Coraz mocniej dochodzi do mnie, że jestem nadwrażliwa. Prawdopodobnie głównie na swoim punkcie. Wszystko biorę do siebie, chociaż wiem że nie zawsze powinnam. Niestety ciężko mi stwierdzić kiedy powinnam a kiedy nie. Nie potrafie byc w tym obiektywna. Sprawa tyczy sie tylko osób w jakis sposób mi bliskich. Z obcymi nie mam az takiego problemu.
Ktos mnie skrytykuje, choćby konstruktywnie biorę to do siebie i rozkladam na czynniki pierwsze a w dodatku zastanawiam sie co to zmienia w naszych relacjach. Odrazu mam przed oczami mozliwosc ich pogorszenia.
Bardzo przyjmuje sie zdaniem bliskich mi osób, z obcymi nie wystepuje ten problem.
Łatwo sie denerwuje i podnosze glos, co nie oznacza ze krzycze na rozmowce (w moim mniemaniu, mój cel nie jest taki). Raczej dzieje sie to kiedy czuje sie z jakiegoś powodu bezsilna, niezrozumiana.
Nie potrafie odpuscic, nie myslec, nie przejmować sie.
Natomiast latwo wybaczam, nie chowam uraz, które później rzutuja na calosc relacji. Ale mam potrzebe "przemielenia", wytlumaczenia i zrozumienia zarowno kogos i zeby ktos za wszelką cene zrozumiał mnie.
Lubie byc lubiana i lubie ludzi, jednocześnie nie mam problemu z tym zeby pogrzebac wieloletnia przyjazn.
Z jednej strony mam wysoka samoocene, a z drugiej wszystko biorę do siebie i sie przejmuje.
Przestaje sie lubic, bo widze jak reaguje i wiem ze nie powinnam. Jestem siebie dosyć swiadoma i raczej bardziej niz mniej wiem, ze robie zle, ze zle mysle ze nie powinnam tak robic, często wiem z jakich emocji biora sie moje zachowania ale nie umiem ich powstrzymac.
Czy ktos moze mi poradzic jak to cwiczyc? Jak to zmienić?
(...) Wszystko biorę do siebie (...)
Dlaczego i po co?
(...) Ktos mnie skrytykuje, choćby konstruktywnie biorę to do siebie i rozkladam na czynniki pierwsze a w dodatku zastanawiam sie co to zmienia w naszych relacjach. Odrazu mam przed oczami mozliwosc ich pogorszenia. (...)
Dlaczego i po co?
(...) Bardzo przyjmuje sie zdaniem bliskich mi osób (...)
Dlaczego i po co?
(...) Nie potrafie odpuscic, nie myslec, nie przejmować sie. (...)
Dlaczego? Co, w Twoim mniemaniu, stanie się, gdy odpuścisz?
(...) mam potrzebe "przemielenia", wytlumaczenia i zrozumienia zarowno kogos i zeby ktos za wszelką cene zrozumiał mnie. (...)
Dlaczego i po co?
(...) Z jednej strony mam wysoka samoocene, a z drugiej wszystko biorę do siebie i sie przejmuje. (...)
Albo jedno, albo drugie.
(...) wiem z jakich emocji biora sie moje zachowania (...)
Z jakich?
(...) Czy ktos moze mi poradzic jak to cwiczyc? Jak to zmienić?
Dojść do źródła/źródeł swych emocji i zachowań. Nie wyleczysz zapalenia płuc ćwicząc przysiady.
Malineczka00 napisał/a:(...) Wszystko biorę do siebie (...)
Dlaczego i po co?
(...) Ktos mnie skrytykuje, choćby konstruktywnie biorę to do siebie i rozkladam na czynniki pierwsze a w dodatku zastanawiam sie co to zmienia w naszych relacjach. Odrazu mam przed oczami mozliwosc ich pogorszenia. (...)
Dlaczego i po co?
(...) Bardzo przyjmuje sie zdaniem bliskich mi osób (...)
Dlaczego i po co?
Wlasnie na te pytania nie potrafie odpowiedzieć.
(...) Nie potrafie odpuscic, nie myslec, nie przejmować sie. (...)
Dlaczego? Co, w Twoim mniemaniu, stanie się, gdy odpuścisz?
Mam takie poczucie, ze bedzie jakis armagedon, bede sie Bala tego co nastapi, boje sie ze ktos mnie zle zrozumiał, ze musze to jakos wyjasnic, ze ktos zmieni nie potrzebnie o mnie zdanie.
