Inernetowa prawdziwa miłość czy kryzys wieku średniego - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ZWIĄZEK NA ODLEGŁOŚĆ, MIŁOŚĆ PRZEZ INTERNET » Inernetowa prawdziwa miłość czy kryzys wieku średniego

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12 ]

1

Temat: Inernetowa prawdziwa miłość czy kryzys wieku średniego

Żyjemy w społeczeństwie które wymaga od nas dostosowania się do wzorców zachowań.
Reklamy w telewizji i różnego rodzaju internetowe filmiki, wszystkie pokazują nam jak powinna wyglądać prawdziwa rodzina. Staramy się żyć według nich, jestesmy więc ułozonymi paniami domu wracającymi po pracy i gotującymi obiad dla swoich pociech i męża, udając zadowolenie, czy mężami charującymi od rana do wieczora żeby zapewnić byt swoim bliskim. Uwielbiamy kiedy inni na nas patrzą i chwalą za bycie dobrymi matkami czy zaradnymi ojcami którzy potrafią zrobić wszystko sami. Powinniśmy więc być szczęśliwi bo przecież wzorzec jest przez nas wypełniany. Zdajemy sobie jednak sprawę że tak naprawdę narasta w nas coraz większy smutek i pustka, której nie potrafimy niczym zapełnić. Dusimy ją w sobie zbieramy się do kupy i brniemy dalej bo tak trzeba. Naszą narastającą rozpaczą nie dzielimy się z nikim, ponieważ mogli byśmy stracic  w oczach innych swoją życiową zaradność czy nagle odbiec od wzorca szczęśliwej rodziny. Logujemy się więc na różnych grach czy portalach początkowo dla zbawy, z ciekawości, nie zdając sobie sprawy że tak naprawdę czegoś szukamy, szukamy miejsca gdzie mogli bysmy byc anonimowi, gdzie porozmawiamy z kimś kogo nigdy nie spotkamy z kims kto mijając nas na ulicy nie rozpozna osoby duszacej się pustką.
Ale co kiedy rozmowy zamienią się w cos więcej, kiedy nagle zdamy sobie sprawę że właśnie znależlismy kogoś kto potrafiłby zapełnić tą pustkę. Kogoś na kogo zdaje się czekaliśmy całe zycie nawet o tym nie wiedząc. Nasze drugie pół, kogoś kto niesie ze sobą wszystko czego pragniemy, kogoś kto potrafi poruszyć nasze serce jak nikt inny na świecie nigdy nie potrafił.
Znów czujemy się młodzi i szczęsliwi, wypełniają nas uczucia o których dawno zapomnieliśmy i nawet takie które nigdy wczesniej nam nie towarzyszyły. Anonimowość przestaje mieć znaczenie przestajemy się wstydzić, chwilowo gdzieś mamy wszystkie wzorce chcemy znać imie, nazwisko, adres, chcemy wiedzieć o sobie wszystko spędząc jak nawięcej czasu na pisaniu ze sobą,  każda wiadomość sprawia że nasze serce chce wyskoczyć z piersi. Pojawiają się trwające godzinami rozmowy telefoniczne pełne radości i miłosnych wyznań. Ciagle jest nam mało, najlepiej nie schodzili bysmy z łączy, a nasze myśli ciagle kręcą się przy naszej połówce. Pragniemy spotkań, czułości i rozmów leząc w swoich objęciach. Wtedy na drodze staja nam wzorce, które tłumaczą to jako chwilowe zauroczenie, pogubienie się lub kryzys wieku średniego. Przecież mamy rodziny, które nas potrzebują, przyjaciół którzy nigdy by tego nie zrozumieli, no i pomysł na to żeby zacząć swoje życie na nowo tez wydaje sie byc szaleństwem, bo powinniśmy radowac się z tego co mamy starzejąc się przy tym z godnoscią. Dlaczego odejście od żony czy męża po kilkunastu latach związku robi z nas potwory bez serca i myślących tylko o sobie egoistów? Jesli to wcale nie jest kryzys tylko nagłe obudzenie się. Obudzenie się ze snu i stwierdzenie że nasze małzeństwo to nic więcej jak mieszkanie pod wspólnym dachem, od dawna pozbawione miłości i kierujące