Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 23 ]

Temat: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Witam. Jest to mój debiut na takim forum. Zaawansowanie kryzysu zmusza mnie do szukania pomocy. Moja żona niestety odrzuca propozycje terapii malzenskiej wiec liczę porady. Jak się zachować. Jaka postawę przyjąć? Jak odzyskać mentalnie I uczuciowo moja żonę.
Mamy po 27 lat I jesteśmy 3 lata po ślubie. Mamy wspaniała rezolutna choć nieco nerwowa 2 letnia córeczkę ( myślę że ona dobrze czuje co się dzieje z mamusia I tatusiem). Przed ślubem mieliśmy dylemat odnośnie zamieszkania wspólnego gdyż do dyspozycji mieliśmy gotowe mieszkanie w domu moich rodziców na poddaszu. Zdecydowaliśmy się na nie choć zona I ja trochę też mieliśmy wątpliwości czy dobrze robimy ze będziemy mieszkać z rodzicami w jednym domu, niby na swoim ale jednak w jednym domu.  Przed ślubem zona chciała żebyśmy zamieszkali sami ale ja ze względu na konserwatywne podejście do życia mojej rodziny odmówiłem. Sam się wychowałem w przeświadczeniu ze praca i wychowanie ponad uczucia.
Od poczatku mieszkania na poddaszu mojego domu rodzinnego bylo kiepsko. Moja żona I moja mama okazały się całkiem odmiennymi charakterami. Okazały całkiem inna wizję mieszkania w jednym domy. Moja mama chciała wspólnie robić różne rzeczy zaś moja zona jest indywidualistka.  Chce sama radzić sobie ze wszystkim przeciwnie moja mama która chce pomóc I oczekuje pomocy. Tego tez mnie nauczyła. No ale wracając do tematu. . . od początku było kiepsko. Ciągle byłem stawiany między młotem a kowadlem. Jak zrobiłem coś co chciała zona to miałem ciche dni z mama. Jak posłucham mamy kłócilem się z zona. Moja mama chciała sobie podporzadkowac zone bo skoro przyszla do naszego domu to niech respektuje zasady.
Po roku na świat przyszła nasza córeczka.
Wtedy nie rozumiałem pojęcia burza hormonów. W tym czasie zbiegł się przyjazd moich sióstr z zagranicy. Nie mieliśmy spokoju takiego i czasu żeby uczyć się tego dziecka. Ja tez nie widziałem nic zlego w tym ze moje siostry coś doradzają zone ale ona odbierala to jako wytykanie ze zle robi z dzieckiem.
Teraz wiem ja jakiekolwiek uwagi pod adresem młodej mamy są niedopuszczalne. Podobnie robiła moja mama np ze corka ma chyba za gruba kurtke itp. Dyskretnie ale jednak zona słuchała ze zle karmi ze zle myje źle ubiera. Te uwagi w niej dojrzewaly.
Dochodziło do tego ze moja mama przychodziła do zony rozmawiać dlaczego zona robi tak a nie inaczej.
W mojej żonie pojawiło się coś takiego jak strach przed spotkaniem z moja mama. A nasz kryzys się pogłębial.
W końcu padła propozycja wynajęcia mieszkania ale po analizie rynku i naszych możliwości stwierdziliśmy ze jak mamy opłacać czynsz i wynajem to wolimy wziąć kredyt i i budować dom tym bardziej ze dostaliśmy działkę.
Od tego czasu kompletowalismy dokumenty do budowy domu.
W dalszym etapie naszego mieszkania w domu rodziców było średnio. Raz lepiej raz gorzej. Wyszło na to ze wyladowalismy w mieszkaniu jej mamy która mieszka sama (tesciowie są po rozwodzie ). Problem polega na tym ze w wyniku tego co przeszliśmy moja zona się całkowicie ode mnie odsunela. Jakby coś w niej pękło. Twierdzi ze nie wiem co do mnie czuje. Ze żałuję że wzięliśmy kredyt na dom i juz myśli jak będziemy go spłacać jak się rozejdziemy. Jest dla mnie strasznie zimna. Twierdzi, że nie czuje się jak kobieta przy mnie. Ze ja zaniedbalem. Ze nie dałem jej czułości których potrzebowała i teraz przeze mnie jest taka zimna i okropna i sama się z tym źle czuje. Twierdzi ze to co nas wpędziło w kryzys zaszło da daleko ze nie widzi raczej szans na naprawę. Zawsze mówiąc o rozstaniu uzywa slów może chyba raczej pewnie. Dając mi nadzieje ze nas całkiem nie skreslila. Podjęliśmy decyzję o  budowie jako ostatniej szanse na znalezienie swojego miejsca i szczęścia. Teraz gdy umowa na kredyt podpisana dom stoi w stanie surowym a ona się wycofuje. Wiem ze ja zawalilem. Slen te klotnie i ta atmosfera tez mnie wykańczaly.  Nie dałem jej czułości których potrzebowała. Nie zawsze byłem dla niej wsparciem. Mogła się czuć osamotniona w domu gdzie mieszkaliśmy. Dobitnie czuje to teraz gdy ona ze swoją mama rozmawia a ze mnie nie rozmawia wogole. Jestem w tym mieszkaniu jak piate kolo u wozu. Nasze życie intymne leży poniżej zera. Nie daje się dotknąć ani porozmawiać. Jej mama zdaje się niczego nie widziec. Mówi ze nie damy raczej rady tego naprawic i ze chyba już jej nie zależy. Za chwilę mówi ze jak będziemy mieszkać widzieć nowym domu to będzie to i to itp. Bawi się mną. A ja jak na huśtawce. Jade do pracy po pracy na budowę i myślę po co. Dla kogo to jak ona mnie nie chce i nie chce ze mną mieszkać w tym domu. Na koncie tysiace za ktore musze dom wykonczyc (takie wymogi banku) ale nie bede mial tam z kim mieszkac.
Kazda wolna chwile staram się spędzać z nasz corka z którą mam mocna wiez. Budzi się w nocy i mnie wola. Budzi się rano i mnie wola. Czeka aż wrócę z pracy. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Tak samo ze bez żony.  One są dla mnie wszystkim. Wiem ze zawiodłem żonę  ale ona nie daje mi szansy na naprawę.  Juz myślałem ze skoro zdecydowalismy o budowie to zaciśniemy zeby i przetrwamy do momentu wprowadzenia się ale wygląda na to ze nic z tego nie będzie. 
Co mam zrobić. Jaka postawę przyjąć.? Jak naprawić błędy skoro ona nie chce nas ratować?  Starać się czy odpuścić. Jak skruszyc lód w sercu żony który sam niestety zrobilem:(
Proszę o pomoc. Jesli napisałem coś źle albo niezrozumiale poprawie się.  Bezsennośc mnie wykańcza psychicznie

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Po pierwsze dokoncz ten dom i niech zobaczy ze ci na niej zalezy. Ze tez chciales sie stamtad wyrwac. Mysle ze tyle tylko mozesz zrobic.

