Jedno nieopatrzne zdanie, czyli... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 27 ]

Temat: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

...związek otwarty, a raczej pół-otwarty

Za miesiąc mija nasza 10 rocznica ślubu, a ja się chyba jednak cieszyć nie potrafię.
Jakiś czas temu (będzie mniej więcej rok) uległem wypadkowi samochodowemu w skutek którego jednym z powikłań są moje problemy z erekcją...
Jak to mawiają starzy indianie: "taki lajf", że czasami choć się chce to się nie może, a chemia też nie zawsze pomaga.
Temperament żony wysoki, wcześniej było nam w łóżku nie najgorzej (to jej opinia nie moja, bo mi było super)...
Ale jak nie mogliśmy to strasznie się irytowała. W którejś z kłótni wygarnąłem jej, że jak już musi to niech sobie szuka kogoś "na doczepkę"...
I tych słów dziś cholernie żałuję...
Chciałem jej "uchylić nieba", a w efekcie sobie uchyliłem piekła...
Bo sobie znalazła, bo żeby ją przy sobie zatrzymać zgodziłem się na otwartość w związku...
I teraz co dwa tygodnie znika u niego na weekend, a ja w domu - żeby przetrwać - chleję na umór.
Bo nie radzę sobie ze swoimi emocjami...
Raz czuję do niej pogardę i wstręt, raz - i to mnie szokuje - cieszę się, że mam k..wę za żonę
Bo jeśli chodzi o nasze relacje intymne, gwałtownie się poprawiło smile
Jedyna pani psycholog do której z tym poszedłem z marszu "wymiękła"...

Nikt z bliskich, rodziny, przyjaciół i znajomych nie wie: chcę ją chronić przed potępieniem, ale muszę się gdzieś wygadać...
Trafiło na to forum.
Jest/był ktoś w podobnej sytuacji związku pół-otwartego?
Jak sobie ów ktoś poradził jeśli był "tylko" stroną nieaktywną?
Czy w ogóle sobie poradził?
Czuję do jednej osoby jednocześnie miłość i nienawiść i nie ogarniam tego...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

Ja wiem, że Tobie teraz to już nie pomoże, ale no są sposoby na zaspokojenie kobiety kiedy się nie ma erekcji. A to, że seks spada to kwestia tego, że się o seksie myśli w zasadach "włóż - wyjmij"

A teraz co do tematu bardziej:
rozmawiałeś z nią o swoich odczuciach?

3

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

Że są inne sposoby to ja wiem i wiem też jak ją zaspokoić innymi "częściami ciała" smile
Rzecz w tym, że ona - jak się wyraziła - "marzy o tym by być rżnięta klasycznie", a to poza moim zasięgiem tak często jakby chciała...
A co do rozmów...
Rozmawiamy bez ogródek o wszystkim, o tym również, tylko ona uważa, że jak mąż nie może ma prawo "użyć protezy"...
A że mąż "odlatuje"? Cóż...
Ma jak mówi również "wrzuty sumienia" i (to mnie rozwala) "myśli o mnie, gdy się z nim seksi"

4

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

Cóż, też nie chciałabym być pozbawiona na resztę życia możliwości czucia penisa w sobie.

Nie ma żadnej medycznej opcji "pomocy" Tobie?

5

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

A dla mnie to co opisujesz Autorze to dramat i w zyciu nie chcialabym zyc w czyms takim. Zona Cie w mojej ocenie sprowadzila do roli penisa, ktory jako ze nie zawsze sprawny wymaga zastepstwa. Gdzie w tym wszystkim milosc, szacunek dla Ciebie i Twoich uczuc? Bo raczej nie mysli o Tobie z szacunkiem gdy jest jak piszesz rznieta klasycznie. Dla mnie nie rozni sie niczym od suki, ktora kieruja wylacznie instynkty.  A wszystko dlatego ze mezowi nie "staje" za kazdym razem. Dramat. Nie rozumiem jej ani Ciebie, ze w tym tkwisz. Dla mnie to jakas abstrakcja.

6

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

Poprawa się samo tylko, że za za wolno w stosunku do oczekiwań żony...
Nikt by nie chciał i nikomu nie życzę, ale wiem, że nie jestem jedyną osobą w takiej sytuacji...
Dlatego jestem ciekaw doświadczeń tych, którzy przez to przechodzili przede mną?
Jak to się u nich skończyło lub "rozwinęło"...
I jak opanowali swoją psychikę...

