Temat nie bez powodu, ponieważ chcę poczytać wasze doświadczenia i opinie.
Moja matka jest...królową dramatu,terrorystką ,osobą skupioną na sobie, która pali przy dziecku,woli ogladać film niż zwrócić na uwagę na wnuczkę itp..
Pamiętam jak rok temu w rozmowie z moim ojcem (której sądziła że nie słyszę) powiedziała "Może i płakał jak na niego krzyczałam ale przynajmniej mnie się bał".To było o mnie.
Udało mi się wyrosnąć na człowieka który nie jest jej kopią.
Kontakty z moja córką ma ograniczone do minimum.Sama o nie się nie stara ,traktuje to jak mój i mojej córki obowiązek.Nawet jeśli coś dla niej ugotuje to jedyne zdanie jakie pada to "Jedz bo Ci wystygnie".
Na święta Wielkanocne ex wyjeżdza z małą do rodziny.Oczywiście musiałem wysłuchać skarg mojej matki na ten temat. Decyzja moja i mojej ex była podyktowana kilkoma sprawami.
Dziadkowie 'z drugiej strony' bawią się z małą, ona tam świetnie się bawi,poza tym nie palą przy niej jak również po prostu zwracają na nią uwagę.Ona świetnie tam sie czuje.
A ja wolę aby była otoczona taką atmosferą niż tą 'u mnie'.
Jak to jest u Was?