Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 45 ]

Temat: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Jestem z Nim 4 lata. Jego rodzice i ja to całkiem obcy ludzie. Jesteśmy na "dzień dobry" i "do widzenia". Sytuacje, gdy jestem sama z Jego matką, zresztą było ich niewiele, wyglądały tak, że próbowałam nawiązać rozmowę, a z drugiej strony słyszałam jedynie krótkie odpowiedzi zwrotne - bez chęci podtrzymania rozmowy. Nie są niemili, absolutnie. Są bardzo obojętni, tacy, jakbym była obcą osobą. Byłam w tym roku na rodzinnej imprezie. Pech chciał, że siedziałam obok Jego rodziców. Czuła presję, że trzeba jakoś rozmowę podtrzymać, ale ona wcale nie chciała tego. Poł roku temu kolejne spotkanie rodzinne. Przez 3h usłyszałam pytanie, ile łyżeczek słodzę herbatę. Poźniej pomagałam sprzątać, ale wszystko odbyło się w ciszy. Jakiś dialog między sobą prowadzili, ale też nie była to mega rozmowa. Przed spotkaniem chciałam pomóc w przygotowaniach, usłyszłam " ty to sobie idź usiądź", nie było to niegrzeczne, powiedziane raczej chłodno, po prostu. Kiedy przychodzę do niego, słyszę odpowiedz na moje przywitanie i koniec. Ostatnio padło "trafisz na górę, znasz drogę prawda?" Szykuje się kolejne spotkanie rodzinne. Ja nie pragnę ciągłego bycia w centrum (co zarzuca mi zresztą mój facet), ale jak sobie pomyśle, ze mam siedziec parę godzin i się nudzić z nimi.. Mój facet nie przedstawił mne nikomu w rodzinie. Jego dziadkowie, ciotki, wiadomo wszyscy się znają, a ja nie mam się tam do kogo odezwać. Przez kilka h to się robi naprawdę niefajne. Próbowalam nawiązac jakis kontakt, ale ciężko się przebić skoro oni się wszyscy znają, a ja nie mam wspólnych tematów z nimi tak naprawdę. Mówiłam mu, ze nie chce iśc na to spotkanie, które teraz się szykuje. Słyszę, ze traktują zbyt pochopnie jego rodziców. Ale cóż, siedzę z nimi przy stole, ciotka jakaś mówi, żeby ojciec mojego faceta polał i mi wódki a on " tam to niech Paweł polewa. (w sensie mój facet) dla mnie to nie było zbyt miłe. Nie wiem, czy jestem przewrażliwiona, czy faktycznie mam rację, ze cos jest nie tak jak powinno. Już słyszę, ze jak będziemy mieszkać u niego, będę musiała chodzić co niedziela do kościoła, bo jego rodzice chodzą i on też MUSI. Sytuacja z kosciolem to takie nawiązanie, trochę nie na temat, ale chciałam, aby obraz sytuacji był pełniejszy. Boję się co to będzie w przyszłości. Oczywiscei o to spotkanie rodzinne kolejne są kłótnie, ze ja musze tam być, ze to nic, ze bede sie nudzic, ze skoro on jest moim facetem, to mam być przy nimi i tyle. Czy mam się  o co martwić? Czy mam to olać?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Tak szczerze, to jesteś dla nich obcą osobą, która im jest totalnie obojętna. Przykre, wiem, ale dopóki się Tobie partner nie oświadczył, to pewnie tak będzie.

Poza tym, coz, nie mają obowiązku Cię lubić, tolerować. To Twój facet ma być z Tobą szczęśliwy. Może sobie inaczej wyobrażali kandydatkę na dziewczynę ich syna, ich prawo. Jednak ich syn wybrał Ciebie, więc jedyna rada - olej ich i tyle. Może się ich zachowanie zmieni po tym, jak pójdziecie etap dalej w Waszej relacji, a może nie. Ale to nie powinno mieć znaczenia, no wiążesz się z nim, a nie z jego starszymi.

3 Ostatnio edytowany przez josz (2018-03-11 05:05:19)

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Jesteście razem 4 lata, a Twój chłopak nie przedstawił Cię swojej rodzinie (pomijając rodziców, jak sądzę), spytałaś go - dlaczego?
Masz rację, ich zachowanie nie jest w porządku, są nieuprzejmi, jawnie Cię ignorują i lekceważą. Nic dziwnego, że nie czujesz się tam dobrze.
Jednak najbardziej dziwne jest to, że Twój chłopak przez ten czas nie wpłynął na ich zachowanie i widząc w jak trudnej i nieprzyjemnej sytuacji jesteś stawiana, nie reaguje.
Skoro są tacy bogobojni, to być może nie akceptują tego, że ze sobą sypiacie, bez ślubu i mają o Tobie nienajllepszą opinię (bo przecież nie o swoim synu)?
Jednak to nie usprawiedliwia takiego traktowania gościa, a zwłaszcza od lat osobistej dziewczyny syna.
" tam to niech Paweł polewa" ??? Zostałaś wyjątkowo arogancko i bezosobowo potraktowana, niczym inrtuz, trędowata (tak bym się poczuła).
Trudno stwierdzić, czy po ślubie ich stosunek do Ciebie zmieni się, jednak uważam, że pomysł zamieszkania po ślubie w jego rodzinnym domu jest totalnie poroniony.
Dziwię się, że po takim traktowaniu, bierzesz w ogóle tę opcje pod uwagę, zwłaszcza, że zostałaś z góry uprzedzona o tym, że będziesz musiała tam tańczyć tak, jak Ci zagrają.
Ocknij się, wchodzisz w gniazdo os, a Twój chłopak nie stanie po Twojej stronie, już teraz widząc jak jesteś traktowana, broni rodziców nie mając zrozumienia dla Twoich odczuć.
Jeżeli wiążesz z nim plany na przyszłość, to zdecydowanie w osobnym mieszkaniu, ale i tak będziesz skazana na branie udziału w rodzinnych spotkaniach, chyba, że się postawisz, a to, obawiam się, będzie generować małżeńskie problemy.
Może zacznij trenować już przed ślubem i odmów kolejnego spotkania w gronie tej "sympatyczmej" rodzinki.

