Cześć. Piszę, aby się wyzalic i może liczę na jakąś poradę, opinię.
Jestem z moim mężem w sumie 15 lat, 9lat po ślubie. Mamy dwójkę dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym. Jesteśmy po 30. Mąż 4 lata temu zakochał się w koleżance z pracy. Ona wiedziała od początku że jest żonaty. Powiedział mi o wszystkim miesiąc temu... Ze ją kocha, że się calowali. Nic więcej podobno nie miało miejsca. Od dawna podejrzewałam, że ich coś łączy. Widziałam jej włosy i wtarty podkład na jego koszuli. Zostawał z nią po godzinachh w biurze. Jeździł z nią na szkolenia. Był zadumany. Miał stany depresyjne. Nie cieszyło go to że jest ze mną.
Seks zawsze mieliśmy udany. W tej kwestii uzupełniamy się w stu procentach. Faktem jest, że ja zawsze byłam dobrym słuchaczem a nie rozmówcą. Nie potrafiłam rozmawiać tak jak mąż by tego (widocznie) oczekiwał.
Mówi, że z nią mu się dobrze rozmawiało. Że jest, w przeciwieństwie do mnie, inteligentna emocjonalnie. Że łączy ich wiele. Choć dziś jak pomyśli, to ona nawet mu się nie podoba...
Zanim wyjawił mi prawdę, że ją kocha, miał sporego doła, nie potrafił sobie poradzić z tym. Prosił wtedy, abym obiecała, że mu pomogę i będę z nim. Obiecałam, że zawsze będę go wspierać. I na drugi dzień powiedział... bum... nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić... Prosił abyśmy wyjechali bez dzieci. Pojechaliśmy na weekend. Było dobrze. Rozmawialiśmy jak nigdy... Było nam ze sobą cudownie. Ale myśli wracały do niej.
Dziś, po miesiącu, on nadal z nią pracuje. Mówi, że dobrze jest zakochiwać się w żonie, bo można.
Że mnie kocha, że podobam mu się.
Wybaczyłam mu, wiem, że to chemia (szkoda, że nie zadziałała w stosunku do mnie). Wiem, że normalne jest, że bardziej lubimy tych, z którymi spędzamy sporo czasu. Ale mnie to wciąż boli. Wciąż płaczę w nocy. Nie wiem czy wierzę mężowi. Nie chcę aby z nią pracował, ale narazie nie ma innej opcji. Nie wiem czy dobrze robię... nie wiem czy nie za szybko mu wybaczylam. Nie wiem jak długo jeszcze będę przez to płakać. Jak długo to potrwa. Czy powinnam porozmawiać z Nią? Ona sobie go odpuściła już jakiś czas temu, bo mój mąż powiedział jej, że nie zostawi rodziny. Że nawet gdyby nie był ze mną to będzie sam, a nie z nią. Ale wiem, że nadal go kocha... Mąż mówi, że nic do niej już nie czuje, ale nie bardzo w to wierzę...
Wybacz, że tak prosto z mostu, ale jesteś bardzo naiwna. Gdyby mąż na imprezie firmowej upił się i ją przeleciał - ok. Można powiedzieć, że to głupi błąd. Alkohol, hormony, nakręcenie i stało się. Ale facet oszukiwał Cię przez 4 lata. Spotykał się z nią. Może faktycznie tylko się całował i nic poza tym (choć nie do końca w to wierzę) ale czy to coś zmienia że nie poszli na całość? To nie był jego głupi błąd tylko długofalowe działanie z premedytacją, planowane kłamstwa i świadome kombinowanie na boku.
Oczywiście jeżeli można tu szukać jakichś pozytywów to jest jeden - sam się przyznał, a nie został przyłapany na gorącym uczynku. Ale serio wierzysz że to dlatego, że nagle po 4 latach tak go ruszyło sumienie? Że tyle czasu kłamał bez mrugnięcia okiem a teraz nagle tak mu z tym źle? Ja obstawiam raczej, ze po prostu ten romans się skończył. Może ona chciała od niego jakichś deklaracji, może go porzuciła, a może cokolwiek innego. Ale na pewno to jego zachowanie nie wynika z jego skruchy i takiego poczucia bycia nie fair.
Znają się 4 lata, razem pracują, ona była nim zainteresowana i niby do niczego więcej nie doszło? Nie kupuję tego.
Nie wierzyła tym też w jego nagle nawrócenie i minięciu uczuć męża względem niej. Kurczę, oni dalej razem pracują.
4 2018-03-03 15:39:16 Ostatnio edytowany przez lostsoul99 (2018-03-03 15:40:55)
Założyłem dzisiaj podobny wątek bo mam podobną sytuację co Ty. Moja dziewczyna też niedawno powiedziała mi, że kocha innego. Spotykała się z kimś przez rok, całowali się ale nie spali ze sobą. Powiedziała, że chce dalej być ze mną, chce pracować nad związkiem i mówi że postara się wygasić uczucie do tamtego mężczyzny.
Nasz związek chyba stracił już sens, wypalił się...
Myślę, że Twój mąż dalej czuje coś do tamtej kobiety. Możliwe, że przy Tobie trzyma go przywiązanie. Niektórzy nie lubią szaleć, wolą pozostać przy tym co jest pewne i Twój mąż jest właśnie taką osobę. Musisz się zastanowić czy ta relacja ma dalej sens.
Psychologia tłumaczy chemię miłości. Ojciec Adam Szustak tłumaczy, że w małżeństwie będą zakochania w innych. My mamy dwójkę dzieci. Nie potrafiłabym im powiedzieć że rodzice biorą rozwód. Tym bardziej, że dobrze nam razem w życiu ogólnie... wiem, że mnie oklamywal... Może faktycznie jestem naiwna... ale nie ważne. Mam przeczucie, że muszę porozmawiać z tą dziewczyną. Chciałabym ją wprost zapytać co było przez ten czas między nimi... tylko nie wiem czy powinnam?
6 2018-03-03 15:53:39 Ostatnio edytowany przez Rdiga (2018-03-03 15:54:38)
Założyłem dzisiaj podobny wątek bo mam podobną sytuację co Ty. Moja dziewczyna też niedawno powiedziała mi, że kocha innego. Spotykała się z kimś przez rok, całowali się ale nie spali ze sobą. Powiedziała, że chce dalej być ze mną, chce pracować nad związkiem i mówi że postara się wygasić uczucie do tamtego mężczyzny.
Nasz związek chyba stracił już sens, wypalił się....
Ty się zastanawiasz czy ciągnąć to dalej choć nie macie ślubu i jesteście razem 5 lat... ja jestem w tym związku 15 lat i mamy dwójkę dzieci... trudne... ciężkie...
Pytanie, czy ona będzie chciała w ogóle z Tobą rozmawiać, ale próbować możesz. Druga sprawa, to jej szczerość.
Pytanie, czy ona będzie chciała w ogóle z Tobą rozmawiać, ale próbować możesz. Druga sprawa, to jej szczerość.
Wymieniłam z nią kilka wiadomości tekstowych. Wiem, że jest gotowa porozmawiać jeśli ja tego chcę, choć jest jej ciężko.
"Że jest, w przeciwieństwie do mnie, inteligentna emocjonalnie"
pod jakim względem inteligentna emocjonalnie?
Tak, zawsze będą zdarzały się jakieś fascynacje innymi osobami, ale nie zawsze będzie to prowadziło do zdrady. Nawet jeśli Twój mąż się z nią nie przespał, to nie ma znaczenia. Zostałaś zdradzona również emocjonalnie- tak jak ja.
Myślę, że jeśli jakkolwiek ma Ci pomóc rozmowa z tamtą kobietą, to powinnaś to zrobić. Pytanie tylko, czy ona będzie chciała powiedzieć Ci prawdę...
"Że jest, w przeciwieństwie do mnie, inteligentna emocjonalnie"
pod jakim względem inteligentna emocjonalnie?
...
Że potrafi wyczuć emocje innych. Ma się to w sumie do tego jak ona odbiera zachowania innych współpracowników (mój mąż jest jej szefem). Wytlumaczylam mężowi, że ona to potrafi bo z nimi pracuje, zna ich. Ja jestem w domu z dziećmi i nie mam kontaktu z nikim, więc jak mogę mu pomóc w ogóle ocenić sytuację w pracy... pierdoly, które, jak sam teraz twierdzi mąż, wyidealizował... ona potrafiła z nim rozmawiać tak ze czuł się po prostu dobrze. W domu były małe dzieci, wtedy mały ledwo chodził... nie było czasu na długie rozmowy...
Myślę że ona będzie ze mną szczera. W sumie to dobra dziewczyna...z dobrego domu... z jednej strony jej nienawidzę, a z drugiej jej współczuję... chore...
11 2018-03-03 17:38:24 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-03-03 17:41:25)
ja nie wiem, po co Ci ta rozmowa z nią i co to ma zmienić..
czego się dowiesz?
