Muzoniusz napisał/a:...związek otwarty, a raczej pół-otwarty
1. Czy powiedziala ci o zdradzie przed, ze ja planuje, czy juz "po" oswiadczyla, ze miala przygode i zamierza kontynuowac?
2. Czy gdybys ty chcial miec seks z inna kobieta, zaakceptowalaby to?
3. Nie rozwazaliscie trojkata, zaproszenia mezczyzny do Was, aby spedzac czas mimo wszystko razem?
Muzoniusz napisał/a:Za miesiąc mija nasza 10 rocznica ślubu, a ja się chyba jednak cieszyć nie potrafię.
Jakiś czas temu (będzie mniej więcej rok) uległem wypadkowi samochodowemu w skutek którego jednym z powikłań są moje problemy z erekcją...
Chyba musialbys bardziej szczegolowo... Problemy z erekcja - jakie dokladnie: mozesz rzadko, krocej bo opada...? Cos ei dokladnie dzieje i co najbardziej uderza w twoja zone. W dalszej czesci wypowiedzi czytamy ze "relacje intymne sie poprawily" - co to oznacza? W jakim sensie poprawily?
Muzoniusz napisał/a:Temperament żony wysoki, wcześniej było nam w łóżku nie najgorzej (to jej opinia nie moja, bo mi było super)...
Ale jak nie mogliśmy to strasznie się irytowała. W którejś z kłótni wygarnąłem jej, że jak już musi to niech sobie szuka kogoś "na doczepkę"...
I tych słów dziś cholernie żałuję...
Chciałem jej "uchylić nieba", a w efekcie sobie uchyliłem piekła...
Bo sobie znalazła, bo żeby ją przy sobie zatrzymać zgodziłem się na otwartość w związku...
Osobiscie mysle, ze wypadek to byl tylko gwozdz. Jesli kobieta mowi ze w lozku jest nienajgorzej, to oznacza ze jest fajnie, ale ze nie jest w pelni zaspokojona. Tak tez mowilam o swoim seksie z mezem. Od kilku lat zyjemy w otwartym zwiazku, wiecej niz trwa nasze malzenstwo. Propozycja byla moja. Dzis wiem, ze to nie tyle propozycja, co ultimatum - bo przeciez niezaspokojona kobieta predzej czy pozniej poswieci wiele, zeby jednak te podstawowa potrzebe zaspokoic. Moj maz nie ulegl co prawda zadnemu wypadkowi, ale ma zwyczajnie mniejsze libido, nie jakos drastycznie, ale jednak. Nie jest tez tak otwarty i ciekawski w sferze seksu, sprobowal wielu rzeczy, bo ja chcialam, jedne mu sie spodobaly, inne nie.
Na poczatku jednak jego emocje byly identyczne jak twoje - czulam, ze ja go irytuje, ze czul do mnie cos w rodzaju pogardy - jak nigdy potrafil agresywnie sie zachowac, czy cos powiedziec. Odsuwac sie na jakis czas. Z drugiej strony, identycznie jak ty, sprawial wrazenie podnieconego faktem, ze bzykam sie z innymi. O dziwo, jego libido w tym czasie wzroslo i mielismy najlepszy seks, jaki kiedykolwiek mielismy ever. ZNam ten dualizm emocji, choc nie moge powiedziec, ze go rozumiem. Pewnie z moim mezem byscie sobie mieli do pogadania. Niestety choc czasem zaglada, nie ma tu konta.
Po jakims czasie sam zaczal korzystac z tej wolnosci i doceniac jej walory, dal sie namowic na seks grupowy, ktory tez go bardzo podnieca. Mimo wszystko, gdybym miala zupelnie szczerze powiedziec jakie emocje w nim wyczuwam: byloby to skrzyzowanie maksymalnego podniecenia, wyzwolenia seksualnego i zlosci (na mnie). Na codzien jest dzisiaj super, dobrze nam sie razem zyje, akceptujemy oboje ten wolny, otwarty zwiazek, nie rozliczamy sie z przygodnego seksu, choc wiem, ze on uzywa go znacznie mniej niz ja. Niewatpliwie jednak efekt Coolidge`a zadzialal.
Muzoniusz napisał/a:Raz czuję do niej pogardę i wstręt, raz - i to mnie szokuje - cieszę się, że mam k..wę za żonę
Bo jeśli chodzi o nasze relacje intymne, gwałtownie się poprawiło 
Jedyna pani psycholog do której z tym poszedłem z marszu "wymiękła"...
Dlaczego piszesz, ze ...k...we? Bierze pieniadze od niego za seks? Twoja zona ma jedynie innego stalego partnera, z ktorym za twoja wiedza spotyka sie na seks, ktorego jej brakuje z toba. Nie zasluzyla chyba na takie miano? Co powiesz. Czujesz chyba naprawde silny zal i zlosc, prawda?
Co do pani psycholog, ktora wymiekla... idz do profesjonalisty, bo ona nim nie byla.
Muzoniusz napisał/a:.
I teraz co dwa tygodnie znika u niego na weekend, a ja w domu - żeby przetrwać - chleję na umór.
Bo nie radzę sobie ze swoimi emocjami...
dlaczego znika na weekend? nie moze sobie seksu zorganizowac tak, zeby nie zabieral waszego wspolnego czasu?
Muzoniusz napisał/a:Nikt z bliskich, rodziny, przyjaciół i znajomych nie wie: chcę ją chronić przed potępieniem, ale muszę się gdzieś wygadać...
Trafiło na to forum.
Jest/był ktoś w podobnej sytuacji związku pół-otwartego?
Jak sobie ów ktoś poradził jeśli był "tylko" stroną nieaktywną?
Czy w ogóle sobie poradził?
Czuję do jednej osoby jednocześnie miłość i nienawiść i nie ogarniam tego...
Czesc naszych znajomych wie. Nie wstydzimy sie tego. Nie uznajemy seksualnego niewolnictwa w postaci tradycyjnej malzenskiej wiernosci, ktora dla nas nie ma zadnej wartosci sama w sobie.
Moj maz nie jest strone bierna, ale znacznie mniej aktywna. Przylapalam go kiedys na tym, ze mowil ze jedzie na seks, a wiem, ze byl gdzie indziej z kolega. Wiem, ze troche gra przede mna, chocc nie wiem poco. To nie zawody.
Mysle ze on sobie z tym swietnie poradzil, choc trwalo to...hmmmm.... rok bylo ciezko, kolejne dwa bylo roznie. Dzis jest bardzo dobrze.
Tak, mysle ze moj maz czuje do mnie milosc, jak i ja do niego, i jednoczesnie cos w rodzaju wkurwienia, ze taka jestem - ale ze juz nie moze mnie zmienic to to zaakceptowal.
Jesli nie jestes totalnym impotentem, to chyba rowniez mozesz z tego ukladu korzystac?