Witam wszystkich.
Mam 25 lat i jestem singielka. Choć często słyszę, że jestem ładna, atrakcyjna, nie podchodzą do mnie faceci, którzy mi się pdobają. Z reguły podchodzą tacy kompletnie nie w moim typie. Zastanawiałam się czy problem nie leży we mnie bo często słyszałam, że jestem "chłodna' "nieprzystępna" ale szczerze mówiąc nie wiem na czym ten chłód mógłby polegać. Eksperymentalnie ostatnio zaczęłam lekko flirtować z facetami w moim otoczeniu i relacje z nimi ogólnie mi się poprawiły, nawet przyjacielsko.
Wyjątkowo w ten mój lekki flirt wkręcił się jeden klega z pracy, który i dla mnie jest atrakcyjny. Już szło naprawdę dobrze, adorował mnie, było bardzo fajnie aż nagle się obraził, a następnie wycofał z relacji. Nadał się na mnie gapił, ale ostenatycjnie mnie ignorował, nie odzywał się. Jak starałam się go zaczepiać żeby zmiękł to miał chwile słabości ale generalnie już za mną nie latał i był wycofany. Starałam się być miła i normalna, jak gdyby nigdy nic. Potem zaczęłam na jego oczach flirtować z innymi - tym bardziej zaczął na mnie burczeć, zazdrość go nie zmotywowała. Być może akurat on jest do niczego i warto go sobie odpuścić. Być może to w moim zachowaniu jest coś niefajnego, o czym nie wiem.
Ostatnio znowu nachodzi mnie chłopak, który mnie nie interesuje. I tak się zastanawiam, dlaczego ci faceci, ktorzy mają spore szanse, są nieśmiali lub niezainteresowani a ci mniej atrakcyjni zawsze próbują i nic ich nie zniechęca.
Co w zachowaniu kobiety przyciąga lub odpycha drugą stronę i co powoduje udane relacje.
A z jakiego powodu się na ciebie obraził? Bo to może być istotne.
A uśmiechasz się i jesteś otwarta? Bo nawet jak jesteś normalna i spokojna, a mając prostą minę na twarzy, możesz wydawać się chłodna.
4 2017-10-17 15:58:39 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-10-17 16:00:27)
I tak się zastanawiam, dlaczego ci faceci, ktorzy mają spore szanse, są nieśmiali lub niezainteresowani a ci mniej atrakcyjni zawsze próbują i nic ich nie zniechęca.
Co w zachowaniu kobiety przyciąga lub odpycha drugą stronę i co powoduje udane relacje.
Nie napisałaś co kryje się pod pojęciem "atrakcyjność"
Być może atrakcyjność mężczyzny dla ciebie oznacza właśnie nieśmiałość i dystans, który on trzyma. Wówczas każdy facet, który nie ma barier w nawiązaniu relacji z innymi ludźmi, z mety staje się dla ciebie odpychający.
Próbuję ci powiedzieć, że niekoniecznie problem leży po stronie facetów, ale sama go sobie stwarzasz.
Nie wierzę, że nikt nie domyśla się o co może chodzić...
Odwróć sytuację: masz kolegę, który mówi Ci "dlaczego interesują się mną same mało atrakcyjne kobiety, a jak podbijam do tych bardzo atrakcyjnych to dostaję kosza". Odpowiedz sobie szczerze co byś pomyślała jakbyś to usłyszała...
Niestety, ale najprawdopodobniej problem tkwi w tym, że podobają się Tobie mężczyźni, którym ty się nie podobasz. Pytanie czy problem tkwi w wyglądzie czy charakterze.
Potem zaczęłam na jego oczach flirtować z innymi - tym bardziej zaczął na mnie burczeć, zazdrość go nie zmotywowała. Być może akurat on jest do niczego i warto go sobie odpuścić.
Dużo to mówi o tym jaką osobą jesteś, a wzmianka o chłodzie i niedostępności tylko to dopełnia. Świadomie flirtujesz z innym by wzbudzić zazdrość u wcześniejszego, a jak koleś nie połknął haczyka to stwierdzasz, że pewnie jest do niczego. A może ty jesteś do niczego, skoro w ten sposób z facetami pogrywasz? Im bardziej się starasz, tym bardziej nie wychodzi...
