Nie wiem, od czego zacząć. Może od tego, że mój mąż nie jest łatwy w pożyciu. Jak mu coś odbije to potrafi się nie odzywać przez kilka dni. Wytrzymywałam to dość długo (24 lata). Na początku małżeństwa za wszystko go przepraszałam, bo przecież to ja byłam wszystkiemu winna. Nawet wychowaniu własnej córki na rozwydrzoną pannicę. Byłam typową kurą domową, która dba o wszystkich ze szczególnym uwzględnieniem męża, dziecka i rodziców. Moje potrzeby zeszły na ostatni plan w tym studia, praca i pisanie książek. Wszystko było ważne tylko nie ja. No dobrze, niech będzie, bo to ja byłam za wszystko odpowiedzialna, to ja robiłam głupoty, to ja miałam jak najmniej do gadania, to ja byłam winna temu, że się do mnie nie odzywał i nadużywał piwska. Sama jestem sobie winna. To ja przestałam z nim spać w jednym pokoju, bo chrapał, zgrzytał zębami i brzęczał w nocy telewizorem, przez co nie mogłam spać. Żyliśmy koło siebie. On nie interesował się mną przez kilkanaście dobrych lat. Siedziałam, więc jak głupia miotła w domu dogadzając wszystkim i na wszystko się godząc łącznie na humory męża, które wcale się nie skończyły. Pewnego razu moja córka weszła na portal dla pisarzy i sama coś zaczęła tworzyć. Zainteresowana tematem, bo przecież sama pisałam do szuflady odważyłam się tam zajrzeć. No i tam wsiąkłam dając swoje teksty. Były czytane, o czym nawet nie odważyłam się kiedykolwiek marzyć. W trakcie poznałam przez Internet pewnego chłopaka, który również pisał opowiadania. Po kilku „rozmowach” przez Internet dużo o sobie wiedzieliśmy. To on dał mi wiarę w siebie i moje możliwości i, że jestem fantastyczną, wrażliwą kobietą i za nic w życiu nie powinnam rezygnować ze swojej pasji. No i tu zaczęła się polka z przytupem. Po pierwsze pretensje córki, „Bo mama więcej czasu spędza na komputerze niż ze mną” po drugie mąż, że zaniedbuję rodzinę w tym jego zachcianki. Ograniczyłam, więc pisanie do siedzenia po nocach, aby sprostać ich wymaganiom. Z internetowym kolegą dalej pisaliśmy, o czym w końcu dowiedział się mój mąż i to mu się nie spodobało. Robił mi awantury, że się zapominam, iż jestem jego żoną i randkuję przez Internet. Tłumaczenia, że nic mnie nie łączy z tym chłopakiem nic nie dały. Znowu się nie odzywał przez parę dni i pił piwo. Teraz posunął się do tego, że jak tylko siadam do komputera to zaraz piszę z tamtym zamiast spędzać czas z nim, bo on przecież tak mnie kocha. Tyle dla mnie zrobił: zabrał do kina, na koncert, pozwolił spotkać się z internetowym kolegą a ja taka wredna jestem, bo nie dotrzymuję słowa. Jakiego? Ano takiego, że spłycę znajomość z kumplem i nie będę z nim pisała. Czasem nie piszę z nim wcale, czasem tylko „Miłego dnia”, ale nie ślubnemu nadal się to nie podoba, bo przecież obiecałam a nic z tym nie zrobiłam. To, że on obiecał nie pić tyle piwa a nadal się upija jakoś mu umknęło. W dodatku zajęć mam od diabła i trochę a czas na pisanie tylko w nocy. Od dwóch dni siedzi w domu i pije piwo za piwem nie odzywając się do mnie wcale. Dziś dowiedziałam się, że wolne wziął sobie specjalnie dla mnie a ja dla niego czasu nie mam tylko, aby na Internet. Tyle, że ten tekst już znam na pamięć od kilku miesięcy. Robi wyskoki, co jakiś czas, zarzuca mi zdradę i bóg wie, co jeszcze a potem pije, bo on już ze mną wytrzymać nie może. Potem przychodzi i przeprasza. Mam tego dość, szczególnie, że córka mi zarzuca, że ojciec znowu się upił a ona jutro chciała na zakupy pojechać i wszystko jej spierniczyliśmy, bo nie potrafimy się dogadać. „Może lepiej by było gdybyś nigdy nie pisała” - to jej własne słowa. - „Ojciec pijak a ty nawet prawa jazdy nie masz a z pracy cię zwolnili.” Ręce mi opadają, nie mam już siły na to wszystko. Może rzeczywiście lepiej by wszystkim było gdybym nie pisała. Może znowu ja jestem wszystkiemu winna?