Zadecydujecie obie za Misia co robić?
A może kochankowie zechcą, byś Ty zadecydowała, to nie będą mieć wyrzutów sumienia?
Po co Ci to wiedzieć, co było.
Niech mąż zdecyduje najpierw czego chce, a niezależnie od tego Ty się zastanów czy chcesz być z nim czy nie..
Możesz usłyszeć co innego od niego i od niej.. Co wtedy zrobisz, komu uwierzysz?
Jeśli już nawiązałas kontakt, porozmawiaj z nią i zapytaj jak wygląda jej relacja z twoim mężem. Masz prawo to zrobić. Zostaje kwestia zaufania w małżeństwie. Z uwagi na dzieci, twoje uczucia, całą przeszłość z pewnością będziesz chciala być z mężem i naprawić wszystko.
Ale jednak przez 4 !!! lata nie był fair wobec Ciebie. Trudno będzie o tym zapomnieć.
Cokolwiek zrobisz, już nigdy nie będzie tak samo. Ale zawsze warto ratować małżeństwo moim zdaniem.
Tu jednak tylko ty sama wiesz, jakie są twoje granice...
. Z uwagi na dzieci, twoje uczucia, całą przeszłość z pewnością będziesz chciala być z mężem i naprawić wszystko.
Ale jednak przez 4 !!! lata nie był fair wobec Ciebie. Trudno będzie o tym zapomnieć.
Cokolwiek zrobisz, już nigdy nie będzie tak samo. Ale zawsze warto ratować małżeństwo moim zdaniem.
Jest tak, że trafiło go uczucie ktorego nie chciał. Chemia. On się przed tym bronił. Na początku, mówił, że nie wiedział w ogóle o co chodzi, że to była przyjaźń i nagle zauważył że to coś więcej, coś przed czym potem się bronił... ona niby była w porządku, nie kokietowala, nie prosiła by zostawił rodzinę dla niej... oboje przeżywali katusze...teraz przeszło to na mnie... chcę tp ratować. Woem, że warto... widzę, że mu na mnie zależy -.w końcu widzę iskierki w jego oczach jak kilka lat temu...
czy to będzie dziwne jeśli będę chciała nawiązać z Nią pozytywną relację?
Ona jest dobrym pracownikiem, o którego ciężko dziś w naszej branży...ja dołączam powoli do firmy. Powoli ze względu na małe dzieci... kurczę, nie wiem czasem co robić...
14 2018-03-03 19:07:18 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-03-03 19:08:55)
melusine napisał/a:. Z uwagi na dzieci, twoje uczucia, całą przeszłość z pewnością będziesz chciala być z mężem i naprawić wszystko.
Ale jednak przez 4 !!! lata nie był fair wobec Ciebie. Trudno będzie o tym zapomnieć.
Cokolwiek zrobisz, już nigdy nie będzie tak samo. Ale zawsze warto ratować małżeństwo moim zdaniem.Jest tak, że trafiło go uczucie ktorego nie chciał. Chemia. On się przed tym bronił. Na początku, mówił, że nie wiedział w ogóle o co chodzi, że to była przyjaźń i nagle zauważył że to coś więcej, coś przed czym potem się bronił... ona niby była w porządku, nie kokietowala, nie prosiła by zostawił rodzinę dla niej... oboje przeżywali katusze...teraz przeszło to na mnie... chcę tp ratować. Woem, że warto... widzę, że mu na mnie zależy -.w końcu widzę iskierki w jego oczach jak kilka lat temu...
czy to będzie dziwne jeśli będę chciała nawiązać z Nią pozytywną relację?
Ona jest dobrym pracownikiem, o którego ciężko dziś w naszej branży...ja dołączam powoli do firmy. Powoli ze względu na małe dzieci... kurczę, nie wiem czasem co robić...
ale się dałaś wmanewrować!... Mieli romans, bo CHCIELI OBOJE.. W każdej chwili mogli go przerwać,to nie jest łatwe, ale wykonalne, ale nie mieli ochoty- rozumiesz?
mąż zrobił Ci wodę z mózgu. To nie jest Ok z jego strony. Przykro czytać, to, co piszesz.
Romanse, zauroczenia, zdarzają się. Ludzie coś wybierają, o czymś decydują- ale dorośli ludzie powinni sami brać za to odpowiedzialność, a nie wciągać w to Ciebie.. Zastanów się- Ty to masz posprzątać???? Pocieszyć, pogłaskać ich po głowie, rozgrzeszyć?. Podzielić powinni swój grzech na pół ) a nie na 3 części..
Więc co ja mam zrobić??
Więc co ja mam zrobić??
Zrozumieć. Nawet jeśli trafił go grom z jasnego nieba i się zakochał choć nie chciał to dalszego jego postępowania nic nie usprawiedliwia. Gdyby przyszedł do Ciebie 4 lata temu i wyznał, ze zakochał się w koleżance, ale on nie chce tego uczucia i boi się że Cię zdradzi to ja bym wtedy doradzał walkę. Ale zrozum, że tak nie było, że on jest biedny i poszkodowany i 4 lata w sobie tłamsił straszną prawdę. Po prostu przez 4 lata spotykał się za Twoimi plecami z obcą babą. Ona prawdopodobnie zaczęła od niego wymagać by się zdeklarował, on nie chciał, ona groziła że Ci powie. I zakończył romans, a Tobie prewencyjnie do wszystkiego się przyznał błagając o wybaczenie.
Tak to było, otwórz oczy.
Więc co ja mam zrobić??
Nie matkować mu- niech podejmie decyzję co wybrał i nie obciąża nią bardziej Ciebie- już masz ciężko. Ty masz dbać o siebie, a nie o nich..Daj mu czas niech zdecyduje wóz albo przewóz. Później daj sobie czas na zastanowienie, czego TY chcesz. Jeżeli chcesz być z nim-ustalcie zasady i albo razem albo osobno.. Po drodze i tak będziesz musiała sobie poradzić ze swoimi emocjami.
Mówi, że już dawno wybrał mnie, dlatego walczył z tym uczuciem do niej... od kiedy mi powiedział o wszystkim, mówi, że mu przeszło, że nawet nie spodziewał się, że tak szybko przejdzie... że gdyby wiedział to już dawno by się z tego wyzalil... chcę mu wierzyć... on jest takim "dobrym człowiekiem" po prostu... i szczerym... i trochę zamkniętym w sobie... czasem mamy wrażenie że tylko ja go znam... narazie próbujemy... zobaczymy co z tego będzie... nie wiem czy powinnam ją jeszcze wciągać w rozmowę, teraz to jest dla mnie największym problemem... dzieci póki co nie widzą (już) że coś jest nie tak... ja chyba chcę próbować, dać mu... nam szansę...
19 2018-03-03 20:45:45 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-03-03 20:46:50)
Mówi, że już dawno wybrał mnie, dlatego walczył z tym uczuciem do niej... od kiedy mi powiedział o wszystkim, mówi, że mu przeszło, że nawet nie spodziewał się, że tak szybko przejdzie... że gdyby wiedział to już dawno by się z tego wyzalil... chcę mu wierzyć... on jest takim "dobrym człowiekiem" po prostu... i szczerym... i trochę zamkniętym w sobie... czasem mamy wrażenie że tylko ja go znam... narazie próbujemy... zobaczymy co z tego będzie... nie wiem czy powinnam ją jeszcze wciągać w rozmowę, teraz to jest dla mnie największym problemem... dzieci póki co nie widzą (już) że coś jest nie tak... ja chyba chcę próbować, dać mu... nam szansę...
nie wybrał Cię. Gdyby tak było, nie zawracałby Ci gitary... Jest prawdopodobnie tak ja Zmartwiony pisze wyżej- zagroziła mu.że Ci powie, więc się przyznał. A Ty dajesz się w to wciągać..
"dobrymi człowiekami" piekło jest wybrukowane..
taaak, tylko Ty go znasz, tylko Ty o uratujesz... .. daj spokój.
Wiem że Ci ciężko, dlatego podaję Ci szklankę lodowatej wody bez satysfakcji- powiedz mu, jesli chcesz z nim być- Kochany posprzątaj po sobie. Zmień pracę- lub zwolnij pracownicę, jesli Ci tak ciężko i musisz walczyć z tą chemią...:)
I nie życzę sobie słyszeć o tym więcej.
Rdiga, jesteś tak przerażona tą sytuacją i wizją rozstania, że dajesz się zwodzić, zakłamujesz rzeczywistość i przyjmujesz podaną przez niego papkę nietrzymającą się kupy.
4 lata!, to kawał czasu, od 4 lat odwracasz głowę i nie reagujesz, widząc np ślady pudru na jego koszulach i inne dowody zdrady. Przecież nie mogłaś się nie domyślać.
Jeśli czekałaś, aż ten romans umrze śmiercią naturalną, to wypada tylko pogratulować Ci cierpliwości i wytrzymałości. Może w końcu doczekałaś się, chociaż tak naprawdę nie wiadomo co nadal jest między nimi.
