Witam. Bardzo proszę o rady co Wy zrobiłybyście na moim miejscu? Jestesmy po ślubie 2 lata- razem prawie 6, mamy 6 miesieczna córeczkę. Mój Mąż wczesniej zauważam mnie, rodzinę a teraz po pracy i w weekendy owszem pomoże mi ale gdy go poproszę a tak to tylko komputer, telewizor a telefon nawet do toalety zabiera. Potrafi być dla mnie bardzo wredny - potraktować mnie jak śmiecia. Powiedziec ze więcej zarabia ze wszystko w mieszkaniu jest jego. Kiedys jak jeszcze chodziliśmy ze sobą to potrafil mi powiedziec ze powinnam zmienić bluzke na inna lub pomalować się inaczej. a do tera wybiera mi znajomych i prawie przez niego nie mam kolezanych. Co mam robic ? Czuje sie samotna, bezradna. Miałam tyle planów a przy nim coraz bardziej czuje sie nikim. Boje się odejść bo nie mam gdzie z dzieckiem.
Człowiek jak jest zakochany, to jest głupi i ślepy...
Jesteś w trudnej sytuacji, bo macie dziecko.
Przykre to jest jak nie ma zrozumienia, szacunku. Możesz się rozstać a możesz kręcić sobie nowe drugie życie na boku... Piszę szczerze co myślę, bo uważam że tacy ludzie jak Twój mąż się nie zmieniają...
A jeśli spotykasz się z koleżankami, których on nie akceptuje, to jak on reaguje?
Kiedys jak przyszedł / przyjechał ktos do mnie-koleżanka czy nawet jego siostra to mu o tym nie mówiłam bo się stresowalam a później postanowiłam się postawić i zaczelam mu mówić ale wtedy byly awantury, bo np. moja koleżanka wiedząc ze może wpasc dzwonila ze jedzie akurat jak on byl w domu i wtedy zaczynam się kłócić, ze ona jest jebn.. Ze sobie jej nie życzy i jej nie lubi. On sam nie ma znajomych bo ja miał to gdy tylko do nas przyszli on się wywyzszal. Ja rozumiem pieniadze są w zyciu potrzbne ale ja bardziej sie cieszę z córeczki z rodziny a nie z tych pieniedzy. Ja narazie mam macierzyński a i tak potrafi mi wypomnieć ze on to tyle zarabia. Często bylo tak ze nie jadłam bo wszystko stalo mi w gardle. A gdy bylam w ciąży to potrafil się tak zezloscic o byle co ze musiałam na mrozie iść do koleżanki -w ciazy- jak teraz o tym pomysle to plakac mi się chce. Z jednej strony jestem silna a z drugiej albo go kocham albo to przywiązanie. Nieraz rozmawialam prosiłam on tak jakby zauwaza mnie jak cos chce. To bardzo boli.
I to prawda on pewnie juz nigdy się nie zmieni i martwi się bo jestem młoda, odchowam dziecko i dalej bede czula się samotna i niekochana. No chyba ze znajdę w sobie takiego powera- wrócę do pracy, wynajmę mieszkanie i go zostawie. Zastanawiam się tylko czy nie bede tęsknić no i czy nie bede czula się jeszcze bardziej samotna, ja juz sama nie wiem.
Ja sama byłam w toksycznym związku, podobnie to wyglądało jak u Ciebie. Poza pieniędzmi, tego tematu u nas nie było.
Pamiętam taka sytuacje, że jeździłam do pracy z koleżanką, jej samochodem. A on miał pretensje, że nie z nim autobusem. Rozumiesz, on miał do mnie pretensje, że ja jadę samochodem z koleżanką, zamiast z nim marznąć (?) w autobusie... Gdzie dodatkowo, on wcześniej wysiadał i więcej niż pół trasy autobusu ja bym jechała sama...
Tacy ludzie się nie zmieniają.
Łaskawszy zaczął dla mnie być jak ja zaczęłam się od niego powoli odsuwać. Może to byłby jakiś sposób?
Analizując własne doświadczenia myślę, że za szybko takim facetom zapomina się ich odchyły, za szybko się wybacza i tkwi się dalej w toksycznym związku. Z facetem, który Cię nie szanuje. Ty go kochasz, przymilasz się, lagodzisz awantury... A może należałoby pielęgnować w sobie te wszystkie złe wspomnienia, te złe uczucia, np poniżenie. Wryć sobie to w beret i nie zgadzać się na to. Na początku zacząć żyć obok (mimo że pod jednym dachem). Powoli budować sobie własny świat i swoją godność.
Wiesz ze chyba zacznę tak robic, powoli i delikatnie sie od niego odsunę, tak zeby z czasem zauważył ze mnie traci i ze naprawde mnie to wszystko boli. Dziekuje za rady , cieszę się że mogłam to z siebie wyrzucić. A co do Twojej historii to oczywiste ze akurat takiej sytuacji nie bylo ale to tak jakbym czytała o swoim Mężu , właśnie jakby się zachowal/ zachowuje. Moze to jakas choroba jest, a może juz mnie nie kocha tylko jest ze mną z wygody
On Cie moze kochac, tylko to moze byc taka chora milosc... Moze byc niepewny siebie, zakompleksiony... A najlatwiej wyzywac sie na najblizszych.
