Półtora roku temu poznałam miłość mojego życia. Na początku dzieliło nas tylko kilkadziesiąt kilometrów, więc spotykaliśmy się często. Mój narzeczony pochodzi z Hiszpanii i przyjechał do Polski na kontrakt ze swoją firma. Potem wyjechał na kontrakt do Londynu na kilka miesięcy, ale widywaliśmy się prawie w każdy weekend - albo on przylatywał do mnie, albo ja do niego - na zmianę. Na szczęście załatwił ze swoim pracodawcą ponowny kontrakt w Polsce - niestety na drugim jej końcu. Oczywiście widujemy się w każdy weekend. W tygodniu codziennie bez wyjątku wieczorami po pracy rozmawiamy na Skypie, często po kilka godzin. Oboje bardzo dobrze zarabiamy i trudno by nam było obojgu znaleźć pracę na zbliżonym poziomie, gdyby jedno z nas przeprowadziło się na stałe do drugiego. Wiem, że w pewnym momencie będziemy musieli podjąć jakieś decyzje, ale zupełnie nie wiem, co robić? Nie wyobrażam sobie życia, jako "kura domowa", ale nie chcę tez rezygnować ze swojej miłości. Co robić?
Mysle ze jakakolwiek podejmiesz decyzje bedziesz i tak zalowala.Ciezki orzech do zgryzienia ale moze uda wam sie dojsc do jakiegos kompromisu.
Skoro on się tak często przenosi, to może spróbujcie poszukać pracy w jednym miejscu - to byłoby sprawiedliwe gdybyście oboje się przeprowadzili.
A jak on widzi tą sytuację?
Myślę, że Swanen ma dobry pomysł.
Skoro oboje bardzo dobrze zarabiacie, to pewnie macie jakieś konkretne umiejętności i możecie znaleźć pracę w innym miejscu - przy super zarobkach nawet jak się nieco obniżą to i tak będzie dobrze jak dla mnie zbyt skrajnie podchodzisz do tego - kariera lub miłość, a można to jakoś połączyć
A jak sobie wyobrażasz małżeństwo? Że osiądziecie w jednym mieście i tam będizecie oboje pracować, a jego pracodawca będzie mu dawał zajęcie w jednym mieście?
Wg mnie on jest gościem, który całe życie będzie podróżował. Więc w końcu będziesz sama z dziećmi.
Ja bym na twoim miejscu pewnie trzymał się swojej pracy a szukał kogoś bardziej stacjonarnego. Trudną masz sytuację, przyznaję.
Chyba że będziecie mieli dużo pieniędzy, Ty będziesz z dziećmi i opiekunką w mieście w Polsce, a on co 2 tyg będzie przyjeżdzał do domu na tydzień.
Ty się dla faceta absolutnie nie poświęcaj. Jak coś.
Ochłoń i poczekaj, aż emocje opadną. Wówczas całą sytuację zobaczysz przez inny pryzmat i dostrzeżesz inne możliwości. Z reguły poświęcenia niestety są o kant wiadomo czego rozbić - później wpływają na jakość małżeństwa (powstają pretensje, stres, niska samoocena itp.).
Najlepiej jak się do pogodzić te dwie rzeczy, bo najlepszy okres na robienie kariery to młody wiek, ale i na miłość powinno się znaleźć też czas.