7

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...
feniks35 napisał/a:

A dla mnie to co opisujesz Autorze to dramat i w zyciu nie chcialabym zyc w czyms takim. Zona Cie w mojej ocenie sprowadzila do roli penisa, ktory jako ze nie zawsze sprawny wymaga zastepstwa. Gdzie w tym wszystkim milosc, szacunek dla Ciebie i Twoich uczuc? Bo raczej nie mysli o Tobie z szacunkiem gdy jest jak piszesz rznieta klasycznie. Dla mnie nie rozni sie niczym od suki, ktora kieruja wylacznie instynkty.  A wszystko dlatego ze mezowi nie "staje" za kazdym razem. Dramat. Nie rozumiem jej ani Ciebie, ze w tym tkwisz. Dla mnie to jakas abstrakcja.

Miałam napisać coś w tym samym stylu.

8

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

a czy on mysli o niej?
chyba tez nie

sorry, ale ja juz byn nigdy nie chciała nie byc klasycznie bzykana.
seks tez jest w życiu wazny

a ona w sumie nadal z nim jest i chce byc.
tylko bzyka ja ktoś inny

czyzby męska duma cierpiala?

jakby mi moj partner powiedzial, ze jest nieszczęśliwy z powodu braku seksu, ale nadal chce ze mna byc,a ta jedna potrzebę bedzie spełniał gdzie indziej?

dlaczego skazywac kobiete w kwiecie wieku na palce i język do konca życia?

9

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...
Muzoniusz napisał/a:

...związek otwarty, a raczej pół-otwarty

1. Czy powiedziala ci o zdradzie przed, ze ja planuje, czy juz "po" oswiadczyla, ze miala przygode i zamierza kontynuowac?
2. Czy gdybys ty chcial miec seks z inna kobieta, zaakceptowalaby to?
3. Nie rozwazaliscie trojkata, zaproszenia mezczyzny do Was, aby spedzac czas mimo wszystko razem?

Muzoniusz napisał/a:

Za miesiąc mija nasza 10 rocznica ślubu, a ja się chyba jednak cieszyć nie potrafię.
Jakiś czas temu (będzie mniej więcej rok) uległem wypadkowi samochodowemu w skutek którego jednym z powikłań są moje problemy z erekcją...

Chyba musialbys bardziej szczegolowo... Problemy z erekcja - jakie dokladnie: mozesz rzadko, krocej bo opada...? Cos ei dokladnie dzieje i co najbardziej uderza w twoja zone. W dalszej czesci wypowiedzi czytamy ze "relacje intymne sie poprawily" - co to oznacza? W jakim sensie poprawily?

Muzoniusz napisał/a:

Temperament żony wysoki, wcześniej było nam w łóżku nie najgorzej (to jej opinia nie moja, bo mi było super)...
Ale jak nie mogliśmy to strasznie się irytowała. W którejś z kłótni wygarnąłem jej, że jak już musi to niech sobie szuka kogoś "na doczepkę"...
I tych słów dziś cholernie żałuję...
Chciałem jej "uchylić nieba", a w efekcie sobie uchyliłem piekła...
Bo sobie znalazła, bo żeby ją przy sobie zatrzymać zgodziłem się na otwartość w związku...

Osobiscie mysle, ze wypadek to byl tylko gwozdz. Jesli kobieta mowi ze w lozku jest nienajgorzej, to oznacza ze jest fajnie, ale ze nie jest w pelni zaspokojona. Tak tez mowilam o swoim seksie z mezem. Od kilku lat zyjemy w otwartym zwiazku, wiecej niz trwa nasze malzenstwo. Propozycja byla moja. Dzis wiem, ze to nie tyle propozycja, co ultimatum  - bo przeciez niezaspokojona kobieta predzej czy pozniej poswieci wiele, zeby jednak te podstawowa potrzebe zaspokoic. Moj maz nie ulegl co prawda zadnemu wypadkowi, ale ma zwyczajnie mniejsze libido, nie jakos drastycznie, ale jednak. Nie jest tez tak otwarty i ciekawski w sferze seksu, sprobowal wielu rzeczy, bo ja chcialam, jedne mu sie spodobaly, inne nie.