3

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Sytuacja trwa kilka lat, przez cały ten czas lekceważysz jej potrzeby, lekceważszysz wasz związek, rodzinę, którą założyłeś.... a teraz chciałbyś magiczny środek, który spawi, że będzie sielanka?
Zejdź na ziemię, skoro przez lata okazywałeś swojej żonie, że matka, siostry, inni są ważniejsi od niej, to nie oczekuj od niej, że ona zauważy, że teraz masz ''5 min'' starania się o rodzinę. Nastaw się, że przez kolejne lata czeka ciężka praca, by naprawić błędy, by okazać, że żona jest najważniejszą kobietą.
.... i nie oczekuj, że uda się to szybko i bezboleśnie - umiałbyś posklejać rozbitą szklankę, tak by nie widać było zniszczenia?

4 Ostatnio edytowany przez vajze (2017-10-21 10:27:08)

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Jej, ale długie opowiadanie smile Ale jak to się mówi, z dokładnymi szczegółami lepiej się rozumie tę sytuację.
Potrafię doskonale zrozumieć Twoją żonę - zrobiła się oschła dla Ciebie, bo po prostu nie dbasz. Owszem, budujesz dom, ale wiesz, że jej starczy tylko Twoja czułość, aby poczuła się wreszcie szczęśliwa i kochana? Ale nie raz na ruski rok. To musi być każdego dnia.
Było takie opowiadanie, które podał staruszek, że początki związku są cudowne. Dlaczego? Bo mówisz jej, jak piękna jest. Bo zaskakujesz ją różnymi niespodziankami. Pokazujesz jej, że ją kochasz. W ten sposób dziewczyna czuje się kochana i dumnie, chętnie to robi w zamian. A później pada rutyna. Dla niego dziewczyna jest piękna, ale nie mówi tego. Kocha ją, ale nie pokazuje. Przestał zaskakiwać. Dziewczyna stała się zimna i było jemu ciężko. Zrozumiał chłop i postanowił to wszystko przywrócić. Są razem już ponad 50 lat. O swoją żonę trzeba dbać. To nie jest małżeństwo na papierku. Musisz pielęgnować.
Żona chce Ci pokazać, jak potrafi być samodzielna, ale Ty to odrzucasz, dlatego ona nie umie dogadać się z Tobą. Twoja żona dlatego nie przyjmuje pomocy od Twojej mamy. Bo tak to w ten sposób nie nauczy się wychowywania córki.
Wiem, że jesteś rozdrażniony i zmęczony, bo praca, praca i praca. Ale wystarczy tylko pięciu sekund, aby mówić coś czule do żony i przytulić. Zobaczysz, jak Ci się odwdzięczy smile
Trzymam kciuki!

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Czuje sie tak, jakbym czytala o swoim pierwszym malzenstwie. Ja tez mieszkalam z mezem i moja mama. Ale maz byl sterowany przez swoja mame. Mieszkalismy z moja mama, ktora sie raczej nei wtracala za mocno, za to o tym, co mysli tesciowa mieszkajaca w innym miescie, slyszalam codziennie. Tylko u Was jeszcze jest szansa na uratowanie tego.

Ja blagalam meza ze lzami w oczach, by cos wynajac, poltora roku, bo chcialam sprawdzic nasze malzenstwo, gdy bedziemy mieszkac sami. A on nie nie i nie, odklladamy na kupno mieszkania. Mnie wiecznie maz pouczal i tesciowa, jaka mam byc matka i zona. U nas to sie skonczylo tragicznie- pewnego dnia zabraklo lez, znalazl sie ktos inny, kto zaczal mi poswiecal uwage pozbawiona awantur, wpadlam w romans, ktory trwal krotko, a potem zazadalam rozwodu. A potem sie wyprowadzilam, a moj byly kupil SOBIE mieszkanie za pieniadze, ktore RAZEM oszczedzalismy. Teraz juz mi to zwisa, bo mam wlasny dom z ogrodkiem, a to jego mieszkanie jest w bloku, wiec dla mnie juz to nie jest obiekt zazdrosci, bo ja mam lepiej.

Ale wracajac do Twojej historii- pokazuj zonie non stop, ze Ci na niej zalezy, poki jeszcze jestescie razem, by nie doszlo do czegos podobnego, jak w mojej historii. Ja sobie piotrafie wyobrazic, co ona czula. Poi jest szansa, ze mozesz jej pokazac, ze chcecie byc razem i ze macie mozliwosc rozwiniecia skrzydel w malzenstwie, gdy tylko skonczycie budowe domu, to rob to. Zamiast pozwalac jej gadac o tym, co zrobic z kredytem, jesli odejdzie, angazuj ja w te plany budowy i wystroju domu. Zabieraj raz na weekend na kolacje, do kina, niech mama jeden wieczor posiedzi z Wasza coreczka. Skoro Twojej zonie brakowalo Twojej uwagi, to rob jej romantyczne niespodzianki, niekoniecznie drogie.

Wstan rano, przed nia, zrob jej kawe, poloz karteczke na spodeczku z milymi slowami, zaproponuj wypad do sklepu budowlanego/ ogrodowego, a potem pizze cala rodzina..... jesli przestaniesz walczyc, to ona odejdzie. Moj byly przestal walczyc, gdy zazadalam rozwodu, ja go nie blagalam, bo nie czulam, ze jestem w takiej pozycji, skoro ja chce odejsc, robil mi tylko awantury, ze go zdradzilam, wiec skoro nie walczyl, tylko robil awantury, to odeszlam. Mialam dosc. Twoja zona jest poteznie zmeczona dyrygowaniem nia, wiec trzeba o nia zadbac. Ma hustawke emocjonalna, bo jest zagubiona i zmeczona. Musisz ja przekonac, ze macie szanse, rozkochac ja w sobie, byc tym silniejszym, na ktorym sie oprze dla odmiany. Ty masz byc oparciem, a nie pokazywac jej, ze wszyscy moga robic z nia, co chca, a potem Ty jeszcze bedziesz sie zachowywac jak zbity pies,, ktory nie wie, co ze soba zrobic. Jak Twoja zona ma miec oparcie w kims, kto nie ma jasnej wizji i jakiegos celu, do ktorego mozecie razem dazyc? Ty masz byc dla zony mocnym drzewem, na ktorym bedzie sie chciala oprzec, a nie trzcina na wietrze, ktora nie wie, co robic. Na trzcinie sie nie da oprzec- mozna ja tylko zlamac.... na to tez nie pozwol, ani sobie, ani jej.

