Mianowicie związków. Ilekroć w nie wchodzę czy to na żywo, czy w internecie kończy się tak samo. Miałam dwa związki po dwa lata i jeden się skończył zdradą a drugi patologią. Weszłam teraz w związek na odległość i uroki minęły, zaczęło się gadanie o odległości i życiu i coś czuję że to też się skończy. Mam już dosyć rozczarowań i ciągłego dawania z siebie ile się da by znów słyszeć że to koniec. Niby obie strony chcą czegoś poważnego a i tak jest zerwanie. Jeśli ten związek się zakończy to już w żaden nie wejdę ani nikomu nie zaufam, nie chce jak mantry przechodzić cudownych chwil kosztem szybkiego rozpadu i zwiedzenia się. A słuchanie znajdziesz tego jedynego już mi się znudziło i rzygam tym. Miłość widać jest tylko dla wybranych i w filmach amerykańskich. Bycie starą panną w coraz bardziej kolorowych barwach mi się rysuje przed oczami
Mianowicie związków. Ilekroć w nie wchodzę czy to na żywo, czy w internecie kończy się tak samo. Miałam dwa związki po dwa lata i jeden się skończył zdradą a drugi patologią. Weszłam teraz w związek na odległość i uroki minęły, zaczęło się gadanie o odległości i życiu i coś czuję że to też się skończy. Mam już dosyć rozczarowań i ciągłego dawania z siebie ile się da by znów słyszeć że to koniec. Niby obie strony chcą czegoś poważnego a i tak jest zerwanie. Jeśli ten związek się zakończy to już w żaden nie wejdę ani nikomu nie zaufam, nie chce jak mantry przechodzić cudownych chwil kosztem szybkiego rozpadu i zwiedzenia się. A słuchanie znajdziesz tego jedynego już mi się znudziło i rzygam tym. Miłość widać jest tylko dla wybranych i w filmach amerykańskich. Bycie starą panną w coraz bardziej kolorowych barwach mi się rysuje przed oczami
No i? Jakiej porady oczekujesz?
Niby mam niecałe 20 lat ale już na prawdę mam dość. Czy miłość na prawdę przychodzi? Mi się zdaje że to puste słowo niczym dzień dobry, ludzie je sobie mówią a tak na prawdę nic nie znaczy. Popadam powoli w depresję...
Masz niecałe 20 lat, dwa związki po 2 lata, teraz trzeci? Wyluzuj, kochana Dopiero gdzieś tak za 20 lat Ci się związki odwidzą
Miłość przychodzi, ale spokojnie. Może do Ciebie jeszcze idzie, bo z daleka
Masz niecałe 20 lat, dwa związki po 2 lata, teraz trzeci? Wyluzuj, kochana
Dopiero gdzieś tak za 20 lat Ci się związki odwidzą
Miłość przychodzi, ale spokojnie. Może do Ciebie jeszcze idzie, bo z daleka
...albo jest jeszcze w przedszkolu
santapietruszka napisał/a:Masz niecałe 20 lat, dwa związki po 2 lata, teraz trzeci? Wyluzuj, kochana
Dopiero gdzieś tak za 20 lat Ci się związki odwidzą
Miłość przychodzi, ale spokojnie. Może do Ciebie jeszcze idzie, bo z daleka
...albo jest jeszcze w przedszkolu
Po co ta złośliwość? Cieszy Cię, że ktoś młodszy ma problem?