Na poczatku jednak jego emocje byly identyczne jak twoje - czulam, ze ja go irytuje, ze czul do mnie cos w rodzaju pogardy - jak nigdy potrafil agresywnie sie zachowac, czy cos powiedziec. Odsuwac sie na jakis czas. Z drugiej strony, identycznie jak ty, sprawial wrazenie podnieconego faktem, ze bzykam sie z innymi. O dziwo, jego libido w tym czasie wzroslo i mielismy najlepszy seks, jaki kiedykolwiek mielismy ever. ZNam ten dualizm emocji, choc nie moge powiedziec, ze go rozumiem. Pewnie z moim mezem byscie sobie mieli do pogadania. Niestety choc czasem zaglada, nie ma tu konta.
Po jakims czasie sam zaczal korzystac z tej wolnosci i doceniac jej walory, dal sie namowic na seks grupowy, ktory tez go bardzo podnieca. Mimo wszystko, gdybym miala zupelnie szczerze powiedziec jakie emocje w nim wyczuwam: byloby to skrzyzowanie maksymalnego podniecenia, wyzwolenia seksualnego i zlosci (na mnie). Na codzien jest dzisiaj super, dobrze nam sie razem zyje, akceptujemy oboje ten wolny, otwarty zwiazek, nie rozliczamy sie z przygodnego seksu, choc wiem, ze on uzywa go znacznie mniej niz ja. Niewatpliwie jednak efekt Coolidge`a zadzialal.

Muzoniusz napisał/a:

Raz czuję do niej pogardę i wstręt, raz - i to mnie szokuje - cieszę się, że mam k..wę za żonę
Bo jeśli chodzi o nasze relacje intymne, gwałtownie się poprawiło smile
Jedyna pani psycholog do której z tym poszedłem z marszu "wymiękła"...

Dlaczego piszesz, ze ...k...we? Bierze pieniadze od niego za seks? Twoja zona ma jedynie innego stalego partnera, z ktorym za twoja wiedza spotyka sie na seks, ktorego jej brakuje z toba. Nie zasluzyla chyba na takie miano? Co powiesz. Czujesz chyba naprawde silny zal i zlosc, prawda?
Co do pani psycholog, ktora wymiekla... idz do profesjonalisty, bo ona nim nie byla.

Muzoniusz napisał/a:

.
I teraz co dwa tygodnie znika u niego na weekend, a ja w domu - żeby przetrwać - chleję na umór.
Bo nie radzę sobie ze swoimi emocjami...

dlaczego znika na weekend? nie moze sobie seksu zorganizowac tak, zeby nie zabieral waszego wspolnego czasu?

Muzoniusz napisał/a:

Nikt z bliskich, rodziny, przyjaciół i znajomych nie wie: chcę ją chronić przed potępieniem, ale muszę się gdzieś wygadać...
Trafiło na to forum.
Jest/był ktoś w podobnej sytuacji związku pół-otwartego?
Jak sobie ów ktoś poradził jeśli był "tylko" stroną nieaktywną?
Czy w ogóle sobie poradził?
Czuję do jednej osoby jednocześnie miłość i nienawiść i nie ogarniam tego...

Czesc naszych znajomych wie. Nie wstydzimy sie tego. Nie uznajemy seksualnego niewolnictwa w postaci tradycyjnej malzenskiej wiernosci, ktora dla nas nie ma zadnej wartosci sama w sobie.
Moj maz nie jest strone bierna, ale znacznie mniej aktywna. Przylapalam go kiedys na tym, ze mowil ze jedzie na seks, a wiem, ze byl gdzie indziej z kolega. Wiem, ze troche gra przede mna, chocc nie wiem poco. To nie zawody.
Mysle ze on sobie z tym swietnie poradzil, choc trwalo to...hmmmm.... rok bylo ciezko, kolejne dwa bylo roznie. Dzis jest bardzo dobrze.
Tak, mysle ze moj maz czuje do mnie milosc, jak i ja do niego, i jednoczesnie cos w rodzaju wkurwienia, ze taka jestem - ale ze juz nie moze mnie zmienic to to zaakceptowal.

Jesli nie jestes totalnym impotentem, to chyba rowniez mozesz z tego ukladu korzystac?

