Jest mały topic.Mija powoli rok od zakończenia "związku" z Modliszka.Suma summarum okazało się (twardy dowód) że była ze mną z wyrachowania (świadomie) i wygody.
O Ile uporalem się ze wszystkimi "trudnymi" emocjami(szczególnie na fali informacji jakie do mnie dotarły na temat tamtego okresu i próby ponownego zwerbowania mnie przez modliszke) ,jest efekt uboczny.Poza koleżeński smiechami itp odruchami - jedyna kobieta do której cieplo odnoszę, jest moja 4letnia córka.Cała reszta jest mi obojętna.Bylem na kilku randkach ale "drażni" mnie nawet złapanie za rękę.Stało się zwykłą niewygoda.Nie spotykam się dlatego teraz z nikim,nawet nie planuje.Poza nielicznymi kobietami na które jeszcze spojrzę, reszta po prostu... Nie jest hmm,pociągająca.Ot człowiek i tyle.Znajomi zzwrócili mi uwagę że kiedyś byłem pogodnym wesolkiem a teraz chociaż nie jestem mrukiem wprawdzie ale stałem się chłodny ,bardzo zasadniczy. Lód w spojrzeniu.
Owszem, ćwicze ,korzystam z rozrywek i.miewam dobry nastrój - niestety gdzieś w jakiejś części stałem się 'obojętny'.
Ma ktoś jakiś ppomysł?Bo mnie się skończyły.Tyczy się to również seksu.
Miałem propozycje od koleżanki z pracy,wylądowaliśmy u niej i...Nie miałem na nią ochoty. Szczupła ładna blondynke.
1 2017-12-23 02:42:34 Ostatnio edytowany przez Pirx (2017-12-23 02:46:01)
Pirx, mam identycznie!:)
Z jednym wyjątkiem - skoro Ty się nad tą obojętnością w ten sposób zastanawiasz to czy aby napewno jest to obojętność?
Ja mam poczucie, że jakby "wyrosłam" z potrzeby randkowania i rytuałów godowych, może masz podobnie tylko czujesz niepokoj czy to aby napewno normalne?;)
Coś w ten deseń.
Kiedyś mimochodem zwracałem uwagę na płeć piękna - teraz Tricia Helfer mogłaby usiąść nago przede mną a ja zapytalbym ją czy chce kawę czy herbatę i nawet źrenice by mi się nie rozszerzyly.(Zrobiłem mały eksperyment ,nie z nią ;-)- i tak zareagowalem)
A z tymi rytualami -tak.
Po prostu jakby to było spotkanie na ulicy.
A kiedyś kwiaty,śniadania, itp.Czekanie na sms czasem.Teraz : jest to jest .Nie ma? Też dobrze.
Kolezanka dwoila się i troila przez chwilę i...
Po prostu nic .Nie mialem ochoty.Bez zaburzenia erekcji ;-)
Od zawsze byłem makabrycznie odporny na "zaloty",ale teraz to koszmar.Żadnej reakcji.
To też mnie martwi.
Czas najlepszym lekarzem......bo jak w piosence "niech się święci niepamięci cud".
Widocznie zbyt mało go upłyneło. Zająć się swoim, hobby, zainteresowani, jakieś wycieczki itp.
Samo wróci.
I tu dochodzimy do sedna.Coraz bardziej mi się to podoba.Ostatni raz tak skupiony (w sensie mentalnym) i zdyscyplinowany wewnętrznie byłem 10 lat temu.Może 15.Obydwa efekty występują razem.A jednocześnie zachowuje dynamikę reakcji itp.
Np. na krav madze zniknęły wahania, po prostu póki mam siłę w mięśniach jest dynamiką z precyzją.
I pewna forma bezwglednosci.Na trwałe.
W tańcu umiem się wczuć w rytm i popłynąć, a na koniec "pstryk" i wyłączone.
Z Tym ze to o czym wspomnialas Husky,jest przynajmniej u mnie o dwa kroki dalej. I to mnie właśnie niepokoi.;-)Kiedy po randkach uznałem że nic z tego to spokojnie to powiedziałem i nie miałem żadnych wyrzutów sumienia.
Kolezance tamtego wieczoru również.
Grzecznie ale bezapelacyjnie.Tutaj również wyczulem trwała zmiane.
Po prostu nachodzą mnie obawy ze stałem się "psychopata" w tym względzie.
Bylem ciepłym, dynamicznym człowiekiem ,pełnym empatii i wrażliwości a teraz o ile rozumiem czyjeś rozemocjonowanie to mnie nie to nie rusza.Rownie dobrze, po sseksie mógłbym wstać pójść do sklepu po bułki,a poziom czułości z mojej strony byłby minimalny.
To banał... ale w życiu piękne są tylko chwile. Coś nas czasem męczy, jakiś problem czy niedostatek, ale czy to musi przekreślać takie chwile? Czy można się ucieszyć po prostu obecnością kogoś miłego z nami? Chociaż przez chwilę?
@Pirx... pewnie niejeden mężczyzna chciałby spędzić wieczór z koleżanką, której zależy tez na tym, aby z nim chwilę pobyć... jeśli jednak w tym spotkaniu bedą dominować twoje negatywne emocje, to niszczysz to... ona była dla Ciebie wtedy... a Tyyy? Ty chciałeś czegoś więcej? Ona te chwile spędzała z Tobą, a Ty byłeś ze swoimi problemami? Wg mnie to wyniszczanie swojego i czyjegoś życia.
Zamiast oddzielić truciznę od nektaru, ludzie często to mieszają i powstaje trujący nektar, a potem się dziwią że są nieszczęśliwi.
Tu się Gary nie zrozumieliśmy i poplynales ;-)Pięknie i poetycko napisane - nie w tym sęk.
Nie było trucizny,nie było złych emocji.
Było miło jeśli chodzi o atmosferę.
Nie na tyle aby jednak skłonić mnie do konsumpcji.Thats all.
Kompletny brak reakcji w kontekście pociągu lub chęci na "namiętność ".
:-)
Nie sądzę, by złe doświadczenia ze związku mogły zmienić na trwałe charakter człowieka, raczej to jest chwilowe, bo rok to w końcu nie tak długo..
może zrób sobie przerwę, bo szkoda mi tej dziewczyny, o której tu pisałeś..
Ekspert ze mnie żaden, ale uważam, że nie ma sensu niczego na siłę robić. Przecież nie ma obowiązku czuć określonych rzeczy, mieć określone pragnienia itd. Taki czas masz i tyle. Przejdzie.
Ja może i bym porandkowała, gdyby się ktoś fajny trafił, ale generalnie też mi się nie chce zawracać sobie głowy kolejnym pierwszym i ostatnim spotkaniem albo gośćmi zainteresowanymi wyłącznie rozrywką.
Ekspert ze mnie żaden, ale uważam, że nie ma sensu niczego na siłę robić. Przecież nie ma obowiązku czuć określonych rzeczy, mieć określone pragnienia itd. Taki czas masz i tyle. Przejdzie.
Ja może i bym porandkowała, gdyby się ktoś fajny trafił, ale generalnie też mi się nie chce zawracać sobie głowy kolejnym pierwszym i ostatnim spotkaniem albo gośćmi zainteresowanymi wyłącznie rozrywką.
