Witam,
natrafiłem na to forum przypadkiem, albo może wcale nie przypadkiem? Nie wiem czy to odpowiedni dział, by trochę się "otworzyć", nie wiem czy to we mnie jest problem, co robię źle i co mogę zrobić by było lepiej.. Mam 27 lat (za 2 tygodnie). Od dziecka noszę aparat słuchowy ponieważ po przebytej chorobie straciłem słuch w prawym uchu, i trochę w lewym. Mimo wszystko zawsze sobie radziłem, w szkole czy na studiach, czy to podstawówka czy gimnazjum czy technikum. Nie bylem nigdy wyrzutkiem, nigdy się nad sobą nie użalałem. Miałem dużo znajomych, lepszych, gorszych - jak to w życiu, lubiłem się napić, nie miałem problemów z nauką (skończyłem mgr), do niedawna miałem pracę, niestety nie przedłużono ze mną umowy, szukam obecnie. W pewnym momencie coś zaczęło się psuć, pierwsze złe doświadczenie w życiu to technikum gdy dziewczyna ze mną zerwała po 3 miesiącach tłumacząc ze za bardzo mi zależy, za bardzo chcę - długo dochodziłem do siebie, potem przez parę lat różne epizody z dziewczynami, ale nigdy nie był to poważny związek i każdorazowo gdy nie wychodziło zamykałem się w sobie jeszcze bardziej. To jest fakt - jestem bardzo wrażliwy. Chcę zawsze dużo dać od siebie, a gdy sam nie otrzymuję nic w zamian.. to dołuje mnie strasznie. Nie potrafię nawiązać albo trafić na dziewczynę - normalną, miłą dziewczynę. Taką, która by mnie pokochała i którą pokochałbym ja. Coraz częściej mam wrażenie, że jestem odpychający, że to, że noszę aparat słuchowy niszczy mnie w oczach dziewczyn. A mam naprawdę wielu znajomych, nigdy nie mam problemów pogadać z dziewczynami.. Straciłem wiarę w siebie, rok temu przeszedłem lekki na szczęście udar mózgu (efekt picia energetyków, palenia papierosów, kawy, braku snu itp), fajki rzuciłem od razu. Czasami się zastanawiam, że dawno bym poszedł na dno gdyby nie mój przyjaciel. Jest ode mnie młodszy o 7 lat, ma dziewczynę i wiele wspólnych zainteresowań ze mną, poznaliśmy się, polubiliśmy i spędzamy naprawdę dużo czasu - to jedyna osoba do ktorej zawsze mogę zagadać. Prawdziwy przyjaciel. A jednak kłócę się z nim tak często.. Nie jest to tylko moja wina, on też ma mnie czasami dość a jednak ciągle się przyjaźnimy. Gdy on ma problemy, zawsze jestem przy nim, gdy ja mam problemy (a mam je stale..) wiem ze mogę na niego liczyć. Czasami zazdroszczę mu tego, że ma wszystko.. Nigdy nie powie mi czegoś miłego, nie podbuduje mnie jakimś gestem czy słowem mówiącym ze jestem dla niego tak wazny jak on dla mnie bo to, że mam przyjaciela to w tym momencie jedyne co mnie trzyma przy życiu. Że mam kogoś takiego. A ja? Mam rodzinę, przyjaciela, mialem pracę w ktorej czulem sie dobrze, a nie mam i nie potrafię znaleźć miłości (a samej miłości się boję bo nie mam doświadczenia..., odczuwam stres z tym związany) i wiem, że nie będę szczęśliwy dopóki nie znajdę tej stabilizacji w życiu. Czuję, że gdybym był szczęśliwy to wiele rzeczy w moim życiu by się poprawiło, moje relacje z przyjacielem na którym tak bardzo mi zależy, z rodziną, znowu byłbym tym optymistycznie nastawionym do życia chłopakiem, znowu cieszyłbym się z głupot. Często udaję przed ludźmi dobry humor, gdy jednak przyjaciel nie ma dla mnie czasu, gdy siedze sam w pokoju wieczorem, to czuję sie taki samotny.. Jestem wybuchowy, mam trudny charakter i jestem taki uparty, w sumie jak on. A jednak w te lepsze dni mam wrażenie, że jakoś sobie w życiu poradziłem mimo tej niepełnosprawności, że znajomi i mój przyjaciel mnie lubią, ze jestem dla nich ważny. A w te gorsze, czuje sie jak piąte koło u wozu, gdy coś nie idzie po mojej myśli to czuję taką frustrację, złości, bezsilność i łzy, że sobie nie radzę, że nie mam kogoś kto mnie pokocha i jestem do niczego.. A przy okazji ranię przyjaciela i bliskich swoim zachowaniem, choć sam często czuję się raniony przez nich. Złość zmienia się w smutek, siedzę i słucham muzyki i myślę o wszystkim. Jest mi przykro.. Zawsze chcę dobrze, zawsze daje od siebie 100% czy to chodzi o przyjaciela czy dziewczyny, a gdy coś nie idzie tak jak chcę to potrafię wszystkie dobre uczynki przekreślić jakimś złym zachowaniem, kłótnią, złością i zamknięciem się w sobie..
Co zrobić bym był szczęśliwy? Znaleźć dziewczynę.. Nawet na Badoo większość nawet nie odpisuje.. Czuję, że to jest to czego potrzebuję, akceptacji i poczucia, że komuś na mnie zależy. Chciałbym znów w siebie uwierzyć i czuć się docenionym przez innych...