sie tylko przywiazaniem a przez lata tak się do tego przyzwyczailismy że przestaliśmy to zauważać. Żyjemy tak naprawdę obok siebie nie mając ani grama checi żeby coś zmienić. Trzymamy się kurczowo zwiazków, wmawiając sobie że mąż bądz żona napewno nas kocha bo jak spytam to powie że tak. Wmawiamy sobie że sex nie ma nic wspólnego z miłością i po latach jesteśmy na wyższym poziomie związku zwanym szacunkiem,  mamy wiec prawo nie mieć na niego ochoty. Nawet jeśli rozum i wewnetrzne ja mówi nam że u dwojga kochających się osób sex jest czymś co wychodzi w sposób naturalny, bo przecież kochając pragniemy dotykac, całowac i dawać rozkosz. Zamiast naturalnej reakcji mamy reklamujacego się co jakiś czas męża, że jest czyściutki , wykapany i pachnący i niechetnie zgadzajacą się żone tylko po to żeby mieć już wreszcie święty spokój. Pojawiają się osobne kołdry nastęnie nie wiadomo kiedy każdy ma własne łóżko niekiedy nawet jeśli miejsce w domu pozwoli własny pokój. Rozstajemy się więc z odnalezioną miłością,  ponieważ psychiatrzy powiedza że każdy związek warto ratować, tylko jak to zrobić teraz kiedy otworzyły się nam oczy, a nasze serce krwawi bo za póżno poznaliśmy osobę dla nas stworzoną osobę którą pokochaliśmy, jestesmy rozdarci i zagubieni nic już nie ma sensu . Zostalismy w domu, bo przecież mamy dzieci, a to one są najważniejsze. Tylko czy w ten sposób nie obarczamy ich winą za swoje nieszczeście? Czy dzieci faktycznie będą szczęśliwe mając przy sobie oboje rodziców z pustką w sercu, której wzajemnie nie potrafią sobie zapełnić? Dla dzieci chcemy jak najlepiej, co bysmy więc im poradzili gdyby były na naszym miejscu? Namawiali byśmy do trwania w związku mówiąc że ich szczęście nie ma żadnego znaczenia, bo liczą się tylko dzieci, tak zamykając kółeczko? Czy może powiedzieli byśmy róbcie wszystko żebyście byli szczęśliwi bo to najważniejsze, a nieszczęśliwy człowiek nigdy nie da prawdziwego szczęścia innym. Trwając w wypalonym związku przecież oboje jesteśmy poszkodowani nawet jesli nie oboje chcemy zdawac sobie z tego sprawę, po rozstaniu oboje mamy szanse na nowe udane życie, zdajemy sobie sprawę gdzie popełnialismy przez lata błędy i jak zapobiec im w przyszłości, będziemy bardziej doceniac nowy związek.
Swiat gna do przodu i wzorce ulegają zmianie, nie powinniśmy ślepo trzymać się schematów tylko dlatego  że wszyscy tego od nas oczekują, ludzie tak naprawdę nigdy nie są zadowoleni, potrafią zjeść nas za wszystko, za udany związek i za jego rozpad, za dobrą pracę i za jej brak.  Jesli wierzyc w los to może tak właśnie miało być, może wszystko co do tej pory zrobilismy żeby uszczęsliwić innych teraz do nas wraca i nadszedł czas zebysmy zawalczyli o szczęście dla nas samych. Może szukając wyjścia i ratunku z błędnego koła nasza  modlitwa o cud została wysłuchana i anonimowa niegdys osoba która nagle pokochaliśmy jest właśnie odpowiedzią. Co jesli wszystko czego do tej pory doswiadczyliśmy , wszystkie życiowe niepowodzenia sprowadzały się właśnie do tego miejsca do tej chwili do tego jednego wyboru? Spróbować czy trzymac się na siłę zakorzenionego w nas wzorca?  I jeśli starać się go trzymać  to jak znów zamknąć oczy skoro zostały nagle otwarte, a wszystko w nas woła że jesli nie spróbujemy to zawsze bedziemy żałować. Co robic dalej?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Inernetowa prawdziwa miłość czy kryzys wieku średniego

Czyli chcesz się rozwieść?