4 Ostatnio edytowany przez marley1 (2018-03-11 09:07:09)

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
josz napisał/a:

Jesteście razem 4 lata, a Twój chłopak nie przedstawił Cię swojej rodzinie (pomijając rodziców, jak sądzę), spytałaś go - dlaczego?
Masz rację, ich zachowanie nie jest w porządku, są nieuprzejmi, jawnie Cię ignorują i lekceważą. Nic dziwnego, że nie czujesz się tam dobrze.
Jednak najbardziej dziwne jest to, że Twój chłopak przez ten czas nie wpłynął na ich zachowanie i widząc w jak trudnej i nieprzyjemnej sytuacji jesteś stawiana, nie reaguje.
Skoro są tacy bogobojni, to być może nie akceptują tego, że ze sobą sypiacie, bez ślubu i mają o Tobie nienajllepszą opinię (bo przecież nie o swoim synu)?
Jednak to nie usprawiedliwia takiego traktowania gościa, a zwłaszcza od lat osobistej dziewczyny syna.
" tam to niech Paweł polewa" ??? Zostałaś wyjątkowo arogancko i bezosobowo potraktowana, niczym inrtuz, trędowata (tak bym się poczuła).
Trudno stwierdzić, czy po ślubie ich stosunek do Ciebie zmieni się, jednak uważam, że pomysł zamieszkania po ślubie w jego rodzinnym domu jest totalnie poroniony.
Dziwię się, że po takim traktowaniu, bierzesz w ogóle tę opcje pod uwagę, zwłaszcza, że zostałaś z góry uprzedzona o tym, że będziesz musiała tam tańczyć tak, jak Ci zagrają.
Ocknij się, wchodzisz w gniazdo os, a Twój chłopak nie stanie po Twojej stronie, już teraz widząc jak jesteś traktowana, broni rodziców nie mając zrozumienia dla Twoich odczuć.
Jeżeli wiążesz z nim plany na przyszłość, to zdecydowanie w osobnym mieszkaniu, ale i tak będziesz skazana na branie udziału w rodzinnych spotkaniach, chyba, że się postawisz, a to, obawiam się, będzie generować małżeńskie problemy.
Może zacznij trenować już przed ślubem i odmów kolejnego spotkania w gronie tej "sympatyczmej" rodzinki.


Zawsze słyszę, że Jego rodzice do niego też mało mówią, więc nie traktują mnie gorzej niż jego. Z polewaniem wódki, chłopak wytłumaczył mi to w ten sposób, że niby jego ojciec polewał mi nie będzie, bo to Paweł za mnie odpowiada, no chyba jakbym się w sensie upiła? nie wiem. Mam 22 lata, nie jestem już dzieckiem, żeby było głupio mu polać mi. Ale faktycznie, nawet mojego imienia nie wypowiedział, w tamtej sytuacji ani żadnej innej, ale usłyszałam od chłopaka, że "chce byc traktowana jak księżniczka" Paweł mówi, że oni są małomówni a dodatkowo oni nie wiedzą o czym ze mną rozmawiać. Może nie są super wygadani, ale normalnie się z innymi komunikują, więc... Jak to On powiedział, przedstawiać mnie nie trzeba, bo wszyscy wiedzą, że jestem jego dziewczyną. Widzę, że juz teraz się kłocimy, masz rację, więc potem będzie tylko gorzej. I on nie stanie w mojej obronie, bo nie rozumie mnie, że chciałabym poczuć się akceptowana.

Pytam, jak zamieszkamy razem to mam się nie odzywać wcale? " jak przyjdziesz pierwsza do domu, poczekaj na górze w moim pokoju, bo u nas każdy odpoczywa sam" albo " jak będziemy chodzić do kościoła co niedzielę, kupimy sobie spokoj", a ja jestem osobą nie wierzącą. On wcale nie traktuje poważnie moich uczuć chyba big_smile

5

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
marley1 napisał/a:

a?" Szykuje się kolejne spotkanie rodzinne. Ja nie pragnę ciągłego bycia w centrum (co zarzuca mi zresztą mój facet), ale jak sobie pomyśle, ze mam siedziec parę godzin i się nudzić z nimi.. Mój facet nie przedstawił mne nikomu w rodzinie. Jego dziadkowie, ciotki, wiadomo wszyscy się znają, a ja nie mam się tam do kogo odezwać. Przez kilka h to się robi naprawdę niefajne. Próbowalam nawiązac jakis kontakt, ale ciężko się przebić skoro oni się wszyscy znają, a ja nie mam wspólnych tematów z nimi tak naprawdę. Mówiłam mu, ze nie chce iśc na to spotkanie, które teraz się szykuje. Słyszę, ze traktują zbyt pochopnie jego rodziców. Ale cóż, siedzę z nimi przy stole, ciotka jakaś mówi, żeby ojciec mojego faceta polał i mi wódki a on " tam to niech Paweł polewa. (w sensie mój facet) dla mnie to nie było zbyt miłe. Nie wiem, czy jestem przewrażliwiona, czy faktycznie mam rację, ze cos jest nie tak jak powinno. Już słyszę, ze jak będziemy mieszkać u niego, będę musiała chodzić co niedziela do kościoła, bo jego rodzice chodzą i on też MUSI. Sytuacja z kosciolem to takie nawiązanie, trochę nie na temat, ale chciałam, aby obraz sytuacji był pełniejszy. Boję się co to będzie w przyszłości. Oczywiscei o to spotkanie rodzinne kolejne są kłótnie, ze ja musze tam być, ze to nic, ze bede sie nudzic, ze skoro on jest moim facetem, to mam być przy nimi i tyle. Czy mam się  o co martwić? Czy mam to olać?