Twoja zona jest najwazniejsza osoba na swiecie dla Ciebie, a przynajmnie powinna taka byc. Tego przekonania jej zabraklo, gdy Towja mama zaczela na nia wplywac, Twoje siostry i kazdy byl madrzejszy od niej, a Ty nie widziales nic w tym zlego. Moj drogi, ozeniles sie, wiec zona ma byc najwazniejsza dla Ciebie. To ona Ci, z przeproszeniem, lozko grzeje, nie mama, nie siostra..... To Twoje zadanie odbudowac w niej to przekonanie, ze liczy sie ona i tylko ona.

Nie mowie Ci, ze masz byc dla rodziny niemily, nie. Ale bedziesz musial dac rodzinie do zrozumienia, ze Wasza rodzina dziala na wlasnych zasadach, nie jestes juz trzylatkiem, Twoja mama sobie ulozyla malzenstwo tak, jak chcesz i Ty masz do tego takie samo prawo. A siostry beda musialy zrozumiec rowniez to samo- owszem, nadal sa dla Ciebie wazne, ale maja sie nie wtracac do tego, jak zona wychowuje Twoja corke ani do Waszego malzenstwa. Badz mily, ale stanowczy w stosunku do wlasnej rodziny. Po prostu musisz jasno wyznaczyc pewne granice, bo jesli ich nadal nie bedzie, zona odejdzie. Ja zostalam zahukana przez meza i tesciowa i skonczylo sie tak, ze mam drugiego meza.... Nie pozwol na to, wyznacz granice. Odwiedzaj sobie rodzine, kontaktuj sie z nimi, ale najbardziej obecnie skup sie na zonie, bo ona tego potrzebuje.

A dom skoncz, chocby caly swiat sie walil. Jesli zona sie na nowo zakocha w Tobie, bedziecie miec wlasne gniazdko i szanse na nowe zycie. Jesli odejdzie, to bedziesz miec wlasny dom i prywatnosc, miejsce, gdzie bedziesz mogl zabierac corke, jesli cos pojdzie nie tak, jak myslales. Dom skoncz, chocby nie wiem, co. Pokaz, ze konczysz to, co zaczynasz. Ze nie marnotrawisz niczego i potrafisz cos zrobic konstruktywnego. Skoncz ten dom dla siebie, by byc z niego i siebie dumnym. No i powodzenia w odzyskaniu zony. Jesli chcesz- dasz rade. Jesli nie- znajdziesz wymowke.....

6 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2017-10-21 11:23:53)

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej
Patryk0202 napisał/a:

Witam. Jest to mój debiut na takim forum. Zaawansowanie kryzysu zmusza mnie do szukania pomocy. Moja żona niestety odrzuca propozycje terapii malzenskiej wiec liczę porady. Jak się zachować. Jaka postawę przyjąć? Jak odzyskać mentalnie I uczuciowo moja żonę.
Mamy po 27 lat I jesteśmy 3 lata po ślubie. Mamy wspaniała rezolutna choć nieco nerwowa 2 letnia córeczkę ( myślę że ona dobrze czuje co się dzieje z mamusia I tatusiem). Przed ślubem mieliśmy dylemat odnośnie zamieszkania wspólnego gdyż do dyspozycji mieliśmy gotowe mieszkanie w domu moich rodziców na poddaszu. Zdecydowaliśmy się na nie choć zona I ja trochę też mieliśmy wątpliwości czy dobrze robimy ze będziemy mieszkać z rodzicami w jednym domu, niby na swoim ale jednak w jednym domu.  Przed ślubem zona chciała żebyśmy zamieszkali sami ale ja ze względu na konserwatywne podejście do życia mojej rodziny odmówiłem. Sam się wychowałem w przeświadczeniu ze praca i wychowanie ponad uczucia.
Od poczatku mieszkania na poddaszu mojego domu rodzinnego bylo kiepsko. Moja żona I moja mama okazały się całkiem odmiennymi charakterami. Okazały całkiem inna wizję mieszkania w jednym domy. Moja mama chciała wspólnie robić różne rzeczy zaś moja zona jest indywidualistka.  Chce sama radzić sobie ze wszystkim przeciwnie moja mama która chce pomóc I oczekuje pomocy. Tego tez mnie nauczyła. No ale wracając do tematu. . . od początku było kiepsko. Ciągle byłem stawiany między młotem a kowadlem. Jak zrobiłem coś co chciała zona to miałem ciche dni z mama. Jak posłucham mamy kłócilem się z zona. Moja mama chciała sobie podporzadkowac zone bo skoro przyszla do naszego domu to niech respektuje zasady.
Po roku na świat przyszła nasza córeczka.
Wtedy nie rozumiałem pojęcia burza hormonów. W tym czasie zbiegł się przyjazd moich sióstr z zagranicy. Nie mieliśmy spokoju takiego i czasu żeby uczyć się tego dziecka. Ja tez nie widziałem nic zlego w tym ze moje siostry coś doradzają zone ale ona odbierala to jako wytykanie ze zle robi z dzieckiem.
Teraz wiem ja jakiekolwiek uwagi pod adresem młodej mamy są niedopuszczalne. Podobnie robiła moja mama np ze corka ma chyba za gruba kurtke itp. Dyskretnie ale jednak zona słuchała ze zle karmi ze zle myje źle ubiera. Te uwagi w niej dojrzewaly.
Dochodziło do tego ze moja mama przychodziła do zony rozmawiać dlaczego zona robi tak a nie inaczej.
W mojej żonie pojawiło się coś takiego jak strach przed spotkaniem z moja mama. A nasz kryzys się pogłębial.
W końcu padła propozycja wynajęcia mieszkania ale po analizie rynku i naszych możliwości stwierdziliśmy ze jak mamy opłacać czynsz i wynajem to wolimy wziąć kredyt i i budować dom tym bardziej ze dostaliśmy działkę.
Od tego czasu kompletowalismy dokumenty do budowy domu.
W dalszym etapie naszego mieszkania w domu rodziców było średnio. Raz lepiej raz gorzej. Wyszło na to ze wyladowalismy w mieszkaniu jej mamy która mieszka sama (tesciowie są po rozwodzie ). Problem polega na tym ze w wyniku tego co przeszliśmy moja zona się całkowicie ode mnie odsunela. Jakby coś w niej pękło. Twierdzi ze nie wiem co do mnie czuje. Ze żałuję że wzięliśmy kredyt na dom i juz myśli jak będziemy go spłacać jak się rozejdziemy. Jest dla mnie strasznie zimna. Twierdzi, że nie czuje się jak kobieta przy mnie. Ze ja zaniedbalem. Ze nie dałem jej czułości których potrzebowała i teraz przeze mnie jest taka zimna i okropna i sama się z tym źle czuje. Twierdzi ze to co nas wpędziło w kryzys zaszło da daleko ze nie widzi raczej szans na naprawę. Zawsze mówiąc o rozstaniu uzywa slów może chyba raczej pewnie. Dając mi nadzieje ze nas całkiem nie skreslila. Podjęliśmy decyzję o  budowie jako ostatniej szanse na znalezienie swojego miejsca i szczęścia. Teraz gdy umowa na kredyt podpisana dom stoi w stanie surowym a ona się wycofuje. Wiem ze ja zawalilem. Slen te klotnie i ta atmosfera tez mnie wykańczaly.  Nie dałem jej czułości których potrzebowała. Nie zawsze byłem dla niej wsparciem. Mogła się czuć osamotniona w domu gdzie mieszkaliśmy. Dobitnie czuje to teraz gdy ona ze swoją mama rozmawia a ze mnie nie rozmawia wogole. Jestem w tym mieszkaniu jak piate kolo u wozu. Nasze życie intymne leży poniżej zera. Nie daje się dotknąć ani porozmawiać. Jej mama zdaje się niczego nie widziec. Mówi ze nie damy raczej rady tego naprawic i ze chyba już jej nie zależy. Za chwilę mówi ze jak będziemy mieszkać widzieć nowym domu to będzie to i to itp. Bawi się mną. A ja jak na huśtawce. Jade do pracy po pracy na budowę i myślę po co. Dla kogo to jak ona mnie nie chce i nie chce ze mną mieszkać w tym domu. Na koncie tysiace za ktore musze dom wykonczyc (takie wymogi banku) ale nie bede mial tam z kim mieszkac.
Kazda wolna chwile staram się spędzać z nasz corka z którą mam mocna wiez. Budzi się w nocy i mnie wola. Budzi się rano i mnie wola. Czeka aż wrócę z pracy. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Tak samo ze bez żony.  One są dla mnie wszystkim. Wiem ze zawiodłem żonę  ale ona nie daje mi szansy na naprawę.  Juz myślałem ze skoro zdecydowalismy o budowie to zaciśniemy zeby i przetrwamy do momentu wprowadzenia się ale wygląda na to ze nic z tego nie będzie. 
Co mam zrobić. Jaka postawę przyjąć.? Jak naprawić błędy skoro ona nie chce nas ratować?  Starać się czy odpuścić. Jak skruszyc lód w sercu żony który sam niestety zrobilem:(
Proszę o pomoc. Jesli napisałem coś źle albo niezrozumiale poprawie się.  Bezsennośc mnie wykańcza psychicznie

Jaką postawę przyjąć? Jak naprawić błędy? Starać się czy odpuścić. Hm... . Aż dziw bierze, że chcąc reaktywować związek, który zawalił się z powodu Twych zachowań wobec żony, nie wiesz, co masz robić i zrobić.
Sięgnij do swej pamięci i przypomnij sobie, jak się zachowywałeś i jaki byłeś na początku związku, albo jeszcze wcześniej. Co jej się spodobało? Czym ją przekonałeś, że podjęła decyzję i o wyjściu za Ciebie za mąż, i o wspólnym dziecku?

Niepodlewane kwiaty więdną, i nie jest to ich 'wina', tylko ogrodnika, który uznał, że może osiąść na laurach. Przestań więc, także w swoich oczach, grać rolę ofiary, bo bycie 'ofiarą' i nieporadnym 'misiem' niezwykle szybko i skutecznie skutkuje zakończeniem związku. Tego zaś nie chcesz. Nie chcesz?

7

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Mama Emigrantka, mam pytanie, taki mały offtop, ale chyba nikt się nie pogniewa. Dlaczego nie rozwiodłaś się ze swoim przed pójściem w tango z innym. Cholernie mnie to interesuje, bo dla mnie zdrada nie jest konsekwencją czegoś, tylko świadomym wyborem osoby zdradzającej. Ja wiem, mówiłaś mu, płakałaś, on miał Cię gdzieś. Dlaczego wtedy nie zażądałaś rozwodu?

8

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Same błędy życiowe wielu osób. Trzeba będzie słono płacić za nie swoim szczęściem. Oto te błędy:

-- nie zamieszkałeś z żoną przed ślubem
-- po ślubie zamieszkałeś z rodziną u swojej niedojrzałej matki, z żoną, która nie jest biegła w amortyzowaniu konfliktów
-- weszliście w kredyt na dom zamiast wynajmować mieszkanie

Co zrobić?

1. Porozmawiać z żoną, czy chce rozwodu. Musi powiedzieć TAK lub NIE. Musi dać taką deklarację. Jeśli powie, że TAK, to zajmij się córką, a ona niech załatwia papiery -- prawdopodobnie wymięknie w trakcie tego załatwiania.

2. Porozmaiwać z żoną, czy kontynuować budowę domu, czy powiedzieć bankowi, że koniec z Wami i co bank zaproponuje. Pewnie przejmą nieruchomość, zabiorą pieniądze, zostaniecie z kredytem do spłacenia. Niech twoja żona weźmie na siebie ciężar decyzji -- czy mówić bankowi, czy nie mówić, czy wykańczać, czy czekać.

To Was zniszczy materialnie. Ale niech ta twoja żona, zachowująca się jak głupiutka dziewczynka, bierze za te sprawy odpowiedzialność.

Sytuacja wynika z twoich błędów. Ty do nich dopuściłeś. Ty zaniedbałeś poznanie przyszłej żony, Ty Was wpakowałeś do mamusi, Ty brałeś kredyt, Ty budowałeś dom myśląc, że wykupisz sobie szczęście w rodzinie.

