Od kilku miesięcy widuję się z jednym facetem. Przez większość czasu nasze spotkania były dość neutralne - chodziliśmy na spacery, zakupy, wspólne imprezy, poznałam jego znajomych. Tydzień temu coś ruszyło do przodu. Gdy wracaliśmy z imprezy, na której była też jego przyjaciółka z chłopakiem, i odprowadzaliśmy jego znajomych na przystanek, on po raz pierwszy chwycił mnie za rękę. Potem zabrał mnie na spacer, obejmował w pasie, trzymał za tyłek, mówił komplementy. To wszystko było bardzo miłe. Zaproponował, żebym wpadła do niego na mieszkanie i obiecał, że rano zawiezie mnie do pracy. I to nagłe przyspieszenie trochę mnie wystraszyło. Powiedziałam, ze wolę się solidnie wyspać, bo czeka mnie ciężki dzień w pracy. On nawet normalnie to przyjął, przytulił mnie i pocałował we włosy, potem dalej mnie przytulał, a pod moim blokiem po raz pierwszy mnie namiętnie pocałował z języczkiem. Potem pisaliśmy ze sobą, kilka dni później zabrał mnie na spacer do parku, na którym byliśmy na pierwszej randce. Był bardzo miły i szarmancki, ale tylko mnie przytulał. To ja pod koniec pocałowałam go w policzek, po czym on się zarumienił. Na drugi dzień po 23 napisał do mnie z propozycją, żebym wpadła do niego i wzięła urlop w pracy. To mi się nie spodobało. Inaczej bym to przyjęła, gdyby napisał o 20: przyjadę po ciebie i zabiorę cię do siebie na kolację. Uznałam, że nasza znajomość zabrnęła w jakąś ślepą uliczkę i on chce mnie tylko przylecieć. Generalnie bardzo źle to odebrałam. Byłam pewna, że jak mu odmówiłam, to on już się więcej nie odezwie. Tymczasem on napisał wczoraj wieczorem: jak minął dzień, jak było w pracy i czy wszystko w porządku.
Moja najlepsza przyjaciółka powiedziała, że dobrze zrobiłam, bo trzeba go wybadać. Jednak nawet ona stwierdziła, że niekoniecznie chodzi mu tylko o seks. Moi koledzy stwierdzili, że przesadzam i sama mam kosmate myśli, że zaproszenie do domu, to niekoniecznie propozycja seksu. Faktycznie, jestem trochę przewrażliwiona na tym punkcie, bo po studiach spotykałam się ze starszym facetem, który bardzo źle mnie potraktował i wolę dmuchać na zimne. Przyznaję, że podobało mi się, że facet, z którym się widuję, na pierwszych spotkaniach nie wyskakiwał do mnie z łapami. Przyznaję też, że mnie pociąga. Niemniej wolałabym, żeby po tym, jak się o mnie starał przy powrocie z imprezy, częściej okazywał mi czułość. Wtedy poczułabym, że jestem dla niego kimś więcej niż panienką na jedną noc.
Pytanie do mężczyzn: czy zdarzyło wam się zaprosić kobietę do siebie, żeby po prostu spędzić wieczór w romantyczny sposób bez seksu? Druga sprawa, czy chciałoby Wam się przez kilka miesięcy umawiać na spacery, żeby koniec końców osiągnąć swój cel i zaliczyć kobietę. Czy to, że na ostatnim spacerze on mnie nie pocałował ani nie chwycił na rękę świadczy o tym, że wcześniej starał się tylko dlatego, ze chciał mnie zaciągnąć do łóżka po imprezie?
Przyznaję, że początkowo było mi bardzo przykro, bo źle odebrałam jego propozycję. Jednak nawet moje przyjaciółki, które uznały, że wyszło dość niezgrabnie, stwierdziły, że nie sądzą, by tyle się ze mną spotykał, aby tylko zaliczyć i że jestem dla niego zbyt surowa. Dzięki nim zaczęłam się zastanawiać nad tą sprawą.