Rozstałam się z nim. Zakończyłam związek w którym ciagnelismy się na dno urządzając przy tym konkurs kto kogo pociągnie niżej.. Czuję się upodlona, upokorzona,zraniona, zapomniana, niechciana i nic nie warta.jestem kłębkiem kurzu który można zdmuchnąć i nie pamiętać po chwili że istniał.. Jak dalej żyć jeśli serce,głowa i wszystko wokoło mówi że bez tej osoby już nie ma świata? Jeśli nie ma już na sercu nawet milimetra na którym nie byłoby śladu po wbijnym tysiące razu nożu..
Już nie marzę o tym by być szczęśliwą. Marzę by nie być aż tak nieszczęśliwą albo obojętną..
Ludzie nie potrafiący kochać! Nie bierzcie się za coś do czego nie jesteście zdolni. Każdy wasz nowy początek jest początkiem końca drugiego człowieka.
Prosta rada. Nie użalać się nad sobą, nie winić wszystkich dookoła, nie oceniać, nie pisać/mówić/myśleć o głupotach. Zrobić sobie rachunek sumienia, dokonać zmian w swoim życiu na lepsze.
Może po prostu trafiłaś na złego człowieka? Proponuję ostrożniej dobierać sobie partnerów i pomyśleć nad własnym zachowaniem, jeśli w przyszłości nie chcesz więcej takiej sytuacji
Toksyczne znajomosci niestety takie są, ze mimo, ze rozstaniesz sie z kims to wciaz to bedzie sie za Toba ciagnac. Dobrze robisz, ze sie uwalniasz od tego, kochalas wiec Cie to boli. Odetnij sie od tej znajomosci, skup sie na sobie, rob to co lubisz, rozwijaj zainteresowania a poczujesz sie lepiej. W zlych chwilach rzypomnij sobie wszystkie zle momenty jak czulas sie ponizana jak czulas sie zle. Zaalugujesz na cos lepszego.
Wiem że nie ma lepszych rad. Użalam się nad sobą to fakt. Ale odpowiedzialność za całą tę sytuację biorę na siebie. Nawet jeśli wina w większości jest po drugiej stronie to ja jestem odpowiedzialna za nią bo na to pozwoliłam.
Czeka mnie ciężka droga do uzdrowienia. I choć w tym momencie nie widzę żadnych możliwości idę dalej przez to piekło.. Będę szła aż mam nadzieję przejdę je całe i z niego wyjdę..
Okres świąteczny niestety nie pomaga, zło czai się na każdym kroku. Próbuję szukać w sobie resztek sił, ale czy wrak może mieć jeszcze jakąś choćby resztkę????
Toksyczne znajomosci niestety takie są, ze mimo, ze rozstaniesz sie z kims to wciaz to bedzie sie za Toba ciagnac. Dobrze robisz, ze sie uwalniasz od tego, kochalas wiec Cie to boli. Odetnij sie od tej znajomosci, skup sie na sobie, rob to co lubisz, rozwijaj zainteresowania a poczujesz sie lepiej. W zlych chwilach rzypomnij sobie wszystkie zle momenty jak czulas sie ponizana jak czulas sie zle. Zaalugujesz na cos lepszego.
Mari, ja nie umiem się skupić na sobie w tym momencie. Może za jakąś chwilę..Nie ma teraz nawet jednej rzeczy o której robieniu pomyslalabym z przyjemnością.. I najgorsze jest to że wspominając złe momenty tłukę sobie do głowy że można było coś z tym zrobić ale ja nie potrafiłam - i chyba ta moja osobista porażka najbardziej boli.
Zawsze myślałam że nie ma ludzi złych. Że nikt nie krzywdzi bez powodu, dla własnej przyjemności i zły się nie rodzi. Zaczynam poważnie powątpiewać w tę myśl.
Wiem że zasługuję na coś lepszego. Tylko żebym ja chciała tego lepszego..
Związek z toksyczną osobą to najgorsza życiowa lekcja jakiej można doświadczyć. Tym bardziej że stałam się takim samym toksem. Poniżej krytyki...
