Cześć! Mam bardzo nie zręczną sytuację w domu. Więc wszystko od początku.
Jestem z mężem 1.5 roku po ślubie. Ja mam 26 lat, mój mąż 25lat obydwoje pracujemy. Przed ślubem był temat gdzie będziemy mieszkać. Długo się zastanawialiśmy, ale ostateczna decyzja została podjęta, że zostajemy w moim rodzinnym domu. Zawsze rodzice mówili, że przepisza dom na mnie. Moi bracia też byli za tym bo jeden dostał mieszkanie babci, a drugi przeprowadził się do swojej żony.
Po ślubie był jakiś temat co do przepisu, ale tylko słyszałam to od mamy tata się w ogóle nie odzywal (tylko tata jest właścicielem) więc mama ma praktycznie gówno do gadania. Jeśli teraz jest temat przepisu, a zacznie go mama to on automatycznie wychodzi.
Dzisiaj starszy brat poinformował mojego męża, że jeśli nie wyjdzie mu z budową domu to przeprowadziłby się z żoną i dziećmi do domu rodziców. I zero tematu o mnie. Czy ja mam coś do gadania?!
Coraz bardziej mnie ten temat dobija. Nie wiem co o tym myśleć. Drugi brat bardzo jest za tym żebym została w tym domu. Tylko po co masz kogoś zmuszać do czegoś, czego nie chce zrobić. Czasami mam wrażenia, że ojciec przepisał to na starszego brata bo bardzo (mojemu bratu) na tym zależy. Już kiedyś sama bratowa powiedziała mi, że chciał się zamienić, że ja z mężem poszłabym do miasta mieszkać w bloku, a on by przyszedł na wieś do rodziców.
Od nowego roku zero tematu o przepisaniu, tylko snucie o remontach. Ja już powiedziałam mamie, że dopóki ojciec się nie zdecyduje komu przepisuje ja nie dam żadnej złotówki na remont. Mam plany co do remontu, ale to tylko marzenia. Chcielibyśmy coś zrobić, mieć swoje miejsce bo jak na razie to tylko jesteśmy w jednym pokoju i tak przez 1,5 roku.
Nie mam sił, za dużo myślę, przejmuje się. Z tego wszystkiego to się nabawie jakieś nerwicy, albo czegoś.
Proszę dajcie mi jakas złota radę.
Pozdrawiam cieplutko