...zwłaszcza, że tyle jest na świecie ciekawszych i ważniejszych spraw od randkowania:)
A jeszcze jak pomyślę o wszelkich "konwenansach" randkowych zamiast których mogę spotkać się z kimś w celu ciekawej debaty albo wspólnego działania to już w ogóle mi się odechciewa. Jakby nie patrzeć, bez odczuwania "zewu natury" nie ma absolutnie żadnych racjonalnych przeslanek, żeby zająć się tandetnym i w gruncie rzeczy nudnym klimatto romantikko;)
Wrr...Nawet nie wspominaj ;-)Wcześniej koleżanki "szkolilem" jak rozpoznać podrywacza oczytanego "gierek " z forów, tak później sam już umiałem wyłapywać sztuczki z porad z Cosmo i kanałów 'Jak poderwać faceta".W efekcie mam odrzut na ttakie zachowania.Wolę sstary dobry "spontan".
Wracając do meritum : o ile "kontrolowana agresja " jest w mojej naturze, i tak samo jest z reszta emocji o tyle chwilowo "przeraża" mnie skala niereagowania na ciało i "pieszczoty " kobiety. Po prostu makabryczna wewnętrzna dyscyplina.Zaczynam się czuć trochę jjak drapieżnik wypatrujacy interesującej "ofiary".
:-)
No nic,może macie rację.Zobaczymy.Tak zwane mizianki-Przytulanki już nie działają i to na stałe.
Nie sądzę, by złe doświadczenia ze związku mogły zmienić na trwałe charakter człowieka, raczej to jest chwilowe, bo rok to w końcu nie tak długo..
może zrób sobie przerwę, bo szkoda mi tej dziewczyny, o której tu pisałeś..
Jestem prawie 5 lat sama i generalnie odczuwam to samo, co Pirx Więc to niekoniecznie chwilowe - czego mu nie życzę
Ja się w sumie przyzwyczaiłam już, latam se na randki tak chyba dla uspokojenia sumienia... no, chyba że faktycznie ewentualnie ciągle to "nie ten" i nic nie iskrzy
tak bywa
Napisałeś o niej "modliszka". Trochę to mówi o istocie problemu, gdyby to była osoba, która jawnie łamie zasady np. zdradza, łatwiej byłoby określić za co jesteś zły na nią, ale jak rozumiem stworzyła iluzję fajnej relacji, a jaka jest ta relacja w rzeczywistości, odkryłeś gdy byłeś już w potrzasku. Teraz czujesz niesmak z powodu jej zachowania, ale pewnie masz jakiś nieokreślony żal do siebie, że mimo doświadczenia dałeś się oszukać, że nie wiesz, co było prawdziwe, a co z wyrachowania.
Kiedyś moja koleżanka miała podobny stan, wszystko szło fajnie, byli już zaręczeni, a gość nagle uznał, że nie, że woli inną. Dziewczyna odchorowała to, ale nawet gdy doszła do siebie, to miała niechęć do facetów, (zakładając, że wszyscy są tacy sami). Teraz czasem zdarza się jej z kimś spotkać, ale bez przekonania, że to musi iść w kierunku jakiegoś związku (od tamtej pory nie była w jakieś dłuższej relacji z żadnym facetem)
Może właśnie w tym jest klucz- w zapomnieniu i przebaczeniu "krzywdy" którj doznaliśmy od partnera, uznaniu, że tak się musiało stać i nie ma w tym niczyjego celowego działania, uznaniu słabości i niedoskonałosci ludzi. I wtedy na kogoś można spojrzeć tak naprawdę, zobaczyć człowieka..
A Seks zaczyna się w głowie, więc jak go tam nie ma, szkoda dziewczynom zabierać czas.. Na samym fakcie, że ktoś jest ładną blondynką, jak widać nie można polegać..
Może właśnie w tym jest klucz- w zapomnieniu i przebaczeniu "krzywdy" którj doznaliśmy od partnera, uznaniu, że tak się musiało stać i nie ma w tym niczyjego celowego działania, uznaniu słabości i niedoskonałosci ludzi. I wtedy na kogoś można spojrzeć tak naprawdę, zobaczyć człowieka..
tak byłoby najprościej, ale to działa gdy jest jakaś obiektywna przyczyna, natomiast nie musi zadziałać, gdy okazuje się, że każda szczęśliwa chwila była zagrana, miała coś na celu, a nie wynikała z chęci bycia razem.
Ela210 napisał/a:Może właśnie w tym jest klucz- w zapomnieniu i przebaczeniu "krzywdy" którj doznaliśmy od partnera, uznaniu, że tak się musiało stać i nie ma w tym niczyjego celowego działania, uznaniu słabości i niedoskonałosci ludzi. I wtedy na kogoś można spojrzeć tak naprawdę, zobaczyć człowieka..
tak byłoby najprościej, ale to działa gdy jest jakaś obiektywna przyczyna, natomiast nie musi zadziałać, gdy okazuje się, że każda szczęśliwa chwila była zagrana, miała coś na celu, a nie wynikała z chęci bycia razem.
Averyl, doskonałe uzupełnienie,
Jeśli się z tym dobrze czujesz to nie ma żadnego problemu.
Jeśli się z tym dobrze czujesz to nie ma żadnego problemu.
A to już zwykła racjonalizacja.:-)
Teraz nie ma, za jakiś czas stanie się problemem.
No nic, dzięki za Wasze sugestie.Zobaczę co da się z tym zrobic.
Pirx ale trafiłeś z tematem, mam od jakiegoś czasu dokładnie to samo. Zero jakiegokolwiek romantyzmu, uczuć, nawet na randki mi się nie chce chodzić, szukać. ... po prostu mi się nie chce. Też się na tym złapałam i powiem Ci, że nie do końca wiem, dlaczego tak jest. Myślę, że przynajmniej u mnie, chodzi tu o zmęczenie. Tyle się już w przeszłości naszukałam, że teraz nastąpił jakiś przesyt i nie mam kompletnie ochoty. Z resztą są tu gdzies moje wątki, możesz prześledzić.
Jak pomyślę, że miałabym się znowu pindrzyc i chodzić na randki to aż mi się słabo robi(ale nie znaczy to że na codzień chodzę zapuszczona i w dresie - wiecie o co mi chodzi).
Co jakiś tam czas kogoś poznaje -czy brzydki i nie pociągający jak listopadowa noc czy przystojny i pociągający -kompletnie nic na mnie nie działa. Z drugiej jednak strony nigdy nie byłam zbyt kochliwa, ale teraz to istna masakra.
I też kiedyś mam wrażenie, że byłam radosciejsza a teraz wszystko jest jakby takie bardziej skostniałe, ale w jakiś sposób mi to nawet odpowiada. Co również jest dziwne.
Podsumowując bardzo ciekawy temat, będę obserwować, a już ostatnio długo mnie tu nie było, a jak wpadłam to na chwilę, a tu dzis-proszę, takie coś.
No no, ciekawe.
Ps
Pietruszka widzę też w temacie
20 2017-12-26 18:21:45 Ostatnio edytowany przez Pirx (2017-12-26 18:24:46)
Wiesz co?
Najcelniej i najprecyzyjniej trafiła Averyl.