Generalnie zgadzam się z wypowiedziami Eli, zwłaszcza z tą, że gdyby on faktycznie chciał ratować Wasze małżeństwo, to pani całkowicie powinna zniknąć z jego życia.
Nie broń go, jak w tych okolicznościach możesz uważać go za szczerego, dobrego czlowieka?
Moim zdaniem wszelkie kontakty i rozmowy z kochankami są bez sensu. "...czy to będzie dziwne jeśli będę chciała nawiązać z Nią pozytywną relację?"
Owszem, bardzo dziwne, ile jeszcze chcesz wziąć na swoje barki, żeby męża utrzymać przy sobie.
Może przynajmniej przestań ukrywać swój żal i ból i powiedz mu jak się z tym wszystkim czujesz, postaw jakieś warunki, bo na razie jednym zamachem zamiotłaś problem pod dywan.
Obawiam się, że wygląda to dokładnie tak, jak piszą moi poprzednicy - on przez CZTERY LATA był w związku z inną kobietą, nie flirtował z nią raz na imprezie, nie przespał się po alkoholu, nie pocałował raz pid wpływem chwili. PRZEZ CZTERY LATA budował z nią więź emocjonalną, PRZEZ CZTERY LATA stawiał ją na pierwszym miejscu, patrzył głębowo w oczy, uwielbiał wszystko co ona robi. Oszukiwał Cię, kłamał, zdradzał. Ranił z premedytacją i teraz ma czelność udawać niewiniątko. To on ma naprawić tę sytuację, jeśli w ogóle się da. Możecie spróbować, macie dzieci. Nie będziesz jednak w stanie mu już zaufać. Jeśli on naprawdę chce pracować nad sobą to idźcie na terapię.
Wybaczyłaś mu- ok, Twoja decyzja, ale dlaczego wszystko to odbywa się na jego warunkach? I dlaczego musi z tą dziewczyną dalej pracować?
23 2018-03-04 16:18:25 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-03-04 16:24:49)
Ridga, trzeba przyznać, że twój maż podszedł do sprawy bardzo inteligentnie i pragmatycznie. Dobrodusznie Ci wyjawił, że się zakochał w koleżance z pracy, mało tego, przed stworzył grunt prosząc byś obiecała, że mu pomożesz i będziesz z nim. Zabrał Cię na weekend by Cię udobruchać i przekonać, że z tamtą już go nic nie łączy, a w ogóle to nawet mu się nie podoba itd.
Wszystko pięknie, ładnie, tylko dlaczego zrobił to po 4 latach? Jak zresztą ktoś z przedmówców zauważył. Znając podobne historie nie trudno sie domyślić. Romans trwał sobie latami, on pewnie miał jakieś wyrzuty, dylematy, miotał się, stąd te zadumania, nieobecność itd. W to, że się tylko całowali, to chyba nikt dorosły nie uwierzy. No ale jak to w każdym romansie bywa, kochanka zaczęła zapewne od niego radykalnej decyzji. Wtedy rzeczywiście mogło się zacząć coś miedzy nimi psuć i on zaczął mieć obawy, że ona Ci pierwsza o nich powie. Postanowił więc zrobić to sam, przedstawiając siebie wręcz w roli poszkodowanego, bo go to uczucie dopadło a on tak się biedny 4l męczył.
Sądząc po twojej reakcji, wypowiedziach, on dobrze wiedział jak to rozegrać, byś zaczęła go bronic, tłumaczyć, ba! Nawet jego kochankę! W końcu dziewczyna z dobrego domu, inteligentna emocjonalnie, dobry pracownik...itd.
Ciekawe też, że Ci to wyjawił w sytuacji kiedy jak piszesz powoli zaczynasz wracać do firmy.
Z drugiej strony zastanawia mnie o czym Ty chcesz z nią rozmawiać? Jeżeli dziewczyna jest rzeczywiście inteligenta emocjonalnie, to będzie w tej sytuacji trzymała jego wersję, albo swoją, która też ją będzie chronić. Tego co między nimi było naprawdę nigdy się nie dowiesz. Ani od niej ani od niego.
Weź jednak pod uwagę fakt, że oni między sobą mogli się umówić, szczególnie kiedy ona nadal tam pracuje. Gdyby rzeczywiście coś tam wyszło, to by albo on ja zwolnił zaraz po tym kiedy Ci powiedział, albo ona odeszła widząc, że od Ciebie nie odejdzie. Tu był nawet taki wątek, gdzie mąż przyprowadzał kochankę do domu przedstawiając jako koleżankę, a małżonka jeszcze ją gościła.
Być może ona ma jakieś inne „haki” na niego i on jej będzie bronił w zaparte.
To, że łatwo Tobą manipulować, już pokazałaś, wystarczyła skucha, weekend razem, parę pieknych gestów i jesteś w stanie mu wybaczyć a jej nawet współczuć.
Jeśli chcesz dać mu szansę, ok, tylko pierwsza podstawowa sprawa – ona musi zniknąć z waszego życia. Nie daj się zbyć słowami, że już nic do niej nie czuje i że to dobry pracownik. Nawet jak to uczucie między nimi po tych 4l osłabło to zostawiając ją w pracy, to jak zatrudnić złodzieja do ochrony mienia.
Uwierz, w takiej sytuacji, dziewczyna, która nawet się zakochała, sama by odeszła... z drugiej strony mąż, wy jawiąc Ci swoje „grzeszki” postarałby się by ich obiekt zniknął z jego i Twoich oczu.
A tu coś ewidentnie nie gra.
Zakochanie się (czyli zauroczenie się kimś) a kochanie kogoś to według mnie dwie różne sprawy.
Faktem jest, że będąc w małżeństwie, może nas zauroczyć ktoś inny, to się zdarza często, ale nie każdy pozwala sobie na rozwój czegoś takiego.
Jeśli Twój mąż kocha tamtą kobietę, to jest pozamiatane. Jeśli to było zauroczenie, to wciąż jest szansa na uratowanie związku.
Tylko pytanie, czy Ty tego chcesz....
25 2018-03-04 16:43:45 Ostatnio edytowany przez lostsoul99 (2018-03-04 16:44:33)
Jeśli Twój mąż kocha tamtą kobietę, to jest pozamiatane. Jeśli to było zauroczenie, to wciąż jest szansa na uratowanie związku.
Dlaczego myślisz że jest pozamiatane? Skoro żona dała mu zielone światełko, pewnie będzie chciał to wykorzystać.
Poza tym, serio myślisz, że mogło to być zauroczenie? Spotykał się z inną kobietą przez 4 lata, przez taki okres czasu można poznać kogoś na wylot. To jest niemożliwe, aby on tej kobiety nie kochał. Ona jeszcze długo będzie w jego myślach, jak nie zawsze. Pytanie tylko, czy żona jest w stanie to zaakceptować.
26 2018-03-04 16:47:04 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-03-04 16:49:05)
Cyngli napisał/a:Jeśli Twój mąż kocha tamtą kobietę, to jest pozamiatane. Jeśli to było zauroczenie, to wciąż jest szansa na uratowanie związku.
Dlaczego myślisz że jest pozamiatane? Skoro żona dała mu zielone światełko, pewnie będzie chciał to wykorzystać.
Poza tym, serio myślisz, że mogło to być zauroczenie? Spotykał się z inną kobietą przez 4 lata, przez taki okres czasu można poznać kogoś na wylot. To jest niemożliwe, aby on tej kobiety nie kochał. Ona jeszcze długo będzie w jego myślach, jak nie zawsze. Pytanie tylko, czy żona jest w stanie to zaakceptować.
Tak, serio myślę, że to mogła być tylko fascynacja, która mija średnio po 5 latach związku.
A miłość nie mija nigdy, bo składa się na nią wiele innych uczuć, od szacunku po zaufanie itp.
Jeśli prawdziwie kocha tamtą kobietę, to będzie chciał z nią być.
Nie znam męża Autorki, ale podejrzewam, że na chwilę obecną sam nie wie, czego chce.
Jedno wiem na pewno, jeśli on naprawdę kocha tamtą kobietę, to nie wyobrażam sobie być teraz na miejscu Autorki. Puscilabym wolno i niech sobie będą szczęśliwi.
Ona układa sobie życie z kimś innym, a przynajmniej próbuje... mój mąż twierdz, że naprawdę mu przeszło to zakochanie, że teraz patrząc trzeźwo przestał ją idealizować i wiele jej cech mu nie pasuje, zaczynając od wyglądu... kur.a jakie to popaprane wszystko...
Zastanawiające jest to, że w takiej sytuacji, mąż się w ogóle przyznał do romansu. W końcu jak twierdzi przeszło mu zakochanie a ona próbuje sobie ułożyć życie z kimś innym? W takiej sytuacji to już zwykle nie ma o czym mówić a nie nagle zdobywa na takie zwierzenia.
