Cześć. Od prawie 2 lat moja najlepsza przyjaciółka spotyka się z facetem, którego nazywa "miłością życia". Sęk w tym, że związek ten (o ile w ogóle można tak nazwać relację ich łączącą) jest chory i nienormalny a ja już nie wiem jak dotrzeć do dziewczyny, która jest mi jak siostra, bo ona popadła w jakiś obłęd. Ale od początku.
M. zawsze była piękna, bystra i zwracała na siebie uwagę niekoniecznie porządnych panów. Kiedy wreszcie poznała swojego byłego już męża, była pewna, że to ten. Szybko jednak się okazało, że mąż, mimo że bardzo mądry, odnoszący sukcesy erudyta, nie mógł sobie poradzić z jej urodą i faktem, że latają za nią faceci. Ona nigdy nie dopuściła się zdrady (w każdym razie nigdy o tym mi nie powiedziała, nie mam podstaw żeby jej nie ufać), ale jej mąż w końcu znalazł jakąś mało atrakcyjną dziewczynę i doszło do rozstania. Krótko po nim przyjaciółka poznała właśnie "miłość życia". Od samego początku ta relacja była dla mnie dziwna - M. nie chciała z nim mieszkać, nie snuła planów, nie mieli nawet wspólnych znajomych bo ona twierdzi, że to jest prosta droga do znudzenia się a ona chce z nim być do końca życia. Myślę sobie - ok, pożyjemy zobaczymy. Później okazało się, że nawet na wakacje każde wyjeżdża osobno (razem wyjechali tylko na kilka dni razem, gdzie uwaga: zaręczyli się!). Byłam w szoku, jako że oboje zapewniają, że nie będą razem mieszkać, co najwyżej u siebie pomieszkiwać. No i najlepsze na koniec - on sobie sprowadza panienki (np.swoje studentki) na jedną noc a ona to akceptuje! Jakiś czas temu poznał nawet jakąś młodziutką dziewczynę, którą się zauroczył, rzucił przyjaciółkę ale po 2 miesiącach miłość wygasła i ona go z powrotem przyjęła!!! Nie jestem w stanie pojąć jak można się tak nie szanować. Uwierzcie mi, ona mogłaby mieć praktycznie każdego faceta na kiwnięcie palca , ale twierdzi że inni są nudni, głupi i nieciekawi. "Narzeczony" bardzo jest o nią zazdrosny, niby ona ma też przyzwolenie na skoki w bok, ale w sytuacjach kiedy ktoś ją przy nim adoruje, szybko się wścieka. Powiedzcie mi, co zrobić, jak z nią rozmawiać, żeby ona sobie dała spokój z tą chorą relacją? Przecież ona zmarnuje sobie młodość, szansę na rodzinę czy dziecko, bujając się z jakimś niedojrzałym bawidamkiem? Wiem, że to ona musi chcieć wyrwać się z tej toksycznej relacji i nie jestem w stanie nic za nią zrobić, ale może są jakieś sposoby, żeby do niej trafić?
Nic, to nie Twoja sprawa. Nie jesteś jej mamusią żeby mówić jak ma żyć.
Nie wiem w jakim wieku jest ta Twoja przyjaciółka? W każdym razie, kobieta może mieć dzieci do 40tki, albo nawet trochę dłużej. Więc ona ma jednak trochę czasu. I może zamiast się martwić o nią, daj jej po prostu zdobyć swoje wlasne doświadczenia? Jeśli nawet z tej obecnej relacji nie wyjdzie jej związek na całe życie, to ona się przynajmniej czegoś nauczy (a przynajmniej powinna). O sobie, o swoich preferencjach związkowych, co lubi, czego nie lubi etc. Co w tym złego, że może się nawet przejedzie... Nikt się nie rodzi mądry, trzeba swoje doświadczenia jakoś zdobywać w ciągu życia.
Poza tym, może ona jest szczęsliwa? Przecież to jej związek, nie Twój i to ona ma być z niego zadowolona, nie Ty. Jeśli ona ma inny system wartości, który dopuszcza takie luźne relacje, to wcale nie musi czuć się z tym źle.
Choć wydaje mi się, że rzeczywiście, jeśli facet traktuje tą relację nierówno - on może mieć skoki w bok, ale ona nie - to nie jest dobry prognostyk dla tego związku. No chyba, że po prostu ona ma tego nie robić tylko na jego widoku, a tak, to OK.
W każdym razie, oni się tak widocznie umówili, tak im pasuje. Mają swoje wlasne zasady w tej relacji.
Ty jesteś osobą trzecią, postronną. Więc nie możesz im mówić, co mają robić w swoim związku. To jest ich prywatna sprawa i nawet jesli jesteś najlepszą przyjaciółką, to i tak nie masz tam nic do gadania.
Jak coś chcesz zrobic dla swojej przyjaciółki, to po prostu bądź jej życzliwa i niech ona wie, że jakby co, to zawsze może na Tobie polegać. Natomiast nie pouczaj jej, bo raz, że nie ma po co, ona i tak zrobi, co sama uważa, a dwa, to może ona zacząć unikać spotkan z Tobą, albo nie będzie szczera, nie będzie Ci mówiła prawdy o sobie. A wtedy, to już jest blisko do rozwalenia przyjaźni. Więc lepiej uważaj z tym.
