Mam cięzką sytuacje z moją żoną. Zaczela mi wypominać poprzednie partnerki, z korymi bylem jak jeszcze sie nie znaliśmy, twierdzi ze to jak zdrada. Mamy synka, jestesmy po slubie. W dodatku zero wsparcia, pracuje prawie na dwa etaty jestem w pracy od 6 do 20 aby zarobic na nas. Ona siedzi z dzieckiem w domu, mowi ze nic im nie pomagam mimo tego ze po pracy zajmuje się domem,dzieckiem , sprzatam czasem gotuje. Rozmowy koncza sie klotnia , jestem w stanie depresji. Nie wiem co robic. Nigdy zony nie zdradzilem. Co mam robic?
Zakładam, że rozmawiałeś z nią na ten temat, tyle, że na durne zarzuty, trudno znaleźć argumenty.
Zamiast się kajać i udowadniać, że nie jesteś wielbłądem, zablefuj.
Może powiedz jej zupełnie poważnie, że skoro nie może poradzić sobie z Twoją przeszłością i uważa, że zdradzałeś ją zanim się jeszcze poznaliście , to nie pozostaje Wam nic innego, jak rozwód. Spytaj, czy ona się wyprowadzi, czy może Ty, zaproponuj wysokość alimentów na dziecko i ustal treminy odwiedzin, omów podział majątku itd.
Może to ją otrzeźwi i zastanowi się nad sobą i swoim postepowaniem?
Może ona też ma depresję? Siedzi w domu, z małym dzieckiem całe dnie, to głupoty zaczęły jej przychodzić do głowy...
Powiem tak, sytuacja w której kobieta siedzi z dzieckiem całe dnie a mężczyzna całe dnie pracuje jest ciężka dla każdego z nich.
Ale patrząc z jej perspektywy, Ty wychodzisz do ludzi. Masz czas tylko dla siebie chociażby w czasie jazdy do pracy, gdzie rozumiem też mogą być np korki i ogólnie świadomość, że przecież nie jedziesz na wakacje tylko do pracy... Ale spotykasz się z innymi ludźmi, ogólnie rzecz biorąc masz jakieś życie poza domem.
Ona całe dnie siedzi z małym dzieckiem. Ile to dziecko ma lat? Czasem jest tak, że albo zajmujesz się dzieckiem albo np posprzątasz dom, ugotujesz obiad. Jak ogarniasz dom, to masz wyrzuty sumienia, że nie bawisz się z dzieckiem Takie głupoty roją się w głowie. Może dałoby radę gdzieś wyjechać? Odpocząć? Wychodzi ona gdzieś, do koleżanek chociaż?
A kolejna rzecz, dbasz o nią, o swoją kobietę? Wiem, że pracujesz, że jesteś zmęczony, ale czy dbasz o nią? Piszecie smsy w ciągu dnia? Dzwonisz do niej?
Zobaczyła może na fb zdjęcie jakiejś Twojej byłej czy coś... Ona nie miała nikogo przed Tobą?
Albo po prostu ma taki charakter... Wcześniej nie wypominała Ci różnych rzeczy? Może obrażała się o wszystko?
Mam cięzką sytuacje z moją żoną. Zaczela mi wypominać poprzednie partnerki, z korymi bylem jak jeszcze sie nie znaliśmy, twierdzi ze to jak zdrada. Mamy synka, jestesmy po slubie. W dodatku zero wsparcia, pracuje prawie na dwa etaty jestem w pracy od 6 do 20 aby zarobic na nas. Ona siedzi z dzieckiem w domu, mowi ze nic im nie pomagam mimo tego ze po pracy zajmuje się domem,dzieckiem , sprzatam czasem gotuje. Rozmowy koncza sie klotnia , jestem w stanie depresji. Nie wiem co robic. Nigdy zony nie zdradzilem. Co mam robic?
Co robić ? Przeorganizować swoje życie zawodowe. Sorry, ale jeśli pracujesz od 6 do 20 to po prostu Ciebie nie ma praktycznie w ogóle. Żona siedzi całymi dniami sama w domu z dzieckiem i czuje że nie ma męża. To, że po powrocie z pracy coś ugotujesz, sprzątniesz niewiele pomoże, bo żona po całym samotnym dniu jest tak sfrustrowana, że po prostu tego nie dostrzega. Na pewno inaczej sobie wyobrażała Wasze wspólne życie i teraz to wyobrażenie brutalnie zderza jej się z rzeczywistością.
jeśli pracujesz od 6-20 to wcale się twojej żonie nie dziwię. przy takim trybie pracy nie rozwiążecie żadnych problemów.
6 2017-10-27 11:05:31 Ostatnio edytowany przez Gary (2017-10-27 11:11:23)
Mam cięzką sytuacje z moją żoną. Zaczela mi wypominać poprzednie partnerki, z korymi bylem jak jeszcze sie nie znaliśmy, twierdzi ze to jak zdrada.
A Ty kolego jak uważasz? Tylko szczerze.