Ta sytuacja przy stole dobrze mówi o ich stosunku do ciebie. Skoro Paweł ma dziewczynę, to niech jej polewa, a my nie mamy z tym nic wspólnego.  Ciekawe jak twoi rodzice traktują twojego chłopaka?
Możesz próbować nawiązać z nimi kontakt, ale najpierw musiałabyś ich "odczarować". Jeśli oni są tacy religijni, to boli ich, że  syn od czterech lat żyje z dziewczyną bez ślubu, która nic sobą nie reprezentuje, bo inaczej  syn dawno dążyłby do małżeństwa, to jakie mogą mieć o tobie zdanie. Spodziewają się, że syn cię zostawi jak tylko znajdzie kogoś odpowiedniego.
Problem tak naprawdę leży gdzie indziej, między tobą  a chłopakiem. Możesz zaprosić  rodziców do siebie, kupić fajne prezenty, opowiedzieć o sobie i swoim życiu  w atrakcyjny sposób, tak, żeby zechcieli cię bliżej poznać. To powinno się zadziać przed tymi imprezami rodzinnymi. Nie radzę omijać imprez, jeśli widzisz dalszą przyszłość z tym chłopakiem i nie radzę opowiadać jak bardzo się nudzisz, raczej pokaż jak bardzo się starasz, by zaskarbić ich życzliwość. Raczej mogłabyś się zainteresować przyszłymi teściami, co lubią, a co ich denerwuje. Oni nie muszą ci nadskakiwać, raczej to ty powinnaś się starać zaskarbić ich życzliwość. Jeśli wiesz już, że będziesz się nudzić, to pokazujesz niechęć do jego rodziny, a moim zdaniem, powinnaś pokazać jak bardzo się starasz i jak ci zależy na ich synu.

6 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2018-03-11 10:42:26)

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
marley1 napisał/a:

(...) Mam 22 lata, nie jestem już dzieckiem, żeby było głupio mu polać mi. (...)

Wiesz lepiej od jego ojca, co czuł?

(...) Ale faktycznie, nawet mojego imienia nie wypowiedział, w tamtej sytuacji ani żadnej innej (...)

Poprosiłaś, by mówił/mówili Ci po imieniu? Dla niektórych rodziców to trudna sytuacja: nie są przyzwyczajeni, by do mało znanych osób mówić po imieniu, nie zostali o to przez nich poproszeni, wobec tego krępują się użyć tej formy, a jednocześnie mówienie do równolatki swego dziecka per pani jest co najmniej dziwne, wobec tego albo unikają sytuacji mówienia do tej osoby wprost, albo (co często się zdarza) mówią do niej w trzeciej osobie - bo według nich to oznaka szacunku.

(...) oni są małomówni a dodatkowo oni nie wiedzą o czym ze mną rozmawiać. (...)

I to wzięłabym sobie do serca zamiast tworzyć spiskowe teorie. Jesteście podobni, skrępowani wzajemną relacją; wtedy bardzo łatwo o interpretację zachowań niezgodną z intencjami.

(...) Może nie są super wygadani, ale normalnie się z innymi komunikują, więc... (...)

Więc... pora na to, byś Ty normalnie się z nimi kontaktowała. Dużo w tym wszystkim zależy od... Twego nastawienia, a ono, jak wynika, z Twych postów, dalekie jest od tak oczekiwanej (wobec Ciebie) normalności. Niektórzy ludzie, by mówić "normalnie", muszą czuć się bezpieczni. Myślę, że oni w Twym towarzystwie nie czują się bezpieczni, Ty w ich towarzystwie też.

(...) Jak to On powiedział, przedstawiać mnie nie trzeba, bo wszyscy wiedzą, że jestem jego dziewczyną. (...)

Różnicie się zasadami.

(...) I on nie stanie w mojej obronie, bo nie rozumie mnie, że chciałabym poczuć się akceptowana. (...)

Stawanie w Twej obronie? Naprawdę potrzeba było Cię bronić? A jeśli tak, to on między młotem a kowadłem, bo i jego rodzice wymagają obrony przed Tobą.

(...) mam siedziec parę godzin i się nudzić z nimi.. Mój facet nie przedstawił mne nikomu w rodzinie. Jego dziadkowie, ciotki, wiadomo wszyscy się znają, a ja nie mam się tam do kogo odezwać. (...)

A jak przedstawi, to już będziesz miała do kogo się odezwać? Rzecz w... Twoim nastawieniu, a ono nie ociera się choćby o lekkie zaciekawienie osobami z jego rodziny. Tak, wiem. Tzw. brak naturalności i ostentacyjne znudzenie (a to bardzo jest widoczne podczas takich spotkań) często spowodowane lękiem, interpretowane jest jako zadzieranie nosa i lekceważenie.






Edycja:
W innym wątku na temat Twego związku przeczytałam:

(...) Taki typ faceta, który ceni sobie zwyczajnie inne, całkiem odmienne wartości niż ja. (...)

Dasz radę być i żyć z człowiekiem o odmiennym systemie wartości? I czy w związku chodzi o 'dawanie sobie rady'?


Przeczytałam też opowiedziany Ci dowcip i to, że jesteś jego wizytówką. Ups... .

7

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Przeczytałam twoje poprzednie tematy i wynika z nich, że macie całkiem odmienne systemy wartości, i ten dowcip o kobiecie, i określenie ciebie jako jego wizytówki, i skąpstwo. Przy tym ty chciałabyś, żeby jego rodzice traktowali cię jak człowieka. Dalej twierdzę, że przyczyna tkwi w relacjach między tobą  a chłopakiem, a nie w rodzicach. Jeśli zgadzasz się  na takie traktowanie przez chłopaka, a przez rodziców już nie, to faktycznie lepiej zastanów się nad przyszłością swojego związku. A w ogóle nie wchodzi w grę wspólne zamieszkanie, bo ani oni nie wytrzymają ani ty.

8

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
Wielokropek napisał/a:
marley1 napisał/a:

(...) Mam 22 lata, nie jestem już dzieckiem, żeby było głupio mu polać mi. (...)

Wiesz lepiej od jego ojca, co czuł?

