hej,
spędziłam ponad pół roku na południu Europy, byłam miła do ludzi, kulturalna, byłam sobą- ludzie byli normalni, mili, nie miałam żadnych problemów aby znaleźć sobie szybko nowych znajomych- normalnych, miłych, ludzkich.
dlaczego w Polsce, w mieście w którym mieszkam ( jest to jedno z największych miast w Polsce - w pierwszej trójce) codziennie muszę zakładać maskę 'walecznej' silnej dziewczyny?
dlaczego moi znajomi, koleżanki i koledzy ( już byli znajomi) uważali, że bycie miłym, normalnym jest oznaką słabości?
dlaczego przez ostatnie 2-3 lata nie zapraszano mnie na imprezy bo uważano mnie za osobę zbyt ułożoną, miłą- taką, która pewnie nie 'chiałaby się kolegować z takimi jak my" - o takich opiniach dowiedziałam się po 2 latach.
dlaczego w moim mieście, wśród znajomych którcyh znałam od 5-10 lat byłam najsłabszym ogniwem 'społecznie' bo byłam miła?
nie byłam ZA BARDZO MIŁA. byłam normalna. też piłam, też przeklinałam, ale byłam kulturalna, miła normalna. i moi znajomi uważali mnie za 'zbyt kulturalną'
za granicą mieszkałam juz 2 raz wczesniej na północy europy mieszkałam rok. nie zmieniłam się wtedy też. poznałam od razu ludzi, którzy nie segregowali innych do szufladek, którzy nie uważali, że jestem słaba czy 'za miła'.
nie jestem jakimś lelum polelum, nie jestem słaba, dążę do wyznaczonych celów, jestem asertywna, walczę o swoje ale nie chamsko. walczę normalnie. gram fair play.
dlaczego wśród polskich znajomych byłam uważana za tą słabsza?
czy też kiedyś mieliście taki 'problem'? jesli tak to jakie rady moglibyście mi dać?
oczywiście już się tym nie przejmuję, ale po prostu chcę zanalizować dlaczego znowu w trakcie pobytu za granicą nikt mi nie mówił że jestem taka a taka, byłam zapraszana tam gdzie inni, nikt nie uważał mnie za słabszą bo coś tam...
dzięki za opinie