Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 71 ]

1 Ostatnio edytowany przez kacerz (2018-03-09 22:27:48)

Temat: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Chciałbym zacząć temat otwierania rozmów w miejscach publicznych z ludźmi w celach matrymonialnych lub towarzyskich. Uważam, że jest to najlepsza i najefektywniejsza metoda poznawania ludzi. Zaletą tej metody jest to, że natychmiast wchodzimy w interakcję z drugą osobą płci przeciwnej(albo tej samej) oraz jednocześnie, o ile przeprowadzimy rozmowę w odpowiedni sposób, to właściwie nie ma możliwości, żeby nie była ona źródłem obustronnej satysfakcji. W przypadku poznania wolnej osoby mamy też duże szanse na kontynuowanie znajomości, o ile sami jesteśmy tym zainteresowani.

Dalej będę mówił głównie o poznawaniu kobiet, chociaż to, co napiszę ma raczej charakter uniwersalny.

Rozmowy można zaczynać właściwie wszędzie. Jeśli chodzi o mnie, to rozmowę otwieram najczęściej na siłowni lub kawiarni. Sporadycznie w klubie i bardzo rzadko w środku masowego transportu lub na ulicy. Dawniej otwierałem na uczelni i uważam, że jest to bardzo dobre miejsce. Jestem zwolennikiem otwarcia bezpośredniego(chyba, że jest noc i miejsce jest pogrążone w tańcu, infantylności i alkoholu), bo jest najnaturalniejsze i nie ma w nim pajacowania, którego nie cierpię. Otwarcie bezpośrednie uzyskuje się poprzez podejście do drugiej osoby i wypowiedzenie wariacji jednego z poniższych.
1. "Cześć. Chciałbym Cię poznać. Jak masz na imię?"
2. "Cześć. Bardzo podoba mi się Twój uśmiech i chciałbym Cię poznać. Jak masz na imię?". Oczywiście mówimy tak tylko w przypadku, kiedy faktycznie ten uśmiech zwrócił naszą uwagę. Może być też dowolny inny delikatny komplement dotyczący czegoś intrygującego w urodzie tej osoby.
3. Można też nawiązać do jakiejś czynności, którą jesteśmy zaciekawieni np.
"Cześć, widzę, że czytasz "Czarodziejską Górę" Tomasza Manna, to niecodzienny widok i dlatego postanowiłem Cię zaczepić. Jak masz na imię?"
Następnie podajemy swoje imię i zadajemy pytanie dotyczące zainteresowań nowo poznanej osoby. Najistotniejsze jest, żebyśmy byli autentycznie zainteresowani drugim człowiekiem. Rozmowę prowadzimy naturalnie i kulturalnie. Za wszelką cenę unikamy sztuczności, nie próbujemy się z rozmówcą droczyć i nie staramy się nim manipulować przy użyciu jakichś wyczytanych w internecie sztuczek. Nasza postawa powinna odzwierciedlać nasz wewnętrzny stan czyli ciekawość.

Bardzo często na samym początku dowiadujemy się, że dana osoba jest w stałym związku. Wówczas deklarujemy, że nie zajmiemy jej wiele czasu i kontynuujemy rozmowę jeszcze przez chwilę. Na zakończenie mówimy jej coś serdecznego i odchodzimy.

Bardzo często fakt, że kogoś zaczepiamy, jest dla tej osoby źródłem dyskomfortu. Każdy przedmiot ma prawdziwe imię i jeśli je znamy, to mamy nad nim władzę. Z mojego doświadczenia dyskomfort najlepiej rozładowywać nazywając go i ewentualnie wycofując się. Można powiedzieć na przykład
"Widzę, że to, że do Ciebie podszedłem sprawiło Ci dyskomfort. To w ogóle nie była moją intencją. Chciałem po prostu Cię poznać, bo sądzę, że jesteś sympatyczną dziewczyną". Po takiej wypowiedzi można albo kontynuować rozmowę, albo w sytuacji, gdy mamy do czynienia z osobą, której jest ewidentnie nieprzyjemnie, należy ją zakończyć i odejść.

Zdarza się bardzo rzadko, że osoba, którą zaczepiamy, jest w stosunku do nas niemiła. Z reguły jest to związane z dyskomfortem psychicznym tej drugiej osoby i reakcją jest agresja. Tutaj bardzo istotne jest nasze wyczucie. Nie należy nikogo ranić. Jeśli jednak dziewczyna wydaje się być z natury niemiła i przemądrzała, to można powiedzieć na przykład
"Nie uważam, żebym zachował się wobec Ciebie źle. Byłem Ciebie zwyczajnie ciekaw. Ty natomiast byłaś wobec mnie opryskliwa i to jest żenujące"
Potem odchodzimy i mamy satysfakcję, że zrobiliśmy wszystko, żeby zostawić ją lepszą niż zastaliśmy.

Można też zdobyć się na coś bardziej wyrafinowanego, ale o tym nie będę pisał. Marek Aureliusz zalecał prostotę, a ja nie będę opowiadał o swoich osobistych przeżyciach w tej materii.

Z chęcią przeczytam, co inni użytkownicy i użytkowniczki forum mają w tej kwestii do powiedzenia. Większość z Was była z pewnością świadkiem lub uczestnikiem takiej sytuacji. Każdy może też sobie wyobrazić, czego by po takiej sytuacji oczekiwał.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

nie cierpię jak mnie ktoś zaczepia w miejscach publicznych
zwykle robię tam coś konkretnego i takie cos zwyczajnie mi przeszkadza

a jeszcze jakby ktoś był upierdliwy to by ode mnie uslyszal soczyste "spierd****" ;>

ja jestem na NIE

3

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

A ja nie mam nic przeciwko, ale to musi być sensowna sytuacja. Np ktoś mi się pyta jak dojechać/dojść do miejsca X,
albo radzi się przy stoisku z książkami/płytami itd. Słowem - takie naturalne kontakty.
Jednak gdyby ktoś podszedł i zapodał takie teksty:
1. "Cześć. Chciałbym Cię poznać. Jak masz na imię?"
2. "Cześć. Bardzo podoba mi się Twój uśmiech i chciałbym Cię poznać. Jak masz na imię?".
3.
"Cześć, widzę, że czytasz "Czarodziejską Górę" Tomasza Manna, to niecodzienny widok i dlatego postanowiłem Cię zaczepić. Jak masz na imię?"

... to by było sztuczne i prawdopodobnie bym zignorowała. Jak można podejść do kogoś na ulicy i powiedzieć: cześć jak masz na imię???
Opcja nr 3 jest najbardziej sensowna, gdyby nie końcówka : "postanowiłem Cię zaczepić. Jak masz na imię?" - co to niby ma być??
A całość pochodzi pewnie z jakiegoś poradnika tak?

4 Ostatnio edytowany przez CatLady (2018-03-09 23:16:48)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

1. "Cześć. Chciałbym Cię poznać. Jak masz na imię?"
2. "Cześć. Bardzo podoba mi się Twój uśmiech i chciałbym Cię poznać. Jak masz na imię?".
Cześć, widzę, że czytasz "Czarodziejską Górę" Tomasza Manna, to niecodzienny widok i dlatego postanowiłem Cię zaczepić. Jak masz na imię?"
Następnie podajemy swoje imię i zadajemy pytanie dotyczące zainteresowań nowo poznanej osoby

Mnie się włącza wrodzona przekora na takie teksty. "Chciałbym cię poznać" - chcieć to sobie możesz. tongue

Bezpardonowe pytanie o imię - a może ja nie mam ochoty przedstawiać się nieznajomemu?

Wg mnie lepiej byłoby chwilę pogadać, np o tej książce i jeśli widzimy, że rozmówca/-czyni podtrzymuje rozmowę chętnie, rozmowa płynie naturalnie, klei się, wtedy można samemu się przestawić - jako pierwszy - i wtedy pewnie rozmówc/-czyni też poda nam swoje imię.

_v_ napisał/a:

a jeszcze jakby ktoś był upierdliwy to by ode mnie uslyszal soczyste "spierd****" ;>

Nie uważam, żebym zachował się wobec Ciebie źle. Byłem Ciebie zwyczajnie ciekaw. Ty natomiast byłaś wobec mnie opryskliwa i to jest żenujące" - to w odpowiedzi usłyszałabyś to właśnie stwierdzenie big_smile big_smile big_smile

5

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
CatLady napisał/a:

Nie uważam, żebym zachował się wobec Ciebie źle. Byłem Ciebie zwyczajnie ciekaw. Ty natomiast byłaś wobec mnie opryskliwa i to jest żenujące" - to w odpowiedzi usłyszałabyś to właśnie stwierdzenie big_smile big_smile big_smile

Nie śmiej się, ale to wielce prawdopodobne .

6 Ostatnio edytowany przez kacerz (2018-03-09 23:46:07)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
_v_ napisał/a:

nie cierpię jak mnie ktoś zaczepia w miejscach publicznych
zwykle robię tam coś konkretnego i takie cos zwyczajnie mi przeszkadza

a jeszcze jakby ktoś był upierdliwy to by ode mnie uslyszal soczyste "spierd****" ;>

ja jestem na NIE

W takich sytuacjach zalecam jednak uprzejmą i stanowczą odmowę. Stosowanie wulgaryzmów w stosunku do kogoś, kto nie zrobił nic nagannego i zwyczajnie Cię zaczepił w księgarni przy czym być może okazał nieduży nietakt i był odrobinę nachalny, nazywane jest chamstwem.

rossanka napisał/a:

Jak można podejść do kogoś na ulicy i powiedzieć: cześć jak masz na imię???

1. Trzeba wybrać do kogo się podchodzi. Tutaj ingerują jakieś kwestie neurologiczne. Na ten temat wiem tyle co nic, więc nie będę się wypowiadał.
2. Energia zmagazynowana w mięśniach zostaje użyta w celu wprawienia tych mięśni w skurcze. Doprowadza to do powstania sił i momentów sił, które wprawiają w ruch ludzkie kończyny. Dzięki temu podchodzisz do wybranej osoby.
3. Mówienie to dosyć skomplikowany proces i nie znam się na tym dobrze, ale postaram się wyjaśnić. Należy ułożyć usta w odpowiedni sposób. Wydmuchiwać powietrze z płuc i wprowadzić struny głosowe, które znajdują się w krtani, w drżenie. Dźwięk to wibrujące cząsteczki gazów, których mieszaniną jest powietrze. Ludzie potrafią przeprowadzić cały proces w taki sposób, żeby powstawały głoski, które są jednostkami ludzkiej mowy. Tutaj te głoski przy użyciu zapisu symbolicznego w alfabecie, który został chyba jako pierwszy wynaleziony przez Fenicjan, można zapisać

Cz-e-ś-ć J-a-k M-a-sz N-a I-m-i-ę

(znaczek - oddziela kolejne głoski, które są znakami polskiego alfabetu).

rossanka napisał/a:

Opcja nr 3 jest najbardziej sensowna, gdyby nie końcówka : "postanowiłem Cię zaczepić. Jak masz na imię?" - co to niby ma być??

"postanowiłem Cię zaczepić. Jak masz na imię?" to wypowiedź w języku polskim. Język polski jest jednym z języków słowiańskich, a te z kolei należą do grupy języków indoeuropejskich. Języki dzielimy na formalne i naturalne. Język polski jest językiem naturalnym. Języki naturalne charakteryzują się wieloznacznością, istnieniem metafor i ogólnie występuje w nich  zjawisko nazywane kontekstowością.

rossanka napisał/a:

A całość pochodzi pewnie z jakiegoś poradnika tak?

