Mam 26 lat. Wstydzę się tego co się stało.
Przyznałam się jednej, jedynej osobie i bardzo tego żałuję.
Bałam się mojego partnera i dlatego odeszłam. Planowaliśmy ślub.
Nadszedł dzień, kiedy był pijany rozebrał się i wywrzaskiwał wyzwiska. Wyjął kuchenny nóż, myślałam, że mnie zabije. Potem zaciągnął do łóżka i... .
Nie zgłosiłam tego nigdzie, bo się bałam. Nie mogłam, wiedział, że nic mu nie zrobię, że jeśli gdzieś z tym pójdę, to obróci się przeciw mnie. Jego rodzice stali za nim murem (wysoko sytuowany prawnik i sędzia). Wielokrotnie szukałam w nich pomocy, mówiłam o problemie z alkoholem. Twardo trzymali jego stronę. Po tej jednej, jedynej sytuacji po prostu uciekłam w środku nocy.
Kilka tygodni później dowiedziałam się, że mam nowotwór. Wyjechałam do kliniki w innym mieście, oddalonej o 300 km.
Mój partner pojawił się przy mnie znowu. Przepraszał. Pokrył koszty leczenia, siedział przy łóżku, pomagał w toalecie, ubieraniu...
Wygrałam.
I wybaczyłam.
Po kilku miesiącach związku znów się zaczęło. Traktował mnie jak przedmiot, mówił, że powinnam się cieszyć, że wyrwałam się ze wsi, że jeśli go rzucę to jedyny, który się ze mną zwiąże to człowiek upośledzony. Onanizował się na moich oczach, przy mnie w łóżku. To było uwłaczające. Moje blizny go obrzydzały. Zaczął pić.
Skończyłam na dobre, wróciłam do rodzinnego domu, na wieś.
Przyznałam się matce, dlaczego odeszłam. Potrzebowałam rozmowy, chcę mieć wsparcie. Matka wykrzyczała, że nie mam żadnej wartości, że to dlatego, że mieszkałam z nim bez ślubu (sic!). Słyszę, że powinnam do niego wrócić, że kobieta należy do pierwszego mężczyzny. Nie zgadzam się na takie traktowanie. Chcę usłyszeć coś dobrego. Chcę zbudować od nowa poczucie własnej wartości. Wmawiam sobie, że jest inaczej, próbuję odciągać myśli. Nienawidzę swoich myśli. Nie chcę być wybrakowaną, brudną kobietą. Uciekam od tego. Pracuję po 13 godzin dziennie, w pracy jest ok, jestem wykończona, ale nie mam czasu myśleć. Czuję, że to błędne koło. Chcę uciec od myśli. Nie wiem gdzie i do kogo. Chcę być znów sobą, chcę czuć, że podjęłam najlepszą na świecie decyzję i że mimo wszystko mam taką samą wartość jak wszyscy.
Proszę odbiorców, by mnie nie oceniali. Nawet jeśli to wszystko jest wynikiem moich błędów, proszę o empatię. Szukam zrozumienia i dobrego słowa.
C.