10

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

Wychodzi na to, że nie jest to sytuacja trwała. Czy było to wiadome, kiedy to "zaproponowałeś"? Że jest poprawa, po prostu trwa?
Dla mnie to niesłychanie przygnębiające. Ciekawi mnie, czy byłaby podobnie otwarta, gdyby to była odwrotna sytuacja - powiedzmy, że byłaby w zagrożonej ciąży, a potem w ciężkim połogu. Czy nie byłoby dla niej problemem, że szedłbyś zaspokoić się gdzieś indziej, bo ona czasowo nie mogłaby Ci zapewnić "klasycznego rżnięcia"?
Znam jeden taki otwarty związek i ci ludzie są szczęśliwi, jednak u nich taka decyzja nie została niczym wymuszona, razem doszli do wniosku, że chętnie chcieliby mieć więcej seksu, też takiego poza związkiem, a wyłączność wystarczy im emocjonalna, niewymuszona. Jestem jednak zdania, że nie każdy podoła czemuś takiemu, wręcz sądzę, że nieliczni.
Ty się ewidentnie męczysz. Nie jest Ci obojętny fakt, że Twoja żona uprawia seks jeszcze z kimś - i to dość ostentacyjnie, że Twoje inne walory nie okazały się dla niej tak istotne jak seks. No i co dalej? Skoro Tobie się poprawi, to kiedy będzie już dobrze - żona tak po prostu zrezygnuje z kochanka? Nie jestem co do tego przekonana. I co jeszcze później? U mężczyzn problemy z pożyciem pojawiają się wcześniej. Zaczną się kłopoty z prostatą - zacznie się ta emocjonalna karuzela od nowa?

11

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

no chyba wlasnie inne walory zdecydowały o tym,ze ciagle z nim jest i chce byc.
gdyby nie te inne walory to pewnie juz autor by byl po rozwodzie.

12

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

Jednego nie rozumiem: dlaczego "się cieszysz że masz k... za żonę"? Tego zdania nie zrozumiałam.

13

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...
_v_ napisał/a:

a czy on mysli o niej?
chyba tez nie

sorry, ale ja juz byn nigdy nie chciała nie byc klasycznie bzykana.
seks tez jest w życiu wazny

a ona w sumie nadal z nim jest i chce byc.
tylko bzyka ja ktoś inny

czyzby męska duma cierpiala?

jakby mi moj partner powiedzial, ze jest nieszczęśliwy z powodu braku seksu, ale nadal chce ze mna byc,a ta jedna potrzebę bedzie spełniał gdzie indziej?

dlaczego skazywac kobiete w kwiecie wieku na palce i język do konca życia?

Są małżeństwem , było na dobre  i na złe i w zdrowiu i w chorobie. Przecież Autor to ma po wypadku.
Tak, jakby kobieta była po amputacjii piersi po raku a mąż chodził do innej z "Walorami" . To nie wina człowieka, ze czasem spada na niego choroba czy wypadek.

14

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

"cieszę sie, że mam k..wę za żonę" to trochę ironia, ale trochę nie...
W łóżku lubimy pikantnie rozmawiać i takie słowa nie są dla nas przykre...
Z resztą to trochę i cytat z niej...

Czy poszedłbym do inne gdyby mi tego brakowało?
Nie wiem... nie chciałbym...
Wiedząc co sam czuję, nie chciałbym jej takiej jazdy fundować, ale...
nie wiem jak było by w realnej sytuacji...

Leczę się, ćwiczę... powoli jest coraz lepiej, ale chwilami czuję się bezsilny...
Choć chciałbym jej to dać po prostu bywa, że nie mogę, ale jednocześnie nie potrafię dać jej akceptacji na to, że ma "protezę"...

Najpierw sobie kogoś znalazła i raz sie z nim spotkała. Potem mi to SAMA powiedziała "prosząc" o dalszą zgodę...