Bingo! To fragment Podręcznika Przygody Rowerowej autorstwa Robb Maciąg i przyjaciele, Wydanie II. W Polsce wydany przez Bezdroża.

7

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

"Chciałbym zacząć temat otwierania rozmów w miejscach publicznych z ludźmi w celach matrymonialnych lub towarzyskich."

...to jest w ogóle majstersztyk jezykowy!

Otwieranie rozmowy w celu matrymonialnym lol teraz się będę bała odezwać na ulicy.


Drogi Autorze, posługujesz się jezykiem w tak dziwny sposób , tak sztywno i nienaturalnie, że obawiam się, że ten cel matrymonialny jest jeszcze naprawdę daleko...

8

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
Iceni napisał/a:

"Chciałbym zacząć temat otwierania rozmów w miejscach publicznych z ludźmi w celach matrymonialnych lub towarzyskich."

...to jest w ogóle majstersztyk jezykowy!

Otwieranie rozmowy w celu matrymonialnym lol teraz się będę bała odezwać na ulicy.


Drogi Autorze, posługujesz się jezykiem w tak dziwny sposób , tak sztywno i nienaturalnie, że obawiam się, że ten cel matrymonialny jest jeszcze naprawdę daleko...

Jak cel jest matrymonialny, to może lepiej zamiast pytać o imię, bez wstępu poprosić o rękę? big_smile

Albo delikatniej: cześć, jak masz na imię? chcę cię poznać, bo szukam żony".

Powodzenia życzę big_smile

Właśnie dlatego wiele kobiet reaguje niechęcią na uliczne podrywy. Można, owszem, ale trzeba wiedzieć jak.

9

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
rossanka napisał/a:

A ja nie mam nic przeciwko, ale to musi być sensowna sytuacja. Np ktoś mi się pyta jak dojechać/dojść do miejsca X,
albo radzi się przy stoisku z książkami/płytami itd. Słowem - takie naturalne kontakty.
Jednak gdyby ktoś podszedł i zapodał takie teksty:
1. "Cześć. Chciałbym Cię poznać. Jak masz na imię?"
2. "Cześć. Bardzo podoba mi się Twój uśmiech i chciałbym Cię poznać. Jak masz na imię?".
3.
"Cześć, widzę, że czytasz "Czarodziejską Górę" Tomasza Manna, to niecodzienny widok i dlatego postanowiłem Cię zaczepić. Jak masz na imię?"

... to by było sztuczne i prawdopodobnie bym zignorowała. Jak można podejść do kogoś na ulicy i powiedzieć: cześć jak masz na imię???
Opcja nr 3 jest najbardziej sensowna, gdyby nie końcówka : "postanowiłem Cię zaczepić. Jak masz na imię?" - co to niby ma być??
A całość pochodzi pewnie z jakiegoś poradnika tak?

Dzień dobry , czy ma pani pożyczyć jakieś pieniądze ?
Nie mówię dać , bo dać jest takie ordynarne , ludzie odwracają się z niesmakiem.
A pani wygląda na inteligentną osobę.
To jak kochaniutka "kcesz" zaszaleć , dwa zeta dla pana żebraka byłoby w sam raz.

10

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
CatLady napisał/a:

1. "Cześć. Chciałbym Cię poznać. Jak masz na imię?"
2. "Cześć. Bardzo podoba mi się Twój uśmiech i chciałbym Cię poznać. Jak masz na imię?".
Cześć, widzę, że czytasz "Czarodziejską Górę" Tomasza Manna, to niecodzienny widok i dlatego postanowiłem Cię zaczepić. Jak masz na imię?"
Następnie podajemy swoje imię i zadajemy pytanie dotyczące zainteresowań nowo poznanej osoby

Mnie się włącza wrodzona przekora na takie teksty. "Chciałbym cię poznać" - chcieć to sobie możesz. tongue

Bezpardonowe pytanie o imię - a może ja nie mam ochoty przedstawiać się nieznajomemu?

Wg mnie lepiej byłoby chwilę pogadać, np o tej książce i jeśli widzimy, że rozmówca/-czyni podtrzymuje rozmowę chętnie, rozmowa płynie naturalnie, klei się, wtedy można samemu się przestawić - jako pierwszy - i wtedy pewnie rozmówc/-czyni też poda nam swoje imię.

_v_ napisał/a:

a jeszcze jakby ktoś był upierdliwy to by ode mnie uslyszal soczyste "spierd****" ;>

Nie uważam, żebym zachował się wobec Ciebie źle. Byłem Ciebie zwyczajnie ciekaw. Ty natomiast byłaś wobec mnie opryskliwa i to jest żenujące" - to w odpowiedzi usłyszałabyś to właśnie stwierdzenie big_smile big_smile big_smile

wątpię, żebym usłyszała, bo już bylam w drodze w swoim kierunku wink
nie czekalabym na odpowiedź tongue

11

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
kacerz napisał/a:
_v_ napisał/a:

nie cierpię jak mnie ktoś zaczepia w miejscach publicznych
zwykle robię tam coś konkretnego i takie cos zwyczajnie mi przeszkadza

a jeszcze jakby ktoś był upierdliwy to by ode mnie uslyszal soczyste "spierd****" ;>

ja jestem na NIE

W takich sytuacjach zalecam jednak uprzejmą i stanowczą odmowę. Stosowanie wulgaryzmów w stosunku do kogoś, kto nie zrobił nic nagannego i zwyczajnie Cię zaczepił w księgarni przy czym być może okazał nieduży nietakt i był odrobinę nachalny, nazywane jest chamstwem.

rossanka napisał/a:

Jak można podejść do kogoś na ulicy i powiedzieć: cześć jak masz na imię???

1. Trzeba wybrać do kogo się podchodzi. Tutaj ingerują jakieś kwestie neurologiczne. Na ten temat wiem tyle co nic, więc nie będę się wypowiadał.
2. Energia zmagazynowana w mięśniach zostaje użyta w celu wprawienia tych mięśni w skurcze. Doprowadza to do powstania sił i momentów sił, które wprawiają w ruch ludzkie kończyny. Dzięki temu podchodzisz do wybranej osoby.
3. Mówienie to dosyć skomplikowany proces i nie znam się na tym dobrze, ale postaram się wyjaśnić. Należy ułożyć usta w odpowiedni sposób. Wydmuchiwać powietrze z płuc i wprowadzić struny głosowe, które znajdują się w krtani, w drżenie. Dźwięk to wibrujące cząsteczki gazów, których mieszaniną jest powietrze. Ludzie potrafią przeprowadzić cały proces w taki sposób, żeby powstawały głoski, które są jednostkami ludzkiej mowy. Tutaj te głoski przy użyciu zapisu symbolicznego w alfabecie, który został chyba jako pierwszy wynaleziony przez Fenicjan, można zapisać

Cz-e-ś-ć J-a-k M-a-sz N-a I-m-i-ę

(znaczek - oddziela kolejne głoski, które są znakami polskiego alfabetu).

rossanka napisał/a:

Opcja nr 3 jest najbardziej sensowna, gdyby nie końcówka : "postanowiłem Cię zaczepić. Jak masz na imię?" - co to niby ma być??

"postanowiłem Cię zaczepić. Jak masz na imię?" to wypowiedź w języku polskim. Język polski jest jednym z języków słowiańskich, a te z kolei należą do grupy języków indoeuropejskich. Języki dzielimy na formalne i naturalne. Język polski jest językiem naturalnym. Języki naturalne charakteryzują się wieloznacznością, istnieniem metafor i ogólnie występuje w nich  zjawisko nazywane kontekstowością.

rossanka napisał/a:

A całość pochodzi pewnie z jakiegoś poradnika tak?

Bingo! To fragment Podręcznika Przygody Rowerowej autorstwa Robb Maciąg i przyjaciele, Wydanie II. W Polsce wydany przez Bezdroża.

to będę chamska smile z dziką wręcz przyjemnością smile)

12

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
kacerz napisał/a:

Rozmowę prowadzimy naturalnie i kulturalnie. Za wszelką cenę unikamy sztuczności, nie próbujemy się z rozmówcą droczyć i nie staramy się nim manipulować przy użyciu jakichś wyczytanych w internecie sztuczek.

No właśnie - pada rada "unikamy sztuczności", a dla mnie te poradnikowe podpowiedzi z naturalnością mają niewiele wspólnego. W dzisiejszych czasach nikt, a jeśli nie nikt, to na pewno takich osób jest niewiele, w ten sposób nie zapoznaje ludzi w publicznych miejscach. Zwykle najpierw pada kilka luźnych zdań, a dopiero kiedy rozmowa się klei, a okoliczności są ku temu sprzyjające (w końcu nie zawsze są) można się przedstawić i zapytać swojego rozmówcę o imię. Oczywiście tutaj także nie w tak wymuszony, literacki sposób.

I wreszcie kwestia, na którą uwagę zwróciła już Iceni - naprawdę uważasz, że dobrym pomysłem jest poznawanie ludzi w celu matrymonialnym? A to nie można tak po prostu poznawać, potem ewentualnie tę znajomość rozwijać, ale bez nastawienia na 'coś konkretnego'? Nie wiem jak inni, ale ja strasznie nie lubię desperatów. Desperację naprawdę się wyczuwa, dlatego nie ma się co potem dziwić, jeśli rozmówcy odganiają się od takiej osoby jak od natrętnej muchy.
Uprzedzając ewentualną polemikę - tak, wiem, że partnera, partnerkę, męża czy żonę też kiedyś trzeba poznać, ale nie o to tutaj chodzi, a o fakt urządzania 'polowania'.

P.S.
Jeśli jakaś część Twoich postów została pochodzi z podanej pozycji, to byłoby dobrze zaznaczyć, które słowa są Twojego autorstwa, a które przepisane. Zaznaczam, bo odnoszę wrażenie, że jednak bardzo mocno posiłkujesz się fragmentami przytoczonego poradnika.

13

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
kacerz napisał/a:

Jeśli jednak dziewczyna wydaje się być z natury niemiła i przemądrzała, to można powiedzieć na przykład
"Nie uważam, żebym zachował się wobec Ciebie źle. Byłem Ciebie zwyczajnie ciekaw. Ty natomiast byłaś wobec mnie opryskliwa i to jest żenujące"
Potem odchodzimy i mamy satysfakcję, że zrobiliśmy wszystko, żeby zostawić ją lepszą niż zastaliśmy.

Szłem łąką, kwiaty pachły, wiater wiał, ona mnie odepchła więc weszłem do domu trzasłem drzwiami, pierdłem, rzygłem i wyszłem bo chamstwa nie zniese.

14

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
kwadrad napisał/a:
rossanka napisał/a:

A ja nie mam nic przeciwko, ale to musi być sensowna sytuacja. Np ktoś mi się pyta jak dojechać/dojść do miejsca X,
albo radzi się przy stoisku z książkami/płytami itd. Słowem - takie naturalne kontakty.
Jednak gdyby ktoś podszedł i zapodał takie teksty:
1. "Cześć. Chciałbym Cię poznać. Jak masz na imię?"
2. "Cześć. Bardzo podoba mi się Twój uśmiech i chciałbym Cię poznać. Jak masz na imię?".
3.
"Cześć, widzę, że czytasz "Czarodziejską Górę" Tomasza Manna, to niecodzienny widok i dlatego postanowiłem Cię zaczepić. Jak masz na imię?"