Jak ja uważam? Uważam, że nieważne co było zanim się poznaliście.
Co zrobić? Możesz ignorować jej wypominki. Możesz też je ukrócić.
Możesz to zrobić nawet ostro, o ile nie pogorszy to twojej sytuacji: "To nie zdrada, miałem seks zanim się poznaliśmy, to prawda. Nie życzę sobie dalszego wypominania, bo psuje to nasze małżeństwo. Jak chcesz o tym porozmawiać to możemy... ale nie na zasadzie że ja jestem winny.".
W dodatku zero wsparcia, pracuje prawie na dwa etaty jestem w pracy od 6 do 20 aby zarobic na nas.
A jakiego wsparcia oczekujesz? Pracujesz na rodzinę, tak wypada mężczyźnie, pracujesz dużo, sytuacja opanowana. Dbaj o pracę, awansuj, staraj się.
Ona siedzi z dzieckiem w domu, mowi ze nic im nie pomagam mimo tego ze po pracy zajmuje się domem,dzieckiem , sprzatam czasem gotuje. Rozmowy koncza sie klotnia
Trochę jej pomóż, nie zaszkodzi Ci. Ale tez nie wpadnij w pułapkę, że ona cały dzień się bawi z dzieckiem, a Ty zasuwasz w pracy i potem jeszcze wieczorem ogarniasz dom. NIe sprzątaj wtedy.
, jestem w stanie depresji. Nie wiem co robic. Nigdy zony nie zdradzilem. Co mam robic?
Pracować, w domu trochę pomagać -- tak aby twoja praca + twoja pomoc było mniej więcej tyle co żona wkłąda wysiłku. Podziel to po połowie i tego sie trzymaj. Weź może torchę więcej na siebie, aby nie miała podstaw do pretensji.
Co do skrócenia czasu pracy -- trzeba okreslić ile Wam wystarczy i zważyć, czy jest to dobre dla rodziny czy nie dobre.
Jeśli Ty autorze pracujesz 6-20 i jeszcze gotujesz i sprzątasz po pracy, to co ona robi przez cały boży dzień? z nudów jej się przestawia pod czaszką.
Tu trzeba krótko i dosadnie - może tak, jak radzi josz.
Ona sama nikogo nie miała zanim poznała Ciebie?
Brzmi jak niezrównoważona osoba. W jakim wieku jest dziecko? Może czas najwyższy, by żona ruszyła tyłek i poszła do pracy, by Cię trochę odciążyć? Albo chociaż niech się domem zajmie.
Twoja żona jest prawdopodobnie zmęczona, zniechęcona i samotna.
Może potrzebuje pomocy. Pytałeś ją o to?
Twoja żona jest prawdopodobnie zmęczona, zniechęcona i samotna.
Może potrzebuje pomocy. Pytałeś ją o to?
jestes trollem? przeciez to on pracuje caly czas a nie ona wiec jak ma byc zmeczona? i czemu zawsze na tym forum to jest wina faceta a nigdy kobiety? dobre
10 2017-10-27 19:25:48 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-10-27 19:26:45)
Cyngli napisał/a:Twoja żona jest prawdopodobnie zmęczona, zniechęcona i samotna.
Może potrzebuje pomocy. Pytałeś ją o to?
jestes trollem? przeciez to on pracuje caly czas a nie ona wiec jak ma byc zmeczona? i czemu zawsze na tym forum to jest wina faceta a nigdy kobiety? dobre
Nie obwiniam nikogo o nic.
Zajmowanie się dzieckiem i domem to również praca. Bywa ciężka i niewdzięczna.
Posiedź z noworodkiem w domu przez parę tygodni, to się przekonasz.
A trollem prędzej jesteś Ty i nie wróżę Ci długiej kariery na tym forum.
Ja siedziałem z moim synem, w sumie ja go wychowywałem. I NGDY nie czułem się zmęczony, wręcz przeciwnie, sprawiało mi to przyjemność, źe zajmowałem się własnym synem.
12 2017-10-28 00:51:14 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-10-28 00:56:45)
Ja siedziałem z moim synem, w sumie ja go wychowywałem. I NGDY nie czułem się zmęczony, wręcz przeciwnie, sprawiało mi to przyjemność, źe zajmowałem się własnym synem.
To szacunek, najwyraźniej jesteś maszyną.
Ja również mam syna i ponad 3 lata siedziałam z nim w domu. Bywały dni, że zasypiałam w ubraniu przy kuchennym stole. Młody był trudny, zresztą do tej pory nie mamy z nim łatwo. Do dziś nie przespał dalej nocy, budzi się średnio 2-3 razy, a ma prawie 5 lat.
Oczywiście sprawiało mi przyjemność spędzanie czasu z dzieckiem, ale bywałam i do tej pory bywam wyczerpana.
24/h z dzieckiem, gotowanie, pranie, prasowanie, sprzątanie, zakupy, wizyty medyczne, opłacanie rachunków... u mnie wchodziło w grę jeszcze odbieranie telefonów (firma rodzinna) i wydawanie towaru klientom. Syn spał w dzień tylko przez rok czasu. Czasem dorabialam sobie jeszcze poprzez robienie tłumaczeń...