9

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Gary - ona zaczęła brać życie w swoje ręce i podejmować decyzję - przeprowadziła się do swojej matki, (ale ma jeszcze trochę nadziei, bo zabrała również męża. )

Gary napisał/a:

1. Porozmawiać z żoną, czy chce rozwodu. Musi powiedzieć TAK lub NIE. Musi dać taką deklarację. Jeśli powie, że TAK, to zajmij się córką, a ona niech załatwia papiery -- prawdopodobnie wymięknie w trakcie tego załatwiania.

jak powyżej ani tak, ani nie

Patryk0202 napisał/a:

Zawsze mówiąc o rozstaniu uzywa slów może chyba raczej pewnie

... bo ma nadzieję, bo trochę łudzi się, że jeszcze da się uratować rodzinę.

Z drugiej strony - po co kobiecie kolejny dzieciak! Lata całe ją olewa, a gdy poczuł, że wygodny układ się kończy, to zaczyna płakać, by się  ulitować nad biednym misiem. Raz walnie scenkę rodzajową - że mu zależy i wszystko ma być po staremu? Czemu podpowiadasz mu takie bzdury, że postawi warunek, a ta biedna kobieta, będzie tańczyć jak jej zagra? będzie biegać i załatwiać rozwód, odkręcać kredyt, szukać kupca na ziemię, by mężusio napawał się satysfakcją, że rozpiep*** związek, a głupia baba ponosi konsekwencję.

Jak dla mnie to autor powinien się przemyśleć, co on chce od życia! Rodziny? to niech się zajmie rodziną naprawdę! chcę dobrej relacji z żoną, to niech się teraz stara, naprawić to co rozwalił (to jest dużo trudniejsze niż znaleźć nowego partnera) i niech się nie nastawia, że odegra dramat i wszyscy będą się nad nim litować! Niech on dorośnie i zacznie brać odpowiedzialność za swoje czyny!

10

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Ani tak, ani nie? To też rozwiązanie -- brzmi "czekać i zobaczymy jak będzie" smile
Brak decyzji to też decyzja.

11

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej
Pokonanis napisał/a:

Mama Emigrantka, mam pytanie, taki mały offtop, ale chyba nikt się nie pogniewa. Dlaczego nie rozwiodłaś się ze swoim przed pójściem w tango z innym. Cholernie mnie to interesuje, bo dla mnie zdrada nie jest konsekwencją czegoś, tylko świadomym wyborem osoby zdradzającej. Ja wiem, mówiłaś mu, płakałaś, on miał Cię gdzieś. Dlaczego wtedy nie zażądałaś rozwodu?

To jest wybór, ale każdego  wyboru dokonujemy z jakichś powodów. To nie jest tak, że ktoś mówi "w tym tygodniu zdradzę męża". To jest wybór na skutek emocji, sytuacji między ludźmi - mówię tu o sytuacji jak u Mamy Emigrantki, nie o chronicznych zdradzaczach. To jest wybór, który jest konsekwencją czegoś.

12

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Pokonanisie zejdź z Mamy Emigrantki.  nie dała rady z duetem mąż teściowa, popełniła błąd zapłaciła kontaktem z córką wystarczająco. Nie każdy jest silny przyjmij do wiadomości. A jak Cię temat interesuje to masz jej posty.. Nie streszczala się na początku więc sobie poczytasz big_smile

13

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej
Gary napisał/a:

Ani tak, ani nie? To też rozwiązanie -- brzmi "czekać i zobaczymy jak będzie" smile
Brak decyzji to też decyzja.

tak, to też jest decyzja, ale nie doprowadzi ich do happy endu, pozwoli im trwać - dziecko będzie rosło, być może dom również, problemy będą narastać...  wcześniej czy później jedno znajdzie sobie kogoś, tak ja napisała Mama Emigrantka, kto porozmawia, przytuli... może będą prowadzić podwójne życie, a może właśnie wtedy któreś z nich dorośnie do decyzji o rozwodzie.
Nie wierzę, że tylko dzięki nic nie robieniu, czekaniu, aż życie samo napisze ciąg dalszy historii będą szczęśliwi, będą się dogadywać, będą mieć udane życie seksualne, itd

Myślę, że chłopak powinien zastanowić się nad swoim życiem. Upierał się, by zamieszkać w domu rodzinnym (wbrew stanowisku narzeczonej, później żony), a potem zamiast zachować się jak facet z prawdziwego zdarzenia, to jak rozumiem, albo patrzył biernie na konflikty żony i teściowej, albo nawet stawał po stronie swojej matki. Od samego początku wbijał gwoździe do trumny ich związku. To nie jest problem tylko braku rozmowy, przytulenia, zrozumienia, to jest problem również jego podejścia do rodziny.

14

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Niczego nie osiągniesz  póki nie załatwisz jednej rzeczy, oderwania pepowiny od swojej mamusi. Z tego co czytam to w chwili obecnej obawiam się, ze to może skutkować  zerwaniem kontaktów z ta kobieta. Ty masz zdecydować z kim chcesz spędzić swoje życie.  Ty masz stać po stronie zony a nie kogoś innego i masz jej to za kazdym razem pokazywać.

Zreszta ... Może nie wprost ale na dobrą sprawę oświadczyłes  nam tutaj ze jej nie kochasz. "Praca i wychowanie ponad uczucia " co to w ogole ma znaczyć ? Przetłumacz to na język polski bo na chwilę obecna brzmi to jak kiepska wymowka.


Jesteś zwykłym  egoista mamisynkiem. Chcesz aby cie kochała, aby z toba  była. Zaslaniasz się jakimiś pustymi frazesami aby pokazać ze nie jestes taki zły. Musisz całkowicie zmienic siebie, swój sposób myślenia i podejścia do Jeszce żony.

