Kłótnie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 7 ]

Temat: Kłótnie

Hej mam pytanie , czy ból który odczówam i wy sadzicie ze jest wart późniejszych dobrych chwil? Ten ból jest dla mnie straszny i nie radze sobie podczas kłótni . Niestety w życiu dobre chwile nie sa trwale , dlatego pytam jak  sobie radzicie i czy warto dalej . Kocham swojecho narzeczonego bardziej niż siebie , nie myście ze jestem cyniczna i ze nie powinnam zadawac tego pytania ale nasz zwiazek nie jedno przetrwal wiem ze kazdy moze tak pow ale na prawde i kłótnie sa mega powazne i bolesne.

Zobacz podobne tematy :
Odp: Kłótnie
Alusia456 napisał/a:

Hej mam pytanie , czy ból który odczówam i wy sadzicie ze jest wart późniejszych dobrych chwil? Ten ból jest dla mnie straszny i nie radze sobie podczas kłótni . Niestety w życiu dobre chwile nie sa trwale , dlatego pytam jak  sobie radzicie i czy warto dalej . Kocham swojecho narzeczonego bardziej niż siebie , nie myście ze jestem cyniczna i ze nie powinnam zadawac tego pytania ale nasz zwiazek nie jedno przetrwal wiem ze kazdy moze tak pow ale na prawde i kłótnie sa mega powazne i bolesne.

Ja odczuwam ból oczu, jak to czytam. Nie odpowiem na pytanie, bo go nie rozumiem.

3 Ostatnio edytowany przez tadeusman (2017-09-12 06:52:40)

Odp: Kłótnie
santapietruszka napisał/a:
Alusia456 napisał/a:

Hej mam pytanie , czy ból który odczówam i wy sadzicie ze jest wart późniejszych dobrych chwil? Ten ból jest dla mnie straszny i nie radze sobie podczas kłótni . Niestety w życiu dobre chwile nie sa trwale , dlatego pytam jak  sobie radzicie i czy warto dalej . Kocham swojecho narzeczonego bardziej niż siebie , nie myście ze jestem cyniczna i ze nie powinnam zadawac tego pytania ale nasz zwiazek nie jedno przetrwal wiem ze kazdy moze tak pow ale na prawde i kłótnie sa mega powazne i bolesne.

Ja odczuwam ból oczu, jak to czytam. Nie odpowiem na pytanie, bo go nie rozumiem.

