Witajcie, mam pytanie do osób, które miały styczność z depresją alkoholową, choć nie wiem czy ta nazwa jest aby adekwatna i dobrze to ujęłam. Chodzi o mojego brata. Ma bardzo odpowiedzialną i stresującą pracę i niestety, dużo osób w tym zawodzie jest alkoholikami. On sobie często popijał, jednak apogeum nastąpiło, kiedy jego żona zażądała rozwodu (nie miał dla niej czasu, ona chyba kogoś znalazła na boku). Wtedy zamknął się w domu na cztery spusty i przez 8 miesięcy nieustannie pił i sprowadzał sobie panienki. Dzięki pomocy szefa i terapii skończył pić i obecnie nie tyka alkoholu, jednak jego zachowanie się zupełnie zmieniło. Jest ciągle przybity, smutny, nieszczęśliwy, grymaśny, kłótliwy i złośliwy. Na zewnątrz wydaje się być ok, ale dla bliskich jest okropny. Postanowił sobie, że będzie wykorzystywał kobiety bo ma taką zachciankę, jednak żadna i tak nie była z nim dłużej niż 2 miesiące. Z jedną z nich rozmawiałam i podobno na początku był uroczy i kochany, ale ciągłe zmiany nastrojów, wyżywanie się na niej, wieczne pretensje i podejrzliwość sprawiły, że nie miała ochoty tego kontynuować a ja się wcale nie dziwię. Czy ktoś miał z tym styczności i wie, jak mu pomóc? Nie mogę patrzeć jak się męczy, gdzie go zabrać, żeby odzyskał dawną radość życia?
Witajcie, mam pytanie do osób, które miały styczność z depresją alkoholową, choć nie wiem czy ta nazwa jest aby adekwatna i dobrze to ujęłam. Chodzi o mojego brata. Ma bardzo odpowiedzialną i stresującą pracę i niestety, dużo osób w tym zawodzie jest alkoholikami. On sobie często popijał, jednak apogeum nastąpiło, kiedy jego żona zażądała rozwodu (nie miał dla niej czasu, ona chyba kogoś znalazła na boku). Wtedy zamknął się w domu na cztery spusty i przez 8 miesięcy nieustannie pił i sprowadzał sobie panienki. Dzięki pomocy szefa i terapii skończył pić i obecnie nie tyka alkoholu, jednak jego zachowanie się zupełnie zmieniło. Jest ciągle przybity, smutny, nieszczęśliwy, grymaśny, kłótliwy i złośliwy. Na zewnątrz wydaje się być ok, ale dla bliskich jest okropny. Postanowił sobie, że będzie wykorzystywał kobiety bo ma taką zachciankę, jednak żadna i tak nie była z nim dłużej niż 2 miesiące. Z jedną z nich rozmawiałam i podobno na początku był uroczy i kochany, ale ciągłe zmiany nastrojów, wyżywanie się na niej, wieczne pretensje i podejrzliwość sprawiły, że nie miała ochoty tego kontynuować a ja się wcale nie dziwię. Czy ktoś miał z tym styczności i wie, jak mu pomóc? Nie mogę patrzeć jak się męczy, gdzie go zabrać, żeby odzyskał dawną radość życia?
Ty nic za niego nie jesteś w stanie uczynić, jeśli sam dla siebie nie będzie chciał
generalnie, chodź może to dziwnie zabrzmi, jest na dobrej drodze aby coś ze sobą zrobić, nie wykluczony upadek (sięgnięcie po alkohol) gdy "problemy się uzbierają"
do tego czasu każda forma pomocy, zostanie wykorzystana przeciwko pomagającym
mentalność alkoholowa została pomimo odstawienia alkoholu, te sprawy prostuje się u psychoterapeuty
"radość życia" została zabrana wraz z odstawionym alkoholem, który był swoistym pewnikiem takiego samopoczucia