15

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

Pomijajac juz fakt ze Autor wyraznie napisal iz ta sytuacja niedomagan jest tymczasowa i nie calkowita, co wiecej ulega poprawie ( takze dramatyczne wizje niektorych pan ze jak to on moze oczekiwac ze  zona na wieki zrezygnuje z seksu maja sie nijak do rzeczywistosci) to dla mnie nawet gdyby w tym wzgledzie byl ulomny na wieki niczego nie usprawiedliwia. Pol biedy gdy ktos sobie jest w luznym ukladzie z kims komu takie cos tez pasuje (celowo to nazywam ukladem.bo slowo zwiazek mi nie przejdzie przez gardlo) ale gdy w gre wchodzi malzenstwo gdzie ludzie sobie przysiegaja jakies elementarne wartosci a potem bez skrupolow to depcza bo mezowi nie staje 5 razy w tygodniu to rzygac mi sie chce doslownie. No i ciekawa jestem czy to wyzwolenie i otwartosc bylaby podobna gdyby te panie spotkala jakas tragedia ( wypadek , rak) i maz powiedzialby sory batory ale mi nie wystarczasz, ide wybzykac inna.  Bo ja wolalabym zeby mnie calkiem zostawil niz wracal i obejmowal tymi dlonmi ktorymi przed chwila macal kochanke. Bo co z tego ze jemy wspolne kolacje, spimy w jednym lozku i nadal nosimy to samo nazwisko skoro on mnie nie szanuje, nie kocha a nawet twierdzac ze kocha uwaza mnie za wybrakowanego bubla do ktorego w swym niezmierzonym milosierdziu cos jednak nadal czuje.

16

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

Myślę, że miałabym spore opory nie dlatego, że otwarty związek, ale w jakich okolicznościach to się zadziało. Nie pachnie to zaufaniem i dorosłą decyzją z troską o drugiego człowieka, a raczej ultimatum, wymuszaniem, graniem. Właśnie z tego tytułu - najpierw kogoś znalazła, a potem "poprosiła" o zgodę, a raczej wysunęła żądanie. Co by było, gdybyś się nie zgodził? Rozwiodłaby się z tobą, bo przez jakiś czas nie jesteś w stanie zapewnić jej "klasycznego rżnięcia"?

Moim zdaniem otwarty związek powinien zacząć się od długich rozmów, wspólnego ustalenia granic, czy może ustalenia że tych granic nie ma... Nie wiem, cokolwiek, więcej komunikacji i prawdy w tym wszystkim.

Trochę to brzmi, jakby ona znalazła sobie wytrych na romans. Za mało mi  w tym jej troski o ciebie, wsparcia w tej trudnej dla ciebie też sytuacji.

17

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...
_v_ napisał/a:

no chyba wlasnie inne walory zdecydowały o tym,ze ciagle z nim jest i chce byc.
gdyby nie te inne walory to pewnie juz autor by byl po rozwodzie.

W tym wypadku zdecydowanie obstawiam, że babie się nie chce sobie na głowę ściągać problemów z rozwodem, a jak widać - ma męża w garści. Poszła w tango, zalegalizowała to i jeszcze tak zakręciła, że to on czuje się źle z tym, że jej zaspokoić nie może. No aż ciarki przechodzą, pogoniłabym ją z domu na jego miejscu, dla mnie to zbyt abstrakcyjne i zwyczajnie złe.

18 Ostatnio edytowany przez Harvey (2018-01-23 00:11:43)

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...
_v_ napisał/a:

sorry, ale ja juz byn nigdy nie chciała nie byc klasycznie bzykana.

...

_v_ napisał/a:

dlaczego skazywac kobiete w kwiecie wieku na palce i język do konca życia?

https://media.tenor.com/images/a85744146e8cd368002b9e29888d20bc/tenor.gif

Mogłabyś rozwinąć swą myśl?

edit.

Sorry, nie doczytałem "nie" w "nie" w zdaniu. Nie, że nie, bo nie, ale nie wyszło... wink

Nie było pytania.

19 Ostatnio edytowany przez vicky85 (2018-01-23 00:17:29)

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...
Harvey napisał/a:
_v_ napisał/a:

sorry, ale ja juz byn nigdy nie chciała nie byc klasycznie bzykana.

...

_v_ napisał/a:

dlaczego skazywac kobiete w kwiecie wieku na palce i język do konca życia?

https://media.tenor.com/images/a85744146e8cd368002b9e29888d20bc/tenor.gif

Mogłabyś rozwinąć swą myśl?

big_smile:DD: oj sie Harveyek przyczepil do _V_, ona z pospiechu walnela takie skroty myslowe z zastosowaniem negacji zaprzeczenia przed kolejnym zaprzeczeniem:) nie udawaj ze nie wiesz!

