Mam problem nie wiem jak postępować w rodzicami, a zwłaszcza mama chłopaka. Otóż jest ona zawsze zła gdy on nocuje u mnie.. jesteśmy oboje przed 30. Stare pryki już z nas.. a gdy chłopak zostaje na noc na drugi u mnie, dzien ma piekielna awanturę.
Czytałam gdzieś aby się nie wtrącać. Tak też robię, nie komentuje tego... Ale po tym jak po imprezie znowu nocowal u mnie. Zostałam w to wplątana w awanturę, że mu pozwalam na to.
Zwyczajnie zrobiło mi się przykro i nie odechciało mi się przychodzić do Niego do domu. Nie wiem czy olać sytuację czy ograniczyć spotkania z chłopakiem a zwłaszcza wspólne spędzanie nocy?
Jesteście dorośli. Możecie spędzać razem tyle nocy, ile chcecie.
Twoja facet mieszka z matką?
Jesteście dorośli. Możecie spędzać razem tyle nocy, ile chcecie.
Twoja facet mieszka z matką?
Tak z rodzicami i bratem.. dopiero ma w planach kupić mieszkanie.
Tez mi się wydaję że mamy prawo spędzać tyle czasu... Ile chcemy, ale nie chce robić na staracie wroga w jego matce...
Cyngli napisał/a:Jesteście dorośli. Możecie spędzać razem tyle nocy, ile chcecie.
Twoja facet mieszka z matką?
Tak z rodzicami i bratem.. dopiero ma w planach kupić mieszkanie.
Tez mi się wydaję że mamy prawo spędzać tyle czasu... Ile chcemy, ale nie chce robić na staracie wroga w jego matce...
On się musi postawić, innego wyjścia nie ma. Potem będzie tylko gorzej.
W takich sytuacjach zawsze przypomina się doradzanie forumowe. Zajmij się dzieckiem, przecież ono jest w Twoim życiu najważniejsze.
W takich sytuacjach zawsze przypomina się doradzanie forumowe. Zajmij się dzieckiem, przecież ono jest w Twoim życiu najważniejsze.
No bo dzieckiem trzeba sie zająć i jest ważne w pewnym sensie najważniejsze, ale ważne jest też nasze życie i posiadanie jakiegokolwiek hobby poza wychowywaniem , a raczej zniewalaniem dziecka. Zajmowanie sie dzieckiem nie polega na pleceniu pępowiny ze stali, tylko na wychowaniu dziecka na odpowiedzialnego, mądrego człowieka, także takiego który będzie w stanie sie postawić idiotycznym żądaniom, nawet i matki
On się jej sprzeciwia. I przez to są u niego kłótnie w domu.. aż się i mi oberwało że mu na to pozwalam.. dlatego nie wiem co robić. Czy robię coś zlego. , Ze on zostaje ? Bo może u innych w związkach jest inaczej.
Oboje jesteście już w wieku, który spokojnie pozwala na samodzielność.
O ile nie musicie mieszkać z rodzicami, żeby sprawować nad nimi opiekę - to spokojnie możecie sobie coś we dwójkę wynająć i być u siebie.
Mam problem nie wiem jak postępować w rodzicami, a zwłaszcza mama chłopaka. Otóż jest ona zawsze zła gdy on nocuje u mnie.. jesteśmy oboje przed 30. Stare pryki już z nas.. a gdy chłopak zostaje na noc na drugi u mnie, dzien ma piekielna awanturę.
Czytałam gdzieś aby się nie wtrącać. Tak też robię, nie komentuje tego... Ale po tym jak po imprezie znowu nocowal u mnie. Zostałam w to wplątana w awanturę, że mu pozwalam na to.
Zwyczajnie zrobiło mi się przykro i nie odechciało mi się przychodzić do Niego do domu. Nie wiem czy olać sytuację czy ograniczyć spotkania z chłopakiem a zwłaszcza wspólne spędzanie nocy?
On musi sam z mamusią załatwić swoje sprawy. Nie jesteś jego żoną, jesteście w nieformalnym związku, więc się nie wtrącaj.