Moim zdaniem oni wszyscy się po prostu przyzwyczaili do pewnych standardów wobec Ciebie. Tyle lat im tylko dogadzałaś nie myśląc o sobie, że teraz źle reagują na pewne małe zmiany. Trochę Ci jeżdżą po emocjach i nie rozumieją, że masz prawo mieć hobby, które sprawia Ci frajdę.
Muszą się teraz tylko przyzwyczaić do nowych spraw. Dziecko jak to dziecko, sprawdza na ile sobie może pozwolić. Ona nie rozumie jeszcze pewnych spraw, jak np że Ty nie jesteś tylko mamą ale i również pisarką. I masz prawo odkurzyć swoją pasję a i nawet zacząć nową. Córka Cię nie rozumie i ma prawo do tego, nie jest dorosła. Musisz jej jak to dziecku wytłumaczyć a i tak niewiadomo czy zrozumie za pierwszym razem...
Mąż jest zazdrosny o pisanie z chłopakiem. Pewnie czuje się zagrożony w jakiś sposób. Nie wiem co Ci poradzić w tym przypadku. Nie wiem czy zwykła szczera rozmowa o tym co znaczy dla Ciebie ta internetowa znajomość dla niego będzie wystarczającą. Jeśli się ugniesz to on Cię całkowicie zdominuje. A więc jedynie spokój, czas i może nieugiętość... jeśli nie chcesz rezygnować z tego nieszkodliwego zajęcia.
Może jakiś deal? Ty pijesz, ja piszę
Hm... , powiem tak. Pisz, pisz,pisz,nie rezygnuj ze swojej pasji. Możesz mi coś podesłać na maila, lubię czytać.Dlaczego to Ty masz się do wszystkich dostosowywać? Może pora to zmienić?
Oczywiście że nie rezygnuj z tego co robisz. Jeśli pisanie z tym chłopakiem to tylko pisanie, bez żadnych podtekstów i flirtów to rób to dalej. Nikt nie jest niczyją własnością i nie będzie nim rozporządzał. Czasy niewolników już dawno minęły.
Przecież to tak samo nic złego, jak picie ciągle piwa przez Twojego męża. On nie widzi problemu w piciu, Ty go nie masz w pisaniu.
Jeśli natomiast poważnie chcesz coś zmienić, to zawsze warto najpierw o tym pogadać, a nie kombinować za plecami. To takie prymitywne i przewidywalne.
5 2017-11-25 15:23:22 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-25 15:33:17)
Może znowu ja jestem wszystkiemu winna?
Alfa. To ostatnie zdanie z twojego posta jest jakby podsumowaniem wszystkich zawartych w nim myśli i opisów.
Wylewa się z ciebie poczucie bycia ofiarą. Na twoim miejscu zastanowiłabym się dobrze, co mi to daje. Przeważnie bycie ofiara pozwala nie sprawdzać, czy ma się poczucie wpływu na rzeczywistość. Ot, taka jestem biedna, uciemięzona przez własna rodzinę, zmuszana do opieki nad nimi.
Czytam swój post i sobie wyobrażam, że zarówno ty, jak i twój mąż pochodzicie z domów, gdzie uczucia wyrażało się przez czyny. Tak samo funkcjonujecie w swojej rodzinie. Twój mąż cię utrzymywał przez lata i to mogło być dla niego wyrazem uczuć do ciebie. Ty dbałaś o niego, dziecko, dom i to był twój sposób na wyrażenie uczuć do najbliższych. Czy gdyby twój mąż nagle stwierdził, że chciałby abyś zaczęła się dokładać do domowego budżetu, to nie odebrałaby tego jako brak jego dbałości o ciebie >>> w konsekwencji koniec jego miłości do ciebie?