7 2017-12-21 18:33:25 Ostatnio edytowany przez mari0 (2017-12-21 18:36:19)
Uzaleznilas swoje zycie od drugiej osoby, w toksycznych zwiazkach niestety tak jest. Poswiecasz sie drugiej drugiej osobie, opierasz swoje zycie na niej a kiedy to sie konczy zostajesz z niczym. Oczywiscie jest to blad ale tak najczesciej bywa kiedy wchodzimy w toksyczne zwiazki. To jest jak kazdy nalog, mimo, ze wiesz, ze to zle to i tak to robisz. Pamietaj, ze nie jestes w tym wszystkim sama, takich ludzi jak Ty jest niestety wiele, na pewno masz tez bliskie osoby na ktorych mozna liczyc. Wazne by nie zamykac sie w sobie. Przechodzisz trudny okres traume nie bez powodu rozstania porownywalne sa ze smiercia bliskiej osoby. Pamietaj, ze nie bedzie to trwac wiecznie, to tylko ciezki okres w Twoim zyciu przez ktory musisz przejsc. Nie obwiniaj sie tez o to, nie analizuj bo wcale Ci to nie pomoze. Na rozliczanie przyjdzie jeszcze czas i wyjdziesz z tego silniejsza. Teraz skup sie na sobie bys mogla sie z tego podniesc.
Wiem, ze latwo sie mowi ale chce zebys wiedziala, ze nie pisze Ci tego szczesliwy facet, ktory nie zna tego uczucia. Sam przez to przechodze, 2 miesiace temu zostalem porzucony przez swoja zone z dnia na dzien i mam przed soba perspektywe samotnie spedzonych swiat. Uwierz mi znam ten bol, ale gleboko wierze w to, ze najlepsze przede mna! Uszy do gory
Uzaleznilas swoje zycie od drugiej osoby, w toksycznych zwiazkach niestety tak jest. Poswiecasz sie drugiej drugiej osobie, opierasz swoje zycie na niej a kiedy to sie konczy zostajesz z niczym. Oczywiscie jest to blad ale tak najczesciej bywa kiedy wchodzimy w toksyczne zwiazki. To jest jak kazdy nalog, mimo, ze wiesz, ze to zle to i tak to robisz. Pamietaj, ze nie jestes w tym wszystkim sama, takich ludzi jak Ty jest niestety wiele, na pewno masz tez bliskie osoby na ktorych mozna liczyc. Wazne by nie zamykac sie w sobie. Przechodzisz trudny okres traume nie bez powodu rozstania porownywalne sa ze smiercia bliskiej osoby. Pamietaj, ze nie bedzie to trwac wiecznie, to tylko ciezki okres w Twoim zyciu przez ktory musisz przejsc. Nie obwiniaj sie tez o to, nie analizuj bo wcale Ci to nie pomoze. Na rozliczanie przyjdzie jeszcze czas i wyjdziesz z tego silniejsza. Teraz skup sie na sobie bys mogla sie z tego podniesc.
Wiem, ze latwo sie mowi ale chce zebys wiedziala, ze nie pisze Ci tego szczesliwy facet, ktory nie zna tego uczucia. Sam przez to przechodze, 2 miesiace temu zostalem porzucony przez swoja zone z dnia na dzien i mam przed soba perspektywe samotnie spedzonych swiat. Uwierz mi znam ten bol, ale gleboko wierze w to, ze najlepsze przede mna! Uszy do gory
Mari nie wiem dlaczego ale do tej pory myślałam że jesteś kobietą wybacz:)
Zazdroszczę Ci tej wiary w lepszą przyszłość, mam nadzieję że i do mnie zawita w niedługim czasie.jak sobie poradziłes w pierwszych dniach? Ja po prostu nie wiem q która stronę iść...miotam się z kąta w kąt i zastanawiam się czy ból fizyczny autentycznie odczuwalny jest efektem tego psychicznego.. Takie mam rozkminki przedświąteczne
Na bliskich niestety nie mogę liczyć. Od niemalże początku byli raczej przeciwni naszej bliższej znajomości. Pomijając fakt że mieli rację, nie potrzebuję do tego swojego bałaganu ich " a nie mówiłam/em"
Dlatego chyba tutaj napisałam..próbując wyrzucić z siebie żal i smutek.
Postanawiam od dziś zastosować metodę zerokontaktową i zerwać ten łańcuch na którym tkwię.Lepsza chyba rozpacz w samotności niż będąc z kimś. Samemu można w pewnej chwili pewnie zobaczyć jakieś światełko. Tkwiąc w tak toksycznej relacji człowiek czuje się jak w jakiejś niekończącej się beznadzieji, nie wierzy już w żadną zmianę na lepsze. Ani swoją - ani jego.Do takiego stanu właśnie się doprowadziłam. Brawo ja.