Bywało, że miałam dość wszystkiego i odczuwałam pewien smutek - momentami też czułam, że cofam się w rozwoju.
Możliwe, że żona Autora jest po prostu zniechęcona, zmęczona. Możliwe też, że powodem jest coś innego. Tak tylko sugeruję, że kobiety to nie maszyny, siedzenie w domu z dzieckiem nie oznacza wiecznych wakacji.
-----
Pokonanis, jeszcze parę pytań.
Karmiłeś piersią na żądanie o każdej porze dnia i nocy?
Krwawiłeś przez 6-8 tygodni będąc w połogu?
Znosiłeś bolesne skurcze macicy?
Bolał Cię tyłek zszyty po porodzie?
Walczyłeś że skokami hormonów po porodzie?
To teraz wyobraź sobie, że przy tych dolegliwościach musisz zająć się dzieckiem, sprzątnąć, ugotować, zrobić zakupy, pranie, etc. Serio dalej uważasz, że to nic takiego?
Ja nie umniejszam roli faceta, który pracuje zarobkowo ileś tam godzin dziennie. Ale kurde, czemu umniejszana jest rola kobiety, sprowadzana do swoistych wakacji? To jest bardzo niesprawiedliwe.
Twoja żona jest prawdopodobnie zmęczona, zniechęcona i samotna.
Może potrzebuje pomocy. Pytałeś ją o to?
vs.
o pracy zajmuje się domem,dzieckiem , sprzatam czasem gotuje.
Musisz bardziej pogłówkować, żeby zrzucić winę na niego.
Mam cięzką sytuacje z moją żoną. Zaczela mi wypominać poprzednie partnerki, z korymi bylem jak jeszcze sie nie znaliśmy, twierdzi ze to jak zdrada. Mamy synka, jestesmy po slubie. W dodatku zero wsparcia, pracuje prawie na dwa etaty jestem w pracy od 6 do 20 aby zarobic na nas. Ona siedzi z dzieckiem w domu, mowi ze nic im nie pomagam mimo tego ze po pracy zajmuje się domem,dzieckiem , sprzatam czasem gotuje. Rozmowy koncza sie klotnia , jestem w stanie depresji. Nie wiem co robic. Nigdy zony nie zdradzilem. Co mam robic?
Trudno cokolwiek powiedzieć. Z jednej strony ciężko pracujesz cały dzień, z drugiej strony ona całe dnie musi zajmować się dzieckiem bez możliwości "wyjścia do ludzi" (uwierz mi to coś strasznego).
Generalnie macie ogromny problem z komunikacją. Ty jesteś zmęczony, Ona jest zmęczona całą tą sytuacją. Spróbujcie spędzić ze sobą tylko we dwójkę jeden wieczór i poważnie porozmawiać.
15 2017-10-29 09:00:11 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-10-29 09:00:51)
Cyngli napisał/a:Twoja żona jest prawdopodobnie zmęczona, zniechęcona i samotna.
Może potrzebuje pomocy. Pytałeś ją o to?vs.
szarykawa napisał/a:o pracy zajmuje się domem,dzieckiem , sprzatam czasem gotuje.
Musisz bardziej pogłówkować, żeby zrzucić winę na niego.
To chyba normalne, że jak przyjdzie po pracy, to pomaga w domu.
To DOM, nie hotel.
Ogólnie oboje są zmęczeni całą sytuacją, warto usiąść i porozmawiać, znaleźć jakieś rozwiązanie.
16 2017-10-29 17:18:40 Ostatnio edytowany przez CatLady (2017-10-29 17:19:33)
To chyba normalne, że jak przyjdzie po pracy, to pomaga w domu.
To DOM, nie hotel.Ogólnie oboje są zmęczeni całą sytuacją, warto usiąść i porozmawiać, znaleźć jakieś rozwiązanie.
No chyba jednak nie. Co ona robi przez cały czas? Jak siedzi w domu, to to jest jej obowiązek, by o niego zadbać.
Jakby oboje pracowali, to coś innego, mieliby oboje obowiązki w domu.
A tu facet zasuwa od świtu do nocy i jeszcze ma sie domem zajmować po powrocie? A królewna co w tym czasie robiła, w którym on zarabiał pieniądze - w tym na jej i dziecka potrzeby? Co robiła od 6-20, że się nie wyrobiła z gotowaniem i sprzątaniem? PRzez 14 godzin czasu nie znalazła?
17 2017-10-29 18:43:30 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-10-29 18:43:52)
Cyngli napisał/a:To chyba normalne, że jak przyjdzie po pracy, to pomaga w domu.
To DOM, nie hotel.Ogólnie oboje są zmęczeni całą sytuacją, warto usiąść i porozmawiać, znaleźć jakieś rozwiązanie.
No chyba jednak nie. Co ona robi przez cały czas? Jak siedzi w domu, to to jest jej obowiązek, by o niego zadbać.