Nie wiem co o tym myśleć bo sytuacja się powtarza. Nie mówię tu o facetach, którzy nie zwracają na mnie uwagi. Wtedy bym zrozumiała, że nie są zainteresowani. Mówię o tych, którzy ewidentnie się przyglądają a nie wychodzą z żadną inicjatywą. Albo często powtarza się się sytuacja, że jakiś facet coś tam próbuje, czasem nieśmiało ale próbuje, mi się wydaje że wszystko jest ok, a potem nagle relacja się rozpada.
Ponieważ jest to schematyczne, a do tego słyszałam opinie o byciu zimną osobą (cokolwiek to znaczy), to zastanawiam się czy problem nie leży we mnie.
Chciałabym zrozumieć gdzie postępuję niewłaściwie ale sama na to nie wpadłam jak dotąd, więc może ktoś mi coś zasugeruje?
Problem na pewno nie leży w moim wyglądzie, raczej w zachowaniu.
Nie wiem co o tym myśleć bo sytuacja się powtarza. Nie mówię tu o facetach, którzy nie zwracają na mnie uwagi. Wtedy bym zrozumiała, że nie są zainteresowani. Mówię o tych, którzy ewidentnie się przyglądają a nie wychodzą z żadną inicjatywą. Albo często powtarza się się sytuacja, że jakiś facet coś tam próbuje, czasem nieśmiało ale próbuje, mi się wydaje że wszystko jest ok, a potem nagle relacja się rozpada.
Ponieważ jest to schematyczne, a do tego słyszałam opinie o byciu zimną osobą (cokolwiek to znaczy), to zastanawiam się czy problem nie leży we mnie.
Chciałabym zrozumieć gdzie postępuję niewłaściwie ale sama na to nie wpadłam jak dotąd, więc może ktoś mi coś zasugeruje?
Problem na pewno nie leży w moim wyglądzie, raczej w zachowaniu.
Hmm... Wiesz co, z doświadczenia powiem Ci, że tych atrakcyjnych trzeba ośmielić i tu sam uśmiech nie wystarczy. Oni często boją się dostać kosza, a taki, który jest mało atrakcyjny, ma wprawę i już go nie obchodzi, czy kobieta go oleje. On już nie ma nic do stracenia. Sama, jak spotykałam na swej drodze fajnego faceta, to do niego podchodziłam, zagadywałam i proponowałam spotkanie. Tak poznałam swojego obecnego faceta, który jest dla mnie najprzystojniejszym mężczyzną na ziemi, ale jest nieśmiały. Sam przyznał, że chciał podejść i zagadać, widział, że się do niego uśmiecham, ale jednocześnie bał się, że to tylko wyraz sympatii i spuszczę go na drzewo.
A tacy mało atrakcyjni panowie bywają namolni. Jeden po czterdziestce, wiecznie podpity i otyły notorycznie mnie zaczepiał, kiedyś nawet próbował złapać mnie za ramię, ale go zwymyślałam i mam spokój. Nie traktuję źle mężczyzn, których odrzucam, ale nie znoszę, gdy ktoś pcha się do mnie z łapami, a ten to robił i wtedy oberwał wiązankę słowną.
Jeśli chodzi o obrażanie się to zawsze obraża się np bo powiedziałam mu by nie wykorzystywał młodszego kolegi w pracy, i temu koledze by mu się nie dawał wykorzystywać. Naprawdę pozwalał sobie na dużo i wydawało mi się, że miałam rację wstawiając się za nim. Może on to jakoś dziwnie odebrał.
Co do uznania, że jest do niczego... tak zastanawiam się czy jest normalny, bo obraża się o byle co, po czym znowu okazuje mi zainteresowanie, i tak na zmianę.
Zaczęłam flirtować (bardzo lekko) z innymi na jego oczach bo straciłam cierpliwość do jego humorów i chciałam go zmotywować do ogarnięcia się. Żeby wiedział, że gdy będzie mnie ostentacyjnie olewał, po tym za mną łaził, po tym znowu olewał lub się obrażał to sorry Gregory.
