Ok, po 47 latach, kilku nieudanych związkach, w tym ostatnim, zakończonym po prawie 5 latach, w końcu za sprawą znalezionej całkiem przypadkowo książki, dowiedziałam się, że jestem kobietą, która kocha za bardzo (uff ale długie zdanie).
Wiem już jaki jest mój problem, jestem DDA, we wszystkich ,moich relacjach z partnerami byłam nadopiekuńcza i po prostu im matkowałam. Robiłam wszystko, żeby dogodzić partnerowi. Zawsze swoje potrzeby stawiałam na drugim miejscu. Chciałam być idealną partnerką a stawałam się taką od której mężczyzna po prostu uciekał.
Pierwszy krok został wykonany, poznałam na czym polega mój problem. Teraz pytanie: co dalej? Jak mam "się naprawić"?
Odpuścić i zająć się sobą. Jakieś hobby, pochłaniacz czasu, coś co cię zainteresuje i będziesz temu mogła SAMA poświęcić czas.
Jesteś już dużą dziewczynką więc zrozum, że facet dorosły nie potrzebuje matkowania a wręcz go to wk*ria jak mu każesz nakładać czapkę bo zmarźnie, zjeść obiadek bo będzie głodny, przestać palić bo zemrze na rakai nie rób tego bo sobie krzywdę zrobisz... no jacieżpierdzielę.
Nakarmić, przebzykać i na noc z domu wypuszczać i będzie gitara
Może wreszcie zacząć żyć swoim życiem. Z tego co czytam na tym forum, dla wielu kobiet niewykonalne.