9 2017-12-21 19:59:47 Ostatnio edytowany przez mari0 (2017-12-21 20:03:16)
Mari nie wiem dlaczego ale do tej pory myślałam że jesteś kobietą
wybacz:)
Heh nie dziwie się w końcu sama nazwa tego forum wskazuje, że to forum głównie dla kobiet W zasadzie to rejestrując się tutaj nie miałem pewności czy tu faceci są mile widziani
Odpowiadając na pytanie jak sobie poradziłem na samym początku...
Na początku taka informacja spada jak grom z jasnego nieba.. szok.. niedowierzanie.. Wiele się działo, było nieprzyjemnie i toksycznie. Dałem radę głównie przez to, że nie miałem wiele czasu by o tym myśleć, musiałem szybko stanąć na nogi, przeprowadzić się itp.
Osobiście jestem zdania, że sam początek nie jest najtrudniejszy, na początku jest wiele emocji, adrenaliny, oczywiście przeżywamy to boleśnie ale gorzej zaczyna być po pewnym czasie, kiedy na spokojnie do nas dochodzi to, że to się na prawdę dzieje i że nie da się tego cofnąć. U mnie minęło ponad 2 miesiące i to wcale nie oznacza, że jest super wspaniale... absolutnie nie.. Wciąż zdarzają się potworne dni. Przez ten czas czytałem wiele historii ludzi z podobnym problemem, niektórzy nie potrafią się odnaleźć po długim miesiącach a nawet latach. Nie piszę Ci tego, żeby Cie w ten sposób martwić, piszę byś wiedziała, że to normalne i każdy kto kochał i się rozstał przez to przechodzi w lepszy lub gorszy sposób. Przypomniał mi się pewien cytat "Jak przechodzisz przez piekło, nie zatrzymuj się" i taka prawda po prostu trzeba iść dalej. Kiedyś z tej całej sytuacji wyciągniesz lekcje, będziesz silniejsza!
Dobrze, że tutaj piszesz, rozmowy z ludźmi podobną sytuacją pomagają, łatwiej tutaj znaleźć zrozumienie i przede wszystkim nie jesteśmy w tym wszystkim sami
10 2017-12-25 20:48:58 Ostatnio edytowany przez Animus (2017-12-25 21:25:17)
[...]
Już nie marzę o tym by być szczęśliwą. Marzę by nie być aż tak nieszczęśliwą albo obojętną..
O czym marzysz, to dostajesz. W co wierzysz, to będziesz miała. Obojętność? To prawdziwy grobowiec dla miłości.
[...]
Ludzie nie potrafiący kochać! Nie bierzcie się za coś do czego nie jesteście zdolni. Każdy wasz nowy początek jest początkiem końca drugiego człowieka.
Ładna diagnoza. Mam nadzieję, że w tej przestrodze nie pominęłaś siebie.
Wiem że nie ma lepszych rad.
Kto ma dać radę, niech daje rady.
Użalam się nad sobą to fakt.
Skoro o tym wiesz, co zdecyduj, kiedy przestaniesz.
Ale odpowiedzialność za całą tę sytuację biorę na siebie. Nawet jeśli wina w większości jest po drugiej stronie to ja jestem odpowiedzialna za nią bo na to pozwoliłam.
Całe szczęście, że przynajmniej odpowiedzialność bierzesz na siebie, choć winę podzieliłaś inaczej niż odpowiedzialność. Widocznie wina jest po tej stronie (w większości), co nie przyzwoliła.
[...]ja nie umiem się skupić na sobie w tym momencie. Może za jakąś chwilę...
Jesteś niekonsekwentna: fakt użalania się nad sobą jest konsekwencją skupienia się na sobie. Skupienie się na czymś poza sobą jest lekarstwem.
[...].Nie ma teraz nawet jednej rzeczy o której robieniu pomyslalabym z przyjemnością..
O to to to. Myślenie bez przyjemności przynosi nieprzyjemności. Myślenie z przykrością rodzi przykrości. "Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę". Każdy z nas ma to, co sobie zaplanuje w myślach. Nasze słowa i czyny pochodzą z serca (czyli wyboru, woli). Mamy wolność wyboru, ale nie zawsze umiemy z tej wolności korzystać. Ale o tym poniżej.