... to by było sztuczne i prawdopodobnie bym zignorowała. Jak można podejść do kogoś na ulicy i powiedzieć: cześć jak masz na imię???
Opcja nr 3 jest najbardziej sensowna, gdyby nie końcówka : "postanowiłem Cię zaczepić. Jak masz na imię?" - co to niby ma być??
A całość pochodzi pewnie z jakiegoś poradnika tak?

Dzień dobry , czy ma pani pożyczyć jakieś pieniądze ?
Nie mówię dać , bo dać jest takie ordynarne , ludzie odwracają się z niesmakiem.
A pani wygląda na inteligentną osobę.
To jak kochaniutka "kcesz" zaszaleć , dwa zeta dla pana żebraka byłoby w sam raz.

Mam, ale nie dam.
I koniec rozmowy.

15 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2018-03-10 12:54:51)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
kacerz napisał/a:

Z chęcią przeczytam, co inni użytkownicy i użytkowniczki forum mają w tej kwestii do powiedzenia. Większość z Was była z pewnością świadkiem lub uczestnikiem takiej sytuacji. Każdy może też sobie wyobrazić, czego by po takiej sytuacji oczekiwał.

No i praktycznie żadnej nie wspominam dobrze (było widać, że typowi ruch..., bądź nienaturalni Panowie) za wyjątkiem jednej: będąc w księgarni czytałam sobie z tyłu recenzję książki X, nagle obok jakiś mężczyzna powiedział że bardzo dobra książka i poleca. To pociągnęłam rozmowę, bo naprawdę przeczytał i wiedział jaki to gatunek - czyli wreszcie interesująca rozmowa, która mówi czy choć trochę mamy ze sobą wspólnego. Co więcej polecił mi dobre 3 pozycje. Dalej się to potoczyło samo. Nie byliśmy nigdy razem, ale fajnie było poznać kogoś kto rzeczywiście nie patrzy tylko na wygląd, a zagaduje w sytuacji gdzie dostrzegł jakiś wspólny czynnik pomiędzy nim, a kobietą. Jestem interesującą kobietą, bo lecenie głównie na wygląd satysfakcjonuje tylko kobiety o niskim poczuciu własnej wartości smile.

Także sytuacje gdzie muszę się szybko dostać z miejsca A do miejsca B, a ktoś mnie zaczepia jest bardzo niekomfortowe i denerwujące. Generalnie trudno jest wytłumaczyć fakt, że kobieta nie jest pewna mężczyzny który do niej podchodzi: czego tak naprawdę chce i czy w ogóle jego zainteresowałam jako całość. Po "cześć jak masz na imię" nie można wyciągnąć żadnych wniosków.

16 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-03-10 14:01:24)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Nie mam nic przeciwko zaczepieniu w miejscu publicznym. Wszystko zależy od sytuacji i sposobu.
Kiedyś stałam w kolejce w sklepiku na naszej ulicy. Stoi za mną osiedlowy pijaczek i mówi do mnie "Oooo, nie wiedziałem, że na naszej ulicy takie ładne panie mieszkają ..." big_smile A nawiasem mówiąc ci panowie spod sklepu zawsze grzeczni i kulturalni big_smile

17

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

A mnie się tam podobają te sposoby. Są lepsze niż gwizdanie,  cmokanie i cholera wie, co jeszcze.

W najgorszym wypadku odpowiem, że nie jestem zainteresowana i sobie pójdę.

18

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Ale podpucha smile Teksty rodem z jakiegos poradnika z ubieglego wieku.

kacerz, a Ty sam postepujesz wg tych wskazowek?

19 Ostatnio edytowany przez kacerz (2018-03-10 16:09:14)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Olinko jesteś osobą, którą darzę wielkim szacunkiem. Poza tym uważam, że Twoje wątpliwości są reprezentatywne dla grupy użytkowników, która zdołała się już wypowiedzieć w tym temacie i dlatego się do nich odniosę.

Przede wszystkim w dzisiejszych czasach(i być może w przeszłości również) bardzo rzadko poznaje się ludzi w publicznych miejscach. Taka sytuacja będzie więc dla wielu osób czymś nowym i nieznanym. Z tego powodu na samym jej początku pojawia się napięcie związane z wyjściem ze strefy komfortu. Sądzę, że część wypowiadających się tutaj osób oczekiwałoby, żeby taka rozmowa od początku będzie odbywała się w pełni komfortowej i pozbawionej tego napięcia atmosferze. To jest naiwność. Tak się dzieję niezmiernie rzadko i najczęściej niestety pewien dyskomfort jest na początku nieunikniony. Domyślam się, że część osób chciałoby, żeby wyglądało to troszkę tak jak w filmie. Ona śpieszy się z torebką, potyka się i w pewnym momencie rozsypują się jej jakieś dokumenty. On podchodzi i pomaga jej je zbierać, co przy okazji w tych dennych filmach symbolizuje też wprowadzanie ładu do czyjegoś nieuporządkowanego życia. Nawiązują rozmowę, Uśmiechają się i ostatecznie okazuje się, że robią zakupy w tym samym warzywniaku. Bardzo rzadko udaje się nawiązać z kimś rozmowę w ten sposób, że dochodzi do jakiegoś losowego zdarzenia, ktoś je komentuje, a ktoś inny się do tego odnosi i zaczynają rozmawiać.

Olinka napisał/a:

No właśnie - pada rada "unikamy sztuczności", a dla mnie te poradnikowe podpowiedzi z naturalnością mają niewiele wspólnego. W dzisiejszych czasach nikt, a jeśli nie nikt, to na pewno takich osób jest niewiele, w ten sposób nie zapoznaje ludzi w publicznych miejscach. Zwykle najpierw pada kilka luźnych zdań, a dopiero kiedy rozmowa się klei, a okoliczności są ku temu sprzyjające (w końcu nie zawsze są) można się przedstawić i zapytać swojego rozmówcę o imię. Oczywiście tutaj także nie w tak wymuszony, literacki sposób..


Nie wiem, co jest wymuszonego, a już tym bardziej literackiego w tym, że podchodzisz do kogoś i mówisz, że chciałabyś tę osobę poznać. Potem przedstawiasz się i pytasz o zainteresowania, ulubione filmy lub cokolwiek innego, co Cię interesuje. Zresztą jeśli oglądałaś "Zapach Kobiety" to tam jest właśnie scena, w której pułkownik Slade podchodzi do pewnej kobiety i pyta czy może jej potowarzyszyć. Oczywiście pułkownik jest człowiekiem starszej daty, a miejsce to elegancka restauracja, w związku z czym jest bardziej formalny. Pomijając ten szczegół nie widzę żadnej różnicy pomiędzy rozpoczęciem rozmowy przy użyciu zwrotu "Czy możemy Pani potowarzyszyć?", a stwierdzeniu "Cześć. Chciałbym Cię poznać i chwilę z Tobą porozmawiać". Ta scena mimo, że jest pewną idealizacją realnych sytuacji tego typu, to aktorski majstersztyk i mówię to na podstawie własnego doświadczenia. Szczególnie gra aktorki jest świetna. Znakomicie odegrany początkowy lekki dyskomfort i zmieszanie.

Zresztą każdemu proponuję przeprowadzić pewne doświadczenie myślowe. Załóżmy, że znajdujemy się w kawiarni i przy stoliku obok siedzi dziewczyna(mężczyzna), która zwraca naszą uwagę swoim wyglądem. Powiedzmy, że ma rozłożony komputer i coś na nim robi. Chcielibyśmy w jakiś sposób zacząć rozmowę z taką osobą, ale nie ma żadnego punktu zaczepienia. Możemy oczywiście się silić i próbować wymyślać jakieś sztuczne sposoby rozpoczęcia rozmowy(skomentowanie jej/jego ubioru, zapytanie o numer seryjny komputera, inne kretynizmy). W rzeczywistości najłatwiej jest po prostu się do takiej osoby dosiąść i powiedzieć jej wprost, że chcemy ją poznać i zacząć zgodnie z tą zapowiedzią poznawać tę osobę i dowiadywać się o jej zainteresowaniach. Oczywiście możemy też pozostać na swoim miejscu i stracić okazję na potencjalnie fajną(nienawidzę tego słowa) rozmowę i być może ciekawą znajomość, ale uznajmy na potrzeby tego eksperymentu myślowego, że to rozwiązanie odrzucamy.

Ostatnia uwaga dotyczy kwestii technicznej. Osoba, która inicjuje rozmowę, również przeżywa dyskomfort i ma rozmaite obawy. Na przykład jedną z takich obaw jest to, że osoba, która zaczepiamy to ktoś pokroju _v_ i gdy ją zaczepimy podczas dłubania w nosie i przeglądania "Współczesnej Czarownicy" LaVeya w Empiku, wulgarnie nas zwyzywa. Bardzo istotne jest doświadczenie. Doświadczenie to nic innego jak oswajanie pewnych zjawisk i zdarzeń. Dzięki niemu jesteśmy w stanie osłabić poczucie napięcia, które w nas występuje i okazać spokój oraz opanowanie. Ten spokój i opanowanie będzie się manifestował w naszej mowie ciała, a jak powszechnie wiadomo bardzo duża część interakcji między ludźmi ma miejsce na poziomie niewerbalnym. Nasz rozmówca przejmie nasz stan spokoju, bo ludzie dostrajają się do siebie emocjonalnie podczas rozmowy i dzięki temu zmniejszymy również jego dyskomfort. Zresztą to wszystko dotyczy kilkunastu pierwszych sekund rozmowy.

Olinka napisał/a:

I wreszcie kwestia, na którą uwagę zwróciła już Iceni - naprawdę uważasz, że dobrym pomysłem jest poznawanie ludzi w celu matrymonialnym? A to nie można tak po prostu poznawać, potem ewentualnie tę znajomość rozwijać, ale bez nastawienia na 'coś konkretnego'?

Przede wszystkim jeśli mężczyzna zaczepia kobietę w miejscu publicznym, to w przeważającej liczbie przypadków, jest nią zainteresowany, dlatego, że wstępnie ocenia, że chciałby z nią pójść na randkę. Według mojego rozumienia słowa matrymonialny, a jest to rozumienie bardziej potoczne, randka jest celem matrymonialnym. Może część z Was rozumie to słowo bardziej tradycyjnie jako "dotyczący małżeństwa", ale nie mam ochoty wchodzić w dyskusję semantyczną.

Olinka napisał/a:

Nie wiem jak inni, ale ja strasznie nie lubię desperatów. Desperację naprawdę się wyczuwa, dlatego nie ma się co potem dziwić, jeśli rozmówcy odganiają się od takiej osoby jak od natrętnej muchy.
Uprzedzając ewentualną polemikę - tak, wiem, że partnera, partnerkę, męża czy żonę też kiedyś trzeba poznać, ale nie o to tutaj chodzi, a o fakt urządzania 'polowania'

Muszę Ci przyznać, że ja desperatów i desperatki uwielbiam. Zakładam dla nich kluby i grupy tematyczne. Jestem prezesem Stowarzyszenia Desperatów Polskich i w ramach jego działalności urządzamy na Was czyli nie-desperatów polowania. Podczas tych polowań palimy ogniska, śpiewamy piosenki, jemy wojskową grochówkę i polerujemy nasze strzelby(taka rynsztokowa dwuznaczność).

20

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Kwadrat to był najlepszy żart na tym forum. Szczerze mówiąc, jestem zazdrosny!

