Witajcie, jesteście moja ostatnia deska ratunku. Jestem w fatalnej sytuacji i postaram się opisać to wszystko w jak największym skrócie.
Mam 25 lat, ponad rok temu poznałam 26 latka. Byliśmy ze sobą jakiś czas, wszem była między nami namiętność, jakaś „chemia”, ale dość często były sprzeczki. On był osoba zapatrzona w siebie, czasami nie zauważał mnie i moich potrzeb. Człowiek bez empatii. Jak coś robił zle i ja próbowałam mu wyjaśnić ze tym mnie rani, on uznawał ze to ja mam jakiś problem. Nie umieliśmy ze sobą rozmawiać, kiedy pojawiał się trudny temat, potrafił wstać z krzesła i pojechać do domu. Ten związek to ciagle przeciąganie liny na swoją stronę. Raz jemu zależało, raz byłam bardziej jego przyjaciółka. Facet nie wiedział czego chciał. Rozstaliśmy się, a właściwie to ja już później nie chciałam się spotykać. Między nami nie było fundamentu przyjaźni, zrozumienia. Było bardzo ciężko się rozstać, być może to jakieś przyzwyczajenie, silne wspomnienia.
Pewnego dnia przypadkowo się spotkaliśmy, jak mnie zobaczył uśmiechnął się. Powiedział ze po rozstaniu często myślał o mnie ale po tym wszystkim nie miał odwagi się odezwac. Umówiliśmy się na kawe jak znajomi. Oboje jesteśmy wolni i no właśnie... od tamtego momentu spotykamy się regularnie, zazwyczaj po pracy, gdzieś na mieście. W domu nikt o tym nie wie zarówno u mnie jak i u niego. Spotykamy się na seks, całujemy, przytulamy, zachowujemy się jak para mimo, iż obije wiemy ze i tak nie pasujemy do siebie. Moja rodzina tez jakoś krzywo już pod koniec patrzyła na mojego wybranka. Te nasze spotkania odbywają się po kryjomu. Jak wracam do domu to mówię ze spotkałam się ze znajoma lub robiłam zakupy.
Tutaj najade na siebie, może każde z nas ma trochę niskie poczucie własnej wartości, może każde z nas nie chce czuc się samotne. Wpadliśmy w swoje sidła, mamy romas mimo ze i tak z tego nic nie będzie, bo wątpię aby On zmienił swój charakter i stał się inny. Spotykając się tak na luzie nie ma sprzeczek ani kłótni, bo nie ma aż takich zobowiązań. Ta relacja jest bez sensu, jednak nie możemy się od tego oderwać.
Liczę na Wasza pomoc.