Mam wrazenie, że pojęcie z tytułu idealnie do mnie pasuje i chciałabym to zmienić, szkopul w tym, że nie wiem jak. Mój parter mial bardzo, bardzo bogatą przeszłość seksualna przy czym moja ograniczała się do pocałunków i seksu oralnego - wyłącznie w moją stronę. Kiedy więc pierwszy raz dowiedziałam się o liczącej kilkaset liście dziewczyn z przeszłości aż we mnie zawrzało. Nie umiem sobie z tym poradzić. Mieszkamy w miejscu gdzie autentycznie co, powiedzmy, dziesiąta dziewczyna uprawiała jakis rodzaj seksu z moim facetem, oralny, klasyczny czy też s/m I nie potrafię się opanować żeby nie spytać czy ja zaliczył kiedy widzę że na którąś się popatrzy choćby kontem oka. Jestem o to wszystko esktremalnie zazdrosna. Do tego moja obsesję podgrzewa fakt, że chłopak, jako że jak sam mówi "nie ma przede mną nic do ukrycia", co akurat sobie cenie, lubi od czasu do czasu bez mojego pytania uraczyć mnie jakaś opowiastka lub wspominkami na wikod jakiejs dziewczyny. Zapewnia mnie, że to było kiedyś, że liczy się dla niego tu i teraz, że mnie kocha i nigdy by mnie nie zdradził, ale nie umiem zaufać mu w tym w stu procentach właśnie przez jego przeszlisc, w końcu tamte kobiety też na pewno to od niego usłyszały (mój parter w przeszłości ćpał, stąd taka ilość kobiet, aktualnie jest czysty prawie trzy lata, więc, wiem że to już zupełnie inny człowiek i to moja zazdrość o przeszłość podsowa mi takie myśli). Wiem, ze ten "problem" istnieje tylko w mojej glowie i nie chce niszczyć swoją zazdrością związku, ale sama już nie wiem jak sobie z tym radzić. Moj pierwszy związek skończył się zdrada - dla ścisłości ex zdradził mnie z ówczesna najlepsza przyjaciółką, wtedy zaczęłam mieć problem z zazdrością o parterów. Był ktoś w podobnej sytuacji? Proszę o rady
W takiej sytuacji nie byłam, ale wiem jedno na 100%. Zazdrość tego typu to nic innego jak wynik Twojego niskiego poczucia wartości.
Pytasz jak sobie poradzić? Zacząć podwyższać swoja wartość, zacząć się lubić i nabrać pewności siebie. Tylko tyle i aż tyle .
Może wizyta u psychologa? Chociaż jedna, czasami dobrze się wygadać. Może to pomoże Ci zacząć sobie wszystko powoli układać. W każdym razie czeka Cię ciągła praca nad sobą. Będziesz musiała sama się pilnować i dyscyplinować, żeby pamiętać, że Twoja zazdrość jest bezpodstawna. Jeżeli facet nie daje Ci teraz powodów do zazdrości, przeszłość jest tylko przeszłością, każdy jakąś ma.
Ja bym te jego opowieści traktował z rezerwą. Kilkaset dziewczyn?? Zaliczył co dziesiątą w okolicy?? No to albo faktycznie z niego taki Casanova albo po prostu gada tak żeby Ci zaimponować, a Ty w to wierzysz i się denerwujesz. Skąd w ogóle wiesz że to jest prawda?
Pojęcie z tytułu powinno brzmieć "retrospektywna"
Moim zdaniem problem jest realny, a nie tylko w Twojej głowie. Były ćpun i były kobieciarz - żeby to ładnie nazwać dla potrzeb forum. Chodząca tykająca bomba zegarowa. Ja bym z kimś takim nie chciała mieć nic do czynienia - zwłaszcza z ćpunem.