To bardzo fajny facet i szczerze się lubiliśmy ale zaszedł problem z komunikacją.
Maldita - to samo co Ty, powiedział mi mój przyjaciel (facet), że faceci często się lękają odrzucenia, ego cierpi, potrzebują jakiejś zachęty. Podziwiam Cię, że potrafiłaś sama podejść i zagadać do nowego faceta. Ja, dopóki ktoś mi nie okazuje bardzo wyraźnego zainteresowania, nie umiem sama zacząć flirtować/proponować czegoś bo boję się, że wyjdę na idiotkę przed kimś kto wcale nie ma ochoty być przeze mnie podrywanym. Domyślam się, że mogę sporo na tym tracić. Dla mnie sporym przełamaniem się było lekkie flirtowanie z facetami, uśmiechy, itp i to faktycznie poprawiło relacje z różnymi i spowodowało, że tamten zaczął za mną latać. Jednak wtedy flirt szedł mi łatwo bo był bezcelowy. A odkąd on zaczął mi się podobać to stałam się mniej odważna w sotsunku do niego. No i doszło jego obrażanie się (nie do końca wiem za co) i wycofanie się.
Jeśli chodzi o obrażanie się to zawsze obraża się np bo powiedziałam mu by nie wykorzystywał młodszego kolegi w pracy, i temu koledze by mu się nie dawał wykorzystywać. Naprawdę pozwalał sobie na dużo i wydawało mi się, że miałam rację wstawiając się za nim. Może on to jakoś dziwnie odebrał.
Co do uznania, że jest do niczego... tak zastanawiam się czy jest normalny, bo obraża się o byle co, po czym znowu okazuje mi zainteresowanie, i tak na zmianę.
Zaczęłam flirtować (bardzo lekko) z innymi na jego oczach bo straciłam cierpliwość do jego humorów i chciałam go zmotywować do ogarnięcia się. Żeby wiedział, że gdy będzie mnie ostentacyjnie olewał, po tym za mną łaził, po tym znowu olewał lub się obrażał to sorry Gregory.
To bardzo fajny facet i szczerze się lubiliśmy ale zaszedł problem z komunikacją.
Moim zdaniem źle do niego podeszłaś. W ogóle to jest nieśmiały facet, który nie lubi rywalizować z innymi, bo boi się przegranej, więc chowa się za obojętnością. Chcesz go zmotywować do działania, to lepiej nie zwracaj na niego uwagi, ale też nie adoruj innych mężczyzn, bo on uzna, że wyrywasz wszystko, co się da, a on nie chce być tylko twoją zabawką. Poza tym faceci nie znoszą krytyki, a ty go skrytykowałaś za wykorzystywanie kolegi z pracy. Ja kiedyś swojemu facetowi powiedziałam, że wybrał złą trasę, a on się obraził - pierwszy i jedyny raz. Zapytałam kumpla, o co może mu chodzić, to powiedział, że uraziłam męską dumę i muszę to naprawić, chwaląc go za coś. Tak też zrobiłam i problem znikł;)
Hmm, noż kurcze, ja nie wiedziałam, że za coś takiego można się obrazić Zwrócenie uwagi na trasę, czy na coś innego. Ale w takim razie mogłam go urazić czymś więcej nawet. Jestem dość bezpośrednia i mogłam coś palnąć.
Oczywiście w tym towarzystwie nikt poza nim mnie nie interesuje, ale inni faceci są dla mnie bardzo mili (w przeciwieństwie do niego w chwili obecnej) i z boku może to dla niego wyglądać różnie. Zwłaszcza, że chyba lub nadintepretować.
Hmm, noż kurcze, ja nie wiedziałam, że za coś takiego można się obrazić
Zwrócenie uwagi na trasę, czy na coś innego. Ale w takim razie mogłam go urazić czymś więcej nawet. Jestem dość bezpośrednia i mogłam coś palnąć.
