Dziewczyny, bardo proszę o radę. Mam 25 lat i jestem w kropce.
W szkole średniej najlepiej radziłem sobie z historią, polskim, językami obcymi, matematyką i chemią.
Po ukończeniu technikum planowałem iść do pracy, by móc na spokojnie bez pośpiechu zastanowić się nad przyszłością.
Pomysł nie przypadł do gustu mamie, która wychowała mnie samotnie. Słysząc mój plan wpadała w szal oświadczając ze jesli tak zrobię, to wyrzuci mnie z domu.
Mam isc na studia ju teraz, bo pozniej nie wroce do nauki - krzyczala
Zstanawialem sie miedzy filologia a marketingiem. Wychodzilem z zalozenia ze nauka angielskiego bedzie pozyteczna, a ze z lawoscia potrafilem sobie przyswajać wiedze
z angielskiego i historii to na luzie powinienem dac rade.
Z kolei marketing, lubilem w wolnej chwili pochylic sie nad lektura zwiazana z perswazja i psychologia społeczna.
Moj pomysl mamie sie nie spodobal. Twierdzila ze po kazdym z tych kierunkow bede bezrobotny. Radzila abym wybral prawo albo informatyke.
Poszedlem na prawo. 2 miesiace po rozpoczeniu I semestru chcialem zrezygnowc. Wszystko mnie nudzilo, nic mnie nie interesowalo.
A przy nauce zasypialem,. Mama jefnak stwierdzila ze a pozno abym zreygnowal, bo zainwestowala w to zbyt duzo pieniedzy. Potem oswiadcyla ze rozmawiala ze znajomym
prawnikiem i ze ten zgodzil sie ze pierwszy rok jest nudny, ale pozniej jest lepiej. Na sile chodzilem przez 1 rok, a ze w 2 nie bylo lepiej to zrezygnowalem na 3
semestrze.
Awantura byla kosmiczna. Matka na mnie krzyczala itd
Mowilem ze pojde na jakas socjologie, albo filologie., to mama wsciekala sie bardziej.
Poszedlem do pracy na 2 lata. Ciagle byly awanrury, ze pracuje za najnisza, ze sie nie ucze, ze bede ciagle zarabial tak malo
Rozumialem intence mamy, zalezalo jej abym mial zawod ktory zagwarantuje mi lepsze pieniadze.
Mama nqaciskala zebym poszedl na informatyke twierdzac, ze tacy specjalisci sa potrzebni i sporo zarabiaja.
Dostalem sie na studia i o ile z rozserzona matematyka (algebra liniowa, dyskretna, analiza) sobie poradzilem na 4 i 5 to mialem problemy z samym programowaniem.
To mnie w ogole nie interesowalo. Nawet kiedy chcialem uczyc sie z ksiazki to po krotkim czasie ja zamykalem. To mnie nudzlo i w ogole mnie nie wciagalo.
Czytalem na forach jak to niektorzy programuja po kilkanascie godzin dziennie, a ja mialem problem by sie zebrac na 1 godzine.
w konsekwencji po 1 semestrze mialem 4 i 5, i 2 z programowania.
Mama naciska zebym zaplacil 500 zl za mozliwosc zaliczenia przedmiotu na 3 semestrze - ze bede na II roku mial zajecia programowania z 1 rokiem,
Tylko ze ja nie jestem pewien, czy tego chce
to mnie nie bawi, w dodatku przypłaciłem zdrowiem
= mialem 5 lat przerwy od matematyki, aby wszystko to nadrobic i uczyc sie rozszerzonej - pochodnej, calki, macierze, liczby zespolone, proawdopodbienstywo, indukcja
itd musialem zarywac noce. Ciagle bylem zestresowany i jak spojrzalem ostatnio w lustro to sie przerazilem.
W pazdzierniku mialem geste czarne wlosy, molodo wygladalem, zdrowo
a z odbucia lustra patrzyl na mnie przemeczonuy ktos, z wielkimi workami pod oczami, zarosniety, z niezadbana fryzura
oprocz tego pojawily sie problemy z kregoslupem, bol przy chodzeniu - tak sie konczy dlugie siedzenie przy matematyce i komputerze
Patrzac na to wszystko chetniebym zrezygnowal.
Ale mama nie pozwala, krzycy, wszczyna awantury
mowilem ze od pazdziernika pojde na inne studia, to wpadla w szal, krzyczac zebym s...lal z domu, bo informatyka to jedyna szansa na porzadne zarobki i niezaleznosc
chce isc do pracy a potem na studia od pazdziernika, to ta krzyczy ze jak jestem taki madry to mam za zarobione pieniadze wynajac sobie meiszkanie i mieszakc w nim
samodzielnie, kupowac jedzenie gotowac itp
i zmusza mnie do tych studiow, mowi ze nie zaliczyl;em bo sie nie przykladalem,
po nocach siedzialem zeby nauczyc sie materialu z matematyki, nie mialem juz tyle sil i samozapaercia by zmoblizowoac sie na nauke zmudengo programowania
z grupu na roku odpadlo ponad polowa kolegow
Co byscie zrobili w mojej sytuacji? Nawet jesli zaplace te 500 zl za warunek to i jest mozliwe ze w przyszlym roku uwale i wtedy bede 2 lata do tylu.
I jaki kierunek studiow by do mnie pasowal?
Z historii przez nauczycieli bylem chwalony, z jezykow obcych zawsze lekko wchodzila wiedza do glowy, z nauka przedmiotow humanistycznych bylo bdb o ile nie musialem
wkuwac niczego na pamiec, tylko mialekm mozliwosc mowienia czegos wlasnymi slowami, ze zrozumieniem, z matematyka podobnie, tylko ze nauka teorii mi nie wchodzila,
musialem widziec jakis przyklad i go zrozumiec, wtedy na jego podstawie potrafilem wlasnymi slowami zdefiniowac co i jak, lecz nie kazdemu wykladowcy moja metoda
odpowiadala.
Co byscie mi mogly doradzić?