Pojęcie z tytułu powinno brzmieć "retrospektywna"
Moim zdaniem problem jest realny, a nie tylko w Twojej głowie. Były ćpun i były kobieciarz - żeby to ładnie nazwać dla potrzeb forum. Chodząca tykająca bomba zegarowa. Ja bym z kimś takim nie chciała mieć nic do czynienia - zwłaszcza z ćpunem.
Jestem tego samego zdania. Uważam, że nie zazdrość powinna być Twoim największym problemem, co raczej troska o własne zdrowie. Poprosiłaś go o aktualny zestaw badań na wszelkie choroby przenoszone drogą płciową, czy oddałaś mu się na słowo honoru?
Nie chcę podsycać Twojej zazdrości, ale te jego wspominki o dawnych podbojach są zupełnie nie za miejscu, czyżby tęsknił?
Jakby nie było, wstąpiłaś do klubu
7 2018-04-27 04:34:56 Ostatnio edytowany przez bbb29 (2018-04-27 04:41:46)
Pojęcie z tytułu powinno brzmieć "retrospektywna"
Moim zdaniem problem jest realny, a nie tylko w Twojej głowie. Były ćpun i były kobieciarz - żeby to ładnie nazwać dla potrzeb forum. Chodząca tykająca bomba zegarowa. Ja bym z kimś takim nie chciała mieć nic do czynienia - zwłaszcza z ćpunem.
Też tak uważam. Zdaję sobie sprawę, że każdy ma prawo do przeszłości, "iluśtam" partnerek ale liczba kilkudziesięciu czy KILKUSET dla mnie byłaby zaporowa, przeszkadzało by mi to. Możecie napisać, że to przez niską samoocenę - samoocenę mam ok albo przeciętną, ale cenię sobię umiar i normalność i nie pasowałby mi partner, który codziennie miał inną laskę na noc, dla mnie to nie jest normalne. Swoją drogą te kilkaset kobiet - jeśli to prawdziwa liczba - może oznaczać uzależnienie od seksu (tymbardziej jeśli szlo w parze z ćpaniem, facet ma osobowość podatną na uzależnienia). A już na pewno jest to babiarz. Jeszcze to opowiadanie historyjek...niesmaczne. I tak wygląda to "liczy się tu i teraz"? Ja bym nie chciała by partner raczył mnie pieprznymi opowiastkami z przeszłości. Przeszłość intymna niech pozostanie intymna Każdy ma do niej prawo, ale nie wyobrażam sobie opowiadać facetowi jak były mnie brał, gdzie i kiedy itd... A gdyby mi pikantne szczegóły opowiadał chyba poczułabym się urażona. Większość dorosłych ludzi ma większą bądź mniejszą przeszłość seksualną i pewnie byłoby o czym opowiadać z wypiekami na twarzy... ale zastanówmy się, PO CO w ogóle opowiadać o niej ze szczegółami aktualnemu partnerowi? Co to ma na celu? Dowartościowanie się? Wzbudzenie zazdrości? Bo wydaje mi się, że para powinna raczej skupić się na własnych doznaniach seksualnych niż wspomnieniach na głos o seksie z kimś innym(!); tematy do rozmowy również znam ciekawsze.
a, czy Twoj partner zabezpieczal sie przed chorobami: Tyle partnerek...no szookk. Wiele chorob jest niezauwazalna, objawy wystepuja dopiero po dlugim okresie od zarazenia. ja bym sie bala wspolzyc...oj balabym sie z kims, o tak rozwiazlym podejsciu. Zycie ma sie jedno.
Za błąd przepraszam, takie pojęcie było podane w którymś artykule na ten temat.
Jeżeli chodzi o jego uzależnienie to akceptuję je w stu procentach - sama przeszłam przez podobne doświadczenia, więc to nie jest dla mnie powód do urwania relacji.