15 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-10-21 16:40:44)

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Jak ja słyszę ze ktoś w sytuacji konfliktu matka żona. Jest między młotem a kowadlem to myślę że w ogóle nie powinien się żenić.
OPUŚCI OJCA I MATKĘ SWOJĄ. - tak jest w Ewangelii a większość ma ślub kościelny.
To nawet jest powód do kościelnego unieważnienie małżeństwa z powodu niedojrzałości. Znajomy ksiądz zawsze grzmial na swoje pobożne rzekomo parafianki wtrącajace się w młode małżeństwa.
Co do Twojej żony myślę że ma coś w rodzaju. Depresji po latach spinania się w Twoim domu. I choć porada Garego nie ma nic wspólnego z empatią to może skutecznie z depresji ją wyrwać. Druga sprawa to Twój brak czułości tu dostałeś porady od dziewczyn co zrobić. Pewnie to nie będzie łatwe dla Ciebie ale skoro sam dostrzegasz juz swoje błędy to może dasz radę z

16 Ostatnio edytowany przez Patryk0202 (2017-10-22 14:59:07)

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Dziękuję za odpowiedzi.  Za krytykę również. Nie gram żadnego zbitego psa. Wiem ze zawalilem zona się ode mnie odsunela a pytając o postawę jaka mam przyjąć miałem na myśli coś co pozwoli mi skruszyc ten lód w mojej żonie. Gdy zakochalismy się w sobie mieliśmy czyste karty. Teraz jest przeszłość której nie wymaże.  Nie chce być powierzchowny. Nie było nigdy tak ze pokazywałem żonie ze moja mama jest ważniejsza albo stawalem po stronie mamy. Po prostu byłem zbyt bierny w tych awanturach zamiast stać murem za zona czy miała rację czy nie.
Mówiąc ze praca i wychowanie ponad uczucia miałem na myśli ze to wyniósłem z domu. Okazywania uczuć uczyłem się od wtedy jeszcze mojej dziewczyny później narzeczonej. I wiem ze potrafiłem to robic. Żona o tym mówiła mi w kłótniach ze bylem czuły.  Tylko ze ja nie wiem w którym momencie się zmieniłem. Ta atmosfera w domu też się na mnie odbijala.  I wcale nie było tak ze zamieszkalismy w tym domu na mój rozkaz. To była wspólna decyzja i wspólnie mieliśmy obawy. Błędem było to ze po urodzenia dziecka nie mieliśmy swojej przestrzeni do nauki życia we trójkę tylko każdy był panią dobra rada a mojej żonie z burza hormonalna wiele nie trzeba było do wojny. I wojny toczyła ze mną karząc mnie za postawy osób z mojej rodziny bo im raczej nic nie mówiła.  Za wyjątkiem mojej mamy oczywiście.

Wiem ze będąc pomiędzy zona i matka wybór powinien być oczywisty. Faktycznie z mojej strony nie było chyba tego opuszczenia rodziców. A raczej matki. Choc ja się odsuwalem to mama niekoniecznie chciała ten dystans zwiększać. I takimi drobnymi sprawami to pokazywała np jak wracałem z pracy zaczepia mnie pod jakimś pretekstem żebym do niej zaszedł a później od żony słyszałem ze najpierw idę do mamusi a dopiero później do niej. I już wojna ze mamusia na I miejscu.
Relacje z moim tata raczej były i są ok i u mnie i u żony.  On się nie wtracąl. Wiem ze niejednokrotnie mówił mamie ze ona nie umie się pogodzić z tym ze my chcemy się wyprowadzić choć wiem ze tez chciał żebyśmy zostali i przejęli dom i było mu ciezko ale zaakceptowal nasza decyzję i bardzo mi pomaga na budowie o co kolwiek go poprosze.

Teraz jesteśmy oboje u tesciowej która kompletnie się interesuje naszymi sprawami.
A na budowie jestem na takim etapie ze musze zamówić kilka duzych usług i iść do przodu z pracami choć naprawdę nie wiem czy będzie dla kogo. Naprawde chcialem sie wyprowadzic od rodzicow i proponowalem to zonie ale sprawa jakos sama sie urywala...do nastepnej wojny. Wiem ze domu nie sprzedam nieważne jak się potoczą sprawy bo pokochałem to miejsce. Chyba dlatego ze widziałem uśmiech i nadzieje żony gdy tam jeździliśmy ze w koncu bedzie nam tam dobrze. Jak tam bywalismy mówiła ze chyba w końcu znalazła swoje miejsce na ziemi. Teraz ona wydaje się nie interesować postępami prac. Jade, wracam i nie wiem czy mówić jej co się tam dzieje czy po prostu robić swoje i czekać na jej zainteresowanie. Chcialbym odbudowac nasza relacje. Nie zamierzam ciągnąć żony do domu rodziców z powrotem. Myslalem ze u tesciowej będziemy żyli bardziej ze sobą ale w żonie jakby eksplodowało to co zbierała w domu u moich rodziców. 
Propozycje wspólnego wyjścia gdzieś odrzuca. Na kwiaty czy czekoladki czy coś drobnego jakiś upominek mówi ze robie sceny jakieś ze jej nagle coś daje jak mam noz na gardle. W nocy gdy chce ja przytulic kaze się puszczac. Ale gdy zasnie chyba podświadomie mnie szuka i się we mnie wtula a gdy się obudzi od razu ucieka na druga stronę łóżka.  Gdy próbuje rozmawiać o tym co dalej nie umie podjąć konstruktywne tematu.  Zaproponowała żebym może wrócił do rodziców a gdy dopytalem czy naprawdę by tak  chciała mówi ze chyba tak. Wiec moze pogodzic sie z jej wola? Ale  jak teraz odpuszcze to ja strace. Wiem to. Dopytala po co ja tam jestem z nimi. Jak odpowiedzialem ze dlatego ze ja kocham odpowiedziała "jasne napewno" .
Raz powiedziała ze musimy się już ze sobą męczyć dla córki. Nie chce żeby się ze mną meczyla. Chce jej szczęścia. Dostałem kubeł zimnej wody i wiem ze musze się całkiem dla niej zmienić ale ona odrzuca wszystkie moje próby. sad ja naprawdę ja bardzo kocham.

Jeśli chodzi o odpowiedzialność za czyny to umowę o kredyt podpisaliśmy niedawno. Nie wierzę że wtedy chciała tego a po miesiącu nagle juz nie chce...

17

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Patryk, nie odpuszczaj, nie poddawaj się. Rozmawiaj, pokazuj, że Ci zależy. Może ona potrzebuje czasu na to, żeby ponownie Ci zaufać? Rozumiem Twoje  przygnębienie, czasami brak nadziei, ale może lepsze jutro nadejdzie.
Oczywiście, taka sytuacja nie może trwać wiecznie i faktycznie nie ma sensu męczyć się z sobą dla dziecka, ale tymczasem wykrzesaj z siebie siły i cierpliwość. Mimo wszystko, uważam, że Twoja żona powinna ważyć słowa, bo ewidentnie Cię rani i nie wiem, czy robi to celowo (w ramach zemsty), czy generalnie ma tak, że co w głowie, to na języku.
Wiadomo, że nie będziesz skamlał u jej stóp do końca swoich dni, ale daj sobie i jej czas, bo faktycznie w dużej mierze przyczyniłeś się do tego kryzysu.