(...) mam potrzebe "przemielenia", wytlumaczenia i zrozumienia zarowno kogos i zeby ktos za wszelką cene zrozumiał mnie. (...)
Dlaczego i po co?
(...) Z jednej strony mam wysoka samoocene, a z drugiej wszystko biorę do siebie i sie przejmuje. (...)
Albo jedno, albo drugie.
Moja wysoka samoocena przejawia sie wśród obcych ludzi, ogólnie splywa po mnie co sobie pomysla. Kompletnie inaczej rzecz sie ma w stosunku do bliskich mi osób, zarowno rodziny jak i bliskich znajomych, przyjaciol.
(...) wiem z jakich emocji biora sie moje zachowania (...)
Z jakich?
Mialam na mysli np to, ze wiem ze jak zaczynam podnoscic glos to nie dlatego ze sie zloszcze na ta osobe, badz chce ja zakrzyczec a z bezsilnosci, ze tlumacze i tlumacze i nic. Albo ze tlumczylam wiele to razy i ktos nadal nie rozumie. To mialam na mysli. Niestety, co jest zrozumiałe ludzie tego nie wiedziałam, a ja chcialabym zeby nie musieli tego wiedzieć.
(...) Czy ktos moze mi poradzic jak to cwiczyc? Jak to zmienić?
Dojść do źródła/źródeł swych emocji i zachowań. Nie wyleczysz zapalenia płuc ćwicząc przysiady.
Jak to zrobic?
(...) Jak to zrobic?
Zacząć od znalezienia odpowiedzi na zadane przeze mnie pytania. Rozumiem, że nie masz ich "na końcu języka", ale jesteś jedyną osobą, która może na nie odpowiedzieć.
Ze zrozumieniem przeczytaj zdania z mej sygnatury.
Malineczka00 napisał/a:(...) Jak to zrobic?
Zacząć od znalezienia odpowiedzi na zadane przeze mnie pytania. Rozumiem, że nie masz ich "na końcu języka", ale jesteś jedyną osobą, która może na nie odpowiedzieć.
Ze zrozumieniem przeczytaj zdania z mej sygnatury.
A czy możesz mi podpowiedziec jak je znalezc? Jak zaczac szukać? W jaki sposób?
Wlasnie dlatego, ze chce to szukam sposobu...
Kiedys z mama mialam tak, ze kiedy nie postepowalam tak jak ona by chciala to potrafila sie obrazic, nie odzywac, rozlaczyc jesli byla to rozmowa telefoniczna. Bylo to takie karanie mnie, które dzialalo doskonale, bo mimo tego ze nie zgadzalam sie z tym to i tak robiłam dokładnie to co chciala byle tylko nie byla juz zla, badz smutna.
Ja wiem, ze robiła to nieswiadomie, bo kiedy do mnie dotarło ze to nie tak powinno byc i jest to zle dla mnie, to powiedzialam jej o tym, wytlumaczylam i juz od paru lat nie zrobiła tak nigdy.
Mysle, ze to moze miec całkiem sporo z tym wspólnego. Czy mam rację? Jesli tak, to jak to zmienić?
Wielokropek napisał/a:Malineczka00 napisał/a:(...) Jak to zrobic?
A czy możesz mi podpowiedziec jak je znalezc? Jak zaczac szukać? W jaki sposób?
Wlasnie dlatego, ze chce to szukam sposobu...
Pytanie nie do mnie, ale może zapisuj sobie, kiedy to się dzieje i w jakich okolicznościach, i potem możesz zanalizować.
Malineczka00 napisał/a:A czy możesz mi podpowiedziec jak je znalezc? Jak zaczac szukać? W jaki sposób?
Wlasnie dlatego, ze chce to szukam sposobu...Pytanie nie do mnie, ale może zapisuj sobie, kiedy to się dzieje i w jakich okolicznościach, i potem możesz zanalizować.
Ja doskonale wiem kiedy to sie dzieje. TYLKO I WYLACZNIE kiedy krytykuje mnie bliska osoba, kiedy boje sie ze ta bliska osoba moze mnie przez to co powiedzialam/zrobiłam przestac lubic/kochac. I nie wazne ze ta osoba po 5 minutach juz nic nie pamieta, ja bede to w głowie mielic caly dzien az nie wytrzymam i bede chciala tlumaczyc.
