Zakładam tutaj wątek, poniewaz chciałabym aby ktoś spojrzał na ta sytuacje z boku, bo może ja tez popełniam jakiś błąd.
Dziewczyny i chłopaki- jak to jest u Was z pomocą w związku bo u mnie zaczynaja powstawać dziwne konflikty. Ja zaznaczam od razu ze nie mam dwóch lewych rąk. Potrafię zając się domem, ugotować obiad. Zawsze jak mój partner przyjeżdża to coś naszykuje. Natomiast on jakby tego nie widzi. Ostatnio jechaliśmy na wycieczkę. W niedalekiej miejscowości jest źródło z woda. Mój facet stwierdził ze weźmie z domu butelki i pojedziemy nabrać wody dla niego. Przywiózł z 7, 5 l szklanych słojów. Pomogłam nieść je nad to źródło i napełniać. Zrobiła się spora kolejka tam. On wziął jeden słój w jedna rękę (one są z rączka) a drugi w druga i idąc odwrócił się sugerując ze powinnam tez je wziąć. Słoje były na tyle ciężkie ze nie byłabym w stanie donieść ich do samochodu. Powiedziałam „sorry ale ja nie dam rady” i wtedy wybuchł. Strasznie się zdenerwował, zaczął mówić głośno coś w stylu „No księżniczka, ja sobie tego nie wyobrażam, ty nic mężowi nie pomożesz w życiu. Co to dla Ciebie za problem jest???”
Wpadł jednym słowem w szał, inni ludzie to słyszeli ale kij z tym. Powiedział mi ze skoro od czasu do czasu chodzę na siłownie to nie powinno być problemem abym zaniosła ta wode. Zaczął wyolbrzymiać, ze jestem zbyt wygodna. Skwitował to „wziąłeś se panią to pracuj na nią” powiedział ze to będzie strach mnie o coś poprosić. Ja mam silny charakter ale po tym myślałam ze się rozpłacze. Jak jechaliśmy do domu to powiedział mi ze dziewczyna jakiegoś kolegi jest o głowę ode mnie niższa a razem z chłopakiem zrzucała węgiel z przyczepy. Ze gdyby on mnie poporosil o coś takiego to ja bym zwiewala. Nie muszę dodawać ze atmosfera na wyjedzie była nijaka. Tu moje pytanie czy Wy tak pomagacie swoim facetom we wszystkim? Może ja jestem za bardzo wygodna? Nie wiem jak to może wyglądać z boku.