Jakby oboje pracowali, to coś innego, mieliby oboje obowiązki w domu.
A tu facet zasuwa od świtu do nocy i jeszcze ma sie domem zajmować po powrocie? A królewna co w tym czasie robiła, w którym on zarabiał pieniądze - w tym na jej i dziecka potrzeby? Co robiła od 6-20, że się nie wyrobiła z gotowaniem i sprzątaniem? PRzez 14 godzin czasu nie znalazła?
Nie wiem, mnie mąż pomaga po pracy, zrobi czasem kolację, odkurzy, pobawi się z synem. A ja w tym czasie mogę zrobić coś tylko dla siebie. Uważam, że to zupełnie normalne. Nienormalne jest nieuczestniczenie w życiu domowym i rodzinnym...
Cat, masz dzieci?
18 2017-10-29 20:40:15 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2017-10-29 21:30:40)
CatLady napisał/a:Cyngli napisał/a:To chyba normalne, że jak przyjdzie po pracy, to pomaga w domu.
To DOM, nie hotel.Ogólnie oboje są zmęczeni całą sytuacją, warto usiąść i porozmawiać, znaleźć jakieś rozwiązanie.
No chyba jednak nie. Co ona robi przez cały czas? Jak siedzi w domu, to to jest jej obowiązek, by o niego zadbać.
Jakby oboje pracowali, to coś innego, mieliby oboje obowiązki w domu.
A tu facet zasuwa od świtu do nocy i jeszcze ma sie domem zajmować po powrocie? A królewna co w tym czasie robiła, w którym on zarabiał pieniądze - w tym na jej i dziecka potrzeby? Co robiła od 6-20, że się nie wyrobiła z gotowaniem i sprzątaniem? PRzez 14 godzin czasu nie znalazła?
Nie wiem, mnie mąż pomaga po pracy, zrobi czasem kolację, odkurzy, pobawi się z synem. A ja w tym czasie mogę zrobić coś tylko dla siebie. Uważam, że to zupełnie normalne. Nienormalne jest nieuczestniczenie w życiu domowym i rodzinnym...
Cyngli, z calym szacunkiem, praca zawodowa to też nie wakacje. Zwlaszcza 14-godzinna. No chyba że Autorowi płacą za wylegiwanie się na kanapie, korzystanie z mediów i spanie. To szacun Ale jeśli jednak nie ma tyle szczęścia, to są określone obowiązki, wysiłek, tempo, PRESJA, nierzadko cały dzień "na nogach". Mimo, że poza domem, ciężko to nazwać "czasem dla siebie".
Matka siedząca w domu z dzieckiem, mimo faktycznie nielekkich zajęć, może wszystko tak sobie rozłożyc i rozplanowac, żeby i dać radę, i nie paść na twarz. Bo najniezbedniejsze jest zadbanie o dziecko: ma mieć ciepło, sucho, być nakarmione i szczęśliwe. Wszelkie inne obowiazki są ważne, ale jeśli nie odkurzy, przygotuje obiad z "gotowca, itp, itd, to świat sie nie zawali. Ma czas na chwilę relaksu, nie oszukujmy sie. A chłop po pracy powinien mieć prawo do odsapniecia i spokoju. Nie upieram sie, że ma nie pomagać, bo pewnie, że to jest konieczne, ale w miarę sił, możliwości i jednak bez bata sfrustrowanej siedzeniem w domu kobiety.
Zresztą, nie rozumiem tej "izolacji " matki od życia. Bierze sie dziecko i na miasto , na spacer, potem place zabaw, podwórka, albo sie zaprasza do siebie inne matki z malenstwami. Powinno sie dziecko społecznie rozwijać i samej mieć możliwość pogaduch.
A czas dla siebie powinni mieć rodzice oczywiscie, kazde, sprawiedliwie. Chyba że dla nich właśnie relaksem jest czas z rodziną. Maluchy szybko rosną, nie ma co demonizowac tego uwieszenia ich na matce, mija nie wiedzieć kiedy i z czasem się jeszcze za tym zatęskni.
I wiem, co mówię. Dwoje się wychowało. I pamietam czas, gdy mlodsza miała 3 latka, a ja poszłam do pracy. Po miesiącu ozlocilabym tego, kto pozwolilby mi z powrotem siedzieć w domu. Nawet tylko po 8 godzinach najchętniej po powrocie do domu nie robilabym nic. Więc przestałam się dziwić mężczyznom ( i nie piszę tu o totalnych obibokach, bo to inna bajka). Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Dlatego Autorze, złóż żonie propozycję: szukasz pracy w mniejszym wymiarze, ona szuka w normalnym. Jak wejdzie w ten sam system może zmieni myślenie: ) A sytuacja taka jak teraz na pewno szczęśliwa dla Waszego związku nie bedzie.
19 2017-10-29 22:25:44 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-10-29 22:26:08)
Różni są ludzie, różnie reagują na różne sytuacje.
Nie podoba mi się, gdy ktoś pisze, że siedzenie z dzieckiem w domu = nic nie robienie.