3 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-10-07 22:35:41)

Odp: Inernetowa prawdziwa miłość czy kryzys wieku średniego

Scisz podkład filozoficzno muzyczny bo nie słychać o czym śpiewasz.. wink

4

Odp: Inernetowa prawdziwa miłość czy kryzys wieku średniego

Wydaje mi się że rozwód i poukładanie życia od nowa w tym wypadku byłby jedynym sensownym wyjściem z tej sytuacji, boję sie jednak że podązam błędnym tokiem myslenia, jestem poprostu zagubiona;/



Ela210 napisał/a:

Scisz podkład filozoficzno muzyczny bo nie słychać o czym śpiewasz.. wink

a ty droga koleżanko, wybacz że nie potrafię przedstawić swoich problemów w tak prosty sposób żeby twój umysł był w stanie je ogarnąć, dokładnie słychać o czym "śpiewam" poprostu ty na nie właściwym "podkładzie" lecisz.

Odp: Inernetowa prawdziwa miłość czy kryzys wieku średniego

Jesli da sie porozmawiac z obecnym mezem, co jest nie tak, to porozmawiac najpierw. jesli sie nie da rozmawiac, to rozwod zdecydowanie. jesli sa dzieci- uregulowac kontakt z dziecmi prawnie.

6

Odp: Inernetowa prawdziwa miłość czy kryzys wieku średniego
hoppee napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Scisz podkład filozoficzno muzyczny bo nie słychać o czym śpiewasz.. wink

a ty droga koleżanko, wybacz że nie potrafię przedstawić swoich problemów w tak prosty sposób żeby twój umysł był w stanie je ogarnąć, dokładnie słychać o czym "śpiewam" poprostu ty na nie właściwym "podkładzie" lecisz.

Ela smile Autorko, dobra rada (nie łudze sie, ze zostanie dobrze przyjeta) - zejdz na ziemie.

7

Odp: Inernetowa prawdziwa miłość czy kryzys wieku średniego
hoppee napisał/a:

Wydaje mi się że rozwód i poukładanie życia od nowa w tym wypadku byłby jedynym sensownym wyjściem z tej sytuacji, boję sie jednak że podązam błędnym tokiem myslenia, jestem poprostu zagubiona;/



Ela210 napisał/a:

Scisz podkład filozoficzno muzyczny bo nie słychać o czym śpiewasz.. wink

a ty droga koleżanko, wybacz że nie potrafię przedstawić swoich problemów w tak prosty sposób żeby twój umysł był w stanie je ogarnąć, dokładnie słychać o czym "śpiewam" poprostu ty na nie właściwym "podkładzie" lecisz.

Problem w tym, ze ona doskonale ogarnęła, o co ci chodzi, można pomyśleć, że raczej to ty nie ogarniasz, że słowotok nie rozmyje sedna sprawy....

8

Odp: Inernetowa prawdziwa miłość czy kryzys wieku średniego
hoppee napisał/a:

Żyjemy w społeczeństwie które wymaga od nas dostosowania się do wzorców zachowań.
Reklamy w telewizji i różnego rodzaju internetowe filmiki, wszystkie pokazują nam jak powinna wyglądać prawdziwa rodzina. Staramy się żyć według nich, jestesmy więc ułozonymi paniami domu wracającymi po pracy i gotującymi obiad dla swoich pociech i męża, udając zadowolenie, czy mężami charującymi od rana do wieczora żeby zapewnić byt swoim bliskim. Uwielbiamy kiedy inni na nas patrzą i chwalą za bycie dobrymi matkami czy zaradnymi ojcami którzy potrafią zrobić wszystko sami. Powinniśmy więc być szczęśliwi bo przecież wzorzec jest przez nas wypełniany. Zdajemy sobie jednak sprawę że tak naprawdę narasta w nas coraz większy smutek i pustka, której nie potrafimy niczym zapełnić. Dusimy ją w sobie zbieramy się do kupy i brniemy dalej bo tak trzeba. Naszą narastającą rozpaczą nie dzielimy się z nikim, ponieważ mogli byśmy stracic  w oczach innych swoją życiową zaradność czy nagle odbiec od wzorca szczęśliwej rodziny. Logujemy się więc na różnych grach czy portalach początkowo dla zbawy, z ciekawości, nie zdając sobie sprawy że tak naprawdę czegoś szukamy, szukamy miejsca gdzie mogli bysmy byc anonimowi, gdzie porozmawiamy z kimś kogo nigdy nie spotkamy z kims kto mijając nas na ulicy nie rozpozna osoby duszacej się pustką.
Ale co kiedy rozmowy zamienią się w cos więcej, kiedy nagle zdamy sobie sprawę że właśnie znależlismy kogoś kto potrafiłby zapełnić tą pustkę. Kogoś na kogo zdaje się czekaliśmy całe zycie nawet o tym nie wiedząc. Nasze drugie pół, kogoś kto niesie ze sobą wszystko czego pragniemy, kogoś kto potrafi poruszyć nasze serce jak nikt inny na świecie nigdy nie potrafił.
Znów czujemy się młodzi i szczęsliwi, wypełniają nas uczucia o których dawno zapomnieliśmy i nawet takie które nigdy wczesniej nam nie towarzyszyły. Anonimowość przestaje mieć znaczenie przestajemy się wstydzić, chwilowo gdzieś mamy wszystkie wzorce chcemy znać imie, nazwisko, adres, chcemy wiedzieć o sobie wszystko spędząc jak nawięcej czasu na pisaniu ze sobą,  każda wiadomość sprawia że nasze serce chce wyskoczyć z piersi. Pojawiają się trwające godzinami rozmowy telefoniczne pełne radości i miłosnych wyznań. Ciagle jest nam mało, najlepiej nie schodzili bysmy z łączy, a nasze myśli ciagle kręcą się przy naszej połówce. Pragniemy spotkań, czułości i rozmów leząc w swoich objęciach. Wtedy na drodze staja nam wzorce, które tłumaczą to jako chwilowe zauroczenie, pogubienie się lub kryzys wieku średniego. Przecież mamy rodziny, które nas potrzebują, przyjaciół którzy nigdy by tego nie zrozumieli, no i pomysł na to żeby zacząć swoje życie na nowo tez wydaje sie byc szaleństwem, bo powinniśmy radowac się z tego co mamy starzejąc się przy tym z godnoscią. Dlaczego odejście od żony czy męża po kilkunastu latach związku robi z nas potwory bez serca i myślących tylko o sobie egoistów? Jesli to wcale nie jest kryzys tylko nagłe obudzenie się. Obudzenie się ze snu i stwierdzenie że nasze małzeństwo to nic więcej jak mieszkanie pod wspólnym dachem, od dawna pozbawione miłości i kierujące sie tylko przywiazaniem a przez lata tak się do tego przyzwyczailismy że przestaliśmy to zauważać. Żyjemy