Czy kiedykolwiek komuś z was przytrafiło się trwa do dzisiaj lub jest podobny problem z takim czyms ze ciągle się żyje przeszloscia nie chce sie na nic nowego otworzyc (w kontekscie bliskosci itp.) bo czuje sie do tego obrzydzenie ( po co to wszystko skoro i tak ludzie przychodzą i odchodzą to straszne że z tym było intymnie to jeszcze z nastepnym ma byc intymnie? Chore to jest nie rozumiem tego). I ogolne obrzydzenie do seksu jako coś odrażającego i zwierzęcego. Nie mogę znieść tego cierpienia co pojawi sie tylko po odkopaniu z zakamarka podswiadomosci. Czasem mam myśli żeby sie pociąć lub w najgorszym wypadku zrobić sobie krzywde. Nie moge tego znieść. Miał juz ktos kiedys z was podobnie?
Przeżyłaś traumę seksualną? Czy raczej związek intymny zakończony rozczarowaniem, po którym nie wyobrażasz sobie nowych relacji intymnych? Sprecyzuj trochę, bo każdy z tych dwóch przypadków dzieli przepaść.
Przeżyłaś traumę seksualną? Czy raczej związek intymny zakończony rozczarowaniem, po którym nie wyobrażasz sobie nowych relacji intymnych? Sprecyzuj trochę, bo każdy z tych dwóch przypadków dzieli przepaść.
A umialabys mi znalezc roznice w tych przypadkach? Nie sa one czasem zalezne?