Mieszkamy razem od 3 lat mamy roczne dziecko. Nie chce się nad sobą użalać ani płakać nad tym jak jest mi źle. Chciałam zaczerpnąć porady od doświadczonych kobiet. Otóż mieszkamy razem w Anglii, wyjechaliśmy za chlebem tu się poznaliśmy. Z początku wynajmowaliśmy razem pokój ale zaszłam w ciążę i wynajeliśmy mały domek. Ja poszłam na macierzyńskie a mój partner miał stałą pracę. Wszystko było wporządku do pewnego czasu. Mój partner zaczął mieć problemy w pracy kiedy dopytywałam odpowiadał zdawkowo. miał aplikowac na kieronika zmiany co mu proponował kolega, a skończyło się na tym że to kolega dostal stanowisko i wydawał mu polecenia. Nie wiem tego ale pewnie mojemu partnerowi nie pasował taki obrót sprawy i postanowił do pracy więcej nie iść. Wszystko było by ok gdyby poszukał czegoś innego ale on miesiąc siedział w domu bez żadnego zarobku a po miesiącu unikając cudem zwolnienia dyscyplinarnego zaciągnęłam go do pracy aby się zwolnił. Następny miesiąc prosiłam, błagałam zeby poszukał czegoś innego w końcu się udało i pracował. Nasze dziecko miało wtedy 4 miesiące nie miałam jej z kim zostawić żeby sama iśc do pracy a małą cąły czas karmiłam piersią. Problem był tez ze strony matkipartnera która przy każdej okazji pisała mu na fb żeby wrócił. Co sie nie pokłóciliśmy to on wracał do domu, co z agencji pracy do niego nie zadzwonili on do mamy wrca do rodziców bo ich kocha i etc. Po jakimś czasie macierzyńskie mi się skończyło miałam jakies dodatki socjalne więc na jedzenie było zawsze, opłaty robiłam z tych pieniędzy, dla małej na ciuszki miałam, pampersy i etc o pieniądze go nie prosiłam. W pracy sie poprawiło u mojego partnera pracował dużo i cieżko prosiłam zeby znalazł coś na 8 godzin 5 dni w tygodniu dlatego , że go znam i zaraz będzie miał depresję ze nie daje rady. Z racji poprawy zarobków ukrócił sie socjal, aczęło mi brakowac na jedzenie więc musiał się dokładac pierwsze 2 miesiące było ok ale potem zaczął mi gadać że na pieniądze( które i tak wydawałam na jedzenie dla nas wszystkich) muszę zasłużyć. wymyślał mi różne zadania mycie okien jakieś wycieranie drzwi z dupy tak tylko żeby mógł sprawdzić ze przy małym dziecku nie siedze wiecznie na kompie i nic nie robię. Bo według mojego partnera to ja nigdy nic nie robię tylko siedze na tyłku i oglądam bzdety. Moja to wina bo z początku zgadzałam sie na to bo było mi go szkoda że pracuje a ja siedze w domu i wychowuję nasza córkę ale przestało mi być go szkoda jak zaczął mnie wyzywać od zer i gorszych.Nie płaci żadnych rachunków zalegamy 2 rachunki za prąd w tym momencie bo jak nie mam pieniędzy ja to on nie zapłąci( płaci tlyko grosze za internet) Do dnia dzisiejszego było 4 sytuację w których bez żadnego telefonu do pracy po prostu nie chodził. Wczesniej chodził z emną do sklepu na spacer, przynosił mi różne pierdółki ze sklepu nby nic ale miło było widzieć że się stara. Teraz nawet jak nie chodzi do pracy musze mu nawet robić kanapki bo potrafi nie jeśc nic. gada że kocha naszą córkę ale teraz gdy to pisze on jest w domu i siedzi na komputrze gra a ja siedze z dzieckiem i w wolnej chwili piszę do Was. Cały czas przez tą historię przeplata sie wątek jego rodziców. Nie wiem kobietki ale on ma 30 lat a za każdym razem jak jest trochę gorzej nie szuka wsparcia we mnie tylko chce się przenosić do mamy na 2 pokoje ze mną i dzieckiem. ja nie chcę wracać bo wiem jak to bedzie wyglądać on bezrobotny, mamunia będzie dawać synkowi, koledzy, koleżanki, imprezki, komputer. Jak sie pytam po co on chce tam wracać to mi mówi że on sie chce podzielić nasza córką ze swoją rodziną. Ja myślę, ze chce jechac do mamy żeby nie musieć być odpowiedzialnym mówi mi nie raz ze przyjechał do anglii żeby udowdnić rodzicom że on sobie poradzi, to dziecko może też chciać mamie zawieźć żeby była szczęśliwa. Zapraszałam jego rodzinę do nas ale nie chcą przyjechać mimo że mają mają za co. Mama partnera wspierała nas finansowo na prośbę partnera. Postawcie sie w mojej sytuacji w obecnej chwili poprosiłam mamę o pomoc finansową bo mój partner nie pracuje znowu ale nie ze swojej winy po prostu nie ma pracy w okresie przedświątecznym a innej pracy nie chce znaleźć. Pieniądze od mamy przeznacze na żłobek dla małej, sama czekam na telefon w sprawie pracy. Wiem, że większośc z was powie żebym go zostawiła ale tak na prawdę to ja nie mam dokąd pójśc wyjazd do polski to dla mnie ostateczność. Doradźcie coś wyjaśnijcie może pomożecie mi go zrozumieć bo ja już jestem na skraju załamania. Mówi mi że go nie wspieram ale jak mu doradzam to co będzie dla naszej rodziny najlepsze to mnie nie słucha, mówi że wywaliłam go z sypialni ale to on sam poszedł do salonu na kanapę bo płacz dziecka mu przeszkadzał a teraz jak się pyta czy może spać ze mną mówię ze tak a on nie przychodzi.... co jest nie tak? Może on coś bierze, może po prostu jest maminsynkiem? Jak ostatnio miał deprasję poszliśmy do lekarza dostał leki nie brał ich. Pytałam jego matki czy jest chory na coś o czym mi nie mówi stwierdziła że nie. Ze mną coś nie tak? co mam robić kobietki doradźcie.
Przykra historia Ci powiem i doczytalem do konca.Twoj facet do ubicia na dzien dobry za brak odpowiedzialnosci i bark szacunku wobec Ciebie.Jego rodzice nie maja prawa wtykac nosa w wasze sprawy tylko ze pewnie wiedza o wszystkim i ty jestes ta najgorsza.Szczerze to radzilbym Ci wyjazd ale ty chcesz jeszcze ratowac cos co juz powoli tonie.Nie mam pomyslu jak ci pomoc i wspolczuje Ci bardzo.Chcialbym CI zyczyc by wszystko Ci sie ulozylo oraz duzo zdrowia dla Ciebie i malenstwa.
bardzo to miłe dziękuję