Nie wtrącaj, ale obserwuj. Jeśli on tego nie potrafi - nie chce? - załatwić, to może być oznaka, że jest maminsynkiem, a w takim wypadku lepiej sobie go odpuścić, bo tacy nigdy się nie usamodzielnią, nigdy nie przetną pępowiny, choćbyście się na drugi koniec miasta wyprowadzili. Zawsze żona jest nr 2.
Mam wrażenie , że jest coraz gorzej. Napisał wczoraj SMS że zostaje na noc. A zwrotny dostał że ona porozmawia ze mną co on wyczynia. To WTF a o czym ze mną tu rozmawiać. Powiem wam przeraziłam się aż... Nie potrzebnie zobaczyłam tego smsa. Wszystko jest super. Tylko zazdrosne mamy mnie zawsze przerażały...
Dlaczego nie zamieszkacie razem?
12 2018-02-25 11:36:42 Ostatnio edytowany przez Karola_23 (2018-02-25 11:38:38)
Ponieważ jesteśmy ze sobą zbyt krótko. Nie chcę mieszkać przed ślubem z chlopakiem. Ale bez przesady jedną noc w tygodniu to co innego.
Mam wrażenie , że jest coraz gorzej. Napisał wczoraj SMS że zostaje na noc. A zwrotny dostał że ona porozmawia ze mną co on wyczynia. To WTF a o czym ze mną tu rozmawiać. Powiem wam przeraziłam się aż... Nie potrzebnie zobaczyłam tego smsa. Wszystko jest super. Tylko zazdrosne mamy mnie zawsze przerażały...
Jeśli jego matka sama się do Ciebie odezwie, by Ci palnąć umoralniającą gadkę, to jej powiedz, co o jej zachowaniu myślisz. Grzecznie. Powiedz, że jesteście dorośli, syn jest dorosły i nie musicie się jej pytać o zdanie. To nie jest aż tak trudna sytuacja, jak Ty myślisz, że jest.
A może to kwestia wiary, nie zazdrości?
A może..bo nie wypada tak przed ślubem.. oficjalnie.. bo to złe świadczy o Tobie. Wiadomo, że świat się zmienił od czasu jej młodości, ale nie każdy rodzic potrafi te zmiany zaakceptować.
Sama piszesz, że nie chcesz mieszkać z chłopakiem przed ślubem - dlaczego? Może ona z tych samych pobudek nie chce abyście razem spali przed ślubem.
Heh nie jest to kwestia wiary. Z tego co wiem nie jest zbyt specjalnie wierząca. Ja też. Po prostu nie chce mieszkać wcześniej z chłopakiem, nie ma to nic wspólnego z wiarą.
Wydaje mi się że tu chodzi o jej strach że mogę zajść w ciążę za wcześnie z jej synem. Nie wiem jak ją przekonać że to się nie stanie...
A ja powiem co innego.
Dopóki on mieszka z rodzicami, musi dostosować się do ich zasad. Taka prawda. Mógł się usamodzielnić wcześniej. Jeżeli pracuje, pewnie może wynająć pokój w każdej chwili. To o nim świadczy, że zamiast tego mieszka u matki. I to nie ona jest nadopiekuńcza tutaj. Ani zazdrosna. Ona kieruje się swoimi zasadami, którymi rządzi w domu. On z nią mieszka, więc powinien je akceptować.
A swoją drogą to trochę hipokryzja, że jedna noc już jest ok, mieszkanie razem nie. Ja bym to przemyślała. Nie chcesz go mieć na codzień? Nie chcesz z nim przebywać? Jedna noc jest ok, potem za bardzo męczy Cię jego obecność?
Bo jeszcze bym zrozumiała bez mieszkania i bez nocowania. Ale takie nocowanie raz na jakiś czas mnie się wydaje dziwne.
Wielu znajomych starszych ode mnie 10 lat i więcej często wspomina domowe obiadki po ślubie. Warto się wstrzymać. Inaczej po ślubie nic się nie zmieni, wszystko co przyjemne będzie za nami i trochę nudno
A ja powiem co innego.
