corka klamie ojcu o rodzonej matce - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » corka klamie ojcu o rodzonej matce

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 71 ]

Temat: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Normalnie jestem pozytywnie nastawiona do swiata, ale dzisiaj jest  jeden z tych dni, kiedy czuje sie potwornie zmeczona psychicznie. Czuje sie zmeczona walka z wiatrakami, jesli chodzi o wlasna corke.
Nie wiem , po pierwsze, czy dalej ma to jakikolwiek sens. Probowalam sie zastosowac do rad kilku osob tutaj, pokazac corce, ze mi na niej zalezy, a dzis sie dowiedzialam z maila bylego meza do mojego adwokata, ze corka powiedziala, ze jestem opryskliwa i ze ja szantazuje, co bylo NIEPRAWDA. ja tylko pisalam raz corce, ze poniewaz od roku nie rozmawiam z jej macocha, ktora wczesniej byl zrodlem kontaktu co do szkoly, wobec tego musze miec jakies nowe zrodlo informacji co do jej postepow w nauce, jej samej, jej zainteresowan, z kim sie  w szkole koleguje, itp. No przeciez mam prawo sie nia interesowac jak normalna matka, no nie?

Corka uczy sie od swojej macochy zarzucac mi nieprawde, a tatus pier...oli mi na Whatsappie, ze ja dobrze wychowuja.... Najpierw ja od roku ja odsuwaja ode mnie, piora jej mozg, nastawiaja ja przeciwko mnie, tatus

Kloce sie z bylym mezem o kontakt ze szkola corki. Moje dziecko wczoraj juz zaczelo nauke w liceum. Jako matka, ktora ma nieodebrane prawa rodzicielskie, mam prawo do kontaktu ze szkola. Ten pizdziec, czyli moj byly maz jeszcze nie swietej pamieci, chce mi ten kontakt blokowac i wypral dziecku mozg, by sie rowniez sama na to nie zgadzala. Chca mnie ukrywac przed szkola jak jakas patologie, ktora NIE JESTEM.  A potem kochany tatusiek pitoli do mjego adwokata dzisiaj, ze dziecko ma prawo glosu w swojej sprawie  i on "stoi murem za corka". Za pomnial tylko dodac, ze wczesniej tej corce wypral mozg.... I jeszcze zaczyna mi zasraniec grozic sadem.

Moglibysmy isc do sadu, ale zaczynam sie zastanawiac, czy to wszystko ma sens. Nigdy zadnej krzywdy mojej corce nie zrobilam, ona sie ledwo do mnie odzywa, ledwo mi odpowiada na jakakolwiek probe kontaktu na Messengerze, zlewa mnie totalnie w podziekowaniu za lata mich staran, by jej dogodzic, by ja zobaczyc....

A teraz jeszcze klamie ojcu, ze jestem opryskliwa i ze ja szantazuje, czego NIE ZROBILAM. Juz mi sie nawet plakac nie chce. Wszyscy- byly, macocha suka, corka, buduja coraz wyzsze mury i coraz trudniej sie przez te mury przedrzec. sa dwie szparki w tym murze- jedna to moj adwokat, druga - corki facebook. Zaczynam miec wrazenie, ze corka ma kontakt ze man na Facebooku wylacznie dlatego,z e jej macocha kazala sledzic, co sie u mnie dzieje, zeby mogli miec informacje na moj temat ( czyli czy nie sram pieniedzmi na emigracji przez przypadek). Corka sama do mnie nic nie pisze- to ja probuje caly czas utrzymac kontakt, tylko ja sie staram o to, pytam, jak sie czuje.

Zaczyna to przypominac walke z wiatrakami, ktora zaczynam byc porzadnei zmeczona. 11 lat bylam szantazowana przez macoche, a gdy sie zbuntowalam w zeszlym roku, dalej chca mnie trzymac pod butem, alienujac corke ode mnie, blokujac mi kobntakt ze szkola i nie zgadzajac sie na podpisanie jakiegokolwiek porozumienia, ktore zawiera cokolwiek poza zwiekszonymi alimentami. Sepy nie chca niczego ode mnie procz kasy. ja sie nawet poczatkow zgodzilam na powrot do wyzszych alimentow, ale powiedzialam, ze chce miec kontakt ze szkola. No sorry, ale nie podpisze zadnej umowy, ktora znowu bedzie trzymaniem mnie pod ich butem. Tu musi byc jakis kompromis- oni cos dostaja i ja cos dostaje. na tym polega kompromis.  Nie ma kompromisu, to nie ma umowy. Nie mam zamiaru dac sie im ponownie zdeptac lub zapedzic pod ich buta.

Zreszta- do hu... z grozbami tego debila tatusia. Bardziej mnie boli, ze corka zaczela nasladowac macoche w zachowaniu i robi wszystko, by mnie oczernic i mnei odciac. A ja na skutek jej zachowania zaczynam byc potwornie zmeczona. Ona mi i tak nie mowi mamo i szczerze mowiac przestaje mi byc psychicznie bliska. ja sie w gole zaczynam zastanawiac, kim jest ta dziewczyna, bo ciezko mi ja ciagle na upartego nazywac moja corka. Moja corka uwaza mnie wylacznie za biologiczna matke, cos w rodzaju dawcy komorki jajowej, mimo ze staralam sie latami nie ograniczac do tej roli. A teraz ja sama zaczynam miec wrazenie, ze corke mam biologicznie, ale nie psychicznie.

Tatus pitolil dzisiaj mojemu adwokatowi, ze dziecko ma decydujacy glos. To moze dziecko niech zdecyduje, czego chce, a my sie z tausiem francusiem zastosujemy do jej zyczen? I ustawimy tak relacje, jak dziecko bedzie chcialo? Moze niech sama zdecyduje, czy chce szczesliwego noewgo zycia beze mnie w ogole, skoro i tak mnie nie uznaje za mame, i wtedy bedzie zero jej w moim zyciu i zero mnie w jej zyciu? Ale ja na pewno tej decyzji sama nie podejme. To ona by taka decyzje musiala podjac sama, zeby w przyszlosci nie bylo do mnie zadnych pretensji. To musialby byc jej wylaczny wybor.

Ja naprawde nie wiem, co mam robic. Boli mnie to corki zachowanie, to wiem.  Na razie czekam na odpowiedz adwokata- co on by zrobil na moim miejscu. Mam dziecko, owszem, biologicznie, kochalam ja latami, staralam sie byc w jej zyciu na tyle, ile moglam, dac jej wszystko, co moglam, a teraz zaczynam miec watpliwosci, co ja do niej czuje. I nie pomoze gadanie o trudnym wieku dojrzewania u niej. Dojrzewanie nie usprawiedliwia w moich oczach takiego stopnia ranienia mnie, jak ona to robi od ponad roku. Ona sie ode mnie izoluje, wiez sie rozluznia, mury sa coraz wieksze, a ja jestem zmeczona walka.

Jakkolwiek tlumacze jej wiele na spokojnie, bez nerwow, to nic to nie daje i dalej jestem olewana i izolowana. I co z tego, ze sie staram. Gowno. Nie pasuje mi ciagle sie starac i gowno za to dostawac. Zaczynam sie czuc zmeczona przekonywaniem calego swiata, ze kocham wlasne dziecko- zaczynam wlasna corke ledwo trawic, zaczynam jej wrecz nie znosic. Jej fochow, bezczelnosci, dyktowania mi pod dyktando tatusia, co mam robic, a czego nie, by zadowolic ksiezniczke.

Bardzo mi prosze wytlumaczyc, po kiego h ja mam sie dalej starac, bez zbednych kazan o moralnosci. Zanim ktokolwiek zacznie mnie wyzywac od wyrodnych matek, moze sobie niech najpierw poczyta moje posty z cala historia mojego problemu, zeby mial caly obraz sytuacji. Zrestza, samo hejtowanie tez wielkie g rozwiazuje....

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Tak jest, że jesteś tylko matką na papierku, bo jesteś bardzo daleko, a bliskości nie buduje sie poprzez wysyłanie pieniędzy na utrzymanie, paczek z ubraniami czy sporadycznymi kontaktami telefonicznymi z dorastającą córką.

3

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Nie mam dzieci ale wiem jedno. Mnie moja matka w zyciu nie zostawilaby i nie pojechala ukladac sobie zycia gdzies indziej beze mnie. To raz. Dwa..niezaleznie od tego co bym zrobila i jej powiedziala nigdy nie przestalaby mnie kochac, nie potrafilaby przestac mnie kochac.
Ty swoje dziecko zostawilas z jej ojcem a swoja role ograniczylas do bycia matka online plus wakacje. Corka dorasta i nie jest glupia. Rozumie coraz wiecej i widzi ze wybralas w zyciu rozne sprawy ale nie ja. Nie jest i  nie byla w Twoim zyciu nr 1. Dlaczego wiec ona ma wybrac Ciebie? Zyje bez Ciebie tyle lat a Ty oczekujesz  milosci zrozumienia i czulosci ? Ty po roku jej odsuniecia sie od Ciebie juz masz dosc bycia mama i sama piszesz ze czujesz niechec do wlasnego dziecka. Czemu od niej wymagasz wiekszej dojrzalosci i zaangazowania emocjonalnego  niz to ktore sama prezentujesz? Bo placisz jej alimenty? To  nie Twoja dobra wola a obowiazek. Co do zycia wedle zasad ustawionych przez innych no to niestety jako mama ktora zrzekla sie wychowywania swojego dziecka na rzecz wyjazdu z Polandii za lepszym zyciem(swoja droga wkurzajace jest jak bardzo w kazdym temacie podkreslasz swoja pogarde do tego kraju z ktorego sama pochodzisz i ciemnogrodztwa nas maluczkich ktorzy tu wciaz zyjemy) nie masz wyboru.
Nie bardzo rozumiem tylko jednego. Czego od nas oczekujesz. Przyzwolenia zeby przestac wogole iinteresowac sie zyciem corki? Bo mam wrazenie ze w ta strone idziesz. Jesli tak to musisz podjac ta decyzje sama i na wlasne konto bo watpie zeby Ci ktos przyklasnal ze tak faktycznie niewdzieczna gowniara nie docenia Ciebie i zasluzyla zeby ja wkoncu olac.

4

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Z tego, co pamiętam pisałaś w swoim poprzednim wątku, ze masz ograniczone prawa rodzicielskie. Nie wiem co to dokładnie oznacza, ale zgaduję, że nie masz do powiedzenia tyle, co ojciec dziecka.

Sama zdecydowałaś o wyjeździe, o pozostawieniu córki z ojcem i to, co się teraz dzieje to jest naturalna kolej rzeczy. Tak się dzieje w każdej relacji - w przyjaźni, w związkach, w rodzinie też - że gdy ludzie się nie widują, to się od siebie oddalają. Dla córki powoli stajesz się obcą osobą, bo była jeszcze małą dziewczynką, gdy powiedzmy, niemal zniknęłaś z jej życia. Pojwiałaś się w nim sporadycznie, na wakacje itp i pewnie przez skype, ale na co dzień Cię nie było. Więź się buduje obecnością, stałym zainteresowaniem, przez bycie zawsze na miejscu, przez bycie dostępną,a nie okazyjne zakupy. Nie masz prawa mieć do córki żadnych pretensji. Nie ma Cię w jej codziennym życiu, a jak to mówią: nieobecni nie mają głosu.

5

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
Mama Emigrantka napisał/a:

Normalnie jestem pozytywnie nastawiona do swiata, ale dzisiaj jest  jeden z tych dni, kiedy czuje sie potwornie zmeczona psychicznie. Czuje sie zmeczona walka z wiatrakami, jesli chodzi o wlasna corke. ]

Prześpij wink


Mama Emigrantka napisał/a:

Nie wiem , po pierwsze, czy dalej ma to jakikolwiek sens.

Ma, na pewno, bo JESTEŚ matką tyle że nie bliską-matką.


Mama Emigrantka napisał/a:

Probowalam sie zastosowac do rad kilku osob tutaj, pokazac corce, ze mi na niej zalezy, a dzis sie dowiedzialam z maila bylego meza do mojego adwokata, ze corka powiedziala, ze jestem opryskliwa i ze ja szantazuje, co bylo NIEPRAWDA.

Charakterne i niepokorne dzieci tak mają, natomiast prawdę wyłóż spokojnie i nie wracaj do jej udowadniania.


Mama Emigrantka napisał/a:

ja tylko pisalam raz corce, ze poniewaz od roku nie rozmawiam z jej macocha, ktora wczesniej byl zrodlem kontaktu co do szkoly, wobec tego musze miec jakies nowe zrodlo informacji co do jej postepow w nauce, jej samej, jej zainteresowan, z kim sie  w szkole koleguje, itp. No przeciez mam prawo sie nia interesowac jak normalna matka, no nie?

Masz prawo.


Mama Emigrantka napisał/a:

Corka uczy sie od swojej macochy zarzucac mi nieprawde, a tatus pier...oli mi na Whatsappie, ze ja dobrze wychowuja.... Najpierw ja od roku ja odsuwaja ode mnie, piora jej mozg, nastawiaja ja przeciwko mnie, tatuś

Niekoniecznie ostro nastawiają (miłością do siebie nie pałacie obopólnie), Oni (ojciec, córka, matka-macocha) sa ze sobą związani, Córka jest nasiąknięta byciem z nimi bo to jej ‘Rodzice Na Co Dzień’, byłoby podobnie w Twoją stronę gdybyś Ty ją miała na wyłączność, to tak działa, to dziecko przecież jeszcze, będzie kombinować prawdopodobnie, manipulować czasem, toz to Twoja córka czyli nie Anioł,chyba wink piszę z przymrużeniem oka – nie złośliwie


Mama Emigrantka napisał/a:

Kloce sie z bylym mezem o kontakt ze szkola corki. Moje dziecko wczoraj juz zaczelo nauke w liceum. Jako matka, ktora ma nieodebrane prawa rodzicielskie, mam prawo do kontaktu ze szkola. Ten pizdziec, czyli moj byly maz jeszcze nie swietej pamieci, chce mi ten kontakt blokowac i wypral dziecku mozg, by sie rowniez sama na to nie zgadzala. Chca mnie ukrywac przed szkola jak jakas patologie, ktora NIE JESTEM.  A potem kochany tatusiek pitoli do mjego adwokata dzisiaj, ze dziecko ma prawo glosu w swojej sprawie  i on "stoi murem za corka". Za pomnial tylko dodac, ze wczesniej tej corce wypral mozg.... I jeszcze zaczyna mi zasraniec grozic sadem.

Staraj się nie kłócić na ostro, wyjaśniaj podkreślając że wynika to z troski, Córka ma prawo głosu w swojej sprawie co nie znaczy, że ma rację w swoim głosie – masz prawo się o Nią martwić, masz prawo wiedzieć, powinnaś umieć Jej pokazać że jesteś wiarygodna w staraniach o prawidłowy kontakt  (a nie zaspokajanie potrzeb finansowych jedynie), W jaki sposób grozi ?


Mama Emigrantka napisał/a:

Moglibysmy isc do sadu, ale zaczynam sie zastanawiac, czy to wszystko ma sens. Nigdy zadnej krzywdy mojej corce nie zrobilam, ona sie ledwo do mnie odzywa, ledwo mi odpowiada na jakakolwiek probe kontaktu na Messengerze, zlewa mnie totalnie w podziekowaniu za lata mich staran, by jej dogodzic, by ja zobaczyc....

Hm…, może zrobiłaś krzywdę, odebrałaś Jej SIEBIE i wskazałaś ojca jako jedynego Rodzica, spokojnie – nie znasz może dobrze jej sposobu widzenia otoczenia i postrzegania i na pewno nie jest ono jasno dookreślone (Córka dojrzewa) lub też czujesz się niepewna w swojej roli i każda negatywna emocja z Jej strony (a to może być typowo krnąbrna nastolatka i tyle) może być przez Ciebie wyolbrzymiona


Mama Emigrantka napisał/a:

A teraz jeszcze klamie ojcu, ze jestem opryskliwa i ze ja szantazuje, czego NIE ZROBILAM.

Wyjasniaj prawdę na spokojnie ale nie wałkuj ciagle tego samego, zastanów się przy tym dlaczego Córka może Ciebie tak odbierać (tłumaczenie o nastawianiu przeciwko Tobie odłóż na bok) ?


Mama Emigrantka napisał/a:

Juz mi sie nawet plakac nie chce. Wszyscy- byly, macocha suka, corka, buduja coraz wyzsze mury i coraz trudniej sie przez te mury przedrzec. sa dwie szparki w tym murze- jedna to moj adwokat, druga - corki facebook. Zaczynam miec wrazenie, ze corka ma kontakt ze man na Facebooku wylacznie dlatego,z e jej macocha kazala sledzic, co sie u mnie dzieje, zeby mogli miec informacje na moj temat ( czyli czy nie sram pieniedzmi na emigracji przez przypadek). Corka sama do mnie nic nie pisze- to ja probuje caly czas utrzymac kontakt, tylko ja sie staram o to, pytam, jak sie czuje.

Ej, ej, Mamo Emigrantko, rola Mamy to nie jest wdzięczna rola, wychowywanie to ciut : tresury, wymagań, ograniczeń osładzanych szczerym przekazem i okazywanym uczuciem wink, prawdopodobnie nie jesteś dla Niej wiarygodna w tym co robisz, spokojnie, równo, szczerze i długofalowo kształtuj relację i nie oczekuj podziękowań tylko zapieprzaj w ten sposób nie ustając i nie robiąc więcej błędów bo chyba nie możesz sobie na nie pozwolić


Mama Emigrantka napisał/a:

Zaczyna to przypominac walke z wiatrakami, ktora zaczynam byc porzadnei zmeczona. 11 lat bylam szantazowana przez macoche, a gdy sie zbuntowalam w zeszlym roku, dalej chca mnie trzymac pod butem, alienujac corke ode mnie, blokujac mi kobntakt ze szkola i nie zgadzajac sie na podpisanie jakiegokolwiek porozumienia, ktore zawiera cokolwiek poza zwiekszonymi alimentami. Sepy nie chca niczego ode mnie procz kasy. ja sie nawet poczatkow zgodzilam na powrot do wyzszych alimentow, ale powiedzialam, ze chce miec kontakt ze szkola.

Podjęłaś kiedyś decyzję o swoim wycofaniu – nie odwrócisz tego, ponosisz konsekwencje tej decyzji, sama ustawiłaś się w takiej roli i nie jesteś przygotowana na skutki, prawdopodobnie trzeba było wyrównać sprawy płatności wcześniej i iść ustalonym trybem z częstszymi kontaktami, za późno się za to zabraliście, trudno – nie będzie jak chcesz, i pewnie nie będzie tak jak Oni chcą – nie umiecie się dogadać i tyle, a szkoda bo przy okazji pokażecie Jej swoje brzydsze strony i pewnie przy okazji ucząc Ją takich zachowań…, dajcie Jej dobry przykład jak się dorośli dogadują… jak będzie : dasz radę ? dacie radę ? bo trzeba prostym ściegiem równy patchwork szyć …


Mama Emigrantka napisał/a:

No sorry, ale nie podpisze zadnej umowy, ktora znowu bedzie trzymaniem mnie pod ich butem. Tu musi byc jakis kompromis- oni cos dostaja i ja cos dostaje. na tym polega kompromis.  Nie ma kompromisu, to nie ma umowy. Nie mam zamiaru dac sie im ponownie zdeptac lub zapedzic pod ich buta.

Jest ktoś w pobliżu kto potrafi jakoś to wyważyć w miarę uczciwie ? Nie Ty, nie Ojciec, nie matka-macocha i nie Córka, ale ktoś rozumiejący każdego z Was z osobna i do tego ktoś kogo posłuchacie ?



Mama Emigrantka napisał/a:

Zreszta- do hu... z grozbami tego debila tatusia. Bardziej mnie boli, ze corka zaczela nasladowac macoche w zachowaniu i robi wszystko, by mnie oczernic i mnei odciac.

No takie są konsekwencje odsunięcia się z codzienności życia dziecka, spokojnie i cierpliwie, nieustająco trzeba odbudowywać relacje, szczere, ostrożnie, powoli, nie popełniając błędów, trzymaj siebie na swojej smyczy rozsądku i uczucia do Córki


Mama Emigrantka napisał/a:

A ja na skutek jej zachowania zaczynam byc potwornie zmeczona. Ona mi i tak nie mowi mamo i szczerze mowiac przestaje mi byc psychicznie bliska. ja sie w gole zaczynam zastanawiac, kim jest ta dziewczyna, bo ciezko mi ja ciagle na upartego nazywac moja corka. Moja corka uwaza mnie wylacznie za biologiczna matke, cos w rodzaju dawcy komorki jajowej, mimo ze staralam sie latami nie ograniczac do tej roli. A teraz ja sama zaczynam miec wrazenie, ze corke mam biologicznie, ale nie psychicznie.

Możliwe że tak właśnie jest, jeśli chcesz być Jej matką będziesz musiała Ją do tego przekonać – przykre to, rozumiem, i szczerze powodzenia życzę (bez sarkazmu to piszę), zmęczysz się nie raz


Mama Emigrantka napisał/a:

Tatus pitolil dzisiaj mojemu adwokatowi, ze dziecko ma decydujacy glos. To moze dziecko niech zdecyduje, czego chce, a my sie z tausiem francusiem zastosujemy do jej zyczen? I ustawimy tak relacje, jak dziecko bedzie chcialo? Moze niech sama zdecyduje, czy chce szczesliwego noewgo zycia beze mnie w ogole, skoro i tak mnie nie uznaje za mame, i wtedy bedzie zero jej w moim zyciu i zero mnie w jej zyciu? Ale ja na pewno tej decyzji sama nie podejme. To ona by taka decyzje musiala podjac sama, zeby w przyszlosci nie bylo do mnie zadnych pretensji. To musialby byc jej wylaczny wybor.

Przypomnij sobie, pomyśl rozważnie, kiedyś sama sobie udzieliłaś takiego prawa o odstąpieniu z Jej codzienności, właśnie tak chciałaś, co nie znaczy, że teraz Córce należy tego prawa udzielić a już na pewno nie wolno postępować pod dyktando nastolatki przecież wink


Mama Emigrantka napisał/a:

Ja naprawde nie wiem, co mam robic. Boli mnie to corki zachowanie, to wiem.  Na razie czekam na odpowiedz adwokata- co on by zrobil na moim miejscu. Mam dziecko, owszem, biologicznie, kochalam ja latami, staralam sie byc w jej zyciu na tyle, ile moglam, dac jej wszystko, co moglam, a teraz zaczynam miec watpliwosci, co ja do niej czuje. I nie pomoze gadanie o trudnym wieku dojrzewania u niej. Dojrzewanie nie usprawiedliwia w moich oczach takiego stopnia ranienia mnie, jak ona to robi od ponad roku. Ona sie ode mnie izoluje, wiez sie rozluznia, mury sa coraz wieksze, a ja jestem zmeczona walka.

Bo wychowanie to nie słodki lizak wink to harówka wink po prostu tego nie robiłaś więc po prostu tego nie wiesz wink tak to już jest wink że czasem trzeba się bardziej zmagać, coś mi się wydaje że może z odziedziczonym po Tobie charakterem w osobie Twojej Córki wink


Mama Emigrantka napisał/a:

Jakkolwiek tlumacze jej wiele na spokojnie, bez nerwow, to nic to nie daje i dalej jestem olewana i izolowana. I co z tego, ze sie staram. Gowno. Nie pasuje mi ciagle sie starac i gowno za to dostawac.

A powinno Ci pasować – wychowywanie to nierówny rachunek często, nie marudź, oczywiście ustal granice i nie pozwalaj Młodej na zbyt wiele, niech przypadkiem nie żeruje na Twoim poczuciu niepewności


Mama Emigrantka napisał/a:

Zaczynam sie czuc zmeczona przekonywaniem calego swiata, ze kocham wlasne dziecko- zaczynam wlasna corke ledwo trawic, zaczynam jej wrecz nie znosic. Jej fochow, bezczelnosci, dyktowania mi pod dyktando tatusia, co mam robic, a czego nie, by zadowolic ksiezniczke.

Jeśli ma takie zachowania to jasne, że nie należy ich trawić, no cóż, przechlapane masz bo Ona będzie pewnie testować na ile może sobie pozwolić (nie znam Twoich granic), nie pozwalaj ale na spokojnie zawsze ogarniaj sytuację, nie daj się wyprowadzać z równowagi, nie mów pospiesznych słów, których mogłabyś żałować


Mama Emigrantka napisał/a:

Bardzo mi prosze wytlumaczyc, po kiego h ja mam sie dalej starac, bez zbednych kazan o moralnosci. Zanim ktokolwiek zacznie mnie wyzywac od wyrodnych matek, moze sobie niech najpierw poczyta moje posty z cala historia mojego problemu, zeby mial caly obraz sytuacji. Zrestza, samo hejtowanie tez wielkie g rozwiazuje....