(...) Ale faktycznie, nawet mojego imienia nie wypowiedział, w tamtej sytuacji ani żadnej innej (...)

Poprosiłaś, by mówił/mówili Ci po imieniu? Dla niektórych rodziców to trudna sytuacja: nie są przyzwyczajeni, by do mało znanych osób mówić po imieniu, nie zostali o to przez nich poproszeni, wobec tego krępują się użyć tej formy, a jednocześnie mówienie do równolatki swego dziecka per pani jest co najmniej dziwne, wobec tego albo unikają sytuacji mówienia do tej osoby wprost, albo (co często się zdarza) mówią do niej w trzeciej osobie - bo według nich to oznaka szacunku.

(...) oni są małomówni a dodatkowo oni nie wiedzą o czym ze mną rozmawiać. (...)

I to wzięłabym sobie do serca zamiast tworzyć spiskowe teorie. Jesteście podobni, skrępowani wzajemną relacją; wtedy bardzo łatwo o interpretację zachowań niezgodną z intencjami.

(...) Może nie są super wygadani, ale normalnie się z innymi komunikują, więc... (...)

Więc... pora na to, byś Ty normalnie się z nimi kontaktowała. Dużo w tym wszystkim zależy od... Twego nastawienia, a ono, jak wynika, z Twych postów, dalekie jest od tak oczekiwanej (wobec Ciebie) normalności. Niektórzy ludzie, by mówić "normalnie", muszą czuć się bezpieczni. Myślę, że oni w Twym towarzystwie nie czują się bezpieczni, Ty w ich towarzystwie też.

(...) Jak to On powiedział, przedstawiać mnie nie trzeba, bo wszyscy wiedzą, że jestem jego dziewczyną. (...)

Różnicie się zasadami.

(...) I on nie stanie w mojej obronie, bo nie rozumie mnie, że chciałabym poczuć się akceptowana. (...)

Stawanie w Twej obronie? Naprawdę potrzeba było Cię bronić? A jeśli tak, to on między młotem a kowadłem, bo i jego rodzice wymagają obrony przed Tobą.

(...) mam siedziec parę godzin i się nudzić z nimi.. Mój facet nie przedstawił mne nikomu w rodzinie. Jego dziadkowie, ciotki, wiadomo wszyscy się znają, a ja nie mam się tam do kogo odezwać. (...)

A jak przedstawi, to już będziesz miała do kogo się odezwać? Rzecz w... Twoim nastawieniu, a ono nie ociera się choćby o lekkie zaciekawienie osobami z jego rodziny. Tak, wiem. Tzw. brak naturalności i ostentacyjne znudzenie (a to bardzo jest widoczne podczas takich spotkań) często spowodowane lękiem, interpretowane jest jako zadzieranie nosa i lekceważenie.






Edycja:
W innym wątku na temat Twego związku przeczytałam:

(...) Taki typ faceta, który ceni sobie zwyczajnie inne, całkiem odmienne wartości niż ja. (...)

Dasz radę być i żyć z człowiekiem o odmiennym systemie wartości? I czy w związku chodzi o 'dawanie sobie rady'?


Przeczytałam też opowiedziany Ci dowcip i to, że jesteś jego wizytówką. Ups... .


Nie bardzo wiem, jak zacytowac fragmentami, więc muszę całością. Wow, jaka analiza. :-)
Właśnie chodzi o to, że nie siedzę z kwaśną mina i przewracam oczami. Staram się być miła, łapać kontakt. Trudno robić to, gdy dostaje krótkie informacje zwrotne. Kiedyś usłyszałam od faceta, żebym poczekała na ich krok, bo za bardzo ich zaczepiam i szukam kontaktu. Jeżeli mają problemy z komunikacją, jasne zrozumiem. Ale bardziej się zwyczajnie boję , że po prostu mnie nie lubią. Przy tym stole po jakimś czasie zaczęło robić mi się już głupio.. a to polewanie wódki ? Było mi już przykro i chciałam stamtąd wyjść. Co do przedstawiania mnie, jasne, że powinien to zrobić no bo inaczej, to nie dziwię się że ta rodzina nic do mnie nie mówiła. No bo co ? " Kto to ta dziewczyna?" Ja staralam się z byle kim jakikolwiek mały kontakt złapać. Ale on to w sumie zaczął mi nie gadać z wujkiem o czymś. A ja siedziałam. Co robi się po 3/4 h bardzo niefajne. Boję się kolejnej powtórki. A skoro na pytania dostaje krótkie odpowiedzi , to nawet nie wiem czy oni sobie życzą abym wchodząc do ich domu wlazila im do salonu gdzie siedzą np. facet mówi że mam iść do jego pokoju. Mam czekać na ruch z ich strony jak to mówi. No to wygląda na to, że będę skazana na kolejne siedzenie. Trudno, no jakoś wyrzymam. Dziękuję za odpowiedź.

9

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
marley1 napisał/a:

(...) Dziękuję za odpowiedź.

Hm... .
Będziesz wytrzymywać (nie myślę tylko o rodzinnych spotkaniach)? A co zrobisz ze swoją hierarchią wartości, szacunkiem i godnością?

10

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
Wielokropek napisał/a:
marley1 napisał/a:

(...) Dziękuję za odpowiedź.

Hm... .
Będziesz wytrzymywać (nie myślę tylko o rodzinnych spotkaniach)? A co zrobisz ze swoją hierarchią wartości, szacunkiem i godnością?

On za nich nie odpowiada. Nie może kazać im, żeby wykazywali się większą aktywnością w kontaktach ze mna. Chociaż myślę, że czeka nas kolejna kłótnia po nadchodzącym spotkaniu. Ale wiem juz, że usłyszę " oni tacy są, musisz siedzieć przy tym stole ze mną, bo jesteś mi tam potrzebna. " Ta jasne, jak on też na mnie tam średnio uwagę zwraca, bo przecież rodzina jego jest. Nie wiem co mam robić. Nie chce o to odchodzić, bo go kocham. Cholera, nie wiem...