Po co tym obciąża Ciebie? Jaki był tego cel/sens?
Albo szantaż z jej strony i widmo, że Ci sama pierwsza o wszystkim powie, albo fakt, że nie mógł sobie poradzić z tym, że ona odeszłą do innego, albo... ?
29 2018-03-05 15:51:56 Ostatnio edytowany przez Rdiga (2018-03-05 16:00:54)
Mąż powtarza że mnie kocha...
dziś zapytałam tą dziewczynę, czy z nim spała. Nie potwierdziła ani nie zaprzeczyła. Napisała, że rozmawiałam z mężem i wszystko wiem, przecież nie mógł mnie okłamać...
ja juz nic nie wiem... gdyby z nim nie spała to
chyba by odpowiedziała...
Ridga, pisałam wcześniej, że zapewne nic się od niej nie dowiesz. Ona będzie podtrzymywała najpewniej wersję męża a najchętniej całą sprawę zostawi do załatwienia, wyjaśnienia przez małżonka.
Ona obecnie nie ma w tym żadnego interesu, szczególnie kiedy sama zaczyna inny związek.
Pytanie czym się Twój małżonek kierował informując Cię o zdradzie kiedy de facto jest już po sprawie. No raczej nie dlatego bo Cię kocha. Nie czekałby 4l z tym.
Coś musiało się między nimi wydarzyć, co skłoniło go do takiego kroku. Jeśli nie szantaż z jej strony to może jej nowy związek... poczuł, że zostaje z tym, swoimi uczuciami do niej, sam... i pora wrócić emocjonalnie do żony... ciężko powiedzieć.
Tak sobie jeszcze pomyślałam o tym o czym pisałaś, że rzeczywiście Twój mąż przez te lata nie wiedzał co z tym uczuciem zrobić, dlatego miał stany depresyjne, nie cieszyło go to, że jest z Tobą. Ty zajęta dziećmi coś tam zauważałaś, ale nwet nie było wcześniej okazji by o tym porozmawiać, mimo, że dostrzegłaś ślady kobiety na jego koszuli itd. Dlaczego wtedy nic z tym nie zrobiłaś?
4l to kawał czasu i tak sobie myślę, że gdyby chciał Ci pościemniać, to w swojej opowieści ten czas by skrócił. Zatem albo po prostu chciał być z Tobą szczery albo obawiał, że ta dziewczyna powie prawdę.
Czy sypiali ze sobą? Jej odpowiedź świadczy o tym, że sama nie chce w tej kwestii zajmować stanowiska, tylko odsyła Cię do jego zwierzeń. Chcesz mu wierzyć, to wierz, jeśli nie, to nie. Być może ona sama nie wie co Ci on na ten temat powiedział i nie chce pogarszać sprawy.
Tak jak wcześniej pisałam fakt, że ona zaczęła się z kimś spotykać rzuca nowe światło na całą sytuację. Z jakiegoś powodu go sobie odpuściła, albo przez to, że miała dość czekania na jego deklaracje albo też sama się odkochała. Te przysłowiowe motylki zwykle właśnie trwają około 3l. Jeśli związek dalej się nie rozwija, nie przechodzi na inny etap, to po prostu „zdychają”.
Dlatego w tym całym zagmatwaniu Twój mąż może być w dużym stopniu z Tobą szczery. Czytając różne wątki zdradzających, ewidentnie widać, że póki są zakochani w kimś innym, ratowanie małżeństwa nie ma sensu. Twój mąż doskonale wiedział, że przez ostatnie 4l emocjonalnie był w innym „związku”. Ona odeszła do innego, on... podjął decyzję ratowania małżeństwa, ale żeby to miało sens chciał? być wobec Ciebie uczciwy i poinformował w czym tkwi(ł) jego problem, prosząc o wyrozumiałość i byś była przy nim. Oznaczałoby to, że chciał być z Tobą fair a jednocześnie czuł, że być może nie będzie mu łatwo z tym uczuciem do niej poradzić. Chciał jednak spróbować, a zaczął od powiedzenia Tobie prawdy.
Teraz mówi, że Ciebie kocha, że do niej uczucia już minęły, że zaczął inaczej na nią patrzeć. To też może być prawdą. Jak różowe okulary opadają, inaczej patrzymy na dotychczasowy obiekt westchnień.
Dlatego w tym przypadku może i warto dać mężowi szansę tylko, jak pisałam wcześniej, ona powinna zniknąć z waszego życia. Pytałaś ją czy sypiała z mężem, dostałaś wymijającą odpowiedź. Zapytaj, postaw warunek mężowi – ona musi odejść z pracy. Jego reakcja powinna Ci wiele rozjaśnić. Jeśli odmówi, tłumacząc, że to dobra dziewczyna i pracownik... to powinno dać Ci do myślenia, ale jeśli powie, że ok., że nie chce Cię narażać na dodatkowy stres i wątpliwości, to ...myślę, że jest wart szansy. Niewielu potrafi szczerze przyznać do zdrady i jej żałować. Pytanie, jakie były jego prawdziwe intencje?
Dziękuję za odpowiedź...
Podobno już ponad pół roku temu postanowili ze sobą nie rozmawiać o niczym poza sprawami firmy. Ona nie zostawala już po godzinach, wychodziła z biura punktualnie o 16 zanim inni pracownicy zaczęli się zbierać, aby nie zostawać z nim sam na sam. Mąż chciał być ze mną szczery dlatego mi o wszystkim powiedział... on zaraz wróci z pracy, ja już nie mam czym płakać... czuję się jakbym była teraz w jakiejś próżni... ona wciąż go kocha... chciałabym wierzyć że mąż faktycznie kocha mnie... nie wiem czy potrafię cokolwiek teraz coś z tym zrobić... dzieci, dom, tyle lat razem...
Dziękuję za odpowiedź...
Podobno już ponad pół roku temu postanowili ze sobą nie rozmawiać o niczym poza sprawami firmy. Ona nie zostawala już po godzinach, wychodziła z biura punktualnie o 16 zanim inni pracownicy zaczęli się zbierać, aby nie zostawać z nim sam na sam. Mąż chciał być ze mną szczery dlatego mi o wszystkim powiedział... on zaraz wróci z pracy, ja już nie mam czym płakać... czuję się jakbym była teraz w jakiejś próżni... ona wciąż go kocha... chciałabym wierzyć że mąż faktycznie kocha mnie... nie wiem czy potrafię cokolwiek teraz coś z tym zrobić... dzieci, dom, tyle lat razem...
ta jego szczerość ma cenę- Twoje łzy- płaczesz, bo Cię tym obciążył.. ze strachu, albo żeby samemu poczuć się lzej. Twoim kosztem.. Przykro mi..
Na jakiej podstawie sądzisz, że ona wciąż go kocha? Ona Ci to powiedziała? Czy mąż?
Jeżeli ona, to wersja, że nie doczekała jego deklaracji staje się najbardziej prawdopodobna. On się dalej motał. Ona by o nim zapomnieć zaczęła spotykać z kimś innym. On w obawie, że Tobie o wszystkim powie, sam wolał pierwszy to zrobić.
W tej sytuacji tym bardziej ona powinna zniknąć z Waszego życia. Przyznam szczerze, że sama się dziwię, że ona sama jeszcze z tej pracy nie odeszła.
Coś tu nie gra do końca.
Jemu jest lżej, jest jednocześnie radosniejszy jak i smutny bo mu przykro że wyrządził mi krzywdę... on o tym wie... a ja sama nie wiem co robić teraz... czy taka pustka w duszy jest "normalna"??
Na jakiej podstawie sądzisz, że ona wciąż go kocha? Ona Ci to powiedziała? Czy mąż?
Jeżeli ona, to wersja, że nie doczekała jego deklaracji staje się najbardziej prawdopodobna. On się dalej motał. Ona by o nim zapomnieć zaczęła spotykać z kimś innym. On w obawie, że Tobie o wszystkim powie, sam wolał pierwszy to zrobić.
W tej sytuacji tym bardziej ona powinna zniknąć z Waszego życia. Przyznam szczerze, że sama się dziwię, że ona sama jeszcze z tej pracy nie odeszła.
Coś tu nie gra do końca.
chciała zmienić pracę ale nie znalazła, a na jej miejsce nam ciężko znaleźć kogokolwiek, i tak mamy deficyt kompetentnych pracowników...
Z dzisiejszej konwersacji wnioskuję że nadal go kocha, wynika to z kilku zdań...
37 2018-03-05 18:38:57 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-03-05 18:39:45)
Rdiga napisał/a:Dziękuję za odpowiedź...
