Zreszta dziecko to nie akceptuje więc sprawa mieszkania na razie nie wchodzi w grę.Nie chodzi o to że mam mieć kokosy na koncie I dwa mieszkania ale cokolwiek A nie czyimś kosztem mieszkac bo ja tego nie rozumiem.
Zapłaci swoją część rachunków, więc jakim twoim kosztem będzie mieszkał? Po prostu cię wątroba boli z zawiści, że - twoim zdaniem - będzie miał za łatwo.
Na moim mieszkaniu:) tylko dlaczego
Na moim mieszkaniu:) tylko dlaczego
No tak, przecież to jego wina, że naprodukowałaś dzieci, przez co w jego kawalerce mieszkać nie możesz... Ty, skoro to jego wina, że naprodukowałaś dzieci - to może powinien ci też alimenty płacić?
Żałuję że w ogóle tu napisałam.Najlepiej taki facet żeby przyszedł na gotowe mieszkanie do kobiety bo jak kobieta coś ma to jest hejtowana .To chyba większość facetów to pasożyty. Dziękuję za rady
Po raz kolejny nie odpowiadasz na posty przedmówców... No tak, to jego znowu wina, że ty masz czterdzieści lat, przeszłość i w związku z tym jakiś dorobek + dzieci. Może skieruj przeciwko niemu pozew do sądu cywilnego? Niech skurczybyk płaci odszkodowanie
Już nie oczekuje rad I odpowiedzi A poza tym to chyba forum dla kobiet I ja faceta nie prosiłam o radę;)
Jeśli oczekujesz rady, to proszę - psycholog, bo w mojej opinii, twoja pazerność jest niezdrowa.
Każdy patrzy że swojego punktu widzenia
to dlaczego kobieta niezależną ma brać faceta na swoje mieszkanie bo on jest mniej zaradny ?
A dlaczego niezależny facet ma brać kobietę na swoje większe mieszkanie, bo ona jest mniej zaradna?
I dalej nie łapię, jaki to niby kredyt miałabyś dla niego brać. Nie, to, że mieszkałby w Twoim mieszkaniu i dokładał się do niego, a tymczasem jego własne spłacałoby się wynajmem - to NIE JEST "branie kredytu dla kogoś".
Chodzi o to że facet chce abym wzięła z nim kredyt na wspólne mieszkanie nie na jego mieszkanie, gdzie ja kredytu nie potrzebuje.Mam trochę inne potrzeby niż spłacanie rat. To ze mam swoje mieszkanie to nie znaczy ze facet ma się wprowadzać na gotowe. To waszym zdaniem męzczynza ma do związku nic nie wnosić , ani mieszkania co jedynie kredyt który spłaci mieszkając u mnie bo wtedy swoje wyjmie. To dla mnie trochę nie pojęte.To tak jakbym ja miała zapewnić byt facetowi.
Zapłaci swoją część rachunków, więc jakim twoim kosztem będzie mieszkał? Po prostu cię wątroba boli z zawiści, że - twoim zdaniem - będzie miał za łatwo.
Mieszkał kosztem mojego mieszkania, które ja kupiłam i miałam z tym pewne wyrzeczenia , czy łatwo ? oczywiście każdy by chciał wejść na gotowe ale w przypadku faceta do kiebiety mysle ze brak amibicji trochę. Zapłaci swoją cześć rachunków i co ..no nie ma większego mieszkania ale jego kobieta ma więć po się starać jak można wykorzystać.Co w przypadku gdy np za kilka lat okaze się ze jendak to nie to wróci do swojej kawalerki i znów będzie szukał dziewczyny z mieszkaniem? Bedzie plus bo będzie miał swoje spłacone kosztem mieszkania u mnie
Czytam te wasze wszystkie wypowiedzi i jest też racja autorki.
Dorabiała się w małżeństwie nie wiadomo co przeszła a że wyszła z jakimś dorobkiem to chyba dobrze.Ma dwójkę dzieci zakładam że pracuje do tego ma nieruchomość z której czerpie korzyści czyli jest zaradna. To są plusy. Rozumiem że chciałaby aby jej partner też coś miał w sensie finansowym i tu też się nie dziwię,aby jej było łatwiej. Rozumiem że nie chce dokładać do związku bo w sumie z jakiej racji. On tez mógł się ustawić a żył życiem kawalerskim a teraz wymaga żeby go kobieta wzięła bo ma mieszkanie. Też bym się na to nie zgodziła. Jeśli mieliby coś razem stworzyć do razem - czyli dają po połowie - no z tego co widzę to on nie ma nic (jedynie ten kredyt). Myślę że to nie facet dla Ciebie, po prostu. Ona ma mieszkanie które mogłaby też wynająć i mieszkać u swojego zaradnego faceta i się dokładać do rachunków- czyż nie ? Po przemyśleniu raczej żadna opcja z nim nie wchodzi w grę, najłatwiej byłoby zamieszkać u Ciebie ale widzę że to Ciebie stawia faceta w złym świetle (wg mnie też nie wygląda to dobrze).Jak on by się czuł nie wnosząc nic w wasze życie ?
