Witam. Mam prawie 30 lat. Jestem w związku z moja obecną Żoną prawie 15 lat, po ślubie niemal 5 lat. Poznaliśmy się w szkole i tak zostało do tej pory. Jestem w sytuacji takiej: zawsze o nią dbalem i dbam bardzo, wszystkie obowiązki życiowe, które wiążą się ze związkiem spełniam, nie dokucza nam bieda, mamy dwójkę dzieci w wieku przedszkolnym i żłobek. Mówiąc nieskromnie wielu chciałoby się zamienić ale... Niestety nie czuję od niej żadnego uczucia, pożądania mnie... Zaniedbalem się swojego czasu (taka myśl mnie naszła i pewnie słuszna kiepsko wyglądasz nie działasz na mnie) i od ponad roku ciężko pracuję nad sobą, mnóstwo czasu, pracy i pieniędzy poświęciłem ale ciągle nic... Czuję że to wszystko jest na darmo... Seks wynika tylko z mojej inicjatywy... Spokojnie nie mam wyobrażeń, że to ma być film porno w rzeczywistości... Macie jakieś porady?
Tylko i wyłącznie szczera rozmowa z żoną, bo tylko ona zna powody jej niechęci do Ciebie.
Mówiąc nieskromnie wielu chciałoby się zamienić ale...
komu "chciałoby się"???
W tej nieosobowej formie, w trybie przypuszczającym jest odpowiedź na twoje problemy - może coś cię uwiera, ale nie za bardzo, bo nawet nie masz w sobie motywacji, by ZMIENIAĆ swoje życie, a twoja żona? przypuszczam, że po tylu latach jest rozczarowana, może znudzona, zniechęcona - innymi słowy, ona na pewno nie wykazuje inicjatywy do zmieniania.
Co (i dlaczego) niby miałoby się zadziać, aby wam samo życie zmieniło się na lepsze?
Od 15 roku życia w związku. To wy już małżeńscy emeryci jesteście.
Zmieniać swoje życie czy zmieniać siebie? Szczere rozmowy były i to nie raz ale bez rezultatu. Ile można dawać nie otrzymując nic w zamian?