Masz się starać bo JETEŚ Jej matką (nieważne czy pierwszą, drugą, trzecią…), po prostu JESTEŚ, jeśli tego nie czujesz wewnętrznie może dlatego tak wiele w Tobie rozterek i oczekiwań wdzięczności (no rany – oczekujesz wdzięczności od nastolatki wink wink wink toż to pokrzywa na razie wink wink wink i nie ma w tym niczego nietypowego. Hm…, zawsze starałam się jasno przekazywać synom jak należy postępować a jak nie, kiedyś samodzielnie decydując postąpili ok, no i trochę się to przeciw nim obróciło, zapytałam dlaczego tak postąpiliście a Oni, że przecież ZAWSZE mówiłaś, że tak należy a mi wydawało się ZAWSZE, że nie słuchają mojego gadania uważnie…czym byłam ZAWSZE zmęczona…)

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

“Nie bardzo rozumiem tylko jednego. Czego od nas oczekujesz. Przyzwolenia zeby przestac wogole iinteresowac sie zyciem corki? Bo mam wrazenie ze w ta strone idziesz. Jesli tak to musisz podjac ta decyzje sama i na wlasne konto bo watpie zeby Ci ktos przyklasnal ze tak faktycznie niewdzieczna gowniara nie docenia Ciebie i zasluzyla zeby ja wkoncu olac.@

Niczego nie oczekuje procz wielu roznych opinii. Na razie sa tylko dwie. Poczekam na tak ze dwiescie, to moze m cos to pomoze wymyslic.

A takiej decyzji na pewno nie podejme. Owszem, uwazam wlasna corke za niewdzieczna rozpieszczona sikse, ktora cierpi na syndrom pelnego brzucha I z dobrobytu jej sie w glowie przewraca. To prawda. I zaczyna w stosunku do ludzi nasladowac macoche- jest jej bezmyslna kopia. Najelpiej, gdy sie pomiata ludzmi, wyssa z nich wszystko, a potem wyrzuci jak zuzyta szmate do podlogi. Widze, ze nauki macochy trafiaja u mojej corki na podatny grunt.Kto z kim przstaje, takim sie staje, niestety. Pewnie bylo by inaczej, gdyby byla ze mna, ale zycie napisalo inny scenariusz....
Nie bardzo umiem sobie poradzic z tym, ze przestaj lubic wlasne dziecko. No ale czas leczy niby wszystko, a ja niby mozna wytlumaczyc nastoletnim “kielbie we lbie”. Aczkolwiek I tak mnie strzela ciezka qrvica.

Ja na pewno nie bede dazyla do zerwania kontaktu. Moja motywacja do podtrzymywania kontaktu obecnie nie wynika z zachowania corki, tylko z checi bycia zadra w dupie macochy- zeby nigdy macocha nie mogla powiedziec: “A widzisz, matka sie jednak na Ciebie wypiela”. Po moim trupie.

Lepsza taka motywacja niz zadna. Choc wolalabym, zeby mi ktos znalazl inna.

“Tak jest, że jesteś tylko matką na papierku, bo jesteś bardzo daleko, a bliskości nie buduje sie poprzez wysyłanie pieniędzy na utrzymanie, paczek z ubraniami czy sporadycznymi kontaktami telefonicznymi z dorastającą córką. “
“Ty swoje dziecko zostawilas z jej ojcem a swoja role ograniczylas do bycia matka online plus wakacje. “

Moje kontakty nei byly sporadyczne, od przypadku, do przypadku. Gdyby obie Panie czytaly moja historie, to by wiedzialy, ze bylo dokladnie inaczej. Mialam bardzo czesty kontakt z corka mimo odleglosci. I bylam czesciej w Polsce latami niz raz w roku. A bliskosc budowalam nie tylko paczkami. I nieraz dawalam dziecku do zrozumienia, ze jest jedna z najwazniejszych osob dla mnie. I co z tego mam? Staralam sie byc inna niz reszta rozwiedzionych rodzicow, ktorzy wyjezdzajac, zapominaja o dzieciach z poprzednich zwiazkow I olewaja rodzine pozostawiona w Polsce na rzecz nowego zycia. U mnie takiego scenariusza NIGDY NIE BYLO. I mam tone swiadkow, wlacznie z obecnym mezem, ktorzy to moga potwierdzic, drogie Panie Inkwizytorki. Najlepiej ustawic stos komus. Juz widze, jak mi podkladacie ogien. Nie pierwszy to stos na tym forum, lecz drugi. Juz to nie robi na mnie wrazenia, bo nie podsuwa to zadnych konkretnych rozwiazan.

A teksty w stylu: “mi sie w glowie nie miesci to I owo, ja sobie tego nie wyobrazam” swiadcza jedynie o tym, ze zycie jest dziwniejsze, niz mozemy sobie wyobrazic I ze autorki podobnych tekstow niewiele w zyciu widzialy.

A tym bardziej obie inkwizytorki nie czytaly moich poprzednich postow, bo gdyby czytaly, to by nie pisalo sie: “Dlaczego wiec ona ma wybrac Ciebie?”. Mowilam nieraz, ze nie chcialam, by dziecko musialo wybierac. Chcialam zawsze wspolpracy, ko-egzystencji. I do tej pory mowilam jej nieraz I nie dwa, ze mi niei chodzi o to, by musiala wybierac miedzy rodzicami. Mi tylko chodzilo o to, ze jsli tkos cos robi dobrego dla niej, to niech to docenia w kazdym. I nigdy, prznigdy nie buntowalam jej przeciwko pozostalym rodzicom, bo uwazalam to za dziecinne. I Ty mi, pani inkwizytorko powiesz, ze ja nie jestem dojrzala emocjonalnie? Smiechu warte.

Ja po prostu nie daje soa nikomu pomiatac, nawet wlasnemu dziecku. Zawsze mowie, ze ludzie takie maja relacje z innymi, na jakie pozwalaja innym ludziom... I nieraz pisalam o tym na forum.

To moj byly jest niedojrzaly emocjonalnie ze swoja obecna zona, bo stosuja alienacje rodzicielska, a potem przed moim adwokatem odpitala granie dobrego tatusia... Kto tu jest bardziej niedojrzaly emocjonalnie, pytam sie? Ja tez sobie nie wyobrzalam wielu rzeczy w zyciu, a jednak sie zdarzyly. Kiedys nie wyobrazalam sobie, ze moj byly, katolik chodzacy w niedziele do kosciola, ktory kiedys byl wrazliwy I czuly zmieni sie w hipokryte odsuwajacego dziecko od matki rodzonej....  a jednak sie zdarzylo.

Do kosza z nim, boli mnie tylko, ze to dziecko daje sie tak latwo indoktrynowac. Niby taka inteligentna, bo oceny ma swietne, ale to jednak jeszcze dziecko, niedojrzale zyciowo.... Ja sie czuje jak w klatce z napisem “18 lat” I rysuje kreski na scianie w tej celi wieziennej do jej 18 urodzin. Moze mi bardziej chodzi o to, jak wytrzymac do tej jej osiemnastki niz o zrywanie kontaktu? Nie wpadl nikt na to? Szkoda.

Polandia jest piekna turystycznie I fajnie sie do niej wpada z pieniedzmi zarobionymi gdzie indziej, ale zyc bym juz w tym kraju nie mogla. Dla mnei to jest kraj nieustajacych problemow. I akurat teraz, gdy mi sie w IRL zaczyna w miare ukladac, to znowu w tym PiSlamie musialo sie dzis cos spitolic... A zamiast jeczec, ze za duzo narzekam na Polandie, to byscie wszystkie wyszly na ulice I zaczely protestowac przeciwko przeksztalcaniu tej polskiej rzeczywistosci w katolicki taliban.....Irlandzkie spoleczenstwo wyszlo solidarnie na ulice I zmusilo rzad do zniesienia oplat za wode....... Gdzie Polakow trzech, tam piec opinii I cztery bitwy..... zapomnialam o jednym: osiem kucharek I szesciu lekarzy..... Mam prawo miec wlasna opinie o Polsce, jak kazdy. Jeden kocha PiS, a drugi nie. To sie nazywa demokracja.

7

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
Mama Emigrantka napisał/a:

“Nie bardzo rozumiem tylko jednego. Czego od nas oczekujesz. Przyzwolenia zeby przestac wogole iinteresowac sie zyciem corki? Bo mam wrazenie ze w ta strone idziesz. Jesli tak to musisz podjac ta decyzje sama i na wlasne konto bo watpie zeby Ci ktos przyklasnal ze tak faktycznie niewdzieczna gowniara nie docenia Ciebie i zasluzyla zeby ja wkoncu olac.@

Niczego nie oczekuje procz wielu roznych opinii. Na razie sa tylko dwie. Poczekam na tak ze dwiescie, to moze m cos to pomoze wymyslic.

A takiej decyzji na pewno nie podejme. Owszem, uwazam wlasna corke za niewdzieczna rozpieszczona sikse, ktora cierpi na syndrom pelnego brzucha I z dobrobytu jej sie w glowie przewraca. To prawda. I zaczyna w stosunku do ludzi nasladowac macoche- jest jej bezmyslna kopia. Najelpiej, gdy sie pomiata ludzmi, wyssa z nich wszystko, a potem wyrzuci jak zuzyta szmate do podlogi. Widze, ze nauki macochy trafiaja u mojej corki na podatny grunt.Kto z kim przstaje, takim sie staje, niestety. Pewnie bylo by inaczej, gdyby byla ze mna, ale zycie napisalo inny scenariusz....
Nie bardzo umiem sobie poradzic z tym, ze przestaj lubic wlasne dziecko. No ale czas leczy niby wszystko, a ja niby mozna wytlumaczyc nastoletnim “kielbie we lbie”. Aczkolwiek I tak mnie strzela ciezka qrvica.

Ja na pewno nie bede dazyla do zerwania kontaktu. Moja motywacja do podtrzymywania kontaktu obecnie nie wynika z zachowania corki, tylko z checi bycia zadra w dupie macochy- zeby nigdy macocha nie mogla powiedziec: “A widzisz, matka sie jednak na Ciebie wypiela”. Po moim trupie.

Lepsza taka motywacja niz zadna. Choc wolalabym, zeby mi ktos znalazl inna.

“Tak jest, że jesteś tylko matką na papierku, bo jesteś bardzo daleko, a bliskości nie buduje sie poprzez wysyłanie pieniędzy na utrzymanie, paczek z ubraniami czy sporadycznymi kontaktami telefonicznymi z dorastającą córką. “
“Ty swoje dziecko zostawilas z jej ojcem a swoja role ograniczylas do bycia matka online plus wakacje. “

Moje kontakty nei byly sporadyczne, od przypadku, do przypadku. Gdyby obie Panie czytaly moja historie, to by wiedzialy, ze bylo dokladnie inaczej. Mialam bardzo czesty kontakt z corka mimo odleglosci. I bylam czesciej w Polsce latami niz raz w roku. A bliskosc budowalam nie tylko paczkami. I nieraz dawalam dziecku do zrozumienia, ze jest jedna z najwazniejszych osob dla mnie. I co z tego mam? Staralam sie byc inna niz reszta rozwiedzionych rodzicow, ktorzy wyjezdzajac, zapominaja o dzieciach z poprzednich zwiazkow I olewaja rodzine pozostawiona w Polsce na rzecz nowego zycia. U mnie takiego scenariusza NIGDY NIE BYLO. I mam tone swiadkow, wlacznie z obecnym mezem, ktorzy to moga potwierdzic, drogie Panie Inkwizytorki. Najlepiej ustawic stos komus. Juz widze, jak mi podkladacie ogien. Nie pierwszy to stos na tym forum, lecz drugi. Juz to nie robi na mnie wrazenia, bo nie podsuwa to zadnych konkretnych rozwiazan.

A teksty w stylu: “mi sie w glowie nie miesci to I owo, ja sobie tego nie wyobrazam” swiadcza jedynie o tym, ze zycie jest dziwniejsze, niz mozemy sobie wyobrazic I ze autorki podobnych tekstow niewiele w zyciu widzialy.

A tym bardziej obie inkwizytorki nie czytaly moich poprzednich postow, bo gdyby czytaly, to by nie pisalo sie: “Dlaczego wiec ona ma wybrac Ciebie?”. Mowilam nieraz, ze nie chcialam, by dziecko musialo wybierac. Chcialam zawsze wspolpracy, ko-egzystencji. I do tej pory mowilam jej nieraz I nie dwa, ze mi niei chodzi o to, by musiala wybierac miedzy rodzicami. Mi tylko chodzilo o to, ze jsli tkos cos robi dobrego dla niej, to niech to docenia w kazdym. I nigdy, prznigdy nie buntowalam jej przeciwko pozostalym rodzicom, bo uwazalam to za dziecinne. I Ty mi, pani inkwizytorko powiesz, ze ja nie jestem dojrzala emocjonalnie? Smiechu warte.

Ja po prostu nie daje soa nikomu pomiatac, nawet wlasnemu dziecku. Zawsze mowie, ze ludzie takie maja relacje z innymi, na jakie pozwalaja innym ludziom... I nieraz pisalam o tym na forum.

To moj byly jest niedojrzaly emocjonalnie ze swoja obecna zona, bo stosuja alienacje rodzicielska, a potem przed moim adwokatem odpitala granie dobrego tatusia... Kto tu jest bardziej niedojrzaly emocjonalnie, pytam sie? Ja tez sobie nie wyobrzalam wielu rzeczy w zyciu, a jednak sie zdarzyly. Kiedys nie wyobrazalam sobie, ze moj byly, katolik chodzacy w niedziele do kosciola, ktory kiedys byl wrazliwy I czuly zmieni sie w hipokryte odsuwajacego dziecko od matki rodzonej....  a jednak sie zdarzylo.

Do kosza z nim, boli mnie tylko, ze to dziecko daje sie tak latwo indoktrynowac. Niby taka inteligentna, bo oceny ma swietne, ale to jednak jeszcze dziecko, niedojrzale zyciowo.... Ja sie czuje jak w klatce z napisem “18 lat” I rysuje kreski na scianie w tej celi wieziennej do jej 18 urodzin. Moze mi bardziej chodzi o to, jak wytrzymac do tej jej osiemnastki niz o zrywanie kontaktu? Nie wpadl nikt na to? Szkoda.

Polandia jest piekna turystycznie I fajnie sie do niej wpada z pieniedzmi zarobionymi gdzie indziej, ale zyc bym juz w tym kraju nie mogla. Dla mnei to jest kraj nieustajacych problemow. I akurat teraz, gdy mi sie w IRL zaczyna w miare ukladac, to znowu w tym PiSlamie musialo sie dzis cos spitolic... A zamiast jeczec, ze za duzo narzekam na Polandie, to byscie wszystkie wyszly na ulice I zaczely protestowac przeciwko przeksztalcaniu tej polskiej rzeczywistosci w katolicki taliban.....Irlandzkie spoleczenstwo wyszlo solidarnie na ulice I zmusilo rzad do zniesienia oplat za wode....... Gdzie Polakow trzech, tam piec opinii I cztery bitwy..... zapomnialam o jednym: osiem kucharek I szesciu lekarzy..... Mam prawo miec wlasna opinie o Polsce, jak kazdy. Jeden kocha PiS, a drugi nie. To sie nazywa demokracja.

Co do narzekania na Polandie to mylisz sie ja nie jecze tylko bawi mnie i irytuje jak ludzie ktorzy stad pochodza tu sie urodzili i zyli iles lat nagle wypowiadaja sie o tym kraju tak jakby to byl dla nich jakis egzotyczny twor z 3 swiata i nagle oni staja sie lvl wyzsi niz reszta polaczkow, oswieceni. Dosc ze jeszcze "polska mowa pamietac" tak dobrze wink
Co do corki mylisz sie bardzo przzeczytalam  dokladnie Twoj drugi watek i zdanie podtrzymuje. Jakbys zaangazowana nie byla na odleglosc to zawsze to bedzie na odleglosc i  nie zastapi realnej obecnosci matki i przytulenia/ wsparcia gdy jest to potrzebne tu teraz. Mysle ze corka dorastajac poprostu to bardziej swiadomie rozumie i czuje zlosc i rozzalenie. Dobrze jednak ze nie zlozylas broni. Nie tyle w walce z  macocha i exem bo to bez sensu co w walce o swoje dziecko, o miejsce w jego zyciu. Tak trzymaj smile

8

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Wypowiem się z perspektywy dziecka, którego ojciec jest na emigracji, a którą wychowywała matka z ojczymem o nich mówię "rodzice"). 

Możesz nie przyjąć tego do wiadomości, tak, jak nie przyjmuje tego mój biologiczny ojciec.

Ale- przez całe moje życie blisko miałam mamę i ojczyma. Na sanki, na wycieczki, w Święta- zawsze miałam rodziców. W chorobie- rodziców.  W ważnych momentach mojego życia- rodziców. Po latach nie pamięta się tego, kto ile kasy na mnie wydał ( czy rodzice wydatkami codziennymi, czy alimenty od ojca), bo mnie- jako dziecka- nie interesowało w sumie, skąd są pieniądze. Rodzice też pracowali. Po latach pamięta sę natomiast to, kto ze mną był zawsze, przy mnie. Nie z doskoku, czy od święta.  Miałam też czas, kiedy bardzo źle moje relacje układały się z ojczymem- ale nawet wtedy nie chciałam mieć z biologicznym ojcem bliższej więzi. Co mi po obcym facecie, skoro ten wazniejszy- czyli ojczym- się do mnie nie odzywał,a ja do niego.

Od biologicznego ojca zaczęłam się coraz bardziej oddalać w momencie, gdy zaczynał krytykować moich rodziców do mnie. Pierdzieląc, że oni do czegoś tam nie mają prawa względem mnie np, że nie mają prawa zabronić mi wyjścia wieczorem na miasto z koleżankam, albo inne podobne.  Z mojego punktu widzenia wypowiadał się facet, który nie miał zielonego pojęcia o tym, jak wyglądają zasady w naszej rodzinie, który nie znał od środka ani sytuacji, ani moich rodziców... i on miał czelność robić uwagi co do ich metod wychowawczych? Facet, który sam się bujał gdzies po świecie i wywalone miał na wychowanie jakiegokolwiek dziecka? Gdy zaczęłam dorastać, podkreślał rolę pieniędzy. Co mnie jeszcze bardziej wkurzało, bo moi rodzice nie utrzymywali mnie wyłącznie z jego alimentów, które też nie były jakies mega wysokie.

Więc widzisz, pieniądze i same słowa nic nie załatwiają. Nic. Od zawsze liczyły się tylko i wyłącznie czyny i obecność bliskich.

Powiem Ci, że ja nawet nie lubię biologicznego ojca odwiedzać- nie mam o czym z nim rozmawiać, zawsze gdzieś czai się obcość w relacji, czuję, że nie znam tego człowieka, nie lubię sztuczności, którą on wprowadza, udając, że wszysko jest ok, że nasze relacje są świetne. I najbardziej nie znoszę, gdy podkreśla, tak jak Ty to też robisz (z resztą jak wiele Polaków na emigracji)- "polaczkowość" ludzi, którzy zostali w Polsce- a więc posrednio obraża mnie i moich rodziców. Sam nie widząc, że tą mentalność, którą on obraża, przwiózł ze sobą i choćby mieszkał na Haiiti- to właśnie on pozostał tym zazdrosnym, malutkim "Polaczkiem", który wyobraża sobie, że jest bóg wie kim. 

To tyle ode mnie. Tak z perspektywy dziecka powiem Ci, że mnie mało obchodzi, co i ile ojciec musiał "znieśc" na emigracji- poniewaz to był jego wybór, jego decyzje, które zawsze mógł zmienić, na które ja nie miałam wpływu i wcale nie mam obowiązku czuć wdzięczności co do jego "poświęcenia". Bo znacznie więcej poświęcili moi rodzice, którzy zajęli się moim wychowaniem.

Jeśli zależy Ci na bardzo bliskiej więzi z córką, musielibyście nie wtrącać jej w wasze spory- Twoje i męża. Na Twoim miejscu zaproponowałabym spotkanie z byłym, ponieważ na odległość nie da sie rozwiązać takich spraw. Dla dobra waszego dziecka wypadałoby się dogadać. To ona jest najważniejsza,a nie wasze gorzkie żale.

9

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Masz prawo do wielu rzeczy.
Natomiast żadne prawo, żaden sąd nie zagwarantuje ci milosci dziecka.

Miłość pomiedzy matka a dzieckiem to jest więź.  Więź, ktorej jesli nie stworzysz w dzieciństwie to ona kuz nigdy nie bedzie tak mocna jak byc by mogla.

Nie chcesz dopuscic do siebie mysli, ze swoje dziecko skrzywdzilas - odebralas mu matke, a zwalakac wine na ojca i "pranie mozgu" jedynie chcesz znalezc usprawiedliwienie by poczuc sie lepiej.

10

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

"o do narzekania na Polandie to mylisz sie ja nie jecze tylko bawi mnie i irytuje jak ludzie ktorzy stad pochodza tu sie urodzili i zyli iles lat nagle wypowiadaja sie o tym kraju tak jakby to byl dla nich jakis egzotyczny twor z 3 swiata i nagle oni staja sie lvl wyzsi niz reszta polaczkow, oswieceni. Dosc ze jeszcze "polska mowa pamietac" "

Feniks, przykladasz do mnie jakis prostokatny szablonik, ktory prawdopodobnie pasuje do wielu przypadkow, ale ja jestem akurat litera S i gdy probujesz mnie wcisnac w ten szblonik, to sie okaze zaraz, ze tu wystaje, tu wystaje i ten szablon nieforemny jakis......

Po pierwsze- Polska NIE JEST MOIM KRAJEM URODZENIA. Pierwszy trzy lata zycia spedzilam poza Polandia. Polska to taki kraj- macocha dla mnie.

"pogarde do tego kraju z ktorego sama pochodzisz" - to tez problematyczna kwestia, skad ja pochodze. Rodzice niby Poacy, ale przodkowie niekoniecznie, a do tego mam cechy antropologiczne  innej nacji, ktore niedlugo zbadam  -jutro z mezem wsysylamy nasze probki DNA do odpowiedniego laboratorium, ktore bada pochodzenie geograficzne na podstawie DNA.

Nigdy do konca nie czulam sie Polka, blizej mi mentalnie do krajow przodkow  przy Morzu Srodziemnym  i kraju urodzenia, ktory jest na innym kontynencie. Te Twoje szablony sa na mnie za male, Feniks.

A polska mowe znam jak malo kto, bo studiowalam polonistyke..... A moja praca magisterska zostala wydrukowana w czasopismie akademickim swego czasu- taka bylam dobra. Schowaj te swoje szablony Feniks, bo jestem do nich zbyt niewymiarowa, by sie do nich zmiescic. Tu wystaje, tam wystaje. Wiekszy pozytek z tych  szablonow bedziesz miala, gdy uzyjesz je na podpalke w kominku....

Masz oczywiscie prawo do swojej opinii, powiedzialas, ok, jest napisane, tyle.

Random chyba jednak bardziej mnie wyczula. Dziekuje, Random za Twoj post, jest bardziej "zyciowy" ( jak to ktos okreslil niedawno jeden z moich postow).

Masz racje, random. Moja corka to nie aniolek :-). W koncu jest moja corka, a ja swieta nie bylam, majac te 15-16 lat. Podziwiam moja matke, jak ze mna wytrzymywala :-). Choc nei wiem, ile byla czego swiadoma, bo byla powaznie psychiatrycznie chora..... Nie wiem, co gorsze- miec zdrowa matke za granica, ktora sie dzieckiem interesuje czy matke w domu, ktora nie miala kontaktu ze swiatem zewnetrznym zbytnio albo ladowala w szpitalu psychiatrycznym, bo zaczynala stanowic zagrozenie....latami nie mialam kontaktu z matka, mimo ze mialam ja pod nosem.... I tlumaczylam to dziecku na spokojnie.

I tlumaczylam dziecku rowniez, dlaczego  wyjechalam. Mowilam, ze w Polsce nie bylo wtedy pracy, a rachunki trzeba bylo placic, alimenty rowniez. I pewnie macocha dlatego mnie tak nienawidzi- bo nie pozwolilam, by mnie polska rzeczywistosc wykonczyla..... Mowilam dziecku, ze zostawalo mi 300 zlotych na zycie- alimenty plus racdhunki wynosily 1000 pln, zostawalo 300 na jedzenie, ciuchy moje, rozrywki dziecka, wakajce, cokolwiek innego.....

No coz, musialam dorabiac na czarno. Mialam mysli samobojcze nawet, o ktorych byly maz wiedzial. macocha, ktora wtedy z nim zaczynala randkowac, miala chyba nadzieje na moje rychle zejscie ze swiata.... Niestety, wyjechalam, a co gorsza- przezylam... Zbrodnia.... Dlatego przez pierwsze trzy lata mialam wrazenie, ze ta kobieta chciala mnie zmiesc z powierzchni ziemi. Kazde moje odbieranie corki od nich, by wziac ja na weekend ( mieszkalam w Polandii poltora roku, zanim wylecialam do IRL czy dluzszy okres czasu lub przywozenie jej do nich z powrotem bylo pelne zlosliwosci ze strony macochy, awantur syczanych wezowym piskiem, by dziecko nie slyszalo..... Musialam wrecz tej francy napisac maila, ze niestety, ale nie ma mowy o tym, by mnie z dziecka zycia wyrzucila i nie dopuszcze do tego. Po jednej z awantur, gdy macocha doprowadzila dziecko swoimi wrzaskami do placzu, gdy odbierali ode mnie dziecko (raz podjechali pod blok mojej matki) musialam napisac jako ta madrzejsza list do macochy, w ktorym czarno na bialym ja zapewnilam, ze nie mam najmniejszego zamiaru wracac do bylego meza i niech sobie go bierze. A nie robilam absolutnie niczego, by go odzyskac- nie kontaktowalam sie z nim poza sprawami dotyczacymi dziecka. Zadra dla macochy bylo to, ze BYLAM. W koncu zaszla w ciaze i sie troche uspokoila. Po pogodzeniu sie z tym, ze smiem w ogole istniec przyszla komunia dziecka i od tej pory jakos tam sie dogadywalysmy, oczywiscie na warunkach macochy, pelnych syczanych szantazy i pretensji.... Do zeszlego roku, gdy pokazalam im moj dom na Gooogle Maps. A zrobilam to w dobrej wierze, bo po przeprowadzce na wies chcialam pokazac ojcu dziecka, ze dziecko ma u mnie cywilizowane warunki, nic wiecej.