Jeszcze jest problem córki, która go nie akceptuje, dlaczego ?
Jakie ma on podejście do niej?
Czytam te wasze wszystkie wypowiedzi i jest też racja autorki.
Dorabiała się w małżeństwie nie wiadomo co przeszła a że wyszła z jakimś dorobkiem to chyba dobrze.Ma dwójkę dzieci zakładam że pracuje do tego ma nieruchomość z której czerpie korzyści czyli jest zaradna. To są plusy. Rozumiem że chciałaby aby jej partner też coś miał w sensie finansowym i tu też się nie dziwię,aby jej było łatwiej. Rozumiem że nie chce dokładać do związku bo w sumie z jakiej racji. On tez mógł się ustawić a żył życiem kawalerskim a teraz wymaga żeby go kobieta wzięła bo ma mieszkanie. Też bym się na to nie zgodziła. Jeśli mieliby coś razem stworzyć do razem - czyli dają po połowie - no z tego co widzę to on nie ma nic (jedynie ten kredyt). Myślę że to nie facet dla Ciebie, po prostu. Ona ma mieszkanie które mogłaby też wynająć i mieszkać u swojego zaradnego faceta i się dokładać do rachunków- czyż nie ? Po przemyśleniu raczej żadna opcja z nim nie wchodzi w grę, najłatwiej byłoby zamieszkać u Ciebie ale widzę że to Ciebie stawia faceta w złym świetle (wg mnie też nie wygląda to dobrze).Jak on by się czuł nie wnosząc nic w wasze życie ?
Jeszcze jest problem córki, która go nie akceptuje, dlaczego ?
Jakie ma on podejście do niej?
No właśnie ja myślę podobnie. Podejście jego sztywne,zasadnicze mało luzu
katrin123 napisał/a:Na moim mieszkaniu:) tylko dlaczego
No tak, przecież to jego wina, że naprodukowałaś dzieci, przez co w jego kawalerce mieszkać nie możesz... Ty, skoro to jego wina, że naprodukowałaś dzieci - to może powinien ci też alimenty płacić?
Mam trochę wyższe aspiracje niż kawalerka
Katrin, czytam Twoje informacje i tak się zastanawiam...
Załóżmy, że Twój facet miałby trzypokojowe spłacone mieszkanie i zaproponowałby wspólne mieszkanie Tobie i córce. Rozumiem, że w 2/3 dokładałabyś się do utrzymania mieszkania. A co z Twoim mieszkaniem i co byś w tym czasie z nim robiła? Załóżmy, że byś je wynajmowała. Czy zyskiem dzieliłabyś się z partnerem? Jeżeli tak, to czy byłaby to głupota z Twojej strony? A jeżeli nie, to czy byłoby to do końca w porządku, przecież wynajem mieszkania odbywałby się niejako kosztem Twojego partnera? Przemyśl to?
A co gdyby Twój partner wprowadził się do Ciebie i wynajął swoje (dla ułatwienia dyskusji umówmy się spłacone trzypokojowe mieszkanie), czego byś od niego oczekiwała?
Katrin to dobrze, że nie jesteś głupią babą, która daje się omotać i wykorzystać facetowi. Pytanie tylko, czy ten facet faktycznie chce Cię wykorzystać, czy Ty masz złe doświadczenia z przeszłości i wszystko czaro widzisz.
Ok, facet pohulał, a teraz chce się ustabilizować. Czasami tak bywa i dobrze, że się opamiętał. Dla mnie w sytuacji gdy Ty masz duże mieszkanie, a on małe to zrozumiałe, że zamieszkujecie razem w komfortowym mieszkaniu i dzielicie się kosztami utrzymania. Pytanie jak podejść do zysków z wynajmu kawalerki? Czy to powinno być tylko dla niego, czy jednakowoż powinnaś w tym partycypować. Nie wiem jak Ty postąpisz, ale ja na pewno bym nic z tych zysków nie chciała. Niemniej na pewno, gdyby wspólne pożycie się układało 2-3 rok i uznałabym, że to związek do grobowej deski, to miałabym oczekiwania co do budowania wspólnego kapitału i czerpania zysków z tego co obie strony wnoszą.
Czy Ty nie za bardzo kalkulujesz, na etapie kiedy tych kalkulacji jeszcze nie powinno być? Daj szanse sobie i partnerowi - zwerykujesz intencje faceta i wtedy pomyślisz co dalej.