Fakt, to boli smile
Podejmę się próby przetłumaczenia słów autorki:
Hej, mam pytanie: czy waszym zdaniem warto przecierpieć częste, ostre kłótnie z partnerem dla dobra związku i późniejszych spokojnych, dobrych chwil? Takie kłótnie są dla mnie wyczerpujące i całkowicie pozbawiają mnie poczucia wartości i spokoju. Wiadomo, że w życiu nie ma samych miłych chwil - są też te trudne, bolesne - jak z tym sobie radzicie, jak potraficie przetrzymać te złe okresy by cieszyć się późniejszym spokojem? Mój narzeczony jest dla mnie wszystkim, kocham go nad życie - nie chcę, aby ktoś pomyślał, że moje wątpliwości związane są z wyrachowaniem i cynicznym podejściem do związku. Nasz związek przetrwał wiele trudnych chwil i przeszkód, wydaje się dojrzały i trwały. Jednak za każdym razem, gdy ma miejsce kolejna kłótnia  - a awantury są ostre i bardzo poważne - tracę wiarę w sens dalszego bycia z tym człowiekiem, bo cierpi na tym moje poczucie własnej wartości.
Mam nadzieję, że o coś takiego chodziło autorce smile
Od siebie: poniekąd kłótnie w związku są potrzebne i służą oczyszczeniu atmosfery i wyartykułowaniu nagromadzonych frustracji, żalu ...i pozwalają na nowo być ze sobą bez nieporozumień. Poniekąd smile Wszystko zależy z czym te kłótnie, awantury są związane - jakie są powody i jak przebiegają. Kłótnia o  "zapomnienie" kupna lekarstw dla dziecka, bo spotkało sie kolegę i poszło na piwo a kłótnia ...o źle położoną łyżeczkę, krzywo rozwieszone skarpetki na suszarce czy o kupiony "zbyt spieczony chleb" i wywołana tym awantura zakończona wyprowadzką - to dwie skrajnie różne sytuacje. Wszystko zależy od wagi problemów. Są kłótnie konstruktywne, służące wyjasnieniu problemu i pokazaniu swojego stanowiska, kłótnie z zachowaniem jakichs zasad, szacunku dla partnera i oczyszczające atmosferę. Są jednak też "kłótnie" pod byle pretekstem, służące jedynie podtrzymywaniu nerwowej atmosfery i niszczące jakikolwiek spokój w związku. Są ludzie, którzy nie nadają się do życia w związku i na każdym kroku szukają tylko pretekstu do robienia partnerowi uwag, krytyki i wzniecania konfliktów, w których nie przebierają w słowach, naruszają poczucie wartości partnera i powodują, że czuje się on osaczony i pod wieczną obserwacją. A to nie jest juz zdrowe i normalne. W takich relacjach ta "gorsza" strona traci poczucie własnej wartości, zaczyna się czuć niedoskonała, gorsza, ułomna... Nie o to chodzi w normalnych związkach. Podejrzewam, że autorka tkwi w czymś takim własnie. Jej pytanie "czy warto" jest pytaniem retorycznym. Bo nie warto dla paru późniejszych "miłych" (miłych - jeśli jest świadomość, że za chwilę będzie kolejna "połajanka"?) cierpieć każdą taką awanturę i dać się psychicznie niszczyć. Owszem, są osoby typu "ofiara", które potrzebują mieć swojego oprawcę i w normalnym związku, gdzie jest wzajemny szacunek, wyrozumiałość i serdeczność ...funkcjonować nie potrafią... Ale wówczas nie pytaja one "czy warto" - bo dla nich bycie ofiarą to sens istnienia.
Do autorki: NIE WARTO. "Mega" nie warto smile
Rada? Spróbuj uzmysłowić partnerowi, że taka atmosfera, takie kłótnie wyczerpują cię psychicznie i tracisz poczucie sensu takiego zwiazku. I albo partner przestanie wszczynać kłótnie, zacznie cię szanować i akceptować taką jaką jesteś, albo ten związek zakończysz. Szkoda życia na taką wieczną nerwówkę.

4

Odp: Kłótnie

Kłótnie to wynik nie ustalonej dominacji w związku. Jeśli wcześniej w fazie poznawania jedna z osób nie " uległa" to w sytuacjach spornych lub  kiedy potrzeba podjąć ważną decyzję następuje spięcie, bo nie ustalono kto ma podejmować zdecydowane działanie. Nie oznacza to, że należy się kłócić możliwie wcześnie tylko ustalić dominację( tak, bo partnerstwo nie istnieje) jak najwcześniej.
W Twoim przypadku będzie to trwało aż do ustalenia dominacji. Jeśli jedno z was nie odpuści i nie zrozumie, że taka jest natura problemu to aż do totalnego wyczerpania lub nieskończoności. Nie wydaje Ci się to niesamowicie logiczne, że gdybyś ulegała w każdej kwestii kłótnie zniknęły by. Zachęcam do takiego eksperymentu chociaż przez tydzień. Później pochwaliż się jakie były efekty takiego działania. Jeśli zależy Ci na spokoju ducha bardziej niż tylko na postawieniu na swoim i forsowaniu swoich racji zaryzykuj taki eksperyment. Na początku on będzie zdziwiony, że odpuszczasz i będzie czuł dziką satysfakcję, ale potem powinien się uspokoić i przejść w fazę łagodnego narzucania swojej woli( przejście do drugiej fazy może trwać dłużej w zależności od częstotliwości waszych kłótni). Musisz być konsekwentna i nie okazywać nawet zirytowania, bo to będzie go nakrecało. Spróbuj. Powodzenia.

