Witam, dawno nie zaglądałam na forum a tutaj chyba w ogóle. Ale do rzeczy..
Mam 23 lata (niestety za kilka miesięcy 24) i chyba od zawsze jestem samotna. Marzę nie o księciu z bajki ale o normalnym, ciepłym mężczyźnie i chyba nie jest dane mi to dostać. Byłam w dwóch związkach a dokładniej w epizodach. Pierwszy, którego naprawdę kochałam bardzo mocno mnie zranił a na końcowym etapie zwyzywał od najgorszych. Dwa miesiące temu znowu coś się rozpadło. Myślałam, że tym razem będzie inaczej. Jak głupia łudziłam się, że los mi wynagrodzi lata samotności i tą historię z pierwszą miłością. Facet jak facet ale miał być sprawdzony! Znajomy rodziny mojej przyjaciółki- podobno miły i ułożony. Taaa.. na początku a i owszem biegał za mną jak oszalały. Czułam się wręcz osaczona. Po 3 miesiącach znajomości postanowił po prostu przestać się odzywać. Może to i dobrze bo nigdy nie czułam się przy nim szczęśliwa i sama chciałam to zakończyć ale w bardziej cywilizowany sposób. Zastanawiam się kiedy ta zła passa się skończy. Oprócz tych incydentów prawie każdy mnie rani- a to kolega, którego zapraszałam na studniówkę, brat, ojciec. Tak jest od zawsze. Chcę więc w końcu coś zmienić. Miałam już konto na portalach randkowych. Ponowiłam to znów. Często wychodzę, tańczę; robię mnóstwo rzeczy. Nic dalej nic. Jak już to dostaję jedynie propozycje seksualne. Tyle.. Powiecie, że mam jeszcze czas, że jestem młoda itd. Ale naprawdę jest mi przykro jak widzę kolejne pary, szczęsliwych narzeczonych czy małżonków (a właśnie w sobotę ślub mojej wielkiej sympatii z liceum..) Chciałabym spotkać w końcu kogoś przez kogo nie będę płakać. Moja przyjaciółka odrzuciła niedawno super faceta, którego znam od roku bo..był dla niej zbyt grzeczny i ułożony, po czym znalazła zaraz drugiego. Kurcze!! Po prostu aż mi się coś robi jak o tym pomyślę. Sama chciałam się do niego zbliżyć ale niestety...
Musiałam się wygadać, mimo że pewno nie jest to składne. Jak ktoś odpisze to dziękuję