Widzisz tak się składa że dla 'grzecznych' kobiet się nie nadaję.Kompletnie. Wręcz mam poczucie winy :-) Wierzcie mi :czuć i widać kiedy kobieta próbuję a nawet nie przekonan czy to coś lubi :-) Aż sie odechciewa wtedy ;-)
Powiedzmy że moje 'horyzonty' są szerokie.I je lubię. No bo co zrobisz jak przyniosę Ci duże dildo rossanko? I nie zawaham sie go użyć?
Dla 'ksieżniczek' z nadętym ego i piknym ciałem : także.Nie doceniam ich ;-)
Dla wrednych samic psa także.Przynajmniej teraz,póki nie ogarnę resztek bajzlu w innych sferach - nie mam ochoty na kłótnie, itp.Potrzebuję spokoju do tego czasu.
Finanse tez grają rolę.Póki nie 'odkuję się" w tej kwestii, to wakacje, kina, teatry - to spory wydatek.
Schudłem 30kg sam dla siebie.Nad "adonisem' pracuję sam dla siebie,krav magę cwiczę sam dla siebie.
Chodzi o to po ostatnim twardym lądowaniu nie wierzę w nic co jest zwiazane z erotycznym zachwytem nade mną,mimo że jestem propocjonalny do wzrostu i wiem co robić ;-)
Wyczerpało to wszystko ten seks rodzący się w głowie.
Mam serdercznie dosyć postawy 'musisz sie o mnie starać', itp gierek.Że musisz być ładny i z klasą. No sorry, na razie mam 5 koszuł, dwie marynaryki,garnitur i 17 letniego SAABa. I przez jakiś czas tak bedzie :-)
A jednocześnie te wszystkie 'fajne' moje cechy są i beda permanetnie podważane :-) To też zabija seks (w głowie) jak również moją wrodzoną 'zadziorność' przejawiającą sie w kazdej sferze życia.
PO prostu faktycznie widzę to wszystko jako taki 'teatrzyk' :-) I chyba mam dosyć zabiegania o wszytko itp. I chyba w tym problem głównie.
Nawet nie mam ochoty - a wtedy jak wszyscy wiemy -Anus zbity. :-) No sparks,no chemistry :-) A jednocześnie : co jest fejkiem,a co nie? Hmm? :-)
Zobaczymy. Zwalcze to zanim stanie się problemem. :-)
Mniej więcej o to mi chodziło, o takie zamrożenie i na uczucie i na strefę erotyczną. U mnie jest to zmęczenie, u Ciebie może być natomiast to, że do końca nie uwolniłeś się z poprzedniej relacji-tak gdybam.
Wiesz jak ja sobie z tym "radze"jak już doszłam do tego co i jak?Zupełnie do niczego się nie zmuszam, nie planuje i nie oczekuję -przy czym to ostatnie jest najważniejsze. Najlepsze, że na tą chwilę, to tak naprawdę ja nadal nie chce tak naprawdę nikogo poznać. A swoje lata mam - więc powinnam teoretycznie chciec-a tu nic z tego-co mnie zadziwia.
Ale do końca życia nie chce być sama, więc może kiedyś, ale teraz to nie.
Za dildo -podziękuję, nie moje klimaty, ale dziękuję za troskę.
Ps. Cieszę się, że tu tyle osób ma to samo co ja. Tzn nie cieszę się, że Was to dopadło, ale przez chwilę pomyslałam, że może to tylko ja jestem taka dziwna i mi się coś poprzestawiało. A tu widzę, że nie i zrobiło mi się jakoś raźniej.
Heh, uwolnić - uwolniłem :-)
Najbardziej pomogło mi uniknięcie kolejnego 'werbunku' własnym sumptem.
Teoretycznie ja też 'powinienem' kogoś chcieć.
Ale nie chcę teraz. Dzieci także nie .Mam jedno, a zanim mógłbym rozsądnie zdecydować sie na rozród - > to jeszcze dwa trzy lata.
O antykoncepcję męska zadbam niedługo w ramach powyższego ;-)
Czyli co? Robimy z tego tematu kółko wyparcia?
A chętnie poczytam wątek, może ktos ma podobne spostrzeżenia.
Tu jest całe sedno, że powinno się chcieć ale się nie chce (a przynajmniej teraz)i co z tym zrobisz-no nic, na razie niech tak zostanie.
Co do tego starania sie-to chyba wiem co masz na myśli, mnie rozkłada ten początek znajomości, takie tańce godowe itd, kina, restauracje, układanie włosów i malowanie paznokci -te wszystkie czynności, takie męczące, jakby nie można było się normalnie poznać. Ale wiem, że to jest niejako wliczone w cenę randkowania, ale mi się nie chce pokazywać lepszej wersji samej siebie na początku. (Uklada am włosy i maluje paznokcie cały czas, ale to co innego;)teraz bo chce, a nie ze dla kogoś.
Nie to, żebym siedziała cały czas w domu, ale co innego np takie wyjście do kina czy na kawę z kimś, kogo się bardzo dobrze zna, niż z kimś nowo poznanymi -gdzie "musisz" właśnie odstawiac te tańce godowe. Szkoda mi na to czasu.
Ech Pirx..
Brzmisz jak gość co się zatruł niedobrą potrawą, a idzie do restauracji i kelnerkom widelcem wygraża
Może woda i sucharek na jakiś czas pomoże?
Rossanko, jak sama twierdzisz, kochliwa nie jesteś za bardzo, to może "po rozumie" przyjaciela sobie wybierzesz? nawet na kochliwych zakochanie nie czeka za każdym rogiem, więc sama widzisz... nie ma łatwo.
Rossanko, jak sama twierdzisz, kochliwa nie jesteś za bardzo, to może "po rozumie" przyjaciela sobie wybierzesz? nawet na kochliwych zakochanie nie czeka za każdym rogiem, więc sama widzisz... nie ma łatwo.
A w życiu ! Po rozumie tym bardziej. Przerabialam już wiele razy i nic dobrego z tego nie wychodziło. Z resztą na tą chwilę to ja nie chce.
26 2017-12-26 22:57:39 Ostatnio edytowany przez Pirx (2017-12-26 22:58:55)
Ech
Pirx..
Brzmisz jak gość co się zatruł niedobrą potrawą, a idzie do restauracji i kelnerkom widelcem wygraża
Może woda i sucharek na jakiś czas pomoże?
.
Wypraszam sobie kobieto ! :-D
Nie nalezalem do tej grupy i nie leży w mojej naturze mieć skłonności do bycia mscicielem ani zgorzknialym narcyzem :-P. Owszem ,co innego wymierzyć "karę" ;-)
A tak poważnie :tak, na razie suchar i woda.Kiedyś taka trucizna by mnie nie ruszyła- ,dlatego ffaktycznie najpierw muszę odzyskać "kondycję".
I niestety moja skłonność do szczupłych kobiet o małym i średnim (do 75b/c) biuście do tego nieskromnie ubranych zostanie .
I z całym szacunkiem : do 40tki nie będę "czekał " Lubię konsumowac lubieznie kobiece ciało ;-)
A po rozumie to nie wiem czy to dobra droga.Ja już trzy razy byłem "po rozumie" wybierany.
Nic dobrego z tego nie wychodzi,szczególnie kiedy sie zorientujesz.