A ze dom jest kilkuletni i dosc duzy ( 2800 square feet), wiec wedlug polskiej logiki, ktora mowi, ze emigranci sraja zlotymi jajkami nalezalo mi dowalic miesiac po tym , gdy wylecialam tak, zeby wszystko ze mnie wyssac. No skandal, ja nie majac stalej pracy smiem miec wiekszy dom niz macocha..... Trzeba bylo mi tak dowalic, zebym dala tyle kasy, by zaplacic wakacje we Wloszech, a powie mi sie, ze niby na ksiazki dla dziecka.... Macocha najpierw zazadala kasy na ksiazki dla dziecka wtedy w zeszlym roku w kwietniu, a potem trzy zdania pozniej wspomniala, ze leca na wakacje do Wloch... To sie jej spytalam wrecz, czy mnie ma za niedorozwinieta i mysli, ze ja sobie nie dodam dwa i dwa jest cztery.... I oczywiscie odmowilam wtedy, bo jedyne, co robila, to wrzeszczala wtedy na mnie, zamiast mnie grzecznie poprosic.

Tlumaczyalm dziecku cale zajscie na spokojnie, ze lepiej, zebysmy rozmawialy, ale nie pozwole sie traktowac jak szmata.

"powinnaś umieć Jej pokazać że jesteś wiarygodna w staraniach o prawidłowy kontakt"- no tylko jak? Pisze do niej caly czas, lekcewazy moje wiadomosci. Tlumacze, ze przeciez jest moim dzieckiem, zalezy mi na niej, wiec sie nia interesuje. A ona przewaznie, ze "zrobie jej obciach". To sie spytalam, jak zadbana kobieta, ktora pojdzie zobaczyc wychowaczynie i jest pelna troski o dzieko, moze je zrobic obciach? Corka nie miala na to argumentu.

"W jaki sposób grozi ?" - Grozi,ze wystapi sadownie o zablokowanie kontaktu ze szkola i zakwestionowanie moich praw rodzicielskich.... Z jednej strony lepiej, zeby on to zrobil- chetnie opowiem sedzinie prawde i tylko prawde, ktora jest wystarczajaco brzydka. A potem popatrze, jak placi koszty sadowe, ja bede miec kontakt ze szkola i on przegra... Tu sie z moim adwokatem zgadzamy, ze to byly musi sadownie wystapic o blokade mi kontatku ze szkola. An razie czekam na odpowiedz adwokata, co mam robic.

" nie znasz może dobrze jej sposobu widzenia otoczenia i postrzegania i na pewno nie jest ono jasno dookreślone (Córka dojrzewa) lub też czujesz się niepewna w swojej roli i każda negatywna emocja z Jej strony (a to może być typowo krnąbrna nastolatka i tyle) może być przez Ciebie wyolbrzymiona" - moze tak byc, bo z kazdym problemem z ich strony czuje sie niepewnie, dlatego potrzbuje pomocy, zarowno prawnej jak i jakiejkolwiek innej.

"Wyjasniaj prawdę na spokojnie ale nie wałkuj ciagle tego samego, zastanów się przy tym dlaczego Córka może Ciebie tak odbierać" _ to zrobilam wczoraj, tylko mnie troche ponioslo, choc pisalam spokojnie. Corka uwaza, ze wymuszam na niej otwarcie sie szantazem. Zdanie brzmialo, ze jesli bedzie ze mna rozmawiac wiecej, to nie bede musiala czesto dzwonic do szkoly. Dla mnie logiczne, dla niej szantaz. No i napisalam jej, ze bardzo mnie zranila, ale ona ma to w czterech literach. I napisalam jej, ze dzieki jej zachowaniu ojciec mi grozi teraz sadem. Oczywiscie zamilkla.

Jak rozmawiac z osoba, ktora jest indoktrynowana? Ja chyba potrzebuje, zeby ktos przeanalizowal moja korespondencje z corka i za kazdym razem, gdy mam do niej napisac, przeanalizowal mi to, co chce do corki wyslac. I nie wysylac do niej nic, na temat czego nie dostalam porady. No qrna, rodzimy sie czlowiekiem, a nie rodzicem... Tego sie czlowiek uczy. I przewaznie na pierwszym dziecku, a corka na razie jest moim jedynym dzieckiem. Rozmawiam na spokojnie zle, inaczej- jeszcze gorzej. Ja po prostu nie wiem, jak z nia rozmawiac, a ogolne poradniki dotyczace porad na temat rozmawiania z nastolatkiem nie obejmuja sytuacji, jaka mam, bo jest nietypowa. Tymi wszystkimi poradnikami to ja moge palic w kominku......

Nie pitolcie mi, ze gdy dziecko przychodzi na swiat, to w sekundzie kazdy nagle czary-mary przemienia sie w rodzica doskonalego.... Takie bajki to mozecie opowiadac ludziom zamienionym w warzywa, ktorych mozg nie kontaktuje....

"prawdopodobnie nie jesteś dla Niej wiarygodna w tym co robisz, spokojnie, równo, szczerze i długofalowo kształtuj relację i nie oczekuj podziękowań tylko zapieprzaj w ten sposób nie ustając i nie robiąc więcej błędów bo chyba nie możesz sobie na nie pozwolić"

No wlasnie, tego chce, tlumaczac jej wszystko spokojnie, tylko ona i tak wszystko zlewa, co pisze. Napisalam jej, ze ma mi powiedziec, jak sobie nasze relacje wyobraza, to sie z ojcem dostosujemy. Nie sadze, zeby napisala cokolwiek, chyba ze zobacze kopie tatusia postulatow.

"dajcie Jej dobry przykład jak się dorośli dogadują… jak będzie : dasz radę ? dacie radę ? bo trzeba prostym ściegiem równy patchwork szyć …"- No coz, ja staram sie byc spokojna i kontaktuje sie z bylym wylacznie przez adwokata, bo nie mam sily prztykac sie nim mailami, bo mnie jego @pitolenie o Szopenie@ wqrvia nieslychanie. Problem polega na tym, ze mimo tego, ze ja sie zgodzilam na wyzsze alimenty ponownie, oni nie chce mi dac zadnego ustepstwa. I dlaetgo trwa to miesiacami. Ja chce kompromisu, oni dyktatury. Swoja droga, jakie to wygodne dla bylego, ze to ja place za adwokata, prawda?

A z drugiej strony on tez zwlekal z pojsciem do urzedu dla dziecka miesiacami, wiec teraz przeciagamy to tak, zeby w momemncie pojscia do sadu zostalo mu malo czasu do pelnoletnosci. Ja sie po prostu boje, ze za sprawa o blokade kontaktow ze szkola pociagnie sprawe o alimenty. A mnie chwilowo nie stac na wyzsze alimenty niz te, ddo ktorych moge wrocic. A poza tym chce, ze w razie zalozenia mi sprawy o alimenty i przeciagnieciu jej jak najdluzej zostalo malo czasu po wyroku do pelnoletnosci dziecka- by sie fiut tatus z cipa macocha nie nacieszyli dlugo zadna wieksza kasa. Oni maja za takie traktowanie mnie zostac w z reka w nocniku. Wtedy bedzie sprawiedliwie.

"Jest ktoś w pobliżu kto potrafi jakoś to wyważyć w miarę uczciwie ? Nie Ty, nie Ojciec, nie matka-macocha i nie Córka, ale ktoś rozumiejący każdego z Was z osobna i do tego ktoś kogo posłuchacie ?"

Taka osoba jest jedynie moj adwokat, ktory tlumaczy bylemu, ze blokowanie kontaktu mojego ze szkola jest naduzywaniem wladzy rodzicielskiej i jest to karalne w sadzie. No ale byly z macocha dalej swoje.

"Jeśli ma takie zachowania to jasne, że nie należy ich trawić, no cóż, przechlapane masz bo Ona będzie pewnie testować na ile może sobie pozwolić (nie znam Twoich granic), nie pozwalaj ale na spokojnie zawsze ogarniaj sytuację, nie daj się wyprowadzać z równowagi, nie mów pospiesznych słów, których mogłabyś żałować"

No coz, granic wyznaczam sporo, bo jestem asertywna, tylko to skutkuje tym, ze ona to widzi chyba jako mury. No i tak sa takie wiszace mostki linowe miedzy dwoma murami. A slow duzo juz zaluje, ale nie wiem, jak z nia romzawiac, Chce z nia rozmawiac, ale nie wiem, jak ja zmusic do rozmowy. Zaczac znowu dzwonic? Ona woli pisac. Ale z dzwonieniem moze byc jeszcze tak, ze poprosi tatuisa na pomoc ( choc raczje tego nie robi) albo mnie splawi po 2 minutach ( to robi czesto- ze niby nie moze rozmawiac.). Hooooi to strzelal, ta cala sytuacje.

11

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
Mama Emigrantka napisał/a:

Rodzice niby Poacy, ale przodkowie niekoniecznie, a do tego mam cechy antropologiczne  innej nacji, ktore niedlugo zbadam  -jutro z mezem wsysylamy nasze probki DNA do odpowiedniego laboratorium, ktore bada pochodzenie geograficzne na podstawie DNA.

Nie szkoda ci kasy... już dawno naukowcy dowiedli, że wszyscy ludzie mają wspólnego praprzodka z Afryki... smile

Mama Emigrantka napisał/a:

A polska mowe znam jak malo kto, bo studiowalam polonistyke..... A moja praca magisterska zostala wydrukowana w czasopismie akademickim swego czasu- taka bylam dobra.


Za chol...ę tego nie widać po stylu i sposobie twojego pisania...


Mama Emigrantka napisał/a:

I tlumaczylam dziecku rowniez, dlaczego  wyjechalam. Mowilam, ze w Polsce nie bylo wtedy pracy, a rachunki trzeba bylo placic, alimenty rowniez. I pewnie macocha dlatego mnie tak nienawidzi- bo nie pozwolilam, by mnie polska rzeczywistosc wykonczyla..... Mowilam dziecku, ze zostawalo mi 300 zlotych na zycie- alimenty plus racdhunki wynosily 1000 pln, zostawalo 300 na jedzenie, ciuchy moje, rozrywki dziecka, wakajce, cokolwiek innego.....


I co, córka ma się czuć winna, że to przez nią tak ci było ciężko, bo przecież alimenty musiałaś na nią płacić?

.

Mama Emigrantka napisał/a:

Kazde moje odbieranie corki od nich, by wziac ja na weekend ( mieszkalam w Polandii poltora roku, zanim wylecialam do IRL czy dluzszy okres czasu lub przywozenie jej do nich z powrotem bylo pelne zlosliwosci ze strony macochy, awantur syczanych wezowym piskiem, by dziecko nie slyszalo..... Musialam wrecz tej francy napisac maila, ze niestety, ale nie ma mowy o tym, by mnie z dziecka zycia wyrzucila i nie dopuszcze do tego. Po jednej z awantur, gdy macocha doprowadzila dziecko swoimi wrzaskami do placzu, gdy odbierali ode mnie dziecko


A nie przyszło ci to do głowy, że dziecko płakało, bo musiało się rozstać z dochodzącą matką, a to właśnie ta "wredna macocha" musiała potem uspokajać córkę i tłumaczyć jej dlaczego kolejny raz mamuśka zostawia ją i jedzie sobie układać życie bez niej?

12

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Przypominasz mi moja wlasna matke,ktora olala nas,gdy bylismy dziecmi ,a pozniej jak doroslismy miala  co do nas wielkie oczekiwania. Ja swojej wybaczylam,ale to byl blad . jestes bardzo samolubna. Daj dziewczynie  decydowac. Zrobilas jej ogromna krzywde. To macocha i ojciec byli  z nia , nie Ty. Czy Ty zdajesz sobie sprawe jak nedznie czuje sie dziecko, ktorego matka ma w dupie ? Ja swojej dalam szanse,ale to byl blad. Do dzis mam problemy  z poczuciem wlasnej wartosci ,choc ojciec zawsze byl ze mnie dumny  i okazywal to....Zal mi Twojej corki sad biedne dziecko. Zachowaj sie raz dojrzale i przestaj ja nekac ...za pozno na zgrywanie mamuski.

13

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Ale dziwi cię, że córka nie chce, żebyś się w jej szkole pokazywała? Do tej pory zawsze na wywiadówki chodził albo ojciec, albo jej macocha i co? Nagle ma wejść odstawiona obca baba i prezentować się jako jej mamusia? Jakby mój biologiczny ojciec miał pójść na wywiadówkę, to bym się ze wstydu zapadła pod ziemię- żeby nauczycielom i koleżankom i kolegom tłumaczyć, że ten obcy gość to mój ojciec, co widnieje tylko w urzędzie na papierze... lol Żeby patrzyli na mnie jak na dziwoląga i zadawali niewygodne pytania. 

A w ogóle sądząc po twoim sposobie pisania, jestem prawie pewna, że taki sam styl wypowiedzi stosujesz wobec jej ojca, macochy i w odniesieniu do nich.  I myślisz, że córka jest taka głupia, że nie wyczuwa twojego jadu...? fiut ojciec i cipa macocha... masakra, jak tak można w ogóle mówić? I to o osobach, które za ciebie odwaliły CAŁĄ ciężką i trudną robotę. Ale wy- rodziciele od wielkiego dzwonu- tak chyba już macie. Musicie sobie poprawiac samooceny kimś, od kogo tak naprawde czujecie się gorsi. Mój biologiczny potrafił z taką samą pogardą, tylko bez wyzwisk, mówić o moich rodzicach. Natychmiast ograniczyłam kontakty z tym gościem do minimum na długi czas, bo po czasie byłam już zmęczona jego fochami i pretensjami o byle co. Jakby było tak bardzo źle jak wypisywał, czy wygadywał, to zawsze mógł wrócić i być obok, trzymać rękę na pulsie. A nie zrzucać całe brzemię na innych i jeszcze mieć roszczenia odnośnie metod wychowawczych. Nie on mieszkał i nie on wychowywał, więc z jakiej racji się wtrąca? To samo dotyka w tym momencie Ciebie.

A jeśli chodzi o Polskę, to proszę o więcej szacunku, bo "Polandię" jak do tej pory najbardzej prezentujesz własną osobą.

14

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

“Nie szkoda ci kasy... już dawno naukowcy dowiedli, że wszyscy ludzie mają wspólnego praprzodka z Afryki... “

Powiedziala, co wiedziala. Z ktorego drzewa w tej Afryce spadlas? Bo glowa Ci sie niezle potlukla, co widac po Twoim poscie. A szczegolnie po zdaniu ponizej:

“ nie przyszło ci to do głowy, że dziecko płakało, bo musiało się rozstać z dochodzącą matką, a to właśnie ta "wredna macocha" musiała potem uspokajać córkę i tłumaczyć jej dlaczego kolejny raz mamuśka zostawia ją i jedzie sobie układać życie bez niej?”

Masz mnie za niedorozwinieta, podobnie jak macocha? Macocha sama chciala miec takie problemy - widzialy galy, co braly. A jesli tego nie przemyslala wczesniej- nie moj problem. Nie wspolczuje jej ani troche. Oczywiscie, ze myslalam o tym nieraz I ze jestem tego swiadoma. A Ty dorownalas macosze. Nie zazdroszcze, bo nie ma czego. Gratuluje.

“Za chol...ę tego nie widać po stylu i sposobie twojego pisania... “ Pisze bardzo poprawnie po polsku, bez bledow, wiec Twoja opinia na temat mojego stylu jest nic nie warta. A do tego jestem skuteczna, bo juz kilka osob mi za motywacje na forum dziekowalo. Trzeba dobrze pisac I dobierac slowa, zeby umiec ludzi motywowac. Spudlowalas.

Ta glowa niezle Ci sie w tej Afryce potlukla:
“I co, córka ma się czuć winna, że to przez nią tak ci było ciężko, bo przecież alimenty musiałaś na nią płacić?”

Nigdy czegos takiego corce nie mowilam. To jest zenujace, co mi zarzucasz. Ja tlumaczylam jej sytuacje, w jakiej bylam, dodajac, ze dziecinstwo trwa 18 lat, a zycie dorosle do smierci. I mowilam corce, ze wyjechalam miedzy innymi po to, by miala jakies mozliwosci w przyszlosci. A Ty guzik z mojego watku zrozumialas, hejterko.

Twoj post mam za nic, bo nie wnosi niczego konstruktywnego. Do kosza z tym.
-------------------------

Random: zadzwonilam w koncu po dwoch miesiacach do dziecka I powiedzialam, ze przepraszam ja, jesli gdzies zle dobralam slowa. Wytlumaczylam, ze czasem czlowiekowi sie zdaje, ze dobrze dobiera slowa, a jednak okazuje sie, ze nie I ze ona w zyciu bedzie sie tez tego uczyla. Corka odpowiedziala “Spoko”. Dodala, ze troche rozumie ten moj punkt widzenia, tylko nie chce, bym spotykala jej nauczycieli. Musialam obiecac, ze porzuce ta decyzje, by miec kontakt ze szkola. Powiedziala mi, do ktorej lasy chodzi, czego uczy wychowawca I ze jakos mi bedzie oceny pokazywac.

Powiedzialam jej, ze mi na niej zalezy- nie bylam w stanie powiedziec jej, ze ja kocham, bo ona I tak nie odpowiada z powrotem od ponad roku na to, wiec przestalam to mowic w ogole. Dodalam, ze gdyby mi nie zalezalo na niej, to bym po prostu ja olala totalnie, a nie dzwonila, pisala, latala do niej....Przyjela.  I nie protestowala, gdy powiedzialam, ze znowu bede do niej dzwonic co dwa tygodnie, jak to bylo przed lipcowym moim przyjazdem do Polandii.

No coz, ja ustepujac zyskam doste do informacji, a tatus ma nadal wielkie g..... w rece, bo nadal zadne porozumienie nie jest podpisane. Teoretycznie zgodzilam sie na to wszystko, co pisal tatus do mojego prawnika. Poszlam na wielkie ustepstwo, bo walczylam o te kontakty ze szkola od zeszlego roku. Ale czasem lepiej oddac jedna bitwe, a wygrac wojne. Rozmowa z dzieckiem ma dla mnie znaczenie, a ten fiut, jej ojciec nie ma dla mnie zadnego znaczenia, a jego zona tym bardziej. Az mnie swierzbilo, by napisac mu na Whatsappie: Nie ciesz sie za wczesnie. Ale sie powstrzymalam. Niech sie cieszy jak glupi do sera, bo taki ma poziom inteligencji. Jutro poinformuje prawnika, z zastrzezeniem, ze w mnostwie innych kwestii nie ustapie I bedziemy myslec, jak tatusiowi zepsuc humor ponownie.  I jednoczesnie wszystko przeciagnac w czasie. Co dwie glowy, to nie jedna.

Jeszcze nie wiem, co chwilowo zrobic z kontem w Polsce. Tam laduje roznica miedzy starymi alimentami a obecnymi, czyli 150 zlotych. Po tym, jak mnie dziecko wczoraj zdenerwowalo, zadzwonilam do mojej mamy I powiedzialam, ze dziecko od tegoo momentu ma dzwonic do mnie.
Wiem, wiem, znowu te zasrane pieniadze. No ale z drugiej strony, nawet jesli ustepuje, to nie znaczy, ze za darmo dam po sobie jezdzic albo sie dac oczerniac.
Troche tla. Obecnie place 200 PLN co miesiac, zgodnie z umowa rozwodowa, jak tatus chcial ( skoro mu tak pasowalo, to wszelkie kazania na temat wsokosci alimentow mijaja sie z celem). Bylo 350, poki macocha mnie nie vrqila, ale na 350 byla umowa ustna I nic na papierze. Od stycznia zeszlego roku te 150 laduje na moim polskim koncie. Corka nie chciala zakladac konta w banku, wiec kasa jest na moim koncie. Powiedzialam jej w lipcu, ze jesli bedzie potrzebowac na podreczniki, to moze sie przejchac do mojej mamy I moja mama jej kase da, a corka ma podpisac mamie kwitek, ze kase wziela ( Zasada PZU- przezorny zawsze ubezpieczony). Stoczylam wojen z corka o te kwitki w lipcu, mowiac jej spokojnie I ze lzami w oczach, ze moze mi te kwitki nie beda nigdy w zyciu potrzebne, ale w obecnej sytuacji ja musze miec papier w razie ewentualnej sprawy sadowej. W koncu corka niechetnie sie zgodzila.

Niby to mialo byc tez jej kieszonkowe w liceum. Tlumaczylam, ze bedzie miec troche wlasnych srodkow na imprezy, kosmetyki, takie tam... Ale teraz tak sobie mysle, zeby nie bylo czegos takiego, ze ja tu ustepuje, daje kase, a mala siksa bedzie miec wrazenie, ze chocby nie wiem, jak po mnie jezdzila, to mama kase I tak da. Nie chce miec drugiej macochy. Niby sie dzis ze na pogodzila, ale moze chwilowo, jak cos chce, to niech dzwoni do mnie? Ja w koncu tez jej moge ksiazki przez internet kupic, a jeszcze bede miec potwierdzenia transakcji na koncie. Jak utrzymac tu rownowage?

McMiodek, ten Twoj miod chyba porzadnie skwasnial. Nastepna osoba, ktora mysli, ze jestem Downem. Dorownalas macosze poziomem , czyli poziomem zerowym.

“Fiut ojciec i cipa macocha... masakra, jak tak można w ogóle mówić?”- Przeciez ja ich tak nie okreslam w jej obecnosci ani tak o nich do niej nie pisze. Tak pisze do tausia-hipokryty. Tak ich okreslam, jak na to zasluguja, wedle zaslug w stosunku do mnie. Nie neguje tego,z e corke wychowali- ja okreslam ich na podstawie tego, jak sie zachowuja w stosunku do mnie, a poza tym alienacja rodzicielska przez nich stosowana nie sprawia, zebym zmienila o nich zdanie. Pudlo, pudlo I jescze raz pudlo.

Nie znam Twojego ojca, ale ja mam sumienie czyste- ja zawsze robilam tyle, ile w danym momemncie moglam, a robilam naprawde sporo I wytrzymywalam dla dobra dziecka naprawde sporo. Kazdy przypadek jest inny, wiec poki nie opowiesz w najmniejszych szczegolach swojej historii, to nie masz zadnego prawa mnie z nim porownywac. Pudlo, pudlo I jeszcze raz pudlo.

“A jeśli chodzi o Polskę, to proszę o więcej szacunku” – never  Wyje ze smiechu. Kazdy ma prawo do wlasnej opinii o tym kraju, a Ty nie jestes komunistycznym cenzorem, wiec nie mam zamiaru sie zastosowac do tej prosby Znowu pudlo. Na tym polega demokracja. Ja Ci nei mowie, co masz sadzic o Polsce, wiec nie zastosuje sie do tej prosby. Te Twoje naboje to jakies slepaki, a strzelba to chyba zardzewiala.

A Polandia niedlugo dzieki PiSlamowi przyjmie nazwe kato-taliban, bo wszyscy na to pozwalaja. Chcesz wiecej szacunku do Polski- co cos w niej sama zmien na lepsze. Moze polityke zagraniczna? Bo to, co odprawia obecna ekipa rzadzaca, to w oczach swiata wyglada na tragikomedie prowadzaca do autodestrukcji tego kraju. Juz nie wspomne o likwidacji osrodka Towarzystwa Przyjaciol Dzieci do adopcji zagranicznych, likwidowaniu in vitro, etc. To idzie w kierunku kato-talibanu. Szacunek? Smiechu warte.

15

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Płacisz na utrzymanie prawie pełnoletniej, uczącej się w średniej szkole córki 200 zł i uważasz, że oni za to całą rodziną jeżdżą na wczasy zagraniczne? Skąd Ty się urwałaś? big_smile

Nie tylko wychowanie córki zostawiłaś komuś, ale nawet tak podstawowe rzeczy jak zaspokajanie jej potrzeb życiowych. A córka dorasta i nie będzie wiecznie malutkim głupiutkim dzieckiem.

Reszty to mi się nawet komentować nie chce, bo tyle jadu i nienawiści do wszystkich (nie tylko byłego męża i jego żony) się z Ciebie wylewa, że niedobrze się robi. Siedź sobie tam w tej swojej pięknej IRL, a córce w Polandii daj spokój...

16

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Tak czytam...czytam
I jedno pytanie do Autorki.
Dlaczego pomijasz wypowiedzi McMiodek?
Dostajesz opinie z tej drugiej strony-boli?Czy wygodniej udawać,że to niemożliwe?
A o Polandie się nie martw.
Mamy sie tu w miarę dobrze.
Twoja troska nam jest zbędna

17 Ostatnio edytowany przez Mama Emigrantka (2017-09-07 07:03:29)

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
santapietruszka napisał/a:

Reszty to mi się nawet komentować nie chce, bo tyle jadu i nienawiści do wszystkich (nie tylko byłego męża i jego żony) się z Ciebie wylewa, że niedobrze się robi.


Siedź sobie tam w tej swojej pięknej IRL, a córce w Polandii daj spokój...