Podobno już ponad pół roku temu postanowili ze sobą nie rozmawiać o niczym poza sprawami firmy. Ona nie zostawala już po godzinach, wychodziła z biura punktualnie o 16 zanim inni pracownicy zaczęli się zbierać, aby nie zostawać z nim sam na sam. Mąż chciał być ze mną szczery dlatego mi o wszystkim powiedział... on zaraz wróci z pracy, ja już nie mam czym płakać... czuję się jakbym była teraz w jakiejś próżni... ona wciąż go kocha... chciałabym wierzyć że mąż faktycznie kocha mnie... nie wiem czy potrafię cokolwiek teraz coś z tym zrobić... dzieci, dom, tyle lat razem...
ta jego szczerość ma cenę- Twoje łzy- płaczesz, bo Cię tym obciążył.. ze strachu, albo żeby samemu poczuć się lzej. Twoim kosztem.. Przykro mi..
Dokładnie, mówiąc Ci o wszystkim, przerzucił decyzję, problem na Ciebie. On się "wyspowiadał", teraz Twoja kolej, czy dasz mu rozgrzeszenie i wybaczysz, czy nie.
Plus dla niego taki, że sam powiedział, a nie że dowidziałaś przypadkiem (choć podejrzenia dawno miałaś tylko z nimi nic nie robiłaś). Pytanie zasadnicze o intencje - czy strach, że pierwsza Ci powie czy rzeczywiście chęć ratowania małżeństwa nim kierowała.
Roxann napisał/a:Na jakiej podstawie sądzisz, że ona wciąż go kocha? Ona Ci to powiedziała? Czy mąż?
Jeżeli ona, to wersja, że nie doczekała jego deklaracji staje się najbardziej prawdopodobna. On się dalej motał. Ona by o nim zapomnieć zaczęła spotykać z kimś innym. On w obawie, że Tobie o wszystkim powie, sam wolał pierwszy to zrobić.
W tej sytuacji tym bardziej ona powinna zniknąć z Waszego życia. Przyznam szczerze, że sama się dziwię, że ona sama jeszcze z tej pracy nie odeszła.
Coś tu nie gra do końca.chciała zmienić pracę ale nie znalazła, a na jej miejsce nam ciężko znaleźć kogokolwiek, i tak mamy deficyt kompetentnych pracowników...
Z dzisiejszej konwersacji wnioskuję że nadal go kocha, wynika to z kilku zdań...
A może to tylko sentyment i zawód? Ona z tego co piszesz nie chce grać na Waszą niekorzyść. Nie wyjawia sekretów ich romansu by Cię do niego zniechęcić.
A pracy niech szuka dalej.
Nie widzę żadnego plusa w tym, Roxann.
jeżeli decyzja byłaby zostać z żoną, milczałby, a gdyby sprawa wypłynęła- wyparłby się.
Nie widzę żadnego plusa w tym, Roxann.
jeżeli decyzja byłaby zostać z żoną, milczałby, a gdyby sprawa wypłynęła- wyparłby się.
Uważasz, że to lepsze? To przecież ciągłe okłamywanie.
Wygodniejsze dla zdradzającego, dlatego wielokrotnie tu podniosłam kwestię dlaczego przyznał się do zdrady skoro już "po ptokach".
Pierwsze co się chyba każdemu nasuwa, to to, że chciał wyprzedzić kochankę.
Powiedzieć swoją wersję, odpowiednio przygotować grunt itd.
Jeśli to zrobił w momencie kiedy już się to między nimi skończyło i wyznał w tym, że ją kocha, to sam się przyznał do tego, że nie poradził sobie z tym uczuciem. Po weekendzie z żoną nagle się odkochał...
W takiej sytuacji podbramkowej faceci kochankę określają jako największe chodzące zło, a nie jej jeszcze bronią, że to dobra dziewczyna.
Piszesz wyparłby się, myślisz że z tych 4l ona nie ma dowodów? Coś tam musiało wydarzyć, o czym autorka zapewne nigdy nie dowie.
Dlatego te intencje nie są do końca jasne.
Ela210 napisał/a:Nie widzę żadnego plusa w tym, Roxann.
jeżeli decyzja byłaby zostać z żoną, milczałby, a gdyby sprawa wypłynęła- wyparłby się.Uważasz, że to lepsze? To przecież ciągłe okłamywanie.
Wygodniejsze dla zdradzającego, dlatego wielokrotnie tu podniosłam kwestię dlaczego przyznał się do zdrady skoro już "po ptokach".
Pierwsze co się chyba każdemu nasuwa, to to, że chciał wyprzedzić kochankę.
Powiedzieć swoją wersję, odpowiednio przygotować grunt itd.
Jeśli to zrobił w momencie kiedy już się to między nimi skończyło i wyznał w tym, że ją kocha, to sam się przyznał do tego, że nie poradził sobie z tym uczuciem. Po weekendzie z żoną nagle się odkochał...
W takiej sytuacji podbramkowej faceci kochankę określają jako największe chodzące zło, a nie jej jeszcze bronią, że to dobra dziewczyna.
Piszesz wyparłby się, myślisz że z tych 4l ona nie ma dowodów? Coś tam musiało wydarzyć, o czym autorka zapewne nigdy nie dowie.
Dlatego te intencje nie są do końca jasne.
Wyprzedzić kochankę, albo kogoś kto się o tym dowiedział. Kłamie w żywe oczy, zdradzał Cię jak byłaś w ciąży lub zaraz po urodzeniu dziecka, skoro piszesz że macie dziecko w wieku przedszkolnym. Jego "inteligencja emocjonalna" jest jeszcze lepsza niż kochanki, pogratulować.
Tamta bardzo dyplomatycznie z Tobą rozmawia, ani nie potwierdzając, ani nie zaprzeczając. Możliwe, że ona nawet do końca nie wie, ile Ci on powiedział, więc woli nie odpowiadać. Nawet jak powiesz jej, że o wszystkim wiesz, że powiedział Ci co , jak i gdzie, to nie zbijesz jej z tropu. Ustalili wersje, której się trzymają. Czy kiedykolwiek się dowiesz? Tylko jeśli nadal będą ze sobą pracować, a ona będzie chciała się na nim zemścić. Wtedy może powie Ci co między nimi było. Mąż się przyzna z płaczem, będzie żałował i błagał o przebaczenie. Ile w nim będzie skruchy a ile ratowania swojego tyłka?
Spał z nią... wczoraj jasno mi odpowiedział... ale ze to nie było udane, zagalopowal się, żałuje, przeprasza...
ona chodziła na terapię zeby przestać go kochać... już dawno wiedziała że on mnie nie zostawi dla niej...
Pójdę na terapię... nie wiem co mam zrobić... nienawidzę go za to co mi zrobił, a mimo to nie chcę kończyć związku... może gdybym widziała że mu nie zależy byłoby łatwiej podjąć decyzję... synek miał roczek jak ją zatrudnił... nie ważne...
Dziękuję wam wszystkim...
Wiedziałam o wszystkim tylko nie potrafiłam tego przyjąć... w końcu otworzyłam oczy... w końcu do mnie dotarło... mam nadzieję, że terapia pomoże... póki co czuję się w próżni...
Niestety to było do przewidzenia.
Mąż nie tylko okłamywał Cię przez 4l ale i w czasie zwierzeń nie był z Tobą do końca szczery, dopiero wczoraj się na to zgodził, zapewne przyciśnięty do muru...
Nikt Ci nie podpowie co powinnaś zrobić, sama musisz wiedzieć.
Powodzenia!