20 2017-10-30 15:09:47 Ostatnio edytowany przez CatLady (2017-10-30 15:15:52)
CatLady napisał/a:No chyba jednak nie. Co ona robi przez cały czas? Jak siedzi w domu, to to jest jej obowiązek, by o niego zadbać.
Jakby oboje pracowali, to coś innego, mieliby oboje obowiązki w domu.
A tu facet zasuwa od świtu do nocy i jeszcze ma sie domem zajmować po powrocie? A królewna co w tym czasie robiła, w którym on zarabiał pieniądze - w tym na jej i dziecka potrzeby? Co robiła od 6-20, że się nie wyrobiła z gotowaniem i sprzątaniem? PRzez 14 godzin czasu nie znalazła?
Nie wiem, mnie mąż pomaga po pracy, zrobi czasem kolację, odkurzy, pobawi się z synem. A ja w tym czasie mogę zrobić coś tylko dla siebie. Uważam, że to zupełnie normalne. Nienormalne jest nieuczestniczenie w życiu domowym i rodzinnym...
Cat, masz dzieci?
Nie, nie mam. Ale to niewiele ma do rzeczy. Jakby nie było, ona jest cały dzień w domu - to co ona robi w tym czasie, że ani nie ugotowane, ani nie posprzątane? Co ona robi w ciągu 14 godzin, gdy on jest w pracy? Z nudów bym się wzięła za coś...
Ja się zgadzam z jednym - on po przyjściu powinien się zająć dzieckiem, bo to jego dziecko, niech się pobawi, zbuduje więź itd, a i ją odciąży, niech dziewczyna weźmie sobie relaksującą kąpiel, czy co tam lubi.
PS. Cyngli, ja nie twierdzę, że siedzenie z dzieckiem to nic nie robienie, ale na litość boską, 14 godzin nie dać rady niczego w domu ogarnąć? Cały dzień przesiedzieć w domu, nie wyjsć z dzieckiem na spacer, a potem płakać, że się czuje odizolowana? Cały dzień w domu i nie posprzątać? Chociaż na zakupy by poszła - byłby spacer połączony z czymś pożytecznym.
Z mojego doświadczenia: często stany depresyjne, czy lękowe biorą się właśnie z nieróbstwa, z nadmiaru wolnego czasu. Jak się coś zaplanuje i to robi, to się lepiej człowiek sam ze sobą czuje. Na podobnym założeniu opiera się terapia behawioralno-poznawcza - zalecają, by mieć plan zajeć i się go trzymać, co pomaga w powrocie motywacji i checi do życia.
21 2017-10-30 15:47:57 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-10-30 15:51:22)
Cat, podam przykład aktualny z mojego życia.
Syn, lat 4, jest chory.
Nie może wyjść na dwór, bo kaszle i smarka. Jest tak marudny, że dzisiaj poza zrobieniem zupy nie miałam czasu na nic innego. Nawet teraz nie mogę wyjść do kibla, bo tak się składa, że na mnie usnął.
To tylko przykład.
Żeby móc mieć zdiagnozowane stany depresyjne, trzeba mieć możliwość wyjść do lekarza. Trzeba przejść przez kilka wizyt. Kiedy ona ma to zrobić, skoro cały dzień siedzi z dzieckiem? W niedzielę ma iść?
Najłatwiej jest ocenić z góry, że jest leniwa i niezorganizowana. Tylko, że może być równie dobrze zrezygnowana, zdołowana.
22 2017-10-30 17:48:46 Ostatnio edytowany przez Jesiennowiosenna (2017-10-30 17:49:20)
Z mojego doświadczenia: często stany depresyjne, czy lękowe biorą się właśnie z nieróbstwa, z nadmiaru wolnego czasu.
Mam nadzieję, że sobie żartujesz.
A tu facet zasuwa od świtu do nocy i jeszcze ma sie domem zajmować po powrocie?
Skoro ona przez dokładnie taką samą ilość czasu zajmowała się dzieckiem, to dlaczego to ona musi robić dalej a on może odpocząć?
Autorze, wydaje mi się, że musicie usiąść i poważnie porozmawiać. Wielki szacunek dla Ciebie, że pracujesz tyle na swoją rodzinę, ale może warto byłoby trochę skrócić godziny pracy, jeśli Wasza sytuacja finansowa nie jest zła?
A może żona mogłaby choćby częściowo wrócić na etat?
23 2017-10-31 17:39:15 Ostatnio edytowany przez CatLady (2017-10-31 17:45:03)
Cat, podam przykład aktualny z mojego życia.
Syn, lat 4, jest chory.
Nie może wyjść na dwór, bo kaszle i smarka. Jest tak marudny, że dzisiaj poza zrobieniem zupy nie miałam czasu na nic innego. Nawet teraz nie mogę wyjść do kibla, bo tak się składa, że na mnie usnął.To tylko przykład.
Żeby móc mieć zdiagnozowane stany depresyjne, trzeba mieć możliwość wyjść do lekarza. Trzeba przejść przez kilka wizyt. Kiedy ona ma to zrobić, skoro cały dzień siedzi z dzieckiem? W niedzielę ma iść?