Jesli sie unosze to wtedy kiedy ktos mnie nie rozumie a ja juz nie wiem jak mam to inaczej wytlumaczyc, badz kiedy czuje sie atakowana (nie mowie ze to racjonalne uczucie. Krytyke tez bardzo często biorę za atak. Niestety. Bo wcale nie chce....
Dlaczego?
Dlaczego tak bardzo zależy Ci na miłości i co wyobrażasz sobie, że stanie się Tobie/z Tobą, gdy ktoś z najbliższych przestanie Cię kochać?
Dlaczego tak bardzo zależy Ci na bezwarunkowej akceptacji?
Dlaczego czyjąś opinię o sobie/swoim zachowaniu traktujesz jak wyrok?
Dlaczego jesteś uzależniona od bliskich?
Nie wiem ile masz lat, ale jeżeli jesteś już dorosłą osobą to wygląda na to, że nie potrafisz odciąć pępowiny. Zawsze dyrygowała Tobą matka, wpędzała Cię w poczucie winy, tresowała i chyba tak wychowywała, że czujesz, iż na miłość musisz zasłużyć. To niestety przenosi się także na relacje z innymi bliskimi ludźmi, bo matka, może i nawet podświadomie, dała Ci taki komunikat: "Jeżeli coś robisz nie po mojej myśli, to Cię ukarzę, a najgorsza kara to zerwanie kontaktu" i taki lęk towarzyszy Twojej każdej bliskiej relacji.
Beyondblackie, zadałam pytania autorce wątku, nie Tobie.
Beyondblackie, zadałam pytania autorce wątku, nie Tobie.
Ale Autorka pyta się każdego na forum, nie tylko Ciebie. Pozwól innym mieć swoje zdanie, a Autorce daj prawo wyboru z jakich rad czy sugestii chce skorzystać.
Ale Autorka pyta się każdego na forum, nie tylko Ciebie. Pozwól innym mieć swoje zdanie, a Autorce daj prawo wyboru z jakich rad czy sugestii chce skorzystać.
Przepraszam, bo - jak widać - nie dość jasno napisałam swój post, że zareagowałaś tak, jak zareagowałaś. [Nie mam żadnych ambicji, by pozwalać na coś komukolwiek lub czegokolwiek komukolwiek zabraniać.] Moim zdaniem Twe sugestie są trafne, stąd mój żart.
13 2018-03-26 22:13:35 Ostatnio edytowany przez Malineczka00 (2018-03-26 22:15:41)
Dlaczego?
Dlaczego tak bardzo zależy Ci na miłości i co wyobrażasz sobie, że stanie się Tobie/z Tobą, gdy ktoś z najbliższych przestanie Cię kochać?
Dlaczego tak bardzo zależy Ci na bezwarunkowej akceptacji?
Dlaczego czyjąś opinię o sobie/swoim zachowaniu traktujesz jak wyrok?
Dlaczego jesteś uzależniona od bliskich?
Nie wiem ile masz lat, ale jeżeli jesteś już dorosłą osobą to wygląda na to, że nie potrafisz odciąć pępowiny. Zawsze dyrygowała Tobą matka, wpędzała Cię w poczucie winy, tresowała i chyba tak wychowywała, że czujesz, iż na miłość musisz zasłużyć. To niestety przenosi się także na relacje z innymi bliskimi ludźmi, bo matka, może i nawet podświadomie, dała Ci taki komunikat: "Jeżeli coś robisz nie po mojej myśli, to Cię ukarzę, a najgorsza kara to zerwanie kontaktu" i taki lęk towarzyszy Twojej każdej bliskiej relacji.
Tak mysle ze to na pewno mialo wpływ. Na szczęście mama jak wspomnialam od paru lat juz tak nie robi. Musze tu tez dodać ze mama zawsze mnie kochala i okazywala mi to, chwalila, a jednocześnie czego nie pamieta mówila "a czemu tylko 5?" smiechem, zartem ale jednak siedzi to we mnie. Byla cala dla mnie. Ale byla bardzo wymagajaca, sprzeciw prawie nie istnial.
Jednocześnie mialam najlepszego tate na swiecie mimo ze moi rodzice sie rozwiedli jak mialam 2 lata. Byl najcudowniejszy do póki nie ozenil sie 2 raz jak mialam lat 10. Niestety moja macocha jest osoba na która nie potrafie znalezc kulturalnych slow no i ojca zaczelam tracic. Nie, nigdy nie przestal mnie kochac, nie mam wątpliwości. Niestety nie chciało do niego dotrzec co robi jego zona. Dotarło dopiero dwa lata temu.
