Jestem w związku z kobietą od około 5 lat. Jakiś czas temu, od koleżanki mojej dziewczyny, która jest we mnie zakochana dowiedziałem się, że moja dziewczyna od roku spotykała się z innym mężczyzną. Na początku nie uwierzyłem, stwierdziłem, że to zwykła intryga, ale to prawda.
Ich relacja była bardzo zażyła, oboje zaangażowali się w tę relację emocjonalnie i wpadli po uszy. Kiedy mówiła, że jest na spotkaniu z koleżankami, spotykała się z nim, dużo ze sobą pisali, a ja nic nie zauważyłem. Nie mieszkamy razem, więc ciężko było mi wywnioskować, że pisze z kimś aż tak często. Jedyne co mnie zmartwiło to to, że dużo używa telefonu na naszych spotkaniach. Mówiła, że jedna z jej przyjaciółek ma ostatnio ciężki czas, jest w depresji, a ona musi ją pocieszać. Wiem, że wtedy pisała z nim.
Postanowiłem porozmawiać o tym z moją dziewczyną. Do wszystkiego się przyznała. Potwierdziła, że mówiła tamtemu mężczyźnie, że związek ze mną jest do bani, ale z drugiej strony nie jest w stanie mnie opuścić przez wzgląd na to jak długo czasu już ze sobą jesteśmy. Teraz błaga mnie o dodatkową szansę.
Ten mężczyzna zerwał z nią kontakt, podobno miał dość całej sytuacji. Mówi, że go kocha, że myśli o nim, ale teraz nagle twierdzi że stara się wyrzucić z siebie to uczucie. Mówi, że nie chce przekreślać tych wszystkich lat przez które byliśmy razem.
Wam forumowiczkom może się to wszystko wydawać dziwne.
Co robić? Nie wiem czy mój związek ma jeszcze jakikolwiek sens, bo to wszystko co mówi, jest bez sensu.