5 Ostatnio edytowany przez tadeusman (2017-09-12 11:56:38)

Odp: Kłótnie
maddietae napisał/a:

Kłótnie to wynik nie ustalonej dominacji w związku. Jeśli wcześniej w fazie poznawania jedna z osób nie " uległa" to w sytuacjach spornych lub  kiedy potrzeba podjąć ważną decyzję następuje spięcie, bo nie ustalono kto ma podejmować zdecydowane działanie. Nie oznacza to, że należy się kłócić możliwie wcześnie tylko ustalić dominację( tak, bo partnerstwo nie istnieje) jak najwcześniej.
W Twoim przypadku będzie to trwało aż do ustalenia dominacji. Jeśli jedno z was nie odpuści i nie zrozumie, że taka jest natura problemu to aż do totalnego wyczerpania lub nieskończoności. Nie wydaje Ci się to niesamowicie logiczne, że gdybyś ulegała w każdej kwestii kłótnie zniknęły by. Zachęcam do takiego eksperymentu chociaż przez tydzień. Później pochwaliż się jakie były efekty takiego działania. Jeśli zależy Ci na spokoju ducha bardziej niż tylko na postawieniu na swoim i forsowaniu swoich racji zaryzykuj taki eksperyment. Na początku on będzie zdziwiony, że odpuszczasz i będzie czuł dziką satysfakcję, ale potem powinien się uspokoić i przejść w fazę łagodnego narzucania swojej woli( przejście do drugiej fazy może trwać dłużej w zależności od częstotliwości waszych kłótni). Musisz być konsekwentna i nie okazywać nawet zirytowania, bo to będzie go nakrecało. Spróbuj. Powodzenia.

Partnerstwo w związku istnieje, zależy tylko od dojrzałości i stabilności emocjonalnej obojga. Każdy problem, nieporozumienie można przegadać, spokojnie uzasadnić bez podnoszenia głosu na partnera, bez wywnętrzania się, bez umniejszania jego wartości. To tylko kwestia akceptacji, wyrozumiałości i zrozumienia, że nikt nie jest doskonały i taki jakbyśmy chcieli. To co tu przytaczasz to jakieś kolejne piekiełko, w którym jedna strona jest "dominą" a druga "sługą". Niekoniecznie jest to układ, który pasowałby autorce (coś zamilkła) - przecież widać to w jej tekście... Wybacz, ale sugestia, by autorka stuliła uszy, podwinęła ogon pod siebie i dobrowolnie zgodziła się pełnić rolę ...łysej kobyły, po której jej wybuchowy (chyba?) i czepliwy partner mógłby bez oporów sobie jeździć - jest sugestią dość niefortunną. Wątpię, aby miała osobowość ofiary i podjęła się takiego zadania by ...było dobrze, by już nie było awantur. Są pewne granice w relacjach i dla niektórych (np. dla mnie) takie rozwiązanie nie jest realne. Bo przyjęcie takiej poddańczej postawy w obliczu partnera czepiającego się o bzdury i chcącego wymóc wszystko tylko tak, jak on sam sobie tego chce ...jest dobrowolne zrobienie z siebie szmaty. We własnych oczach. Warto dla uzyskania CHWILOWEGO spokoju? Chwilowego, bo wątpię, czy takie poddanie się i grzeczne robienie wszystkiego "pod dyktando" uspokoi atmosferę. Szybko znajdą się kolejne punkty zaczepienia, kolejne preteksty do dokopywania i krytyki. Kierując się twoją poradą autorka wkrótce stałaby się zastraszonym cieniem samej siebie, bez własnego zdania i wyzbyta osobowości. Związek powinien człowieka "budować" a nie - jak sugerujesz - rujnować psychicznie. Lepiej z takim partnerem - despotą się rozstać niż tkwić w czymś, w czym pełni się rolę milczącej i spolegliwej służki ...by swego pana nie urazić i nie rozzłościć. W normalnym i dojrzałym związku, w którym partnerzy się kochają, szanują i wspierają nie ma takich relacji jakie próbujesz zaszczepić autorce.

6 Ostatnio edytowany przez maddietae (2017-09-12 12:20:22)

Odp: Kłótnie

Ja daję jej konkretną poradę do zastosowania w sytuacji, kiedy ona go kocha i nie chce odchodzić. Ty jej każesz odejść! Pozwól jej zastosować taki eksperyment tylko przez 1-2 tygodnie. Jeśli to nie da rezultatu skłaniam się do rozwiązania, które Ty zaproponowałeś. Chyba, że nakazujesz jej odejść- to pewnie Ciebie posłucha!

7

Odp: Kłótnie

Nie, broń boże, nie "nakazuję" smile
Dałem radę na samym początku: by próbowała porozmawiać i uświadomić parterowi jak wyniszczająco na nią i na cały ten związek wpływa jego zachowanie.

Posty [ 7 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024