W jednym i drugim zdaniu chodzilo zapewne o to, ze palce i jezyk na dluzsza mete nie zaspokoja kobiety i do pelnego zaspokojenia a wiec i poczucia szczescia potrzebny jest "klasyk", czyli k&tas w srodku.
No i ja sie zgadzam. Trudno sie nie zgodzic.

Czegos jeszcze Pan nie rozumie?:)


EDIT: nie zauwazylam twojego EDIT-u. Nie bylo odpowiedzi:D:D:D:D

20

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

Standardowo to mężczyzna udzie na boki, bo partnerka jest niedyspozycyjna.

W tym przypadku akurat kobieta poszukała sobie zastępstwo na czas niedyspozycyjności męża .


W przypadku kiedy mężczyzna szuka zastępstwa , ocena jest jednoznaczna - rycerz powinien dbać o swoją damę , wspierać ja .

A czy dama musi dbać o swojego rycerza ?
Nie musi. Może .
Jak rycerz straci miecz, to jaki z niego rycerz ?

21

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

Czy aby na pewno chodzi tutaj o seks? To wygląda na wcześniejsze poluzowanie więzi. Nic tak nagle się nie dzieje. Ciekawe jakie słowa padały między Wami przed słowami znajdź sobie kochanka i potem... Dziwne tez że żona spędza z nim całe weekendy.. To też o czymś świadczy.

22

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...
Ela210 napisał/a:

Czy aby na pewno chodzi tutaj o seks? To wygląda na wcześniejsze poluzowanie więzi. Nic tak nagle się nie dzieje. Ciekawe jakie słowa padały między Wami przed słowami znajdź sobie kochanka i potem... Dziwne tez że żona spędza z nim całe weekendy.. To też o czymś świadczy.

Byłbym głupcem, gdybym uważał, że to tylko o seks chodzi...
Rzecz w tym, że naprawdę nie wiem o co chodzi jeszcze...
Podobno wszystko zaczyna się psuć, gdy zaczyna psuć się komunikacja, ale...
Do czasu mojego wypadku uchodziliśmy śród znajomych wręcz za wzorzec zgodności i komunikacji małżeńskiej i jeśli mi to oceniać - rzeczywiście tak było...
Nie było między nami tematów tabu, fochów, cichych dni, wszystkich tych słynnych: "ty wiesz o co chodzi", "przecież to oczywiste", "no nie udawaj, że nie wiesz", "jak zwykle nic nie rozumiesz" smile
Ja nie bałem się jej niczego powiedzieć i sądziłem, że ona również się nie boi...
Oczywiście, bywały "gorsze dni", "różnice zdań", scysje, parokrotnie nawet dłuższe (kilkugodzinne) kłótnie, ale w jakim związku tego nie ma...
Dziś, sięgając pamięcią wstecz, mam wrażenie, że to zaczęło się pogarszać, gdy żona spełniła swoje zawodowe marzenie, a jednocześnie ja w tym czasie uległem wypadkowi.

23 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-01-23 13:33:27)

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

Widzisz, ja po prostu nie wierzę, że "jedno nieopatrzne zdanie" może zachwiać związkiem.
Ze swojej strony mogę jedynie poradzić Ci, abyś- jeżeli jesteś w stanie strawić sytuację- nie koncentrował się na tym, że żona ma kochanka, ale starał się być dla niej jak najlepszym mężczyzną. Tyle możesz zrobić. I trzymaj kciuki byś na tle kochanka wypadał dobrze.. przykro mi.
Mozesz żonie powiedzieć, ze nie zgadzasz się na taki układ i odciąć się. To już tylko Twoja decyzja. I później jej decyzja.
Dlaczego spełnienie zawodowych ambicji żony było dla WAS problemem?
Poszło to po linii--- nie czuję się wystarczająco męski, potem wypadek, problemy --- jeszcze bardziej nie czuję się męski i rzucam hasło- znajdź sobie kochanka, co sprowadza cię jeszcze bardziej w dół w oczach żony..? Musiałeś jej "zaleźć za skórę"  skoro nie kryje się z tym- powiadamia Cię wręcz, znika ostentacyjnie na weekendy.- nie musiałaby tego robić, mogłaby to ukryć przed Tobą.. Chce żebyś cierpiał? Pytanie za co? Czy po prostu zawsze była nieempatyczną babką?