Niezależnie ile ma się lat, to schemat jest taki sam. Jak się często coś powtarza, wręcz ciągle, to już nie ma ochoty się wałkować tego samego ponownie, by po raz enty to samo przejść. Ja się mocno angażuję w związki, rezygnuję z własnego życia dla kogoś, oddaję swój czas i jestem w stanie 700 km co tydzień jeździć by te parę przeklętych godzin spotkać ukochaną osobę nie bacząc na komfort i koszty, jestem w stanie wprowadzić się do tego samego miasta i znaleźć pracę, oddaję się całkowicie i oczekuję czegoś poważnego a nie kolejnej błahostki na zasadzie ''być byle być'' i lada moment skończyć, bo się znudziło. Już nie mam w sobie nawet sił, bo każdy kolejny związek traktuję bardziej pesymistycznie i niechętnie, bo mi się już rysuje jak mi mówi że to koniec i odechciewa mi się nawet flirtować z kimkolwiek, bo też zdaje sobie sprawe, że w razie zauroczenia wszystko się posypie jak domek z kart. Straciłam wszelaką wiarę, chęć, zaufanie, nadzieję. I wątpię, że ją odzyskam. Już sama się sobie dziwię, że jeszcze wchodzę w te zakichane związki, po ostatnim związku mam ślady po agresji partnerki, niemiłe wspomnienia przesiąknięte patologią i ślady na psychice. Także tak to wygląda. Jak nie fałszywe kocham cię i zerwanie, to patologia co okłada na oślep pięściami i dusi, albo jakiś alkoholizm. Niezależnie z jakiego rejonu, miasta, województwa itd to i tak się sypie. Aż mam ochotę coś rozwalić i rzucić tym o ścianę. Załamania nerwowego dostanę
Hipnotyczna za bardzo chcesz być z kimś więc wybierasz byle kogo a potem dostajesz w łeb.
Zajmij się sobą, swoim rozwojem bo jesteś młoda i powinnaś dbać o swój rozwój. Na poważny związek masz jeszcze czas.
Chcesz wartościowego mężczyznę? Sama zadbaj o swoją wartość zamiast latać 700 km za jakimś gachem. To chłop ma szaleć za Tobą i Cię zdobywać. Popracuj nad samooceną.
Niezależnie ile ma się lat, to schemat jest taki sam. Jak się często coś powtarza, wręcz ciągle, to już nie ma ochoty się wałkować tego samego ponownie, by po raz enty to samo przejść. Ja się mocno angażuję w związki, rezygnuję z własnego życia dla kogoś, oddaję swój czas i jestem w stanie 700 km co tydzień jeździć by te parę przeklętych godzin spotkać ukochaną osobę nie bacząc na komfort i koszty, jestem w stanie wprowadzić się do tego samego miasta i znaleźć pracę, oddaję się całkowicie i oczekuję czegoś poważnego a nie kolejnej błahostki na zasadzie ''być byle być'' i lada moment skończyć, bo się znudziło. Już nie mam w sobie nawet sił, bo każdy kolejny związek traktuję bardziej pesymistycznie i niechętnie, bo mi się już rysuje jak mi mówi że to koniec i odechciewa mi się nawet flirtować z kimkolwiek, bo też zdaje sobie sprawe, że w razie zauroczenia wszystko się posypie jak domek z kart. Straciłam wszelaką wiarę, chęć, zaufanie, nadzieję. I wątpię, że ją odzyskam. Już sama się sobie dziwię, że jeszcze wchodzę w te zakichane związki, po ostatnim związku mam ślady po agresji partnerki, niemiłe wspomnienia przesiąknięte patologią i ślady na psychice. Także tak to wygląda. Jak nie fałszywe kocham cię i zerwanie, to patologia co okłada na oślep pięściami i dusi, albo jakiś alkoholizm. Niezależnie z jakiego rejonu, miasta, województwa itd to i tak się sypie. Aż mam ochotę coś rozwalić i rzucić tym o ścianę. Załamania nerwowego dostanę
Jeżeli rezygnujesz z własnego życia dla kogoś to życzę powodzenia w znalezieniu kogoś.... zaczynasz żyć życiem kogoś innego i zamęczasz tym samym drugą osobę.... proponuję wizytę u psychologa.
Hipnotyczna a Ty lubisz siebie? Dobrze Ci z sobą? Zastanawiałaś się nad tym?
Bo bledem jest calkowita rezygnacja z wlasnych checi tworzenia czegos dla siebie. Trzeba miec swoje zycie, swoje pasje i dodatkowo zycw partnerstwie. Masz po prostu bledny obraz tworzenia zwiazku.