44 2018-03-06 21:26:02 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-03-06 21:33:25)
Rdiga, naprawdę współczuję Ci tej sytuacji, choć jeszcze 1,5-2l temu byłam w sytuacji podobnej do tamtej dziewczyny. Dlatego udzieliłam się w tym wątku bo sytuacja, choć z drugiej strony, dla mnie znana. Ludzie, okoliczności inne ale schemat ten sam. Ja też zakochałam w żonatym, on też miał 2-kę dzieci, choć starsze i też pracowaliśmy razem i też to „uczucie” trwało ok 3l. Też z nim walczyłam, kiedy dowiedziałam, że jest żonaty i kiedy mi powiedział, że rozwód nie wchodzi w grę. Też czułam, że on się we mnie zakochał. Od tamtego czasu już ok 1,5 roku minęło, jestem w nowym związku a w nim odkochałam, dlatego mogę pisać mając do tej sytuacji pewien dystans i na zimno, z boku ją ocenić. Jak sama widzisz, moje podejrzenia w dużej mierze się sprawdziły. Co do niej i co do niego. Ze mną też skontaktowała jego żona, ale dopiero teraz. Kiedy ja już żyję innym życiem. Ale gdyby nawet w tamtym czasie, to zachowałabym się jak tamta dziewczyna. Z tymże ona skontaktowała się ze mną z innego powodu. Nie chcę Cię rozczarowywać, czy do czegoś namawiać... ale w tym moim przypadku, po naszym „rozstaniu”, kiedy zaczęłam spotykać z kimś innym i z nim kontakt urwałam... po ok 3-4 msc. dowiedziałam, że spodziewa dziecka z żoną. Zapewne też wrócił do niej z nagłym przypływem miłości. I co się okazało? Teraz, kiedy dziecko ma kilka msc, jego kolejny romans wyszedł na jaw. Oczywiście, historie wcale nie muszą się powtarzać, ale w Twoim przypadku najbardziej zadziwiające i niezrozumiałe jest to, że sam Ci o zdradzie powiedział, choć początkowo sprowadził ją do „tylko” pocałunków co było od początku wiadomo, że ściemnia. Ale jednak przyznał, że „się zakochał”.To już raczej nie jest schemat. Jak ktoś wcześniej pisał, w takiej sytuacji facet wraca, naprawia i nie piśnie o zdradzie. A jak ta „przypadkiem" wyda, to za wszelkie zło tego świata obwinia kochankę. Tu jest zupełnie inna sytuacja. Czym naprawdę spowodowana, pewnie nigdy nie dowiesz, choć zapewne tym, że bał się że romans w końcu wyda. I co osiągnął? On teraz szczęśliwszy, bo Ty wiesz i chcesz z nim być, a Ty jak pisałaś już nie masz czym płakać, czujesz pustkę i nienawidzisz go za to, co Ci zrobił. Ja też nienawidziłam tego swego za to co mi zrobił, choć nie byłam żoną. Teraz jedyne co do niego czuję to obrzydzenie. Ale Ty jesteś jego żoną i macie dzieci. Życzę Ci by ten Twój mąż nie był takim dupkiem, jak ten mój „kochanek”. A odkochać można. Jednak podstawowy warunek, totalnie odciąć od tej osoby. Dlatego Ci pisałam, że jeśli chcesz ratować małżeństwo, ona musi zniknąć z Waszego życia. Innej opcji nie ma. Może on naprawdę żałuje (choć pewności nikt Ci nie da), ale nie zaczniecie odbudowywać małżeństwa kiedy ona będzie obok. Po Twoich wypowiedziach widać, że jesteś dobrą, wyrozumiałą osobą, ale w tej kwestii musisz być stanowcza. Jeśli teraz tego nie pokażesz, licz sie z tym, że to nie pierwszy i nie ostatni raz.
45 2018-03-06 21:49:54 Ostatnio edytowany przez Rdiga (2018-03-06 22:05:39)
Dziękuję Roxann za szczerość.
Wczoraj rozmawiając z mężem powiedział, że mi przecież mówił miesiąc temu że z nią spał... ale on to powiedział widocznie w taki sposób że usłyszałam to co chyba chciałam usłyszeć... wyspowiadał się aby mnie więcej nie oszukiwać... pogubił się... przeprosił...
dziś nie potrafię mu zaufać... ale wciąż mi na nim zależy...
Jak mówi, to stare dzieje, już ich nie ma...
Ale muszę się podnieść... chcę mu znów ufać bo mimo bólu wierzę mu... a ojcem jest wspaniałym...
Dalej nie rozumiem dlaczego Ci o tym powiedział i jeszcze twierdzi, że to stare dzieje.. Gdyby były stare dzieje nie mówił by Ci o nich.
W ogóle by Ci tego oszczędził jeżeli chciał naprawy małżeństwa. A miał czelność przyznać, że ją kocha, a po weekendzie z Tobą już przestał i to stare dzieje... mhm...
No sorry, grubymi nićmi to szyte..
Tu chyba jedynym wyjaśnieniem jest że Pan chciałby być wykopany z domu przez żonę, by nawet tu się odciążyć. a jeśli go nie wyrzuci, to znaczy, że go bardzo kocha i to też dla niego dobra opcja.
Tu chyba jedynym wyjaśnieniem jest że Pan chciałby być wykopany z domu przez żonę, by nawet tu się odciążyć. a jeśli go nie wyrzuci, to znaczy, że go bardzo kocha i to też dla niego dobra opcja.
Teraz mnie dobiłaś...
49 2018-03-06 22:20:32 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-03-06 22:33:04)
Tu chyba jedynym wyjaśnieniem jest że Pan chciałby być wykopany z domu przez żonę, by nawet tu się odciążyć. a jeśli go nie wyrzuci, to znaczy, że go bardzo kocha i to też dla niego dobra opcja.
No nie przewidziałam, że jego intencją mogło być, że żona sama zrezygnuje. A on wtedy zacznie z czystym sumieniem nowe życie z "kochanką". W końcu żona zdecydowała, nie on.On się "tylko" zakochał.
50 2018-03-06 22:21:45 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-03-06 22:23:43)
Ela210 napisał/a:Tu chyba jedynym wyjaśnieniem jest że Pan chciałby być wykopany z domu przez żonę, by nawet tu się odciążyć. a jeśli go nie wyrzuci, to znaczy, że go bardzo kocha i to też dla niego dobra opcja.
Teraz mnie dobiłaś...
strasznie mi przykro.. ale On gra na siebie.. Teraz potrzebuje spaść na 4 łapy-u Ciebie lub u niej. nie będzie szczery wobec Ciebie.
Jak Ty w ogóle oceniasz go jako męża?
Zawsze był dobrym mężem i ojcem. Odpowiedzialny. Dobry. Jego ojciec zostawił matkę dla innej gdy mial 14 lat... myślę że faktycznie mój mąż mógł się pogubić... kiedyś ojciec mu powiedział, że skoro jest dobrze w małżeństwie to czasem nie warto nic zmieniać i próbować... wierzę w tę wersję...
dziś umawiam się do psychologa.
52 2018-03-07 09:19:41 Ostatnio edytowany przez Pokręcona Owieczka (2018-03-07 09:20:21)
Tak jak napisały dziewczyny, schemat jest inny. Dawkuje Ci szczerość, jakby był przyciśnięty do muru. Nie chcę byś wpadła w panikę, ale mi zaświtała myśl o ciąży kochanki. Skoro nie robiłaś własnego śledztwa, prawdopodobieństwo że się o wszystkim dowiesz, było niewielkie. A on mówi o wszystkim. Jakby coś jeszcze miało wyjść. Ponadto żałuje, prosi o przebaczenie. Jakieś to wszystko dziwne i słabe. Zrzucił na Ciebie swoje poczucie winy, Ty sobie radź, on już jest czysty.
Droga Autorko,
Czy naprawdę potrafiłabyś być szczęśliwa z tym człowiekiem?
Oszukiwał Was, pozwolił sobie na bliskość z inną kobietą.
Dlaczego uważasz,że zasłużył na Twoje wybaczenie ? Na to żeby nadal być z Wami?
Bo się "pogubił"? I co taki był zagubiony az tyle czasu?
Na pewno wspaniała z Ciebie matka i żona. I zasługujesz na coś więcej niż życie, które funduje Ci mąż. Tak samo Wasze dzieci.
54 2018-03-07 12:27:17 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-03-07 12:31:24)
Wybaczanie nie zależy od zasług. A dzieci mają ojca i to zawsze będzie ich ojciec.
Kwestia jest inna- po pierwsze daj sobie czas na decyzję, rozważ wszystko spokojnie.
podzielilismy się tym co myślimy- ale to Twoje życie.
Mąż uzależnił swoją decyzję od Twojej, prawdopodobnie.
Więc zdecyduj co dla Ciebie będzie lepsze, ale nie z klapkami na oczach.
Nie będziesz mieć wiernego męża.
Możesz mieć niestety chwiejnego męża..
masz siłę żyć z nim i spojrzeć na sprawy z dystansu- zrób to.
Tylko na litość boską nie wierz w bzdury- typu żle mi było z nią, to tylko raz i nieudany, walczyłem z tym...- to wszystko ściema.
Ja o to wszystko go podejrzewałam... Zawsze zaprzeczał... on wiedział że ja wiem... w ciążynie jest...Spał z nią raz... dwa lata temu... potem oboje stwierdzili że to nie może tak być... źle się czuł że mnie oklamuje, że nie jest ze mną do końca fair więc dlatego o wszystkim mi powiedział, głównie dlatego że to już dawno skończone a ja nadal miałam podejrzenia na ich temat... zapewnia mnie że to koniec... ona też napisała że już dawno skończone... że była na terapii przez to... mój mąż też był u psychologa i po całej rozmowie terapeuta powiedział że w tej sytuacji warto walczyć o związek, że widać że mu zależy na Nas. Że z doświadczenia tego terapeuty widać, że małżeństwa, które przejdą przez zdradę razem, są potem silniejsze, mimo iż na początku moze się na to nie zapowiada...
Ja mam umówioną wizytę u psychologa dopiero za dwa tygodnie... dziś mi lżej, ale nie wiem na jak długo...
Jprdl ja już nie wiem w co mam wierzyć... jak czytam samą siebie to widzę kabaret...
Rdiga, spokojnie, wiem co przechodzisz, mój też stopniował mi "atrakcje", fakt, że stopniowanie trwało tydzień, ale jednak.
