Hej. Ja i moja ex spotykaliśmy się 4 miesiące. Początkowe zauroczenie sprawiło, że niemal po 2 tygodniach zaczęliśmy być parą. Niestety szybkość nie popłaca, tego się przekonałem. W trakcie naszego związku zacząłem odkrywać cechy charakteru i poglądy takie, które mi nie odpowiadały. Z czasem sam jej sposób bycia stał się dla mnie irytujący, nie była taka jaką ją sobie wyobrażałem. Teraz już wiem na przyszłość, żeby tak szybko nie bawić się w deklaracje. Ale do rzeczy. Rozstałem się z nią. Nie chciałem jednak tracić kontaktu, więc zaoferowałem jej koleżeńską znajomość. Wszystko niby super, raz na jakiś czas spotykaliśmy się jako znajomi. Pytałem ją czy nasz kontakt jej nie boli. Ona uparcie twierdziła, że chce być moją koleżanką, rzeczywiście do siebie nie pasowaliśmy i jej w sumie te zakochanie też już przeszło. No dobra, uwierzyłem. Gdy pewnego dnia przychodzi do mnie listonosz z listem od niej.. Napisała tam rzeczy typu, że jestem niepowtarzalnym mężczyzną, że w każdym chłopaku wypatruje mnie, że to była z jej strony miłość, żałuje naszego rozstania itd. No nie ukrywam, że byłem w szoku. Napisałem do niej co to ma być.. Ona, że woli porozmawiać na żywo. Powiem szczerze, że jestem wkur***. Oszukała mnie, że nic nie czuje, a teraz robi jakieś akcje. Szczerze nie mam ochoty w ogóle iść na to spotkanie, jak mam słuchać tego stękania. Nie kocham jej, nie chcę z nią być. Czemu ona nie potrafi tego zrozumieć? Zastanawiam się jak to załatwić, spotkać się z nią czy teraz urwać kontakt? Nie wiem.. Mną targają emocje, więc chciałbym zasięgnąć opinii.
A po co Ci było to koleżeństwo? Z byłymi się zrywa kontakt dla świętego spokoju.
Skoro napisała do Ciebie list, to możesz w takiej samej formie epistolarnej odpowiedzieć, kończąc na dobre ten związek.
Stawiaj wyraźne granice, ale też szanuj cudze uczucia.
Grzecznie, dyplomatycznie i pamiętając że ona cierpi...podziękuj za propozycję spotkania i zerwij kontakt.