11

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
marley1 napisał/a:
Wielokropek napisał/a:
marley1 napisał/a:

(...) Dziękuję za odpowiedź.

Hm... .
Będziesz wytrzymywać (nie myślę tylko o rodzinnych spotkaniach)? A co zrobisz ze swoją hierarchią wartości, szacunkiem i godnością?

On za nich nie odpowiada. Nie może kazać im, żeby wykazywali się większą aktywnością w kontaktach ze mna. Chociaż myślę, że czeka nas kolejna kłótnia po nadchodzącym spotkaniu. Ale wiem juz, że usłyszę " oni tacy są, musisz siedzieć przy tym stole ze mną, bo jesteś mi tam potrzebna. " Ta jasne, jak on też na mnie tam średnio uwagę zwraca, bo przecież rodzina jego jest. Nie wiem co mam robić. Nie chce o to odchodzić, bo go kocham. Cholera, nie wiem...

On ma prawo wymagać od swoich rodziców, by traktowali jego kobietę z szacunkiem. Współczuję Ci, że tego nie rozumiesz. Już się pogodziłaś z rolą popychadła... Potem będzie gorzej.

12

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
Cyngli napisał/a:

On ma prawo wymagać od swoich rodziców, by traktowali jego kobietę z szacunkiem. Współczuję Ci, że tego nie rozumiesz. Już się pogodziłaś z rolą popychadła... Potem będzie gorzej.

No właśnie staram się coś zrobić. Stąd kłótnie. Ale on nie rozumie mojego punktu widzenia. Mówi, że mnie akceptują, tylko nie wiedzą co mówić. A ja mogę albo odejść, albo zostać i to jakoś tolerować. Cóż innego ...

13

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Nie. Możesz zostać i tego nie tolerować. Wymagać szacunku dla swojej osoby.

14 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2018-03-11 13:14:25)

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
marley1 napisał/a:

On za nich nie odpowiada. Nie może kazać im, żeby wykazywali się większą aktywnością w kontaktach ze mna.(...)

Proszę, nie tłumacz mi rzeczy oczywistych.
Pisząc swój post miałam na myśli Waszą relację, jego sposób traktowania Ciebie - i to nie w kontekście spotkań rodzinnych.

Pominęłaś te moje słowa:

(...) Dasz radę być i żyć z człowiekiem o odmiennym systemie wartości? I czy w związku chodzi o 'dawanie sobie rady'?

Przeczytałam też opowiedziany Ci dowcip i to, że jesteś jego wizytówką. Ups... .

Dodawszy do tego to Twe zdanie:

(...) Nie chce o to odchodzić, bo go kocham. (...)

wszystko jest jasne.


Edycja:

Cyngli napisał/a:

Nie. Możesz zostać i tego nie tolerować. Wymagać szacunku dla swojej osoby.

Od jego rodziców? Nie od niego? (I nie chodzi tu o zajęcia stanowiska w sprawie jej relacji z jego rodzicami.) Przecież problem z rodzicami przykrywa ten zasadniczy.

15

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
Wielokropek napisał/a:
marley1 napisał/a:

On za nich nie odpowiada. Nie może kazać im, żeby wykazywali się większą aktywnością w kontaktach ze mna.(...)

Proszę, nie tłumacz mi rzeczy oczywistych.
Pisząc swój post miałam na myśli Waszą relację, jego sposób traktowania Ciebie - i to nie w kontekście spotkań rodzinnych.

Pominęłaś te moje słowa:

(...) Dasz radę być i żyć z człowiekiem o odmiennym systemie wartości? I czy w związku chodzi o 'dawanie sobie rady'?

Przeczytałam też opowiedziany Ci dowcip i to, że jesteś jego wizytówką. Ups... .

Dodawszy do tego to Twe zdanie:

(...) Nie chce o to odchodzić, bo go kocham. (...)

wszystko jest jasne.


Edycja:

Cyngli napisał/a:

Nie. Możesz zostać i tego nie tolerować. Wymagać szacunku dla swojej osoby.

Od jego rodziców? Nie od niego? (I nie chodzi tu o zajęcia stanowiska w sprawie jej relacji z jego rodzicami.) Przecież problem z rodzicami przykrywa ten zasadniczy.

Od niego i od jego rodziców.

Ale znamienne dla mnie jest, że on nie reaguje.

16

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
Cyngli napisał/a:

Od niego i od jego rodziców.

Ale znamienne dla mnie jest, że on nie reaguje.

Znamienne jest to, jak ją traktuje w sytuacjach, gdy są we dwoje. Cyngli, proszę, przeczytaj inne wątki autorki o ich bezpośredniej relacji. Skoro takie traktowanie jej odpowiada, to dlaczego czyni larum, gdy jego rodzice traktują ją tak, jak traktują? Podwójne standardy? A... zapomniałam, ona go kocha, to tłumaczy wszystko. Tłumaczy?

Problem z rodzicami jest zastępczym, można spokojnie udawać, ze ich relacja jest 'cacy'.

17

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
Wielokropek napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Od niego i od jego rodziców.

Ale znamienne dla mnie jest, że on nie reaguje.

Znamienne jest to, jak ją traktuje w sytuacjach, gdy są we dwoje. Cyngli, proszę, przeczytaj inne wątki autorki o ich bezpośredniej relacji. Skoro takie traktowanie jej odpowiada, to dlaczego czyni larum, gdy jego rodzice traktują ją tak, jak traktują? Podwójne standardy? A... zapomniałam, ona go kocha, to tłumaczy wszystko. Tłumaczy?

Problem z rodzicami jest zastępczym, można spokojnie udawać, ze ich relacja jest 'cacy'.

No tak... Nie czytałam innych wątków Autorki.

