Witam. Jestem stała obserwatorką tego forum. Sama postanowiłam ponownie prosić Was o radę. Mam aktualnie 24 lata i od połowy roku spotykam się z pewnym Karolem. Problem jest dla mnie poważny i zastanawiam się nad rozstaniem, ale do rzeczy.
Jeżeli chodzi o związek, nie układa nam się źle, ale zaznaczam że mój partner nie ma łatwego charakteru. Oboje mieszkamy poza miastem, ja skoczyłam studia i zaczęłam od niedawna dość dobra prace. Jestem ambitna, chce się rozwijać i mam do tego perspektywy. Mój facet również pochodzi ze wsi (nie bójmy się tego napisać), jego rodzice mają firmę i zajmują się kompozycjami kwiatowymi, mają również pole. Mój partner mimo skonczenia studiów, nie chce robić nic innego. Chce zajmować się rolnictwem, a przynajmniej teraz. Widzę jak bardzo ta praca go wykańcza. Potrafi przyjechać do mnie i około godziny 21 zasnąć. Ja sama mieszkam poza miastem i pracy fizycznej się nie boję. On często jeździ po Polsce i sprzedaje towar, jednak pieniądze które otrzymuje nie idą do jego kieszeni, a kieszeni rodziców. Raz zabrał mnie w trasę aby sprzedać towar. Przy okazji troszkę zwiedziliśmy, oczywiście wydatki były dzielone na pół. Zauważyłam że od jakiegoś czasu jest problem, zaczynają robić się konflikty, ponieważ on oczekuje, że jeżeli ja chcę jechać z nim gdzieś przy okazji, musze wcześniej do niego przyjechać i coś pomoc robić, bo tak za "darmo" nic nie ma. Nie wchodzi w grę abym ja miała własną pracę, a on własną. Zaczyna się obrażać ze ja nie chce się integrować, że powinnam czasem jemu coś pomoc, zainteresować się jego praca, może coś w polu zrobić, może pakować towar. Jak twierdzi "moim rodzicom tez byś zaimponowala". Nie wiem jak wyjść z tego konfliktu. Wczoraj były jego urodziny i przyjechał do mnie. Zaczął żalić się mojej mamie, że ja nie chce u niego nic pomagać, nic robić. Ze inne dziewczyny nie boją się pracy i potrafią nosić nawet ciężkie wiadra a ja uciekam jak "diabeł od świeconej wody". Moja mama powiedziała ze jest to nasza sprawa ale dlaczego ja mam jeździć na taki etapie związku i wszystko u niego robić? On strzelił focha i wyszedł z mojego domu, wsiadł do samochodu i kazał mi tylko otworzyć bramę.
Nie mam pojęcia jak rozwiązać ten konflikt. Czy dla świętego spokoju mam pojechać do niego i zacząć pracować? Sytuacja jest tak napięta. On się oczywiście nie odzywa.