Cześć,
od poczatku tego semestru wróciłam do mieszkania z rodzicami. Pewne sprawy mnie zmusiły.
Mam spinę wewnętrzną, że to tylko jest etap,że za pół roku może napoczątku roku uda mi się wyprowadzić.
Problem jest taki, że mieszkając w mieszkaniu z rodzicami mam wrażenie, że jestem taka 'domowa'.
Moich rodziców od zawsze pamiętam , że byli opiekuńczy, może czasem zbyt opiekuńczy.
Dopiero na studiach jakby miałam bunt i wyrwałam się z tego domu wyjeżdzając za granicę, na studia, do pracy itp.
Teraz mam taki etap, że muszę przemiszkać- muszę znaleźć nową pracę, też robię prawko na które sama zapłaciłam, więc jakby tez mam mniej pieniędzy.
Mieszkając z rodzicami nie mam 'poweru'. Mam nadzieje, ze to jest zrozumiale.
Rodzice traktują mnie jakdoroslego czlowieka, ale w takich malych sprawach jak np- zostawianie drziw otwartych do mojego pokoju, wchodzenie do pokoju bezpukania- tutaj nasze myslenie sie mija.
Dziwią sie, ze nie chce przyjmowac gosci, zapraszac znajomych do domu Nie mam 20 lat, nawet nie mam 25 lat- mam lat 27.
Poprostu znowu misialam sie tu wprowadzic, i nawet nie chce robic jakis zmian w pokoju czy w mieszkaniu bo wiem, ze pozniej sie wyprowadze w przyszlym roku, jak znajde nowa prace itp.
I teraz nie wiem- szukam pracy, chodze na rozmowy, chodze na silownie, spotykam sie ze znajomymi, poznaje nowych ludzi, ALE mam wrazenie, ze wracajac do domu rodzinnego pozbyłam sie 'takiego poweru', takiej ,spiny' ktora sie ma aby czegos dokonac w zyciu.
Teraz nawet leze na lozku z laptopem, wiem co bedzie jutro , pojutrze, na luziku , tak jakby mnie nic nie obchodzilo. Nawet na silowni nie mam jakiegos poweru- tak jakbym cos stracila.
Ja zawsze w zyciu dokonuje pewnych zman i zawsze mam tą adrenaline, nie wiem co moze sie wydarzyc. Takie postrzeganie zycia mam od 3-4 lat. To mi bardzo pomaga w rozwijaniu siebie i dochodzeniu do swoich celów.
Tutaj jak jestem mam wrazenie ze znowu wpadlam w comfort zone. ze nic mi sie nie chce bo wiem co przyniesie jutro. Ze nawet nie potrzebuje faceta, nie potrzebuje schudnac. Nie potrafie zaplanowac sobie np na tydzien pozniej.
Rodzice traktuja mnie jak wl iceum czasem i nie wiem czy np juz powinnam cos zmieniac w swoim sposobie zycia teraz czy poczekac odczekac do przyszlego roku i po prostu NA SPOKOJNIE sie wyprowadzic?
PS dodam tylko, ze mam jeszcze siostre. jest ode mnie mlodsza. nigdy sie nie wyprowadzala z domu. konczy studia. jest taka 'domowa', jakby byla taka mala stara. nie wiem jak to okreslic. prawie zero związków, brak pewnosci siebie zwiazany z tuszą za młodu, siedzenie w domu i kolegowanie sie z koleznakami z podstawówki ktore mają juzmęzow...
zawsze jestem do niej porownywana. nie chce. jestem inna. bardziej energiczna, ogarnieta. nie chce byc mala stara. ona nie ma takiego 'poweru' jest taka smieszna, nawet nie seksowna. taka 'bez maski' zawsze ludzie ją robia w konia.
i to podobno do mnie nalezy aby ją zmienic bo jestem starsza.
XD
chyba zart.
Dziekuje
L