Moja historia zaczyna się w mrokach przełomu wieków XX i XXI, kiedy miałem 14 lat i byłem w 2 klasie nowo utworzonego dzieła polskiej myśli edukacyjnej, czyli gimnazjum.
>byłem cichym słabym chłopaczkiem odrzucony przez wszystkich - rodziców, klasę, znajomych w moim wieku z osiedla
>miałem tylko 2 kolegów w swoim wieku, jednego na osiedlu i jednego w klasie
>z domu wychodzę ekstremalnie rzadko
>jeśli już to tylko pod swoją klatkę gdzie gromadzą się dzieciaki w wieku podbazy, na których wzbogacam się spekulując tazosami i tym podobnym badziewiem, jak na gimbeusza nieźle nawet zarabiając
>nawet co bardziej agresywne dzieciaki ci czasem próbują pojeżdżać bo wiedzą, że nie stosujesz przemocy i przywalisz bardzo rzadko
>wśród dzieci jest o 4 lata młodsza dziewczynka, trzymająca się tylko z 1 koleżanką i podobnie jak Ty, odtrącona przez społeczeństwo
>czasem rozmawiacie, raczej nie zwracasz na nią uwagi ale ona na Ciebie bardzo
>z czasem ta 10-latka zaczyna się Ci dawać wyraźne sygnały, że się zakochała bądź zauroczyła w Tobie
>ze względu na różnicę wieku mała szara myszka nie ma szans na wzajemność, starasz się jej unikać, ograniczasz rozmowy do 1 na 1-2 miesiące
>żałujesz jej strasznie bo wiesz jak boli złamane serduszko ale wiesz, że tak trzeba
>sytuacja się nieznośnie przeciąga, jesteś pod koniec 3 klasy gimnazjum
>zlewasz konsekwentnie jakiekolwiek sygnały zainteresowania ale zdajesz sobie sprawę, że w międzyczasie zacząłeś czuć do niej coś w rodzaju opiekuńczego ciepełka, że czujesz się za nią odpowiedzialny, w rozmowie z kumplem nazywasz ją żartobliwie pare razy "córką" i dobrze to oddaje Twój stosunek do niej - nie traktujesz jej jako obiektu seksualnego w ogóle, jest dla Ciebie jak młodsza siostra albo córka, ot drobna kochana istotka dla której chcesz dobrze ale nie wiesz jak jej pomóc żeby była szczęśliwa
>jak jeden smark zaczyna jej dokuczać to kiedyś go dopadasz 1vs1, wciągasz w krzaki i straszysz na śmierć niczym Linda w filmie Sara
>niemniej czujesz z tym wszystkim dziwnie, nie chcesz łamać małego serduszka lubianej przez Ciebie osóbki ale z przyczyn wieku jest oczywiste, że to nie materiał na partnerkę dla Ciebie więc zrywasz kontakt, przestajesz się pokazywać na osiedlu
>gdy idziesz do liceum w innej dzielnicy zdobywasz nowych znajomych i przestajesz na swoim osiedlu, gdzie jesteś nadal nielubiany, bywać w ogóle, przez co przestajecie się widzieć; dziewczynka, teraz już 12-latka, raz w desperacji siada Ci na kolanach ale ładnie ją od razu sadzasz z powrotem na ławeczkę
>lubisz ją i chcesz żeby była szczęśliwa - ale zarówno jest dla Ciebie za młoda jak i strachasz o prokuratora
mija parę lat
>na studia uciekasz do innego miasta bo masz dość rodziców którzy się nad tobą pastwili
>gdy jesteś na 1 roku studiów i króluje ta słynna nasza klasa, znajdujesz jej profil
>ma prawie skończone 15, wygląda uroczo i o wiele dojrzalej
>patrzysz kiedy ma urodziny
>mówisz - zagadam jak tylko skończy 15, tak aby legalnie móc z nią porozmawiać, może teraz będzie można szczerze porozmawiać o Waszych uczuciach
>ale w międzyczasie bardzo się zakochujesz w osobie którą poznałeś na studiach i uznałeś za osobę swojego życia, więc zarzucasz pomysł
3 lata później
>przez 3 lata mocno kochasz swoją kobietę i myślisz że to ta
>zamieszkujesz z nią w końcu ale jest Ci źle, okazuje się, że jednak 24h na dobę nie jest tak fajnie jak wtedy, gdy widywaliście się tylko na uczelni
>Twój związek znajduje się na skraju załamania
>nagle przypadkiem, przez komentarz pod profilem kumpla, znajdujesz JEJ profil na facebooku
>ma 18 lat i jest przepiękna
>wysyłasz jej zaproszenie
>rozmawiacie bardzo sympatycznie
>szybko orientujesz się, że trochę... wręcz... flirtujecie
>...a nawet bardzo!
>widzisz oczywiste zagrożenie dla swojego związku
>ucinasz kontakt bo masz swoje zasady i nie zdradzasz…
po pół roku zaręczasz się, po 2 latach rozstajesz jak rzekomo "osoba Twojego życia" Cię zdradziła i zostawiła jak psa
>myślisz, trzeba było zostawić ją zawczasu dla myszki, Ty kozacze duszę dałeś a ona Ci szablą
>ale już za późno, stało się
>myszka w międzyczasie poznała jakiegoś faceta, taki typowy pędzel ale ona wygląda na szczęśliwą
>zazdrościsz trochę ale też szczerze cieszysz się, że jest szczęśliwa, czujesz zarówno radość, jak i lekki ból bo chciałbyś być z nią - ale radość z jej szczęścia dominuje
>zapominasz o sprawie
>spotykasz się z paroma kobietami ale w każdej czegoś Ci brakuje
>w końcu pewnego dnia okazuje się, że Ona pousuwała zdjęcia pędzlaka z profilu i wrzuca ciągle smutne sentencje, trwa to parę tygodni
>zagadujesz ale nie wzbudzasz entuzjazmu, po miesiącu zagadujesz znowu, rozmawia się miło ale zaproszenie na kawę pozostaje bez odpowiedzi
>ok
>po pół roku od tej sytuacji znajdujesz inną kobietę, jest Ci z nią idealnie, kochasz ją
>po jakimś czasie myszka znajduje nowego gościa i po jakimś czasie znowu się rozstaje
>w międzyczasie Ty się żenisz
zeszły tydzień
>spotkaj ją przypadkiem w centrum
>widzisz jej smutne oczy, widzisz że coś ją zmartwiło
>co się stało
>rozmawiacie chwilę
>widzisz ewidentnie, że jej dawne uczucie do Ciebie zupełnie uleciało, ale dalej bardzo Cię lubi, szanuje i uważa za kogoś w rodzaju opiekuna, któremu może zaufać
>idziecie na kawę
>rozmawiacie 3 godziny, czujesz jakbyście byli w związku lub przyjaźni od kilkunastu lat ale wiesz, że już nigdy nie będzie pisane Wam być razem
>wracasz do domu
>żona pyta czemu jesteś zmartwiony
>"nic kochanie"
>gdy żona bierze prysznic, przeglądasz profil myszki na facebooku czując tęsknotę, ból i smutek
>przyśniła ci się
>po wstaniu rozpłacz się na wspomnienie jej oczu
Kocham Cię Asiu.
Cały czas Cię kochałem.