Oczywiście w tym towarzystwie nikt poza nim mnie nie interesuje, ale inni faceci są dla mnie bardzo mili (w przeciwieństwie do niego w chwili obecnej) i z boku może to dla niego wyglądać różnie. Zwłaszcza, że chyba lub nadintepretować.
Ale co byś zrobiła, gdyby on flirtował z koleżankami w pracy na Twoich oczach? Pewnie poczułabyś się wściekła, a nawet dotknięta tą sytuacją. To normalna reakcja. Nie każdy facet leci, żeby przyłożyć w zęby konkurentowi. Niektórzy po prostu odpuszczają sobie kobietę.
Faceci mają wrażliwe ego i trzeba uważać, żeby go nie urazić. Nigdy nie pytaj, czy wie, gdzie ma iść, czy sobie poradzi, nie krytykuj jego pracy etc.
13 2017-10-17 22:01:15 Ostatnio edytowany przez stupidfathobbit (2017-10-17 22:23:55)
Hm z pozycji umiarkowanie nieśmiałego faceta - czasami mnie do podejścia blokuje otoczenie/niesprzyjające warunki.
Lubię zagadać w pracy, gdzie mam okazję zdobyć podstawowe informacje o kimś (wizualne, zachowanie).
Wiadomo, bądz sobą - ale tak:
Flirtowanie z innymi musi być umiejętne, żeby nie stracić na tym. Nieśmiałemu będzie ciężko podejść zagadać, a co dopiero umówić się, a tu patrz: duża konkurencja, no to niee nie ma szans (...). Jeżeli flirtujesz w pracy - tym gorzej, bo wie, że jest duża szansa że to czy się uda/nie uda się rozejdzie. (Swoją drogą ciekawe jak to wygląda z pozycji nieśmiałych kobiet jak widzą, że facet gada to z jedną to z drugą, to z grupą?)
Co do gapienia się - wydaje mi się, że częściowo podświadomie, patrzy się i ocenia wygląd i zachowanie danej osoby w towarzystwie...I tak np (skala 1-10) taka 10/10 odstraszy nieśmiałego, bo ten pomyśli sobie - szkoda czasu, out of my league, taka 8 - no dobra zbiorę się po miesiącu patrzenia czy zachowuje się normalnie i nie ma hejta od razu, 6/10 - ok bez spinki, jesteś fajna i tak dalej...
Generalnie jeżeli w takim "trudnym" środowisku staram się nawiązać kontakt i proponuję się spotkać, to też oceniam na ile kobieta jest aktywna/chętna na coś więcej/wycofana/chłodna. Jedna powiedziała mi, że chodzi jej o relacje maks koleżeńskie, więc tak zostało(i straciła sporo mojego zainteresowania).
Czego z obserwacji nie robić?
Nie rzucać się na faceta przy jego kolegach (nawet po alkoholu ) - jak już to krótka rozmowa i iść gdzieś..była u nas taka akcja, kobieta chciała go, nie umawiali się, tylko byli dla siebie mili w pracy, a pojechała przy jego kolegach na imprezie tak, jakby byli w związku...niesamowia siara.
Nie próbować wywołać zazdrości podrywając jego kolegów...
Raczej się nie przymilać za bardzo w jego otoczeniu, znaj swoją wartość..on ma swoich kolegów, Ty swoje koleżanki..przynajmniej na początku...
Idealnie - *w jakiś sposób* dawać pozytywne sygnały jemu, tak, żeby Wasze otoczenia o tym nie wiedziało...Zauważasz go, jesteś normalna, chcesz go poznać, nie narzucasz się.
Jeżeli możesz - wybadaj otoczenie, kto jest w związku, a kto nie (uwaga - akcja pod tytułem podejdzie kobieta i zapyta na open space czy jesteś zajęty to nie jest dobry pomysł). Inaczej może to zostać dziwnie odebrane..
Nastepnie zastanów się, czy któryś Tobie się podoba i zacznij z nim zabawę w podchody
Jeżeli chcesz tylko sexu - praca nie jest najlepszym miejscem. Coś na dłużej - odfiltruj oblatywaczy...
Jak bredzę - można korygować..
Do jakiej relacji maksymalnie doszło? 1 spotkanie z kimś po pracy?