24

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

Współczuję Ci, musi Ci być bardzo ciężko.
Nawet nie wiem, co mogłabym napisać.

Dziwię się trochę Twojej żonie. Jest wiele możliwości, by się zaspokoić, niekoniecznie trzeba iść na bok...

25

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

żona usankcjonowała zdradę, ty udajesz że jest ok.
udajesz że to nie zdrada tylko swobodny styl zycia, haha.
każdy może żyć jak mu się podoba, ale za aprobata drugiej strony, jesli V chce się bzykac z kim dusza zapragnie to niech znajdzie faceta/babkę, któremu to wsio ryba, jesli ty takiej nie chciałeś, to się rozwiedż.
Ciekawe jak by było odwrotnie - np. kobiecie w zagrożonej ciązy facet by powiedział "to ja się zabawię z inną, a jak nie chcesz to spadaj"....
tylko ja nie wiem, co cię przy tej kobiecie trzyma, serio...

26

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...
Ela210 napisał/a:

Czy aby na pewno chodzi tutaj o seks? To wygląda na wcześniejsze poluzowanie więzi. Nic tak nagle się nie dzieje. Ciekawe jakie słowa padały między Wami przed słowami znajdź sobie kochanka i potem... Dziwne tez że żona spędza z nim całe weekendy.. To też o czymś świadczy.

Czyli zwykła , standardowa zdrada... a słowa o otwartym związku to zwykła ściema, przykrywka dla prawdziwego powodu...

27 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2018-01-28 07:45:02)

Odp: Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

Moim zdaniem właśnie w takich sytuacjach widać kto nas kocha. Jeżeli druga osoba nas kocha, to jest obok nas i ostatnie o czym myśli jak mąż jest chory i mu ciężko, to iść do innego na seks. Czy ona pomyślała jak się czujesz nawet i fizycznie? Nie jest jej przykro, że mąż uległ wypadkowi, jedyne o czym myśli to seks? Według mnie w takiej sytuacji tym co najważniejsze jest, by jeżeli ludzie się kochają, by przejść przez to razem, pomagać mężowi w leczeniu i być obok niego. Seks jest ważny, ale są sytuacje, gdy schodzi na dalszy plan i każdy jak chce to wytrzyma. Nie kieruje nami tylko popęd, mamy rozum i spokojnie można sobie poradzić. Tutaj przecież nie chodzi o sytuację, która trwa latami. Potem, gdy jest leczenie, gdy samopoczucie się poprawia, to można próbować z seksem, w razie czego prosić o pomoc lekarza. Nikt przecież Twojej żonie nie powiedział, że już nigdy nie będzie seksu. Warto dbać o to, by przywrócić seks, ale z mężem, a nie lecieć do innego. Przykre jest także, że ona prosi Cię, by dalej z nim się spotykać i uprawiać seks, mimo że przecież widzi jak Cię rani, straszny brak empatii... Zwłaszcza, że seks między Wami się poprawił i skoro dalej się z nim spotyka, to może spotykałaby się nawet gdyby nie wypadek... No i tak sobie usprawiedliwia tę zdradę... Według mnie nie powinieneś zgadzać się na coś co Cię rani, a powiedzieć wprost, że mieliście być wobec siebie wierni, Ty się dla niej starasz, a ona chodzi do innego. Zobaczymy czy wtedy coś się zmieni. Nie powinieneś czuć się gorszy, wypadek nie jest zależny od Ciebie, a kobiety przecież też chorują i czasem nie ma seksu jakiś czas. Dobry przykład z urodzeniem dziecka, też nie można seksu od razu uprawiać. Taki facet niby też ma prawo iść do innej? No raczej nie i wtedy byłyby na forum głosy, że seks nie jest najważniejszy i jak to nie może wytrzymać. Tutaj w drugą stronę też powinno być zrozumienie, a nie uważanie, że to tylko facet ma rozumieć. Wypadek może spotkać każdego, tak samo choroba, a ludzi powinna łączyć więź, a nie tylko seks. Wtedy ludzie są ze sobą także w trudnych chwilach, bo co to za problem być z kimś jak jest dobrze? Żaden, a na pewno w całym życiu dobrze nie będzie i jakieś problemy będą.

Posty [ 27 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Jedno nieopatrzne zdanie, czyli...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024