[...] I najgorsze jest to że wspominając złe momenty tłukę sobie do głowy że można było coś z tym zrobić ale ja nie potrafiłam - i chyba ta moja osobista porażka najbardziej boli.
Zawsze myślałam że nie ma ludzi złych. Że nikt nie krzywdzi bez powodu, dla własnej przyjemności i zły się nie rodzi. Zaczynam poważnie powątpiewać w tę myśl.
Tu jest właśnie cała Twoja wolność. To Ty decydujesz o czym pamiętasz, co wspominasz i co nazywasz "złym", a co "dobrym". Porażka ma boleć, bo jakby była przyjemna, to byśmy się nigdy nie nauczyli jej omijać. Cokolwiek potraktujesz jako porażkę, od razu będzie boleć i będzie złe.
Szkoda, że zwątpiłaś w tę myśl. Złu trzeba dać możliwość zaistnienia. To jest ta moc PRZYZWOLENIA, o której pisałaś wcześniej, przy odpowiedzialności. Bez powodu nikt nie krzywdzi. Krzywdzeni jesteśmy na wyraźne swoje życzenie, które tak ładnie nazwałaś PRZYZWOLENIEM.
Twoje zwątpienie jest nie na miejscu. Nie ma ludzi złych. To my sami tworzymy ludzi złych dla siebie. Jak? Nasza niedoskonała miłość (siebie) sprawia, że PRZYZWALAMY na obecność ludzi, którzy mogą nas skrzywdzić i zrobią to, bo widzą jak bardzo siebie nie szanujemy.
Nie ma ludzi toksycznych. Toksyczne są relacje. Twoje piekło jest w Tobie i tylko Ty wyznaczasz mu granice, przestrzenne i czasowe. Możesz w każdej chwili zakończyć tę wędrówkę przez piekło. Jeśli w nim ciągle jesteś to tylko dlatego, że tak chcesz. Nikt Ci nie może zabronić siedzieć w piekle. Piekło Kobiet jest szczególnie ciężkie. Kobiety są specjalistkami w samoudręczeniach. Z piekła podobno się nie wychodzi. Teologia mówi o tym, że diabeł się nie przyznaje do błędów, jest pyszny i nie ma woli poprawy.
W zmianie stanu przydają się: trzy cnoty kardynalne - sprawiedliwość, dzielność i roztropność i trzy cnoty teologalne - wiara, nadzieja i miłość.
Gdybyś kiedyś zapragnęła objąć miłosierdziem siebie i tego winnego w większości "złoczyńcę", to daj znać. Gdybyś kiedyś chciała wyjść z tego "piekła Kobiet" i wejść do nieba, to zamknij za sobą drzwi przeszłości i zajmij się TERAŹNIEJSZOŚCIĄ. I tego Ci życzę.
11 2017-12-25 21:09:32 Ostatnio edytowany przez Animus (2017-12-25 21:14:38)
[..]
12 2017-12-28 21:23:52 Ostatnio edytowany przez Agma (2017-12-28 21:30:12)
Agma napisał/a:[...]
Już nie marzę o tym by być szczęśliwą. Marzę by nie być aż tak nieszczęśliwą albo obojętną..O czym marzysz, to dostajesz. W co wierzysz, to będziesz miała. Obojętność? To prawdziwy grobowiec dla miłości.
Grobowiec o którym wspomniałeś może być dla mnie w tym momencie jedynie zbawieniem. Szczególnie dla TEJ miłości.
Agma napisał/a:[...]
Ludzie nie potrafiący kochać! Nie bierzcie się za coś do czego nie jesteście zdolni. Każdy wasz nowy początek jest początkiem końca drugiego człowieka.Ładna diagnoza. Mam nadzieję, że w tej przestrodze nie pominęłaś siebie.
Oczywiście że nie. Obecnie właśnie taką jestem i mam tego świadomość. Ale stanę na nogi i jeszcze będę potrafiła kochać tak jak kochać się powinno.
Agma napisał/a:Wiem że nie ma lepszych rad.
Kto ma dać radę, niech daje rady.
Agma napisał/a:Użalam się nad sobą to fakt.
Skoro o tym wiesz, co zdecyduj, kiedy przestaniesz.
