Hej, ten post będzie o mnie.
Prosiłabym Państwa o odpowiedź na moje pytanie, nie osądzanie ale danie mi rad jak mam postępować w przyszłości aby nie popełniać błędów.
Mam 27 lat. Od dwóch lat nie uprawiałam seksu. Pół roku temu wyjechałam za granicę na koniec studiów plus do pracy. Tam poznałam dużo ludzi, podobałam się mężczyznom, nigdy z nikim nie poszłam do łóżka, ale byłam w 'dating game'. Umawiali się ze mną. Chcieli się ze mną spotykać. Nie tylko ja inicjowałam kontakt ale też inni.
W Polsce mogę powiedzieć, że moje chodzenie na 'randki', spotykanie się minęło od kiedy poszłamna studia. Nie będę pisać, że byłam na kobiecym kierunku, ja brzydkie kaczątko dopiero teraz zmieniony w łabędzia. Zawsze byłam kulturalna, miła, normalna ( pisałam o tym post poprzedni) ale też nie ZBYT MIŁA, ZBYT WKURZAJĄCA- jacy bywają tacy ludzie 'szarzy', bez osobowości.
Na studiach na początku nie chciałam mieć chłopaka, imprezowałam dużo, ale nigdy jakoś do nieprzytomności, zawsze miałam ten dystans do alkoholu.
Gdzieś na 3 roku wyjechałam za granicę 1 raz na całe 13 miesięcy i zauważyłam róznicę- o tym też pisałam w porpzednim poście- , że nie muszę być chamską imprezowiczką, nie muszę być 'na topie w grupie' aby ludzie mnie lubili, abym miała znajomych i dobrze się czuła. Mogę być sobą, a ludzie nawet 'popularni' czy 'fajni' z danej grupy się ze mną kolegowali. Chociaż ja nigdy nie generalizowałam i nie oceniałam ludzi pod tym względem. Dla mnie każdy jest taki sam. Może jest to zbyt idealistyczne podejście.
Po powrocie do Polski miałam bardzo złą sytuację z przyjacielem, w którym się zakochałam platonicznie. On mnie nie chciał- bardzo to przeżyłam i się zamknęłam w sobie. Od tamtej pory nie mogę znaleźć sobie kogoś. Miałam później dwa epizody z kolegami, ale widząc, że jeste 'nie AŻ TAK imprezowa', normalna jakby nie chcieli nawet się ze mną spotykać dłużej ( zawsze kilka razy) i tak jakby oni 'mnie żałowali'. Nawet dawali mi rady i mówili że mam być 'najlepsza we wszystkim co robię'. Tak jakbym coś w sobie miała 'słabego' wg nich. że nie chcieli by nawet się ze mną umawiać na seks. Dwa razy doświadczyłam czegoś takiego kiedy facet po prostu albo się rozczula, albo zdejmuje maskę, albo nie wie co robić kiedy ja z nim normalnie rozmawiam. Nie tylko chleję, imprezuję i tanczę- tylko rozmawiam.
Wiem, że pewnie powiedzą Państwo , że może oni byli niedojrzali, ale ja zawsze traktowałam ludzi na równi- moje kolezanki imprezowaly z takimi kolesiami, robiły im na zlosc ( jakos, ja nie wiem jak) emocjonalnie wyczerpywały ich, zaczynały chodzić z kims innym a tacy faceci za nimi biegali.. mimo, ze one mialy facetów.
Nie wiem jak dziewczyny to robią, te moje kolezanki wiem, ze po prostu wtedy kiedy są same, postują po 1000 zdjęc na fb, szamoczą się, okazują ostentacyjnie że są same, pragną atencji, a faceci nawet ci moikoledzy lajkują wszystko, mówią o nich. podbijają dotych dziewczyn.
a ja nadal sama.
mam wrazenie, ze cos ze mną nie tak. ze nie posiadam czegoś w sobie takiego, zeby przyciągnać faceta. ze wszystko się zawsze u mnie dluzy a jak juz do czegos dojdzie to zawsze jest kwas i nawet taki facet niechce abym cierpiała to się sam odsuwa....
inawet nie ma mnie w tej' dating game'.
im jestem starsza tym widze, ze w obecnym otoczeniu nie znajdę nikogo- moi koledzy po prostu mam wrazenie mnie sfriednzonowali. tak jak kiedys było to COŚ NA POCZĄTKU. tak teraz nawet nie chcą ze mną rozmwiać.
mam wrazenie, że sypiają z laskami na szybko, a ze mną nawet nie chcą sprobiwać, bo boją się ze ja się zadurzę. bo moze widzą, ze jestem nie doswiadczona jak inne. i niechcą mi zrobic krzywdy.
nie wiem jak faceci to widzą.
dlatego proszę też Panów o radę. cojest w dziewczynie takiego ze facet od razu ją klasyfikuje 'jakos'.
