Olinka napisał/a:Jeśli druga osoba twierdzi, że potrzebuje więcej czasu i opiera to na negatywnych doświadczeniach z przeszłości, to znaczy, że w ogóle powinna sobie jeszcze na jakiś czas odpuścić, a zacząć, kiedy będzie gotowa na wejście w nowy związek bez tych wszystkich obciążeń, które się za nią ciągną.
Olinko tak mi myśl ukradłaś, że aż się zdziwiłam. W ogóle ostatnio mamy podobne spojrzenia na problemy i bardzo mi dobrze z myślą, że takiej "elicie" czasem uda mi się dorównać. ;D Tak, wiem, mało skromna ta myśl i możesz pomyśleć "ale sobie dodała...", no ale serio aż mnie dziwi, że podobne "problemy" potrafimy wyhaczyć. ;D
Zatroskany, chciałam to samo napisać co Olinka, ale dodam jeszcze coś jeszcze, takie uzupełnienie. Otóż kwestia druga w takiej relacji jest taka, jak Ty się czujesz słysząc od kobiety: "jeszcze nie jestem gotowa"? Zwracasz na to uwagę? Mocno, czy tylko troszeczkę? Bo domyślam się, że w takiej relacji, Ty 80% skupiasz się na tej kobiecie, która miała tak ciężko, swoje w życiu przeżyła, potrzebuje czasu, uwagi, cierpliwości, wyrozumiałości, opieki, a Ty nie? Ile Ty w takiej relacji dbasz o siebie? Jeśli już chcesz w takiej sytuacji starać sie o kobietę, to musisz od razu mówić jej jasno co czujesz, jak Ty się czujesz, jak Ty to widzisz. I musisz to mówić nawet częściej, niż w takiej normalnej znajomości, gdzie obie strony są gotowe na związek. Czemu? Bo taka "potrzaskana" kobieta musi czuć w Tobie autorytet, kogoś kto ją nakieruje, popchnie do przodu, a nie będzie tylko stał z boku i grzecznie czekał na swoją kolej.
A wracając do friendzone, to przede wszystkim chciałam wam podziękować, że się jednak rozwija ta dyskusja, dziękuję za zainteresowanie tematem i mam nadzieję, że on się dalej będzie rozwijał, bo myślę, że jest bardzo potrzebny.
Brainless napisał/a:Myszeczka23 napisał/a:Nie, ja mam inne pytanie: co kobieta powinna zrobić, jeśli naprawdę nie jest gotowa na związek, ale chce żeby facet nie czuł się wpychany we friendzone?
Obawiam się, że ma się na to niewielki wpływ. A każde starania, aby sztucznie wywoływać określone zachowania u płci przeciwnej, mogą odnieść niewielki, lub nawet odwrotny skutek.
Nie chcę sztucznie wywoływać zachowań, chcę tylko wyjaśnić i udowodnić, że większość facetów niepotrzebnie tak się czuje!
Brainless napisał/a:Nie powiedziałbym, że jest szczególnie precyzyjne, relacja, którą opisuje bowiem, nie ma nic wspólnego z przyjaźnią. Jak dla mnie taki facet to jest po prostu zwyczajny "piesek na posyłki".
I właśnie to mnie szokuje. Czemu "piesek na posyłki"? Tak jest w istocie, że kobiety wykorzystują facetów wtedy, czy tylko tak im się wydaje, bo czują się zranieni?
_v_ napisał/a:mowia tak zwykle ci,którzy nie mogą sobie znaleźć partnerki
i jeszcze ns taką dziewczyne przerzucaja wine - bo to ONA wrzucila ich do friendzonu 
ogólnie takich panow nalezy unikac 
Dokładnie też mam takie odczucia, stąd ten temat i to właśnie celowo w takim dziale.
Czemu go założyłam? Bo własnie z tym określeniem spotkałam się osobiście. Osobiście byłam w związku, w którym facetowi było ze mną dobrze dopóki... z nim byłam! Nie ważne dla niego było to, że ja się źle w tym związku czuję, że mi czegoś brakuje, że czuję się nieszczęśliwie, ważne, że on mnie kocha, ofiarował mi swoje serce, a ja okazałam się tą niewdzięczną, która nie potrafi tego docenić i pewnie wróci za kilka lat z płaczem do niego, samotnie wychowywującą dziecko.