No coz, a mi sie, pietruszka, robilo niedobrze 11 lat od ich szantazy i ich wrednego traktowania. To zwykla karma- zwracam im to, co sama dostawalam. Powtarzam- nie oceniam ich na podstawie stosunku do corki, tylko stosunku do mnie, ktory byl chory od poczatku. W koncu macocha pierwsze, co powiedziala, a raczej wykrzyczala do mnie, gdy spotkala mnie pierwszy raz w zyciu, to to, ze jestem Hitlerem......I to ma niby byc normalne? No to niech teraz lykaja to, czym mnie sami karmili- za mamusie, za tatusia... Na zdrowie :-).


A co do drugiego zdania- jakbym slyszala bylego ..... Przeciez tak by bylo najlepiej, bo caly czas macosze o to chodzi, o ustanowienie szczesliwego zycia beze mnie w ogole. Byly jeszcze proponowal, ze mam w ogole nie placic i sie od nich odczepic. I myslal, ze ja jestem tak glupia i ograniczona, ze ja na to pojde.

Niestety, bedac kobieta inteligentna na to nie poszlam - dopiero by bylo uzywanie, ze "Twoja matka nawet na Ciebie nie placi, wiec ma totalnie wywalone na Ciebie". Pietruszka, myslac jak byly, sprowadzasz sie do jego poziomu. Tez masz mnie za ograniczonego Downa, ktorym, jak widac, nie jestem. Zamiast przyjac ta, pozal sie Bosche, propozycje nie do odrzucenia, dalej walcze, dalej place i dalej utrzymuje kontakt z corka. A macocha wyje z wscieklosci i dalej podjuza tatusia -hipokryte, bo przeciez w swoim ograniczeniu umyslowym nie jest w stanie zrobic nic wiecej.

Niedoczekanie ich, zebym zostawila corke w spokoju. Po moim trupie. Zostane zadra siedzaca gleboko w ich czterech literach - jedna z tych takich malych vrqwiajacych zadr, ktora ciezko wyciagnac cazkami czy igla.

Ja corce zawsze mowilam, ze ma dobrze ludzi traktowac. I mowilam, ze jesli ktos jest dobry dla Ciebie, to tez badz dobra dla tej osoby. A macocha ma inny system- jesli jest ktos dobry, to wyssij, przezuj, zniszcz i wypluj i wyrzuc do kosza. Wampir emocjonalny inaczej nie potrafi. Pewnego dnia moje dziecko nabierze wiecej doswiadczenia zyciowego i zobaczy, co mialo w domu. W koncu inteligencje dostala po mnie w genach, na szczescie, a nie po wampirze.

Corka zacznie moze randkowac w liceum ( w koncu urode tez ma po mnie, na szczescie, a nie wampirze, a do tego stanowi ladniejsza wersje mnie, wiec powinna byc oblegana) i wtedy naprawde po paru przejsciach z chlopakami zacznie rozumiec to, co spiewa Budka Suflera- ze do tanga trzeba dwojga. W koncu nie tylko ja budowalam relacje z macocha, ale rowniez macocha. I bede w stanie wtedy na spokojnie corce powiedziec, ze wlasnie do tanga trzeba dwojga, ze nie jest nigdy tak, ze jedna osoba jest swieta 9 co probuje macocha wmowic corce obecnie), a druga w 100 procentach " fe i be" i corka zrozumie.

A gdyby do tanga nie trzeba bylo dwojga, to by nie bylo miliona skarg na tym forum na jednostronne na pierwszy rzut oka relacje.......

Nie pomijam wypowiedzi McMiodek- dostalo to odpowiedz. Polandia mi wisi, ja tylko walczylam o prawo do wlasnej opinii, bo mamy demokracje. Komu sie nie podoba moja opinia- niech nie czyta. Proste i logiczne.

Najlatwiej to krytykowac, a ja dalej nie mam wystarczajacej ilosci odpowiedzi na kilka pytan. Pietruszka, juz Cie widze, jak z mila checia ustawiasz mi ten stos kolo lotniska, gdybym ujawnila moje dane osobowe. Moze juz pros ministra Szyszke o cale drewno z wycinanych lasow? Moze Ci akurat da  :-).

18 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-09-07 07:30:32)

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
Mama Emigrantka napisał/a:

A co do drugiego zdania- jakbym slyszala bylego ..... Przeciez tak by bylo najlepiej, bo caly czas macosze o to chodzi, o ustanowienie szczesliwego zycia beze mnie w ogole. Byly jeszcze proponowal, ze mam w ogole nie placic i sie od nich odczepic. I myslal, ze ja jestem tak glupia i ograniczona, ze ja na to pojde.

Niestety, bedac kobieta inteligentna na to nie poszlam - dopiero by bylo uzywanie, ze "Twoja matka nawet na Ciebie nie placi, wiec ma totalnie wywalone na Ciebie". Pietruszka, myslac jak byly, sprowadzasz sie do jego poziomu. Tez masz mnie za ograniczonego Downa, ktorym, jak widac, nie jestem. Zamiast przyjac ta, pozal sie Bosche, propozycje nie do odrzucenia, dalej walcze, dalej place i dalej utrzymuje kontakt z corka. A macocha wyje z wscieklosci i dalej podjuza tatusia -hipokryte, bo przeciez w swoim ograniczeniu umyslowym nie jest w stanie zrobic nic wiecej.

Niedoczekanie ich, zebym zostawila corke w spokoju. Po moim trupie. Zostane zadra siedzaca gleboko w ich czterech literach - jedna z tych takich malych vrqwiajacych zadr, ktora ciezko wyciagnac cazkami czy igla.

Przecież Ty na córkę nie płacisz, rzucasz jakieś ochłapy, a przypisujesz sobie zasługi, jakbyś jej co miesiąc kupowała Windsor wraz z obsługą. Co można kupić za 200 zł, biorąc pod uwagę opłaty typu prąd, woda? Tak, wyobraź sobie, że to też jest kosztem utrzymania dziecka, nie tylko dżinsy, dżinsami dziecko się nie naje, nawet jakby ich było 9 par. Wiedziałaś?
Spokojnie obeszliby się bez tych twoich 2 stówek, stąd te propozycje. Naprawdę by mieli więcej spokoju, gdybyś przestała płacić i się odczepiła, bo Tobie się wydaje, że za 200 zł kupisz sobie nie tylko miłość córki, ale i dobry z nią kontakt... a to nie na tym życie polega. Na razie to Ty tylko wtryniasz się i usiłujesz ustawiać im życie po swojemu, bo wydaje Ci się, że masz do tego jakieś prawo.

Mówię to z pozycji kogoś, kto zna podobną sytuację - matka miała zasądzone alimenty na córkę w wysokości 100 zł i też uważała, że to ciężkie pieniądze są. Córka właśnie w tym roku 18 lat skończyła. I w nosie miała matkę mniej więcej od jakiegoś 10 roku życia, kiedy zaczęła ogarniać wartość pieniędzy i zdawać sobie sprawę, że mama daje jej (lub i nie daje) wyłącznie na skarpetki, nic więcej oprócz przesłuchań, pytań i wpinkalania się w nieswoje sprawy, a wrzeszczy o tym, jakby to była połowa Australii. Dokładnie wtedy zaczęła unikać kontaktów z matką, chociaż nikt jej nie zabraniał, co więcej - była odwożona przez ojca na te spotkania, matka nawet tyłka nie musiała ruszać, dzwoniła tylko, że ona chce kontakt z dzieckiem. I właśnie mniej więcej w tym okresie zaczęła mówić "mamo" do swojej macochy, którą wcześniej nazywała "ciocią". Z początku był podział na mamę M. i mamę A., ostatecznie została tylko jedna mama. Ta, która wstawała do niej w nocy, odwoziła do szkoły, odrabiała z nią lekcje, chodziła z nią na zakupy nie raz na 3 miesiące, ale codziennie, po chleb, ta, która urządzała jej przyjęcia urodzinowe, która mówiła "dzień dobry" jej koleżankom, kiedy przychodziły, ta, która wysłuchiwała opowieści o pierwszych miłościach, o tym, jak się nauczyciele w szkole uwzięli, ta, która goniła po całym mieście za wymarzonym prezentem... I wyobraź sobie, też całą rodziną (jest jeszcze młodszy syn macochy i ojca) jeździli na wycieczki - zagraniczne i nie - i nie robili tego za te łaskawe 100zł, rozdmuchane do granic możliwości.
I wyobraź sobie, że ostatecznie ta córka w ogóle nie ma ochoty utrzymywać z matką kontaktów. I nie jest to winą jej ojca ani macochy. Wprost przeciwnie, nawet nieraz ją namawiali. Po prostu dorosła i zaczęła mieć swoje własne zdanie.

Swoją drogą, wcale się nie dziwię, że macocha nazwała Cię Hitlerem. Może to i obraźliwe, ale mnie się dokładnie tak samo kojarzysz. Mały rozwrzeszczany człowieczek, usiłujący ustawić cały świat pod siebie i z którego wylewa się nienawiść, jak tylko ktoś myśli inaczej niż on.  A teraz możesz się obrazić i wypluć na mnie swój jad, nie rusza mnie to big_smile

19

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

czytam i czytam te Twoje posty, Matko Emigrantko i coraz bardziej niedobrze mi sie robi hmm

i szczerze współczuję Twojej córce... biedna dziewczyna, która musi sie uzerac z dawczynia komorki jajowej
bo matka to na pewno nie jestes hmm
i wcale nawet nie chodzi mi o wyjazd z kraju
wielu ojców wyjeżdża, a nikt im nie mówi, ze porzucili dzieci

chodzi o to, ze kontakt z córką chcesz utrzymywac tylko po to, żeby dokopac byłemu mężowi i jego obecnej zonie
nawet jesli nie nazywasz ich tak jak piszesz przy corce,to uwierz mi - ona swietnie czuje, co o nich sadzisz

a Ty jeszcze dodatkowo stawiasz ją przed wyborem - ona albo oni
masakra
150 zl alimentów? kwitki podpisywane przez corke, ze wziela pieniądze na ksiazki?
chryste...

naprawde z calego serca wspolczuje temu dziecku, na szczęście jak bedzie pelnoletnia to  bedzie w koncu mogla podjąć decyzje o odcieciu sie od takiej toksycznej matki
oby jej sie to udalo, bo naprawde dzieci nie zasluguja na takie traktowanie

cala trojka chce sie Ciebie pozbyc, a Ty uparcie wracasz jak ten zly szeląg i ich dręczysz.
zostaw te dziewczyne w spokoju, niech sobie zyje bez takich toksycznych zagrywek jak funduje jej biologiczna matka

20

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

“a Ty jeszcze dodatkowo stawiasz ją przed wyborem - ona albo oni”

Klamstwo. Nie kaze jej sie buntowac przed nimi, porzucac ich, wybierac miedzy nami. Guzik zrozumialas.

“cala trojka chce sie Ciebie pozbyc, a Ty uparcie wracasz jak ten zly szeląg i ich dręczysz. 
zostaw te dziewczyne w spokoju, niech sobie zyje bez takich toksycznych zagrywek jak funduje jej biologiczna matka”

Ma toksyczna macoche,czego na razie nie widzi, bo macocha mieszkajac z moja corka, manipuluje nia.

“chodzi o to, ze kontakt z córką chcesz utrzymywac tylko po to, żeby dokopac byłemu mężowi i jego obecnej zonie
nawet jesli nie nazywasz ich tak jak piszesz przy corce,to uwierz mi - ona swietnie czuje, co o nich sadzisz”

Wiem, ze czuje, ale tez czuje, co oni sadza o mnie. I w dodatku slyszy niejedno na moj temat klamstwo. Ja jej nie mowie, ze ma myslec to czy tamto na ich temat. Oni tak- alienuja ja ode mnie. Zaiste, bardzo dojrzale... Smiechu warte.

“zostaw te dziewczyne w spokoju, niech sobie zyje bez takich toksycznych zagrywek jak funduje jej biologiczna matka”

To nie ja zafundowalam jej caly cyrk, tylko macocha w zeszlym roku przez fatalne traktowanie mnie. Ty sie stuknij porzadnie w ta swoja lepetyne mlotkiem, to moze Ci sie wlasciwie komorki mozgowe poustawiaja I wroca na wlasciwe miejsce, bo na razie to co piszesz, wyglada na bezmyslny hejterski rozpizdziel. Odciac sie od wlasnego dziecka, ktoremu od malego zawsze poswiecalam wiele uwagi I czasu? Serio? Jakim trzeba byc potworem, by doradzac matce porzucenie dziecka...........

A moze dziecko mimo wszystko tez wyczuwa podskorne, ze jednak mi na niej jakos zalezy? Jednak ze mna wczoraj rozmawiala. Mimo calego balaganu, jaki robi macocha, przyjechala w styczniu sie ze mna zobaczyc na ferie I teraz w lipcu. Gdzies tam jakos jest do mnie przywiazana I ja to sobie cenie ogromnie. I nie zamierzam tego stracic.

Raz jej napisalam, ze nie moze udawac eurosieroty, bo ja o niej nie zapomnialam, gdy wyjechalam. I napisalam jej, ze ona nie musi sie mnie wstydzic (bo mowila, ze jej zrobie obciach), bo nie porzucilam jej jak jakas patologia na smietniku, nei bylam jakas alkoholiczka, ktora sie na niej wyzywala, tylko wychowywalam ja w koncu ponad trzy I pol roku od urodzenia najlepiej, jak moglam, zanim sie rozwiedlismy z jej ojcem. A ze zycie sprawilo, ze sie rozwiedlismy, to nie jej wina.   I ona to wie.
Nie mam zamiaru odciac sie od wlasnej corki. Pewnego dnia bedzie miec dzieci, moje wnuki, I chce miec kontakt wtedy z nimi I byc dla nich dobra babcia.

V, zacznij moze pisac ta petycje do Szyszki o drewno, pomoz pietruszce ustawiac ten stos dla mnie, na pewno Ci podziekuje.  No dalej, inkwizytorko, na co jeszcze czekasz? Nowy dzien wstaje, to do roboty.... raz dwa, raz dwa....

21 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-09-07 08:50:14)

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
Mama Emigrantka napisał/a:

Odciac sie od wlasnego dziecka, ktoremu od malego zawsze poswiecalam wiele uwagi I czasu? Serio?.

Serio? Uwagi i czasu??? Jak na moje oko, to Ty czas i uwagę pożytkujesz na robienie na złość byłemu mężowi i jego żonie. Zamiast wydawać kasę na prawnika, żeby im bardziej dokopać, płać wyższe alimenty.

Dziecko powiedziało, że nie chce, żebyś chodziła do szkoły, bo narobisz obciachu? Sorry, ale to nie wina toksycznej macochy. W pewnym wieku po prostu dzieci uważają obecność rodziców w szkole za obciach, niezależnie od tego, w jakiej rodzinie są chowane. A już zwłaszcza w szkole średniej. Ale skąd Ty to możesz wiedzieć, skoro Ci się wydaje, że córka zawsze będzie tym słodkim 3-letnim dzieckiem, które kiedyś zostawiłaś. To ja Cię uświadomię - dzieci mają to do siebie, że rosną i w pewnym momencie przestają bezkrytycznie przyjmować to, co mówią rodzice, a zaczynają korzystać z własnych obserwacji, żeby wyciągać własne wnioski. Jeśli córka twierdzi, że byłaś dla niej opryskliwa i ją szantażujesz, to ja na podstawie Twoich postów spokojnie mogę określić, że dokładnie tak było - nawet jeśli teoretycznie nie miałaś takiego zamiaru, Ty po prostu tak się zachowujesz, nawet tu, w stosunku do zupełnie nieznajomych Ci osób. A więc nie rób córce siary i nie wpinkalaj się tam, gdzie Cię nikt nie zaprasza.

Cały świat winny, tylko Ty wspaniała. Ta, jasne.

22

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

no niestety, Matko Emigrantko
jeśli tak własnie rozmawiasz z córką, albo z byłym mężem, tudzież jego macochą, to ja się nie dziwię, ze oni nie chcą mieć z Tobą kontaktu

ja też już nie chcę

jak mówiłam, szkoda mi tylko tej biednej dziewczyny, która się miota
a Ty zamiast jej ułatwić życie, to ją męczysz

dla mnie tematu koniec

23

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Nie znajdziesz tutaj zrozumienia, w Polsce facet może dużo więcej niż kobieta. Szczególnie kobieta, która jest tym 2 rodzicem, nie ma zmiłuj się- można ją miłować ile wlezie. Ojciec i macocha twojej córki chcą podkreślić swoją pozycję, zresztą w Polsce jest powszechne poczucie własności wobec wychowywanych dzieci. Żyjesz w innym świecie ale wzorce twojego świata tutaj się nie sprawdzą. Ja wychowałam się z mamą, która na każdym kroku podkreślała jakim fatalnym człowiekiem był/jest mój ojciec. Do pewnego momentu jej wierzyłam i sama extra ograniczałam kontakty z ojcem. Ale przyszło zrozumienie, że potrzebuję również wzoru męskiego i świadomości swojego pochodzenia. Rozumiem cię, wszyscy oczekują, żebyś się odczepila zarazem krytykując cię za bycie złą mamą. Nie jesteś złą mamą, jesteś inną mamą. Twój ex dostał piękny podarunek od życia, mógł być blisko swojej córki w kraju, w którym przyznaje się zazwyczaj opiekę kobiecie.

24

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Matce Emigrantce zazdrość o partnerkę jej byłego męża zaślepiła obiektywne spojrzenie na świat, bo jak to on mogł z kim się związać, powinien cale życie byc sam.

25

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
santapietruszka napisał/a:

Płacisz na utrzymanie prawie pełnoletniej, uczącej się w średniej szkole córki 200 zł i uważasz, że oni za to całą rodziną jeżdżą na wczasy zagraniczne? Skąd Ty się urwałaś? big_smile

Nie tylko wychowanie córki zostawiłaś komuś, ale nawet tak podstawowe rzeczy jak zaspokajanie jej potrzeb życiowych. A córka dorasta i nie będzie wiecznie malutkim głupiutkim dzieckiem.

Reszty to mi się nawet komentować nie chce, bo tyle jadu i nienawiści do wszystkich (nie tylko byłego męża i jego żony) się z Ciebie wylewa, że niedobrze się robi. Siedź sobie tam w tej swojej pięknej IRL, a córce w Polandii daj spokój...

Dokładnie!

Od siebie dodam tylko - wstyd mieć taką matkę.

26

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Tak czytam Ciebie Mamo emigrantko i podobnie  jak Pietruszka potwierdzam. Mi tez przypominasz Hitlera, malego pieniacza  ktory mysli ze swa zaciekloscia i wrzaskiem na kims zrobi wrazenie i ustawi pod swoje widzimisie. Najzabawniejsze jest to ze Ty nas tu oskarzasz o hejt podczas gdy my komentujemy tylko to co sama o sobie chetnie i szczegolowo piszesz natomiast Ty obrazasz tu prawie kazdego wyzywajac od przyglupow i zindoktrynowanych ciemnot mimo ze nie wiesz nic o zadnym z nas. Ot tak dla zasady wiadro pomyj na glowe bo nie glaszczemy Cie po glowce.
Pomijac to wszystko (bo tak naprawde mam gleboko gdzies co mysli o mnie obca kobieta, ktorej sie wydaje ze jak odchowala dziecko do powiedzmy 4 roku zycia to juz ma odfajkowana robote i status super mamy gwarantowany dozywotnio) najbardziej  smutne jest to ze wylazly z Ciebie prawdziwe intencje dla ktorych to wszystko ciagniesz. Tobie nie tyle o dziecko chodzi co o dokopanie exowi i macosze. Masz dzika satysfakcje z tego ze jestes ta zadra w ich tylkach a to ze krzywdzi do Twoje wlasne dziecko masz w 4 literach. Sprawy z kwitowaniem przez corke odbioru pieniedzy na podreczniki nawet nie skomentuje ...

27

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Szkoda, że nie potrafisz pokazać się innym ze zwykłej, ludzkiej strony. Twoje podejście do ludzi jest wprost odrażające.
A o szacunek ja cię tylko poprosiłam, niczego ci nie nakazywałam, więc twoja reakcja na moje posty jest bardzo mocno przesadzona. To wiele mowi o tym, jak wiele potrafisz sobie samej dopowiedzieć, jaką masz skłonność do przesady, oraz o tym, że nie wolno absolutnie niczym urazić szanownej hrabiny, bo oburzy się jak najświętsza dziewica posądzona o cudzołóstwo.
Zawsze starałam się takich ludzi unikać, więc myślę, że nie ma sensu udzielać się w twoim wątku.  Osobom, które nie potrafią przyznać się do błędów i są pozbawione refleksji nad własną osobą po prostu nie da się pomóc.

Jedyna szczęśliwa osobą w tym wszystkim jest prawnik- on jeden ma profity z tego, że trafiła mu się niezrównoważona emocjonalnie klientka.

28 Ostatnio edytowany przez Mama Emigrantka (2017-09-07 13:12:21)

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
Ola_la napisał/a:

Matce Emigrantce zazdrość o partnerkę jej byłego męża zaślepiła obiektywne spojrzenie na świat, bo jak to on mogł z kim się związać, powinien cale życie byc sam.

Najwieksza bzdura, jak slyszalam. Ja sie wrecz ciesze, ze ma taka france, bo ona jest jego Nemezis. Dostal, co chcial, to niech sie teraz z nia meczy i sprzata ten burdel, ktory wszystkim zrobila.

No coz, nie ja jedna nie jestem fanka macochy. Rozmawialam ponownie z byla tesciowa, czyli matka bylego i tak peplalysmy sobie o Alicji, czyli mojej corce, ze zaczyna nowa szkole, zobaczymy jakie bedzie miala towarzystwo, itp. No i powiedzialam, ze Barbie, czyli macocha, powiedziala, ze na Alicje mozna latwo wplynac i ze Alicja jest podatna na wplywy. A ex-tesciowa na to : "Barbie nie jest zadnym psychologiem i ona tam sobie moze gadac". No coz, jakos obecna synowa nie cieszy sie specjalnym powazaniem u swojej tesciowej..... I to nie jest pierwszy raz, kiedy slyszalam krytyczna uwage pod adresem Barbie z ust ex-tesciowej.

A moja ex-tesciowa, babcia Alicji, jest naprawde dobra, ciepla kobieta, ktora bardzo kocha Alicje. Jesli ona kogos nie powaza, to to nie moze byc zadna swieta osoba.

kejt38 napisał/a:

Nie znajdziesz tutaj zrozumienia, w Polsce facet może dużo więcej niż kobieta. Szczególnie kobieta, która jest tym 2 rodzicem, nie ma zmiłuj się- można ją miłować ile wlezie. Ojciec i macocha twojej córki chcą podkreślić swoją pozycję, zresztą w Polsce jest powszechne poczucie własności wobec wychowywanych dzieci. Żyjesz w innym świecie ale wzorce twojego świata tutaj się nie sprawdzą. Ja wychowałam się z mamą, która na każdym kroku podkreślała jakim fatalnym człowiekiem był/jest mój ojciec. Do pewnego momentu jej wierzyłam i sama extra ograniczałam kontakty z ojcem. Ale przyszło zrozumienie, że potrzebuję również wzoru męskiego i świadomości swojego pochodzenia. Rozumiem cię, wszyscy oczekują, żebyś się odczepila zarazem krytykując cię za bycie złą mamą. Nie jesteś złą mamą, jesteś inną mamą. Twój ex dostał piękny podarunek od życia, mógł być blisko swojej córki w kraju, w którym przyznaje się zazwyczaj opiekę kobiecie.

Kejt, dziekuje za ta odrobine zrozumienia w tym oceanie hejterstwa. Mam nadzieje, ze moje dziecko kiedys wszystko zrozumie, jak Ty.

No coz, wiekszosc tych wypowiedzi swiadczy o pogladach tego, kto sie wypowiada, a nie pokazuje, jaka jestem naprawde. Jak to sie ladnie mowi: hejtowac to kazdy glupi potrafi......

Poczekam, az moze sie Random odezwie- ona jedna powiedziala cokolwiek normalnego, bez hejotwania i zadnego slodzenia, tak akurat posrodku. Jedna z niewielu ludzi potrafiacych wydostac sie z mentalnych ograniczen stereotypow.

29

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
Mama Emigrantka napisał/a:
Ola_la napisał/a:

Matce Emigrantce zazdrość o partnerkę jej byłego męża zaślepiła obiektywne spojrzenie na świat, bo jak to on mogł z kim się związać, powinien cale życie byc sam.

Najwieksza bzdura, jak slyszalam. Ja sie wrecz ciesze, ze ma taka france, bo ona jest jego Nemezis.Dostal, co chcial, to neich sie teraz z nia meczy i sprzata ten burdel, ktory wszystkim zrobila.

Ja tam współczuję bardziej Twojemu drugiemu mężowi niż temu pierwszemu big_smile big_smile big_smile

30

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

200 (+ 150) zl na utrzymanie dorastajace corki? To na waciki chyba. A juz ten tekst o wakacjach we Wloszech za pieniadze na podreczniki mnie rozwalil.
Raz jej cos tam powiedzialas w zartach? Czasami wystarczy raz, ale boli do konca zycia.
Ex sie Nemezis trafila? Chyba nie taka znowu ona zla, skoro wychowala Ci corke. Zapewniam Cie, ze ja bym sobie takiego balastu na glowe nie brala.
Jezyk uzywany, z uporem, przez Ciebie swiadczy o Tobie. Chyba jestes tego swiadoma?
Daruj sobie tego prawnika, bo tylko marnujesz pieniadze na niego. Lepiej zaloz jakis fundusz na uniwerek dla dziecka, albo cos w tym rodzaju.