dwa lata temu miałam sytuację, że spotykałam się chwilę z pewnym znajomym. okazał się dupkiem, nie byłam popularnia w kręgu jego znajomych to mnie rzucił. po pół roku kiedy zaczęłam odnosci sukcesy w swojej branży chciał do mnie wrócić- powiedziałam muże chyba mu odbiło i odeszłam.
zaczelam flirtowac ze wspolnymi znajomymi ( bo mogę) jednak za kazdym razem ten EX gdzies byl i się pojawiał. dziwił się, ze ja mogę sama wpadać w rozne grupy znajomych irobić to co chcę. bo zawsze siedzaiłam cicho irobiłam swoje. nigdy nie szamotałam się, nie krzyczałam nie pokazywałam swojego dekoltu, nie rzygałam na imprezach nie mówiłam o seksie w chamski sposób. więc automatycznie byłam skategoryzowana jako ta 'grzeczna, dobra' która moze się zakochać w kazdym kto jej dotknie. ( tzn to wymyslilam, nie wiem jak bylo naprawdę).
po pewnym czasie zaczelam pisać z wspolnym znajomym- gdy ex sie o tym dowiedział wpadł w szał ipowiedział temu znajomemu o nas sprzed 2 lat. nie wiem czemu to zrobił bo nawet ja juz to przebolałam. ten nowy znajomy się na mnie obraził. w trakcie mojego pobytu za granicą miał inną laskę ale kontaktował się ze mną.
ja musiałam odreagować rzeczywistość przez te ostatnie pół roku. ten znajomy pomógł mi coś ogarnąć do mojej pracy mgr. rozmawialiśmy o małym upominku dla niego. kupiłam. przyjechałam. rozmawialiśmy 2 razy nawet w ten ostatni poniedziałek. miał się ze mną spotkać, dać znać w okolicach weekendu.
oczywiście że nie dał. i ja czeka(m)łam.
i teraz nie wiem co jest we mnie takiego, że nawet 'koledzy' nie chcą ze mną nic. rok temu kiedy poznałam tego drugiego był o mnie tak zazdrosny, ze zabraniał innym znajomym nawet się ze mną zadawać. odpychał ich ode mnie jakbym była tylko ;jego zdobyczą', kolezanką. nie wiem dlaczego tak wpływam na kolegów.
nawet w pracy miesiąc temu szef 38 lat miałam wrazenie, ze do się do mnie 'zaleca'( ze tak powiem). mlody kawaler, dawal mi do zrozumienia, ze nie jestem mu obojętna, i ze ja pracuje tylko dla niego i nawet zabranial innym swoim znajomym z branzy ze mną rozmawiać. nawet na spotkaniach po pracy. nei wiem o co chodzi.
im jestem starsza tym jestem ładniejsza. zmieniam się z gluta w łabędzia. ale co z tego jesli nawet seks uprawiałam 2 lata temy. co z tego, ze nawet jesli ktos z moich znajomych chcialby cos ze mną to pewnie na dluzsza mete, a ja nawet teraz szukam kogos do 'fuck friends' ale przeciez nie bede o tym mowila na facebooku ani w rozmowach w grupie.
co jest ze mną takiego ze albo jestem sama albo ktos jest o mnie zazdrosny ale i tak odpuszcza. nie wiem o co chodzi. i zawsze ja czekam.
mam wrazenie, ze pomimo tego, ze jestem coraz ladniejsza ( mowie powaznie bo siebie widze) to i tak wysylam JAKIES sygnaly ze faceci boją się mnie dotknać bo moze mysla ze sie zakocham od razu albo ze bede chciala miec dzieci. dlatego tak wyjezdzam za granice czesto tez aby nikt sobie nie pomyslal ze chce ich zaciagnac do oltarza.
oni maja zycie, sa sprawni seksualnie a ja jakas stara baba mentalnie. zaczelam przynajmniej uprawiac sporty- bieganie, plywanie to tak swoja energie moge gdzies wylać.
nie wiem co jest ze mna nie tak.
i wiem, ze tu jest problem we mnie. bo sytuacje powtarzaja sie od dawna i ciagle ja jestem na przegranym miejscu.
nei mam tak, ze w chodze z 1 zwiazku w drugi, ze spotykam się z A pozniej od razu z B, C D. Zawsze jest ten moment przestoju, czekania. nie wiem o co chodzi. mam wrazenie, ze zyje jak jakas zakonnica, albo 40-50 letnia kobieta.
moze Panstwo daliby mi jakies rady?
Za granicą nie mialam tych problemów ( chcieli się ze mną umawiać) i nie było przestojów, a nawet jak były to nie przeszkadzało mi to.
Nie wiem o co chodzi tutaj. Mam wrazenie, ze mam cale zycie pod gorke, ze orzę to pole sama nożem zamiast wziąć kombajn...
Dziękuję z góry za rady i czekam na odpowiedzi ( obojętnie jakie one by nie były, nawet negatywnie oceniające moją osobe).
Pozdrawiam,
Z