Hej,
Tak w skrócie, bo jestem załamany, a na dodatek poprzedni post co się rozpisałem porządnie nie przeszedł bo mnie wylogowało....
Byłem z dziewczyną 9 miesięcy, znałem ją dłużej. Miała chłopaka przez 5 lat, zdradzał ją, ranił itd. Zerwała z nim, miesiąc po zacząłem z nią randkować. Początek związku sielanka itd.
Gdy poczuliśmy się już bardzo komfortowo, zacząłęm być byc zbyt zazdrosny, zaborczy, kontrolować ją. Nie podobało się jej to, awantury małe, sprzeczki itd.
Największa zmiana nastąpiła gdy dostała prace w przedszkolu. Nagle zaczęła być zmęczona, chłodna, podniesiony ton rozmowy. Nawet jak nocowałem u niej, to odmawiała seks bo zmęczona, rano za to już nie było problemu i się bawiliśmy. Więc, że inny chłop można by wykluczyć. Chyba.
Zaczęła mówić, że już nie czuję tego samego, kiedyś się cieszyła na mój widok itd, teraz irytacja coraz większa. Było jeszcze dużo momentów, ale przeplatane głupimy sprzeczkami o nic właściwie. Mówiła, że potrzebuje czasu, nie odpoczęłą po związku poprzednim, że tamten ją zniszczył i nie potrafi mi dać 100% uczuć itd.
Ostatni tydzień była chora. Obiady przynosiłem, dbałem o nią. Tylko 2 razy nie byłem to mnie zaatakowała, że jak chora to do niczego potrzebna, że mam ją w nosie. Myślę sobie, dobra, antybiotyk, to trochę szaleję, przecież prawie cały tydzień o nią dbam.
Przychodzi sobota, Mieliśmy spędzić weekend jak prawie zawsze razem. Nagle nie, ona nie chce, jedzie do rodziców. Po godzinie, że jednak nie jedzie do rodziców, ale nie chce się widzieć, bo ma dość, chce odpocząc od związków facetów. Zle się czuje ze sobą, nie ma ochoty na życie, czuje się zmęczona wszystkim. Ma wszystko dość. Ja chce na kompromis iśc, ze ograniczymy kontakt, raz na tydzień się widzimy, Najpierw się zgadza, po chwili jednak nie, wraca do pierwotnej myśli, ze przerwa do grudnia a póżniej się spotkamy i zobaczymy.
Niedziela. Mieliśmy się widzieć po południu. Nagle okazuje się idzie z przyjaciółka na kawe i ja ide na dalszy plan, pózniej sie spotkamy. Zdenerwowałem się ostro, że od wczoraj zaplanowane że się widzimy koło 13, a nagle zmiana priorytetów. Trochę jej naubliżałem, niestety taki jestem jak się zdenerwuje Ona po wszystkim, że to koniec, nie będzie ze mną.
Widizmy się wieczór. Ma do mnie żal. Mowi to co od dłuższego czasu. Ma żal o kontrole, zaborczosc, kontrole, dusi się i potrzebuje odpoczynku. Mówi też, ze ona nigdy mi nie ubliżała w trakcie awantur, jak ja. Wytłumaczyła się również, że przez poprzedniego jest zniszczona, że zdrada się na niej odbiła, że miałą same negatywne emocje w poprzednim związku, że już nie jest tą samą osobą co kiedyś. Wg niej, za mało odpoczęła po poprzednim związku, bolesnym związku. Mówi, że za wcześnie się zeszlimy. Jak mówie ze ona chyba nigdy mnie nie obdarzyla takim uczuciem jak ja ją, ona powiedziała, że tak, bo jest zablokowana, nie potrafi się już odblokować jak kiedyś, ma bliznę na sercu. Nie potrafi dać 100%.
Koniec końców zerwaliśmy, gdy pojechałem do niej po rzeczy pod dom, ona na koniec sie wtulila we mnie, rozplakala ostro, pocalowala i powiedziala zebym jechal spokojnie. Tyle. Koniec.
Czy ja coś mogę jeszcze zrobić ? Kontaktować sie po jakimś czasie czy cos ? Czy to już koniec ? Wiem, że popełniłem błedy, kontrola, zazdrosc, ale zacząłęm to juz poprawiać, ograniczać, ale jak widać czasu nie wystarczyło na zobaczenie efektów...
Czy ona naprawde potrzebuje czasu ? Czy to jakaś wymówka, pretekst ? Jakby nie patrzeć to zerwaliśmy i już może nigdy się nie odezwać, nic nie ustalalismy co dalej. Kocham ją, nie wyobrażam sobie, że już nigdy z nią nie spędzę czasu, pośmieje się itd. To był skarb, choć trochę wybuchowa
Ale to przez poprzedni związek jak to mówiła. Czy ja coś jeszcze mogę zrobić ? Odzyskać ją ? Proszę o rady.
PS. Wcześnij mi skasowało post. Jakby były jakieś nie jasności to śmiało pytania