Najłatwiej jest ocenić z góry, że jest leniwa i niezorganizowana. Tylko, że może być równie dobrze zrezygnowana, zdołowana.
Rozumiem dziecko chore - trzeba się zająć i nigdzie sie nie da wyjść. Mimo to dałaś radę ugotować obiad.
Autor nic nie mówił o chorobie dziecka chyba?
Do lekarza może iść z dzieckiem. Zapakować dziecko i iść. Widzę wszędzie kobiety z wózkami, z dziećmi i jakoś one dają radę, a ona nie?
Skoro ona przez dokładnie taką samą ilość czasu zajmowała się dzieckiem, to dlaczego to ona musi robić dalej a on może odpocząć?
Ale jak się zajmowała? Co robiła? Bo z tego, co autor pisze, to nawet obiadu nie ma, więc zakładam, że dziecko karmiła co najwyżej gotowymi papkami. Pisałam też wyżej, że owszem, facet powinien się zająć własnym dzieckiem, by dać jej chwilę dla siebie. Nie powinien jednak musieć po 14 godzinach pracy gotować obiadu i sprzątać, bo ona nie znalazła czasu.
I tak, mówię serio odnośnie bezczynności i stanów lękowych. Widzę to u siebie, że gdy nie jestem produktywna, to mam o więcej niepokojących myśli, lęków i obaw. Wystarczy często coś produktywnego zaplanować i zacząć robić, by to przeszło, by lepiej się poczuć. Nie mówiłam o lenistwie, jako o genezie depresji, czy zaburzeń lękowych, ale raczej o czymś, co je podtrzymuje.
24 2017-10-31 18:42:12 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2017-10-31 18:46:24)
Na terapię z dzieckiem...?
Sorry, Cat, ale nie wiesz, co piszesz.
Autor już dawno przestał się udzielać, jak sądzisz, dlaczego? Nie napisał, że codziennie musi sprzatac i gotować po przyjściu z pracy.
Na terapię z dzieckiem...?
Sorry, Cat, ale nie wiesz, co piszesz.Autor już dawno przestał się udzielać, jak sądzisz, dlaczego? Nie napisał, że codziennie musi sprzatac i gotować po przyjściu z pracy.
Dlaczego nie? Osobiście znałam kobietę - dzieciak dwa lata w wózek i na terapię. Jakoś nikomu to nie przeszkadzało.
Autor się nie udziela, bo pewnie zaganiany. W pierwszym poście pisał, że po powrocie sprząta, gotuje i zajmuje się dzieckiem.
Może ona też ma depresję? Siedzi w domu, z małym dzieckiem całe dnie, to głupoty zaczęły jej przychodzić do głowy...
Powiem tak, sytuacja w której kobieta siedzi z dzieckiem całe dnie a mężczyzna całe dnie pracuje jest ciężka dla każdego z nich.
Ale patrząc z jej perspektywy, Ty wychodzisz do ludzi. Masz czas tylko dla siebie chociażby w czasie jazdy do pracy, gdzie rozumiem też mogą być np korki i ogólnie świadomość, że przecież nie jedziesz na wakacje tylko do pracy... Ale spotykasz się z innymi ludźmi, ogólnie rzecz biorąc masz jakieś życie poza domem.
Ona całe dnie siedzi z małym dzieckiem. Ile to dziecko ma lat? Czasem jest tak, że albo zajmujesz się dzieckiem albo np posprzątasz dom, ugotujesz obiad. Jak ogarniasz dom, to masz wyrzuty sumienia, że nie bawisz się z dzieckiemTakie głupoty roją się w głowie. Może dałoby radę gdzieś wyjechać? Odpocząć? Wychodzi ona gdzieś, do koleżanek chociaż?
A kolejna rzecz, dbasz o nią, o swoją kobietę? Wiem, że pracujesz, że jesteś zmęczony, ale czy dbasz o nią? Piszecie smsy w ciągu dnia? Dzwonisz do niej?
Zobaczyła może na fb zdjęcie jakiejś Twojej byłej czy coś... Ona nie miała nikogo przed Tobą?
Albo po prostu ma taki charakter... Wcześniej nie wypominała Ci różnych rzeczy? Może obrażała się o wszystko?
W pełni popieram, bardzo mądry post. Nie dziwcie się, jak ktoś pisze, że z "siedzenia cały dzień w domu" można popaść w depresję, bo dokładnie tak jest! Nie chodzi tutaj o obwinianie tej kobiety za jej stan, tylko o znalezienie rozwiązania! Po co miałaby np. brać leki na depresję gdyby wystarczyło, by przez 2 godziny dziennie wyszła do ludzi, nie musząc martwić się w tym czasie o dziecko? (nie mówię, że na pewno to jest rozwiązanie, ale tak MOŻE być). Co z tego, że jej nawet uda się wyjść z dzieckiem na spacer? Myślę, że może być w interesie wszystkich, by mąż skrócił czas pracy i pozwolił żonie czasem odpocząć od dziecka... W tej chwili, nawet jeśli on jej pomaga, to jednak to ona jest do dziecka przywiązana przez 24h na dobę. Jest za nie cały czas odpowiedzialna. Jeśli nie mają w pobliżu bliskich/rodziny, która może pomóc w opiece, to niestety dla kobiety jest to bardzo obciążające psychicznie.