21

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

ja oczekuję, że takie rozmowy w ogóle nie będą mnie spotykaly, bo nie sa mi do niczego potrzebne

22

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
kacerz napisał/a:

Olinko



Przede wszystkim jeśli mężczyzna zaczepia kobietę w miejscu publicznym, to w przeważającej liczbie przypadków, jest nią zainteresowany, dlatego, że wstępnie ocenia, że chciałby z nią pójść na randkę. Według mojego rozumienia słowa matrymonialny, a jest to rozumienie bardziej potoczne, randka jest celem matrymonialnym. Może część z Was rozumie to słowo bardziej tradycyjnie jako "dotyczący małżeństwa", ale nie mam ochoty wchodzić w dyskusję semantyczną.

Olinka napisał/a:

'

Muszę Ci przyznać, że ja desperatów i desperatki uwielbiam. Zakładam dla nich kluby i grupy tematyczne. Jestem prezesem Stowarzyszenia Desperatów Polskich i w ramach jego działalności urządzamy na Was czyli nie-desperatów polowania. Podczas tych polowań palimy ogniska, śpiewamy piosenki, jemy wojskową grochówkę i polerujemy nasze strzelby(taka rynsztokowa dwuznaczność).



Jeśli mężczyzna zaczepia kobietę, to nie tylko dlatego, że ma uczciwe intencje.
Można porozmawiać też  niezobowiązująco, ale żeby od razu pytać jak masz na imię ,to nie bardzo by mi się podobało. Przede wszystkim podchodząca osoba powinna  sama się przedstawić, jeśli wymaga podania danych (cóż, jestem starej daty):) W sumie każdy może podać nieprawdziwe dane, zależy od intencji.
Kiedyś zagadał do mnie starszy pan, rozmowa przebiegała bardzo przyjemnie, a na koniec się okazało, że pan pracuje w pewnej fundacji zajmującej się osobami chorymi na nerki. Nie, nie wymagał ode mnie datków, lecz potrzebował kogoś do wolontariatu. Wszystko byłoby fajnie, gdyby wolontariat nie był na drugim końcu Polski. Oczywiście dostałam wizytówkę.
W pewnym sensie ów pan urządził  na mnie polowanie, bo tego dnia akurat wracałam od lekarza i nie czułam się najlepiej.

23

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
Summerka napisał/a:

Jeśli mężczyzna zaczepia kobietę, to nie tylko dlatego, że ma uczciwe intencje.

Tak. Ogólnie jeśli człowiek zaczepia drugiego człowieka, to nie tylko dlatego, że ma uczciwe intencje.

Summerka napisał/a:

Można porozmawiać też  niezobowiązująco, ale żeby od razu pytać jak masz na imię ,to nie bardzo by mi się podobało. Przede wszystkim podchodząca osoba powinna  sama się przedstawić, jeśli wymaga podania danych (cóż, jestem starej daty):) W sumie każdy może podać nieprawdziwe dane, zależy od intencji.

Traktuje te uwagi bardzo poważnie. Chyba rzeczywiście jest tak, że ja zawsze przedstawiam się jako pierwszy. Nie rozumiem tylko dlaczego ludzie postrzegają imię jako wrażliwe dane, a nie zdają sobie często sprawy, że e-mail czy konto na facebooku to są dane o wiele wrażliwsze. Wiele osób ma podpięty pod konto na tym forum e-mail, w którego nazwie występują prawdziwe imię i nazwisko.

Summerka napisał/a:

Kiedyś zagadał do mnie starszy pan, rozmowa przebiegała bardzo przyjemnie, a na koniec się okazało, że pan pracuje w pewnej fundacji zajmującej się osobami chorymi na nerki. Nie, nie wymagał ode mnie datków, lecz potrzebował kogoś do wolontariatu. Wszystko byłoby fajnie, gdyby wolontariat nie był na drugim końcu Polski. Oczywiście dostałam wizytówkę.
W pewnym sensie ów pan urządził  na mnie polowanie, bo tego dnia akurat wracałam od lekarza i nie czułam się najlepiej.

Czasem padamy ofiarą takich sytuacji. Nie uważam też, żeby ten Pan zrobił coś wybitnie nagannego, ale rozumiem Twój gniew z powodu straconego czasu.

24

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Co do podawania imienia, to mamy ochotę przedstawiać się komuś z kim nam się dobrze rozmawia,więc raczej  pod koniec rozmowy i nie musi  to oznaczać, że wcześniej rozmówca nie znał naszego imienia. Wyjątek: grupa studentów lub pracowników. W niektórych kulturach imię było pilnie strzeżone::)
Co do rozmowy ze starszym panem nie czułam gniewu tylko znużenie.
Mogłabym podać kilka przykładów inicjowania rozmów w różnych miejscach, w których każda miała inny cel.

Jeśli chcesz zainicjować rozmowę z dziewczyną, to najlepiej wybrać miejsce przyjemne lub kiedy widać, ze dziewczyna jest zrelaksowana i ma trochę wolnego czasu.

25

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Kacerz, zaczynasz nieco odwracać sytuację. Zacząłeś pisać, że podryw zaczyna się od "podobasz mi się, chcę cię poznać jak masz na imię", a teraz mówisz, że przedstawiasz się pierwszy. To jak jest? Bo to ma ogromne znaczenie. W tym tkwi różnica między zwykłym grzecznym zagadaniem do kogoś, a tupetem i bezczelnością.

26

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
kacerz napisał/a:

Przede wszystkim w dzisiejszych czasach(i być może w przeszłości również) bardzo rzadko poznaje się ludzi w publicznych miejscach. Taka sytuacja będzie więc dla wielu osób czymś nowym i nieznanym. Z tego powodu na samym jej początku pojawia się napięcie związane z wyjściem ze strefy komfortu. Sądzę, że część wypowiadających się tutaj osób oczekiwałoby, żeby taka rozmowa od początku będzie odbywała się w pełni komfortowej i pozbawionej tego napięcia atmosferze. To jest naiwność. Tak się dzieję niezmiernie rzadko i najczęściej niestety pewien dyskomfort jest na początku nieunikniony. Domyślam się, że część osób chciałoby, żeby wyglądało to troszkę tak jak w filmie. Ona śpieszy się z torebką, potyka się i w pewnym momencie rozsypują się jej jakieś dokumenty. On podchodzi i pomaga jej je zbierać, co przy okazji w tych dennych filmach symbolizuje też wprowadzanie ładu do czyjegoś nieuporządkowanego życia. Nawiązują rozmowę, Uśmiechają się i ostatecznie okazuje się, że robią zakupy w tym samym warzywniaku. Bardzo rzadko udaje się nawiązać z kimś rozmowę w ten sposób, że dochodzi do jakiegoś losowego zdarzenia, ktoś je komentuje, a ktoś inny się do tego odnosi i zaczynają rozmawiać.

Moim zdaniem to zależy od naszej otwartości. Ja na przykład nie mam żadnego problem z nawiązaniem rozmowy z zupełnie obcą osobą i relatywnie często zupełnie spontanicznie rozmawiam z nieznajomymi. Te znajomości co prawda zwykle nie mają kontynuacji, choć i to się zdarza, jednak nikogo nie traktuję jak potencjalnej zdobyczy - życiowego partnera już mam, więc ten wątek pomijam, ale jeśli chodzi na przykład o dłuższe znajomości czy przyjaźń. Niezobowiązującą pogawędkę zdarza mi się urządzać siedząc na ławce, z panią doktor podczas wizyty, w sklepie z ekspedientką czy w jakimkolwiek innym miejscu z zupełnie przypadkową osobą. Jednym słowem nawiązanie pierwszego kontaktu nie wymaga ode mnie opuszczenia własnej strefy komfortu, bo to jest dla mnie zupełnie naturalne zachowanie. 

kacerz napisał/a:

Nie wiem, co jest wymuszonego, a już tym bardziej literackiego w tym, że podchodzisz do kogoś i mówisz, że chciałabyś tę osobę poznać. Potem przedstawiasz się i pytasz o zainteresowania, ulubione filmy lub cokolwiek innego, co Cię interesuje.

Owszem, to jak najbardziej może zadziałać, ale pod warunkiem, że trafi się na osobę zainteresowaną tą znajomością na podobnym, czyli wysokim, poziomie, inna może uznać to za zwykłą nachalność. Po prostu rzadko się zdarza, aby ktoś tak wprost mówił "chciałbym cię poznać". W zasadzie głównie to miałam na myśli. Zwykle kolejność jest odwrotna - z jakiegoś powodu nawiązujemy z kimś dialog, a dopiero kiedy okazuje się, że dobrze nam się rozmawia i mamy ze sobą jakieś punkty styczne, to ewentualnie próbujemy znajomość kontynuować, czego początkiem jest przedstawienie się.

Jeśli zaś chodzi o określenie "literacki język", to był to skrót myślowy opisujący wszystkie wyuczone, nienaturalnie brzmiące frazesy, a od tych we wszelkich poradnikach aż się roi.

kacerz napisał/a:

Zresztą każdemu proponuję przeprowadzić pewne doświadczenie myślowe. Załóżmy, że znajdujemy się w kawiarni i przy stoliku obok siedzi dziewczyna(mężczyzna), która zwraca naszą uwagę swoim wyglądem. Powiedzmy, że ma rozłożony komputer i coś na nim robi. Chcielibyśmy w jakiś sposób zacząć rozmowę z taką osobą, ale nie ma żadnego punktu zaczepienia. Możemy oczywiście się silić i próbować wymyślać jakieś sztuczne sposoby rozpoczęcia rozmowy(skomentowanie jej/jego ubioru, zapytanie o numer seryjny komputera, inne kretynizmy). W rzeczywistości najłatwiej jest po prostu się do takiej osoby dosiąść i powiedzieć jej wprost, że chcemy ją poznać i zacząć zgodnie z tą zapowiedzią poznawać tę osobę i dowiadywać się o jej zainteresowaniach. Oczywiście możemy też pozostać na swoim miejscu i stracić okazję na potencjalnie fajną(nienawidzę tego słowa) rozmowę i być może ciekawą znajomość, ale uznajmy na potrzeby tego eksperymentu myślowego, że to rozwiązanie odrzucamy.

Ok, tu mogę się zgodzić, ale czy nie lepiej po prostu zapytać czy można się dosiąść i wspólnie wypić kawę/herbatę/wypić drinka, zjeść lody? Chodzi mi po prostu o brak takiej wyraźnej deklaracji "chcę cię poznać" czy "chciałbym poznać twoje imię". W moim odczuciu wychodzi na to samo, ale brzmi lepiej i daje potencjalnej, nowej znajomej więcej przestrzeni. Wydaje mi się bowiem, że mimo wszystko wiele osób pytanie o imię może odebrać jak przekraczanie pewnej umownej, choć niepisanej granicy, a to już może wywoływać dyskomfort.
Ogólnie temat jest dosyć płynny, trzeba tu sporo wyczucia i taktu, ludzie są w końcu bardzo różni.   

kacerz napisał/a:

Przede wszystkim jeśli mężczyzna zaczepia kobietę w miejscu publicznym, to w przeważającej liczbie przypadków, jest nią zainteresowany, dlatego, że wstępnie ocenia, że chciałby z nią pójść na randkę. Według mojego rozumienia słowa matrymonialny, a jest to rozumienie bardziej potoczne, randka jest celem matrymonialnym. Może część z Was rozumie to słowo bardziej tradycyjnie jako "dotyczący małżeństwa", ale nie mam ochoty wchodzić w dyskusję semantyczną.