18 Ostatnio edytowany przez marley1 (2018-03-11 14:08:43)

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Właśnie o to mi chodziło. Chcialam mieć rozeznanie, jak widać to z boku.jest skąpy i mało tolerancyjny, ale dla mnie nawet grożenie odejściem za tatuaż jest niczym przy tym, że zmusza mnie do spotkań rodzinnych. W tym przypadku brak szacunku do tego, co próbuje  komunikować, boli mnie najbardziej. Czuję niemoc. No bo co.. skąpstwa jego nie zmienię - na sobie też oszczędza. Tatuaż zrobić mogę i ewentualnie testowac, czy odejdzie, czy nie. No a sytuacja na linii on jego rodzice i ja, no to mogę się z nim kłócić, po czym następują dni ciszy i tak wkółko. Mogę nie pojsc, albo pójść i szukać kontaktu. Co wiem , jak się skończy.
Potrzebne było mi potwierdzenie że coś jest nie tak, bo sama nie byłam pewna, czy w ogóle mam rację..

19

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
marley1 napisał/a:

Właśnie o to mi chodziło. (...)
Potrzebne było mi potwierdzenie że coś jest nie tak, bo sama nie byłam pewna, czy w ogóle mam rację..

Naprawdę? To opinie użytkowników w poprzednich Twych wątkach były inne? Kogo oszukujesz? Choć odpowiedź jest jasna.

20 Ostatnio edytowany przez marley1 (2018-03-11 14:18:42)

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
Wielokropek napisał/a:
marley1 napisał/a:

Właśnie o to mi chodziło. (...)
Potrzebne było mi potwierdzenie że coś jest nie tak, bo sama nie byłam pewna, czy w ogóle mam rację..

Naprawdę? To opinie użytkowników w poprzednich Twych wątkach były inne? Kogo oszukujesz? Choć odpowiedź jest jasna.

No jasne.  Z tym, że tatuaż mogłam odpuścić, kolczyk również. Rozumiem, że może mu się to nie podobać i jakiś to przelknelam. Spotkan nie mogę. Bo ? Bo czuję na nich emocjonalny ból, którego wcześniej nie było i to dopiero otwiera mi oczy.

21

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Zamiast komentarza kilka cytatów sprzed półtora roku o waszej relacji i Twych decyzjach:

(...) po prostu boje . ze kiedyś zostanę jego żona o będzie trzeba się rozliczać ze wszystkiego. Po prostu czuje strach (...)

Myślę , ze to kiedyś się zmieni. Że się ogarnie. Nie chce się obudzić z ręką w nocniku za przeproszeniem o później sobie pluć sama w brodę , ze przecież pokazywał jako jest , nie ukrywał.  Nie chce skreślić o taka blahostke..
Dla niego wszystko ok jest i nie rozumie co może mi w ogole chodzić (...)

Prosiłam go kiedyś żeby podwiozl mnie do pracy , bo akurat spał u mnie i rano przy okazji mógł mnie zabrać. Musiałby nadrobić w sumie z 16 / 17 km , liczę tu już obie strony. Nie chcial tego zrobic. Jechał za autobusem , którym jechałam. Stwierdził ze dyche z benzyny można wydać na coś innego. (...)

zobaczymy co przyniesie przyszłość, żebym mogla podjąć decyzję ostateczną.

22 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2018-03-11 18:43:35)

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

mnie tak traktowala siostra meza, mija osiem lat nadal jest tak samo wcale tam nie jezdze.no coz.zycie.odwiedziny spedzam sama jak jedziemy tam a on ma cos do zrobienia a matka jest np u lekarza. ona wychodzi i idzie na gore.ma 35lat i nie pracuje.byla atrakcyjna dziewczyna i miala chłopaka jak byla za granica.nie mamy zadnycj relacji i nie mam nawet do nich telefonów.mamy dziecko 6letnie. jade na swieta bozego narodzenia i w wakacje na grzyby tylko dlatego ze czas spedzam w lesie i na dworzu.nie w domu.z jego matka czasem porozmawiam.ale wiecie jak to jest jak jedzie to na caly dzien.i co tam robic

23

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Przeczytalam ten i poprzednie watki. Mam tylko jedno pytanie: co Ty z nim jeszcze robisz, naprawde masz tak niska samoocene?

24 Ostatnio edytowany przez marley1 (2018-03-11 18:51:05)

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
Haida napisał/a:

Przeczytalam ten i poprzednie watki. Mam tylko jedno pytanie: co Ty z nim jeszcze robisz, naprawde masz tak niska samoocene?

szczerze, to nie wiem, bo kolezance doradziłabym, żeby go zostawiła. Ale zawsze gdzieś słyszę, że przesadzam, że wcale nie jest tak źle, że dobrze, że jest oszczędny, bo przynajmniej nie zabraknie nam na chleb, a tatuaz, kolczyk, że ma prawo mieć swoje zdanie w tej sprawie. Z jednej strony to jest dla mnie niedorzeczne, a z drugiej... to też pokazuje, że mu zależy. Chce, abym pojawiała się na spotkaniach rodzinnych, on wręcz walczy abym poszła. A co moze zrobic, że ma takich rodziców. Chyba go teraz bronie yikes

25 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2018-03-11 19:01:41)

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
marley1 napisał/a:

szczerze, to nie wiem, bo kolezance doradziłabym, żeby go zostawiła. (...0

Siebie gorzej traktujesz jak koleżankę. Wolne żarty.

(...) Ale zawsze gdzieś słyszę, że przesadzam, że wcale nie jest tak źle, że dobrze, że jest oszczędny, bo przynajmniej nie zabraknie nam na chleb (...)

Słyszysz/czytasz też inne komentarze, ale jakimś trafem zwracasz uwagę tylko na te pierwsze.

(...) a tatuaz, kolczyk, że ma prawo mieć swoje zdanie w tej sprawie. (...)

Jasne. Rzecz w tym, że podporządkowujesz się temu zdaniu, dalej mając ochotę i na tatuaż, i na kolczyk.

(...) Z jednej strony to jest dla mnie niedorzeczne, a z drugiej... to też pokazuje, że mu zależy. (...)

Nie ma drugiej strony. A raczej jest: zależy mu, byś była mu podporządkowaną.

