Hej, mam 20 lat. Z moim chłopakiem jestem już od 2,5 roku. Na początku było super, troszczył się o mnie, dbał, dawał radość i nadzieje na lepsze życie do czasu... Którego dnia zapomniał się u mnie wylogować z Facebooka i przeczytałam jego wiadomości z kolegą w której napisał ,,Jak nie da do stycznia to papa". Po tym chciałam z nim zerwać, zapomnieć ale on mnie błagał, przepraszał, mówił, że jak to pisał to jeszcze mnie nie kochał. Uwierzyłam mu i wybaczyłam. Później było już coraz gorzej, zaczął być zazdrosny, kazał mi urwać kontakt ze wszystkimi moimi kolegami, zrobiłam to bo go kocham. Z czasem zaczęłam się stawać z pogodnej, uśmiechniętej dziewczyny w ponurą, smutną, rozdrażnioną. Płakałam nie raz, nie raz się rozstawaliśmy. Słyszałem przykre rzeczy ale sama też się tym odgrywałam. Zaczęłam ciągle na niego i wszystkich w koło krzyczeć o wszystko, nie potrafię już rozmawiać spokojnie. Nie raz już robiłam sobie krzywdę i chciałam zniknąć z tego świata, dalej chce. Nie czuję się przy nim bezpiecznie, nie jestem szczęśliwa, ciągle płaczę i cierpie, seksu też nie mamy w ogóle bo on szybko kończy. Potrzebuję bliskości a jego ciągle nie ma bo jest w wyjazdach. Mieszkamy razem z moją mamą i z nią też się ciągle kłóce, ona mnie ciągle wyzywa i poniża już od dziecka. Z chłopakiem też się ciągle kłócimy, już nie panuje nad tym co do niego mówię i jest coraz gorzej i gorzej. Ja już nie wytrzymuje, nie chce iść do psychologa chociaż on nie raz mi to proponował. Przez to co na niego mu mówiłam on mówi, że czuję się gorzej od psa bo pies chociaż potrafi dać bezpieczeństwo, daje radość i potrafi używać penisa. Kocham go ale nie chce takiego życia i nie potrafię się z nim rozstać, on jest jedyną osobą którą mam w tym życiu. Pomóżcie co mam robić i co o tym sądzicie?
2 2018-04-12 21:50:49 Ostatnio edytowany przez Husky (2018-04-12 21:51:41)
W ramach próby lepszego zrozumienia sytuacji - jesteście razem od 2,5 roku i nigdy nie uprawialiście seksu?
A teraz jeszcze ważniesze pytanie - o co się kłócicie?
I jeszcze jeszcze jeszcze ważniejsze - dlaczego nie chcesz iść do psychologa?
W ramach próby lepszego zrozumienia sytuacji - jesteście razem od 2,5 roku i nigdy nie uprawialiście seksu?
A teraz jeszcze ważniesze pytanie - o co się kłócicie?
I jeszcze jeszcze jeszcze ważniejsze - dlaczego nie chcesz iść do psychologa?
Uprawialiśmy nie raz ale on bardzo szybko kończy, nie mam z tego żadnej przyjemności.
Kłócimy się o wszystko dosłownie, o jego wyjazdy, o proste rzeczy w domu, o Seks, o to jak mnie traktuje a on odpowiada tym samym.
Nie chce iść bo się boję.
Czego się boisz? Gorzej nie będzie, a psycholog może Ci pomóc pozbierać się do kupy.
Czego się boisz? Gorzej nie będzie, a psycholog może Ci pomóc pozbierać się do kupy.
Bo nie chce go stracić, oprócz niego nie mam nikogo. Z mamą mam bardzo złe kontakty, a tatę niedawno straciłam. Boję się, że bez niego sobie nie poradzę, a na samą myśl, że jego już nie będzie chcę sobie zrobić krzywdę.
No tak. Lepszy taki niż żaden.
To nic, że całe życie będziesz przez niego poniewierana i będziesz dla niego gorsza od byle ściery do podłogi. To nic, że on Cię nie szanuje i ma Twoje potrzeby gdzieś. To nic, że się kłócicie.
Lepszy taki niż żaden.
Nie przejmuj się. On w końcu Cię rzuci, bo spotka inną. Taką, która będzie po prostu ciekawsza od Ciebie.
Idź dziewczyno na terapię.
I skoro Twoja matka jest toksyczna to się wyprowadź. Naprawdę, od toksycznych ludzi się ucieka a nie mieszka z nimi i płacze, że oni są toksyczni.
No tak. Lepszy taki niż żaden.
To nic, że całe życie będziesz przez niego poniewierana i będziesz dla niego gorsza od byle ściery do podłogi. To nic, że on Cię nie szanuje i ma Twoje potrzeby gdzieś. To nic, że się kłócicie.Lepszy taki niż żaden.
Nie przejmuj się. On w końcu Cię rzuci, bo spotka inną. Taką, która będzie po prostu ciekawsza od Ciebie.
Idź dziewczyno na terapię.
I skoro Twoja matka jest toksyczna to się wyprowadź. Naprawdę, od toksycznych ludzi się ucieka a nie mieszka z nimi i płacze, że oni są toksyczni.