Już zdecydowałam. Kończę ten kabaret z końcem roku.osratnie dni do Sylwestra spędzam na wyznaczaniu planów i celów na kolejny rok. Na piśmie. Z kwadracikiem obok do odfajkowania.
Agma napisał/a:Ale odpowiedzialność za całą tę sytuację biorę na siebie. Nawet jeśli wina w większości jest po drugiej stronie to ja jestem odpowiedzialna za nią bo na to pozwoliłam.
Całe szczęście, że przynajmniej odpowiedzialność bierzesz na siebie, choć winę podzieliłaś inaczej niż odpowiedzialność. Widocznie wina jest po tej stronie (w większości), co nie przyzwoliła.
wina leży w większości nie po stronie która przyzwoliła, a po tej która POZWOLIŁA sobie na zbyt wiele. Może wydawać się że moja ocena jest niesprawiedliwa co do tego podziału, ale takie wyciagnelam wnioski spoglądając wreszcie trzeźwym okiem na całą sytuację.
Agma napisał/a:[...]ja nie umiem się skupić na sobie w tym momencie. Może za jakąś chwilę...
Jesteś niekonsekwentna: fakt użalania się nad sobą jest konsekwencją skupienia się na sobie. Skupienie się na czymś poza sobą jest lekarstwem.
No nie zgodzę się do końca. Skupienie się w 100% na osobie z którą właśnie się rozstałam- a więc nie na sobie- na pewno lekarstwem nie jest.
Agma napisał/a:[...].Nie ma teraz nawet jednej rzeczy o której robieniu pomyslalabym z przyjemnością..
O to to to. Myślenie bez przyjemności przynosi nieprzyjemności. Myślenie z przykrością rodzi przykrości. "Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę". Każdy z nas ma to, co sobie zaplanuje w myślach. Nasze słowa i czyny pochodzą z serca (czyli wyboru, woli). Mamy wolność wyboru, ale nie zawsze umiemy z tej wolności korzystać. Ale o tym poniżej.
Tu się zgodzę całkowicie. Jednak nie prosto jest wdrożyć to w życie z łatwością z jaką się to czyta/ pisze.
Agma napisał/a:[...] I najgorsze jest to że wspominając złe momenty tłukę sobie do głowy że można było coś z tym zrobić ale ja nie potrafiłam - i chyba ta moja osobista porażka najbardziej boli.
Zawsze myślałam że nie ma ludzi złych. Że nikt nie krzywdzi bez powodu, dla własnej przyjemności i zły się nie rodzi. Zaczynam poważnie powątpiewać w tę myśl.Tu jest właśnie cała Twoja wolność. To Ty decydujesz o czym pamiętasz, co wspominasz i co nazywasz "złym", a co "dobrym". Porażka ma boleć, bo jakby była przyjemna, to byśmy się nigdy nie nauczyli jej omijać. Cokolwiek potraktujesz jako porażkę, od razu będzie boleć i będzie złe.
Szkoda, że zwątpiłaś w tę myśl. Złu trzeba dać możliwość zaistnienia. To jest ta moc PRZYZWOLENIA, o której pisałaś wcześniej, przy odpowiedzialności. Bez powodu nikt nie krzywdzi. Krzywdzeni jesteśmy na wyraźne swoje życzenie, które tak ładnie nazwałaś PRZYZWOLENIEM.
100000% racji. Nigdy więcej...
Twoje zwątpienie jest nie na miejscu. Nie ma ludzi złych. To my sami tworzymy ludzi złych dla siebie. Jak? Nasza niedoskonała miłość (siebie) sprawia, że PRZYZWALAMY na obecność ludzi, którzy mogą nas skrzywdzić i zrobią to, bo widzą jak bardzo siebie nie szanujemy.
I tu też święte słowa odnośnie braku szacunku do własnej osoby.. Nie sądzę jednak aby ktoś kto jest zły/czynił zło nie był tym złym bez naszego przyzwolenia. Już sama intencją, i próby czynienia zła/ krzywdy drugiej osobie świadczy o tym że ten ktoś jest zły. Już zanim dostanie nasze przyzwolenie (lub nie dostanie).