(...) Chyba go teraz bronie yikes

Błędne zdanie. Wykreśl słowo "chyba" a będzie prawdziwe.



Skoro go bronisz (przed kim? kto go atakuje? czym mu grozi?), to czego od nas, użytkowników forum, oczekujesz?

26

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
Wielokropek napisał/a:

Skoro go bronisz (przed kim? kto go atakuje? czym mu grozi?), to czego od nas, użytkowników forum, oczekujesz?

Chce tracić Wasz czas, a przy okazji swój, żeby najpierw pisać, jaki jest zły, a potem pisać, że do końca taki zły to nie jest. Aby po kilku miesiącach zakładać kolejny temat, jaka jestem nieszczęśliwa. Oj tak, to chyba jest najprawdziwsza prawa. No bo tchórzem jestem i sie boję zrobić radykalny krok.

27 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2018-03-11 19:20:15)

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
marley1 napisał/a:

Chce tracić Wasz czas (...)

Perełka!


(...) sie boję zrobić radykalny krok.

Nie masz czego się bać, ten krok już za Tobą: to decyzja o byciu z nim dalej. A skoro tak, skoro ją podjęłaś, to w kolejnych swych wątkach i postach bądź uprzejma informować o tej decyzji (bycia z nim mimo wszystko) i chęci wyłącznie ponarzekania na forum.

28

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Lepiej nie wprowadzaj się do nich.
Czy nie możecie usiąść koło jakieś bardziej otwartej ciotki?

No i sama sobie odpowiedziałaś, że nie jesteś szczęśliwa w tym związku. Uwierz mi, że po rozstaniu z nieodpowiednim facetem, czuje się wielką ulgę...

29

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

"Perełka" z wątku "Zdrada i związek na odległość":

marley1 napisał/a:

O nie, jak Ty z nim dalej będziesz to szok. Ja myslalam, ze sam sie przyznał, skruchę jakąś okazał. A tu co? Prosto w oczy kłamał. A ty wierzyłas? (...)

30

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
Wielokropek napisał/a:

"Perełka" z wątku "Zdrada i związek na odległość":

marley1 napisał/a:

O nie, jak Ty z nim dalej będziesz to szok. Ja myslalam, ze sam sie przyznał, skruchę jakąś okazał. A tu co? Prosto w oczy kłamał. A ty wierzyłas? (...)

Jaki cel tego ? Próbujesz porównywać te dwie sytuacje, to nie. Nie da się ich porownac a pisać w innych wątkach mogę co chce. ;-) zamykam temat.

31

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Nie zamykasz, bo nie masz takiej władzy.

Doradzasz innym, a sama masz problemy ze sobą i ze swoim facetem.

32 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2018-03-11 23:27:10)

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Nie wiesz jaki był/jest cel mego poprzedniego posta? Wyjaśnię. smile Zwrócenie uwagi na Twe zdziwienie/zaszokowanie postawą autorki. Tylko tyle, albo aż tyle.

Nigdzie też nie napisałam, że nie możesz pisać tego, co chcesz. Warto jednak wiedzieć, że niespójności w postach (tu: zdziwienie postawą identyczną ze swoją) rażą.

33

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
Wielokropek napisał/a:

Nie wiesz jaki był/jest cel mego poprzedniego posta? Wyjaśnię. smile Zwrócenie uwagi na Twe zdziwienie/zaszokowanie postawą autorki. Tylko tyle, albo aż tyle.

Nigdzie też nie napisałam, że nie możesz pisać tego, co chcesz. Warto jednak wiedzieć, że niespójności w postach (tu: zdziwienie postawą identyczną ze swoją) rażą.

Warto zwrócić uwagę że nie są one dla mnie identyczne. :-)

34

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Przeczytaj, ze zrozumieniem, dwa pierwsze zdania z mej sygnatury.

35

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Ja już temat zamknęłam. Pozdrawiam ;-)

36

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Spoko smile poczekamy na następny. Na pewno się pojawi.

37

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
Lady Loka napisał/a:

Spoko smile poczekamy na następny. Na pewno się pojawi.

Pojawić pojawi się na pewno. Ale widać, że można się tu wygadać. Więc cieszę się że są takie miejsca :-)

38

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

tylko pamiętaj, że jedna relacja opisywana jest w jednym wątku smile Ty już kilka ich masz.

39

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
Lady Loka napisał/a:

tylko pamiętaj, że jedna relacja opisywana jest w jednym wątku smile Ty już kilka ich masz.

Dziękuję za wskazówki i trzymanie ręki na pulsie. :-) do końca nie wiedziałam jak to działa. Teraz już będę wiedziała o co chodzi

40

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
marley1 napisał/a:
Haida napisał/a:

Przeczytalam ten i poprzednie watki. Mam tylko jedno pytanie: co Ty z nim jeszcze robisz, naprawde masz tak niska samoocene?

szczerze, to nie wiem, bo kolezance doradziłabym, żeby go zostawiła. Ale zawsze gdzieś słyszę, że przesadzam, że wcale nie jest tak źle, że dobrze, że jest oszczędny, bo przynajmniej nie zabraknie nam na chleb, a tatuaz, kolczyk, że ma prawo mieć swoje zdanie w tej sprawie. Z jednej strony to jest dla mnie niedorzeczne, a z drugiej... to też pokazuje, że mu zależy. Chce, abym pojawiała się na spotkaniach rodzinnych, on wręcz walczy abym poszła. A co moze zrobic, że ma takich rodziców. Chyba go teraz bronie yikes

Kazdy moze miec swoja intepretacje danej sutuacji. Dodatkowo, osoby, ktore znaja Was w realu maja na pewno lepszy "oglad" sytuacji wiec i ich zdanie powinno bardziej sie liczyc. ALE, ja po akcji z autobusem, za ktorym on praktycznie jechal bym mu za zwiazek podziekowala. C.am skonczony i tyle. Nawet nie chce mi sie pisac, na ilu poziomach Cie zawiodl.