Nie pocieszę Cię. U mnie ten stan trwał 6 lat. Zero chęci na jakiekolwiek zbliżenie pod względem emocjonalnym i fizycznym. Mężczyzn postrzegałam tylko jako koleinych ludzi na mojej drodze. Nie czułam się jakoś skrzywdzona czy zła na męską część populacji. Poprostu byli mi obojętni. Z drugiej strony tak jak pierwsze cztery lata były ok tak przez ostatnie dwa wkurzałam się na siebie, że nie umiem wykrzesać z siebie TYCH emocji.
Też mam. I chyba się rozciągnęło na wszystkie sfery życia. To chyba jakaś tarcza przed porażką, porażkami. Tylko, że przez to - nie odczuwam też radości. Jestem jak miedź brzęcząca albo i cymbał brzmiący - i to słabo. To może być też pewien rodzaj depresji.
To mnie martwi, zwłaszcza jak pomyślę o przyszłości.
Szkoda mi siebie tamtej, sprzed paru lat - takiej naiwniaczki, wierzącej w ideały, zasady itede.
Pozdrawiam zza szyby /brzęcząc/
bez porażek nie ma życia
to one nas uczą, nie sukcesy
nie da sie dojrzec bez przeżywania porażek
bez nich wciąż będziemy tkwic na tym samym poziomie i nic się nie zmieni
ja, mimo poprzednich związków, nie czuję żadnej blokady - wręcz przeciwnie - nadal jestem optymistycznie nastawiona do relacji międzyludzkich i nie straszne mi zaangażowanie emocjonalne
nie wyobrazam sobie bym przez strach miala tracić takie wspaniale emocje i uczucia
Nie pocieszę Cię. U mnie ten stan trwał 6 lat. Zero chęci na jakiekolwiek zbliżenie pod względem emocjonalnym i fizycznym. Mężczyzn postrzegałam tylko jako koleinych ludzi na mojej drodze. Nie czułam się jakoś skrzywdzona czy zła na męską część populacji. Poprostu byli mi obojętni. Z drugiej strony tak jak pierwsze cztery lata były ok tak przez ostatnie dwa wkurzałam się na siebie, że nie umiem wykrzesać z siebie TYCH emocji.
Przeszedł Ci ten stan? Właśnie chodzi o taka obojętność.
Kiedyś jak kogoś poznawalam to pisalam od razu scenariusze.Moze nie od razu ślub i te sprawy ale wiecie. A teraz kompletnie nic. Owszem coesze sie,ze kogos nowego poznalam ale kompletnie nie mam zadnych oczekiwań. Ani pozytywnych ani negatywnych.
6 lat ?
Może jednak spróbujesz?
@ v
Nie pamiętam nawet kawałka mojego życia bez porażek itp. :-)
Nic mi nie dano ot tak.Wszystko wypracowalem sam. Ale po raz pierwszy odczuwam postawe "I quit".Sprzeczna z moja naturą.Bateryjki mi się wyczerpały.
To chyba uzaleznienie od emocji,którego nie zamierzam leczyć :-D
A oczekiwanie ze ktoś mnie z tego "i quit" wyciągnie,to i naiwność i obciążanie kogoś tym.Obydwie rzeczy nie do przyjęcia.
Nie umrę w łóżku to na pewno ;-)
Paskudnie to brzmi ale czytając ile lat potrafi to trwac - nie ma opcji .Rusze swój tyłek.Na wiosnę spróbuję .Do tego czasu (w przenośni ;-) ) Spa,masaże ,hostessy.
32 2017-12-27 10:45:24 Ostatnio edytowany przez Domnieto (2017-12-27 10:54:02)
Przeszło Poprostu nagle na mojej drodze stanął pewien facet i się obudziłam. Nie wiem czy nadszedł "ten czas", czy to "ten facet". Napomknę tylko, że u mnie chodzenie na terapię nic nie dawało. Ruszanie tyłka też. Wymuszałam na sobie randki i poznawanie nowych mężczyzn. Nic, zero, nul, nada. Chodziłam tylko jeszcze bardziej wkurwiona na siebie.
Teraz się boję, że któreś z nas się odkocha i znowu wpadnę w ten stupor.
Edytuje post bo chcę jeszcze coś dodać. Te 6 lat mnie bardzo zmieniło. Na plus. W sensie podejścia do związku i partnera. Z perspektywy czasu nie chciała bym przez to jeszcze raz przechodzić, ale dzięki temu jestem dużo bardziej wyważona, otwarta, dbająca i wyrozumiała. Może mi los zafundował coś takiego żebym mi dać nauczkę
Przeszło
Poprostu nagle na mojej drodze stanął pewien facet i się obudziłam. Nie wiem czy nadszedł "ten czas", czy to "ten facet". Napomknę tylko, że u mnie chodzenie na terapię nic nie dawało. Ruszanie tyłka też. Wymuszałam na sobie randki i poznawanie nowych mężczyzn. Nic, zero, nul, nada. Chodziłam tylko jeszcze bardziej wkurwiona na siebie.
Teraz się boję, że któreś z nas się odkocha i znowu wpadnę w ten stupor.Edytuje post bo chcę jeszcze coś dodać. Te 6 lat mnie bardzo zmieniło. Na plus. W sensie podejścia do związku i partnera. Z perspektywy czasu nie chciała bym przez to jeszcze raz przechodzić, ale dzięki temu jestem dużo bardziej wyważona, otwarta, dbająca i wyrozumiała. Może mi los zafundował coś takiego żebym mi dać nauczkę
Dokladnie to znam. Mam na myśli te randki i ruszanie tyłka, też to przychodziłam, aż doszłam już jakiś czas temu do punktu, że zobojetnialam, już mi się nie chce. Właśnie wpadłam w taki stan jak tu wiele osób pisze.
I to nie jest tak, że jakoś uciekam przed poznawanie ludzi , wręcz przeciwnie. Kiedyś miałam fazy, że szukalam kogoś i każdy prawie napotkany facet stawał się potencjalnym kandydatem
Teraz jest najpierw człowiekiem a dopiero potem facetem-mam na myśli, że nowe znajomości jak już są, to traktuje je jak znajomość z drugą, osobną osoba, a nie jak z tym, kto ma się stać moim mezem-tak to wygląda.
Na jakieś randki w ciemno czy z internetu dawno już nie chodzę bo mnie to męczyło. Kiedyś tam chciałabym poznać kogoś, ale jak już pisałam, nie teraz co mnie niepoki bo właśnie w moim wieku powinnam chcieć. A tu nie.
bez porażek nie ma życia
to one nas uczą, nie sukcesy
nie da sie dojrzec bez przeżywania porażek
bez nich wciąż będziemy tkwic na tym samym poziomie i nic się nie zmienija, mimo poprzednich związków, nie czuję żadnej blokady - wręcz przeciwnie - nadal jestem optymistycznie nastawiona do relacji międzyludzkich i nie straszne mi zaangażowanie emocjonalne
nie wyobrazam sobie bym przez strach miala tracić takie wspaniale emocje i uczucia
Wiesz co V? Przeczytałem co napisałaś jeszcze raz i odniosłem to do siebie :-)
Aby być w pełni szczerym w tym (to nie jojczenie ;-) ) -> są ludzie pozbawieni instynktu łowieckiego. Ja pomimo wielu innych umiejętności ,także łózkowych, które są elementami tego "bycia łowcą' - jestem tego pozbawiony :-) Nie ze względu na doświadczenia a osobowość. :-)
Owszem na wiosnę ruszę tyłek, tak jak postanowiłem nie mniej : w zasadzie pro forma :-)
I im bardziej jestem pogodzony z takim stanem rzeczy, tym bardziej w tej sferze odczuwam spokój :-)
Tak wiec, to nie jest strach. To tylko stwierdzenie pewnwgo upośledzenia w tej kwestii :-)
Czekanie na wiosnę też przerabiałam przyjedzie wiosna, bede chodzić na randki etc etc. I tak mi minęło 6 wiosen
Czego oczywiście Tobie nie życzę.