31

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
santapietruszka napisał/a:
Mama Emigrantka napisał/a:
Ola_la napisał/a:

Matce Emigrantce zazdrość o partnerkę jej byłego męża zaślepiła obiektywne spojrzenie na świat, bo jak to on mogł z kim się związać, powinien cale życie byc sam.

Najwieksza bzdura, jak slyszalam. Ja sie wrecz ciesze, ze ma taka france, bo ona jest jego Nemezis.Dostal, co chcial, to neich sie teraz z nia meczy i sprzata ten burdel, ktory wszystkim zrobila.

Ja tam współczuję bardziej Twojemu drugiemu mężowi niż temu pierwszemu big_smile big_smile big_smile

Powiedziala, co wiedziala. Ja dzisiaj z moim mezem wychodze na kolacje swietowac zmiane pracy. Kiedy Ty ze swoim partnerem bylas ostatnio na romantycznej kolacji?

32

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
Mama Emigrantka napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
Mama Emigrantka napisał/a:

Najwieksza bzdura, jak slyszalam. Ja sie wrecz ciesze, ze ma taka france, bo ona jest jego Nemezis.Dostal, co chcial, to neich sie teraz z nia meczy i sprzata ten burdel, ktory wszystkim zrobila.

Ja tam współczuję bardziej Twojemu drugiemu mężowi niż temu pierwszemu big_smile big_smile big_smile

Powiedziala, co wiedziala. Ja dzisiaj z moim mezem wychodze na kolacje swietowac zmiane pracy. Kiedy Ty ze swoim partnerem bylas ostatnio na romantycznej kolacji?

Dziś tylko romantyczna kawa, kolacja będzie w sobotę tongue Jeszcze jakieś pytania? Tylko postaraj się bardziej big_smile

33

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
santapietruszka napisał/a:
Mama Emigrantka napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Ja tam współczuję bardziej Twojemu drugiemu mężowi niż temu pierwszemu big_smile big_smile big_smile

Powiedziala, co wiedziala. Ja dzisiaj z moim mezem wychodze na kolacje swietowac zmiane pracy. Kiedy Ty ze swoim partnerem bylas ostatnio na romantycznej kolacji?

Dziś tylko romantyczna kawa, kolacja będzie w sobotę tongue Jeszcze jakieś pytania? Tylko postaraj się bardziej big_smile

Ciekawe, ile za kolacje zaplaci. Pewnie wiecej, niz wlasnemu dziecku na miesiac daje. A zla macocha pewnie dobrze pieniazki liczy, zeby utrzymac dorastajaca, corke emigrantki. :-D No coz, kazdy ma swoje priorytety.

34

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

O co ten caly wrzask...przecież Autorka nawet nie wie co to naprawdę znaczy- być MATKĄ.
Skąd ma to wiedzieć?Ludzie...
Oby córka miała charakter po tej prawdziwej matce!
A nie po inkubatorze .

35

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

To nie ja zafundowalam jej caly cyrk, tylko macocha w zeszlym roku przez fatalne traktowanie mnie. Ty sie stuknij porzadnie w ta swoja lepetyne mlotkiem, to moze Ci sie wlasciwie komorki mozgowe poustawiaja I wroca na wlasciwe miejsce, bo na razie to co piszesz, wyglada na bezmyslny hejterski rozpizdziel. Odciac sie od wlasnego dziecka, ktoremu od malego zawsze poswiecalam wiele uwagi I czasu? Serio? Jakim trzeba byc potworem, by doradzac matce porzucenie dziecka..........

To jest ten Twój  piękny,poprawny polski język???
Reszty nie będę komentować,wszystko zostało powiedziane... Oczekujesz szacunku od innych a sama go masz?

36

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
jaMajkaa napisał/a:

O co ten caly wrzask...przecież Autorka nawet nie wie co to naprawdę znaczy- być MATKĄ.
Skąd ma to wiedzieć?Ludzie...
Oby córka miała charakter po tej prawdziwej matce!
A nie po inkubatorze .

Nastepna bezmyslna hejterka.... Jak smiesz nazywac mnie inkubatorem, skoro nie oddalam dziecka od razu po urodzeniu do adopcji ani jej nie porzucilam na smietniku?

Charakter i tak corka ma w polowie po ojcu, w polowie po mnie i potrafie rozpoznac, co ma po kim. Plus ma nabyte cechy od macochy. Ale wszystko, co nabyte, mozna zmienic.

Jaka macocha ma gwarancje, ze kiedys moje dziecko nie strzasnie z siebie tego, co od niej nabyla? Zadnej.

A poniewaz moje dziecko ma moje geny, wobec tego jeszcze wiele sie moze wydarzyc. Chwilowo jest jej niby dobrze. Ale kto wie,czy, gdy pojdzie na studia, gdzies zamieszka w akademiku i poczuje powiew wolnosci, nie wypnie sie na cala trojke rodzicow? Bo bedzie miala dosyc wszystkich? Tez tak moze byc. Nikt tego wykluczyc ani przewidziec nie moze.

Ja na razie corce mowilam, by doceniala wysilki wszystkich, kiedy ktos jest dla niej dobry. Nie buntuje jej przeciwko im. Powiedzialam jej nawet, ze pokorne ciele dwie matki ssie.... A moze moje dziecko jest spokojne do czasu? Bo moja ex-tesciowa mowi, ze dziecko jest spokojne, wiec prawdziwy nastoletni bunt jeszcze nie nadszedl. Moze przyjsc teraz, z pojsciem do liceum. A jesli zacznie sie Alicja buntowac sama z siebie u nich w domu, to ja im nie zazdroszcze. Macoche najwyzej dosiegnie jej wlasna karma wtedy, a ja sobie wtedy posiedze i popatrze. I palcem nie kiwne pomoc macosze sie z Alicja uporac. Skoro taka doskonala i wszystkowiedzaca, to niech sobie pozniej sama radzi z moimi genami.....

37 Ostatnio edytowany przez Mama Emigrantka (2017-09-07 14:54:38)

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
diana45 napisał/a:

To nie ja zafundowalam jej caly cyrk, tylko macocha w zeszlym roku przez fatalne traktowanie mnie. Ty sie stuknij porzadnie w ta swoja lepetyne mlotkiem, to moze Ci sie wlasciwie komorki mozgowe poustawiaja I wroca na wlasciwe miejsce, bo na razie to co piszesz, wyglada na bezmyslny hejterski rozpizdziel. Odciac sie od wlasnego dziecka, ktoremu od malego zawsze poswiecalam wiele uwagi I czasu? Serio? Jakim trzeba byc potworem, by doradzac matce porzucenie dziecka..........

To jest ten Twój  piękny,poprawny polski język???
Reszty nie będę komentować,wszystko zostało powiedziane... Oczekujesz szacunku od innych a sama go masz?

Tak jak sie ludzie odnosza do mnie, tak ja sie odnosze do nich. Co daja, to dostaje. To jest fair. Proste i logiczne.

Ludzie sie najbardziej oburzaja, gdy zaczynaja byc traktowani tak, jak sami innych traktuja. Jesli ktos zaczyna mnie hejtowac, musi byc przygotowany na to, ze ten hejt mu wloze tam, skad wyszedl-  z powrotem do geby. Proste.

38

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Wyborne. Nie mozna Cie nazywac inkubatorem bo cyt: nie oddalas dziecka do adopcji ZARAZ po urodzeniu. lol
Nie no za te 4 lata to Ci sie wrecz pomnik nalezy i dedykacja w koncercie zyczen.
A tak powaznie. Jesli corka ma zaiste Twoje geny to gdy dojrzeje zrobi dokladnie to co Ty...odstawi Cie calkiem od swojego zycia. Juz dzis utrzymuje kontakt z Toba bo jest do tego przymuszana przez Ciebie i zapewne ex meza ktory nie chce by wyszlo ze moze ja buntuje ale nie wynika to kompletnie z potrzeby jej serca. Ty to doskonale wiesz. To jest Twoja najwieksza kara i to jest fakt. Chcesz to nazywaj to zlozeczeniem i hejtem ale siebie samen nie oszukasz.

39

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Tak jak sie ludzie odnosza do mnie, tak ja sie odnosze do nich. Co daja, to dostaje. To jest fair. Proste i logiczne.[/quote 

To nie jest fair.Obrażasz prawie wszystkich,dajesz sobie takie prawo. Dlaczego inni nie mogą wypowiadać swojego zdania? 
Twoja pewność siebie i pycha jest porażająca...

40 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-09-07 15:32:38)

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
Mama Emigrantka napisał/a:

Jak smiesz nazywac mnie inkubatorem, skoro nie oddalam dziecka od razu po urodzeniu do adopcji ani jej nie porzucilam na smietniku?

Dobre, dobre big_smile A Ty jak śmiesz nazywać macochę swojego dziecka macochą, skoro to ona jest dłużej prawdziwą matką tego dziecka niż Ty?

Dajesz to, co dostajesz... hm, ja bym odwrotnie powiedziała. Dostałaś to, z czym przyszłaś na forum, tylko w nieco łagodniejszej postaci. Ty plujesz smoczym jadem, a od nas dostałaś odrobinę złośliwości i krytyki. Może warto zastanowić się, dlaczego cała reszta świata uważa inaczej niż Ty? Wiesz, na zasadzie "jeśli 100 osób mówi ci, że jesteś pijany...". Ale Ty pewnie jesteś tak zapatrzona w siebie, że tego nie potrafisz.

Nadal czekam na kolejne pytania do mnie z Twojej strony, tylko naprawdę, błagam, wysil się bardziej, bo byle czym mnie nie ugryziesz big_smile Pokaż nam, co naprawdę potrafisz big_smile
P.S. Twoim pytaniem o romantyczną kolację - i zarazem chwaleniem się swoją - pokazałaś dno - pokazałaś, co Tobą tak naprawdę kieruje w życiu. Egoizm, zawiść, pycha - to najłagodniejsze określenia. Nie wspominając o tym, o czym ktoś już nadmienił. Kolacja pewnie kosztuje więcej niż to, co łaskawie rzucasz na utrzymanie córki na cały miesiąc.

I zastanów się, czy to, że córka odwraca się od Ciebie to przypadkiem nie jest ta karma, której powrotu życzyłaś od swoich pierwszych postów na forum byłemu mężowi i jego żonie... ja Ci już napisałam w którymś wątku, żebyś się nie zdziwiła, jeśli ta karma jednak najpierw będzie wolała wrócić do Ciebie...

41

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

To już jest kolejny temat dotyczący tych samych problemów. Wątek jest rozbudowany, więc nie będę go zamykać, ale bardzo proszę, abyś w przyszłości nie zakładała kolejnego tematu, a kontynuowała wcześniej założony.
Z pozdrowieniami, Olinka

42

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
santapietruszka napisał/a:
Mama Emigrantka napisał/a:

Jak smiesz nazywac mnie inkubatorem, skoro nie oddalam dziecka od razu po urodzeniu do adopcji ani jej nie porzucilam na smietniku?

Dobre, dobre big_smile A Ty jak śmiesz nazywać macochę swojego dziecka macochą, skoro to ona jest dłużej prawdziwą matką tego dziecka niż Ty?

Dajesz to, co dostajesz... hm, ja bym odwrotnie powiedziała. Dostałaś to, z czym przyszłaś na forum, tylko w nieco łagodniejszej postaci. Ty plujesz smoczym jadem, a od nas dostałaś odrobinę złośliwości i krytyki. Może warto zastanowić się, dlaczego cała reszta świata uważa inaczej niż Ty? Wiesz, na zasadzie "jeśli 100 osób mówi ci, że jesteś pijany...". Ale Ty pewnie jesteś tak zapatrzona w siebie, że tego nie potrafisz.

Nadal czekam na kolejne pytania do mnie z Twojej strony, tylko naprawdę, błagam, wysil się bardziej, bo byle czym mnie nie ugryziesz big_smile Pokaż nam, co naprawdę potrafisz big_smile
P.S. Twoim pytaniem o romantyczną kolację - i zarazem chwaleniem się swoją - pokazałaś dno - pokazałaś, co Tobą tak naprawdę kieruje w życiu. Egoizm, zawiść, pycha - to najłagodniejsze określenia. Nie wspominając o tym, o czym ktoś już nadmienił. Kolacja pewnie kosztuje więcej niż to, co łaskawie rzucasz na utrzymanie córki na cały miesiąc.

I zastanów się, czy to, że córka odwraca się od Ciebie to przypadkiem nie jest ta karma, której powrotu życzyłaś od swoich pierwszych postów na forum byłemu mężowi i jego żonie... ja Ci już napisałam w którymś wątku, żebyś się nie zdziwiła, jeśli ta karma jednak najpierw będzie wolała wrócić do Ciebie...

Sprawdzone w innym temacie emigrantki: pobierala child benefit, w ktoryms momencie jej cofneli ze wzgledu na 500+. Jesli pobierala ok. 140 EUR (szybko sprawdzone w google), a placila na dziecko 200 + 150 zl., to wysylala dziecku niewiele wiecej, niz polowe tego, co na nia pobierala. I jeszcze sie "pluje", jak to ona placi na dziecko. Nieciekawa osobka.

43

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Pewnie te romantyczne kolacje też kosztują.Dlatego kwoty przycięte wink

Autorko dlaczego nie dopuszczasz do siebie tego,że postępujesz źle?
Myslisz,że mamy biznes w tym?
Ja sądzę,że od X czasu(w mniej lub bardziej dobitny sposób)ludzie (matki) chcą Tobie tutaj otworzyć oczy.
Masz opinie wielu osób.Te opinie są tak podobne do siebie.A Ty co?
Wolisz atakować.Nie umiesz słuchać ani rozmawiać.
Może stąd te klopoty w komunikacji z Alicją?

Kpisz z nas tutaj w Polsce...to smutne.
Masz się za kogoś lepszego jakościowo.
Ja też mieszkałam blisko 10lat poza granicami kraju.
Wiem jak najeźdźców się tam traktuje.
Cokolwiek nie napiszesz-ja wiem.
Fakt faktem ja byłam tam rozwojowo.Nie wyciągnęłam ani centa pomocy państwowej.
Nie traktowałam tego jak ziemi obiecanej.
Wiem jak Polki się traktuje za granicą.Tym bardziej gdy stworzą związek z tymi co nie są najeźdźcami.
(Nie nie miałam takiego związku)
Tą pogardę którą tam dostajesz kierujesz w naszą stronę.
Może i nie mamy romantycznych kolacji co tydzień etc....
Ale mamy coś czego jeszcze nie rozumiesz.

44

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
diana45 napisał/a:

Tak jak sie ludzie odnosza do mnie, tak ja sie odnosze do nich. Co daja, to dostaje. To jest fair. Proste i logiczne.[/quote 

To nie jest fair.Obrażasz prawie wszystkich,dajesz sobie takie prawo. Dlaczego inni nie mogą wypowiadać swojego zdania? 
Twoja pewność siebie i pycha jest porażająca...

Chwila, ja najpierw zalozylam watek, opisalam sytuacje, po czym ludzie zaczeli na mnie wylewac fale hejtu, bo mam nietypowa sytuacje. Czego Ty ode mnie chcesz? Zebym dala sie zadeptac?

Ja wiem, ze w Polandii bycie pewnym siebie jest odbierane jako pycha i arogancja. Dziewczynkom sie wmawia, ze maja byc grzeczne i oslusze. A potem dziewczynka dorasta i musi sie nauczyc sama sobie radzic i nagle odkrywa, ze gdy jest grzeczna i pokorna, to jej wszyscy wlaza na glowe.

Na kazdym moim watku pisanym  przeze mnie jest fala hejtu, bo bycie innym w Polsce jest grzechem pierworodnym. Dlatego nie bedzie nigdy w pOlandii malzenstw gejowskich na przyklad. Nie mam sie za nikogo lepszego, po prostu jestem inna.

@I zastanów się, czy to, że córka odwraca się od Ciebie to przypadkiem nie jest ta karma, której powrotu życzyłaś od swoich pierwszych postów na forum byłemu mężowi i jego żonie... ja Ci już napisałam w którymś wątku, żebyś się nie zdziwiła, jeśli ta karma jednak najpierw będzie wolała wrócić do Ciebie...@

I jest dokladnie odwrotnie- ja latami zagryzalam zeby i bylam pokorna dla dobra dziecka ponad 11 lat, az w koncu macocha przegiela w zeszlym roku. Ty sie o moja karme nie boj- nauczylam sie swietnie odbijac pileczke dzieki naukom macochy.

"Fakt faktem ja byłam tam rozwojowo.Nie wyciągnęłam ani centa pomocy państwowej."  - chwila, ja pracuje ponad 10 lat tutaj. Wedlug raportu socjalnego brakuje mi niecalego roku do skladek na irlandzka emeryture. Fakty zadaja klam temu, co sugerujsz. Owszem, dwa lata raz bylam na zasilku, ale to do konca nie byl zupelny zasilek, bo zwsze w trudnej sytuacji znajdowalam jakas robote na pol etatu. Sama nie lubie ludzi wykorzystujacych socjal. A ze wzielam child benefit? Dali, to wzielam, To nie zbrodnia.

A poza tym ja zrobilam tu wiecej kursow niz w bylym kraju, wiec sugerowanie, ze sie nie rozwijam, to kolejne pudlo.

O jakiej Ty pogardzie mowisz kierowanej do mnie w IRL? Ze strony polaczkow podpitych na imprezach, bo mi sie zdarzalo odrzucac takie "zaloty"? Nikt mna tu nie gardzi, gdzie mieszkam- ja sobie zyje spokojnie. Szczerze mowiac, ja znam tu tak malo ludzi w tym miasteczku, ze nikt prawie nie wie, ze ja zyje. I niech tak zostanie.

Nie gardze nikim, kto powie cos normalnego. Gardze pustym hejtowaniem. Najpierw wszyscy ida na mnie z widlami i strzelbami jak na kosmite zagrazajacego porzadkowi na planecie, bo jest inny, a potem sie dziwia, ze kosmita zagnany do rowu wyciaga ukryty karabin maszynowy. I mniej wiecej tak ten watek zamiast sie skupic na meritum sprawy wyglada.

Chetnie porozmawiam, jesli ktos cos powie normalnego. Jesli dalej beda same hejty, to niech Olinka zamknie ten watek, bo ja nie mam zamiaru tracic czasu na tego samego pustego hejtu sto razy, a odpisywanie na te hejty tez sobie odpuszcze. Szkoda mi cennego zycia na to.

45

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

O jakim hejcie Ty piszesz  kobieto? Tak jak Ty podkreslasz swoje prawo do wyrazania swoich opinii chociazby o "Polandii" tak kazdy z nas ma prawo do wyrazania swoich opinii na temat Twojego postepowania, ktore sama poddalas ocenie opisujac swoja historie na forum. Dla Ciebie Polandia jest ciemnogrodem  a dla nas Ty wyrodna matka. Proste i logiczne. Niczyja wina ze nie umiesz sie zmierzyc z krytyka a boli Cie ona zapewne bardziej bo w glebi duszy masz potworne wyrzuty sumienia ze zostawilas swoje dziecko i wychowywala je obca kobieta i w swojej glowie oskarzasz siebie o to zapewne kazdego dnia. Trzeba wiec bylo albo zostawic ta sprawe dla siebie i wmawiac sobie ze wszystko zrobilas ok albo piszac tu liczyc sie z tym ze dla wielu kobiet Twoja postawa bedzie jednak niezrozumiala.

46

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
Mama Emigrantka napisał/a:

Ja wiem, ze w Polandii bycie pewnym siebie jest odbierane jako pycha i arogancja.

Nie, to nie w Polandii. To Ty tych rzeczy nie odróżniasz i myślisz, że pewność siebie wyraża się napyskowaniem wszystkim, którzy myślą inaczej.

Szkoda mi cennego zycia na to.

Mojego również na ten wątek, do Ciebie i tak nic nie dotrze.

Bardzo mi tylko szkoda Twojej córki, że musi zmagać się z taką matką. Ale wygląda na to, że ojciec z macochą dają jej dobre wzorce, więc jest dla niej nadzieja smile

47

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Feniks, wlasnie o to chodzi. Czlowiek w dobrej wierze przychodzi na forum z konkretnym problemem,  a poniewaz sytuacja jest inna niz zazwyczaj, to zamiast merytorycznej odpowiedzi, podobnej do postu Random, zaczyna sie wyzywanie mnie od wyrodnych matek I odciaga watek od meritum, zamieniajac go w : ” niech sobie kazdy na niej uzyje” I ludzie sie dziwia, ze nie chce sie dac rozszarpac przez sepy. A z jakiej racji mam na to pozwolic? Moze bym na to pozwolila, gdy mialam 12 lat, bo nie mialam pewnosci siebie wtdy, ale teraz mam 40 I zdazylam jej nabrac, szczegolnie przez ostatnia dekade, kiedy musialam sama ulozyc cale zycie od nowa.

Moja pewnosc siebie wynika z tego, ze w sytuacji, do ktorej zostalam 11 lat temu zmuszona szantazem bylego meza do oddania mu opieki nad dzieckiem, zrobilam wszystko, co moglam I dawalam dziecku, co moglam I wspolpracowalam z macocha, jak moglam, dopoki mnie nie vrqwila w zeszlym roku.

Watpliwosci mialam nieraz, ale zeby sie klocic przed polskim sadem o dziecko ponownie, musialam miec stabilna sytuacje tutaj, zeby pokazac sadowi, ze moge sciagnac dziecko. A poniewaz wiedzialam, ze potrzebowalabym mnostwo kasy na batalie sadowa, bo byly nie oddalby mi latwo dziecka, to musialam poczekac na naprawde stabilna prace. A taka dostalam w 2011. W tym samym roku sie przeprowadzilam do obecnego meza. Wczesniej przechodzilam przez wynajmowane pokoje, rozmaite prace.A wtedy to juz sie urodzil Alicji przyrodni brat. I teraz co- mam im rozwalac rodzine?

Macocha sie wtedy juz uspokoila po komunii Alicji w 2010, potem ich tu zaprosilismy do IRL w 2011 I jakos sie to toczylo w miare spokojnie do zeszlego roku, kiedy sie w macosze ponownie obudzil wampir, gdy zobaczyla moj dom. Ona patrzyla na mnie z gory caly czas jako na cos gorszego, miala mnie zawsze za nic, a w miedzyczasie przez cala dekade ja nabralam pewnosci siebie. I kiedy naprawde powiedziala o prae zdan za duzo, rozpetala sie wojna. Byloby inaczej, gdyby zdania, ktore powiedziala, powiedzial ojciec dziecka- bo on moze mialby je prawo powiedziec. I jeszcze bym go moze wysluchala, bo powiedzialby to spokojnie, bo on raczej jest spokojny. Ale powiedziala ona, a do tego prawa nie miala, bo nie jest strona prawna. I jeszcze wydzierajac sie na mnie. Od pierwszej sekundy, gdy uslyszalam ja w zeszlym roku w sluchawce, byl ton wyzszosci I pretensji, zanim otworzylam buzie. Tak sie rozmawia normalnie z ludzmi? Chwila.

I to bylo jeszcze po mojej wizycie w marcu, gdy bylam u nich w mieszkaniu I byla franca mila jak skowronek I jeszcze pokazywala mi zdjecia swojego psa na Mazurach, ktorego kiedys miala. Ton pretensji nie wynikal z jakiegos mojego bledu wobec dziecka typu: spowodowalam np. przeziebienie u dziecka nieodpowiednim ubraniem czy cos podobnego. Wychodzilam od nich z domu I franca zegnala mnie z usmiechem na twarzy. Ton pretensji wynikal z chciwosci I wrodzonej wredoty macochy.

Mialam sporo watpliwosci, ale czy jest w ogole sens o nich pisac po to, zeby dac komus pozywke do wyzywania sie na mnie?

W Polandii jestem niezrozumialym przez nikogo kosmita, ktorego nalezy zadzgac. Na Wyspach takie sytuacje jak moja sie zdarzaja czesciej. Sama mam kolezanke Portugalke, ktorej corka latami siedziala w Portugalii z babcia, az w koncu po klotni z babcia (babcia juz tez zaczynala sie meczyc wychowywaniem nastolatki) poleciala do matki majac 17 lat I zostala. I moja kolezanka latala tak samo jak ja do corki. I nie uznala mnie za wyrodna matke. Bieda na farmie w Portugalii piszczala, gdy kumpela wylatywala do IRL cos sobie ulozyc, dla siebie I dla dziecka. I co, mialam kolezanke potepiac, bedac w podobnej sytuacji?

Co do Polandii, to owszem, pod wieloma wzgledami zostanie ten kraj dla mnie ciemnogrodem, ale to sie nadaje na osobny watek. Sliczny kraj, ktory nie wykorzystuje w pelni swoich mozliwosci, z wizja glodowej emerytury na starosc, pelen ludzi (nie mowie, ze taki jest kazdy, ale tego typu ludzi w Polandii pelno), ktorzy Cie zjedza I zniszcza, jesli jestes inny albo masz sie nie daj Boze lepiej  od kazdego. A potem to sie przenosi na emigracje.