On jest moją pierwszą miłością a ja jego. Wątpię, że pójdzie do innej bo nie ma prawie w ogóle kontaktu z płcią przeciwną. Na terapie nie pójdę bo to kosztuje a nie mam na to tyle pieniędzy a co dopiero mówić o wprowadzeniu się.
Malinowi, on Cię nie szanuje. Kilka razy się rozstawaliście, krzyczycie na siebie, on Cię obraża, Ty jego, naprawdę uważasz, że to jest zdrowy związek?
Terapia jest darmowa.
Musisz iść do lekarza rodzinnego po skierowanie do psychologa, a od niego dostaniesz na terapię.
Chociaż chyba szukasz wszystkich możliwych argumentów za tym, żeby swojego życia nie zmieniać. To skoro nie chcesz nic zmieniać, to po co ten wątek? Chcesz nas przekonać, jak bardzo go kochasz? A po co nam to.
Więc jaki jest cel tego wątku?
Każda przeciętna kobieta Ci powie, że faceta trzeba zostawić i iść na terapię, bo w Twoim przypadku to jedyne logiczne rozwiązanie problemu.
On jest moją pierwszą miłością a ja jego.
Naprawdę uważasz, że to, czego doświadczasz, jest miłością? Przeczytaj co sama o sobie napisałaś:
Z czasem zaczęłam się stawać z pogodnej, uśmiechniętej dziewczyny w ponurą, smutną, rozdrażnioną. Płakałam nie raz, nie raz się rozstawaliśmy. Słyszałem przykre rzeczy ale sama też się tym odgrywałam. Zaczęłam ciągle na niego i wszystkich w koło krzyczeć o wszystko, nie potrafię już rozmawiać spokojnie. Nie raz już robiłam sobie krzywdę i chciałam zniknąć z tego świata, dalej chce. Nie czuję się przy nim bezpiecznie, nie jestem szczęśliwa, ciągle płaczę i cierpie, seksu też nie mamy w ogóle bo on szybko kończy. Potrzebuję bliskości a jego ciągle nie ma bo jest w wyjazdach.
To jest Twój pierwszy związek, dlatego może być Ci trudno określić jak czułabyś się w zdrowej, opartej na wzajemnym szacunku relacji, ale przecież sama wyraźnie podkreślasz, że nie jesteś szczęśliwa i wraz z upływającym czasem jest coraz gorzej. I skoro tak, to możemy tu mówić wyłącznie o chorej, toksycznej miłości. Wtedy nawet ja z określeniem "miłość" jak najbardziej mogę się zgodzić.
Wszystko, co można było napisać, zostało już przez mądre kobiety napisane.
To nie jest dobry związek, to toksyczny związek. Potrzebna jest terapia i rozmowa ze specjalistą.
Tkwisz w toksycznej relacji, która będzie się cały czas pogłębiać. Musisz się z tego wyrwać, a zobaczysz że prędzej czy później poznasz kogoś innego, kogoś z kim będziesz szczęśliwa. Musisz o siebie zawalczyć, bo nikt za Ciebie tego nie zrobi.
kasienka180 napisał/a:Czego się boisz? Gorzej nie będzie, a psycholog może Ci pomóc pozbierać się do kupy.
Bo nie chce go stracić, oprócz niego nie mam nikogo. Z mamą mam bardzo złe kontakty, a tatę niedawno straciłam. Boję się, że bez niego sobie nie poradzę, a na samą myśl, że jego już nie będzie chcę sobie zrobić krzywdę.
Masz dopiero 20 lat i uważasz że nic dobrego w życiu Ciebie już nie spotka? Przeczytałaś na fb to co napisał do kolegi,a Ty to przemilczałaś? gdyby Ciebie kochał czegoś podobnego nigdy by nie napisał zwłaszcza na fb,gdzie wszyscy wszystko czytają.Coś mi się wydaje, że jemu zależy tylko na jednym,a to nie ma nic wspólnego z miłością. I jeszcze jedno, to że z Twoją mamą się nie dogadujesz,nie oznacza, że jej nie masz.Pamiętaj, że matkę ma się tylko jedną,zrozumiesz to kiedy jej zabraknie i kiedy sama kiedyś zostaniesz matką. Jesteś na tyle młoda, że jeszcze spotkasz tego odpowiedniego,który będzie Ciebie rozumiał i kochał prawdziwie.
hmm...
kłocisz sie z mamą ? a o co ? jak myslisz ? ma problem do ciebie czy chlopaka ?
czasem rodzice nie potrafia nam powiedziec co naprawde czują i sa klotnie niedopowiedzenia i upadki.
Skoro tak wam razem to moze znajdzcie jakies wyjscie na to by on "wytrzymal" dluzej, sa na to sposoby
wiekszosc tych "szybkich" kolesi dochodzi szybko nie dlatego ze maja jakis problem tylko zwyczajnie mysla tylko o sobie, swojej przyjemnosci i tzw "spuszczeniu z kija"
JEsli facet cchce sprawic kobiecie przyjemnosc to nie jest to tylko wlozenie penisa i jazda do szcztowania, tylko dotyka cie, pokazuje ze cie pragnie, ze chce zrobic CI DOBRZE , dobrze jak jest gra wstepna itd..
seks to cos dojrzalego.
Moze sprobuj z nim o tym pogadac