U mnie wiosna jest związana z finansami, kondycją i 'regeneracją' po ostatnim Stalingradzie :-D
Tak na luzie, bez.... planów i oczekiwań :-)
37 2018-01-20 16:46:22 Ostatnio edytowany przez nimfa_błotna (2018-01-20 16:48:57)
U mnie wiosna jest związana z finansami, kondycją i 'regeneracją' po ostatnim Stalingradzie :-D
Tak na luzie, bez.... planów i oczekiwań :-)
W pewnym momencie czułam się podobnie jak Ty i zastanawiałam się, czy to dobrze czy źle
Teraz myślę, że dobrze, bo to mnie uchroniło przed brnięciem w pewien nieudany związek. I zakończenie tego związku (z mojej inicjatywy) nie było więc dla mnie "końcem świata".
A nawet poczułam ulgę, i wtedy dopiero dotarło do mnie, jakie to było bezsensowne. Pozwoliło nabrać dystansu, zrelaksować się i poczuć, że NIC NIE MUSZĘ
Bez planów ani oczekiwań właśnie. Na luzie
Powodzenia.
PS. To doświadczenie nauczyło mnie, że nie należy siłować się (psychicznie) z samą sobą.
Nie muszę być z kimkolwiek na siłę, żeby nie być sama. Lubię też być sama i samotnie spędzać czas. Potrzebuję tego nawet będąc w związku.
Także ten, tego.... Z Tobą jest wszystko ok
Czyli jeszcze ktoś tak ma.
Też to mam, ale już wiem z czego to wypływa.
Jak pisze Nimfa, nie będę się popędzać.
Mały update.
O ile przestałem w ogóle myśleć żeby z kimś się zwiazać ,tak na stałe itp.Dać poznać moje śłabości itd. oraz swobodnie już się czuję 'wśród kobiet' - To został inny zonk.
Na samą myśl o ... seksie z kobietą która jest kimś wiecej niż obcą lub odległą koleżanką (mam tu na myśli że nie jest osobą z którą rozmawiam cześciej niż raz na tydzień) - > wywraca mi się wszystko w środku.A ewentualne 'przytulanki' wręcz powodują spięcie :-)
Krok do przodu, ale ciekawie nie jest.
Mały update.
O ile przestałem w ogóle myśleć żeby z kimś się zwiazać ,tak na stałe itp.Dać poznać moje śłabości itd. oraz swobodnie już się czuję 'wśród kobiet' - To został inny zonk.
Na samą myśl o ... seksie z kobietą która jest kimś wiecej niż obcą lub odległą koleżanką (mam tu na myśli że nie jest osobą z którą rozmawiam cześciej niż raz na tydzień) - > wywraca mi się wszystko w środku.A ewentualne 'przytulanki' wręcz powodują spięcie :-)Krok do przodu, ale ciekawie nie jest.
Hm a to dziwne. Tzn nie chcesz fizycznej bliskości tak?Dobrze rozumiem?
Mały update.
O ile przestałem w ogóle myśleć żeby z kimś się zwiazać ,tak na stałe itp.Dać poznać moje śłabości itd. oraz swobodnie już się czuję 'wśród kobiet' - To został inny zonk.
Na samą myśl o ... seksie z kobietą która jest kimś wiecej niż obcą lub odległą koleżanką (mam tu na myśli że nie jest osobą z którą rozmawiam cześciej niż raz na tydzień) - > wywraca mi się wszystko w środku.A ewentualne 'przytulanki' wręcz powodują spięcie :-)Krok do przodu, ale ciekawie nie jest.
Masz chyba ten "zespół stresu pourazowego" Ja po wojsku to nie mogłem patrzeć na zielony kolor. To Ci przejdzie. Potrzeba tylko czasu. Może za dużo się przytulasz na tej krav mage ?
Poza tym romanse w pracy to kiepski pomysł.
42 2018-01-22 17:38:40 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-01-22 17:39:26)
Pirx napisał/a:Mały update.
O ile przestałem w ogóle myśleć żeby z kimś się zwiazać ,tak na stałe itp.Dać poznać moje śłabości itd. oraz swobodnie już się czuję 'wśród kobiet' - To został inny zonk.
Na samą myśl o ... seksie z kobietą która jest kimś wiecej niż obcą lub odległą koleżanką (mam tu na myśli że nie jest osobą z którą rozmawiam cześciej niż raz na tydzień) - > wywraca mi się wszystko w środku.A ewentualne 'przytulanki' wręcz powodują spięcie :-)Krok do przodu, ale ciekawie nie jest.
Masz chyba ten "zespół stresu pourazowego"
Ja po wojsku to nie mogłem patrzeć na zielony kolor. To Ci przejdzie. Potrzeba tylko czasu. Może za dużo się przytulasz na tej krav mage ?
Poza tym romanse w pracy to kiepski pomysł.
To nie tak wilczysko.
Z kobietą poznaną w knajpie etc. -> bez problemu.O ile sobie potem szybko pójdzie i co najwyżej odezwie się raz na jakiś czas.
Z Escort? Tak.
Z kobiętą 'bliższą' a jeszcze nie daj boże mowiącą/pokazującą że mnie bardzo lubi etc -> już nie bardzo.
Z kobietą lekko mówiąć - rozpustną w łóżku i jednocześnie 'bliską"? - > absolutnie. Zrzuciłbym ją z siebie zanim zdarzyłaby rozpiąć do końca rozporek.Z obrzydzeniem .
W seksie : żadnej bliskości.Tylko jako czynność fizjologiczną.Taka masturbacja kobiecym ciałem.
Rozumiesz? :-/
wilczysko napisał/a:Pirx napisał/a:Mały update.
O ile przestałem w ogóle myśleć żeby z kimś się zwiazać ,tak na stałe itp.Dać poznać moje śłabości itd. oraz swobodnie już się czuję 'wśród kobiet' - To został inny zonk.
Na samą myśl o ... seksie z kobietą która jest kimś wiecej niż obcą lub odległą koleżanką (mam tu na myśli że nie jest osobą z którą rozmawiam cześciej niż raz na tydzień) - > wywraca mi się wszystko w środku.A ewentualne 'przytulanki' wręcz powodują spięcie :-)Krok do przodu, ale ciekawie nie jest.
Masz chyba ten "zespół stresu pourazowego"
Ja po wojsku to nie mogłem patrzeć na zielony kolor. To Ci przejdzie. Potrzeba tylko czasu. Może za dużo się przytulasz na tej krav mage ?
Poza tym romanse w pracy to kiepski pomysł.
To nie tak wilczysko.
Z kobietą poznaną w knajpie etc. -> bez problemu.O ile sobie potem szybko pójdzie i co najwyżej odezwie się raz na jakiś czas.
