Witam. Opiszę po krótce swoją hostorię. Spotykałam się z pewnym facetem ok 1 roku. Zakochałam się bardzo szybko chociaż miałam pewien obraz jego osoby, min że jego poprzednie związki delikatnie mówiąc odbiegały od ideału. Miałam rożne wątpliwości i ostrzegawcze lampki ale wszystko zignorowałam. Spotykaliśmy się przeważnie wtedy kiedy on tego chciał. Jak ja dzwoniłam to zdarzało się że miał inne plany, których nie chciał mi sprecyzować, po prostu mówił że się odezwie i żebym czekała na telefon. Nie chciał stałego związku tłumacząc że ma długi i będzie musiał wyjechac za granice żeby sie okduć, że nie chce mnie krzywdzić. Mimo tego że nie chciał określić ram tego związku, był zazdrosny, chciał wiedziec gdzie wychodzę co utwierdzało nie w błędnym przekonaniu, że mu musi na mnie zależeć. Pojawiały sie tematy wspołnego zamieszkania, dziecka. Słowa które sugerowały że wiąze ze mna jakies nadzieje dotyczace przyszłości Byłam na kążde własciwe zawołanie ale czułam się coraz bardziej bezwartościowa i wypalona, wlasciwie nie wiedząc dlaczego. Bywało że nie odzywał sie cały tydzien a dopiero w weekend, gdzie był pod wpływem alkoholu, był wtedy bardzo czuły, na nowo mnie czarował pięknymi słowkami. Dwa razy uciekałam z tego pseudozwiązku i dwa razy wróciłam. Ostatnim razem kiedy zostałam kolejny raz zraniona i widziałam że zbliża sie kolejne załamanie nie wytrzymałam i powiedziałam mu że nie chce układu bez zobowiązan. Zapytał czego oczekiwałabym po nim gdybyśmy byli razem, odpiwedziałam że wierności, powiedział że i tak by mnie zdradzał i że nic do mnie nie czuje. Że kochał w zyciu tylko jedna dziewczynę. Pożegnaliśmy sie w kłotni własciwie on na koniec potraktował mnie jak powietrze.
Na drugi dzien cos mnie ruszyło i napisałam do jego poprzedniej "dziewczyny" (bo tez nie traktował tego jako związek mimo że oni razem nawet mieszkali!)Zaczełyśmy pisac, potem rozmawiac przez telefon. Okazało się że rownoczesnie ze mną spotykał sie ze mna i z drugą dziewczyn (na zmianę raz jedna raz druga nawet dzien po dniu) chwaląc się jaki mają ze sobą super seks. Jakby jeszcze było tego mało w tym samym czasie odzywał się własnie do tej byłej prosząc o spotkanie pisząc że ja kocha, że jej pragnie, żeby przyszła do niego się z nim pokochac (widziałam screeny z tych rozmów).
Napisałam tez do tej drugiej dziewczyny zz którą spotykal sie równoczesnie ze mną. Opisałam jej wszystko ze szczególami, z datami kiedy się widywaliśmy, co mi mówił, wiele rzeczy się pokrywało. Ta dziewczyna jest dużo młodsza ode mnie, przeżyla szok po tym co jej napisałam, sądze że się złamie i bo czuję że też jest zakochana i nie przerwie tego (choc napisała mi że chce to skończyć). Zapewne ktoś zapyta dlaczego mnie to w ogóle interesuje? Dlatego bo zostałam skrzywdzona. Bo nie mogę sie z tego pozbierac, uważam że jeżeli mnie nie pokochał jestem zbyt brzydka, głupia, mało interesująca. Jade na tabletkach uspokająjących, myślę nawet chwilami o samoobojstwie. Ale z drugiej strony jest we mnie cos takiego że chce żeby poniósł jakąś karę z a to co zrobił. Poprzednia dziewczyna z która był, koniec końców wylądowała u psychologa bo polkneła garśc tabletek, czuła się po ty związku jak wrak człowieka. Ta "Nowa" jeszcze nie wie co ją czeka bo to własciwie ich poczatki. Nie wiem dlaczego tak sie boje że ona sie złamie i mu ulegnie. Że zostane w tym wszystkim jako jedyna przegrana.
Facet ma problemy z alkoholem, narkotykami, długami i wyglada że dodatkowo jest seksoholikiem. Kiedy przestałam byc na każde jego skienienie i trochę (wbrew sobie) wyłamywac się z e spotkań zeby nie wiem zatęsknił, poczuł że mam inne zycie poza nim spotykałay mnie za to różne "kary"
Wiem że dałam się wykorzystać, poniżyć, ze żadna szanująca dziewczyna/ kobieta nie zabrnęła by w coś takiego. Zupełnie nie docierają do mnie argumenty o tym jakie ja mam zalety (kiedyś byłam pewną siębie dziewczyną, uśmiechnięta z z ambicjami z zasadami, całkiem ładną niestety wiek już nie ten boje sie że nie poznam już nikogo kto mnie pokocha. Czuje sie jak kompletne zero, jakbym była jakas wybrakowana i nie zasługiwała na miłośc.
Będę bardzo wdzięczna za odpowiedzi od czytelników tego posta, bo konfrontacja z tym mimo że jest bolesna jednak przynosi momentami cień ulgi.
Mam ustalona psychoterapię, czekam na termin.
W gorszych chwilach mam ochotę połknąć wszystkie tabletki o pipic butelką alkoholu tak żeby sie już nie obudzić.
Kazda odpowiedź na ten post będzie dla mnie bardzo cenna. Pozdrawiam