Nie wiem jak inni, ale ja nie zrozumiałam określenia "cel matrymonialny" jako wstępu wyłącznie do małżeństwa, ale na pewno do czegoś więcej niż sama rozmowa. W każdym razie cel określony hasłem "randka" już jest dla mnie "polowaniem na zdobycz".
Nie wiem, ja sama polowań (w szerokim tego słowa znaczeniu, czyli jak opisałam to wyżej) nie urządzam, dlatego być może nie do końca ten temat rozumiem, ale jednak wiem jak mogłabym pewne sygnały czy słowa odbierać stojąc po tej drugiej stronie. Zresztą nie ukrywam, że zdarzało mi się na dzień dobry usłyszeć jakiś komplement od zupełnie obcego mężczyzny. Było to miłe, nie przeczę, ale jednak nie zachęcało do kontynuacji rozmowy. Nie ta kolejność po prostu.

kacerz napisał/a:

Muszę Ci przyznać, że ja desperatów i desperatki uwielbiam. Zakładam dla nich kluby i grupy tematyczne. Jestem prezesem Stowarzyszenia Desperatów Polskich i w ramach jego działalności urządzamy na Was czyli nie-desperatów polowania. Podczas tych polowań palimy ogniska, śpiewamy piosenki, jemy wojskową grochówkę i polerujemy nasze strzelby(taka rynsztokowa dwuznaczność).

O... To super! smile Zawsze twierdziłam, że ważne jest, aby potrafić znaleźć wspólny język z innymi i móc przebywać w towarzystwie osób podobnych do siebie wink.

P.S.
Dziękuję za miłe słowa. Niestety (albo jednak stety?) pojawiły się tu różne opinie na poruszony temat, tym samym moje chyba jednak nie do końca okazały się reprezentatywne wink.

27

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Sposób jak to sposób, ważne żeby był skuteczny. Masz dość ekscentryczny styl bycia, ale myślę że i na takie obycie znajdą się amatorki. Grunt to działać i nie przejmować się porażkami. smile

Zgadzam się natomiast z opinią, że pytanie się o imię w pierwszym zdaniu jest niezbyt zachęcające do rozmowy i szybciej wprowadza dyskomfort aniżeli zainteresowanie rozmówcą. Gdybym była mężczyzną, nie startowałabym z takim "otwarciem". Aczkolwiek... zawsze lepiej zagadać nieudolnie niż wcale. smile

28

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
CatLady napisał/a:

Kacerz, zaczynasz nieco odwracać sytuację. Zacząłeś pisać, że podryw zaczyna się od "podobasz mi się, chcę cię poznać jak masz na imię", a teraz mówisz, że przedstawiasz się pierwszy. To jak jest? Bo to ma ogromne znaczenie. W tym tkwi różnica między zwykłym grzecznym zagadaniem do kogoś, a tupetem i bezczelnością.

Nie użyłem nigdzie zwrotu "podobasz mi się" i nie mówię nikomu takich rzeczy na samym początku pierwszej rozmowy, bo to jest stwierdzenie na wyrost. Te sugestie, które opisałem w pierwszym wpisie, to są przybliżone komunikaty, którymi się posługuję. Nie używam nigdy stałej formułki na otwarcie. Nie uczę się tych rzeczy na pamięć i nie recytuję ich.

Szczerze mówiąc, czasem zapomnę się przedstawić oraz spytać o imię rozmówcę i rozmowa trwa w ten sposób kilka minut. Wtedy często rozmówczyni sama wychodzi z tą inicjatywą. Czasem ja sobie przypominam i się przedstawiam, a natychmiast potem mój rozmówca podaje swoje imię. Czasem pytam o imię i jednocześnie podaje swoje coś w rodzaju "Jak masz na imię? Ja nazywam się X". Myślę, że jest cała masa ważniejszych rzeczy w tym temacie niż skupianie się na tym, w jaki sposób dojdzie do wymiany informacji na temat imion. Sądzę, że w ogóle mógłbym nie wiedzieć, jak się moja rozmówczyni nazywa przez większą część pierwszej rozmowy, bo imię to nie jest dla mnie jakaś wybitnie interesująca informacja. Dużo ciekawsze jest dla mnie czy dana osoba interesuje się ekonometrią, skoro leżą przed nią notatki z tej dziedziny, czy jest to raczej przykra konieczność, że musi nad nimi ślęczeć. Podobnie ważniejsze jest na przykład to, czy dana osoba często wykonuje własnoręcznie materiałową biżuterie, czy ta materiałowa bransoletka na nadgarstku, o której już wiem, że została wykonana przez jej posiadaczkę, jest raczej efektem pojedynczego aktu twórczego. To są dla mnie rzeczy ciekawe, bo mnie interesuje głównie to, ku czemu ludzie kierują swoje siły życiowe, swój twórczy potencjał i swoje myśli. Imię, które wybrali nam rodzice, nie jest z tego punktu widzenia wcale ciekawe.

Jest tylko jeden powód, dla którego moim zdaniem warto jest się przedstawić i poznać swoje imiona na wczesnym etapie rozmowy. Ten akt tworzy pozór, że nie jestem już tak bardzo obcy, pozwala mnie w jakimś sensie oswoić i dzięki temu zmniejsza dyskomfort rozmówcy.

Olinka napisał/a:

Nie wiem jak inni, ale ja nie zrozumiałam określenia "cel matrymonialny" jako wstępu wyłącznie do małżeństwa, ale na pewno do czegoś więcej niż sama rozmowa. W każdym razie cel określony hasłem "randka" już jest dla mnie "polowaniem na zdobycz".

Fraza "polowanie na zdobycz" jest złym opisem.  Polowanie polega na tym, żeby, przy użyciu pewnej techniki i środków, zdobyć coś dla siebie i jednocześnie nie dać nic w zamian. W polowaniu mamy polującego, który zdobywa coś kosztem ofiary. Można przyjąć, że używam pewnej techniki i doświadczenia, żeby przejść przez naturalne trudności zainicjowania rozmowy w miejscu publicznym i to jest jedyne podobieństwo między tym, co proponuję a polowaniem. To na czym najbardziej mi zależy, to wniknąć w drugiego człowieka i bez wyrządzania mu krzywdy, bez korzystania z manipulacji i kłamstwa, sprawić, żeby przez to wejrzenie w siebie spostrzegł, że jest osobą wartościową, ciekawą i godną poznania. Chciałbym również dzięki temu, doprowadzić u drugiego człowieka do przekonania, że chce mnie spotkać kolejny raz. Nie ma w tym żadnego polowania, ani desperacji. Czuję się czasem samotny jak drzewo, które przetrwało w stratowanym przez wichurę lesie, ale nie jestem manipulatorem ani desperatem.


LunaPARK napisał/a:

Sposób jak to sposób, ważne żeby był skuteczny. Masz dość ekscentryczny styl bycia, ale myślę że i na takie obycie znajdą się amatorki. Grunt to działać i nie przejmować się porażkami.

Dziękuję, Też myślę, że się znajdą, skoro w przeszłości się znajdowały.

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

W dzisiejszych internetowych czasach popieram kazdy akt nawiazania znajomosci w realu! Brawo kacerz!

30

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
kacerz napisał/a:

Fraza "polowanie na zdobycz" jest złym opisem.  Polowanie polega na tym, żeby, przy użyciu pewnej techniki i środków, zdobyć coś dla siebie i jednocześnie nie dać nic w zamian. W polowaniu mamy polującego, który zdobywa coś kosztem ofiary. Można przyjąć, że używam pewnej techniki i doświadczenia, żeby przejść przez naturalne trudności zainicjowania rozmowy w miejscu publicznym i to jest jedyne podobieństwo między tym, co proponuję a polowaniem. To na czym najbardziej mi zależy, to wniknąć w drugiego człowieka i bez wyrządzania mu krzywdy, bez korzystania z manipulacji i kłamstwa, sprawić, żeby przez to wejrzenie w siebie spostrzegł, że jest osobą wartościową, ciekawą i godną poznania. Chciałbym również dzięki temu, doprowadzić u drugiego człowieka do przekonania, że chce mnie spotkać kolejny raz. Nie ma w tym żadnego polowania, ani desperacji. Czuję się czasem samotny jak drzewo, które przetrwało w stratowanym przez wichurę lesie, ale nie jestem manipulatorem ani desperatem.

Rozumiem i jeśli tak jest w istocie, jak to deklarujesz, a zakładam, że nie masz powodu, aby udawać kogoś, kim nie jesteś, to pozostaje życzyć, żebyś osiągnął swój cel. Najważniejsze, że nie siedzisz z założonymi rękami i nie użalasz się nad sobą, a jednak realnie próbujesz zmienić swoją sytuację. Nie usiłowałam Cię sprowokować, po prostu w pewnych punktach chyba trochę się nie rozumiemy, ale dla mnie każda wymiana zdań coś wnosi, pod warunkiem, że odbywa się na poziomie. Przyznam, że Twoje argumenty są bardzo rzeczowe, doskonale wiesz co robisz i w jakim celu, a jeśli w realu - zgodnie z tym, co zauważyła LunaPARK, a czemu Ty nie zaprzeczyłeś - istotnie jesteś ekscentryczny, to mogę dodać, że przynajmniej jesteś jakiś, a to jest bardzo na plus.

31 Ostatnio edytowany przez cb (2018-03-12 21:17:36)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Mnie się podoba. Koniecznie musisz tę ideę rozpropagować, tak aby dotarła również na moje osiedle i abym miała szansę paść ofiarą tak ohydnego czynu, jak pytanie o godność w miejscu publicznym.

32

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Pytanie  nieznajomej osoby o imię jest nie na miejscu, zbyt agresywne. Żeby kogoś nieznajomego zaczepić na ulicy, trzeba po pierwsze, by ten ktoś się nie spieszył, po drugie znaleźć naprawde sensowny powód do rozpoczęcia rozmowy. wtedy można się przedstawić i jest szansa, ze ktoś drugi również to zrobi, ale już na pewno nie pytać- jak masz na imię?
Niestety to nie 19 wiek, kiedy było w dobrym tonie przedstawić się nieznajomej Pani na ulicy, a nawet, należało to zrobić. ale i tak w romantycznych powieściach zwykle towarzyszyła temu jakaś dramatyczna sytuacja, jak np, koło urwało się od bryczki, czy trzeba bylo przenieść Panią przez kałużę błotną. big_smile
I cóż, trzeba było znać swoje miejsce- lokaj nie przedstawiał się dziedziczce z dworu, choćby umierał z miłości..
A teraz wszystko na żywioł.. smile

33

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
kacerz napisał/a:
CatLady napisał/a:

Kacerz, zaczynasz nieco odwracać sytuację. Zacząłeś pisać, że podryw zaczyna się od "podobasz mi się, chcę cię poznać jak masz na imię", a teraz mówisz, że przedstawiasz się pierwszy. To jak jest? Bo to ma ogromne znaczenie. W tym tkwi różnica między zwykłym grzecznym zagadaniem do kogoś, a tupetem i bezczelnością.

Nie użyłem nigdzie zwrotu "podobasz mi się" i nie mówię nikomu takich rzeczy na samym początku pierwszej rozmowy, bo to jest stwierdzenie na wyrost. Te sugestie, które opisałem w pierwszym wpisie, to są przybliżone komunikaty, którymi się posługuję. Nie używam nigdy stałej formułki na otwarcie. Nie uczę się tych rzeczy na pamięć i nie recytuję ich.