Z Escort? Tak.
Z kobiętą 'bliższą' a jeszcze nie daj boże mowiącą/pokazującą że mnie bardzo lubi etc -> już nie bardzo.
Z kobietą lekko mówiąć - rozpustną w łóżku i jednocześnie 'bliską"? - > absolutnie. Zrzuciłbym ją z siebie zanim zdarzyłaby rozpiąć do końca rozporek.Z obrzydzeniem .
W seksie : żadnej bliskości.Tylko jako czynność fizjologiczną.Taka masturbacja kobiecym ciałem.
Rozumiesz? :-/
Rozumiem. Od masturbacji kobiecym ciałem chyba nie rosną włosy między palcami ?
Masz "zespół stresu..." tylko on nie dotyczy seksu, tylko związku w ogóle. Dlatego Twój system alarmowy dostaje świra jak tylko zachodzi podejrzenie, że jakaś się próbuje do Ciebie przykleić.
44 2018-01-22 18:13:35 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-01-22 18:19:14)
[Czarny humor Włączony]
1.Dostrzegam plusy tej sytuacji.Póki się nie uspokoi minie trochę czasu.Tak strzelam 1-3 lata.Te romantyczne bzdety pt."Jak poznasz właściwą to przejdzie" można między bajki odłożyć.
2.W tym czasie posprzątam sferę materialną, mieszkaniową, fizyczną itp.
3.Nie będę bał pod uwagę tyż 'wartościowych' dobrych dziewczyn i kobiet.Szkoda im krzywdę robić.
Ergo: idealny czas na 'ćwiczenia',trening. Bo i tak wiecej nie wykrzesam z siebie teraz.
FWB maksymalnie.Ustalone z góry.Czyli 'bezpieczne'.A w razie czego : powiedziałem jak do tego podchodzę.
To nie tylko kwestia związku.Jak zaczyna się słodzenie itp od razu patrzę na taką jak na kłamliwą s... . Tak samo na te nadęte i bezczelne.
[Czarny humor Włączony]
1.Dostrzegam plusy tej sytuacji.Póki się nie uspokoi minie trochę czasu.Tak strzelam 1-3 lata.Te romantyczne bzdety pt."Jak poznasz właściwą to przejdzie" można między bajki odłożyć.
2.W tym czasie posprzątam sferę materialną, mieszkaniową, fizyczną itp.
3.Nie będę bał pod uwagę tyż 'wartościowych' dobrych dziewczyn i kobiet.Szkoda im krzywdę robić.Ergo: idealny czas na 'ćwiczenia',trening. Bo i tak wiecej nie wykrzesam z siebie teraz.
FBW maksymalnie.Ustalone z góry.Czyli 'bezpieczne'.A w razie czego : powiedziałem jak do tego podchodzę.
Nie śmiej się, ja bym też obstawiała pkt nr 1
To nigdy nie wiadomo, może i będzie za 3 lata , może za 10 a może za tydzień.
Pkt 1. oznacza Tryb Californication :-)
Pkt 1. oznacza Tryb Californication :-)
Nie zrozumiałam
Pirx normalnie jak bym czytała o sobie do jeszcze nie tak dawna
Nie zafiksuj się na pkt 2. To też objaw tego " stresu pourazowego". Zaczniesz układać i sprzątać życie i zawsze będziesz miał wrażenie, że ono jest nie do końca takie i wstyd wpuszczać kogoś w taki "bałagan". Życie jest nieprzewidywalne, nigdy nie będzie poukładane i pod linijkę. A nawet jeżeli nagle takie będzie to tylko przez chwile bo zawsze coś prędzej czy później pier**lnie.
Nie wierz w pkt.1. Nie ma jednej i "tej właściwej" kobiety na zawsze. Jest partner/ka właściwy/a na ten moment, na ten etap, na następne 20 lat, ale tak jak z życiem, prędzej czy później coś pier**lnie. Trzeba korzystać z chwili i wyciskać ją na maksa.
49 2018-01-22 19:07:12 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-01-22 19:10:28)
Stąd czarny humor.
Pozbędę się resztek tłuszczu i właśnie tak będę żył... :-)
Na ile się da.
Może to i uniknięcie problemu, ale.... zdrowe dla mnie :-)
Wrócę do Warszawy,weźmę kawalerkę.I współczuję tej która mi powie 'kocham Cię'... następnego dnia dostanie swoje rzeczy .
A tak poważnie : no cóż. wygląda że pierwotny plan na (tzw.Od Wiosny) ma ręce i nogi.
Ile bym dał żeby ostatnim razem usłyszeć otwarcie że to na próbę, czy też taki... pół-związek.Wręcz bym się ucieszył na tak jasne postawienie sprawy, i na luzie podchodził do wszystkiego.
Stąd czarny humor.
Pozbędę się resztek tłuszczu i właśnie tak będę żył... :-)
Na ile się da.
Może to i uniknięcie problemu, ale.... zdrowe dla mnie :-)
Wrócę do Warszawy,weźmę kawalerkę.I współczuję tej która mi powie 'kocham Cię'... następnego dnia dostanie swoje rzeczy .A tak poważnie : no cóż. wygląda że pierwotny plan na (tzw.Od Wiosny) ma ręce i nogi.
Ile bym dał żeby ostatnim razem usłyszeć otwarcie że to na próbę, czy też taki... pół-związek.Wręcz bym się ucieszył na tak jasne postawienie sprawy, i na luzie podchodził do wszystkiego.
Do wiosny, ale nikt przecież nie mówi którego roku
Hehehe, jakbym czytał o sobie ! Biedługo będzie 4 lata po rozwodzie,a 4 lata już po rozstaniu minęło. Na pcozątku poznawałem kupe kobiet, jakiś przygód seksualnych, albo łóżkowych było dużo. Z czasem mniej i rzadziej. Obecenie raz na jakiś czas się odezwę do starej koleżanki, umówimy się na spotkanie jęsli ma ochotę - szybki seks i najlepiej bym chciał żeby poszła do domu
. Zero pociągu jak już sie wyładuje, zero chęci jakiejś bliskości itd. Masakra, sam się zaczynam nad sobą zastanawiać. Ogólnie to wszystko, sprawy damsko męskie, nawet seks (opróćz okresów kiedy juz rzeczywiście mam ochotę pobyć z kobietą) jest mi obojętne, aż za barzo. Tak sobie myślę, że ten rozpad mojego młżeństwa, zdrada i to wszystko co się ptoem stało odcisnęło na mnie duże piętno, pomimo, że jestem już ok z tym wszystkim i życie mam poukładane. JEdyną osobą, na której mi rzeczywiście zależy jest mój syn, no i rodzina/przyjaciele. Ale o żadnej kobiecie obecnie nei mogę tego powiedzieć. Przez te 4 lata miałem dwa dłuższe (2 miesięczne
, eheh) związki, ale tez powodem rozpadu było to, że mi to było obojętne i po prostu mnie męczyło i nie sprawiało frajdy po chwili. Nie wiem - niektórzy mówią, że to kwestia kobiety, ale wydaje mi się, że po chwilowej fasdcynacji miałbym tak z każdą panią
. Nie mam pojęcia czy to już życiowy cynizm,czy jakaś bariera ochronna, żeby nie zbliżać się już do nikogo, czy co.. ale tak to wygląda;)
Stąd czarny humor.
