Wątek dotyczy tzw. pożytecznych kłamstw w przyjaźni. Nie dotyczy oczywiście tych niewinnych kłamstewek typu: a jak mi w nowej fryzurze? wiecie, takie na zasadzie "z dobrego serca, co by nie zrobić przykrości". Chodzi niestety o bardziej poważną kwestię.
Mój przyjaciel ukrywał przede mną swój stan zdrowia. Potem okłamywał przez jakiś czas. Przeszedł b. poważną operację serca, co do której zarzekał się, że nie jest poważna i, że to tak naprawdę o taka tylko tam mała operacyjka, nic pilnego. Kiedy mi powiedział, że miała potrwać od 7 do 10 godzin zaczęłam w końcu coś podejrzewać. Mimo wszystko, mimo moich zapytań i podejrzeń, dalej ustawał jednak przy swoim. Dopiero po operacji wyszło wszystko na jaw kiedy postanowił wysłać mi zdjęcie szwów wzdłuż klatki piersiowej aż po sam pępek. Byłam lekko mówiąc w szoku.
Ale to przecież kłamstwo w dobrej wierze. Ze szlachetnych pobudek, dla dobra innych... I dla mojego dobra. Powinnam więc wybaczyć. Nic się nie stało. Najważniejsze, że mojemu przyjacielowi nic już nie grozi a operacja się udała...I tak w kółko sobie to wszystko powtarzałam. Tylko dla czego czuję się oszukana i pominięta (?). Jakoś mnie jednak to dotknęło. Niestety nie pierwszy raz zostałam okłamana w bardzo ważnej sprawie i przez bardzo ważną dla mnie osobę. Nie wiem czemu ludziom się wydaje, że ukrywając prawdę i kłamiąc nas robią coś dobrego. Dodatkowo kosztem utraty zaufania. Bo jak potem po konfrontacji ufać takiej osobie i mieć pewność czy znowu czegoś bardzo ważnego nie ukryje przed nami albo nie okłamie w innej, ale równie ważnej sprawie? Ja np. kiedy zdiagnozowano mi guza, nie potrafiłam tego ukrywać przed bliskimi, ale nie ważne. Zawsze mi się wydawało, że przyjaźń/inna bliska relacja opiera się na szczerości i obopólnym zaufaniu, a ludzie się potrzebują, wspierają w dobrych i tych trudnych chwilach. Zresztą sama już nie wiem. Zaczynam wątpić czy aby w ogóle mam właściwy obraz przyjaźni. Może niepotrzebnie odczuwam żal w całej tej sytuacji.. Jestem przybita W dodatku nie wytrzymałam i opowiedziałam o tym żalu mojemu przyjacielowi. A teraz jeszcze czuję się winna za to, że się nie powstrzymałam. Mogłam chociaż zaczekać do momentu kiedy do końca wydobrzeje
((