Dopóki on mieszka z rodzicami, musi dostosować się do ich zasad. Taka prawda. Mógł się usamodzielnić wcześniej. Jeżeli pracuje, pewnie może wynająć pokój w każdej chwili. To o nim świadczy, że zamiast tego mieszka u matki. I to nie ona jest nadopiekuńcza tutaj. Ani zazdrosna. Ona kieruje się swoimi zasadami, którymi rządzi w domu. On z nią mieszka, więc powinien je akceptować.A swoją drogą to trochę hipokryzja, że jedna noc już jest ok, mieszkanie razem nie. Ja bym to przemyślała. Nie chcesz go mieć na codzień? Nie chcesz z nim przebywać? Jedna noc jest ok, potem za bardzo męczy Cię jego obecność?
Bo jeszcze bym zrozumiała bez mieszkania i bez nocowania. Ale takie nocowanie raz na jakiś czas mnie się wydaje dziwne.
Tu się zgadzam zupełnie - on się musi stosować do zasad panujących w domu matki, w końcu ona nie musi mu pozwalać tam mieszkać. Ale, ALE czy musi się stosować do zasad POZA domem, w sensie: nie wolno ci nocować nigdzie indziej? Bo o to się rozchodzi, że on dostaje awantury, że nocuje poza domem, a nie za to, że ona nocuje u niego i jego rodziców.
Nie widzę hipokryzji - oni się dopiero poznają, więc dlaczego mieliby ze sobą zamieszkać? Dlaczego nocowanie co jakiś czas jest dziwne? Są tylko dwa natężenia związku - spotkania bez nocowania albo mieszkanie razem?
Dla mnie to dziwne podejście na zasadzie "nocuj sobie u mnie, ale zamieszkamy razem dopiero po ślubie". Nie rozumiem zupełnie. Etap poznawania się, spoko, ale zakładać takie podejście na cały okres związku? To z czasem będzie męczące.
Matka może zakładać, że jak już syn mieszka z nimi, to nie traktuje domu jak hotelu i wraca na noce. Nie musiałby sie tłumaczyć, gdyby był samodzielny. A nie jest.
Dla mnie to dziwne podejście na zasadzie "nocuj sobie u mnie, ale zamieszkamy razem dopiero po ślubie". Nie rozumiem zupełnie. Etap poznawania się, spoko, ale zakładać takie podejście na cały okres związku? To z czasem będzie męczące.
Matka może zakładać, że jak już syn mieszka z nimi, to nie traktuje domu jak hotelu i wraca na noce. Nie musiałby sie tłumaczyć, gdyby był samodzielny. A nie jest.
Nie rozumiem. Czy mając powiedzmy 20 lat, mieszkając z rodzicami, jak co którąś noc nie wraca się do domu, to znaczy, że traktuje się dom jak hotel? Naprawdę chciałabym zrozumieć twoje podejście. A nie rozumiem, co jest nie tak z nie wracaniem co noc do domu rodziców, gdy się nadal z nimi mieszka, niezależnie od tego, czy się ma 18 czy 38 lat. To by było dziwne, nie móc nocować u partnera/partnerki, bo się mieszka z rodzicami i mogą mieć pretensje, że traktuję dom jak hotel. Inaczej rozumiem to pojęcie.
Nie mieszkać ze sobą przed ślubem rzeczywiście nie brzmi mądrze, ale potrafię to zrozumieć, że to taka decyzja.
Tymczasem autorko, masz faceta, który wygląda na mocno przywiązanego do matki, niepotrafiącego się sprzeciwić w takiej kwestii, jak jego własny związek. To nie wróży najlepiej
Widzę każdy ma odmienne zdanie na ten temat. Jednak nie będę kłamać chciałabym ułożyć sobie z nim życie ale zauważyłam że on mimo że ma pieniądze jakies, nie myśli o takich rzeczach jak kupno mieszkania. Tylko np kupno nowego samochodu.. itp. jesteśmy ze sobą niecałe pół roku . To bardzo krótki okres żebym chyba go umoralniala.
Męczy mnie ta sytuacja ponieważ nigdy wcześniej nic podobnego mi się nie przydarzyło. Ja nawet nie myślę żeby zostać i niego na noc bo to niemożliwe.
Mimo wszystko widzę, że chłopakowi strasznie zależy i spędza każda wolną chwilę ze mną. Więc nie wiem co o tym wszystkim sądzić.