Dziękuję serdecznie za odpowiedzi. Tak,wiem, że nie powinnam się wtrącać, ale nie potrafię bezczynnie patrzeć na to, co M. wyprawia. Ona jest w wieku 30+, swoje już przeszła, myślę że zasługuje na zdecydowanie więcej niż to co ma, bo obecny pan właściwie nie daje jej nic, oprócz dobrego seksu i sinusoidy uczuć. M. często przez niego płacze, bo on raz ją olewa a za chwilę nosi na rękach, raz nie odzywa się dwa tygodnie a drugim razem zalewa milosnymi smsami. Wybaczcie, ale to nie jest normalne. Zwłaszcza, że sama znam kilku facetów, którzy zrobiliby wszystko, aby z nią być i którzy są wartościowi a nie jak ten...Wiem, że on jej imponuje, jest 10 lat starszy, ma pozycję, jest znany w swoim gronie, szanowany, przy tym jeszcze atrakcyjny fizycznie. Ale - ona się zachowuje jak gdyby nie istniał już żaden inny facet na świecie dla niej. Czekała cierpliwie aż wyszaleje się z tą małolatą zamiast zerwać z nim kontakt i poszukać kogoś, kto byłby jej wart. Taki brak szacunku do siebie mnie przygnębia.
Może ona się sama musi sparzyć, żeby się przekonać, wiesz... Czasem tak jest. Inaczej nic do niej nie dotrze.
Nie martw sie, jesli ona jest rzeczywiście nieszczęśliwa w tym związku i jeśli ten związek nie ma przyszłości, to wkrótce się to samo rozpadnie. Chyba, że jest jakąś masochistką, lubi cierpieć, są takie osoby też czasem... Po prostu ich te "sinusoidy" właśnie kręcą To jeśli ona by taka akurat była, no to też nic nie poradzisz. Bo ma właśnie to, co lubi. To po co ma zmieniać. Sama by musiała najpierw do tego dojść, że to jest coś nie tak i że jej to nie odpowiada.
Może ona po prostu lubi ten "dobry seks i sinusoidę uczuć" to jej życie, ty możesz jej podsunąć swoje opinie, ale nic więcej. A jak będziesz za bardzo się wtrącać to jeszcze wyjdziesz na tą najgorszą, nie polecam.
Też mam czasem wrażenie, że zarówno ją jak i jego te sinusoidy kręcą. Choć to dla przeciętnego człowieka jak ja jest nie do ogarnięcia. Oni uwielbiają się najpierw o coś kłócić, później godzić. Obawiam się jednak, że to odciśnie piętno na jej psychice i skończy jako sfrustrowana, nieszczęśliwa, samotna kobieta, kiedy przeminie jej uroda i seksapil.
Też mam czasem wrażenie, że zarówno ją jak i jego te sinusoidy kręcą. Choć to dla przeciętnego człowieka jak ja jest nie do ogarnięcia. Oni uwielbiają się najpierw o coś kłócić, później godzić. Obawiam się jednak, że to odciśnie piętno na jej psychice i skończy jako sfrustrowana, nieszczęśliwa, samotna kobieta, kiedy przeminie jej uroda i seksapil.
Potrzebuje czuć się kochaną, ważną dla kogoś. Nic nie poradzisz. Sama musi dojrzeć, zrozumieć, popatrzeć na sytuację z innej pozycji.
Wiesz, jak sie tym tak bardzo martwisz, to mogłabyś z nią może pogadać? Tylko pamiętaj - jedna, poważna rozmowa, a potem koniec tematu. Żadne tam "trucie d*py" miesiącami (to na ogół przynosi wręcz odwrotne efekty ). Możesz ją wtedy zapytać co ona w tym widzi, czy jest szczęśliwa, czy ją ten związek satysfakcjonuje itp. Jeśli powie, że jest nieszczęsliwa, ale tkwi w tym, bo nie umie inaczej - namów ją wtedy na terapię u psychologa. Bo może ona nie umie zbudować stabilnego związku i się rzeczywiście męczy. Może ma jakieś złe wzorce z domu wyniesione na przykład.
Tylko, nie naciskaj jej na nic i nie pouczaj za wiele. Ona sama musi widzieć, że ma problem (a czy rzeczywiście ma, to ja nie wiem, tu tylko wiemy tyle, ze wg Ciebie to jest problem, dla niej nie musi jednak być). Jeśli sama będzie chciała się zmienić, żeby stworzyc jakąś lepszą relację - to wtedy ją dopinguj i wspieraj.
Może ona lubi taki związek, jak sama mówisz on ma na boku dziewczyny i ona może też mieć facetów- ustalili, że są w otwartym związku i tyle. To, że on się wścieka, jak inni ją adorują przy nim też jestem w stanie zrozumieć, możliwe, że ustalili, że skoki w bok tak, ale nie bawią się tak jak sa razem. Ludzie mają rózne pomysły na życie i związek, nawet jeżeli Ty, czy ja byśmy tak nie chciały, nie znaczy, ze Twoja przyjaciółka nie jest szczęśliwa w takim związku.