Przechodzilam ciezko bunt nastoletni i moja mama nie miala ze mna latwo. Byc moze to wtedy zaczelo sie obrazanie bo pewnie nie.miala juz sily na inne metody. Nie wiem. Jednakze zawsze wolno mi bylo mniej niz moim kolezankom. A ja sie buntowalam.
W końcu z tego wyroslam ale pewne zachowania zostały. Z cala pewnością moge powiedzieć tylko ze moja mama kocha mnie nad zycie i wszystko co robi i robiła to dla mojego dobra.
Edit.
Nie zmienia to faktu ze ja nie chce sie tak zachowywac i musze to zmienic zanim sama siebie znienawidze...
Beyondblackie napisał/a:Ale Autorka pyta się każdego na forum, nie tylko Ciebie. Pozwól innym mieć swoje zdanie, a Autorce daj prawo wyboru z jakich rad czy sugestii chce skorzystać.
Przepraszam, bo - jak widać - nie dość jasno napisałam swój post, że zareagowałaś tak, jak zareagowałaś. [Nie mam żadnych ambicji, by pozwalać na coś komukolwiek lub czegokolwiek komukolwiek zabraniać.] Moim zdaniem Twe sugestie są trafne, stąd mój żart.
A chyba, że tak. Późno jest, to mało jarzę
15 2018-03-26 22:24:54 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2018-03-26 22:30:06)
(...) Na szczęście mama jak wspomnialam od paru lat juz tak nie robi (...)
Tresura jednak dała efekt.
(...) mówila "a czemu tylko 5?" smiechem, zartem ale jednak siedzi to we mnie. (...)
Śmiech i żart też mogą zranić.
(...) Byla cala dla mnie. Ale byla bardzo wymagajaca, sprzeciw prawie nie istnial. (...)
Była cała dla Ciebie pod warunkiem, że robiłaś tak jak ona chciała i to, co ona chciała.
(...) nie chciało do niego dotrzec co robi jego zona. (...)
Współczuję Tobie, że "musisz" go bronić.
(...) moja mama (...) wszystko co robi i robiła to dla mojego dobra.
Hm...
A gdybyś dopuściła do siebie to, że Twoja matka nie robiła tego wszystkiego dla Twego dobra?
A gdybyś dopuściła do siebie to, że Twoja matka to dobro bardzo opacznie rozumiała?
(...) Przechodzilam ciezko bunt nastoletni i moja mama nie miala ze mna latwo. Byc moze to wtedy zaczelo sie obrazanie bo pewnie nie.miala juz sily na inne metody. (...)
Dopóki będziesz broniła swych rodziców, dopóty nie będziesz miała szansy na uporanie się ze swymi schowanymi przed laty uczuciami.
Edycja:
(...) Nie zmienia to faktu ze ja nie chce sie tak zachowywac i musze to zmienic zanim sama siebie znienawidze...
Jesteś w stanie sama, bez wsparcia psychoterapeuty, zmierzyć się ze swymi uczuciami?
A chyba, że tak. Późno jest, to mało jarzę
16 2018-03-26 22:48:37 Ostatnio edytowany przez madelina (2018-03-26 23:27:05)
Ludzie bardzo wrazliwi wiecej widza, wiecej rozumieja.
Ale niestety licza sie w tym swiecie ludzie "cwaniacy" - ktorzy nie przejmuja sie zbytnio losem innego czlowieka,
ktorzy zadaja sie z Toba- utrzymuja kontakt tylko dla korzysci tak naprawde, jak nie maja z ciebie korzysci to Cie olewaja.
Cwani, przebiegli, manipulatorzy wygrywaja w tym zyciu.I tacy cwaniacy, manipulatorzy wykorzystaja Cie.
Ludzie wrazliwi, uczciwi, z wielkim sercem przegrywaja.
Tak sie porobilo...
Poklask ma chamstwo, cwaniactwo.
17 2018-03-26 22:52:30 Ostatnio edytowany przez Malineczka00 (2018-03-26 22:54:58)
Malineczka00 napisał/a:(...) Na szczęście mama jak wspomnialam od paru lat juz tak nie robi (...)
Tresura jednak dała efekt.