Może boi sie, ze Cie straci. To wmawia, ze to wszystko za jego pieniadze zebys uwierzyla, ze bez niego nie dasz rady.
A moze po prostu taki charakter
Analizując własne doświadczenia myślę, że za szybko takim facetom zapomina się ich odchyły, za szybko się wybacza i tkwi się dalej w toksycznym związku. Z facetem, który Cię nie szanuje. Ty go kochasz, przymilasz się, lagodzisz awantury... A może należałoby pielęgnować w sobie te wszystkie złe wspomnienia, te złe uczucia, np poniżenie. Wryć sobie to w beret i nie zgadzać się na to. Na początku zacząć żyć obok (mimo że pod jednym dachem). Powoli budować sobie własny świat i swoją godność.
Też zapominałam i, powiedzmy, wybaczałam. Ale ciągle w środku coś uwierało.
Teraz próbuję tego życia obok, ale nie umiem być tak całkiem obojętna, złoszczę się. Próbuję się nauczyć prawie zupełnej obojętności. Może to pomoże.
Autorko, życzę dużo siły, bo takie "życie obok" jest, przynajmniej dla mnie, bardzo trudne. I daj znać jak Ci idzie, czy przynosi to pożądane rezultaty. Skup się na sprawach Twoich i dzidzi
Wiesz ze chyba zacznę tak robic, powoli i delikatnie sie od niego odsunę, tak zeby z czasem zauważył ze mnie traci i ze naprawde mnie to wszystko boli. Dziekuje za rady , cieszę się że mogłam to z siebie wyrzucić. A co do Twojej historii to oczywiste ze akurat takiej sytuacji nie bylo ale to tak jakbym czytała o swoim Mężu , właśnie jakby się zachowal/ zachowuje. Moze to jakas choroba jest, a może juz mnie nie kocha tylko jest ze mną z wygody
Rozmawiasz z mezem jak się czujesz, gdy :
- stosuje wobec ciebie przemoc ekonomiczną
- stosuje wobec ciebie przemoc psychiczną- ogranicza twoje kontakty z twoimi znajomymi, wybiera tobie ubrania, ... (ty jesteś bierna i zgadzasz się na to- pozwalasz sobie żeby ciebie tak traktował)
Nikt nie ma prawa ciebie poniżać, ale twój maż niestety "to robi", nie liczy się z twoim zdaniem, nie pomaga tobie, stosuje przemoc wobec ciebie, a ty to znosisz, godzisz się na to bo: jesteś jego żoną, bo masz z nim dziecko, nie zarabiasz. w tym "chorym" układzie jet tez wasze dziecko, które to widzi, i które może w przyszłosci wyrosnąć na dorosłego DDD.
Masz rację, to toksyczna relacja, i ty cierpisz w tym związku, ponosisz emocjonalne koszty "chorej miłości", "kochania za bardzo".
Możesz to zmienić, ale to wymaga pracy nad sobą, zmiany myslenia o sobie, asertywności, rozmów z mężem i dawania mu jasnych komunikatów że nie zgadzasz się na złe traktowanie. jeśli to nie pomoże, to niestety pomyśl o rozstaniu bo w związku miłosnym szanujemy siebie.
Najwazniejsze: kochaj siebie.
Wymienię kilka zasad asertywności:
„JESTEM JEDNOSTKĄ AUTONOMICZNĄ I SAMODZIELNIE KREUJĄCĄ WŁASNE ŻYCIE”
„ZASŁUGUJĘ NA SZACUNEK I MAM PRAWO OCZEKIWAĆ POSZANOWANIE MNIE”
http://psychologiarozwojuosobistego.blo … wo-do.html
Jeśli możesz, to poszukaj dla siebie wsparcia u psychoterapeuty, zadbaj o siebie, rozwijaj swoje zainteresowania, doksztacaj się, i bądź niezalezna.
Powodzenia
Witam was dziewczyny mam niecałe 20 lat jestem dziewczyną po strasznych przejściach ale o nich tu nie będę pisać bo to nie jest to miejsce. Jestem w toksyczny związku już prawie 3 lata. Moja historia jest taka jak wasza tylko mój narzeczony czasem jeszcze ćpa i wtedy jest straszny. Bije mnie wyzywa i wg. Jemu wszystko wolno a mi nic pretensje o wszystko i zawsze zrobi tak żebym to ja się czuła winna i zaczynam wtedy tak myśleć. Dziś była sytuacja gdzie mnie pobił i zwyzywal. Wsiadam w autobus i wyjechała w drogę do rodziców nie miałam nic przy sobie oprócz telefonu zadzwonił i kazał wracać a ja głupia wróciłam. Ani przepraszam ani nic i oczywiście to moja wina bo wiem że on jest nerwowy więc powinnam mu ustąpić. Cierpię bo go kocham ale nie daje już rady wiem że on mnie też kocha ale on nie dość że zabija mnie psychicznie to jeszcze do tego stosuje przemoc fizyczna