41

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Hej, a może spróbuj poobserwowac w ciszy właśnie tę jego rodzinkę? Co złego jest w ciszy... Dziewczyno, jeśli Ty przy stole będziesz trajkotac jak nakręcona wiele niuansow Ci umknie. Np. jak ogólnie zachowują się kobiety w tym środowisku, jak mężczyźni, jak mężczyźni traktują kobiety, z szacunkiem? Czy kobietom 'pozwala' się odzywać przy stole? Czy mają coś mądrego do powiedzenia? 
Powiem Ci z własnego doświadczenia, że dopiero jak przyjrzalam się mamie mojego eks, klapki spadły mi z oczy i łatwiej było podjąć decyzję o rozstaniu. Teraz jesteście parą i być może on się jeszcze "stara". Później wejdziesz z system jego rodziny, a on w system Twojej rodziny i dopiero wtedy kobiety otwierają oczy i pytają: wtf?! Wtedy jest już o wiele za późno, a decyzja o odejściu trudniejsza.
Ufaj sobie, tego Ci życzę.

42 Ostatnio edytowany przez justa_pl (2018-03-15 21:46:02)

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Przeczytałam Twoje poprzednie wpisy ale nie będę się wypowiadać na temat relacji z Twoim chlopakiem , bo moim zdaniem nie jest tak tragicznie a poza tym to nie temat tego wątku.
Jeśli chodzi o te spotkania rodzinne to masz na 100% racje. Zachowanie rodziny i reakcja / a raczej jej brak Twojego chlopaka jest zwyczajnie niekulturalne a nawet powiedzialabym chamskie. Oni Cię zwyczajnie, ordynarnie ignorują!. I nic tego nie usprawiedliwia. Mogę zgodzić się że jako katolicy nie akceptują waszego wolnego związku i być może nie bardzo wiedzą jak do Ciebie się odnosić ale to nie powód żeby w taki ostentacyjny sposób Ciebie upakarzac. Bo jak mozna określić sytuację , jeśli nawet nie chcą zwracać sie do Ciebie po imieniu? Jakbyś była tredowata. Wg. mnie jest to obrażanie swojego gościa. Nikogo tak się nie traktuje jeśli zaprasza się go do stołu a co dopiero dziewczynę- jednak osobę bliską swojego syna z którą jest już cztery lata. Nie wiem co to za ludzie, na jakim poziomie funkcjonują ale nawet brak obycia, prostactwo czy malomownosc nie jest usprawiedliwieniem , tym bardziej że to nie jest jakaś krotka kawowa wizyta tylko 4 godzinna impreza i to przecież nie pierwsza tylko któraś z kolei i czas się było oswoić z nową osobą - ale oni tego nie chcą i wyraznie Ci to pokazują nie zważając na to jak jest ci nieprzyjemnie i jak się czujesz.  Nie wiem po co ty tam znowu idziesz. No chyba że lubisz się biczować z miłości do swojego chłopaka. Szanuj się a wtedy uszanuja Cię inni.

43

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Jeśli jego rodzice nawet nie próbują poznać wybranki swojego syna to....
Przecież macie w planach zamieszkać razem i chodzić do kościoła.
Ignorowanie Ciebie to zły znak.Znam to.Tylko ja nie szlam pod teściów dach.
Nawet po ślubie im się nie zmieniło.Wręcz przeciwnie.
Czasami miałam wrażenie,że oni to robią z premedytacją w moją stronę.I jak się okazało...mialam rację.
Nie idź tam mieszkać.
Szczera i darmowa rada .

44

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

obawiam sie, że te wasze rady, to jak kulą w płot. Panią cos uwiera, rodzina chlopaka ostantacyjnie, wielokrotnie ja lekceważy, chlopak narzuca swoje poglądy, ogranicza ją, jej samej już cos nie gra... ale dalej chodzi taM, GDZIE NA NIA PLUJą,  DALEJ POZWALA SIĘ  traktować jak podczłowiek, no bo.. bo gdyby się rozstala... no to przecież aż 4 lata...i co i nie będzie związku, slubu, a rodzina naciska, zostanie starą panną  itp...
ile tu jest podoibnych wątków, na tym portalu- zycie latami z brutalami, alkoholikami, zazdrośnikami, gdzie- tak jak i w tym wątku - widac,że oboje nie pasują do siebie, no ale trzeba ten slub wziąc, bo co inni powiedzą, potem można powyzalać się na forach i obronić swojego misia, że przeciez nie jest tak calkiem zle... HIPOKRYZJA level hard.  Gratulacje, kobiety - wiekszości was udalo sie wyprac mózgi do cna.

45

Odp: Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.
cataga napisał/a:

obawiam sie, że te wasze rady, to jak kulą w płot. Panią cos uwiera, rodzina chlopaka ostantacyjnie, wielokrotnie ja lekceważy, chlopak narzuca swoje poglądy, ogranicza ją, jej samej już cos nie gra... ale dalej chodzi taM, GDZIE NA NIA PLUJą,  DALEJ POZWALA SIĘ  traktować jak podczłowiek, no bo.. bo gdyby się rozstala... no to przecież aż 4 lata...i co i nie będzie związku, slubu, a rodzina naciska, zostanie starą panną  itp...
ile tu jest podoibnych wątków, na tym portalu- zycie latami z brutalami, alkoholikami, zazdrośnikami, gdzie- tak jak i w tym wątku - widac,że oboje nie pasują do siebie, no ale trzeba ten slub wziąc, bo co inni powiedzą, potem można powyzalać się na forach i obronić swojego misia, że przeciez nie jest tak calkiem zle... HIPOKRYZJA level hard.  Gratulacje, kobiety - wiekszości was udalo sie wyprac mózgi do cna.

Dokładnie marley - dorośnij i podejmij decyzję. Zostajesz i nie jęczysz, albo odchodzisz i przygotowujesz się na nowe życie. Nie ma pół środków, na które masz złudną nadzieję. po prostu trafiłaś na dziwną rodzinę i tyle.

Posty [ 45 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Stosunki z rodzicami mojego faceta, SOS.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024