Hej
Dziś niedziela, dzień wolny, a przez to też czas na rozkminy. To dopiero mój drugi temat na forum, ale tym razem dotyczący bardziej zjawiska niż konkretnej sytuacji.
Nie wiem czemu, bo nie jest to nowe zjawisko, ale ostatnio wkurza mnie takie kreowanie w społeczeństwie wizerunku nieszczęśliwego małżeństwa. Jak żyją z sobą jakiś X lat to ich miłość zaczyna zmieniać się w silną niechęć do siebie. Że są nieszczęśliwi, że nie dbają o siebie, że niby blokują się w dalszym rozwoju. Nie wiem czemu, ale denerwuje mnie taki stereotyp typowego skłóconego Janusza i Halyny. Jedno to że denerwuje, ale po drugie zwyczajnie nudzi już ten motyw. Czemu to ma służyć?