27 2017-11-01 23:01:59 Ostatnio edytowany przez Miłycham (2017-11-01 23:02:10)
Ja siedziałem z moim synem, w sumie ja go wychowywałem. I NGDY nie czułem się zmęczony, wręcz przeciwnie, sprawiało mi to przyjemność, źe zajmowałem się własnym synem.
Teraz taka moda. Ponoć to praca, za którą co poniektórzy chcą jeszcze wynagrodzenie
Cyngli napisał/a:Na terapię z dzieckiem...?
Sorry, Cat, ale nie wiesz, co piszesz.Autor już dawno przestał się udzielać, jak sądzisz, dlaczego? Nie napisał, że codziennie musi sprzatac i gotować po przyjściu z pracy.
Dlaczego nie? Osobiście znałam kobietę - dzieciak dwa lata w wózek i na terapię. Jakoś nikomu to nie przeszkadzało.
Autor się nie udziela, bo pewnie zaganiany. W pierwszym poście pisał, że po powrocie sprząta, gotuje i zajmuje się dzieckiem.
Terapia to praca nad sobą. Potrzeba na niej spokoju i skupienia, a nie marudzących dzieci.
29 2017-11-02 09:01:27 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2017-11-02 09:58:07)
Myślę, że może być w interesie wszystkich, by mąż skrócił czas pracy i pozwolił żonie czasem odpocząć od dziecka... W tej chwili, nawet jeśli on jej pomaga, to jednak to ona jest do dziecka przywiązana przez 24h na dobę. Jest za nie cały czas odpowiedzialna. Jeśli nie mają w pobliżu bliskich/rodziny, która może pomóc w opiece, to niestety dla kobiety jest to bardzo obciążające psychicznie.
W wielu rejonach Polski sytuacja z pracą jest
na tyle jeszcze ciężka, że jak się już ją ma, to się jej trzyma. A godziny pracy najczęściej narzucone są przez pracodawcę. Autor napisał, że te "prawie dwa etaty ciągnie, by zarobić na rodzinę ". Może płaca z jednego nie wystarcza i skrócenie godzin pracy jest po prostu niemożliwe. Choć zgodze sie, rodzinie to szkodzi.
Pracując od 6 na pewno sie się nie wysypia. Regularnych posiłków być może nie jada. Wraca o 20, kąpiel, kolacja i w sumie zaraz spanie, bo rano trzeba wstać. Zresztą, gdzie ta żona po nocy pójdzie?
Rozumiem współczucie dla niej, ale na litość boską - dziecko wymaga poświęcen, to są ograniczenia. Dla OBOJGA . Wzajemne zrozumienie to podstawa. Męczące, ale glownie jednak przyjemne i satysfakcjonujące jest pobycie z własnym maluchem przez pierwszy okres życia. Zarzut, że ona cierpi bo sama i uwiązana, i on ma coś z tym zrobić jest bez sensu. Chyba że odwrócą role, czego wielu parom życzę.
Niemniej jeżeli tu problemem jest głównie zazdrość, to może brak nie tyle pomocy, co zaniedbanie emocjonalne. Ciężko w tym kieracie i znużeniu codziennością o czas dla Was dwojga, czułość, ale to akurat trzeba zmienić. W ostatecznosci nawet wziąć kogos do opieki, jeśli nie z rodziny to odżałowac na zaufana, odpowiedzialną opiekunke, i , jak już ktoś napisał, wyjść na randke, pobyć tylko we dwoje. Albo nawet w domu zamiast sprzatania posiedzieć, przytulić się, pogadać o troskach, radościach, nawet o byle czym. Na spokojnie, wzajemnie podnieść się na duchu i dopieścić . Niech wie, że jest tą jedyną i najważniejszą. Może wtedy i Ty , Autorze, poczujesz sie doceniony i ważny.
CatLady napisał/a:Cyngli napisał/a:Na terapię z dzieckiem...?
Sorry, Cat, ale nie wiesz, co piszesz.Autor już dawno przestał się udzielać, jak sądzisz, dlaczego? Nie napisał, że codziennie musi sprzatac i gotować po przyjściu z pracy.
Dlaczego nie? Osobiście znałam kobietę - dzieciak dwa lata w wózek i na terapię. Jakoś nikomu to nie przeszkadzało.
Autor się nie udziela, bo pewnie zaganiany. W pierwszym poście pisał, że po powrocie sprząta, gotuje i zajmuje się dzieckiem.
Terapia to praca nad sobą. Potrzeba na niej spokoju i skupienia, a nie marudzących dzieci.