Podobnie, oboje zamiast mówić o tym, czego pragniecie i potrzepujecie, pokazujecie to w czynach. Można patrzeć na fochy twojego męża jak na grę i manipulację, której celem jest zmuszenie ciebie do „posłuszeństwa”. Ale można też uznać to za niewerbalne sygnały, że czuje się zaniedbany, niekochany. Może nie mówi o tym wprost tak samo jak ty nie mówisz, że czujesz się zaniedbaną przez swojego męża kobietą, sprowadzoną do roli kucharki, sprzątaczki i opiekunki, która chce COŚ od życia.
Potraktuj mój post jako flirt z myślami.
EDIT: odpowiadając na tytuł wątku, powiem, że nikt tu nie jest winny.
Nie wiem, od czego zacząć. Może od tego, że mój mąż nie jest łatwy w pożyciu. Jak mu coś odbije to potrafi się nie odzywać przez kilka dni. Wytrzymywałam to dość długo (24 lata). Na początku małżeństwa za wszystko go przepraszałam, bo przecież to ja byłam wszystkiemu winna. Nawet wychowaniu własnej córki na rozwydrzoną pannicę. Byłam typową kurą domową, która dba o wszystkich ze szczególnym uwzględnieniem męża, dziecka i rodziców. Moje potrzeby zeszły na ostatni plan w tym studia, praca i pisanie książek. Wszystko było ważne tylko nie ja. No dobrze, niech będzie, bo to ja byłam za wszystko odpowiedzialna, to ja robiłam głupoty, to ja miałam jak najmniej do gadania, to ja byłam winna temu, że się do mnie nie odzywał i nadużywał piwska. Sama jestem sobie winna. To ja przestałam z nim spać w jednym pokoju, bo chrapał, zgrzytał zębami i brzęczał w nocy telewizorem, przez co nie mogłam spać. Żyliśmy koło siebie. On nie interesował się mną przez kilkanaście dobrych lat. Siedziałam, więc jak głupia miotła w domu dogadzając wszystkim i na wszystko się godząc łącznie na humory męża, które wcale się nie skończyły. Pewnego razu moja córka weszła na portal dla pisarzy i sama coś zaczęła tworzyć. Zainteresowana tematem, bo przecież sama pisałam do szuflady odważyłam się tam zajrzeć. No i tam wsiąkłam dając swoje teksty. Były czytane, o czym nawet nie odważyłam się kiedykolwiek marzyć. W trakcie poznałam przez Internet pewnego chłopaka, który również pisał opowiadania. Po kilku „rozmowach” przez Internet dużo o sobie wiedzieliśmy. To on dał mi wiarę w siebie i moje możliwości i, że jestem fantastyczną, wrażliwą kobietą i za nic w życiu nie powinnam rezygnować ze swojej pasji. No i tu zaczęła się polka z przytupem. Po pierwsze pretensje córki, „Bo mama więcej czasu spędza na komputerze niż ze mną” po drugie mąż, że zaniedbuję rodzinę w tym jego zachcianki. Ograniczyłam, więc pisanie do siedzenia po nocach, aby sprostać ich wymaganiom. Z internetowym kolegą dalej pisaliśmy, o czym w końcu dowiedział się mój mąż i to mu się nie spodobało. Robił mi awantury, że się zapominam, iż jestem jego żoną i randkuję przez Internet. Tłumaczenia, że nic mnie nie łączy z tym chłopakiem nic nie dały. Znowu się nie odzywał przez parę dni i pił piwo. Teraz posunął się do tego, że jak tylko siadam do komputera to zaraz piszę z tamtym zamiast spędzać czas z nim, bo on przecież tak mnie kocha. Tyle dla mnie zrobił: zabrał do kina, na koncert, pozwolił spotkać się z internetowym kolegą a ja taka wredna jestem, bo nie dotrzymuję słowa. Jakiego? Ano takiego, że spłycę znajomość z kumplem i nie będę z nim pisała. Czasem