12 2018-05-02 18:37:44 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2018-05-02 18:47:16)
Mianowicie związków. Ilekroć w nie wchodzę czy to na żywo, czy w internecie kończy się tak samo. Miałam dwa związki po dwa lata i jeden się skończył zdradą a drugi patologią. Weszłam teraz w związek na odległość i uroki minęły, zaczęło się gadanie o odległości i życiu i coś czuję że to też się skończy. Mam już dosyć rozczarowań i ciągłego dawania z siebie ile się da by znów słyszeć że to koniec. Niby obie strony chcą czegoś poważnego a i tak jest zerwanie. Jeśli ten związek się zakończy to już w żaden nie wejdę ani nikomu nie zaufam, nie chce jak mantry przechodzić cudownych chwil kosztem szybkiego rozpadu i zwiedzenia się.
Masz rację. Znalazłaś rozwiązanie, aby uniknąć kolejnych rozczarowań. Nie wejdziesz to nie wejdziesz. Po co drążyć na forum? W końcu to Twoja decyzja, którą podjęłaś.
Niby mam niecałe 20 lat ale już na prawdę mam dość. Czy miłość na prawdę przychodzi? Mi się zdaje że to puste słowo niczym dzień dobry, ludzie je sobie mówią a tak na prawdę nic nie znaczy. Popadam powoli w depresję...
Pewnie, że istnieje, ale nie ma co robić z tego jakieś rewolucji. Są pewne etapy, których jeszcze z nikim nie przeszłaś. Zakochanie, pożądanie to zwykle wstęp do bardziej racjonalnego uczucia. Stąd te późniejsze wątpliwości czy nie za daleko czy jest sens. Trzeba zacząć, aby sprawdzić czy to tego ktoś szuka.
Ja się mocno angażuję w związki, rezygnuję z własnego życia dla kogoś, oddaję swój czas i jestem w stanie 700 km co tydzień jeździć by te parę przeklętych godzin spotkać ukochaną osobę nie bacząc na komfort i koszty, jestem w stanie wprowadzić się do tego samego miasta i znaleźć pracę, oddaję się całkowicie i oczekuję czegoś poważnego a nie kolejnej błahostki na zasadzie ''być byle być'' i lada moment skończyć, bo się znudziło.
Co muszą robić z ludźmi narkotyki? Nie oddajesz swojego czasu. Robisz to, bo czerpiesz z tego przyjemność.
Jeśli za bardzo się za bardzo poświęcisz inni to wykorzystują to działa w dwie stronie niezależnie od płci.
Znalazłam w końcu tę jedyną
Znalazłam kobietę która mnie kocha i docenia, która ma takie same pasje oraz marzenia. Kobiete która mnie akceptuje i która mnie wspiera
Jestem niesamowicie szczęśliwa, pozdrawiam
15 2018-05-04 05:45:51 Ostatnio edytowany przez beacia96 (2018-05-04 07:43:57)
...
Znalazłam w końcu tę jedyną
Znalazłam kobietę która mnie kocha i docenia, która ma takie same pasje oraz marzenia. Kobiete która mnie akceptuje i która mnie wspiera
Jestem niesamowicie szczęśliwa, pozdrawiam
I to wszystko zadzialo sie w ciagu doby?
Albo jestes znudzonym trollem albo masz zdrowo zryty berecik.
Nie działo w ciągu doby ale pewnego okresu. Poznałam kobietę która tak jak ja stawiała na coś poważnego, wiadomo słodzenie, pieprzenie o miłości aż kością w gardle staje. Jednak po długim czasie stwierdziła że chce się Przyjaźnić. A ja? Siedzę z czymś a'la załamaniem czy też zwątpieniem i nie mam zamiaru wchodzić już więcej w związki, otworzyłam się po raz setny i na tym koniec. Dość mam serdecznie tych pustych słów i fałszywych relacji. Postanowiłam żyć sama, samotnie objechać świat i sram na miłość, ona jest tylko dla wybranych i w filmach. Ja nie mam sił znów mieć powtórki i znów i znów. Przykre ale prawdziwe, miłość to Gówno