Ja nie mam tu za duzo polskich znajomych. W ostatniej pracy spotkalam przemile Polki, ale to sa kobiety, ktore rowniez nie lubia takiej typowej polskiej zawisci I potrafia sie cieszyc z czyichs sukcesow. A do tego dwie to sa corki pozostawione przez ojcow, gdy byly male, wiec dla nich postepowanie mojej corki jest niezrozumiale. One same nie mialy dobrej relacji z ojcem, bo tych ojcow poza sporadycznym kontaktem telefonicznym w jednym przypadku nie bylo, a w drugim to nawet tego nie bylo. I teraz taka dorosla kobieta ignorowana przez wlasnego ojca , jedna I druga, nie potrafi zrozumiec mojej corki. Dla nich jest niezrozumiale, dlaczego corka protestuje przeciwko mojemu kontaktowi z jej szkola, zamiast sie cieszyc, ze sie nia interesuje, bo one nie doznal zadnego zainteresowania ze strony drugiego rodzica. Zainteresowanie ze strony drugiego rodzica biologicznego bylo w obu przypadkach zerowe.

A ile jest takich przypadkow w Polsce? Ludzi zlewajacych swoje dzieci, nie majacych z nimi zadnego kontaktu, choc mieszkaja czasem blisko, w tym samym miescie, nie placacych zadnych alimentow...- gdyby ich nie bylo, to nie byloby Funduszu Alimentacyjnego, prawda? Proste I logiczne. Nie przekonacie mnie, ze Polska jest swietym krajem, w ktorem kazdy rodzic jest doskonaly, a ja jedna jestem “be I fe”. Tylko w Polsce przewaznie ojciec odchodzi, a na zachodzie jest rozmaicie. Ojca, ktory zostawia dziecko matce mozna rozgrzeszyc, bo facet, bo to typowe dla faceta, bo czego sie innego mozna spodziewac, bla bla bla. A gdy robi to kobieta, to nalezy ja zmiesc z powierzchni ziemi, bo sie to nie miesci w waskim sterotypie. Pisalam to wszystko na ostatnim watku.

Ja placilam alimenty regularnie, kontaktowalam sie z dzieckiem, staralam sie wspolpracowac z ojcem, jak moglam- robilam wszystko to, czego wielu rozwiedzionych rodzicow w Polsce nie robi. Dlatego jestem tak pewna siebie. A do tego nie ciagalam bylego po sadach, szarpiac sie nim latami I prujac dziecku mozg nieustajaca sprawa rozwodowa, tylko sie rozwiodlam z nim na jednej rozprawie polubownie, z orzekaniem o mojej winie. Ile rodzicow w Polsce rozwodzi sie polubownie? Tak szczerze, bez zadnych nerwow, szarpaniny na sali sadowej latami? Maly procent. Mysmy chcieli dziecku zaoszczedzic piekla sali sadowej. I co, za to tez powinnam zostac potepiona?

Byly mi obiecal, ze bedzie dbac o zdrowie psychiczne dziecka. I robil to do zeszlego roku, do mojej klotni z macocha. A teraz pruja dziecku mozg, czym lamie swoja obietnice. I co, mam nie reagowac? Tak po prostu znosic w pokorze I milczeniu? I jeszcze moze bic poklony przed nimi? Moj jezyk w stosunku do nich jest, jaki jest, bo oni sie tak, a nie inaczej zachowuja. Poki oni nie zmienia zachowania uprawiajac alienacje rodzicielska, poty ja nie zmienie sposobu okreslania ich. Zebym ja zmienila jezyk, jakim ich okreslam, musicie napisac petycje do nich. Proste. Ale to mi zwisa.


“Bardzo mi tylko szkoda Twojej córki, że musi zmagać się z taką matką. Ale wygląda na to, że ojciec z macochą dają jej dobre wzorce, więc jest dla niej nadzieja “ -mowisz dokladnie jak moj byly.

A ja mam nadzieje, ze moja corka przejrzy na oczy, gdy pojdzie na studia I wyniesie sie od nich do akademika, z dala od gniazda szerszeni. I tu pietruszka, jest patowa sytuacja- ja swoje, Ty swoje, podobnie jak moj byly, I sie  w tej sprawie nie dogadamy. Ty masz prawo do swojej opinii, ja mam prawo do swojej opinii I nikt zdania nie zmieni. Zgodzmy sie, ze sie nie zgadzamy. Tyle.

48 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-09-08 07:26:33)

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Tak z góry chciałam przeprosić moderację za post pod postem, ale jakoś w nocy mi się przemyślało parę spraw...

Droga Mamo Emigrantko, dlaczego po romantycznej kolacji z mężem usiadłaś do komputera czy telefonu i wróciłaś na forum, żeby jeszcze czymś obrazić Polandię i jej mieszkańcow? Po romantycznej kolacji powinien nastąpić romantyczny wieczór i gorąca noc... Nie mówię tego złośliwie, czytaj dalej, zanim się odezwiesz.
Piszesz, że taka byłaś ładna i świetna, nauka, studia, nagrody. To zapewne też wielu facetów za Tobą latało, a Ty wybrałaś takiego, w którym Ci coś na tyle nie pasowało, że go zdradziłaś, a potem zostawiłaś (ja już nie pamiętam, czy to on się z Tobą rozwiódł, czy Ty z nim, ale nie ma to znaczenia, chodzi o efekt). Dziecko zostawiłaś z ojcem, ok. Tu nikt nie ma pretensji, tak się zdarza. Mimo świetnego wykształcenia i umiejętności brakowało porządnej pracy i pieniędzy... wyjechałaś. Dalej nikt nie ma o to pretensji ani nikt tego nie krytykuje - takie jest życie i to też się zdarza.
Natomiast to, co było dalej, to ja widzę tak: wcale Ci w tej IRL nie jest tak superancko, jak piszesz. Też nie miałaś pracy, musiałaś siedzieć na zasiłku albo łapać się byle czego, też nie docenili Twojej świetności... Też brakowało kasy, pisałaś o tym w innych wątkach... Wyszłaś za mąż - chyba nie do końca udanie - to właśnie taki wniosek po tej Twojej romantycznej kolacji. Może nie było żadnej kolacji, nie wnikam... Ze znalezieniem partnera też nie miałaś łatwo mimo urody, skoro tak doskonale masz obcykane różne "dating-without-drama" i "mężczyźni kochają zołzy" (to też info z innych wątków).
Cóż, życie - nie wyszło Ci. Jedyne, co Ci zostało, to wmówienie sobie i otoczeniu, że chociaż dobrą matką jesteś. Tu błąd - akurat nie jesteś, bo zabierasz się do tego od d... strony... Mogłabyś być - ale ponieważ jesteś rozgoryczona tym, że Twoje życie nie wygląda tak, jakbyś naprawdę chciała, uparcie trzymasz się tej jednej "deski ratunku" - przynajmniej w tym jestem dobra i nie wmówicie mi, że czarne jest czarne, a białe jest białe...
Nazywasz to pewnością siebie, a według mnie przemawia przez Ciebie gorycz i kompleksy... Zioniesz nienawiścią do byłego męża i jego żony, bo im zazdrościsz. Im się udało, są ze sobą, finansowo sobie radzą, a na dodatek - według Ciebie - zabierają Ci córkę... A to przecież Ty byłaś taka świetna, więc dlaczego oni mają lepiej???
To nie tak, moja droga. Gdybyś usiadła spokojnie, może nawet z winem, w wygodnym fotelu, wszystko przemyślała, może nawet popłakała sobie - i przestała udawać, że jesteś taka wspaniała i wszystko jest ładne i piękne - byłoby Ci znacznie prościej. Gdybyś przyznała, chociaż sama przed sobą, że Twoje życie wcale nie jest takie fajne, jak nam tu opisujesz, a te pomyje na "Polandię", które nam tu wywalasz, służą do wmówienia samej sobie, że niemożliwe, żeby ktoś miał lepiej niż ja... To byłabyś znacznie sympatyczniejsza, łatwiej by nam się było dogadać, łatwiej byłoby Ci przyjąć do wiadomości pewne porady - łatwiej dogadać się z córką... Gdybyś tak pod maską tej "pewności siebie" nie ukrywała tego, co pewnie doskonale wiesz, tylko tak trudno Ci przyznać, że nie do końca jesteś taka świetna...
Cóż, to od Ciebie zależy, jakiego wyboru dokonujesz. To od Ciebie zależy, czy będziesz wolała do końca życia udawać kogoś innego i koloryzować rzeczywistość. Wychodzi na to, że Twoje wybory dotychczas nie były zbyt udane - więc może sobie to przemyśl? Jeszcze zdążysz. Zdążysz nawiązać kontakt z córką - ale nie na tej zasadzie, jak robiłaś to do tej pory. Musisz po prostu zostać prawdziwym człowiekiem, a nie człowiekiem ze swoich wyobrażeń. Mimo całej złośliwości, jaką mnie - i nie tylko mnie - tu obdarzyłaś - życzę Ci powodzenia smile

A teraz możesz na mnie wylać wiadro pomyj big_smile

49

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Niedobrze sie robi jak sie ten watek czyta.

Mamo Emigrantko, jezeli tak odnosisz sie do wlasnej corki jak do kompletnie anonimowych ludzi z forum, to bardzo jej wspolczuje. Absolutnie jestes opryskliwa, a do tego jeszcze egoistyczna, protekcjonalna, arogancka i po prostu nieprzyjemna. Dziecko traktujesz wylacznie jako narzedzie do dowalania bylemu mezowi (tak na marginesie, nawet nie chce mi sie dywagowac na temat tego jak pokrecona musi byc kobieta, ktora nawet po 11 latach nie potrafi odpuscic), lub jako forme dowartosciowania sie.

Na Twoim miejscu zastanowilabym sie nad tym, dlaczego jestes tak zgorzkniala i zawistna wzgledem calego swiata. Bo napewno nie z powodu bycia szczesliwa osoba.

50 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2017-09-08 08:22:19)

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Mamo Emigrantko tu nie o polaczkowata zawisc i hejt chodzi. Wiesz czemu tak trudno jest z Toba porozmawiac normalnie i pochylic sie z empatia nad Twoim problemem? Bo brak Ci chociaz krztyny refleksji nad soba. Nigdzie nie napisalas ani razu ze masz swadomosc ze poleglas jako matka, ze popelnilas wiele bledow. Wkolo butnie powtarzasz ze nie masz sobie nic do zarzucenia w tej mierze. Serio?? Naprawde z reka na sercu uwazasz ze przezzdrade i rozwod nie ponioslas porazki jako matka rozwalajac dziecku rodzine? Serio nie uwazasz ze oddajac dziecko mezowi nie poleglas jako matka?(nie wiem czym Cie szantazowal ale musial byc to chyba pistolet przy skroni) Serio uwazasz ze nie bylo bledem wyjezdzac na dodatek z kraju? Bo ja bym wolala biedowac ale chociaz miec mozliwosc czestego moze nawet  codziennego kontaktu z corka  a Ty wyjezdzajac sama  sobie ten kontakt ograniczylas do sporadycznego. Pol biedy gdyby to byla nastolatka ale Ty zostawilas kilkulenie dziecko ktore nawet slabo o ile wogole pamieta te 3 lata  Toba ktore tak ciagle podkresasz. Serio uwazasz ze nie oddajac dziecku calej kwoty pieniedzy,ktora na nie a nie na siebie dostajesz jest ok? Tak z punktu widzenia  nie wyroku sadu tylko zwyklej l8udzkiej przyzwoitosci? Czy naprawde uwazasz ze macocha zazdrosci Ci chaty? A  moze ma prawo  byc rozgoryczona bo cale lata ja karmilas gadka ze Ciebie naprawde  nie stac.na placenie wiecej a rzeczywistosc pokazala co innego. Na dodatek Tobie wolno placic grosze i mieszkac w komforcie a ona ma obowiazek utrzymywac Twoje dziecko a na wakacje jechac  najlepiej do barakow  a nie sie zagranicy zachciewa.
Gdybys to wszystko uczciwie przemyslala sama to moze byloby inaczej. Nie chodzi o to bys przed nami glowe popiolem posypywala i sie płaszczyla a my Ci laskawie poradzimy. Chodzi o to ze nikt nie rozwiazal jeszcze swych problemow nie szukajac ich zrodla chociaz po czesci w sobie.

51

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

“Po romantycznej kolacji powinien nastąpić romantyczny wieczór i gorąca noc... “

Maz zlapal lekkie przeziebienie- glowa juz go od rana bolala, cale cialo, wiec pol dnia, zanim poszlismy do kina, przelezal. Zaproponowalam, ze przeozymy kino na jutro, ale seans dzis jest w srodku dnia. Wylezal, wzial paracetamol I poszlismy do kina. Chory facet to zmierzly facet, wiec trudno, zebym sie zabierala za meza, gdy jeczy, ze go wszystko boli. O moje wspolzyce, pietruszka sie nie martw- rano za pare godzin wstanie, to sie za niego zabiore, gdy bedzie w lepszej formie :-). Zjem sobie go na sniadanie :-)))). I pietruszka, mylisz sie co do mojego malzenstwa- ja wyszlam za naprawde dobrego czlowieka, ktorego bardzo szanuje i bardzo kocham. Jemu po prostu chce byc wierna. Dla pierwszego meza po pewnym czsie przestalo mi sie chciec, wiec sie rozwiodlam. Dla obecnego po prostu mi sie chce byc lojalna.

“Cóż, życie - nie wyszło Ci” - Naprawde? Wlasnie zmieniam prace I zaczynam jutro. I bede prowadzic kafejke, dzieki czmu nabiore kierowniczego doswiadczenia, ktore mi sie przyda, gdy sie znowu przeprowadze do miasta. I ciesze sie na jutrzejszy dzien.
Zyskalam wspanialych przyjaciol w IRL, ktorzy sa dla mnie jak rodzina.
Mam stabilne zycie, dach nad glowa, perspektywe pozbycia sie niedlugo kredytu hipotecznego, gdy tylko sprzedamy dom na wsi (agent nieruchomosci ma przyprowadzic niedlugo trzy pary zainteresowane naszym domem) I przeprowadzimy sie do miasta. Kto by tego nie chcial- zamiast wydawac na hipoteke, miec to w kieszeni  plus wlasny kat.

“Jedyne, co Ci zostało, to wmówienie sobie i otoczeniu, że chociaż dobrą matką jesteś.”

To nie jest jedyne, co mi zostalo. Tu sie strasznie mylisz. Ja mam bardzo pozytywne obecnie zycie w IRL, dlatego tak mnie denerwuja te problemy w Polsce. Gdy juz mi sie tu zaczyna ukladac fajnie, to zwsze sie w Polsce cos spitoli. Sa po prostu czyms, czego chetnie sie bym pozbyla- ostatnia chmura na moim blekitnym horyzoncie. I nie moge sie jej pozbyc z uwagi na zachowanie bylego.

“Zioniesz nienawiścią do byłego męża i jego żony, bo im zazdrościsz. Im się udało, są ze sobą, finansowo sobie radzą, a na dodatek - według Ciebie - zabierają Ci córkę... A to przecież Ty byłaś taka świetna, więc dlaczego oni mają lepiej???”

No moze troche tak jest. Powiem tak – oszczedzalismy na depozyt na wspolne mieszkanie, gdy bylam z pierwszym mezem, ale poniewaz on to oszczedzal na wlasnym koncie, a nie na wspolnym koncie, ktorego nie bylo, wiec w momencie rozwodu te osczednosci mial on. Przez poltora ostatniego roku blagalam go, zebysmy sie wyniesli od mojej mamy I cos wynajeli, a on ciagle: nie nie I nie I wolal kazania mi na temat siostry prawic zamiast cos wynajac, bysmy mogl sprawdzic, jak dziala nasze malzenstwo, gdy jestesmy sami. A potem nastapil rozwod, ona zabral te NASZE OSZCZEDNOSCI po wygodnym zyciu u mojej mamy, gdy ja wydawalam cala wyplate na rachunki nasze I dawalam mamie kase I kupil mieszkanie po moim wyniesieniu sie z domu rodzinnego. Oczywiscie, ze  mnie trafil ciezki szlag. Kogo by nie trafil?

On od razu zalapal prace w panstwowej firmie od poniedzialku do piatku, taka, o jaka mi cale zycie chodzi. Probowalam zmienic to daremne nauczanie w szkole na prace biurowa w Polsce, ale to bylo bledne kolo. Nie masz doswiadczenia, to nikt Ci go nie da. To wyjechalam. A tutaj musialam odrobic najpierw panszczyzne na sklepach, zanim dostalam prace umyslowa, wiec mialam troche pod gorke, zanim zalapalam prace przed komputerem, kotra mi pasowala lepiej niz praca na kasie. Potem musialam sie wyprowadzic na wies, znowu powrocic do prac fizycznych na zadanie, od przypdaku do przypadku, przejsc przez ostatni rok przez call centre, dojezdzajac do pracy 50 km w jedna strone dziennie I pracujac na zmiany, wiec owszem, czasami mnie wewnetrznie gdzies tam szlag trafial, ze moj byly dostal normalna prace w Polsce, a ja czesto mialam z ta praca pod gorke.  To, co byly dostal w prezencie od polskiej rzeczywistosci przez lut szczescia zaraz po studiach, ja latami musze wypracowywac.  I tylko dzieki pozytywemu nastawieniu ogolnie przetrwalam I nauczylam sie na tyle byc elastyczna I ukladac moje CV na tyle dobrze, ze dostalam obecna prace  u siebie w miasteczku.

I teraz skoncza mi sie dojazdy, bo bede miec prace, do ktorej moge dojsc na piechote. Nawet, gdy oddam auto do mechanika, to nie musze sie martwc, jak dojechac do pracy.  Owszem,bede tez pracowac na zmiany, ale na dojazd do domu o 23 strace 5 minut, a nie 50 I w pierony paliwa. A poza tym na CV juz bede mogla z czystym sumieniem wpisac “supervisor”, starajac sie o nastepna robote po przeprowadzce. A to dla mnie jest bezcenne, bo potem bede mogla startowac na menadzerke. 

Jak widzisz, pietruszka, jestem pozytywna ogolnie I dosc elastyczna. Sen z powiek spedzaja mi jedynie problemy w Polsce. Plakalam nieraz,   z winem I bez, watpliwosci mialam nieraz, ale jakos nie przekonujesz mnie wystarczajaco, bym sie otworzyla, tym bardziej, ze masz myslenie mojego bylego, wiec trudno, bym nie byla ostrozna wobec Ciebie.

Nie jestem zwolenniczka udawania kogokolwiek innego- to domena macochy. Jak internet mowi: wole ludzi, ktorzy maja dwa podbrodki niz dwie twarze. I moje dziecko tez o tym wie. Nigdy niczego przed corka nie udawalam, nigdy jej nie oklamywalam - moze dlatego jeszcze sie do mnie odzywa? Nie ludzilam jej, ze niby jeszcze troche i wroce do Polski... nie robilam czegos takiego. Wszystko zawsze jej wyjasnialam, niczego przed nia nie ukrywalam.

Wiesz, pietruszka, nawet moj byly kiedys powiedzial dawno temu, jakies pare lat wstecz, gdy te nasze wzajemne stosunki z macocha zaczely sie normowac, bo zaszla w ciaze, ze on wie, ze ja kocham Alicje, tylko kocham ja na swoj sposob. Inaczej niz on. Ale to bylo dawno, a teraz sie zamienil w maszynke wykonujaca rozkazy zony. Oczywiscie, ze jestem pelna goryczy, bo mnie ich zachowanie ja wypelnia. Dazylismy wszyscy latami do bycia w miare poukladana rodzina patchworkowa, jak sie to ladnie nazywa, a obecnie jestesmy typowa para po rozwodzie, ktora sie zre straszliwie, czego zawsze chcialam uniknac i zaoszczedzic tych emocji corce.
Trudno, zebym goryczy nie czula.

A obecnie cena, jaka bym musiala zaplacic, by wszystko wrocilo do porzadku, to wrocic pod but macochy pokornie, czego nie zrobie. Zmienilam sie przez dekade, doroslam, nabralam pewnosci siebie i nie jestem ta sama osoba, ktora bylam 11 lat temu. Zreszta, patchwork opieral sie na dyktaturze macochy- ja siedze cicho i spelniam rozkazy. I jak kazdy rezim, runal ten patchwork w proch. macoha roztargala misterne szycie ostatnich 6 lat na strzepy w zeszlym roku. Jedyna osoba, ktora probuje to pozszywac, jest moj prawnik. I to tez dla mnie jest smutne.

Zamiast wylewac wiadro pomyj, ide z powrotem spac, bo mam dzis wolny dzien :-).  Wiecej z tego bede miec pozytku.

52

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Wiesz, emigrantko, Twoim głównym problemem jest to, że nie potrafisz zrozumieć faktu, iż zachowanie Twojej córki i jej nastawienie do Ciebie są konsekwencją Twoich przeszłych decyzji i wyborów. Nie zmienisz tego. Nie ma między Wami tej specyficznej więzi, którą bardzo ciężko jest odbudować i śmiem twierdzić, że z takim nastawieniem jak Twoje jest to wręcz niemożliwe.
To nie hejt - to stwierdzenie faktu.

Gdy miałam 12 lat, matka zostawiła mnie u babci i wyjechała do Niemiec. Do dziś mam żal i choć rozumiem powody, dla których to zrobiła, nie potrafię jej tego wybaczyć. Relacja między nami jest poprawna, ale nigdy nie będzie taka, jaka powinna być między kochającym rodzicem i dzieckiem.

53

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Może dodam swoje dwa słowa.
Nie trzeba wyjeżdżać za granicę na długie lata, by stracić więź ze swoim dzieckiem.
Mój były mąż jest tak zapracowany i zajęty własnym życiem, że znajduje dla córki czas raz na miesiąc, dwa. Minęło ponad 5 lat od rozwodu i niestety czas zrobił swoje. Córka, obecnie 15-latka widuje ojca coraz rzadziej i krócej. Sama z siebie już nie inicjuje z ojcem kontaktu, bo jak twierdzi, nie miałaby o czym z nim rozmawiać.
Sprawy codzienne szkolne, rozterki różne powierza mnie, bo ja jestem obecna w jej życiu. A jak tata zadzwoni raz na jakiś czas, to rozmowa odbywa się na zasadzie odpowiedzi pół sylabami: tak nie, może itp
Także ja się nie dziwie niczemu.

54

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Jesli Cię to pocieszy, to córki w tym wieku potrafia toczyć wojny nawet z najbardziej poświecajacymi sie mamuśkami.
Cokolwiek zdarzyło się w przeszłosci, nie daj sobie wmówić, ze za późno na bycie matką- bo to nieprawda.
Jeszcze wielokrotnie córka bedzie potrzebować Ciebie.
W Twojej sytuacji musisz tez przyjac do wiadomosci, ze nie jesteś jedyną matką i nie toczyć wojen z ojcem i macochą córki.
Oszczędź jej tego- odpuść, wyjdzie Wam na zdrowie wszystkim, a przede wszystkim relacjom z córką.
To na tyle duza dziewczyna, że to Ona moze być źródłem informacji o sobie dla Ciebie, jeśli będziesz mieć jej zaufanie, a nie osoby trzecie.

55

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

No coz, napisze ta moja wielka spowiedz na pewno, tylko nie dzis, bo musze ogarnac dom przed kolejnym tygodniem pracy, tym bardziej, ze beda go ogladac ewentualni kupujacy, wiec musi wszystko blyszczec. Jeszcze musze zrobic obiad i wziac psine na spacer, gdy tylko deszcz przestanie padac- a dzis leje, jakby ktos kurek odkrecil i zostawil.

Po paru przemysleniach, gdy szorowalam lazienke u gory, doszlam do wniosku, ze wole juz wszystko wywalic tu, niz przed ksiedzem- moze w koncu, gdy zejda ze mnie pewne emocje duszone latami, poczuje ulge i w koncu bedzie mi ktos mogl normalnie pomoc. Ksiadz to jedynie wyzwie mnie od szatanow i jeszcze pol lasow w Polsce wytnie, po czym zrobi zbiorke na olej na ten stos :-). Nie przepadam zreszta za instytucja kosciola. Wierze w Boga ogromnie, ale uwazam, ze swiadectwem wiary jest zachowanie czlowieka na co dzien, a nie strojenie sie do kosciola co niedziele. Moja matka tez nie lubi tego czarnego plemienia, a Alicja dwa lata temu opowiadala mi i babci, jak tragicznie sie zachowywal ksiadz na koledzie u nich w domu. Moja corka jest inteligentna, wiec potrafi byc krytyczna, rowniez wobec kosciola i jego slug, i jestem z niej dumna.

Moja przygoda z psychologiem w Polsce w lipcu tego roku to byla kompletna porazka. Trafilam na babke, ktora nie powiedziala mi, ze jest niewidoma. To sie okazalo na miejscu. I pare innych rzeczy, wiec juz sie wiecej nie skontaktowalam z nia. NIe mialam ochoty na terapie pod tytulem "wiodl slepy kulawego"......

Napisze wszystko, tak, jak czulam sie przez te 11 lat. Tylko najpierw musze ogarnac dom, zobaczyc, jak pracuje ( jutro pierwszy dzien w nowej pracy, mam 30 godzin, ale nie znam jeszcze grafika) i gdy wdroze w zycie nowa rutyne, wroce i napisze to moje " W imie Ojca i Syna i Ducha swietego, enter" :-). Jestem zdolna do refleksji, tylko nie w momencie, gdy ktos idzie na mnie z widlami.

Zycze wszystkim milego dnia.