tak naprawdę obok siebie nie mając ani grama checi żeby coś zmienić. Trzymamy się kurczowo zwiazków, wmawiając sobie że mąż bądz żona napewno nas kocha bo jak spytam to powie że tak. Wmawiamy sobie że sex nie ma nic wspólnego z miłością i po latach jesteśmy na wyższym poziomie związku zwanym szacunkiem,  mamy wiec prawo nie mieć na niego ochoty. Nawet jeśli rozum i wewnetrzne ja mówi nam że u dwojga kochających się osób sex jest czymś co wychodzi w sposób naturalny, bo przecież kochając pragniemy dotykac, całowac i dawać rozkosz. Zamiast naturalnej reakcji mamy reklamujacego się co jakiś czas męża, że jest czyściutki , wykapany i pachnący i niechetnie zgadzajacą się żone tylko po to żeby mieć już wreszcie święty spokój. Pojawiają się osobne kołdry nastęnie nie wiadomo kiedy każdy ma własne łóżko niekiedy nawet jeśli miejsce w domu pozwoli własny pokój. Rozstajemy się więc z odnalezioną miłością,  ponieważ psychiatrzy powiedza że każdy związek warto ratować, tylko jak to zrobić teraz kiedy otworzyły się nam oczy, a nasze serce krwawi bo za póżno poznaliśmy osobę dla nas stworzoną osobę którą pokochaliśmy, jestesmy rozdarci i zagubieni nic już nie ma sensu . Zostalismy w domu, bo przecież mamy dzieci, a to one są najważniejsze. Tylko czy w ten sposób nie obarczamy ich winą za swoje nieszczeście? Czy dzieci faktycznie będą szczęśliwe mając przy sobie oboje rodziców z pustką w sercu, której wzajemnie nie potrafią sobie zapełnić? Dla dzieci chcemy jak najlepiej, co bysmy więc im poradzili gdyby były na naszym miejscu? Namawiali byśmy do trwania w związku mówiąc że ich szczęście nie ma żadnego znaczenia, bo liczą się tylko dzieci, tak zamykając kółeczko? Czy może powiedzieli byśmy róbcie wszystko żebyście byli szczęśliwi bo to najważniejsze, a nieszczęśliwy człowiek nigdy nie da prawdziwego szczęścia innym. Trwając w wypalonym związku przecież oboje jesteśmy poszkodowani nawet jesli nie oboje chcemy zdawac sobie z tego sprawę, po rozstaniu oboje mamy szanse na nowe udane życie, zdajemy sobie sprawę gdzie popełnialismy przez lata błędy i jak zapobiec im w przyszłości, będziemy bardziej doceniac nowy związek.
Swiat gna do przodu i wzorce ulegają zmianie, nie powinniśmy ślepo trzymać się schematów tylko dlatego  że wszyscy tego od nas oczekują, ludzie tak naprawdę nigdy nie są zadowoleni, potrafią zjeść nas za wszystko, za udany związek i za jego rozpad, za dobrą pracę i za jej brak.  Jesli wierzyc w los to może tak właśnie miało być, może wszystko co do tej pory zrobilismy żeby uszczęsliwić innych teraz do nas wraca i nadszedł czas zebysmy zawalczyli o szczęście dla nas samych. Może szukając wyjścia i ratunku z błędnego koła nasza  modlitwa o cud została wysłuchana i anonimowa niegdys osoba która nagle pokochaliśmy jest właśnie odpowiedzią. Co jesli wszystko czego do tej pory doswiadczyliśmy , wszystkie życiowe niepowodzenia sprowadzały się właśnie do tego miejsca do tej chwili do tego jednego wyboru? Spróbować czy trzymac się na siłę zakorzenionego w nas wzorca?  I jeśli starać się go trzymać  to jak znów zamknąć oczy skoro zostały nagle otwarte, a wszystko w nas woła że jesli nie spróbujemy to zawsze bedziemy żałować. Co robic dalej?