18

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej
Patryk0202 napisał/a:

Nie wierzę że wtedy chciała tego a po miesiącu nagle juz nie chce...

Też w to nie wierzę.
Myślę, że jest w niej nadzieja. Chociaż zaufania brak.
Ale czym jest zaufanie?
Na początku związku zaufanie to nic innego jak wyraz naiwnej nadziei, że na partnera można liczyć, że nie zawiedzie, że wesprze, że pomoże, że otoczy troską, nie zlekceważy potrzeb. Potem już na podstawie realnych sytuacji i zachowań wiadomo, czego można się po partnerze spodziewać, czy można na niego liczyć, czy wesprze, pomoże, otoczy troską.
Autorze, ty nie zdałeś egzaminu na partnerstwo. Zawiodłeś.
Plus dla ciebie, że dzisiaj jesteś tego świadomy, pragniesz wynagrodzić swoje wcześniejsze...zaniedbania, udowodnić, że dojrzałeś do tego, żeby być prawdziwym partnerem wspierającym, nie lekceważącym drugiego i jego potrzeb, nie opuszczającym go psychicznie i może fizycznie w trudniejszych okresach życia.
Tylko jak przekonać do zaufania tobie kogoś, kto już raz już zaufał i się sparzył? Jak udowodnić ukochanej kobiecie, że wiesz, co zrobiłeś źle i jak powinno być i będzie, gdy ona tylko da tobie szansę.
Kolejny plus dla ciebie, że w niej nadal jest nadzieja. Może nie taka naiwna nadzieja jak na początku. Pewnie nadzieja, która została zdeptana i sponiewierana. Ale jest.

Myślę, że powinieneś zastanowić się nad tym, żeby przekonać swoją żonę, że rozumiesz istotę i głębię krzywdy, której ona doświadczyła z powodu twoich zaniedbań i pozostawienia jej samej sobie. Na pewno powinieneś zrezygnować z wszelkich wyjaśnień i usprawiedliwień swojego zachowania - po prostu wiesz, że nawaliłeś, nie chcesz się wybielać i pragniesz teraz i w przyszłości udowadniać jej, że dojrzałeś, przejrzałeś na oczy, zrozumiałeś i pragniesz Z NIĄ być i żyć (zamiast obok niej).

19

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Dziękuję za odpowiedzi. Niestety ostatnie dni mimo moich prob nic nie poprawiły. Dodatkowo zona zarzuca mi ze nie czuje się jak kobieta przy mnie. Ze ja zaniedbalem. Proszę wyjaśnijcie mi co to znaczy czuć się jak kobieta . Ze mam kucharke I sprzataczke I opiekunke do dziecka choć nigdy jej tak nie traktowalem.
A sam no cóż.  Chodze do pracy a po pracy prosto do domu. Nie mam kumpli ani nalogów, nie pale nie pije, nie uprawiam sportów nie mam żadnego hobby takiego które by zabieralo mi czas który mógłbym poświęcić dla rodziny. Na kazda okazje staram sie cos jej podarowac pomagam jej w domu a mimo to słucham ze zaniedbalem żonę. Ze nie czuje się jak kobieta przy mnie. Powiedzcie mi prosze konkretnie co robić żeby ona czuła się jak kobieta przy mnie. Ona sama się trochę zaniedbala. Nie chodzi do fryzjera do kosmetyczki. Trochę jakby się rozleniwila lekko przybrala na wadze choc nigdy a przenigdy jej nic takiego nie powiedzialek zeby jej nie urazic a ma jakby pretensje do mnie ze nie czuje się jak kobieta. Co ja konkretnie powinienem robić żeby ona się tak czuła.  Może to ze mną mimo to jaki jestem jest jeszcze coś nie tak. Proszę podpowiedzcie mi konkrety.
Niestety zona zarzuca mi ze zaniedbalem ja kompletnie w łóżku.  Fakt nie kochamy się za dużo ale inicjatywa zawsze wychodzi ode mnie. Zona nigdy nie rozpocznie. Nigdy nie przejmie inicjatywy. Marzę o fantazjach z nią ale ona jest tak nieładnie mówiąc leniwa w łóżku ze masakra. Nie proponuje ona seksu a później słucham ze się z nią nie kocham. Niestety jak kochamy sie bardzo rzadko ja mam juz w sobie takie napiecie ze wiele mi nie potrzeba i zona powiedziała mi ze gdyby kogoś poznała to by mnie zdradzila:( ale sama nie wyjdzie do mnie z propozycją.Wiem ze nie jestem idealnym kochankiem ale takich przykrych dla mnie sytuacji o których mówiłem nie byłoby gdybyśmy się częściej kochali. Jestem w stanie zrobić w łóżku wszystko żeby bylo jej dobrze. Niestety tego nie mogę powiedzieć o niej. Nie wiem czy się wstydzi czy brzydzi ale jest bardzo klasyczna w łóżku.  A gdy powiedziałem jej o tym ze jest pasywna w łóżku stwierdzila ze nawet jak ona proponuje to ja się migam ze jestem zmęczony.  Fakt parę razy zdarzyło mi się.  Po pracy nie raz padam na pysk, po nockach w pracy chodze w domu jak nemo ale nie odmawialem żonie seksu.  Problem w tym ze ona nie proponowała. Jeszcze inaczej byłoby gdybym naprawdę padnięty po pracy nie miał siły na seks ale wiedziałbym ze ona się zaangazuje i poprowadzi nasz stosunek ale ja wiem ze to ja mam zacząć ja prowadzić a ona...leży. niestety chyba ja tak nauczyłem.
Jak ja zachęcić do przejęcia inicjatywy i do eksperymentowania w łóżku? (Pytanie przyszłościowe bo teraz o seksie mogę zapomniec). Pytaniem priorytetowym jest jak konkretnie traktować żonę żeby czuła się jak kobieta. Dziekuje wam ze mogę z siebie wyrzucić co mnie gnebi naprawdę nie mam nikogo z kim mógłbym o tym pogadac:(

20

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Słuchaj jak na moje Ona ma problemy na tle nerwowym/emocjonalnym i miejmy nadzieje, że to nie wstęp do jakiś poważniejszych problemów na tle psychicznym. Musisz zrozumieć jedno - kobiece ciało po ciąży zawsze ulega zmianie na minus, co więcej nie ma na to 100% wpływu. Nie każda kobieta akceptuje swoje ciało, a do tego w zachowaniu męża szuka obalenia/podważenia jakiś tez np. jestem mniej atrakcyjna. Dzień w dzień siedzenie z dzieckiem w domu może wydawać się błahe, ale dzieci z natury są egoistami (co jest normalne) i poprzez większość czasu starają się rozwijać poprzez obserwację rodziców. Nie ma się prywatności, trzeba co chwilę wszystko tłumaczyć itp.
Do tego w tych czasach ludzie nauczeni są, że tylko pieniądz jest najrzetelniejszą oceną czyjejś pracy, a jak wiadomo kobieta opiekująca się dzieckiem nie otrzymuje wypłaty. To wchodzi na ambicje/samoocenę, tym bardziej kiedy wcześniej się zarabiało.
A Ona nie mogłaby pójść do pracy?