Ja jednej rzeczy nie rozumiem - wszystkie kobiety sięrozpływają jakie macierzyństwo jest cudowne, jakie dzieci są słodkie i pocieszne, patrzą na mnie jak na dziwadło, gdy mówię, że nie mam i nie chcę dzieci, przekonują jak bardzo się mylę, bo to takie wspaniałe, satysfakcjonujące, a potem nagle mają depresję, czują sięsamotne, odizolowane, pod presją i potrzebują terapii. To kogo one chcą przekonać do macierzyństwa? Mnie czy raczej siebie same?
Cyngli napisał/a:CatLady napisał/a:Dlaczego nie? Osobiście znałam kobietę - dzieciak dwa lata w wózek i na terapię. Jakoś nikomu to nie przeszkadzało.
Autor się nie udziela, bo pewnie zaganiany. W pierwszym poście pisał, że po powrocie sprząta, gotuje i zajmuje się dzieckiem.
Terapia to praca nad sobą. Potrzeba na niej spokoju i skupienia, a nie marudzących dzieci.
Ja jednej rzeczy nie rozumiem - wszystkie kobiety sięrozpływają jakie macierzyństwo jest cudowne, jakie dzieci są słodkie i pocieszne, patrzą na mnie jak na dziwadło, gdy mówię, że nie mam i nie chcę dzieci, przekonują jak bardzo się mylę, bo to takie wspaniałe, satysfakcjonujące, a potem nagle mają depresję, czują sięsamotne, odizolowane, pod presją i potrzebują terapii. To kogo one chcą przekonać do macierzyństwa? Mnie czy raczej siebie same?
Nie mam pojęcia.
Macierzyństwo to ciężko kawałek chleba, zwłaszcza, jeśli ma się dziecko niepełnosprawne, wymagające większego zainteresowania, ciągłej rehabilitacji, dodatkowych zajęć, etc.
Wieczorem często nie ma się siły nawet pierdnąć.
Ale z drugiej strony jest też wiele cudownych chwil, a "mamusiu, kocham Cię" wynagradza wszystko.
Rozumiem kobiety, które nie chcą mieć dzieci i rozumiem też te, które ich pragną.
Nie od dziś wiadomo, że ludzie przekłamują swoją sytuację żeby ludzie im współczuli. Czy twoja zona nie sprząta w domu, nie pierze? nie chodzi do sklepu? Ty pracujesz na dwa etety<prawie> ona jest w pracy 24 godziny na dobę. Musi się zajmowac domem i dzieckiem nie mówiąc o tobie. Szczerze jak mósz że czasem zmyjesz gary to wydaje mis ię że jest to raz w tygodniu w niedzielę. Może ma powód zeby byc zazdrosną o ciebie? powinieneś się cieszyć ze jest zazdrosna i na spokojnie z nią porozmawiać.
33 2017-11-03 15:29:37 Ostatnio edytowany przez Jesiennowiosenna (2017-11-03 15:30:53)
Ja jednej rzeczy nie rozumiem - wszystkie kobiety sięrozpływają jakie macierzyństwo jest cudowne, jakie dzieci są słodkie i pocieszne, patrzą na mnie jak na dziwadło, gdy mówię, że nie mam i nie chcę dzieci, przekonują jak bardzo się mylę, bo to takie wspaniałe, satysfakcjonujące, a potem nagle mają depresję, czują sięsamotne, odizolowane, pod presją i potrzebują terapii. To kogo one chcą przekonać do macierzyństwa? Mnie czy raczej siebie same?
No ja prawdę mówiąc niewiele kobiet aż tak piejących nad macierzyństwem poznałam. Większość młodych matek, funkcjonujących raczej w schemacie "tradycyjnym" - on zarabia pieniądze, ona siedzi w domu - wydaje mi się przemęczona i nierzadko sfrustrowana.
W mojej rodzinie funkcjonował właśnie taki schemat i muszę przyznać, że nigdy w życiu nie chciałabym w tej sposób dzielić się obowiązkami. Planuję mieć dzieci, i na szczęście mój partner wspiera mnie i chętnie przejdzie na urlop "tacierzyński". Praca, zwłaszcza taka jak moja, to jednak pewna odskocznia, spotykanie ludzi, przerwy, i tak dalej. Siedzenie w domu to moim zdaniem zadanie tysiąc razy bardziej wymagające, zwłaszcza psychicznie - trzeba ciągle być na baczność, nie ma z kim porozmawiać, prace domowe są strasznie monotonne, brak stymulacji intelektualnej. Na dłuższą metę bym nie dała rady. Podziwiam osoby, które dają radę to wszystko ogarnąć.
Oczywiście, jeśli kobieta nie lubi swojej pracy, nie czuje potrzeby samorozwoju i ma mało wymagającą pociechę, to może traktować macierzyństwo jako takie wakacje. Ale z mojego doświadczenia rodzinnego (w sumie jest nas trójka, w tym jeden brat "bardziej wymagający" zdrowotnie) to jest to ciężka praca, i to o wiele bardziej niedoceniana niż praca na etacie.