nie piszę z nim wcale, czasem tylko „Miłego dnia”, ale nie ślubnemu nadal się to nie podoba, bo przecież obiecałam a nic z tym nie zrobiłam. To, że on obiecał nie pić tyle piwa a nadal się upija jakoś mu umknęło. W dodatku zajęć mam od diabła i trochę a czas na pisanie tylko w nocy. Od dwóch dni siedzi w domu i pije piwo za piwem nie odzywając się do mnie wcale. Dziś dowiedziałam się, że wolne wziął sobie specjalnie dla mnie a ja dla niego czasu nie mam tylko, aby na Internet. Tyle, że ten tekst już znam na pamięć od kilku miesięcy. Robi wyskoki, co jakiś czas, zarzuca mi zdradę i bóg wie, co jeszcze a potem pije, bo on już ze mną wytrzymać nie może. Potem przychodzi i przeprasza. Mam tego dość, szczególnie, że córka mi zarzuca, że ojciec znowu się upił a ona jutro chciała na zakupy pojechać i wszystko jej spierniczyliśmy, bo nie potrafimy się dogadać. „Może lepiej by było gdybyś nigdy nie pisała” - to jej własne słowa. - „Ojciec pijak a ty nawet prawa jazdy nie masz a z pracy cię zwolnili.” Ręce mi opadają, nie mam już siły na to wszystko. Może rzeczywiście lepiej by wszystkim było gdybym nie pisała. Może znowu ja jestem wszystkiemu winna?
Kilka pytań (a tak naprawdę jedno w różnych wersjach), na które sama sobie odpowiedz i wyciągnij wnioski.
Dlaczego tak kiepsko się ceniłaś i cenisz?
Dlaczego uważasz, że masz mniejsze prawa niż ktokolwiek inny w Twej rodzinie?
Dlaczego pozwalałaś i pozwalasz na bycie niepełnoprawnym członkiem rodziny?
Dlaczego podporządkowujesz się innym?
Dlaczego uważasz siebie za winną?
Dlaczego tkwisz w tym tak długo (24 lata)?
Hm... , powiem tak. Pisz, pisz,pisz,nie rezygnuj ze swojej pasji. Możesz mi coś podesłać na maila, lubię czytać.Dlaczego to Ty masz się do wszystkich dostosowywać? Może pora to zmienić?
Popieram w stu procentach i też bym chciałam coś twojego poczytać:)
Winna nie jesteś tylko baaardzo zmęczona dotychczasowym życiem, czas wyznaczyć bliskim granice.
A sama nie wiesz, czy jesteś winna? Nie stawiałaś granic- tak jesteś winna wobec siebie niestety..
Ja akurat rozumiem, ze mąż miał taki charakter, że nie chciałaś z nim wchodzić w otwarty konflikt..
Ale nie bardzo rozumiem, dlaczego tak pozwalasz mu teraz wejść w swoją prywatność?
Pytałaś go o pozwolenie na wyjście ze znajomym na kawę? Po co? Chciałaś wywołać zazdrość? To masz co masz..
A teraz szukasz potwierdzenia na forum czy robisz ok.
Jeżeli jest jak piszesz- postaw sprawę jasno- mam swoje pasje, swoich znajomych, będę się spotykać z nimi bez Twojego pozwolenia.
Corka jest dorosła prawie, więc da sobie radę. Ale jak obiecujecie jej zakupy, to dotrzymajcie- tu Ona ma rację..
Proponowałabym, żebys zrobiła prawko.
Nawet nie wiesz, jak Cię to usamodzielni.
Oczywiście że nie rezygnuj z tego co robisz. Jeśli pisanie z tym chłopakiem to tylko pisanie, bez żadnych podtekstów i flirtów to rób to dalej. Nikt nie jest niczyją własnością i nie będzie nim rozporządzał. Czasy niewolników już dawno minęły.
Przecież to tak samo nic złego, jak picie ciągle piwa przez Twojego męża. On nie widzi problemu w piciu, Ty go nie masz w pisaniu.
Jeśli natomiast poważnie chcesz coś zmienić, to zawsze warto najpierw o tym pogadać, a nie kombinować za plecami. To takie prymitywne i przewidywalne.