Jeszcze jedno jeśli chodzi o sferę seksu to na spokojnie porozmawiajcie. Jak na razie bardzo źle to rozegrałeś - same pretensje. Dlaczego? Pretensje powinny być jeśli po szczerej i wyjaśniającej rozmowie będzie tak dalej. Aktualnie Twoje słowa Ona może odbierać inaczej. Stworzyłeś atmosferę napięcia w tej sferze między Wami. Fakt kobiecie potrzeba raczej więcej, aby się podniecić i mieć ochotę na seks.

21

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Ja chciałem żeby poszła do pracy w dziecko np do żłobka ale ona twierdzi jako pedagog ze żłobek to przechowalnia dzieci i ze nasza corka potrzebuje teraz rodziców i zrezygnowałem z tego tematu tym bardziej słysząc ze chce ja wygonic do pracy. Temat powrotu do pracy jest aktualny od przyszłego września kiedy to Mała będzie mogą pójść do przedszkola ale wiem ze zona chce mieć drugie dziecko wiec z automatu kolejne 2-3 lata w domu. Chciałem żeby wyszła z domu żeby spełniała się zawodowo a wiem ze jest dobra w tym co robi a wyszło na to ze chce ka wygonic do roboty.
Jeśli chodzi o jej ciało to fakt kompletnie siebie nie akceptuje choć ja uważam że naprawdę wygląda bardzo dobrze. Ale ona ma bardzo niska samoocenę. Wszelkie zbliżenia w dzień lub przy świetle odpadaly a dodatkowo rodzice pod nami i spontanicznosc padła.
Jeśli chodzi o seks ja nie miałem do niej pretensji. Probowalem spokojnie rozmawiać sam z reszta nie jestem bez winy ale te rozmowy nic nie zmieniły.

22

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Powiem Ci drogi Patryku, że jestem po drugiej stronie barykady.
Żonie nie chodzi w tym momencie o to, żebyś kończył ten dom. Jeśli mówi o rozwodzie, to znaczy że jej ten dom głęboko wisi.
Spróbuj odbudować intymność w związku. Ja z mężem zaczęliśmy chodzić na terapie. Bo niby taki jak ty, pracuje, po pracy do domu, nawet w domu pomoże czy dzieckiem się zajmie, zakupy zrobi... odkładamy na wspólne mieszkanie. ALE... intymności między nami zero. I mówiąc o intymności nie mam na myśli sfery seksu.
Spędzasz czas tylko z żoną? Bez dziecka, bez teściowej? Czy próbujesz brać żonę za rękę? Czy mimo to, że widzisz że się trochę zaniedbała, czy mówisz jej że jest piękna? Kup jej bluzkę, czy buty które jej się podobają i powiedz jej, że na to zasługuje. A dom? Powoli się wybuduje... dom nie musi być perfekcyjny. A stanie się dla Ciebie kompletnie nieważny, jeśli stracisz powód, dla którego go budujesz.
Piszesz, że żona chce drugie dziecko. Więc szansa dla Was jest. Odbuduj intymność - waszą prywatną więź.

23 Ostatnio edytowany przez KajkaKa (2017-11-17 15:42:22)

Odp: Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

A ja jednak uważam, że powinieneś od niej oczekiwać jakiejś jasnej deklaracji.
Owszem, na pewno zawiniłeś w niejednym, ale teraz jednak chcesz się starać, by odbudować tę relację. Sam tego nie zrobisz. To nie może też być tak, że Ty będziesz wychodził ze skóry, a ona nic tylko kręcić nosem i wszystko dla niej bez sensu. Mimo wszystko to nie jest też z jej strony dojrzałe zachowanie.

Masz prawo do odpowiedzi na pytanie: co dalej z Waszym małżeństwem, czy ona chce dać Wam w ogóle szansę. Po to by chociażby nie zarzynać się na budowie, skoro ona i tak nie zamierza tam mieszkać. Kredyt jest Wasz wspólny i oboje jak dorośli ludzi powinniście postanowić, co dalej w jego sprawie.

Ona chce drugiego dziecka? A Ty? Też chcesz? No chyba nie jest to najlepszy moment na takie plany. Zaraz jedno może zostać pozbawione normalnej rodziny... Potrzebne jest jeszcze, by drugie tego doświadczyło? Nie ma co planować. Zawieście te plany aż do momentu, gdy się między Wami poukłada, gdy nie będzie wisiało nad Wami widmo rozwodu.

Na pewno Wasz związek potrzebuje pracy, ale mądrej. Niech ona się określi, czy też tego chce. To nie może tak wyglądać, że Ty masz skomleć jak pies. Owszem, powinieneś przyznać przed nią, że popełniłeś wiele błędów, że nie zawsze byłeś po jej stronie, ale też, że zamierzasz to zmienić, odbudować tę relację. Niech ona się określi, czy tego chce. Na pewno warto ją dowartościowywać. Niech robi coś dla siebie. Może jakiś kurs? Cokolwiek, co pozwoli jej uwierzyć w siebie. Dobrym rozwiązaniem też na pewno byłaby fachowa pomoc kogoś z zewnątrz. Namów ją na to.

Daj jej czas na określenie się, czy chce ratować Wasz związek, czy chce nad nim pracować (razem z Tobą oczywiście). Pomiatać sobą też nie daj, bo to szacunku do Ciebie jej nie przywróci, a jedynie przekona, że niewiele jesteś wart.

Posty [ 23 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Drogie Panie proszę o poradę w bardzo trudnej sytuacji malzenskiej

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024