Wiem o tym wszystkim od niego, a potwierdzają to różne przypadkowe sytuacje. Zabezpieczał się zawsze, nic mi nie grozi od tym względem, badania ma w normie. Pracuje nad moją samoocena bardzo mocno, przy pomocy terapeutki właśnie, przynosi to efekty, ale mój problem nie znika, a raczej przenosi się "na tył głowy". Najbardziej irytuje mnie kiedy proszę go o to, żeby np nie obserwował na portalach społecznościowych dziewczyny z okolicy, z którą łączyło go bardzo długo coś więcej niż tylko seks, nie mówię tu o związku, a raczej koleżeństwie z bonusem. Zawsze odmawia i mówi, że to normalne, że gdyby spotkał ja przypadkiem (bo do spotkania nie dąży i tu mam pewność) na ulicy to powiedziałby jej część i spytał co u niej, nawet jesli bym przy tym była, bo tak robią normalni ludzie którzy wszystko sobie wyjaśnili i nie dzieli ich nienawiść. Tyle że ja uważam wręcz odwrotnie. Dla mnie byłoby to zupełnym nietaktem w moim kierunku, uraziloby mnie to i boli że czasem polubi jej zdjęcie. Nie wiem, czy zachowuje się normalnie, czy moje myślenie o tym nie jest przesadzone. Czy powinnam po prostu to ignorować? Zazdrosc mi na to nie pozwala, czuję niepokój, kiedy widzę takiego "lajka" chociaż to tylko polubione zdjęcie w internecie. To jest mój problem, nie mam zamiaru się z nim rozstawiać, chce poradzić sobie z tymi irracjonalnymi uczuciami
To jest mój problem, nie mam zamiaru się z nim rozstawiać, chce poradzić sobie z tymi irracjonalnymi uczuciami
To nie są irracjonalne odczucia i nie chodzi tu bynajmniej o lajkowanie zdjęć, czy powiedzenie "cześć" byłej kochance. Nie jesteś go pewna, bo masz świdomość jego bujnej przeszlości, co zresztą sama przyznałaś, a i on sam Ci nie ułatwia.
Żyjesz jak na beczce z prochem i chociaż sama nie przyznasz się do tego, masz poczucie tymczasowości, stąd Twoja niepewność i zazdrość.
Jego przeszłości nie zmienisz, ale Twoje aktualne odczucia i lęki wynikają z jego zachowania. Skoro już uraczyl Cię opowieściami o swoim bogatym życiu seksualnym , to po co do tego wraca?
W tej kwesti, właściwie wyczerpała temat bbb29.
Jeszcze to opowiadanie historyjek...niesmaczne. I tak wygląda to "liczy się tu i teraz"? Ja bym nie chciała by partner raczył mnie pieprznymi opowiastkami z przeszłości. Przeszłość intymna niech pozostanie intymna smile Każdy ma do niej prawo, ale nie wyobrażam sobie opowiadać facetowi jak były mnie brał, gdzie i kiedy itd... A gdyby mi pikantne szczegóły opowiadał chyba poczułabym się urażona. Większość dorosłych ludzi ma większą bądź mniejszą przeszłość seksualną i pewnie byłoby o czym opowiadać z wypiekami na twarzy... ale zastanówmy się, PO CO w ogóle opowiadać o niej ze szczegółami aktualnemu partnerowi? Co to ma na celu? Dowartościowanie się? Wzbudzenie zazdrości? Bo wydaje mi się, że para powinna raczej skupić się na własnych doznaniach seksualnych niż wspomnieniach na głos o seksie z kimś innym(!); tematy do rozmowy również znam ciekawsze.
Wspomina, bo tęskni, wraca myślami do tego, co go rajcowało?
Nie na darmo ktoś tutaj napisal, że facet ma skłonnosci do uzależnień.
Do tego ostentacyjne przeglądanie profilu byłej kochanki, może nie jednej, po co, w jakim celu on to robi?
W tych okolicznościach jego zapewnienia o miłości i wierności nie dają Ci szansy na poczucie bezpieczeństwa.
To, co siedzi Ci z tyłu glowy jest bardzo racjonalne.