Ale brednie big_smile
Do tych "przyczyn zdrady" dorzuć jeszcze koniunkcję Marsa i Wenus i będziesz miała prawie komplet. big_smile
Chcesz się rozstać i spróbować bardziej zielonej trawki gdzieś tam, to się rozstań. Może się okazać, że rzeczywiście bardziej zielona trawa, a może się okazać, że zwykłe siano. Wtedy znowu sobie "pofilozofujesz" i wpojone wzorce karzą Ci wrócić na stare pastwisko wink Niekoniecznie ono nadal tam będzie otwarte dla Ciebie. Twoja sprawa, ale dla dobra oczu czytelników, skończ z tym grafomaństwem i proste w istocie rzeczy opisuj w sposób prosty...

9

Odp: Inernetowa prawdziwa miłość czy kryzys wieku średniego

Odejdź od obecnego partnera, a później próbuj czego tylko chcesz.

10

Odp: Inernetowa prawdziwa miłość czy kryzys wieku średniego

Nie ma czegoś takiego jak "internetowa prawdziwa miłość".
Albo coś dzieje się wirtualnie - a wtedy nie jest prawdziwe, albo przechodzi do swiata realnego, a wtedy przestaje być internetowe.

11

Odp: Inernetowa prawdziwa miłość czy kryzys wieku średniego

Prawda jest taka, że na szczęście nigdy nie jest za późno. Tak samo na prawdziwą miłość. Jeżeli jesteś w związku, który nie uszczęśliwia Cię, to masz rację, nie ma sensu w nim trwać, nawet, jeżeli macie razem dziecko. Dziecko powinno się wychowywać w radosnym i szczęśliwym otoczeniu, jeżeli Wy, jako rodzice, nie jesteście w stanie stworzyć takiej atmosfery, to nie ma co trwać w tym na siłę, a w dodatku tłumaczyć to sobie w ten sposób, że jesteśmy razem ze względu na dziecko. Rozwody się zdarzają, niestety, ale trudno, jeżeli podjęło się nieodpowiednią decyzję, nie oznacza to, że trzeba w niej trwać.

Życie jest na tyle krótkie, że trzeba z niego korzystać na tyle, na ile się może. Rozumiem o czym piszesz, że poznałeś kogoś przez internet i jest to wielkie zauroczenie. Pamiętam, jak sama rozpoczynałam znajomość z moim partnerem, godziny przegadaliśmy na mydwoje, było to oczekiwanie na kolejną wiadomość, wszystko o sobie chcieliśmy wiedzieć. Jednak pamiętaj, że to też może być złudne. Wiele słyszy się o tym, że w internecie znajomość wydaje się inna niż w realu, przez internet możemy kogoś w pewnym sensie poznać, jednak nie możemy kogoś pokochać, taką relację trzeba budować w życiu realnym. Mi internet pomógł poznać tego odpowiedniego mężczyznę, jednak znajomość i nasz związek rozwijaliśmy na żywo. A czy Ty się już z nią spotkałeś? Wiesz, jak to wygląda w życiu codziennym, jak się czujecie przy sobie, jak Wam się wspólnie rozmawia na żywo, czy jest taka sama chemia jak przy rozmowach przez internet? Jeżeli nie, to zastanów się jeszcze dwa razy, zanim podejmiesz jakieś kroki. Możliwe, że po prostu zauroczyłeś się w nowej znajomości, ale na dłuższą metę to nie będzie funkcjonowało. Nie możesz poddawać się emocjom, taką decyzję trzeba podjąć z dużym rozsądkiem, pamiętaj o tym.

12

Odp: Inernetowa prawdziwa miłość czy kryzys wieku średniego

Później napiszę Ci więcej bo teraz tylko telefon mam.

Wniosek jest taki... Nie rozbijaj rodziny, a kochanka zachowaj. Romans padnie, bo jest jak róża która szybko kwitnie i szybko więdnie. Małżeństwo jest jak trawnik, może być wieczne. Najgorzej zaniedbać trawnik i odkryć że róża padła... Pamiętaj aby róży żywej nie ścinać, bo to bardzo boli. Możesz jej nie podlewać jeśli chcesz aby zwiędła szybciej.

Zatem uważaj bardzo... You have been warned.

Posty [ 12 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ZWIĄZEK NA ODLEGŁOŚĆ, MIŁOŚĆ PRZEZ INTERNET » Inernetowa prawdziwa miłość czy kryzys wieku średniego

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024