A jednak użyłeś bardzo podobnego zwrotu:

"Cześć. Chciałbym Cię poznać. Jak masz na imię?"
2. "Cześć. Bardzo podoba mi się Twój uśmiech i chciałbym Cię poznać. Jak masz na imię?

Tak to zrozumiałam, że podchodzisz i bez pardonu walisz pytaniem o imię.

Jeśli tak nie jest, to bardzo dobrze, to całkowicie zmienia sytuację. Gdy rozmowa juz się miło toczy, to wtedy przedstawienie się i spytanie o imię rozmówczyni - dokładnie w tej kolejności - jest jak najbardziej na miejscu.

Mnie spotkała jedna taka fajna sytuacja podrywu w pociągu - gość fajnie zagadał, dobrze nam się rozmawiało, wymieniliśmy się kontaktami. Zagadał o tyle sprytnie, że się nawet nie wkurzyłam, że ktoś przeszkadza mi w czytaniu smile

34

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

A ja znam małżeństwo ze stażem prawie 20 letnim poznane w pociągu. Czyż nie romantycznie ... smile

35 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-03-12 23:55:26)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Jestem całym sercem za otwartością na ludzi i poznawaniem ich w różnych okolicznościach. Niech się to jednak dzieje w sposób naturalny, spontaniczny, nie wystudiowany i sztuczny, bo fałsz do kontaktów nie zachęca.
Tej najważniejszej osoby jeszcze mi się nie udało poznać ot, tak na ulicy czy osiedlu, ale całkiem sporo znajomych zyskałam właśnie w ten sposób, widując ich co dzień i zagadując o czymś zwyczajnym, choćby i o pogodzie czy dziurach w chodniku.

36

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

A propos pociągu, zdarzyło mi się kiedyś, że wracając do domu na skróty przebiegłam przez tory na stacji. Miałam jakieś 27 lat.
Zaczepił mnie facet, komentując moje niebezpieczne poczynania. Coś mu tam żartem odpowiedziałam... Skończyło się na tym, że siedzieliśmy chyba z półtorej godziny na ławce, dopóki nie przyjechał jego pociąg i dyskutowaliśmy o życiu smile Nigdy więcej tego człowieka nie widziałam, ale pasjami lubię takie spotkania.

37

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Piegowata, bo zupelnie inaczej sprawa wyglada, jesli takie "zagadanie" odbywa sie spontanicznie i bez okreslonego z gory celu. To mysle, ze kazdy z nas ma takie sytuacje, przeciez ludzie normalnie ze soba rozmawiaja, takze nieznani, jesli jest po temu okazja czy okolicznosc. Zupelnie inaczej wyglada, kiedy ktos stawia sobie za zadanie zagadywac, by np umawiac sie na randki, - wtedy widac sztucznosc.

38 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-03-13 23:44:02)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Benita, cały dowcip w tym, żeby to wszystko działo się naturalnie. Choćby za sprawą dobrego aktorstwa smile
Nie darmo kiedyś kobiety stosowały te wszystkie fortele z upuszczaniem chusteczek i rękawiczek smile
Mnie kiedyś na imprezie miejskiej zaczepił przy straganie facet, a potem się okazało, że był to pretekst, aby poderwać moją koleżankę, z którą imprezowałam. Tak wykombinował, że przysiadł się do naszego stolika, a potem odprowadził nas do domu... A potem spotykał się z koleżanką... dopóki mu ta "wielka miłość" nie przeszła. No, ale pomysł i inwencję miał smile

39 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2018-03-14 22:34:35)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

O! i to jest wlasnie to o czy pisalam niedawno w innym watku. Szkoda ze nie mozna dodawac posta pod postem bo podalabym dyskutantom z tamtego tematu ktorzy twierdzili ze bez problemu mozna poznac kogos na ulicy/ze przeciez ludzie wychodza glownie po to zeby sie socjalizowac i dobrze reaguja gdy sie ich zaczepia link do tego tematu.


Mnie najbardziej zastanawia czemu uprzejma bezposredniosc widziana jest jako objaw znalezienia sie w stanie braku nadziei (tutaj akurat: na partnerke/-a).

Osobiscie jesli juz mialabym widziec cos jako niefajne to raczej 'ukryty cel' np. udawanie ze chodzi o najblizszy pociag w przypadku gdy zupelnie nie o to chodzi, a o fakt ze chcialoby sie umowic z kims na spotkanie bo ta osoba nam sie spodobala. Przeciez tak samo jak tym pierwszym czynnikiem uruchamiajacym ciekawosc moga byc czyjes poglady ktore poznalismy czytajac jego tablice fb, tak samo moga byc to jakies pociagajace nas cechy wygladu ktore dostrzeglismy idac parkiem.

Prawie kazdy pisze ze potrzeba bycia z kims w jakiejs blizszej relacji jest najnormalniejsza potrzeba ludzka, i raczej wlasnie jak ktos jej nie ma to jest nietypowy (a nawet pisze sie inaczej: nienormalny w negatywnym sensie, choc ja tak nie uwazam) a jednoczesnie gdy dojdzie do realnej sytuacji w ktorej pojawia sie szansa to zawsze trzeba udawac ze sie jej nie ma, ze wcale nie chodzi o to o co chodzi czyli ze chcialoby sie (o ile reszta tez przypasuje, i druga strona to odwzajemni) z kims stworzyc jakas relacje (niekoniecznie od razu powazna). Nie wiem juz czy ludzie sa na ogol tacy niespojni, czy mi sie nie moze cos w mozgu polaczyc.

Wyobrazcie sobie ze ktos chcialby pozyczyc od Was pieniadze. Wolelibyscie zeby powiedzial Wam to wprost od progu czy udal ze chodzi mu o rozmowe z Wami albo ogladanie Waszej kolekcji naczyn ozdobnych a potem probowal naprowadzic celowo na temat pieniedzy, i tak niby przypadkiem zadac to pytanie? Czy to drugie to nie jest troche takie robienie z kogos durnia?/wyraz braku szacunku do niego?

Jeszcze inna sprawa- czemu mozna bez zazenowania powiedziec: 'Spodobal mi sie ten utwor muzyczny', ale juz szczere i jednoczesnie kulturalne przyznanie ze spodobala sie jakas zywa istota nalezaca do gatunku ludzie widziane jest juz jako cos swiadczacego o jakiejs no nie wiem zalosnosci(?)
W czym uczucia estetyczne jakich doswiadcza sie podczas obcowania z muzyka sa lepsze od uczuc estetycznych jakich doswiadcza sie podczas patrzenia na czlowieka?

40

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
lilly25 napisał/a:

Jeszcze inna sprawa- czemu mozna bez zazenowania powiedziec: 'Spodobal mi sie ten utwor muzyczny', ale juz szczere i jednoczesnie kulturalne przyznanie ze spodobala sie jakas zywa istota nalezaca do gatunku ludzie widziane jest juz jako cos swiadczacego o jakiejs no nie wiem zalosnosci(?)

Mnie się zdarza mówić komuś wprost, że ma ładne włosy, piękne dłonie czy ogólnie, że ma w sobie coś ujmującego, ale robię to jednak w innym celu niż skomplementowanie, by potem osiągnąć jakiś dodatkowy, założony z góry cel.
Moim zdaniem w takich sytuacjach trzeba sporo wyczucia, głównie dlatego, że nie każdy na takie wprost wyrażone jego osobą zainteresowanie, zareaguje w pożądany przez nas sposób. W końcu możemy trafić na kogoś, kto sobie nie życzy zaczepiania na ulicy, a nawet na osobę, zwłaszcza jeśli mowa o kobietach, która się zwyczajnie przestraszy. To już nie jest neutralny komunikat w typie "ładną mamy pogodę", ale coś, co niekoniecznie będzie mile widziane, bo na przykład narusza czyjąś strefę komfortu. Z drugiej strony zainteresowana nami osoba będzie wysyłać drobne sygnały, które wystarczy właściwie odczytać. Pomijam przy tym kwestię, że ogromnie ważne są same słowa i sposób, w jaki do kogoś mówimy.

lilly25 napisał/a:

Wyobrazcie sobie ze ktos chcialby pozyczyc od Was pieniadze. Wolelibyscie zeby powiedzial Wam to wprost od progu czy udal ze chodzi mu o rozmowe z Wami albo ogladanie Waszej kolekcji naczyn ozdobnych a potem probowal naprowadzic celowo na temat pieniedzy, i tak niby przypadkiem zadac to pytanie? Czy to drugie to nie jest troche takie robienie z kogos durnia?/wyraz braku szacunku do niego?

Pierwsza opcja jest zdecydowanie lepsza, ale i tak z poprawką, że jednak nie od progu.

P.S.
Lilly, jeśli dwa posty dzieli odległość czasowa, która przekracza północ dnia poprzedniego (wtedy blokowana jest możliwość edycji), to jak najbardziej można dodać post pod postem.

41 Ostatnio edytowany przez kacerz (2018-03-16 21:26:00)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Olinko nie odczytałem nigdy żadnej Twojej wypowiedzi na tym forum, jako chęci sprowokowania kogoś ani sprawienia komuś przykrości i jest to jedna z przyczyn, że mam do Ciebie szacunek.

Benita72 napisał/a:

Piegowata, bo zupelnie inaczej sprawa wyglada, jesli takie "zagadanie" odbywa sie spontanicznie i bez okreslonego z gory celu. To mysle, ze kazdy z nas ma takie sytuacje, przeciez ludzie normalnie ze soba rozmawiaja, takze nieznani, jesli jest po temu okazja czy okolicznosc. Zupelnie inaczej wyglada, kiedy ktos stawia sobie za zadanie zagadywac, by np umawiac sie na randki, - wtedy widac sztucznosc.

Nigdy nie byłbym w związku partnerskim, gdybym zastosował się do zawartej w tym wpisie sugestii. Interesujące jest to, jak wielu związków partnerskich, które obecnie istnieją, by nie było, gdyby mężczyźni wzięli na poważnie tę krytykę. W działaniu celowym jest sztuczność. Mam ją we krwi, a właściwie to moja krew jest syntetyczna.

lilly25 napisał/a:

Mnie najbardziej zastanawia czemu uprzejma bezposredniosc widziana jest jako objaw znalezienia sie w stanie braku nadziei (tutaj akurat: na partnerke/-a).

Tak się składa, że jestem pozbawiony nadziei i wiary, ale nie ma to nic wspólnego z tym, że jestem bezpośredni oraz jak mi się wydaje uprzejmy. Przez Nadzieję i Wiarę rozumiem cnoty kardynalne. Nie wierzę ani w sens czegokolwiek, ani nie mam już nadziei, że ten sens się pojawi. Mam natomiast nadzieję na drobne sprawy. To jest nadzieja morfinisty, który czeka z wytęsknieniem na kolejną porcję znieczulenia. Mógłbym też stać się bestią, bo "ten, kto staje się bestią, uwalnia się od bólu bycia człowiekiem".

lilly25 napisał/a:

Prawie kazdy pisze ze potrzeba bycia z kims w jakiejs blizszej relacji jest najnormalniejsza potrzeba ludzka, i raczej wlasnie jak ktos jej nie ma to jest nietypowy (a nawet pisze sie inaczej: nienormalny w negatywnym sensie, choc ja tak nie uwazam) a jednoczesnie gdy dojdzie do realnej sytuacji w ktorej pojawia sie szansa to zawsze trzeba udawac ze sie jej nie ma, ze wcale nie chodzi o to o co chodzi czyli ze chcialoby sie (o ile reszta tez przypasuje, i druga strona to odwzajemni) z kims stworzyc jakas relacje (niekoniecznie od razu powazna). Nie wiem juz czy ludzie sa na ogol tacy niespojni, czy mi sie nie moze cos w mozgu polaczyc.