(...) mówila "a czemu tylko 5?" smiechem, zartem ale jednak siedzi to we mnie. (...)
Śmiech i żart też mogą zranić.
(...) Byla cala dla mnie. Ale byla bardzo wymagajaca, sprzeciw prawie nie istnial. (...)
Była cała dla Ciebie pod warunkiem, że robiłaś tak jak ona chciała i to, co ona chciała.
(...) nie chciało do niego dotrzec co robi jego zona. (...)
Wielokropek napisał/a:Współczuję Tobie, że "musisz" go bronić.
Nie musze i nie chce. Ja doskonale wiem, ze jako ojciec zawiodl, nie wierzył mi, dal sobie robic wode z mozgu kompletnie nie sluchajac mnie i nie przyjmujac do siebie faktow. Moge sie tylko donyslac dlaczego, natomiast to i tak go nie tlumaczy.
(...) moja mama (...) wszystko co robi i robiła to dla mojego dobra.
Wielokropek napisał/a:Hm...
A gdybyś dopuściła do siebie to, że Twoja matka nie robiła tego wszystkiego dla Twego dobra?
A gdybyś dopuściła do siebie to, że Twoja matka to dobro bardzo opacznie rozumiała?
Ciezko mi przyjac ze to nie bylo dla mojego dobra. Jestem pewna ze mama i dzisiaj dusze diablu by dla mnie zaprzedala. Obawiam sie jednak ze mama po prostu poswiecila swoje zycie mi i to sa tego efekty.
Natomiast jestem pewna, ze nie koniecznie to dobro mialo byc takim jakie powinno i zapewne moja mama sama zgubila sie w tym co jest tym dobrem. Robiła tak jak potrafila najlepiej...
Niestety moze to byc tez spowodowane tym jaka byla i jest moja babcia w stosunku do mamy. Tu musze przyznać ze mama nadal stara sie nie powielac jej bledow. Jednakze jestem pewna ze bledow bylo sporo. Jak chociaż ten juz wylapany przeze mnie.(...) Przechodzilam ciezko bunt nastoletni i moja mama nie miala ze mna latwo. Byc moze to wtedy zaczelo sie obrazanie bo pewnie nie.miala juz sily na inne metody. (...)
Wielokropek napisał/a:Dopóki będziesz broniła swych rodziców, dopóty nie będziesz miała szansy na uporanie się ze swymi schowanymi przed laty uczuciami.
staram sie tego nie robic, bo wiem ze oboje popelnili bledy. Jednak nadal sa to moi rodzice, których kocham i szanuje. Nie bede jednak przed soba zaprzeczac ze bledy popelnili. Niestety to jest prawda. A ja zbieram tego zniwo.
Edycja:
Malineczka00 napisał/a:(...) Nie zmienia to faktu ze ja nie chce sie tak zachowywac i musze to zmienic zanim sama siebie znienawidze...
Wielokropek napisał/a:Jesteś w stanie sama, bez wsparcia psychoterapeuty, zmierzyć się ze swymi uczuciami?
Tak mysle, ze tak. O ile ktos mnie nakieruje. Nie mysle o tym od wczoraj. Pewne rzeczy juz do mnie doszly, inne dojda jesli ktos mi pomoze. Faktycznie nie chce angazowac w to moich rodziców, bo wiecej dzieci miec nie beda wiec juz nikomu nic nieswiadomie złego nie zrobia
ale potrzebuje tego dla siebie, musze sie z nimi zmierzyć i to juz nie jest kwestia checi.
Beyondblackie napisał/a:A chyba, że tak. Późno jest, to mało jarzę
Siły i determinacji życzę.
Wyjaśnijmy. To, że rodzice nas kochają, nawet z najlepszymi intencjami, nie znaczy, że robią dla nas dobrze. To tylko ludzie i wkraczają w rodzicielstwo ze swoimi wadami i zaburzeniami. U większości będzie to minimalne, ale zdarzają się też rodzice z poważnymi problemami. Jednym z takich przypadków jest zaborcza matka, która czasem jest opuszczona przez męża, a czasem jest żoną, która żyje obok męża i neguje go na rzecz dzieci. Wydaje się, że poświęca się potomstwu bez granic. Tak naprawde zapełnia dziurę w swoim życiu obecnością dzieci i kontrolą nad nimi.
Zapytaj się sama siebie dlaczego matka zawsze zabraniała Ci być sobą.