Nie ma ludzi toksycznych. Toksyczne są relacje. Twoje piekło jest w Tobie i tylko Ty wyznaczasz mu granice, przestrzenne i czasowe. Możesz w każdej chwili zakończyć tę wędrówkę przez piekło. Jeśli w nim ciągle jesteś to tylko dlatego, że tak chcesz. Nikt Ci nie może zabronić siedzieć w piekle. Piekło Kobiet jest szczególnie ciężkie. Kobiety są specjalistkami w samoudręczeniach. Z piekła podobno się nie wychodzi. Teologia mówi o tym, że diabeł się nie przyznaje do błędów, jest pyszny i nie ma woli poprawy.
Nie mam zamiaru siedzieć tutaj w nieskończoność! Stoczylam się tutaj dzięki samej sobie i liczę tylko na siebie. A licząc tylko na siebie wiem że nie chce tu być. Pakuję zatem manatki i z początkiem nowego roku zostanie po mnie w tym piekielku jedynie wspomnienie.
W zmianie stanu przydają się: trzy cnoty kardynalne - sprawiedliwość, dzielność i roztropność i trzy cnoty teologalne - wiara, nadzieja i miłość.
Na razie staram się bardzo być dzielna i roztropna. W sprawiedliwość się nie zaglebiam bo jak zwykle znajdę w sobie tysiąc win i stwierdzę że na to piekło zasłużyłam..
Gdybyś kiedyś zapragnęła objąć miłosierdziem siebie i tego winnego w większości "złoczyńcę", to daj znać. Gdybyś kiedyś chciała wyjść z tego "piekła Kobiet" i wejść do nieba, to zamknij za sobą drzwi przeszłości i zajmij się TERAŹNIEJSZOŚCIĄ. I tego Ci życzę.
Taki też mam zamiar, choć nie będzie łatwo. Zostawiam za sobą chorego człowieka, psychopatę.. Któremu za wszelką cenę starałam się pomóc. Kosztem dodanie wszystkiego co osiagnelam w życiu a co najważniejsze kosztem samej siebie. Jak taki wąż który zjada samego siebie od końca...
Animus,
Dziękuję Ci bardzo za tego posta.czytalam kilkanaście razy i będę na pewno często do niego wracala.wiesz dlaczego.
Pozdrawiam,
Agma napisał/a:Mari nie wiem dlaczego ale do tej pory myślałam że jesteś kobietą
wybacz:)
Heh nie dziwie się w końcu sama nazwa tego forum wskazuje, że to forum głównie dla kobiet
W zasadzie to rejestrując się tutaj nie miałem pewności czy tu faceci są mile widziani
![]()
Odpowiadając na pytanie jak sobie poradziłem na samym początku...
Na początku taka informacja spada jak grom z jasnego nieba.. szok.. niedowierzanie.. Wiele się działo, było nieprzyjemnie i toksycznie. Dałem radę głównie przez to, że nie miałem wiele czasu by o tym myśleć, musiałem szybko stanąć na nogi, przeprowadzić się itp.
Osobiście jestem zdania, że sam początek nie jest najtrudniejszy, na początku jest wiele emocji, adrenaliny, oczywiście przeżywamy to boleśnie ale gorzej zaczyna być po pewnym czasie, kiedy na spokojnie do nas dochodzi to, że to się na prawdę dzieje i że nie da się tego cofnąć. U mnie minęło ponad 2 miesiące i to wcale nie oznacza, że jest super wspaniale... absolutnie nie.. Wciąż zdarzają się potworne dni. Przez ten czas czytałem wiele historii ludzi z podobnym problemem, niektórzy nie potrafią się odnaleźć po długim miesiącach a nawet latach. Nie piszę Ci tego, żeby Cie w ten sposób martwić, piszę byś wiedziała, że to normalne i każdy kto kochał i się rozstał przez to przechodzi w lepszy lub gorszy sposób. Przypomniał mi się pewien cytat "Jak przechodzisz przez piekło, nie zatrzymuj się" i taka prawda po prostu trzeba iść dalej. Kiedyś z tej całej sytuacji wyciągniesz lekcje, będziesz silniejsza!
Dobrze, że tutaj piszesz, rozmowy z ludźmi podobną sytuacją pomagają, łatwiej tutaj znaleźć zrozumienie i przede wszystkim nie jesteśmy w tym wszystkim sami
Mari,
Mam nadzieję że u ciebie lepiej. Ja święta przeżyłam na lajcie. Daje sobie czas do końca roku na jakiekolwiek rozkminki a z początkiem nowego idę dalej. Przed siebie. I nie myślę że będą doły i tęsknota. Pomartwię się o to jak się pojawią życzę pogody ducha