Wrócę do Warszawy,weźmę kawalerkę.I współczuję tej która mi powie 'kocham Cię'... następnego dnia dostanie swoje rzeczy .
Prix, ale nie popadaj w aż taki cynizm. Pamiętaj, że za cyckami też jest człowiek. Po co krzywdzić kogoś kto nie zawinił niczym więcej jak posiadaniem żeńskich narządów rozrodczych? Nie namawiam do udawania zakochanego, tylko do delikatności dla kogoś kto będzie przez ciebie cierpiał te potencjalne katusze nieodwzajemnionej miłości
A potem się dziwić, że ludzie mają serca poszatkowane jak kapusta kiszona. Ludzie to powinni nosić na czole naklejki "uwaga, drugi człowiek" żeby pamiętać, że tam w środku to wszystko jest kruche jak szkło.
53 2018-01-23 18:51:16 Ostatnio edytowany przez cwany_gapa (2018-01-23 18:52:07)
No dobra Pirx, ale tak w ogóle to w czym problem? Nie chcesz bliskości emocjonalnej, ale nie masz żony, narzeczonej, dziewczyny...jesteś wolnym człowiekim.
To po co szukasz dziury w całym?
54 2018-01-30 14:24:01 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-01-30 14:24:47)
Pirx napisał/a:Stąd czarny humor.
Wrócę do Warszawy,weźmę kawalerkę.I współczuję tej która mi powie 'kocham Cię'... następnego dnia dostanie swoje rzeczy .
Prix, ale nie popadaj w aż taki cynizm. Pamiętaj, że za cyckami też jest człowiek. Po co krzywdzić kogoś kto nie zawinił niczym więcej jak posiadaniem żeńskich narządów rozrodczych? Nie namawiam do udawania zakochanego, tylko do delikatności dla kogoś kto będzie przez ciebie cierpiał te potencjalne katusze nieodwzajemnionej miłości
A potem się dziwić, że ludzie mają serca poszatkowane jak kapusta kiszona. Ludzie to powinni nosić na czole naklejki "uwaga, drugi człowiek" żeby pamiętać, że tam w środku to wszystko jest kruche jak szkło.
Miłość do mnie? ;-) Kpisz czy o drogę pytasz? ;-)
Nie grozi mi 'niszczenie ' kogoś w ten sposób.Byłem z tamtej strony barykady - pamiętasz? ;-)
Myślę że rozwiązałem 'zagadkę'. "Znienawidziłem" po tym wszystkim swoją dotychczasową troskliwą 'normalność' w związku. I nie sądzę żebym wrócił do 'pełnej' wersji tego.
Nie będe też marnował czasu na etap 'samo przejdzie' (ukłon do wilczyska).
Ta normalność była połaczona z otwartością w łóżku i erotyce.
W zasadzie zostało mi przełamać jeszcze obawy o 'atrakcyjność' erotyczną i związane z tym 'nabyte' odruchy np. wewnętrzny opór przed... dotykaniem ,uwodzeniem dotykiem etc.
Powiązały się z tzw bliskością emocjonalną.Seks+uczucia wiążą mi się z 'traumą' i złamanym zaufaniem.Skutek : smutek.
Własnie pracuje nad rozplątaniem tego.Oddzieleniem.
Nie sadze również aby zdecydował się na normalny związek z kimś.
Taki a'la na odległość -tak . Własne mieszkania,sprawy, ograniczenia czasowe,wyjazdy - może za 10 lat z kimś będę 'gotów' zamieszkać :-)
"Otwarty ' związek ? - Może - zależy od osoby i jej przejrzystości oraz twardej szczerości (nie mylić ze 'spowiadaniem' się ).
Domnieto napisał/a:Pirx napisał/a:Stąd czarny humor.
Wrócę do Warszawy,weźmę kawalerkę.I współczuję tej która mi powie 'kocham Cię'... następnego dnia dostanie swoje rzeczy .
Prix, ale nie popadaj w aż taki cynizm. Pamiętaj, że za cyckami też jest człowiek. Po co krzywdzić kogoś kto nie zawinił niczym więcej jak posiadaniem żeńskich narządów rozrodczych? Nie namawiam do udawania zakochanego, tylko do delikatności dla kogoś kto będzie przez ciebie cierpiał te potencjalne katusze nieodwzajemnionej miłości
A potem się dziwić, że ludzie mają serca poszatkowane jak kapusta kiszona. Ludzie to powinni nosić na czole naklejki "uwaga, drugi człowiek" żeby pamiętać, że tam w środku to wszystko jest kruche jak szkło.Miłość do mnie? ;-) Kpisz czy o drogę pytasz? ;-)
Nie grozi mi 'niszczenie ' kogoś w ten sposób.Byłem z tamtej strony barykady - pamiętasz? ;-)Myślę że rozwiązałem 'zagadkę'. "Znienawidziłem" po tym wszystkim swoją dotychczasową troskliwą 'normalność' w związku. I nie sądzę żebym wrócił do 'pełnej' wersji tego.
Nie będe też marnował czasu na etap 'samo przejdzie' (ukłon do wilczyska).
Ta normalność była połaczona z otwartością w łóżku i erotyce.W zasadzie zostało mi przełamać jeszcze obawy o 'atrakcyjność' erotyczną i związane z tym 'nabyte' odruchy np. wewnętrzny opór przed... dotykaniem ,uwodzeniem dotykiem etc.
Powiązały się z tzw bliskością emocjonalną.Seks+uczucia wiążą mi się z 'traumą' i złamanym zaufaniem.Skutek : smutek.
Własnie pracuje nad rozplątaniem tego.Oddzieleniem.
Nie sadze również aby zdecydował się na normalny związek z kimś.
Taki a'la na odległość -tak . Własne mieszkania,sprawy, ograniczenia czasowe,wyjazdy - może za 10 lat z kimś będę 'gotów' zamieszkać :-)
"Otwarty ' związek ? - Może - zależy od osoby i jej przejrzystości oraz twardej szczerości (nie mylić ze 'spowiadaniem' się ).
Czyli boisz się, że znowu nie wyjdzie, tak?To tak w dużym skrócie?
56 2018-01-31 13:53:40 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-01-31 13:54:19)
Pośrednio - tak.
Przede wszystkim wykańcza mnie 'walka' ze spłatami,wstyd że mieszkam z rodzicami (1,5roku) itp.
Zdałem sobie sprawę że jestem tym mocno wykończony .Trwa to już ponad 3 lata.
Nie zawsze mam siłę i ochotę nie dawać sobie wejść na głowę lub typowe 'zdobywanie' a już o rozwiewaniu wątpliwości typowych dla innych kobiet niż słodka mysia-pysia (bez obrazy ;-) ) nie wspomnę.
Dołożenie do tego ewentualnego zaangażowania i 'porażki' na tym polu to ostatnia rzecz której potrzebuję.
Tym samym : ryzykować oparcie na kimś a nie ryzykować i być dalej samemu póki nie stanę na nogi ? - Wybieram to drugie.Jest łatwiej.
Z każdego słowa Pirxa widać, że wcale się nie boi, tylko lada moment znowu wpadnie po uszy taki jaka jest jego natura- czyli sercem i duszą.