Nie daj sobie wmówić, ani sama sobie nie wmawiaj, że masz problem z samooceną, bo nie akceptujesz babiarza.
Na tym forum często sietakie rady pojawiają. Facet flirtuje z innymi, a Tobie się nie podoba? Diagnoza: masz problem z samooceną. To tak nie działa.
Ma prawo Ci sie to nie podobać, skoro sama masz w tej dziedzinie przeszłość przecietną i jako prostytutka nie pracowałaś. Do tego on swoim zachowaniem nie ułatwia Ci akceptacji jego przeszłości - i to jest dość mocno niepokojący sygnał. Gdyby on miał podejscie takie, że "było, minęło, nieważne", to jeszcze można by starać się zaakceptować - ale on do tego wraca, lubi o tym opowiadać, myśli o tym, tęskno mu. To jest problem.
Mam wrazenie, że pojęcie z tytułu idealnie do mnie pasuje i chciałabym to zmienić, szkopul w tym, że nie wiem jak. Mój parter mial bardzo, bardzo bogatą przeszłość seksualna przy czym moja ograniczała się do pocałunków i seksu oralnego - wyłącznie w moją stronę. Kiedy więc pierwszy raz dowiedziałam się o liczącej kilkaset liście dziewczyn z przeszłości aż we mnie zawrzało. Nie umiem sobie z tym poradzić. Mieszkamy w miejscu gdzie autentycznie co, powiedzmy, dziesiąta dziewczyna uprawiała jakis rodzaj seksu z moim facetem, oralny, klasyczny czy też s/m I nie potrafię się opanować żeby nie spytać czy ja zaliczył kiedy widzę że na którąś się popatrzy choćby kontem oka. Jestem o to wszystko esktremalnie zazdrosna. Do tego moja obsesję podgrzewa fakt, że chłopak, jako że jak sam mówi "nie ma przede mną nic do ukrycia", co akurat sobie cenie, lubi od czasu do czasu bez mojego pytania uraczyć mnie jakaś opowiastka lub wspominkami na wikod jakiejs dziewczyny. Zapewnia mnie, że to było kiedyś, że liczy się dla niego tu i teraz, że mnie kocha i nigdy by mnie nie zdradził, ale nie umiem zaufać mu w tym w stu procentach właśnie przez jego przeszlisc, w końcu tamte kobiety też na pewno to od niego usłyszały (mój parter w przeszłości ćpał, stąd taka ilość kobiet, aktualnie jest czysty prawie trzy lata, więc, wiem że to już zupełnie inny człowiek i to moja zazdrość o przeszłość podsowa mi takie myśli). Wiem, ze ten "problem" istnieje tylko w mojej glowie i nie chce niszczyć swoją zazdrością związku, ale sama już nie wiem jak sobie z tym radzić. Moj pierwszy związek skończył się zdrada - dla ścisłości ex zdradził mnie z ówczesna najlepsza przyjaciółką, wtedy zaczęłam mieć problem z zazdrością o parterów. Był ktoś w podobnej sytuacji? Proszę o rady
Ciężka sprawa musisz popracować nad sobą niby dobrze że przed tobą nic nie ukrywa ale powinien też troszkę pomyśleć jak ty możesz poczuć się.
Po pierwsze to nawet bym takiego kijem nie tknela.
A po drugie to aż ciężko mi uwierzyć w to, że kolesiowi prawie wszystkie dziewczyny z okolicy wskakiwały do łóżka i było tego kilkaset. Czy to jakiś hipnotyzer czy co, że zaraz każda na jego widok ma mokro i nogi rozkłada? To kobiety serio są już tak zdegenerowane że dziesiątkami wskakują takim gościom do wyrka bez związku i tak łatwo? Aż mi się wierzyć nie chce. Chyba że to były prostytutki to wtedy mógł mieć ich z setkę.
Po trzecie prezerwatywy nie chronią przed chorobami wenerycznymi.
Ten temat to bujda jakaś...