56 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-09-08 14:09:43)

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
Mama Emigrantka napisał/a:

Napisze wszystko, tak, jak czulam sie przez te 11 lat. Tylko najpierw musze ogarnac dom, zobaczyc, jak pracuje ( jutro pierwszy dzien w nowej pracy, mam 30 godzin, ale nie znam jeszcze grafika) i gdy wdroze w zycie nowa rutyne, wroce i napisze to moje " W imie Ojca i Syna i Ducha swietego, enter" :-). Jestem zdolna do refleksji, tylko nie w momencie, gdy ktos idzie na mnie z widlami.

Zycze wszystkim milego dnia.

Cieszę się, Mamo Emigrantko, że będziemy mogły wreszcie normalnie porozmawiać i być może uda nam wspólnie coś Ci doradzić smile

57

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Miło ze trafily do Ciebie sugestie z refleksja:) Poukladaj sobie to na spokojnie w glowie i napisz gdy bedziesz gotowa. Mysle ze i Tobie to byc moze wiele rozjasni jak i nam pomoze wczuc sie w Twoja sytuacje i pomoc.

58

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

Wszystko to co tu się wyprawia przyprawia mnie o mdłości. I zarówno agresywne, wulgarne wypowiedzi autorki wątku, jak i pełne pogardy i oceny wszystkowiedzących forumowiczów. Łatwo oceniać, siedząc z dala, nie? Pewnie, kto nie lubi.

Autorko, jeśli wypowiadasz się do swojej rodziny i do innych ludzi tak jak tutaj, to nie dziw się, że nie chcą mieć z tobą kontaktu. Piszesz tak, że ja mam ochotę zamknąć komputer - pełno w twoich wypowiedziach złości, krzyku, agresji, pretensji itd. I to nie tylko w pierwszym poście. Przyszłaś po to, żeby cię ludzie ocenili (no bo od tego jest forum, uzewnętrzniasz się to licz się z tym, że zostaniesz oceniona po tym, co piszesz), a potem wyzywasz i wyśmiewasz tych, którzy się odzywają. Nie w smak ci inne opinie niż twoja własna, więc je atakujesz w najbardziej beznadziejny sposób, jaki można. Jeśli tak się komunikujesz się światem, to nie dziwne, że świat (czyt. córka, były, macocha córki itd.) komunikują się tak samo. Postaw na autorefleksję i zobacz, jak wyglądają posty tutaj. To nie jest dobry język i konstruktywna rozmowa, a zostało to wywołane twoim postem.

Czego chcesz? Mieć kontakt z córką. Rozpisz sobie, jakie mogą być działania zbliżające cię do tego celu, a jakie mogą być oddalające. Może to da ci do myślenia. Np. Dobre działania: pytanie, czy ma się dobrze; czy ma ochotę się spotkać? Czy wszystko ok? Szanowanie tego, że ona nie chce, żebyś przyszła do szkoły. Jasne opowiadanie o tym, czego byś chciała. SŁUCHANIE tego, czego ona chce. Szanowanie tego, że ona ma te 16 lat, a nie 6. Nie traktowanie ojca i macochy jako wrogów - TO SĄ JEJ NAJBLIŻSZE OSOBY. (Jak chcesz mieć dobry kontakt z kimś, antagonizując bliskich tej osoby??). Nie robienie wojny. Żadne żądania, wymagania, poniżanie, krzyki, użalanie się, tylko jasne komunikaty. Proste komunikaty. Ciągły, DOBRY, ŁAGODNY, PRZYJEMNY kontakt. Powolne włączanie się do jej życia.
Niedobre działania: żądania, wymuszanie pozwolenia, kłótnie z jej ojcem, wojna przy pomocy adwokata, oczekiwanie natychmiastowego otworzenia się córki na marnotrawną matkę, oczekiwanie zrozumienia przez córkę (ha, to nastolatka, nie licz), uważanie, że dziecko ma być "wdzięczne" (lol, za co? to nasz obowiązek, żeby im dać wszystko, więc nie ma tu miejsca na wdzięczność).

I tak dalej. Jestem ciekawa, czy potrafiłabyś sama określić, co będzie dobre dla waszej relacji. Z tego co piszesz, bardzo mało w tym dobra córki, jest dużo za to "ja chcę, ja mam prawo, jak żądam, ja muszę, ja, mi, mnie."a

59

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

"Nie traktowanie ojca i macochy jako wrogów" - jest tylko jeden problem: w ich stosunku do mnie. Lagodna bylam 11 lat i co z tego mam? Gowno.

Co do corki, to jestem gotowa na wiele. Co do nich- to wojna sie nie skonczy, poki beda mnie traktowac jak cos gorszego, co ma cale zycie cierpiec i byc pod ich butem. Do tanga trzeba dwojga i nie ja jedna jestem winna tej wojnie.

60 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2017-09-10 12:47:53)

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
Mama Emigrantka napisał/a:

musze miec jakies nowe zrodlo informacji co do jej postepow w nauce, jej samej, jej zainteresowan, z kim sie  w szkole koleguje, itp. No przeciez mam prawo sie nia interesowac jak normalna matka, no nie?

Masz na myśli "prawo prawne" czy prawo moralne? Bo jeśli chodzi o to pierwsze, to nie masz - masz ograniczone prawa rodzicielskie, to z zasady jest ograniczenie do wyboru szkoły i sposobu leczenia. Szkoła jest wybrana i więcej nic ci do tego.

Moim zdaniem, prawa moralnego również nie masz. Jesteś dla niej obcą osobą, ot taką dalszą krewną, głównie wirtualną. Na dodatek z tego co pamiętam z poprzedniej dyskusji, rżniesz ją na alimentach (Obecnie place 200 PLN - żenująca kwota, a jeszcze pobierasz czy pobierałaś na nią znacznie wyższy irlandzki zasiłek... A wozisz się z tym, a jęczysz jaką to krwawicę ci odbierają). Na dodatek wciąż mieszasz w ich życiu, okazujesz im pogardę - jesteś wysoce toksycznym człowiekiem, a dziecko głupie nie jest.

To twój stosunek do ojca:

Mama Emigrantka napisał/a:

tatus pier...oli mi
kochany tatusiek pitoli
zasraniec
debila tatusia
tausiem francusiem
fiut tatus

Macochy

Mama Emigrantka napisał/a:

macocha suka
tej francy
cipa macocha
Wampir emocjonalny
toksyczna macoche
Barbie

O samej córce:

Mama Emigrantka napisał/a:

ksiezniczke
uwazam wlasna corke za niewdzieczna rozpieszczona sikse, ktora cierpi na syndrom pelnego brzucha I z dobrobytu jej sie w glowie przewraca
mala siksa.

O nich wszystkich:

Mama Emigrantka napisał/a:

Sepy

I twoje motywacje jasno ukazane:

Mama Emigrantka napisał/a:

Moja motywacja do podtrzymywania kontaktu obecnie nie wynika z zachowania corki, tylko z checi bycia zadra w dupie macochy

Mam nadzieję, że córka będzie na tyle mądra, że po osiemnastce ograniczy z tobą kontakty do zera i wreszcie będą mogli żyć spokojnie. A ty pomyśl o zainwestowaniu w swoje zdrowie psychiczne, bo coś ostro jest z tobą nie tak.

61

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
Mama Emigrantka napisał/a:

"Nie traktowanie ojca i macochy jako wrogów" - jest tylko jeden problem: w ich stosunku do mnie. Lagodna bylam 11 lat i co z tego mam? Gowno.

Co do corki, to jestem gotowa na wiele. Co do nich- to wojna sie nie skonczy, poki beda mnie traktowac jak cos gorszego, co ma cale zycie cierpiec i byc pod ich butem. Do tanga trzeba dwojga i nie ja jedna jestem winna tej wojnie.

Prawda, ale ich zachowania nie mozesz kontrolować, nie odpowiadasz za to, jak oni się zachowują. Odpowiadasz tylko za siebie, możesz kontrolować tylko swoje reakcje na nich. Wg mnie najlepsze byłoby zachowanie spokoju, kontakt tylko tyle, ile trzeba i zawsze grzecznie i z szacunkiem - zwłaszcza, że córka to widzi. Jeśli ona zobaczy, że Ty jesteś grzeczna, szanujesz ich, a oni są chamscy i traktują Cię jak gówno, to sama sobie wyrobi odpowiednią opinię, prawda? A na dobrej opinii u córki Ci najbardziej zależy. Byłego i macochę traktuj zachowawczo - chłodno, ale grzecznie i nie więcej kontaktu niż trzeba. Z czasem może też się uspokoją i zaczną lepiej zachowywać.

62

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
EeeTam napisał/a:
Mama Emigrantka napisał/a:

musze miec jakies nowe zrodlo informacji co do jej postepow w nauce, jej samej, jej zainteresowan, z kim sie  w szkole koleguje, itp. No przeciez mam prawo sie nia interesowac jak normalna matka, no nie?

Masz na myśli "prawo prawne" czy prawo moralne? Bo jeśli chodzi o to pierwsze, to nie masz - masz ograniczone prawa rodzicielskie, to z zasady jest ograniczenie do wyboru szkoły i sposobu leczenia. Szkoła jest wybrana i więcej nic ci do tego.

Moim zdaniem, prawa moralnego również nie masz. Jesteś dla niej obcą osobą, ot taką dalszą krewną, głównie wirtualną. Na dodatek z tego co pamiętam z poprzedniej dyskusji, rżniesz ją na alimentach (Obecnie place 200 PLN - żenująca kwota, a jeszcze pobierasz czy pobierałaś na nią znacznie wyższy irlandzki zasiłek... A wozisz się z tym, a jęczysz jaką to krwawicę ci odbierają). Na dodatek wciąż mieszasz w ich życiu, okazujesz im pogardę - jesteś wysoce toksycznym człowiekiem, a dziecko głupie nie jest.

To twój stosunek do ojca:

Mama Emigrantka napisał/a:

tatus pier...oli mi
kochany tatusiek pitoli
zasraniec
debila tatusia
tausiem francusiem
fiut tatus

Macochy

Mama Emigrantka napisał/a:

macocha suka
tej francy
cipa macocha
Wampir emocjonalny
toksyczna macoche
Barbie

O samej córce:

Mama Emigrantka napisał/a:

ksiezniczke
uwazam wlasna corke za niewdzieczna rozpieszczona sikse, ktora cierpi na syndrom pelnego brzucha I z dobrobytu jej sie w glowie przewraca
mala siksa.

O nich wszystkich:

Mama Emigrantka napisał/a:

Sepy

I twoje motywacje jasno ukazane:

Mama Emigrantka napisał/a:

Moja motywacja do podtrzymywania kontaktu obecnie nie wynika z zachowania corki, tylko z checi bycia zadra w dupie macochy

Mam nadzieję, że córka będzie na tyle mądra, że po osiemnastce ograniczy z tobą kontakty do zera i wreszcie będą mogli żyć spokojnie. A ty pomyśl o zainwestowaniu w swoje zdrowie psychiczne, bo coś ostro jest z tobą nie tak.

świetne podsumowanie
oby dziewczyna mimo tego wszystkiego wyrosla na zdrową psychicznie osobę

63

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
_v_ napisał/a:
EeeTam napisał/a:
Mama Emigrantka napisał/a:

musze miec jakies nowe zrodlo informacji co do jej postepow w nauce, jej samej, jej zainteresowan, z kim sie  w szkole koleguje, itp. No przeciez mam prawo sie nia interesowac jak normalna matka, no nie?

Masz na myśli "prawo prawne" czy prawo moralne? Bo jeśli chodzi o to pierwsze, to nie masz - masz ograniczone prawa rodzicielskie, to z zasady jest ograniczenie do wyboru szkoły i sposobu leczenia. Szkoła jest wybrana i więcej nic ci do tego.

Moim zdaniem, prawa moralnego również nie masz. Jesteś dla niej obcą osobą, ot taką dalszą krewną, głównie wirtualną. Na dodatek z tego co pamiętam z poprzedniej dyskusji, rżniesz ją na alimentach (Obecnie place 200 PLN - żenująca kwota, a jeszcze pobierasz czy pobierałaś na nią znacznie wyższy irlandzki zasiłek... A wozisz się z tym, a jęczysz jaką to krwawicę ci odbierają). Na dodatek wciąż mieszasz w ich życiu, okazujesz im pogardę - jesteś wysoce toksycznym człowiekiem, a dziecko głupie nie jest.

To twój stosunek do ojca:

Mama Emigrantka napisał/a:

tatus pier...oli mi
kochany tatusiek pitoli
zasraniec
debila tatusia
tausiem francusiem
fiut tatus

Macochy

Mama Emigrantka napisał/a:

macocha suka
tej francy
cipa macocha
Wampir emocjonalny
toksyczna macoche
Barbie

O samej córce:

Mama Emigrantka napisał/a:

ksiezniczke
uwazam wlasna corke za niewdzieczna rozpieszczona sikse, ktora cierpi na syndrom pelnego brzucha I z dobrobytu jej sie w glowie przewraca
mala siksa.

O nich wszystkich:

Mama Emigrantka napisał/a:

Sepy

I twoje motywacje jasno ukazane:

Mama Emigrantka napisał/a:

Moja motywacja do podtrzymywania kontaktu obecnie nie wynika z zachowania corki, tylko z checi bycia zadra w dupie macochy

Mam nadzieję, że córka będzie na tyle mądra, że po osiemnastce ograniczy z tobą kontakty do zera i wreszcie będą mogli żyć spokojnie. A ty pomyśl o zainwestowaniu w swoje zdrowie psychiczne, bo coś ostro jest z tobą nie tak.

świetne podsumowanie
oby dziewczyna mimo tego wszystkiego wyrosla na zdrową psychicznie osobę

Oby... Ale na pewno jest i będzie jej bardzo ciężko. Opuszczenie przez rodzica zostawia trwałe piętno.

64

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce

“Mam nadzieję, że córka będzie na tyle mądra, że po osiemnastce ograniczy z tobą kontakty do zera i wreszcie będą mogli żyć spokojnie.”

To jest myslenie macochy, toksycznego wampira, ktory od poczatku chcial mnie wyeliminowac z zycia corki.

“A ty pomyśl o zainwestowaniu w swoje zdrowie psychiczne, bo coś ostro jest z tobą nie tak.”

Dokladnie moglabym to samo powiedziec w stosunku do macochy, bo jej stosunek do mnie jest daleki od normalnego. Jej stosunek do mnie jest jak nazisty do Zydow w Auschwitz: co, jeszcze zyje? To trzeba tak dlugo gnebic, az zmieciemy z powierzchni ziemi, prawda? A potem, jak to nazisci mieli w zwyczaju, bedziemy udawac przykladna rodzinke, wspaniala mamusie, itp. A mezowi po cichu wydamy rozkazy uruchomienia kolejnej komory gazowej, tak, zeby dziecko nie slyszalo. Ja wlasnie tak ich odbieram na podstawie ich zachowania do mnie.

“Byłego i macochę traktuj zachowawczo - chłodno, ale grzecznie i nie więcej kontaktu niż trzeba. Z czasem może też się uspokoją i zaczną lepiej zachowywać.”

Bardzo bym chciala do tego punktu dojsc, jednakze najpierw potrzebne jest jakies porozumienie na papierze, a z tym jest problem, I to nie tylko po mojej stronie, jakby chcial caly internet. Nie widze z ich strony, ani moj adwokat, zadnej checi porozumienia sie na jakichkolwiek nowych warunkach, poza zgoda na latanie dziecka do mnie, ktore zakladalyby jakikolwiek kompromis. Do tanga trzeba dwojga.

“Na dodatek wciąż mieszasz w ich życiu,”- serio? Jak ja moge mieszac, bedac tysiace kilometrow od nich? To oni mieszaja w moim zyciu, bo juz rok temu zaczeli dziecko odsuwac ode mnie. A potem sie dziwia, ze mi to nie pasuja I udaja, ze nie mieszaja, kiedy ja mam dowody z dziecka telefonu, ze jest inaczej ( o czym nie wiedza, ze to z telefonu Alicji, bo ja im tego nie powiedzialam, ani Alicji). Skoro ja mam namacalne dowody, ze to oni mieszaja, a nie ja, to niestety, drogi uzytkowniku, nie masz racji.

“okazujesz im pogardę - jesteś wysoce toksycznym człowiekiem, a dziecko głupie nie jest.” -  No coz, macocha gardzila mna 11 lat. A byly pogardza mna rowniez teraz otwarcie- wczesniej sie kamuflowal, zdajac ster w jej rece, grajac wspanialego tatusia, ktory z zona ustala niby wszystko wspolnie ( padlam ze smiechu, gdy zobaczylam to stwierdzenie w jego mailu), a ze ona ma niewyparzona gebe, to juz nie jego problem. Dwie baby jakos sie tam dogadaja.... Uciekl 11 lat temu od odpowiedzialnosci rozmawiania ze mna, schowal sie za jej spodnice I wszedl pod jej pantofel, bo mu tak wygodnie bylo. Zostala jego “karzaca reka sprawiedliwosci” za rozwod I zdrade. A teraz jest obnazony, bo figura macochy zostala odsunieta na bok, bo zrobila sobie szach-mat, wiec teraz na obnazonej szachownicy jest sam. Nie moze sie, biedak, schowac za jej spodnice I musi walczyc sam, sluchajac jej podszeptow zza kulis. O jejku, ale on biedny, nic, tylko wspolczuc.... Ja na pewno wspolczuc mu nie zamierzam. Tchorz niestety, musi sie dogadac ze mna sam. To on jest strona prawna, ojcem dziecka. Macocha prawnie jest dla mnie nikim.

No coz, ze mna jest wszystko w porzadku, a internet probuje ze mnie zrobic wariatke, I do tego toksyczna. Nie wyjdzie Wam to.

Zobaczmy, jak ludzie w tzw. ''realu” reaguja  na ta cudowna parke. Moj obecny maz mial ta watpliwa przyjemnosc ich poznania, a nawet goszczenia ich pod wlasnym dachem w 2011 roku. Byli pod naszym dachem 5 dni. Zapewniam Was, ze moj kochany nie nalezy do fanow macochy. Wytrzymal 5 dni, bo wiedzial, ze to tylko 5 dni, wiec robil dobra mine do zlej gry I wszystko, by sie czuli u nas dobrze. Gd pojechali, to uslyszalam lawine narzekan na ta kobiete, ze jest nie do wytrzymania, dziala na nerwy ( szczegolnei jej piskliwy glosik I falszywy smiech), jej proby nieudolne bycia super-cool, ze jest panikara.... Bylismy razem na plazy I macocha sie trzesla, ze Paulina wchodzila do morza ( 11 lat) przy brzegu I mowilmy o plyciznie na 10 cm, takiej wodzie tuz przy plazy,  mimo ze miala kalosze, a gdy jej synek sie prawie caly zamoczyl przy brzegu, bo tez sobie wesolo skakal przy siostrze,  to juz w ogole wybuchla panika z jej strony. Nawet byly zaczal zartowac, zeby zalagodzic sytuacje. A recznik wzielismy, by bylo sie w co wytrzec, tylko macocha nie wziela ciuchow na zmiane dla malego. . A zapewniam, Was, ze nikt by nie pozwolil, by sie dzieciom stala jakakolwiek krzywda.

Moi znajomi, ktorzy ich w 2011 roku widzieli, rowniez nie zapalali do tej parki sympatia. Byly zrobil troche lepsze wrazenie niz jego zona, bo jest spokojniejszym czlowiekiem, ale jakos tez zostal odebrany srednio, tak na 5 w skali 1-10. Oczywiscie kazdy sprawil, zeby sie dobrze bawili I tak bylo. Ale moi znajomi, ja I moj obecny maz- wszyscy jestesmy wyczuleni na falsz. No wiec wszystkim sie kontrolki czerwone zaswiecily z napisem “falsz”, gdy sie zetkneli z macocha. Ja nikomu nie mowilam, co ma czuc.

Idzmy dalej. Moja   jedna z najlepszych kolezanka z klasy licealnej (ale nie chrzestna Alicji- to inna kolezanka) wyszla za kolege bylego. To byli ci sami znajomi, do ktorych chodzilam z bylym czesto podczas naszego malzenstwa. I teraz tak: moja kumpela znala moja sytuacje rodzinna I nigdy, ale to nigdy mnie nie oceniala, gdy bylysmy same. Natomiast byly, gdy szlismy do nich, zaczynal sie ze mnie nabijac I wysmiewac, jaka to ja jestem niedobra siostra w stosunku do wlasnej siostry. Wyobrazcie sobie, ze idziecie do znajomych dobrze sie bawic, a zamiast tego maz zaczyna bawic sie waszym kosztem, potem sprawia, ze dolacza do tego cale towarzystwo I wszyscy sie dobrze bawia, brechcza ze smiechu,  tylko nie Wy. Takie jazdy robil mi byly I przez miedzy innymi takie jazdy to malzenstwo padlo. Moj obecny maz nigdy by do tego nie dopuscil, bo on zawsze krytykuje swojego kumpla jednego za publiczne wysmiewanie sie z zony....

Ta kumpela, nazwijmy ja Beata, w momencie naszego rozwodu zrobila mi dzika awanture, ze jak ja moge w ogole porzucac takiego fajnego faceta. No to skreslilam kolezanke na wiele lat. Opowiedziala sie, po ktorej jest stronie I nastapila cisza z mojej strony na wiele lat. Chrzestna utrzymywala kontakty ze mna I z ojcem Alicji. Nie wybierala strony, tylko uznala, ze rozwod to nasza sprawa, a ona dalej nas  bedzie wspierac jako rodzicow Alicji. Dlatego byla na komunii Alicji I byla zaproszona chetnie zarowno przeze mnie jak I bylego. Beaty na komunii Alicji nie bylo.

Beata dopiero jakies trzy lata temu zaprosila mnie do siebie do domu, bo chciala ten kontakt odnowic ( mam ja na fejsie I naszej klasie, bo probujemy jakos tam sie trzymac jako klasa) I wysluchala cierpliwie, co mam do powiedzenia na temat rozwodu. I przyznala, ze nie miala pojecia, jak to wszystko wygladalo za zamknietymi drzwiami. I dodala, ze tatus Alicji bardzo sie zmienil pod wplywem macochy. Kiedys facet, ktory jezdzil do ciotki po pieniadze, bo jego matce czasem na zycie brakowalo, facet, ktory od wieku 16 lat musial dorabiac latem, by gdzies pojechac na wakacje, obecnie wypytywal meza Bety, ile zarabia  albo ile tam znajomi ich zarabiaja, upewniajac sie, ze nikomu nie jest lepiej niz jemu.... A sama Barbie ( jak nazwalam macoche wczesniej) zaczela na tyle dzialac Beacie na nerwy, ze Beata przestala ta dwojke zapraszac kolejne 3-4 lata wczesniej, bo sie obydwoje z mezem zmeczyli ta parka.....

Beata miala dosyc piskliwego trajkotania Barbie o tym, jakie to Barbie robi swietne salatki, ak to Barbie robi wszystko najlepiej, gdzie ona to nie pojechala, na co ona to dziecka nie zapisala.. Beata ma corke, notabene, moze rok starsza od synka Barbie I za kazdym razem, gdy Beata np. Zapisywala corke na jakies zajecia, to Barbie musiala Beate przebic I zapisac synka na dwa rodzaje zajec...... Znacie ten typ mamuski? No I Beta I jej maz juz przestali utrzymywac kontakt z Barbie I Kenem, a Beata wrocila do utrzymywania kontaktu ze mna. A na spotkaniu klasowym w zeszlym roku pokazalam Beacie konwersacje miedzy bylym a Alicja z Alicji telefonu- Beata uwierzyc nie mogla w to, co widziala na wlasne oczy, ze Ken sie tak zmienil na gorsze...... Swoja droga, balam sie, ze Beta dostanie zawalu na tym spotkaniu po przeczytaniu tej konwersacji, z ktorej jasno wynikalo, ze tatus pierze dziecku mozg. Ale jesli mam byc do konca szczera, to tak ostroznie utrzymuje kontakt z Beata. Nie ufam jej az tak do konca....

Obecna tesciowa tez nie jest fanka Barbie I Barbie u niej zadnego autorytetu nie ma, bo sie dobra kobieta na tej Barbie poznala. Gdybym byla az taka toksyczna, jak piszecie, to zareczam Wam, ze ex-tesciowa nie utrzymywalaby ze mna kontaktu. I co, wszyscy ludzie w realu sie myla co do macochy, a wszyscy w internecie maja racje? Darujcie sobie ten kit. Bedzie z niego wiekszy pozytek, gdy go zuzyjecie na uszczelnianie okien przed zima. Nie jstem byle Downem, ktoremu mozna wcisnac byle kit, tylko inteligentna kobieta wyczulona na falsz w ludziach.

Moj stosunek do swiata jest odrazajacy.... Naprawde? Zobaczmy. Moja pierwsza zasada to “Zyj I daj zyc innym”. I zgodnie z ta zasada zyje swoim zyciem, starajac sie byc mila dla ludzi, jesli sa dla mnie mili, uprzejma dla tych, ktorych nie znam I nie szkodzic nikomu, kto mi zadnej krzywdy nie wyrzadza.
Nie mam zadnego powodu, dla ktorego nie mialabym ogolnie ludzi szanowac wokol mnie, jezeli oni mnie rowniez szanuja.