I nie ma co z tym walczyć, tylko skupić się na odpowiednim rozpoznaniu przedmiotu zaufania, by nie było powtórki z Modliszki.. Tu trzeba włożyć całą energię, a nie w przeobrażenie się w zimnego drania, którym nie jesteś..
Z każdego słowa Pirxa widać, że wcale się nie boi, tylko lada moment znowu wpadnie po uszy
taki jaka jest jego natura- czyli sercem i duszą.
I nie ma co z tym walczyć, tylko skupić się na odpowiednim rozpoznaniu przedmiotu zaufania, by nie było powtórki z Modliszki.. Tu trzeba włożyć całą energię, a nie w przeobrażenie się w zimnego drania, którym nie jesteś..
Nie prowokuj go, bo się jeszcze bardziej zatnie. To taki typ, co jak mu powiesz, że nie da rady, to będzie: "Co ??? Ja nie dam rady ?? Ja nie dam rady ?? To zobaczysz !!..."
59 2018-01-31 14:05:39 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-01-31 14:07:20)
Źle znoszę 'opiekę' nad sobą przez kogoś Elu.To się nie zmieni.
Nie jestem tylko czarny (zimny) lub tylko biały (ciepły) ;-)
Jestem pomiędzy.
Owszem jeśli wpadnę, to na całego.Co nie oznacza że nie zachowuję rozsądku.
Tak samo jest w seksie.Full scale + zachowanie rozsądku w tym wszystkim.
Do tego potrafię oddzielić często seks od uczuć .
Ot taka wrodzona 'dychotomia' ;-)
Znam swoją naturę . Ciepła 'uległa ' kobieta nie jest dla mnie. Modliszki nie są dla mnie groźne - kiedy stoję twardo na nogach.A tak teraz nie jest.
Kiedy trzeba jestem brawurowy ale nie jestem kamikadze. ;-)
Oj Wilku dobrze wyczuwa ;-) Tylko zapomniał dodać że potem jest "A teraz chodź do lóżka i nie zapomnij zimnego piwa bom się zgrzał..."
60 2018-01-31 15:14:20 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-01-31 16:06:14)
Kobiety tez maja swoje dychotomie, nie są czarne albo białe.a w życiu są zawsze jakieś sprawy do rozwiązania. Szkoda zawieszac życie na kołku.
Nawet jak rozwiążesz wszystkie swoje dylematy, kto Ci gwarantuje, że tydzień po tym, jak się z kimś zwiążesz, nie pojawią się inne? takie jest życie.
Więc zainstaluj wykrywacz wysokiego poziomu modliszki czy mamuśki ( czy to ptzypadkiem nie może być w jednej kobiecie czasem?) a spotkasz normalną kobietę, która nawet jak czasem wejdzie Ci na głowę, to nie będzie jej tam wygodnie i zejdzie.
Pirx - to w czym masz problem? Jeśli nie będziesz angażował się uczuciowo, to nie będziesz miał tych rozterek czy jakaś kobiałka zaopiekuje się tobą, nawet gdy nie będziesz chciał, gdy powodu brak bo już ciebie nie będzie w tym układzie. Będziesz trafiał na kobiety, z którymi od początku do końca będzie jasny układ - własna przyjemność w łóżku.
Co cię uwiera w tym stanie?
Pirx - to w czym masz problem? Jeśli nie będziesz angażował się uczuciowo, to nie będziesz miał tych rozterek czy jakaś kobiałka zaopiekuje się tobą, nawet gdy nie będziesz chciał, gdy powodu brak
bo już ciebie nie będzie w tym układzie. Będziesz trafiał na kobiety, z którymi od początku do końca będzie jasny układ - własna przyjemność w łóżku.
Co cię uwiera w tym stanie?
No chodzi o to, żeby trafiać tylko na takie damskie Pirxy Wtedy jest pełna kompatybilność i zero strachu.
Pirx - to w czym masz problem? Jeśli nie będziesz angażował się uczuciowo, to nie będziesz miał tych rozterek czy jakaś kobiałka zaopiekuje się tobą, nawet gdy nie będziesz chciał, gdy powodu brak
bo już ciebie nie będzie w tym układzie. Będziesz trafiał na kobiety, z którymi od początku do końca będzie jasny układ - własna przyjemność w łóżku.
Co cię uwiera w tym stanie?
Na tym etapie Averyl nie potrzebuję i nie stać mnie na niejasności.Przynajmniej w najbliższym czasie - jasny układ w tej sytuacji jest jak najbardziej korzystny.;-)
I fair.A to akurat czysta esencja mojego podejścia.Żadnego teatrzyku.W obie strony.
Mam apetyt na więcej to inna sprawa. Cierpliwość nigdy nie była moją wrodzoną cechą- nauczyłem się jej ;-)
Problem miałem i jeszcze mam w tym że ten mój niepohamowany apetyt na pełną opcję pakuje mnie w kłopoty.I regularnie zamiast ocenić chociaż pi razy oko co jest potrzebne ,ponosiła mnie ułańska fantazja.
ps.A propos teatru -> pracownikom korpo polecam Korpo Story w Teatrze XL. Duża doza czarnego humoru ;-)
Averyl napisał/a:Pirx - to w czym masz problem? Jeśli nie będziesz angażował się uczuciowo, to nie będziesz miał tych rozterek czy jakaś kobiałka zaopiekuje się tobą, nawet gdy nie będziesz chciał, gdy powodu brak
bo już ciebie nie będzie w tym układzie. Będziesz trafiał na kobiety, z którymi od początku do końca będzie jasny układ - własna przyjemność w łóżku.
Co cię uwiera w tym stanie?No chodzi o to, żeby trafiać tylko na takie damskie Pirxy
Wtedy jest pełna kompatybilność i zero strachu.
niby proste... ale w realu to raczej jak magnesiki + z -, a nie dwa ++, czy --
Pirx, nie znam twojej historii poza ogólnikami, ale zwróciłem uwagę na kilka rzeczy:
byłeś w toksycznym związku z kobietą, który się rozpadł
masz 30+ lat
masz córkę
twoja sytuacja finansowa jest słaba co cię dołuje
chciałbyś stworzyć nowy związek z kobietą który da ci szczęście, ale masz jakąś blokadę
Sam fakt że wydostałeś się z toksycznego związku i że masz córkę już na starcie stawia ciebie na lepszej pozycji niż wielu facetów, tylko nie zdajesz sobie z tego sprawy. Wydaje ci się że kluczem do twojego szczęścia jest związek z nową kobietą. Moim zdaniem oczekujesz od związku z kobietą czegoś co praktycznie nie istnieje (przynajmniej jest niezwykle rzadkie w dzisiejszych czasach).
Na początek proponuję żebyś poczytał i obejrzał sobie jak najwięcej materiału o Red Pill Men i MGTOW. Im szybciej zrozumiesz i zaakceptujesz prawdziwą naturę kobiet, tym szybciej otrzeźwiejesz i będziesz miał do kobiet zdrowsze podejście.
Zamiast poszukiwać nowego związku z kobietą, skup się w 100% na rzeczach które są bardzo ważne:
budowaniu silnej relacji z twoją córką
karierze zawodowej
budowaniu niezależności finansowej
rozwoju osobistym
hobby
Zapomnij o usilnym budowaniu bliższych związków z kobietami. Dużo dalej w życiu zajedziesz budując wspaniałą relację ojcowską z twoją córką.