Nie panikuj, pomyśl na spokojnie, chociaż wiem, ze to bardzo trudne. Po pierwsze pomyśl na logikę, gorsza jest zdrada emocjonalna, z której ponoć sie już wykaraskał. Seks to tylko dodatek (chociaż oczywiście musisz sie przebadać), wiem, boli Cię to, że ktoś go dotykał, że on dotykął inną kobietę. boli cię to, że obdarł z uczucia z miłości, oduczuciowił to co robiliście razem, że z Tobą się kochał. wiem, masz totalny chaos w głowie.
Powiem Ci tak, mój związek trwa o wiele krócej niż Twój - 6 lat, ale ja zdecydowałam się zostać. Gdy opisujesz swojego męża, mam wrażenie, jakbyś pisała o moim, idealny partner, trochę skryty, trochę zakompleksiony, nieśmiały, też miałam wrażenie, że tylko ja go znam. Jak zauważyłam, ze coś jest nie tak, zapytałam go czy zdradził, zaprzeczył- teraz nawet nie pamiętam tej rozmowy, ona była dawno, a gdy wszystko się wydało to tak jak Twój stwierdził "widać chciałaś wierzyć w to co chciałaś".
Tylko, ze u mnie ponoć to był skok w bok z przypadkowa osobą (chociaż przyznaję się, ze już mu w nic nie wierzę i nie wierzę, że to było tylko raz, tzn, jestem w stanie uwierzyć, że z ta było raz, ale możliwe że były inne jednorazowe).
Jeżeli potrzebujesz porady specjalisty, to jak najbardziej powinnaś się umówić na wizytę. To bardzo Ci pomoże (ja nie potrzebowałam, bo sama sobie potrafię zrobić psychoterapię). Różnica między naszymi sytuacjami, a tymi innymi zdradami opisywanymi w ostatnim czasie na netkobietach, jest taka, że nasi faceci po tym, jak sie przyznali, jak wyszło to na jaw, od razu zaczęli sie starać, że było widać po ich skruchę i cierpienie, a nie rzucali nam tekstami "musze się zastanowić co dalej". Mam wrażenie, ze obaj zaczęli odbudowywać to co spieprzyli. A teraz żeby nie było, że jestem taka kochająca i wybaczająca. To ja nie wybaczyłam i nie zapomnę, nie zaufam już nigdy, nie zaufam w 100% w kwestii relacji z innymi osobami. Wydaje mi się, ze mogę mu ufać, jako przyjacielowi, jako ojcu dziecka, ale nie jako partnerowi. Dlatego dobrze Ci radzę zastanów się, czy gdy kolejny raz Cię zdradzi ( a niestety ja jestem realistką i uważam, ze jak raz się zdradziło to zdradzi sie kolejny raz, no chyba, ze na serio dotrze cierpienie partnerki do zdradzacza) to dasz radę to wytrzymać, czy ważniejsze jest dla ciebie bycie z kimś z kim chcesz sie zestarzeć, z kimś kogo lubisz jako człowieka, czy ważniejsze jest to, ze ten człowiek mimo tego, że bedzie tym człowiekiem do zestarzenia się i opiekowania wnukami, będzie miał podrywki.
Zastanów się, czy wytrzymasz to, gdy sie rozstaniecie i Twój się zwiąże z kimś innym, twoje dzieci będą tam jeździć na weekendy, a po powrocie na pytanie co robili, będą odpowiadać: a piekliśmy pierniczki z ciocią Asią. wytrzymasz to? Ja bym nie wytrzymała, ale nie każdy ma tak samo. Wiesz na stare lata to nie seks będzie istotny, tylko to czy masz do kogo usta otworzyć, czy dobrze się czujesz na stopie kumpelskiej z mężem, czy się ze sobą nie nudzicie itp. Teraz też to jest ważne, wiem, ze jak się kocha to sie nie zdradza, nie krzywdzi, po prostu trzeba analizować pojedyncze przypadki zdrad, to jak się zdradzacze zachowywali po zdradzie i po tym, jak ona wyszła na jaw. Wtedy widać, czy jest jakaś szansa chociażby mała na bycie razem pomimo zdrady. Wydaje mi się, że w naszych przypadkach ta mała iskierka nadziei jest, ale to nie znaczy, ze musimy sie od razu wielce emocjonować i lecieć na łeb na szyję w związek bez żadnej refleksji i bez przygotowania siebie na najgorsze.
Nie wiem, czy Cię to pocieszy, ale czytałam kilka tematów tutaj na forum i jak na razie nasza rekordzistka, którą znalazłam jest już 7 lat z mężem, po tym, jak okazało się , że zdradził. I z tego co pisze jest ok, ale zapewne zawsze będzie pamiętać o tym, że zdradził.
Nirvanka z nieba mi spadłaś... Dziękuję. Nie oznacza to oczywiście ze lecę rzucić się mężowi na szyję
Też myślę, że psychoterapię potrafię sobie sama zapewnić, idę do psychologa bardziej w celu konsultacji... już walczę z wieloma rzeczami w sobie, w życiu.
Jedyny wniosek - dorosłe życie to ciągła praca nad sobą, związkiem, rodziną i samorozwój...
59 2018-03-07 15:15:25 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-03-07 15:20:52)
Nirvanka z nieba mi spadłaś... Dziękuję. Nie oznacza to oczywiście ze lecę rzucić się mężowi na szyję
![]()
Też myślę, że psychoterapię potrafię sobie sama zapewnić, idę do psychologa bardziej w celu konsultacji... już walczę z wieloma rzeczami w sobie, w życiu.
Jedyny wniosek - dorosłe życie to ciągła praca nad sobą, związkiem, rodziną i samorozwój...
Dokładnie, po prostu ja podeszłam do tego na zasadzie reguły są ważne. Dla mnie zawsze ważne było wspólne ustalenie zasad, ustaliliśmy, a on je złamał. Zatem teraz, kiedy wiem, że niestety już nie mogę zaufać w to co mówi w 100%, ustaliłam zasady sama ze sobą. Przewiduje różne opcje, łącznie z ym, że może mnie zdradzić z facetem, albo, że może mieć jakieś chore fetysze, a także przewiduje sobie różne inne sytuacje niezwiązane z seksem. I ustalam sama ze sobą np. jeżeli skrzywdzi niewinną istotę to zabieram dzieci i zwiewam, nie pozwolę na kontakt z dziećmi. Jeżeli zdradzi mnie i bedzie chciał się z kimś związać- droga wolna, ale będę walczyła, aby nie dostał rozwodu. itd, itd. Im więcej odjechanych sytuacji wymyślisz i ustalisz swoją reakcję na nie, tym bardziej się zabezpieczysz, poczujesz sie silniejsza psychicznie. A potem wystarczy tylko być uczciwym i dotrzymać obietnic, które samej sobie się dało, przecież nie chcemy być, jak nasi partnerzy oszuści, prawda?
************************************
Edit: jeszcze jedno, zawsze byłam zdania, że od zdradzacza się odchodzi bez względu na wszystko, ale myślenie się zmienia, gdy nas dotyka zdrada. Gdy pojawiają się dzieci, albo mają sie pojawić sytuacja sie zmienia diametralnie. Gdybym nie była w ciąży, odeszłabym bez mrugnięcia okiem, ale musze dać mu szanse na bycie ojcem i możliwość stworzenia rodziny, jeżeli spieprzy to i zniszczy życie mojego dziecka, przez swoje chcice, to gorzko tego pożałuje i on o tym wie, bo ja tego przed nim nie ukrywam.
Opisałam swoją sytuację, tylko po to by pomóc Autorce, nie oczekuje porad w mojej kwestii- gdyby było inaczej założyłabym osobny wątek.
W sumie świetna sprawa z ustaleniem zasad samej ze sobą... Też zawsze twierdziłam, że nie wybacze zdrady... inaczej jest dziś... myślałam że wybaczylam, dziś nie wiem, ale wiem, że nie zapomnę niestety...
61 2018-03-07 15:32:35 Ostatnio edytowany przez Rdiga (2018-03-07 15:40:21)
Nirvanka87, powiedz jeszcze, potraficie razem się teraz śmiać, dobrze spędzać ze sobą czas? Potrafisz zasypać z uśmiechem w jego ramionach?
Jest nadzieja, że to do mnie to wróci?
62 2018-03-07 15:43:48 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-03-07 16:01:13)
W sumie świetna sprawa z ustaleniem zasad samej ze sobą... Też zawsze twierdziłam, że nie wybacze zdrady... inaczej jest dziś... myślałam że wybaczylam, dziś nie wiem, ale wiem, że nie zapomnę niestety...