14 2017-10-17 22:25:32 Ostatnio edytowany przez Cytryna8 (2017-10-17 22:28:22)
stupidfathobbit - dzieki Tobie przeanalizowałam to od początku. Znamy się pół roku. Od początku jak się poznaliśmy próbował nawiązać ze mną kontat i rzucał teksty, że jak coś tam "to mielibyśmy okazję się bliżej poznać", zagadywał,wynajdywał tematy itp. Delikatnie okazywał zainteresowanie. Ja akurat wtedy miałam wylane, chociaż od początku uważałam, że jest atrakcyjny. Dopiero miesiąc temu po rozmowie z moim przyjacielem wpadłam na eksperymentalny pomysł by lekko flirtowac z facetami w moim otoczeniu, by sprawdzić ich rekacje. No i była pozytywna, a ten zwłaszcza się szybko wkręcił i zaczął mi dużo uwagi okazywać. Wówczas i ja się wkręciłam i zaczął mi się on podobać. No i krótką chwile było miło aż tu nagle z jego strony obrażanie się, dystans, etc. :-(
Nie wiedziałam o co chodzi i być może popełniłam jeszcze więcej błędów chcąc odzyskać jego uwagę.
stupidfathobbit - dzieki Tobie przeanalizowałam to od początku. Znamy się pół roku. Od początku jak się poznaliśmy próbował nawiązać ze mną kontat i rzucał teksty, że jak coś tam "to mielibyśmy okazję się bliżej poznać", zagadywał,wynajdywał tematy itp. Delikatnie okazywał zainteresowanie. Ja akurat wtedy miałam wylane, chociaż od początku uważałam, że jest atrakcyjny. Dopiero miesiąc temu po rozmowie z moim przyjacielem wpadłam na eksperymentalny pomysł by lekko flirtowac z facetami w moim otoczeniu, by sprawdzić ich rekacje. No i była pozytywna, a ten zwłaszcza się szybko wkręcił i zaczął mi dużo uwagi okazywać. Wówczas i ja się wkręciłam i zaczął mi się on podobać. No i króką chwile było miło aż tu nagle z jego strony obrażanie się, dystans, etc. :-(
Nie wiedziałam o co chodzi i być może popełniłam jeszcze więcej błędów chcąc odzyskać jego uwagę.
To spróbuj to teraz naprawić:) Możesz się do niego odezwać - zażartować, powiedzieć coś miłego - np., że ma ładne perfumy i zapytać, co to jest. No i przestań przykuwać na siłę uwagę innych facetów, flirtowanie z innymi odstrasza;) To nie jest macho, który rzuca się do walki, ale nieśmiały facet, który pewnie ma jakieś kompleksy, nawet jeśli obiektywnie rzecz biorąc, jest mega atrakcyjny. Musisz trochę zmienić strategię;)
Wyjątkowo w ten mój lekki flirt wkręcił się jeden klega z pracy, który i dla mnie jest atrakcyjny. Już szło naprawdę dobrze, adorował mnie, było bardzo fajnie aż nagle się obraził, a następnie wycofał z relacji.
próbował nawiązać ze mną kontat i rzucał teksty, że jak coś tam "to mielibyśmy okazję się bliżej poznać", zagadywał,wynajdywał tematy itp. Delikatnie okazywał zainteresowanie. Ja akurat wtedy miałam wylane, chociaż od początku uważałam, że jest atrakcyjny. Dopiero miesiąc temu po rozmowie z moim przyjacielem wpadłam na eksperymentalny pomysł by lekko flirtowac z facetami w moim otoczeniu, by sprawdzić ich rekacje. No i była pozytywna, a ten zwłaszcza się szybko wkręcił i zaczął mi dużo uwagi okazywać. Wówczas i ja się wkręciłam i zaczął mi się on podobać. No i krótką chwile było miło aż tu nagle z jego strony obrażanie się, dystans, etc. :-(
Nie wiedziałam o co chodzi i być może popełniłam jeszcze więcej błędów chcąc odzyskać jego uwagę.
Czyli generalnie chodzi Ci o bycie w centrum uwagi? Ok czepiam się.