Postaram się wytworzyć odpowiednie połączenie. Poznawanie ludzi powinno odbywać się spontanicznie, bo wtedy jest naturalne, a działanie celowe jest oznaką desperacji i sztuczności. Bezpośredniość i szczerość intencji to obcesowość. Pytanie o imię, które jest bardzo kiepskim identyfikatorem, w epoce cyfrowej, w której znaczna część ludzi udostępnia różnym podmiotom komercyjnym swoje dane wrażliwe, jest obrzydliwym naruszeniem sfery osobistej. Nie jest natomiast przejawem skrajnej głupoty i obskurantyzmu wydawanie jednego lub kilku z powyższych sądów.

lilly25 napisał/a:

Jeszcze inna sprawa- czemu mozna bez zazenowania powiedziec: 'Spodobal mi sie ten utwor muzyczny', ale juz szczere i jednoczesnie kulturalne przyznanie ze spodobala sie jakas zywa istota nalezaca do gatunku ludzie widziane jest juz jako cos swiadczacego o jakiejs no nie wiem zalosnosci(?)
W czym uczucia estetyczne jakich doswiadcza sie podczas obcowania z muzyka sa lepsze od uczuc estetycznych jakich doswiadcza sie podczas patrzenia na czlowieka?

Żyjemy w epoce, gdzie ludzkie ciało jest towarem w większym stopniu niż kiedykolwiek wcześniej, a ludzie z jakichś powodów uchodzący za nieatrakcyjnych fizycznie są często sfrustrowani, samotni i na różnych płaszczyznach dyskryminowani. W kulturze kapitalistycznej, w której młode kobiety(rzadziej mężczyźni), a właściwie ich ciała, występują w roli ozdobnych laleczek z mdłym uśmiechem na twarzach, przymrużonymi oczami i w skąpych, infantylnych strojach, w której panuje wszechobecna fascynacja prymitywnie wyrażaną seksualnością, reklamy są pełne pornograficznego podtekstu, w tym właśnie systemie technologiczno-społecznym żałosne i bardzo nieodpowiednie, a przy tym wykluczające dalszą poważną znajomość, jest zakomunikowanie nieznajomej osobie, że ma ładne rysy twarzy lub uroczy uśmiech. Jednocześnie masturbacja uprawiana w trakcie oglądania internetowej pornografii jest dla większości ludzi całkowicie akceptowalna i uznawana za całkiem niegroźną.

Mnie nie warto czytać, ani słuchać, ani znać. Jestem (niestety, a może na szczęście) od kilku lat martwy.
Z poważaniem,

Daniel Bell

42

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

W czym uczucia estetyczne jakich doswiadcza sie podczas obcowania z muzyka sa lepsze od uczuc estetycznych jakich doswiadcza sie podczas patrzenia na czlowieka?
lilly, chyba żartujesz. Zazwyczaj, jak pan podrywacz rzuca komplement, to ma tylko cel wyłącznie seksualny.  A kobiety nie lubią być traktowane jak nogi z dziurką.
Ten, kto zaczął
ten temat  ... litości..
przede wszystkim, podchodzi do mnie obcy, nieznajomy mi typ, i ( niezależnie, czy olsniewa mnie swoją urodą, czy nie) pyta mnie o imie. Wybaczcie, nie mam takiego obowiązku. Pan się nie przedstawil, ale ja mam mu zdradzać swoje imie? A z jakiej racji?  Panie podrywaczu, polecam zajrzeć do klasycznego podręcznika starego , dobrego s. v. , a nie do przewodnika rowerowego. Mam nadzieję, że pan kacerz to wyjaśnił, a ja potwiedzam, jako kobieta stojąca po drugiej strony tego zagadywania

43 Ostatnio edytowany przez kacerz (2018-04-29 18:41:34)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
cataga napisał/a:

Ten, kto zaczął
ten temat  ... litości..

No właśnie. To ten drugi - maniak. Nie przepadam za tymi zaburzeniami afektywnymi dwubiegunowymi. Nie ponoszę za to żadnej odpowiedzialności i nie poczuwam się.

cataga napisał/a:

Zazwyczaj, jak pan podrywacz rzuca komplement, to ma tylko cel wyłącznie seksualny.

Współczuję przykrych doświadczeń.

cataga napisał/a:

A kobiety nie lubią być traktowane jak nogi z dziurką.

Dziękuję za uświadomienie. Będę miał to na uwadze. Szczerze mówiąc, ja też nie lubię być traktowany jako ktoś, kto traktuje kobiety jak nogi z dziurką.

(Biust również ma znaczenie, ale nie o to akurat chodzi. Istotny jest kształt pośladków, ale to wciąż nie wszystko, bo ważniejszy jest zarys pleców. Oczy są jeszcze ważniejsze, ale najważniejsze jest to, co za nimi)

44

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

''Pytanie o imię, które jest bardzo kiepskim identyfikatorem, w epoce cyfrowej, w której znaczna część ludzi udostępnia różnym podmiotom komercyjnym swoje dane wrażliwe, jest obrzydliwym naruszeniem sfery osobistej.'' - kacerz, mój błąd, nie wyczulam sarkazmu w tym zdaniu... Chyba był dopiero świt.
big_smile

Ale sarkazm sarkazmem, a  jak już wyjaśnilam - nie mam zamiaru obcemu typowi się przedstawiać, skoro on nie zrobił tego pierwszy.

45

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
cataga napisał/a:

Ale sarkazm sarkazmem, a  jak już wyjaśnilam - nie mam zamiaru obcemu typowi się przedstawiać, skoro on nie zrobił tego pierwszy.

Kupuję to i szanuję. smile

46

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
kacerz napisał/a:

Mnie nie warto czytać, ani słuchać, ani znać. Jestem (niestety, a może na szczęście) od kilku lat martwy.

Możesz wyjaśnić co przez to rozumiesz? Wbrew pozorom pod tymi słowami może kryć się mnóstwo znaczeń, a nie chciałabym rozumieć tego po swojemu.

cataga napisał/a:

Ale sarkazm sarkazmem, a  jak już wyjaśnilam - nie mam zamiaru obcemu typowi się przedstawiać, skoro on nie zrobił tego pierwszy.

Myślę, że w tym zawiera się całe clou zagadnienia - kiedy nieznajomy podchodzi i najpierw się przedstawia, to zwykle odruchowo robimy to samo. Jednak na zadane wprost pytanie o imię, bez uprzedniego zdradzenia własnego, zwykle pojawia się jakiś, w gruncie rzeczy irracjonalny, wewnętrzny opór. Trudno mi to wytłumaczyć, ale tak działa ten mechanizm.

47

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
Olinka napisał/a:
kacerz napisał/a:

Mnie nie warto czytać, ani słuchać, ani znać. Jestem (niestety, a może na szczęście) od kilku lat martwy.

Możesz wyjaśnić co przez to rozumiesz? Wbrew pozorom pod tymi słowami może kryć się mnóstwo znaczeń, a nie chciałabym rozumieć tego po swojemu.

Daniel Bell zmarł w 2011 roku. Odczuwam stratę, ale on mógł już mieć dosyć życia.

48

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
Olinka napisał/a:

Myślę, że w tym zawiera się całe clou zagadnienia - kiedy nieznajomy podchodzi i najpierw się przedstawia, to zwykle odruchowo robimy to samo. Jednak na zadane wprost pytanie o imię, bez uprzedniego zdradzenia własnego, zwykle pojawia się jakiś, w gruncie rzeczy irracjonalny, wewnętrzny opór. Trudno mi to wytłumaczyć, ale tak działa ten mechanizm.

No nie wiem, - nawet jak ktos nieznajomy mi sie przedstawia, ja nie reaguje od razu tym samym - najpierw sie zastanawiam, w jakim celu to robi. Ty tak nie masz?

49

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Benito, napisałam "zwykle", co znaczy, że są od tej reguły odstępstwa. Tym niemniej od jakiegoś czasu zaczęłam zwracać na to uwagę i pomijając kwestię, że na ulicy nikt nieznajomy do mnie nie podchodzi, by zapytać o imię, to w innych okolicznościach, a choćby w tym tygodniu zdarzyło mi się to co najmniej dwukrotnie, kiedy ktoś się przedstawia, to wynika to ze zwykłej kultury, więc zwyczajnie wypada odwzajemnić się tym samym.

kacerz napisał/a:

Odczuwam stratę, ale on mógł już mieć dosyć życia.

Rozumiem. Zapytałam, bo odniosłam wrażenie, że w jakiś sposób utożsamiłeś się z zacytowanymi słowami.

50 Ostatnio edytowany przez Summertime (2018-04-30 21:57:12)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

kacerz smile

to mnoze ja opowiem w jaki sposob mezczyzni. mnie podrywaja na ulicy.Zawsze sie usmieja ,przepraszaja i mowia co na nich, we mnie zrobilo wrazenie.No i po pewnej wymianie zdan. Czy tez rozmowie , prosi o numer telefonu.Zwykle w trybie ok niespelna kilku minutowym zaczynaja sie wiadomosci od niego.....a potem propozycja spotkania. podaja daty na juz, albo w tym samym dniu. Albo w nastepnym. Zreszta zawsze negocjuja te daty, na juz smile

51

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
Summertime napisał/a:

kacerz smile

to mnoze ja opowiem w jaki sposob mezczyzni. mnie podrywaja na ulicy.Zawsze sie usmieja ,przepraszaja i mowia co na nich, we mnie zrobilo wrazenie.No i po pewnej wymianie zdan. Czy tez rozmowie , prosi o numer telefonu.Zwykle w trybie ok niespelna kilku minutowym zaczynaja sie wiadomosci od niego.....a potem propozycja spotkania. podaja daty na juz, albo w tym samym dniu. Albo w nastepnym. Zreszta zawsze negocjuja te daty, na juz smile

Summertime,
Zapewne jesteś atrakcyjna dla mężczyzn ... smile
Mnie nigdy nikt nie podrywał na ulicy

52

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Lou smile

Wiesz, ja chyba tylko jestem, w guscie niektorych .Ale tez nie mam, z tego powodu jakis, super odniesien..Ci Panowie nie popisali sie, w pozniejszym kontakcie.

53 Ostatnio edytowany przez X77 (2018-05-01 15:47:18)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

I jaki jest sens dla faceta(zwłaszcza nieśmiałego i niedoświadczonego) tzw. robienie "pierwszego kroku"??
A potem dziwią się że jest tylu samotnych osób, bez doświadczeń związkowych i seksualnych, które wolą siedzieć w domu, bądź przebywać gdzieś daleko od ludzi i miejsc publicznych.
Tak więc porady do takich osób typu "chcesz kogoś poznać, wyjdź z domu do ludzi" można sobie wsadzić w wiadome miejsce.
Albo jak niby poznać kogoś do seksu, skoro kobiety nie chcą być traktowane jak "nogi z dziurką"? W tym wypadku jedynym sensownym wyjściem jest rzeczywiście pójście do prostytutki bądź skorzystanie z ogłoszeń towarzyskich, co z kolei kobiety z forów internetowych tak bardzo hejtują.

