Jak długo wg Was można walczyć o drugą osobę? Czy taka jednostronna walka wogóle ma sens? Co jest najważniejsze wg Was w miłości?
Od kilku miesięcy słyszę od "byłego", że to czy kocha nie jest najważniejsze. Ważne jest to jak wyglądało nasze wspólne życie - częste kłótnie, w sumie o nic. On nie akceptował pewnych moich wad, których ja nie potrafiłam wykluczyć, nazwijmy to odkładaniem zrobienia pewnych rzeczy na później, jak nie na nigdy. To wywoływało u niego skrajne emocje - gniew, frustrację. Byłam wyzywana od tępych idiotek, debili, bardzo się przy nim denerwowałam. On należał do bardzo nerwowych osób, akceptowałam to, akceptowałam te wyzwiska, jednak on się zbuntował, i powiedział, że ze względu na te wszystkie chore sytuacje, nie chce być ze mną.
Nie odpowiada na pytanie czy kocha. Czasem mam wrażenie, że nie.
Mam nadzieję, że zmieni zdanie, ale czy słusznie?