Sąsiedzi z góry są nie do wytrzymania. Pomijam ich głośne zabawy z dziećmi - rodzicom trudno jest wyjść z nimi na dwór, więc urządzają sobie plac zabaw w domu.
Głośne bieganie, skakanie, granie w piłkę potrafi dokuczać przez wiele godzin.
To jeszcze nie jest takie uciążliwe jak wczesne pobudki.
Mam kupione woskowe stopery.
Mimo wszystko w sobotę o godzinie 6:10 budzi mnie ryk szuranego krzesła.
Jeżeli szura się krzesło/stołek po kafelkach, powstaje głośny hałas.
Zresztą, skoro śpię i mam zatyczki w uszach, a dochodzi do mnie przeraźliwy jazgot szuranego krzesła to znaczy, że ktoś to musiał robić głośno.
I tego nie rozumiem. Skoro to jest takie głośne, że mnie to budzi, mimo zatyczek w uszach, to u sąsiada hałas musi być jeszcze większy.
Mimo to on z uporem maniaka hałasuje, dlaczego?
Inna sprawa. Oni mają łóżko z nóżkami. Jeżeli zamykają kanapę to nóżki dotykają podłogi.
Zdarza im się że zrzucają kanapę z całej siły przez co te nóżki z szybkością uderzają w podłogę a mój sufit i w efekcie o 6 rano potrafię być zbudzony. Skoro mam stopery w uszach i śpię, a budzi mnie głośne uderzenie to znaczy, że ten hałas jest naprawdę potężny.
Pytanie, kto i po co w taki sposób składa łóżko - koleś je pcha z premedytacją na podłogę i powstaje BUM
Rozmawiałem o szuraniu stołkami z sąsiadem, ten uśmiechnął się twierdząc, że to nie od niego, a z pewnością ktoś z innej klatki!
Nie dość, że hałasuje, to bezczelnie kłamie.
Co powinienem w takiej sytuacji zrobić, bo nie ukrywam w sobotę chcę sobie dłużej pospać, a nie wstawać o 6.
Do pracy mam na 10, i też nie chcę wstawać o 6 tylko dlatego, że ktoś uderza kanapą.
Tylko nie piszcie że wina leży po mojej stronie, bo on może u siebie robić co mu się podoba.
Idąc takim tokiem rozumowania mógłbym o 6 rano budzić wszystkich dookoła grą na trąbce.
Tylko czy byłoby to ludzkie? Prawo, prawem, a kultura i liczenie się z dobrem innych to drugie. Odnoszę wrażenie, że sąsiad patrzy poprzez pryzmat własnej wygody, a pozostałych ma zwyczajnie gdzieś.
Dzisiaj o 6 rano uderzenie łóżka. Potem coś zostało rzucone na podłogę, jakby skrzynka z narzędziami. Po chwili słyszałem małe, grube uderzenie, przywołujące na myśl walnięcie o podłogę kija. Potem spadło coś niewielkich rozmiarów, ale ciężkiego i się poturlało - krem? Następnie znowu rzucone coś na podłogę, jakby karton jakiś. A potem znowu jakaś rzecz spadła.
No ludzie, mi nic o 6 rano nie spada. Co może komuś tyle razy upaść?
Dla mnie to świadome hałasowanie.
No bo ok, raz coś może upaść, ale tyle razy? Co tam robią że tyle razy coś spada.
Przecież jak ktoś normalnie się zachowuje, wstaje, bierze prysznic, włącza komputer, robi kawę, to takie hałasy nie mają prawa bytu, a tu ktoś wiele razy coś opuszcza.