Wyjaśnijmy. To, że rodzice nas kochają, nawet z najlepszymi intencjami, nie znaczy, że robią dla nas dobrze. To tylko ludzie i wkraczają w rodzicielstwo ze swoimi wadami i zaburzeniami. U większości będzie to minimalne, ale zdarzają się też rodzice z poważnymi problemami. Jednym z takich przypadków jest zaborcza matka, która czasem jest opuszczona przez męża, a czasem jest żoną, która żyje obok męża i neguje go na rzecz dzieci. Wydaje się, że poświęca się potomstwu bez granic. Tak naprawde zapełnia dziurę w swoim życiu obecnością dzieci i kontrolą nad nimi.
Zapytaj się sama siebie dlaczego matka zawsze zabraniała Ci być sobą.
Ja doskonale wiem, ze moja mama bywa zaborcza. Wlasciwie byla dopoki nie uwazala mnie za dorosła. Na szczęście juz sie jej to nie zdarza. Niestety wcześniej nie mogłam nic z tym zrobic.
Teraz bym chciala nie przenosic tego na kontakty z innymi osobami. Nie wiem tylko jak to powstrzymac. Jak powstrzymac siebie, kiedy sie to dzieje a ja w tej samej chwili wiem ze nie powinno.
Moja mama odeszła od taty, bo nie byla z nim szczesliwa. Bez zdrad itp.
Polecałabym terapię, bo ciężko się uporać z takim wychowaniem samemu.
(...) Teraz bym chciala nie przenosic tego na kontakty z innymi osobami. Nie wiem tylko jak to powstrzymac. Jak powstrzymac siebie, kiedy sie to dzieje a ja w tej samej chwili wiem ze nie powinno. (...)
Psychoterapia.
P s y c h o t e r a p i a.
P s y c h o t e r a p i a.
W rozumie u Ciebie wszystko w porządku, problem z uczuciami, skrywanymi przez lata. Kontakt z nimi w bezpiecznych warunkach, przy wsparciu specjalisty i Twej determinacji, przyniesie ulgę.
23 2018-03-27 13:56:20 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-03-27 14:35:47)
Dziękuję za ten wątek.
Ja całe życie jestem nadwrażliwa, choć nie dotyczy to wszystkich obszarów.
Wczoraj na innym forumowym wątku uświadomiłam to sobie bardzo wyraźnie i wcale nie pierwszy raz. Stare sprawy przeszkadzają mi w życiu dość mocno, odegrały na przykład rolę w kiepskim wyborze męża i porażce tego małżeństwa. Nie chcę tego tematu rozwijać na forum, bo i tak dosyć się tu już nagadałam, ale coraz wyraźniej widzę pewne powiązania i mechanizmy w moim życiu. Różne sprawy spowodowały, że miałam kiedyś mocno pod górkę i do dziś to ze mnie wyłazi - czasami nieoczekiwanie i nieadekwatnie do obecnych okoliczności. To właśnie ta nadwrażliwość.
Czytając Waszą rozmowę zwróciłam uwagę na ważną rzecz: bronienie ważnych dla nas osób, zaprzeczanie, że coś nas aż tak boli. Ja sporo energii zużyłam na budowanie wizerunku dzielnej i pogodnej Piegowatej, cenzurowałam samą siebie, trzymając się kurczowo dobrego zdania o rodzicach, a jednak mam swoje zniżki i słabe punkty. Na niektórych z tych punktów jestem wręcz, że tak powiem, stuknięta
Bardzo nie chcę wygodnie tłumaczyć swoich problemów błędami rodziców, ale nie da się zaprzeczyć, że były i to niebłahe ani nie małe.
(...) Bardzo nie chcę wygodnie tłumaczyć swoich problemów błędami rodziców, ale nie da się zaprzeczyć, że były i to niebłahe ani nie małe.
Ależ nasze problemy są między innymi skutkiem takiego, nie innego wychowania. Ono, wychowanie, ma na nas olbrzymi wpływ. Uświadomienie sobie zależności między problemem/problemami i wychowaniem w domu rodzicielskim jest kamieniem milowym. Istotne jest później to, co z owym stwierdzeniem zrobimy: czy osiadamy na laurach i używamy go jako usprawiedliwienia naszych działań, czy też uznajemy za punkt wyjścia do pracy nad sobą. Bo to teraz my, czy chcemy, czy nie, jesteśmy odpowiedzialni za nasze zachowanie.