Wiesz, ja nawet szukałam definicji wybaczenia, bo na serio nie wiem czym sie ono charakteryzuje. Zawsze mi sie wydawało, ze wybaczenie to zapomnienie, zaczęcie od nowa itp. A we wszystkich psychologicznych poradnikach piszą, ze wybaczenie nie równa sie zapomnieniu, ale przy tym nie piszą, jak wybaczyć. wiesz taki psychologiczny bełkot- trzeba to przepracować, ale nikt nie pisze jak, na czym polega przepracowanie, aby wybaczyć zdradę. Nie wydaje mi się także, że po zdradzie ludzie mają coś naprawiać, moim zdaniem nie da się naprawić, trzeba niestety budować od nowa.
wyczytałam tez, że ludziom trudno wybaczyć, bo wybaczenie jest jednoznaczne z uniknięciem kary. Tan. jak ktoś popełni przestępstwo, to sąd nie mówi, ok wybaczamy, widzimy, że żałujesz możesz iśc wolny. Są co najwyzej może powiedzieć widzimy, ze żałujesz, ale ponosi się konsekwencje swoich czynów, zatem wyrok brzmi...., chociaz też w niektórych sprawach wyrok jest łagodniejszy, gdy pokrzywdzony, rodzina pokrzywdzonego własnie wybacza przestępcy.
Możemy sie łudzić, że karą dla naszych zdradzaczy był nasz płacz, było to, jak oni sie czuli, było to, jak potraktowały ich, ich rodziny, w moim przypadku jego rodzice, szczególnie matka stanęli na wysokości zadania.
Zobaczymy. Mnie najbardziej boli nie sam fakt zdrady, mnie boli to, że wierzyłam, że myślałam (teraz już wiem, ze błędnie), że łączy nas coś wyjątkowego, a teraz już po prostu wiem, że jak on zdradził, to każdy zdradzi. Boli mnie to, ze zabił we mnie właśnie tę wiarę w to, że można komuś ufać i stworzyć w pełni szczery związek. No cóż, przynajmniej sobie pożyłyśmy pewien czas- Ty dłużej ode mnie w błogiej szczęśliwej idyllicznej nieswiadomości. Miło powspominać, ale trzeba spiąć poślady i iść dalej. Poza tym nie mamy pewności, czy gdybyśmy odeszły i związały się z kimś innym, to, ze ten inny nie zdradzi. Pewności nie mamy, za to mamy już nauczkę na przyszłość, że nie nalezy wierzyć nikomu.
**********************************************************************
EDIT:
Nirvanka87, powiedz jeszcze, potraficie razem się teraz śmiać, dobrze spędzać ze sobą czas? Potrafisz zasypać z uśmiechem w jego ramionach?
Jest nadzieja, że to do mnie to wróci?
Powiem Ci totalnie szczerze, chociaż wiem, a raczej przypuszczam, że mój czyta moje posty.
Wydaje mi się, że Ty dłużej wiesz o tym, niż ja, i już więcej czasu jesteś po zdradzie i dowiedzeniu się o niej.
Po wyjściu na jaw zdrady (połowa grudnia) było lepiej niż teraz. starałam się i w sumie nie musiałam wielkiego wysiłku w to wkładać, żeby było tak, jak dotychczas. Ale wtedy jeszcze nie byłam stała w emocjach, byłam rozchwiana, więc było tak jak wcześniej- idyllicznie, ale miałam ze 2-3 razy jazdy, pokazuj mi telefon, wszystkie maile itp. Potem znowu przechodziło, aż pewnego dnia nie mogłam zasnąc, obudziłam się nad ranem i lezałam i doszłam do wniosku, ze nie dam rady, że nie dam rady z nim żyć i być i mieszkać i zaczęłam sie ubierać, zatrzymał mnie, znowu były rozmowy, zostałam. a po tygodniu znowu miałam gorszy dzień i gy był w pracy, ubrałam się i wróciłam do siebie, przesiedziałam tam 1,5 tygodnia, uspokoiłam się, pobyłam sobie w spokoju- chociaz codziennie przychodził. Ale ja miałam czas na przemyślenia i doszłam do tych zasad ustalonych sama ze sobą i do jeszcze jednego wniosku. Ja zawsze byłam honorowa, wiesz pod wzgledem materialnym- zawsze podział pół na pół i w innych kwestiach też często unosiłam się honorem tracąc na tym (także w relacjach z innymi osbami). zatem powiedziałam sobie jasno, nie mam zamiaru unosiśc sie honorem, wobec człowieka, który tego honoru nie ma i zdradza/ł partnerkę. Trudno mi cholernie, ale jakoś sie staram.
Co do bliskości i czułości, od ponad miesiąca znowu mieszkamy razem, ale mi coraz trudniej sie do niego przytulać. W sumie się nie przytulam, nie całuje. Jak on dąży do bliskości nie odtrącam go, ale sama niczego nie inicjuje. Nie żeby go ukarać, po prostu jest mi ciężko. Ostatnie dni były zakręcone, cały czas się meblujemy itp i byliśmy tak styrani i było to tak naturalne, jak przed zdradą, że po prostu o niej zapomniałam i sie do niego przytuliłam i było to miłe. Tak samo, jak on ostatnio przytulił swój policzek do mojego poczułam sie tak, jak na początku gdy sie spotykaliśmy, czyli było to takie normalne neutralne i po prostu miłe, poczułam, ze chciałabym sie znowu przytulić i pocałować, ale zaraz wróciły "czarne chmury" i moje logiczne myślenie.
Co do śmiania sie, wygłupiania to jest raczej tak jak zawsze, czyli super, może ciut gorzej, ale i tak wręcz idealnie. Ale to dlatego, ze ja uważam go za na prawdę super kumpla i przyjaciele, po prostu partnerem okazał się do dupy
Po prostu na chwilę obecną nie czuje się na siłach, żeby było tak jak wcześniej, ale widze w swojej psychice postepy i po prostu muszę przejść na tryb budowania od nowa i widze też przede wszystkim, ze coraz mniej myślę o tej zdradzie, że ona już mnie tak nie boli, ale jak zaboli, to tak, jak na początku . Po prostu minęło bardzo mało czasu i tak uważam, ze przezywam to wszystko w ekspresowym tempie.
.
64 2018-03-13 17:28:42 Ostatnio edytowany przez Rdiga (2018-03-13 18:04:32)
...
Cześć. Piszę, aby się wyzalic i może liczę na jakąś poradę, opinię.
Jestem z moim mężem w sumie 15 lat, 9lat po ślubie. Mamy dwójkę dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym. Jesteśmy po 30. Mąż 4 lata temu zakochał się w koleżance z pracy. Ona wiedziała od początku że jest żonaty. Powiedział mi o wszystkim miesiąc temu... Ze ją kocha, że się calowali. Nic więcej podobno nie miało miejsca. Od dawna podejrzewałam, że ich coś łączy. Widziałam jej włosy i wtarty podkład na jego koszuli. Zostawał z nią po godzinachh w biurze. Jeździł z nią na szkolenia. Był zadumany. Miał stany depresyjne. Nie cieszyło go to że jest ze mną.
Seks zawsze mieliśmy udany. W tej kwestii uzupełniamy się w stu procentach. Faktem jest, że ja zawsze byłam dobrym słuchaczem a nie rozmówcą. Nie potrafiłam rozmawiać tak jak mąż by tego (widocznie) oczekiwał.
Mówi, że z nią mu się dobrze rozmawiało. Że jest, w przeciwieństwie do mnie, inteligentna emocjonalnie. Że łączy ich wiele. Choć dziś jak pomyśli, to ona nawet mu się nie podoba...
Zanim wyjawił mi prawdę, że ją kocha, miał sporego doła, nie potrafił sobie poradzić z tym. Prosił wtedy, abym obiecała, że mu pomogę i będę z nim. Obiecałam, że zawsze będę go wspierać. I na drugi dzień powiedział... bum... nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić... Prosił abyśmy wyjechali bez dzieci. Pojechaliśmy na weekend. Było dobrze. Rozmawialiśmy jak nigdy... Było nam ze sobą cudownie. Ale myśli wracały do niej.
Dziś, po miesiącu, on nadal z nią pracuje. Mówi, że dobrze jest zakochiwać się w żonie, bo można.
Że mnie kocha, że podobam mu się.
Wybaczyłam mu, wiem, że to chemia (szkoda, że nie zadziałała w stosunku do mnie). Wiem, że normalne jest, że bardziej lubimy tych, z którymi spędzamy sporo czasu. Ale mnie to wciąż boli. Wciąż płaczę w nocy. Nie wiem czy wierzę mężowi. Nie chcę aby z nią pracował, ale narazie nie ma innej opcji. Nie wiem czy dobrze robię... nie wiem czy nie za szybko mu wybaczylam. Nie wiem jak długo jeszcze będę przez to płakać. Jak długo to potrwa. Czy powinnam porozmawiać z Nią? Ona sobie go odpuściła już jakiś czas temu, bo mój mąż powiedział jej, że nie zostawi rodziny. Że nawet gdyby nie był ze mną to będzie sam, a nie z nią. Ale wiem, że nadal go kocha... Mąż mówi, że nic do niej już nie czuje, ale nie bardzo w to wierzę...
Za przeproszeniem ale z niego sk...