I tu jest pies pogrzebany w obecnej sytuacji. Jedyne dwie osoby, do ktorych mam 'odrazajacy stosunek” na skutek ich WLASNYCH dzialan, to osoby, ktore sa rowniez najblizsze mojej corce. Poza nimi nie istnieja zadni ludzie w moim zyciu, ktorych bym nie szanowala. Wypuntkowywanie moich okreslen w stosunku do nich jest plaskie- okreslam kazdego wedle zaslug. Jesli mi nikt nie szkodzi, to nie mam powodu, by mowic o czlowieku zle. Proste I logiczne.

Jesli moge pomoc- pomagam ( vide inne moje posty na forum). Jesli nie jestem w stanie pomoc, to albo nie zabieram glosu, albo mowie otwarcie, ze pomoc w danej sprawie nie moge. Nie trace czasu na skladanie falszywych obietnic. 

W mojej bylej pracy zyskalam nowe kolezanki ( te dwie, ktore sa corkami wychowywanymi bez ojcow I ktore bylyby wdzieczne swoim ojcom za jedna setna tego zainteresowania, ktore ja okazuje corce jako rozwiedziony rodzic) I sa to szczere dwie wspaniala kobiety, ktore sobie bardzo cenie.

Potrafie byc lojalna przyjaciolka, wiec mam oddane grono przyjaciol, ktore o tym wie. Potrafie docenic kazdy gest dobrej woli I pokazac , ze cos doceniam. I tego caly czas corke uczylam, za kazdym razem, gdy ze mna byla, czy to na weekend, czyto na dluzej. Uczylam ja zawswze szacunku dla ludzi, mowilam nieraz, ze ma doceniac najmniejsze gesty dobrej woli innych.

Mam odrazajacy stosunek do corki? No coz, kocham moje dziecko ogromnie, ale mam trzezwe na nia spojrzenie. I to nazywacie zbrodnia? Wiem, ze moje dziecko jest inteligentna, mila dziewczyna, na ogol spokojna, podobnie jak ja, ale znam jej ciemna strone jak malo kto. Nie jestem jedna z tych zaslepionych matek, ktore najpierw siedza nocami, by zarobic druga praca na zachcianki syna, a potem dostaja od tego syna kijem bejsbolowym w leb, gdy nie spelnia kolejnej zachcianki....

Kocham moja corke ogromnie, zawsze sie staralam jej dac, co moglam, ale jesli mi sie cos w jej zachowaniu nie podobalo, to mowilam o tym otwarcie I otwarcie ja tez chwalilam, jesli zrobila cos dobrze. To co, to w imie tego, ze jestem daleko, mam przymykac oczy na kazde jej naganne zachowanie I tlumaczyc to dorastaniem? Ustawic ja na piedestale I wybaczac absolutnie wszystko? To nazywacie odpowiedzialnym rodzicielstwem?

Zawsze wspieralam jej plastyczne zainteresowania, jej zainteresowania manga japonska, chwalilam za kazde osiagniecie, motywowalam, zeby sie rozwijala, zeby nie przestawala rysowac, bylam dumna z jej kazdego rysunku ( jeden mam nawet oprawiony I stoi  na kominku), wiec moje dziecko wie doskonale, ze potrafie ja docenic, gdy robi cos pozytywnego.

Ja obecnie rozmawiam z nia spokojnie. Pochwalilam ja, gdy przyznala sie do bledu ostatnio, po czym sama tez ja przeprosilam za swoj blad. Ja potrafie dziecku pokazac, ze potrafie sie przyznac do bledu I ja za to samo pochwalic.

Moje dziecko przyjechalo tak zatrute negatywna toksyczna energia macochy w zeszlym roku, ze gdy byla u mnie 3 I pol tygodnia, to bylo jej ciezko skorzystac z wielkiego zrodla pozytywnej energii, jakim jest moja psina. Na poczatku dala sie polizac mojej psince, moja sunia merdala ogonem z radosci, gdy zobaczyla Alicje, skakala wokol niej na lozku I do dzis pamietam szczery smiech Alicji, kompletnie niespodziewanie rozbrojonej takim powitaniem ( jedno z najfajniejszych wspomnien zeszlego lata, jakie mam). Chco tak naprawde sunia juz nas witala na dworcu kolejowym, zanim pojechalysmy do domu I siedziala z Alicja z tylu w samochodzie. Ale w domu to psina postanowila zalizac Alicje na smierc :-).  A potem to mialam wrazenie, gdy  wracalam z pracy, a Alicja spedzala caly dzien na wifi (na ktorym oczywiscie nastepowala indoktrynacja na Whatappie przez macoche dzien w dzien) ogladajac filmy, zamiast wziac psine na spacer,  to zaczynaly sie fochy.  Na spacer nigdzie sie dziecku chodzic nie chcialo, ale ja I tak wyciagalam na zewnatrz, ile sie dalo. I tak bylo przez dwa tygodnie Alicji pobytu, dopoki nie zrobilam porzadnej awantury. Dogadzalismy Alicji, jak moglismy z mezem, a  ona ciagle stroila fochy, mimo ze miala wszystko, co chciala u nas.  No to by sie w takim przypadku kazdy zdenerwowal. Alicja sie specjalnie z psina bawic nie chciala, wilkiem patrzyla na mnie bawiaca sie z psem. Psina do niej podchodzila z zabawkami, a Alicja wolala stukac w telefon zamiast dolaczyc do zabawy. Moja psina jest naprawde komiczna I trzeba miec serce z kamienia, zeby sie  nie smiac do rozpuku przy niej- Alicji sie ledwo kaciki ust unosily w usmiechu. Tak byla zatruta przez macoche. Czasami pozwalala na to, zeby w salonie psina sie wdrapala na nia w fotelu I lezaly obydwie razem w fotelu., psina na Alicji. Rok wczesniej Alicja strasznie chciala, bym ja sobie kupila psa. Kupilam psine rok pozniej I Alicja pod koniec pobytu u mnie uznala, ze nie jest gotowa na posiadanie psa, gdyby miala miec tak psa u siebie w bloku. Wiem, ze Alicja kocha zwierzeta- rok wczesniej bralysmy psa od mojej kolezanki, ogromnego husky, I z nim chodzilysmy na spacery po lesie. Tego husky juz nie ma- zostal rozjechany przez auto I nawet Alicja sie zmartwila przez telefon, gdy to uslyszala. Teraz mam wlasna psine. A Alicja sprawiala wrazenie, jakby byla po dziecinnemu o psine zazdrosna. Potem jakby troche jej przeszlo. Generalnie ja doznalam szoku widzac Alicji reakcje na psa. To mi dalo bardzo duzo do myslenia o tym, jaka energia panuje u niej w domu.

Nie napisze wiecej o moich najglebszych uczuciach, poki nie skonczy sie hejt. Pietruszka I Feniks- bardzo bym chciala z Wami pogadac, ale chyba latwiej bedzie przez maila niz przez forum. Jeszcze sie zastanowie, ale na pewno chce pogadac normalnie. Dziekuje Eli210 za normalny post.

65

Odp: corka klamie ojcu o rodzonej matce
Mama Emigrantka napisał/a:

“Mam nadzieję, że córka będzie na tyle mądra, że po osiemnastce ograniczy z tobą kontakty do zera i wreszcie będą mogli żyć spokojnie.”

To jest myslenie macochy, toksycznego wampira, ktory od poczatku chcial mnie wyeliminowac z zycia corki.

“A ty pomyśl o zainwestowaniu w swoje zdrowie psychiczne, bo coś ostro jest z tobą nie tak.”

Dokladnie moglabym to samo powiedziec w stosunku do macochy, bo jej stosunek do mnie jest daleki od normalnego. Jej stosunek do mnie jest jak nazisty do Zydow w Auschwitz: co, jeszcze zyje? To trzeba tak dlugo gnebic, az zmieciemy z powierzchni ziemi, prawda? A potem, jak to nazisci mieli w zwyczaju, bedziemy udawac przykladna rodzinke, wspaniala mamusie, itp. A mezowi po cichu wydamy rozkazy uruchomienia kolejnej komory gazowej, tak, zeby dziecko nie slyszalo. Ja wlasnie tak ich odbieram na podstawie ich zachowania do mnie.

“Byłego i macochę traktuj zachowawczo - chłodno, ale grzecznie i nie więcej kontaktu niż trzeba. Z czasem może też się uspokoją i zaczną lepiej zachowywać.”

Bardzo bym chciala do tego punktu dojsc, jednakze najpierw potrzebne jest jakies porozumienie na papierze, a z tym jest problem, I to nie tylko po mojej stronie, jakby chcial caly internet. Nie widze z ich strony, ani moj adwokat, zadnej checi porozumienia sie na jakichkolwiek nowych warunkach, poza zgoda na latanie dziecka do mnie, ktore zakladalyby jakikolwiek kompromis. Do tanga trzeba dwojga.

“Na dodatek wciąż mieszasz w ich życiu,”- serio? Jak ja moge mieszac, bedac tysiace kilometrow od nich? To oni mieszaja w moim zyciu, bo juz rok temu zaczeli dziecko odsuwac ode mnie. A potem sie dziwia, ze mi to nie pasuja I udaja, ze nie mieszaja, kiedy ja mam dowody z dziecka telefonu, ze jest inaczej ( o czym nie wiedza, ze to z telefonu Alicji, bo ja im tego nie powiedzialam, ani Alicji). Skoro ja mam namacalne dowody, ze to oni mieszaja, a nie ja, to niestety, drogi uzytkowniku, nie masz racji.

“okazujesz im pogardę - jesteś wysoce toksycznym człowiekiem, a dziecko głupie nie jest.” -  No coz, macocha gardzila mna 11 lat. A byly pogardza mna rowniez teraz otwarcie- wczesniej sie kamuflowal, zdajac ster w jej rece, grajac wspanialego tatusia, ktory z zona ustala niby wszystko wspolnie ( padlam ze smiechu, gdy zobaczylam to stwierdzenie w jego mailu), a ze ona ma niewyparzona gebe, to juz nie jego problem. Dwie baby jakos sie tam dogadaja.... Uciekl 11 lat temu od odpowiedzialnosci rozmawiania ze mna, schowal sie za jej spodnice I wszedl pod jej pantofel, bo mu tak wygodnie bylo. Zostala jego “karzaca reka sprawiedliwosci” za rozwod I zdrade. A teraz jest obnazony, bo figura macochy zostala odsunieta na bok, bo zrobila sobie szach-mat, wiec teraz na obnazonej szachownicy jest sam. Nie moze sie, biedak, schowac za jej spodnice I musi walczyc sam, sluchajac jej podszeptow zza kulis. O jejku, ale on biedny, nic, tylko wspolczuc.... Ja na pewno wspolczuc mu nie zamierzam. Tchorz niestety, musi sie dogadac ze mna sam. To on jest strona prawna, ojcem dziecka. Macocha prawnie jest dla mnie nikim.

No coz, ze mna jest wszystko w porzadku, a internet probuje ze mnie zrobic wariatke, I do tego toksyczna. Nie wyjdzie Wam to.

Zobaczmy, jak ludzie w tzw. ''realu” reaguja  na ta cudowna parke. Moj obecny maz mial ta watpliwa przyjemnosc ich poznania, a nawet goszczenia ich pod wlasnym dachem w 2011 roku. Byli pod naszym dachem 5 dni. Zapewniam Was, ze moj kochany nie nalezy do fanow macochy. Wytrzymal 5 dni, bo wiedzial, ze to tylko 5 dni, wiec robil dobra mine do zlej gry I wszystko, by sie czuli u nas dobrze. Gd pojechali, to uslyszalam lawine narzekan na ta kobiete, ze jest nie do wytrzymania, dziala na nerwy ( szczegolnei jej piskliwy glosik I falszywy smiech), jej proby nieudolne bycia super-cool, ze jest panikara.... Bylismy razem na plazy I macocha sie trzesla, ze Paulina wchodzila do morza ( 11 lat) przy brzegu I mowilmy o plyciznie na 10 cm, takiej wodzie tuz przy plazy,  mimo ze miala kalosze, a gdy jej synek sie prawie caly zamoczyl przy brzegu, bo tez sobie wesolo skakal przy siostrze,  to juz w ogole wybuchla panika z jej strony. Nawet byly zaczal zartowac, zeby zalagodzic sytuacje. A recznik wzielismy, by bylo sie w co wytrzec, tylko macocha nie wziela ciuchow na zmiane dla malego. . A zapewniam, Was, ze nikt by nie pozwolil, by sie dzieciom stala jakakolwiek krzywda.

Moi znajomi, ktorzy ich w 2011 roku widzieli, rowniez nie zapalali do tej parki sympatia. Byly zrobil troche lepsze wrazenie niz jego zona, bo jest spokojniejszym czlowiekiem, ale jakos tez zostal odebrany srednio, tak na 5 w skali 1-10. Oczywiscie kazdy sprawil, zeby sie dobrze bawili I tak bylo. Ale moi znajomi, ja I moj obecny maz- wszyscy jestesmy wyczuleni na falsz. No wiec wszystkim sie kontrolki czerwone zaswiecily z napisem “falsz”, gdy sie zetkneli z macocha. Ja nikomu nie mowilam, co ma czuc.

Idzmy dalej. Moja   jedna z najlepszych kolezanka z klasy licealnej (ale nie chrzestna Alicji- to inna kolezanka) wyszla za kolege bylego. To byli ci sami znajomi, do ktorych chodzilam z bylym czesto podczas naszego malzenstwa. I teraz tak: moja kumpela znala moja sytuacje rodzinna I nigdy, ale to nigdy mnie nie oceniala, gdy bylysmy same. Natomiast byly, gdy szlismy do nich, zaczynal sie ze mnie nabijac I wysmiewac, jaka to ja jestem niedobra siostra w stosunku do wlasnej siostry. Wyobrazcie sobie, ze idziecie do znajomych dobrze sie bawic, a zamiast tego maz zaczyna bawic sie waszym kosztem, potem sprawia, ze dolacza do tego cale towarzystwo I wszyscy sie dobrze bawia, brechcza ze smiechu,  tylko nie Wy. Takie jazdy robil mi byly I przez miedzy innymi takie jazdy to malzenstwo padlo. Moj obecny maz nigdy by do tego nie dopuscil, bo on zawsze krytykuje swojego kumpla jednego za publiczne wysmiewanie sie z zony....

Ta kumpela, nazwijmy ja Beata, w momencie naszego rozwodu zrobila mi dzika awanture, ze jak ja moge w ogole porzucac takiego fajnego faceta. No to skreslilam kolezanke na wiele lat. Opowiedziala sie, po ktorej jest stronie I nastapila cisza z mojej strony na wiele lat. Chrzestna utrzymywala kontakty ze mna I z ojcem Alicji. Nie wybierala strony, tylko uznala, ze rozwod to nasza sprawa, a ona dalej nas  bedzie wspierac jako rodzicow Alicji. Dlatego byla na komunii Alicji I byla zaproszona chetnie zarowno przeze mnie jak I bylego. Beaty na komunii Alicji nie bylo.

Beata dopiero jakies trzy lata temu zaprosila mnie do siebie do domu, bo chciala ten kontakt odnowic ( mam ja na fejsie I naszej klasie, bo probujemy jakos tam sie trzymac jako klasa) I wysluchala cierpliwie, co mam do powiedzenia na temat rozwodu. I przyznala, ze nie miala pojecia, jak to wszystko wygladalo za zamknietymi drzwiami. I dodala, ze tatus Alicji bardzo sie zmienil pod wplywem macochy. Kiedys facet, ktory jezdzil do ciotki po pieniadze, bo jego matce czasem na zycie brakowalo, facet, ktory od wieku 16 lat musial dorabiac latem, by gdzies pojechac na wakacje, obecnie wypytywal meza Bety, ile zarabia  albo ile tam znajomi ich zarabiaja, upewniajac sie, ze nikomu nie jest lepiej niz jemu.... A sama Barbie ( jak nazwalam macoche wczesniej) zaczela na tyle dzialac Beacie na nerwy, ze Beata przestala ta dwojke zapraszac kolejne 3-4 lata wczesniej, bo sie obydwoje z mezem zmeczyli ta parka.....

Beata miala dosyc piskliwego trajkotania Barbie o tym, jakie to Barbie robi swietne salatki, ak to Barbie robi wszystko najlepiej, gdzie ona to nie pojechala, na co ona to dziecka nie zapisala.. Beata ma corke, notabene, moze rok starsza od synka Barbie I za kazdym razem, gdy Beata np. Zapisywala corke na jakies zajecia, to Barbie musiala Beate przebic I zapisac synka na dwa rodzaje zajec...... Znacie ten typ mamuski? No I Beta I jej maz juz przestali utrzymywac kontakt z Barbie I Kenem, a Beata wrocila do utrzymywania kontaktu ze mna. A na spotkaniu klasowym w zeszlym roku pokazalam Beacie konwersacje miedzy bylym a Alicja z Alicji telefonu- Beata uwierzyc nie mogla w to, co widziala na wlasne oczy, ze Ken sie tak zmienil na gorsze...... Swoja droga, balam sie, ze Beta dostanie zawalu na tym spotkaniu po przeczytaniu tej konwersacji, z ktorej jasno wynikalo, ze tatus pierze dziecku mozg. Ale jesli mam byc do konca szczera, to tak ostroznie utrzymuje kontakt z Beata. Nie ufam jej az tak do konca....

Obecna tesciowa tez nie jest fanka Barbie I Barbie u niej zadnego autorytetu nie ma, bo sie dobra kobieta na tej Barbie poznala. Gdybym byla az taka toksyczna, jak piszecie, to zareczam Wam, ze ex-tesciowa nie utrzymywalaby ze mna kontaktu. I co, wszyscy ludzie w realu sie myla co do macochy, a wszyscy w internecie maja racje? Darujcie sobie ten kit. Bedzie z niego wiekszy pozytek, gdy go zuzyjecie na uszczelnianie okien przed zima. Nie jstem byle Downem, ktoremu mozna wcisnac byle kit, tylko inteligentna kobieta wyczulona na falsz w ludziach.

Moj stosunek do swiata jest odrazajacy.... Naprawde? Zobaczmy. Moja pierwsza zasada to “Zyj I daj zyc innym”. I zgodnie z ta zasada zyje swoim zyciem, starajac sie byc mila dla ludzi, jesli sa dla mnie mili, uprzejma dla tych, ktorych nie znam I nie szkodzic nikomu, kto mi zadnej krzywdy nie wyrzadza.
Nie mam zadnego powodu, dla ktorego nie mialabym ogolnie ludzi szanowac wokol mnie, jezeli oni mnie rowniez szanuja.

I tu jest pies pogrzebany w obecnej sytuacji. Jedyne dwie osoby, do ktorych mam 'odrazajacy stosunek” na skutek ich WLASNYCH dzialan, to osoby, ktore sa rowniez najblizsze mojej corce. Poza nimi nie istnieja zadni ludzie w moim zyciu, ktorych bym nie szanowala. Wypuntkowywanie moich okreslen w stosunku do nich jest plaskie- okreslam kazdego wedle zaslug. Jesli mi nikt nie szkodzi, to nie mam powodu, by mowic o czlowieku zle. Proste I logiczne.

Jesli moge pomoc- pomagam ( vide inne moje posty na forum). Jesli nie jestem w stanie pomoc, to albo nie zabieram glosu, albo mowie otwarcie, ze pomoc w danej sprawie nie moge. Nie trace czasu na skladanie falszywych obietnic. 

W mojej bylej pracy zyskalam nowe kolezanki ( te dwie, ktore sa corkami wychowywanymi bez ojcow I ktore bylyby wdzieczne swoim ojcom za jedna setna tego zainteresowania, ktore ja okazuje corce jako rozwiedziony rodzic) I sa to szczere dwie wspaniala kobiety, ktore sobie bardzo cenie.

Potrafie byc lojalna przyjaciolka, wiec mam oddane grono przyjaciol, ktore o tym wie. Potrafie docenic kazdy gest dobrej woli I pokazac , ze cos doceniam. I tego caly czas corke uczylam, za kazdym razem, gdy ze mna byla, czy to na weekend, czyto na dluzej. Uczylam ja zawswze szacunku dla ludzi, mowilam nieraz, ze ma doceniac najmniejsze gesty dobrej woli innych.

Mam odrazajacy stosunek do corki? No coz, kocham moje dziecko ogromnie, ale mam trzezwe na nia spojrzenie. I to nazywacie zbrodnia? Wiem, ze moje dziecko jest inteligentna, mila dziewczyna, na ogol spokojna, podobnie jak ja, ale znam jej ciemna strone jak malo kto. Nie jestem jedna z tych zaslepionych matek, ktore najpierw siedza nocami, by zarobic druga praca na zachcianki syna, a potem dostaja od tego syna kijem bejsbolowym w leb, gdy nie spelnia kolejnej zachcianki....

Kocham moja corke ogromnie, zawsze sie staralam jej dac, co moglam, ale jesli mi sie cos w jej zachowaniu nie podobalo, to mowilam o tym otwarcie I otwarcie ja tez chwalilam, jesli zrobila cos dobrze. To co, to w imie tego, ze jestem daleko, mam przymykac oczy na kazde jej naganne zachowanie I tlumaczyc to dorastaniem? Ustawic ja na piedestale I wybaczac absolutnie wszystko? To nazywacie odpowiedzialnym rodzicielstwem?

Zawsze wspieralam jej plastyczne zainteresowania, jej zainteresowania manga japonska, chwalilam za kazde osiagniecie, motywowalam, zeby sie rozwijala, zeby nie przestawala rysowac, bylam dumna z jej kazdego rysunku ( jeden mam nawet oprawiony I stoi  na kominku), wiec moje dziecko wie doskonale, ze potrafie ja docenic, gdy robi cos pozytywnego.

Ja obecnie rozmawiam z nia spokojnie. Pochwalilam ja, gdy przyznala sie do bledu ostatnio, po czym sama tez ja przeprosilam za swoj blad. Ja potrafie dziecku pokazac, ze potrafie sie przyznac do bledu I ja za to samo pochwalic.

Moje dziecko przyjechalo tak zatrute negatywna toksyczna energia macochy w zeszlym roku, ze gdy byla u mnie 3 I pol tygodnia, to bylo jej ciezko skorzystac z wielkiego zrodla pozytywnej energii, jakim jest moja psina. Na poczatku dala sie polizac mojej psince, moja sunia merdala ogonem z radosci, gdy zobaczyla Alicje, skakala wokol niej na lozku I do dzis pamietam szczery smiech Alicji, kompletnie niespodziewanie rozbrojonej takim powitaniem ( jedno z najfajniejszych wspomnien zeszlego lata, jakie mam). Chco tak naprawde sunia juz nas witala na dworcu kolejowym, zanim pojechalysmy do domu I siedziala z Alicja z tylu w samochodzie. Ale w domu to psina postanowila zalizac Alicje na smierc :-).  A potem to mialam wrazenie, gdy  wracalam z pracy, a Alicja spedzala caly dzien na wifi (na ktorym oczywiscie nastepowala indoktrynacja na Whatappie przez macoche dzien w dzien) ogladajac filmy, zamiast wziac psine na spacer,  to zaczynaly sie fochy.  Na spacer nigdzie sie dziecku chodzic nie chcialo, ale ja I tak wyciagalam na zewnatrz, ile sie dalo. I tak bylo przez dwa tygodnie Alicji pobytu, dopoki nie zrobilam porzadnej awantury. Dogadzalismy Alicji, jak moglismy z mezem, a  ona ciagle stroila fochy, mimo ze miala wszystko, co chciala u nas.  No to by sie w takim przypadku kazdy zdenerwowal. Alicja sie specjalnie z psina bawic nie chciala, wilkiem patrzyla na mnie bawiaca sie z psem. Psina do niej podchodzila z zabawkami, a Alicja wolala stukac w telefon zamiast dolaczyc do zabawy. Moja psina jest naprawde komiczna I trzeba miec serce z kamienia, zeby sie  nie smiac do rozpuku przy niej- Alicji sie ledwo kaciki ust unosily w usmiechu. Tak byla zatruta przez macoche. Czasami pozwalala na to, zeby w salonie psina sie wdrapala na nia w fotelu I lezaly obydwie razem w fotelu., psina na Alicji. Rok wczesniej Alicja strasznie chciala, bym ja sobie kupila psa. Kupilam psine rok pozniej I Alicja pod koniec pobytu u mnie uznala, ze nie jest gotowa na posiadanie psa, gdyby miala miec tak psa u siebie w bloku. Wiem, ze Alicja kocha zwierzeta- rok wczesniej bralysmy psa od mojej kolezanki, ogromnego husky, I z nim chodzilysmy na spacery po lesie. Tego husky juz nie ma- zostal rozjechany przez auto I nawet Alicja sie zmartwila przez telefon, gdy to uslyszala. Teraz mam wlasna psine. A Alicja sprawiala wrazenie, jakby byla po dziecinnemu o psine zazdrosna. Potem jakby troche jej przeszlo. Generalnie ja doznalam szoku widzac Alicji reakcje na psa. To mi dalo bardzo duzo do myslenia o tym, jaka energia panuje u niej w domu.

Nie napisze wiecej o moich najglebszych uczuciach, poki nie skonczy sie hejt. Pietruszka I Feniks- bardzo bym chciala z Wami pogadac, ale chyba latwiej bedzie przez maila niz przez forum. Jeszcze sie zastanowie, ale na pewno chce pogadac normalnie. Dziekuje Eli210 za normalny post.

Mamo Emigrantko jesli bedziesz gotowa i zainteresowana rozmowa mailowa to nie ma sprawy.

Posty [ 1 do 65 z 71 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » corka klamie ojcu o rodzonej matce

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024