CatLady napisał/a:
_v_ napisał/a:

a jeszcze jakby ktoś był upierdliwy to by ode mnie uslyszal soczyste "spierd****" ;>

Nie uważam, żebym zachował się wobec Ciebie źle. Byłem Ciebie zwyczajnie ciekaw. Ty natomiast byłaś wobec mnie opryskliwa i to jest żenujące" - to w odpowiedzi usłyszałabyś to właśnie stwierdzenie big_smile big_smile big_smile

Ja znam prostszy sposób: Głośno, wyraźnie i wesołym tonem - "Wzajemnie!" big_smile

54

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
X77 napisał/a:

I jaki jest sens dla faceta(zwłaszcza nieśmiałego i niedoświadczonego) tzw. robienie "pierwszego kroku"??
A potem dziwią się że jest tylu samotnych osób, bez doświadczeń związkowych i seksualnych, które wolą siedzieć w domu, bądź przebywać gdzieś daleko od ludzi i miejsc publicznych.
Tak więc porady do takich osób typu "chcesz kogoś poznać, wyjdź z domu do ludzi" można sobie wsadzić w wiadome miejsce.
Albo jak niby poznać kogoś do seksu, skoro kobiety nie chcą być traktowane jak "nogi z dziurką"? W tym wypadku jedynym sensownym wyjściem jest rzeczywiście pójście do prostytutki bądź skorzystanie z ogłoszeń towarzyskich, co z kolei kobiety z forów internetowych tak bardzo hejtują.

CatLady napisał/a:
_v_ napisał/a:

a jeszcze jakby ktoś był upierdliwy to by ode mnie uslyszal soczyste "spierd****" ;>

Nie uważam, żebym zachował się wobec Ciebie źle. Byłem Ciebie zwyczajnie ciekaw. Ty natomiast byłaś wobec mnie opryskliwa i to jest żenujące" - to w odpowiedzi usłyszałabyś to właśnie stwierdzenie big_smile big_smile big_smile

Ja znam prostszy sposób: Głośno, wyraźnie i wesołym tonem - "Wzajemnie!" big_smile


szczerze mówiąc nie czekam zwykle na odpowiedź, bo uważam, że nic ciekawego bym nie usłyszała smile

55

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
X77 napisał/a:

I jaki jest sens dla faceta(zwłaszcza nieśmiałego i niedoświadczonego) tzw. robienie "pierwszego kroku"??
A potem dziwią się że jest tylu samotnych osób, bez doświadczeń związkowych i seksualnych, które wolą siedzieć w domu, bądź przebywać gdzieś daleko od ludzi i miejsc publicznych.
Tak więc porady do takich osób typu "chcesz kogoś poznać, wyjdź z domu do ludzi" można sobie wsadzić w wiadome miejsce.

Bo trzeba do młodszych podchodzić big_smile, a tu wypowiadają się kobiety po 40+ .

56 Ostatnio edytowany przez X77 (2018-05-01 17:26:17)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
_v_ napisał/a:
X77 napisał/a:

I jaki jest sens dla faceta(zwłaszcza nieśmiałego i niedoświadczonego) tzw. robienie "pierwszego kroku"??
A potem dziwią się że jest tylu samotnych osób, bez doświadczeń związkowych i seksualnych, które wolą siedzieć w domu, bądź przebywać gdzieś daleko od ludzi i miejsc publicznych.
Tak więc porady do takich osób typu "chcesz kogoś poznać, wyjdź z domu do ludzi" można sobie wsadzić w wiadome miejsce.
Albo jak niby poznać kogoś do seksu, skoro kobiety nie chcą być traktowane jak "nogi z dziurką"? W tym wypadku jedynym sensownym wyjściem jest rzeczywiście pójście do prostytutki bądź skorzystanie z ogłoszeń towarzyskich, co z kolei kobiety z forów internetowych tak bardzo hejtują.

CatLady napisał/a:

Nie uważam, żebym zachował się wobec Ciebie źle. Byłem Ciebie zwyczajnie ciekaw. Ty natomiast byłaś wobec mnie opryskliwa i to jest żenujące" - to w odpowiedzi usłyszałabyś to właśnie stwierdzenie big_smile big_smile big_smile

Ja znam prostszy sposób: Głośno, wyraźnie i wesołym tonem - "Wzajemnie!" big_smile


szczerze mówiąc nie czekam zwykle na odpowiedź, bo uważam, że nic ciekawego bym nie usłyszała smile

Odbicie chamskiego upokorzenia z powrotem do nadawcy z założenia nie ma być ciekawe tylko defensywne.

57

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
MysteryP napisał/a:

Bo trzeba do młodszych podchodzić big_smile, a tu wypowiadają się kobiety po 40+ .

Szkoda, że nie Mystery.

58 Ostatnio edytowany przez cataga (2018-05-01 20:09:13)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

''Albo jak niby poznać kogoś do seksu, skoro kobiety nie chcą być traktowane jak "nogi z dziurką"? W tym wypadku jedynym sensownym wyjściem jest rzeczywiście pójście do prostytutki bądź skorzystanie z ogłoszeń towarzyskich, co z kolei kobiety z forów internetowych tak bardzo hejtują.""  - napisał x 77.
No nie, bo to jest takie normalne, mieć kobiete " do seksu" , a jak sie takiej nie ma, to trzeba do prostytutek, no bo przeciez faceta nie stać ( mentalnie, nie chce mu sie ) być w związku z kobieta , on woli jednorazowe bzykanka, to takie normalne, haha.  NO i koniecznie trzeba o tej swojej prymitywnej mentalności opowiedziec na kobiecym forum, haha! 

No panie x 77- to tylko prostytutki zostają!!!  Boże, jaaaki żal, że kobiety nie chca slużyć panom do seksu, no straszne są! A czasem nawet chca mieć dzieci i trzeba potem na te dzieci alimenty płacic, potworne te kobiety z wymaganiami! Rany, gdyby to 15latek pisał, to zrozumiałabym, że sobie żartuje... Ale w wypadku kogoś o nicku x 77 ( 77 to pewnie rocznik) to mnie , przepraszam, obrzydzenie bierze!


Panowie, wcale sie nie dziwie,że biadolicie  i jesteście sami. Jestescie sami na własne życzenie, ponieważ nie traktujecie innych jak ludzi, ale jak obiekty sluzące wam do jednego. Koledzy- do chlania i imprez, mamusie do obrabiania wam tyłów i obiadkow, kobiety do seksu. Nie żalcie sie więc, bo sami chcecie byc sami i samotni, a uwagi i żale,że kobiety hejtuja wasze wędrówki po prostytutkach to są żałosne!!! ZAŁOSNE!!

59

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
cataga napisał/a:

No nie, bo to jest takie normalne, mieć kobiete " do seksu" , a jak sie takiej nie ma, to trzeba do prostytutek, no bo przeciez faceta nie stać ( mentalnie, nie chce mu sie ) być w związku z kobieta , on woli jednorazowe bzykanka, to takie normalne, haha.

Trochę hipokryzja z twojej strony, bo kobiety mają seks kiedy chcą i na tym forum wiele razy pisały, że seks bez zobowiązań to normalna sprawa.

60

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.
MysteryP napisał/a:
cataga napisał/a:

No nie, bo to jest takie normalne, mieć kobiete " do seksu" , a jak sie takiej nie ma, to trzeba do prostytutek, no bo przeciez faceta nie stać ( mentalnie, nie chce mu sie ) być w związku z kobieta , on woli jednorazowe bzykanka, to takie normalne, haha.

Trochę hipokryzja z twojej strony, bo kobiety mają seks kiedy chcą i na tym forum wiele razy pisały, że seks bez zobowiązań to normalna sprawa.

No, ale z kimś ten seks mają, więc narzekanie, że "nie da się" znaleźć kobiety do samego seksu jest jakby nie na miejscu... po prostu komuś się nie chce nawet tyle wysilić, może jakby nie marnował tyle energii na narzekanie na kobiety na babskim forum, to by nie musiał marnować kasy na prostytutki big_smile

61

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

santapietruszka- DOKŁADNIE
pan woli krokodyle łzy na forum wylewać, zamiast choć się troche postarać

62

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

W ramach samorozwoju, albo raczej walki ze swoimi słabościami w tym przede wszystkim nieśmiałością, czytam ostatnio masę materiałów o zagadywaniu do kobiet na ulicy. Oczywiście teoria nic nie da bez praktyki, więc wymyśliłem sobie że w weekendy gdy mam chwilkę oddechu od pracy (acz nie zawsze, bo ostatnio często i soboty są pracujące), robiąc interwały na rowerku (letnia redukcja), będę zagadywał do napotkanych na ścieżce rowerowej kobiet smile Nawet często można spotkać je tam biegające czy jeżdżące na rowerze. Dziś pierwszy raz zagadałem do jednej i faktycznie jest jak piszą w poradnikach, nie taki diabeł straszny jak go malują smile Najgorszy zawsze był sam lęk przed podejściem i oczywiście ewentualnym odrzuceniem. Dlatego postanowiłem nie nastawiać się na nic poważnego, żadnego umawiania się na randki, żadnego brania numeru, tylko luźna rozmowa. Pomogło, stres zdecydowanie mniejszy, a to dla mnie duży problem, bo stres nie raz mnie paraliżuje, wiele lat zmagałem się z jąkaniem, pomaga tylko i wyłącznie opanowanie się i wolniejsza wymowa. Rozmowa krótka, panna zaskoczona ale raczej miło, na koniec oczywiście dała o sobie znać jej kobieca intuicja, wyczuła że jestem lekko poddenerwowany więc uciekła smile Myślę jednak że sposobność i miejsce dobre, jest tylko jedna taka ścieżka w okolicy tak więc prędzej czy później jeszcze się spotkamy.

63

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

micke82

jesli Cie to interesuje Myszko big_smile  moge Ci powiedziec co jako kobiecie podrywanej na ulicy robi dobre wrazenie?ze facet pomimo stessu, ktory jest widoczny komunikuje mi o tym otwarcie dodajac -ale nie moglem sie powstrzymac takie wywarlas na mnie wrazenie...i tu np pada przyklad co mu sie podoba.....po prostu szczerosc bo stress jest widoczny czasem, to nawet gosciowi sie rece trzesa ......

64 Ostatnio edytowany przez beacia96 (2018-05-05 17:51:39)

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Szczerze? Mnie irytuje takie zagadywanie na środku ulicy, kojarzy mi się to z natrętnymi akwizytorami, którzy nie chcą odpuścić nawet jak widzą, że się spieszysz. Jak jakiś obok mnie krąży i chce się odezwać, to zakładam słuchawki i olewam albo szybko daję do zrozumienia, że nic z tego. Zraziłam się po tym, jak jakiś oblech skomentował pewną część ciała w wulgarny sposób.  Lepszy klimat zdecydowanie panuje w miejscach takich jak biblioteka, kawiarnia, jakieś imprezy tematyczne. Na ulicy czy w klubie jest małe prawdopodobieństwo spotkania kogoś sensownego.

65

Odp: Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

ja nie mam dobrego doswiadzenia ,,, gdyz Ci Panowie nie byli tacy jakbym sobie zyczyla...dziwi mnie natomiast taka sytuacja, ze w necie prawie wszystkie kobiety, sa oburzone faktem podejscia faceta i zagadania na ulicy wlasnie. To dlaczego wytlumaczcie mi to idac z dzieiwczynami i czy majac kumpele bedace swiadkami takich akcji..dlaczego WSZystkie bardzo pozytywnie do tego podchodza? i mowia ze tez by chcialy byc chodz raz zaczepione.

Posty [ 1 do 65 z 71 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » Inicjowanie znajomości w miejscach publicznych.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024